- Kategoria: Kalejdoskop futbolowy
- iocosus
Za duszki reprezentacyjne
Odleciały dobre duszki z reprezentacji, nawet Lewy się nie ostał, choć może jeszcze kadrę w przyszłości nawiedzi. Pytanie czy ta najważniejsza z zjaw, "team spirytem" zwana w drużynie Michała Probierza, pozostała? Odpowiedź poznamy w listopadowych meczach z Portugalią w Porto i z Szkocją na Narodowym. Po nich będziemy wiedzieli czy kadra zakończy sezon w dobrych humorach, czy też wręcz przeciwnie!? Prezio Kulesza selekcjonera nagrodzi, czy też na Święta zacznie szukać nowego trenera!?
Czas zadumy nad przemijaniem już minął, ale jakaś chandra jesienna ciągle mnie trzyma. Czarne myśli mnie nachodzą, prześladują i chyba muszę publicznie posmęcić żeby w końcu się od nich uwolnić. Ale wprzód pewne niezbędne zastrzeżenie poczynię. Inteligentni i racjonalni ludzie w przesądy i zabobony nie wierzą, Na tym pierwszym mnie zbywa, a tego drugiego w pełni jestem pozbawiony, zatem wyznaję... mam zabobon. Fatum mnie prześladuje, gdy jestem pełen optymizmu, wszystko leci na łeb na szyję. Gdy znikąd ratunku nie widzę, wszystko kończy się szczęśliwie. Tak już mam, ponoć nie ja jeden, ale to mała pociecha w tych moich subiektywnych zwierzeniach.
Teraz już mogę wyjawić moje czarnowidztwo. Dostaniemy srogiego łupnia od Portugalczyków, a z Szkotami również zaliczymy wtopę. Z grupy A Ligi Narodów z hukiem spadniemy. Losowanie grup eliminacyjnych do mundialu, a jakby na trzynasty dzień grudnia przewidziane - najgorsze z możliwych. Probierz pod pręgierzem, media skazują na potępienie, a Kulesza w spazmach się miota, co robić, żeby w roku wyborczym nie zostać puszczonym z torbami?
Na pytanie, czy obecny selekcjoner to asertywny, konsekwentny strateg cierpliwie realizujący własny pomysł na reprezentację, czy też uparty osioł, atencjusz bojący się utraty autorytetu gdyby własne dotychczasowe pomysły taktyczne porzucił, odpowiadam że skłaniam się do tej drugiej opcji. To zwiastuje zgubę i jego ale i Biało-Czerwonych. Znikąd ratunku!
To co mi pozostaje, to fatum, mój zabobon. Tylko co jeżeli na przekór wieszczonym kataklizmom, uśmiechnie się do nas fortuna, a Michał Probierz okaże się dzieckiem szczęścia. Z Portugalczykami nisko, czyli godnie przegramy, a z Szkotami dowieziemy do końca meczu fartowne 0:0. Moja mara obróci się na opak, cóż jednak z tego skoro uparty osioł osłem pozostanie.
piątek, 15.11.2024: Portugalia – Polska (20:45)
poniedziałek, 18.11.2024: Polska – Szkocja (20:45)
Kadra:
Bramkarze: Marcin Bułka (OGC Nice-Côte d'Azur, Francja), Bartłomiej Drągowski (Panathinaïkós AO, Grecja), Bartosz Mrozek (Lech Poznań), Łukasz Skorupski (Bologna FC 1909, Włochy).
Obrońcy: Jan Bednarek (Southampton FC, Anglia), Bartosz Bereszyński (UC Sampdoria, Włochy), Michał Gurgul (Lech Poznań), Jakub Kiwior (Arsenal FC, Anglia), Kamil Piątkowski (FC Salzburg, Austria), Tymoteusz Puchacz (KSV Holstein Kiel von 1900, Niemcy), Sebastian Walukiewicz (Torino FC, Włochy).
Pomocnicy: Mateusz Bogusz (Los Angeles FC, USA), Przemysław Frankowski (RC Lens, Francja), Jakub Kamiński (VfL Wolfsburg, Niemcy), Bartosz Kapustka (Legia Warszawa), Antoni Kozubal (Lech Poznań), Dominik Marczuk (Real Salt Lake, USA), Jakub Moder (Brighton & Hove Albion FC, Anglia), Taras Romanczuk (Jagiellonia Białystok), Bartosz Slisz (Atlanta United, USA), Sebastian Szymański (Fenerbahçe SK, Turcja), Nicola Zalewski (AS Roma, Włochy), Piotr Zieliński (FC Internazionale Milano, Włochy).
Napastnicy: Adam Buksa (FC Midtjylland, Dania), Krzysztof Piątek (İstanbul Başakşehir FK, Turcja), Karol Świderski (Charlotte FC, USA), Kacper Urbański (Bologna FC 1909, Włochy).
Ani stan polskiej piłki nie jest zależny od Michała Probierza jako selekcjonera, ani gra w wyższej lub w niższej dywizji Ligi Narodów nie zrobi różnicy, natomiast mam już dość tego „oślego uporu” przy grze trójką środkowych obrońców. Na dodatek Probierz zaczyna się arogancko z tego tłumaczyć klepiąc jakieś bajeczki, co odbieram na zasadzie: „taką decyzję podjąłem, nic wam ignorantom do tego i dlatego mogę wcisnąć każdą ściemę” – nie mamy pana płaszcza i co nam pan zrobisz, nie spełnię oczekiwań gawiedzi bo JA tu rządzę i wiem najlepiej co mam robić.
Przy tym, z mojej kibicowskiej perspektywy gra czwórką absolutnie nie musi być zbawienna, być może efektu by nie było, zanotowalibyśmy nawet większe wtopy niż te tegoroczne porażki, ale ... gdy w defensywie obserwujemy „karawany wielbłądów” a jedynym antidotum na to jest ustawianie Zielka na „szóstce” to szlag mnie trafia.
Jeżeli Liga Narodów to de facto mecze sparingowe(!?) to czy lepiej sparować z potentatami czy z równymi sobie według mnie należy rozważać tylko w pryzmacie szkoleniowym. I fakt na tle potentata błędy będą bardziej zauważalne, o eksperymenty może być trudniej, bo mogą skutkować bolesnymi porażkami w wyższych rozmiarach niż te kibicowsko akceptowalne, ale ... gdyby przyjąć że w sparingu wynik nie miałby znaczenia, to jednak lepiej się uczyć od silniejszego niż tego słabszego.
Dawid Dobrasz na X:
Michał Probierz na konferencji powiedział, że "większość kadrowiczów w klubach gra w trójce". Spojrzałem sobie na listę powołanych kadrowiczów - tą pierwszą. Bez dowołań, kontuzji itd. Pod uwagę brałem wybrane mecze w tym sezonie. Sprawdzałem po trzy-cztery przy danym piłkarzu. Na 29 zawodników: - 18 gra w systemie z czwórką - 4 gra w systemie mieszanym, czyli raz trójka, raz czwórka, bądź ostatnio drużyny zmieniły ustawienie (Bednarek, Kamiński, Kozłowski, Puchacz) - 7 gra regularnie w trójce (Bułka, Bereszyński, Walukiewicz, Frankowski, Zalewski, Bogusz, Zieliński)
Patrząc po defensywie z bramkarzami:
Marcin Bułka (OGC Nice) - trójka
Bartłomiej Drągowski (Panathinaikos AO) - czwórka
Bartosz Mrozek (Lech Poznań) - czwórka
Łukasz Skorupski (Bologna FC) - czwórka
Obrońcy:
Jan Bednarek (Southampton FC) - trójka/czwórka
Bartosz Bereszyński (UC Sampdoria) - trójka
Michał Gurgul (Lech Poznań) - czwórka
Jakub Kiwior (Arsenal FC) - czwórka
Kamil Piątkowski (FC Salzburg) - czwórka
Tymoteusz Puchacz (Holstein Kiel von 1900) - trójka/czwórka
Sebastian Walukiewicz (Torino FC) - trójka
Ale, ale, czyżbyś Ty Iocosusie już całkiem otwarcie liczył na kopa w Probierzowy zadek jeszcze przed Świętami?
Dużo czarniejsze myśli mam z tym rewanżem ze Szkotami. To znaczy, trudno mi założyć, że Zalewski „wygra nam kolejny mecz”, a te szkockie sknery tym razem mogą nam poskąpić swoich błędów w obronie, a wówczas tym razem niemiłej dla nas niespodzianki nie wykluczam, wręcz się jej obawiam.
Przyznaję mam dość już tej gadki Probierza, gdybyśmy przegrali na Narodowym i odpadli z LN, to zakładam, że Kulesza mógłby się wystraszyć i faktycznie zaskoczyć dymisją, a ja bym nie płakał. Fakt! Może dlatego, że Probierz nie był „moim wyborem” i teraz kibicowsko na nim sobie odreagowuję, po prawdzie, to lubię trenerów, którzy mają swoją koncepcję i ją wdrażają, na przekór medialnym lub kibicowskim nagonkom, podpowiedziom, tylko, no właśnie chyba jednak jestem do Probierza uprzedzony?
Przy tym, Gawinie gdy piszesz, że nie wiadomo czy gra „czwórką w defensywie” przyniosłaby efekty, to się z Tobą zgadzam, tylko że my tego nigdy nie wypróbowaliśmy, nie przetestowaliśmy. Najzwyczajniej nie wiemy! Za to piłujemy grę pięcioma obrońcami w linii, efekty są znikome i przestałem wierzyć, że cierpliwe zgrywanie takiej formacji przyniesie efekty.
W sumie czy to był/jest „ośli upór” czy konsekwencja i asertywność to o tym zadecydują wyniki, bardzo chętnie będę sypał głowę popiołem, jeżeli awansujemy na Mundial pod przewodem „konsekwentnego” Michała Probierza.
Żeby nie było, Pawła Dawidowicza uważałem za najlepszego polskiego obrońcę, nawet, gdy ktoś go określał złośliwie jako „żyrafę na wrotkach” to uważałem że lepszego nie mamy. No i teraz w obliczu ostatnich wydarzeń, meczów to samemu wyszedłem na „osła”!
Rafael Leão 59, Cristiano Ronaldo 72 (k), 87, Bruno Fernandes 80, Pedro Neto 83 - Dominik Marczuk 88
Porto (Estádio do Dragão)
żółte kartki: João Neves, Bruno Fernandes, Cristiano Ronaldo, Nuno Tavares - Bułka.
sędziował: Donatas Rumšas (Litwa).
Portugalia: 1. Diogo Costa - 5. Diogo Dalot, 4. António Silva, 13. Renato Veiga, 19. Nuno Mendes (88, 14. Nuno Tavares) - 18. Pedro Neto (84, 9. Francisco Trincão), 15. João Neves (46, 23. Vitinha), 10. Bernardo Silva (76, 6. Samú Costa), 8. Bruno Fernandes, 17. Rafael Leão (84, 11. João Félix) - 7. Cristiano Ronaldo.
Polska: 12. Marcin Bułka - 18. Bartosz Bereszyński (32, 13. Jakub Kamiński), 2. Kamil Piątkowski, 5. Jan Bednarek (46, 4. Sebastian Walukiewicz), 14. Jakub Kiwior, 21. Nicola Zalewski - 7. Kacper Urbański (73, 16. Adam Buksa), 3. Taras Romanczuk, 10. Piotr Zieliński - 23. Krzysztof Piątek (80, 17. Antoni Kozubal), 9. Mateusz Bogusz (46, 19. Dominik Marczuk).
Bolesna porażka, choć ... na pierwszą połowę Portugalczycy chyba „nie wyszli” z szatni, a Biało-Czerwoni zagrali jakby chcieli udowodnić, że konsekwencja taktyczna Michała Probierza ma sens. W drugiej gospodarze wrzucili wyższy bieg, a my pękliśmy przede wszystkim fizycznie.
Gawinie teraz Tobie zadam pytanie, jeżeli przegramy w poniedziałek na Narodowym, to jesteś pewny że Michał Probierz utrzyma posadę? Kulesza wytrzyma ciśnienie?
Żeby nie było, wolę takie porażki jak 1:6 z Belgią za Michniewicza lub teraz 1:5 z Portugalią, niż choćby wyjazdowa przegrana z Chorwacją 0:1 w której po prawdzie piłki nie wąchaliśmy. Dziś jednym z najlepszych piłkarzy Portugalii był Diogo Costa a to o czymś świadczy. Oświadczam również, że wolę sto razy Probierza niż Michniewicza, ale tylko dlatego że mam nadzieję że taki mecz jak dzisiejszy nie będzie dla niego wymówką do „murowańca” w następnych spotkaniach.
Doczekałem się w drugiej połowie gry czwórką w obronie, czyli Probierz spełnił moje oczekiwanie na przetestowanie tego systemu tylko że ten test był tak jakby cokolwiek dziwny, trochę go odbieram jako taktyczny sabotaż.
Z wniosków na gorąco, to mamy dobrego defensywnego pomocnika, ale niestety tylko na 45 minut, potrzebujemy dwóch w jednym Romańczuków.
Bereszyński dziś udowodnił że trzymanie się Frankowskiego w poprzednich meczach było błędem trenera.
Sytuacja z Świderskim to parodia nie teatr, próby wystawiania w meczach nieuprawnionych, niezgłoszonych zawodników staje się polską specjalnością! Leśnodorski odetchnął, nie tylko u niego był taki burdel.
lepiej się uczyć od silniejszego niż tego słabszego
Piękny slogan. Powiedz mi jednak, Iocosusie: czego konkretnie nasza reprezentacja może się nauczyć w tego typu spotkaniach? Bo jak na moje, nawet nie głównie, a wyłącznie bezradności. Gramy słabo? W pędzel. Gramy średnio? W pędzel. Gramy dobrze, a nawet – jak licznymi i długimi momentami dzisiaj – bardzo dobrze i… I co? Czy na cokolwiek się to przekłada? Otóż nie, jak powiedziałby Tadeusz Sznuk. Nadal w pędzel.
Zdajmy sobie wreszcie sprawę, że nam do czołówki nie brakuje tyci-tyci. Że nasz problem nie polega na tym, iż utknęliśmy na poziomie ćwierćfinału turniejów mistrzowskich i nie potrafimy zrobić tego przedostatniego* kroku i zawalczyć o medale. Nie, myśmy w całej naszej nowożytnej historii w ćwierćfinale grali raz. A problem mamy bądź to (ostatnio jakby rzadziej) z awansem na Mistrzostwa, bądź też z pokonaniem fazy grupowej (prawie zawsze). I znacznie częściej, niż nie, drogę do sukcesu zagradza nam nie jakaś potęga, tylko podobny do nas średniak. Dlatego z podobnymi sobie średniakami powinniśmy się mierzyć jak najczęściej. Bo to w meczach z nimi widać, czy i ewentualnie jakie efekty dają taktyczne i selekcyjne pomysły trenera. Czy coś działa, czy nie bardzo.
Czy dzisiejszy mecz dał nam jakikolwiek materiał do przemyśleń w w/w kwestiach? No sorry, ni UJa. Trzech stoperów, czy może jednak dwóch? Dwóch napastników wysokich, czy może jeden mniejszy, biegający? A może zgoła dwie „dziesiątki”…? He, he. Pytaj mnie, ja Ciebie. To może chociaż któryś z kadrowiczów w znaczący sposób odmienił swą sytuację? Bereszyński? Bereszyński to miał szczęście w nieszczęściu, że szybko zszedł i nie musiał uczestniczyć w tym gangbangu w drugiej połowie. To samo zresztą Bednarek, który mógłby teraz unieść głowę i rzucić „patrzcie, tak po mnie jechaliście, a ledwie zszedłem i od razu przyjęliśmy piątaka!”. A poważniej – zero odpowiedzi, zero pożywki do refleksji. Jak zwykle.
No chyba, żeby zacząć te refleksje prowadzić w jedynym sensownym kierunku, czyli wreszcie trzeźwo spojrzeć w lustro i zapytać samych siebie jak to się, kurwa, dzieje, że 3,5-krotnie mniej od nas ludna, siedząca na tej samej ekonomicznej półce Portugalia jest w stanie wyprodukować sobie hurtowe ilości zajebiaszczych piłkarzy, a my ciągle nie i nie. I tak, w tym właśnie kierunku uparcie proponuję prowadzić dyskusję. Bo ja tam probierzofilem nie jestem, nigdy nie byłem i przypuszczalnie nigdy nie zostanę. Dysputy o kolejnej (!) wymianie selekcjonera uważam jednak za znacznie większe kuriozum, niźli casus Świdra.
* no bo ostatnim byłaby walka o końcowy triumf.
Przed Euro ogrywamy Ukrainę 3:1, Turcję 2:1 czyli lekcja zda się odrobiona i na turnieju dostajemy w palnik nie tylko od Oranje ale i od Austrii. Wypunktował i obnażył nas zespół z „naszej półki”. Natomiast, gdy zamiast gry „na poprawę nastroju” choćby z Litwą, w 2016 roku otrzymaliśmy „zimny prysznic” od Tulipanów, to zamiast „spuścić nos na kwintę” to, tamten turniej, z tamtego roku pociągnęliśmy, o dziwo remisując w czasie gry 120 minut z tymi, którzy wczoraj pokazali nam „gdzie raki zimują”.
Sloganami możemy się bawić, przerzucając się nimi i licytując, ale jeżeli w realu, zdajemy sobie sprawę na czym wyświechtany frazes polega to dopiero wówczas nabiera to sensu. Według mnie gra w drugiej lidze nie spowoduje, że awansując do pierwszej będziemy w stanie ją zawojować. To odosobnione przypadki w futbolowej historii. Jesteśmy drugoligowcami i nie zmienimy tego zmieniając trenera lub ustawienie taktyczne i nie stanie to się z dnia na dzień, to mrzonki, ale na jakąś sesję egzaminacyjną możemy się przygotować lepiej lub gorzej i w trakcie zakuwania wolałbym się dowiedzieć, czego jeszcze mi brak, gdzie mam luki, niż pozostawać w błogim przeświadczeniu, że skoro niewymagające semestralne kolokwia zaliczyłem to i u profesora piły na końcowym egzaminie jakoś to będzie.
Jak zmienić status drugoligowca to dyskusja w większym wymiarze niż analiza poszczególnych meczów, jesteśmy drugoligowcem dlatego też z tego 1:5 moim zdaniem nie wolno nam robić tragedii.
Gdybyśmy grali z kimś słabszym niż Portugalczycy, to być może nie przekonalibyśmy się, że Tarasowi Romańczukowi paliwa w baku starcza tylko na jedną połowę, że Marczuk nie jest w stanie dogonić rywala prowadzącego piłkę, że Zieliński z Urbańskim muszą wiedzieć kiedy pozwolić sobie na ryzykowną fantazję w rozegraniu piłki i że nie jest to rzut rożny, a nonszalancja przy jego wykonaniu może skutkować tym co wczoraj. Remisując z potentatem tracimy gola po jego szybkim kontrataku!
Ja jednak o czym innym - o selekcji albo o braku tejże
Jakbym określił jednym podstawowym słowem pracę Probierza? loteria - i nie chodzi o wynik, czy jak zagrają zawodnicy i drużyna. To jest loteria w powołaniach, loteria w wyjściowej jedenastce, loteria na pozycjach. Rozumiejąc że trzeba czasami dokonywać zmian bo sytuacja do tego zmusza, to my w ciągu miesiąca w meczu z Portugalią dokonaliśmy 8 zmian w pierwszym składzie. My nie wiemy kto jest 1 w bramce - apropos jak mi ktoś powie że Bułka to jakiś mega bramkarz to tylko się będę śmiał. My nie wiemy kto ma być stoperem, kto ma być 6, czy grać dwoma napastnikami czy jednym. Taki Bogusz - pytanie dlaczego gość najpierw zagrał w pierwszej 11 potem wypadł z kadry a teraz się pojawił i znowu zagrał? Podobnie Romańczuk był, przepadał, wrócił i do 11 - czy on przez ten czas jakoś stracił formę? Bereszyński - już go dupa bolała od siedzenia na ławie, bo ostatnio zagrał chyba z rok temu.
I to nie nazywa sie próbowanie zawodników - to nazywa się miotanie i nieumiejętność prowadzenia tego typu drużyny. Brak stabilności szczególnie w obronie, mieszanie zawodnikami, powoływanie i wystawianie debiutantów od 1 minuty bez należytego ogrania, potem ich odsuwanie, potem znowu jakieś powołania - ja serio tego nie rozumiem, nie wiem gdzie to zmierza, ale moim zdaniem nie zmierza do żadnego szczęśliwego końca.
Ktoś napisał czy Kulesza wytrzyma ciśnienie - serio ma je wytrzymać? po co? po kolejne dziwy na boisku? po kolejne trudne do zrozumienia powołania, decyzje?
Gdybym był złośliwy to bym napisał że Probierz ma deal z jakimiś bukmacherami bo się nie da nigdy przewidzieć 11 w jakiej zagramy
Iocosusie, jeżeli Probierz zostanie zwolniony to będzie to najprawdopodobniej oznaczać, że dał się zwieść Kuleszy, wierząc, że jego pozycja jest bezpieczna i że ma wolną rękę w kształtowaniu kadry aż do eliminacji MŚ, bo jego wybory personalne (powoływanie ławą wszystkich jak leci, sam sprawdzam ostatnio pocztę) oraz taktyczne (beztroski futbol w środku pola) świadczą o tym, że Ligę Narodów postrzega jako poligon doświadczalny.
Co do wczorajszego meczu to ani nie podoba mi się narracja, że graliśmy tak znakomicie w pierwszej połowie (bardzo niska intensywność Portugalczyków) ani że padliśmy fizycznie po przerwie (kto miał paść i dlaczego, zmiennicy może?). Po prostu sposób naszej gry i podejście do meczu to woda na młyn dla takiego zespołu jak Portugalia, który tak jak w Warszawie roznosił nas szybkim atakiem, oczywiście to co zrobił Urbański przy rogu poprzedzającym bramkę na 0:1 to kryminał, potem już rzuciliśmy ręcznik i Portugalczycy zaczęli się rozpędzać, a i tak bardziej sprawiedliwym wynikiem byłoby jakieś, nie wiem, 6:3? Śmieszny mecz i w tym sensie rację ma a-c10, że tego typu rywalizacja nie ma większego sensu, bo że nie powinniśmy grać otwartego futbolu z Portugalią to chyba wiemy i bez pięciu bramek w Porto.
Jeżeli nie padliśmy fizycznie po przerwie, to znaczy że Romańczuk z swoją mobilnością i dynamiką z drugiej połowy na reprezentacyjną koszulkę jednak nie zasługuje, Krystian Bielik onegdaj za człapanie w drugiej linii z repry został skreślony.
Kiwior i Urbański popełniali błędy w drugiej połowie, ale są bez rytmu meczowego, zatem ich babole to rezultat albo braku ogrania, albo kondycji, albo jednego i drugiego pospołu. Z tym, że Urbańskiego samemu bym wystawił licząc na „efekt Zalewskiego”.
Portugalczycy dodali gazu, a my padliśmy, fizycznie, mentalnie, taktycznie, nie wiem, który czynnik był decydujący, ale gospodarzom już nie potrafiliśmy się przeciwstawić i to można zaakceptowac bo różnica w umiejętnościach jest oczywista, ale my nawet nie próbowaliśmy się przeciwstawić, „padliśmy” tak jak z Belgami w Brukseli. Tamten mecz stał się alibi dla Michniewicza, że musimy grać murowańcem, że tylko na to jesteśmy skazani, teraz Probierz będzie miał alibi, że próbował z Portugalczykami grać czwórką w obronie i skończyło się piątką w plecy. Obu tłumaczeń nie kupuję!
Ten drugi, stołek selekcjonera zawdzięcza tylko Kuleszy, jeżeli kadra Probierza będzie dołowała to szanse na reelekcję prezia będą malały i jego protegowany jest nie w ciemnię bity i też sobie z tego według mnie zdawał i zdaje sobie sprawę.
Przez wiele lat reprezentację siatkarzy wiedli ku wielkości ,a właściwie na manowce, różni odkrywcy talentów , których patentem na sukcesy było słowo-zaklęcie - permanentne odmładzanie . I odmładzali i odmładzali, lecz oddajmy im sprawiedliwość , że do niemowlaków nie doszli, aczkolwiek byli całkiem blisko.
Zaś Michał Probierz jeszcze nie pojął co znaczy słowo selekcjoner i robi za marnego sztukmistrza z prowincjonalnego cyrku , który wyciąga uszaki ( młodziutkie króliki) , udając że kapelusz jest pusty. Otóż selekcja w reprezentacji to jest wybór , który musi być jednocześnie doborem,a to oznacza wybieranie najlepszych z najlepszych. Można ich wybierać i dobierać tak jak np. Górski czy Piechniczek w ten sposób,że najpierw ustala się taktykę i organizację gry i do jej realizacji dobiera się najlepszych wykonawców, można jak Gmoch dobierać pod kątem dezorganizacji taktyki rywali poprzez wykorzystanie ich słabości , można wybrać najlepszych i pod ich umiejętności tworzyć taktykę jak Wójcik czy Nawałka. Nie tylko można, ale i trzeba. Natomiast nie można używać jako jedynego kryterium przydatności młodszego wieku czyli nie można traktować reprezentacji jak królika doświadczalnego i grać roli stwórcy . Nie można.
Ja także uważam ,że LN to powinien być swego rodzaju poligon doświadczalny dla sprawdzenia przydatności dla reprezentacji szerokiego kręgu zawodników.Tylko , na Boga, sprawdzajmy tych , którzy osiągnęli jakąś klasę , grają na co dzień w silnych klubach i tylko tymi miernikami mierzmy ich wartość,a nie woluntaryzmem trenera , który swą pracą w klubach dowiódł,że nie potrafił oddzielić autentycznych talentów , od tylko posłusznych.
Tyle tylko ,że te bajdurzenia Probierza kupują media i dzięki temu on może trwać i trwać, stale odmładzając i wmawiając gawiedzi ,że nowe jest lepsze , i im młodsze tym lepsze. Też mam nadzieję jak Iocosus, że Kulesza do niemowlaków nie pozwoli mu sięgnąć .
W sumie to co wyprawia Probierz to jest deprecjonowanie bycia reprezentantem kraju , bowiem swego czasu powołanie do reprezentacji to był zaszczyt, to było potwierdzenie klasy , to było uznanie za najlepszego - swego rodzaju szlachectwo.
Przed spotkaniem po wywiadzie przedmeczowym z Probierzem rozmawiałem z Gawinem i zgodziliśmy się ,że Probierz to niezły wodolej, ale to co mówi o taktyce ma się nijak do możliwości realizacyjnych . W tym wywiadzie Probierz bezczelnie i bezmyślnie powiela myśli jakie zawarł w swoim artykule trener Siemieniec w przedostatnim numerze "Asystenta trenera" , którego hasłem przewodnim był wymóg "aktywnej obrony" . To co ciekawie wygląda na papierze i o czym można pogadać ma się nijak do boiskowej praktyki i do możliwości wykonawczych wystawionych do gry zawodników.Mówiąc wprost nie mamy tej klasy zawodników, aby skutecznie zastosować "aktywną obronę" przeciwko tak dobrym zawodnikom jak Portugalczycy. Bowiem każdy zawodnik musi umieć bronić czyli nie pozwalać dać się ograć, pilnować strefy i rywala w strefie, przeszkadzać, utrudniać, asekurować, odbierać piłki , dokonywać przechwytów podań itd itp. Chodzi o to ,że trener powinien dobierać takie środki i takich zawodników,aby osiągnąć jak najkorzystniejszy wynik. Temu celowi nie służyło wystawienie aż pięciu graczy: Zalewski, Zieliński, Urbański , Bogusz, Piątek - którzy w ogóle nie potrafią bronić. W dziedzinie braku umiejętności bronienia było osiągnięcie przez Portugalczyków niebotycznej celności podań na poziomie 92 %. Niezłym pomysłem było wystawienie jako prawego wahadłowego Bereszyńskiego ,a kiedy jeszcze Probierz na lewym wahadle wystawiłby Kamińskiego ( w Wolfsburgu gra na lewej obronie) i gdyby jeszcze dodał Romańczukowi drugiego defensywnego pomocnika - to można by uznać,że odrobił pracę domową .
Probierz zaczynał swoją robotę z kredytem zaufania i ukazem nowości i odmienności co nie było trudne, bo tłem był stetryczały i wypalony do cna Santos. Lecz mamy do czynienia ze staczaniem się po równi pochyłej , bo reprezentacja prezentuje się coraz gorzej - co dowodzi,że braku rzetelnego warsztatu i dojrzałej osobowości się nie oszuka.
Ten drugi, stołek selekcjonera zawdzięcza tylko Kuleszy, jeżeli kadra Probierza będzie dołowała to szanse na reelekcję prezia będą malały
Oczywiście, rozmawialiśmy o tym trochę ponad rok temu, dla Kuleszy wybór Probierza był wyborem na kilku płaszczyznach optymalnym, na pewno najmniej ryzykownym. Sam wtedy uważałem, że jeżeli ten wybór okaże się porażką to Kulesza wymieni Probierza na głośne nazwisko (i, kto wie, może nawet była w tym temacie między nimi jasność i otwarta komunikacja).
Natomiast jest kwestia momentu. Gdyby Probierz miał polecieć przed Świętami to ze sportowego punktu widzenia okaże się, że zmarnowaliśmy całą jesienną edycję Ligi Narodów, bezcenne jednostki meczowe, a nowy selekcjoner będzie musiał wejść z marszu w eliminacje do MŚ. Z punktu widzenia polityki wyborczej też chyba lepiej taką ew. bombę zostawić na maj czy czerwiec, bliżej wyborów w każdym razie, i wtedy sprzedać to jako plan naprawczy, bo nowy pomysł na stanowisku trenera mógłby przypadkiem już podczas inauguracji EMŚ w marcu okazać się kolejnym Santosem i wtedy zadziałać przeciwskutecznie
Ale w ogóle to obawiam się, że specyfika wyborów na prezesa PZPN jest taka, że wyniki reprezentacji mają tam jednak drugorzędne znaczenie, chyba ze poszedłby silny lobbing ze strony sponsorskiej.
Czekaj, moment. Spotkania z Mołdawią rozgrywane były o bardzo konkretną stawkę w postaci punktów w el.ME. W takich spotkaniach nie bardzo jest miejsce na naukę. Takie spotkania trzeba wygrywać.
A skoro już przy stawce jesteśmy, jak na moje, rozważania na temat naszej pierwszo-, bądź drugoligowości wypadałoby zacząć od określenia rangi LN. Jeśli traktujemy ją poważnie, jak pełnoprawne, poważne rozgrywki, no to jak najbardziej jesteśmy pierwszoligowcem. Owszem, co prawda wyłącznie takim, dla którego celem na każdą kolejną edycję jest uratowanie ligowego bytu, no ale jednak. Gdybyśmy przyjęli tego typu podejście, to o wczorajszym meczu w ogóle nie ma sensu gadać. Odbył się i tyle. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa (sprawdzić, czy nie Ekstraklasa), ligowy potentat skopał dupę ligowemu słabeuszowi, wielkie mecyje, o co tu język/paluchy strzępić? Od początku wydawało się bardzo prawdopodobne, iż walka o uniknięcie bezpośredniej degradacji rozegra się między nami a Szkocją i – zero zdziwień – tak też właśnie się dzieje. Zapomnijmy zatem jak najszybciej o tym, co się stało w Porto i skupmy się na poniedziałku.
Gdybyśmy jednak – do czego wciąż szczerze zachęcam – potraktowali LN po prostu jak sparringi, a za realny miernik wartości danej reprezentacji uznali wyłącznie MŚ i ME, no to niewątpliwie jesteśmy drugoligowcem. I to ostatnio takim raczej ze środka stawki, niźli z miejsc objętych promocją. Zanim zatem zaczniemy się zastanawiać jak zawojować pierwszą ligę, najpierw do niej awansujmy. Osiągnijmy poziom, na którym nasza obecność w fazach pucharowych turniejów mistrzowskich nie będzie nikogo zaskakiwać. Dla osiągnięcia tego celu, będę się upierać, częste rozgrywanie sparringów z czołówką jest kompletnie bezwartościowe.
Spytam po raz kolejny: co my wiemy po wczorajszym spotkaniu? Piszesz, że Romanczuk ma płytki kocioł. No spoko, ale na jakiej podstawie wyciągnąłeś taki wniosek? Bo mnie osobiście znacznie bliżej do opinii Dalkuba: Portugalczycy wyszli na plac z zamiarem objechania nas na trójeczce. Dobra, panowie, to tylko Polska, w dodatku bez Lewego. Cyk-fik-pach, na chillku ładujemy im ze dwa gole, tak żeby się zanadto nie zmęczyć, a potem idziemy w Porto na porto! Gdyby wczorajsi gospodarze docisnęli gaz wcześniej, najprawdopodobniej okazałoby się, że paliwa w tarasowym baku nie ma nie tylko w 59., lecz także np. w 19. minucie. Z dokładnie tych samych powodów nie ma sensu roztrząsać czy wczoraj granie trójką z tyłu dało nam mniej, czy więcej, niż granie czwórką. Ani obsobaczać Zielińskiego z Urbańskim za lekkomyślne rozegranie kornera.
A, jeszcze jedno: przypomnij sobie z kim graliśmy sparringi przez te +/- trzy i pół roku, które doprowadziły nas do ćwierćfinału ME’16.
I jeszcze jedno – w której dywizji LN gra obecnie Austria?
Z Portugalią mało kto oczekiwał wygranej, niewielu spodziewało się remisu, przegraliśmy planowo, może tylko o jedną, dwie bramki za wysoko niż zakładano, a mimo to mamy wysyp komentarzy w takim rodzaju:
"Michał Probierz przypomina rozkapryszonego bachora, któremu rodzice na wszystko pozwalają. Nawet gdy coś zepsuje, to mówią: "ale fajnie!". Rodzicem tego bachora jest w tym przypadku prezes Cezary Kulesza. Obaj panowie się świetnie bawią .... Ja od reprezentacji Probierza nie oczekuję absolutnie nic. Gdy prezesem PZPN został Kulesza, było wiadomo, że selekcjonerem prędzej czy później zostanie Probierz. Panowie dostali szansę od losu, żeby się razem powygłupiać, no to się wygłupiają ... Jest jedna osoba, którą Probierz naprawdę zbudował jako selekcjoner. I to być może nawet w europejskiej skali. Tą osobą jest producent tych naprawdę eleganckich garniturów." - Wojciech Jagoda na Weszło.TV
Co się będzie działo gdybyśmy przegrali z Szkotami!?
Subiektywnie nie miałbym problemu z Probierzem bo bym go nie powołał na selekcjonera, będąc do niego negatywnie nastawiony to też kategorycznie jednak stwierdzam, czy LN w czymś pomogła - powątpiewam, jestem sceptyczny, ale gdyby Probierza miał zastąpić Michniewicz, a nawet Brzęczek lub ktoś im podobny to wolę żeby obecny selekcjoner kontynuował to co zaczął.
Za niewątpliwy pozytyw dla Probierza uznaję, że "szatnię" ma za sobą, to dużo, albo nawet bardzo dużo, ale gdyby miał go zastąpić Urban to nie mrugnąłbym powieką. Ucieszyłbym się.
Oby w poniedziałek była wygrana, to takie dywagacje stracą rację bytu, na dziś to wygląda jakby rozprawiano o śmierci pacjenta nad jego łóżkiem, gdy on jednak jeszcze żyje, a czeka go tylko bardzo poważna operacja, rokująca 50/50.
PZPN jest najbogatszym Związkiem sportowym i jedynym , który obywa się w swej działalności bez pomocy państwa ,ale jest to "zasługa " reprezentacji ,ale tylko kiedy uczestniczy ona w MŚ i w Euro. To nie tylko same "zarobki" ,ale i pochodne , bo np.w 2022 roku PZPN za sam udział dostał prawie 14 mln USD ,ale ogólny "urobek" w tym promocyjny, reklamowy i pamiętnikarski to łącznie ponad 72 mln czystego zysku.
Bilansu udziału w tegorocznym EURO jeszcze nie znamy ,ale na pewno jest to kwota znacznie wyższa niż 9, 75 mln Euro ( za udział i remis ). Do tego PZPN dostaje na czysto rocznie 4% sumy ze sprzedaż praw telewizyjnych do transmisji ESy ( ok. 11 mln zł).
Kiedy przejrzymy bilanse PZPN za ostatnie lata to widać,że w okresach między wielkimi imprezami Związek jedzie na deficycie ,a odbija sobie co 2 lata.
Jednocześnie trzeba pochwalić kolejnych skarbników i prezesów związku ,że nie szastają pieniędzmi , lecz nadwyżki lokują superbezpiecznie w obligacjach Skarbu Państwa na bardzo przyzwoitym indywidualnie wynegocjowanym procencie ( obecnie kwota wynosi nieco ponad 190 mln zł).
Więc jeżeli Zarząd związku uzna ,że udział reprezentacji w MŚ w USA, Kanadzie i Meksyku jest zagrożony, to selekcjoner zostanie spakowany .
Z tego co słychać z kręgów zbliżonych do PZPN ,a właściwie od wewnętrznej opozycji wobec Kuleszy to zaczyna się dyskusja ,że ewentualny spadek z DA do B oraz spadek w rankingu może skazać naszą reprezentację na trudniejszą grupę w losowaniu do MŚ. Moim zdaniem to pretekst do próby uderzenia w Kuleszę , bo awans naszej reprezentacji do I grupy , aby nie trafić na giganta, był iluzoryczny i Pobierz niczego w tej mierze nie zepsuł.
Zdaniem Michała Listkiewicza ( pozdrawiam) , który pełni funkcję doradczą przy Zarządzie - naszej reprezentacji brakuje wysokiej klasy zawodników i zmiany trenera tej sytuacji nie poprawią.
Ale ... Ralf Rangnick przejął kadrę Austrii i zaczął ją tworzyć "po swojemu" w 2022 roku. Przeszedł z nią cały cykl LN w której dywizji? Odpowiadam, w "A". Oprócz sześciu meczów z Chorwacją, Danią i Francją, zagrał jeszcze dwa towarzyskie z Andorą i z Włochami. Z tych ośmiu spotkań w których "budował" swój zespół (trzy razy testował 3-5-2, pięć razy próbował 4-4-2) , trzy razy wygrał: z Chorwacją, Andorą i Włochami, raz zremisował z Francją, a pozostałe cztery mecze przegrał spadając w LN do Dywizji B. Ale po tych meczach z potentatami, z których tylko z Andorą można traktować jako spotkanie "na poprawę nastroju" miał już zespół, z którym w 2023 roku zwycięsko przeszedł przez eliminacje do Euro 2024 i którym zadziwił niestety i nas na samym turnieju. Aha, o ile w 2022 roku sprawdzał różne ustawienia taktyczne, to od 2023 grał już zawsze czwórką w obronie.
Z tej wyliczanki najbardziej powinni być zadowoleni zwolennicy konsekwencji i systematyczności w pracy trenerskiej czyli Gawin i Probierz ponieważ dowodzi ona, że wynikami w LN nie powinno się przejmować i jeśli traktuje się mecze szkoleniowo, to warto nawet spaść z Dywizji A ale w zamian za to zbudować zespół, którego wartość jako drużyny na boisku będzie wyższa niż suma wartości poszczególnych piłkarzy. Tego dokonał Ralf Rangnick, ale jego wybrańcy pobierali nauki od potentatów z Dywizji "A" ku mojej satysfakcji!
Czyli reasumując na przykładzie Austrii Ralfa Rangnicka, warto grać w Dywizji A, ale nie wolno się przejmować gdy się z niej spada!
No i ostatnie pytanie, czy Michał Probierz jest trenerem tej samej miary co Ralf Rangnick?
sam sprawdzam ostatnio pocztę
Ja nawet utworzyłem specjalny folder, a w robocie dałem znać, że w okolicach baraży przyda mi się wolne ;p
@ Dalkub:
Nie no, moment Osobiście mam bliźniacze przypuszczenia do gawinowych. Przypuszczenia, bo – o ile Naczelny nie pegasusował prezesa PZPN – żaden z nas twardych dowodów nie posiada. Uważam jednak, że po pierwsze, posiłkując się metaforą ze znanej serii filmów wyścigowych, zwolnienie Probierza teraz oznaczałoby zbyt szybkie wciśnięcie nitro. Po drugie (i znacznie ważniejsze), Kulesza musiał dać Probierzowi zielone światło na potraktowanie LN jako poligonu doświadczalnego. A skoro tak, selekcjoner korzysta ile wlezie. Rzuca pomysłami o ścianę i patrzy, który się przylepi.
Niemniej jednak, taki stan rzeczy po prostu musi się zakończyć najpóźniej 25. marca przyszłego roku (w przypadku zwycięstwa, bądź remisu ze Szkocją), lub zgoła jutro (w razie porażki). Najdalej w czerwcu rozpoczynamy el.MŚ. Jeśli wówczas Probierz wciąż nie będzie miał konkretnego, skutecznego planu na to, jak ma wyglądać jego kadra, to jak na moje, żadne układy z Kuleszą mu nie pomogą.
Mam wrażenie, że wszyscy z pocałowaniem w rąsię wzięlibyśmy scenariusz, w którym (czy to jutro, czy pod koniec marca) spadamy z Dywizji A LN, ale za to jedziemy na Mundial do Ameryki i robimy tam co najmniej takie zamieszanie, jak Austria na ostatnim Euro. Szkoda, że w tym konkretnym przypadku to, co przed „ale” jest znacznie bardziej zbieżne z realiami
czy Michał Probierz jest trenerem tej samej miary co Ralf Rangnick?
Frapujące pytanie. Na powierzchni odpowiedź wydaje się banalnie prosta i niestety dość przykra dla naszego obecnego selekcjonera. Gdyby jednak nieco bardziej podrążyć, można by się zastanowić dlaczego tak jest. Znaczy już kij tam nawet z konkretnym Rangnickiem i konkretnym Probierzem. Rzecz w tym, że produkcja piłkarzy może i idzie nam bardzo opornie, ale jednak od czasu do czasu kogoś tam sensownego wykreujemy. Owszem, nieodmiennie with a little help from our friends, no bo nie oszukujmy się, tych Lewandowskich, Błaszczykowskich, Piszczków, Glików, Krychowiaków, Zielińskich, Milików, etc. to sami nie wytworzyliśmy. Sęk w tym, że w produkcji trenerów to nawet pomagać nikt nam nie chce.
Michał Probierz, obecny selekcjoner, nawet kiedyś tam choć trochę poważniejszej piłki liznął. Skończyło się na krótkim epizodziku.
Marek Papszun, kandydat wielu – ekhem… – ekspertów i kibiców do zastąpienia Felipe Cmentarza, siedział rok na bezrobociu. Był do wzięcia od ręki i za friko. Nikt poważny się nie skusił. Nowej roboty nie znalazł, znalazł starą.
Jan Urban, kandydat i Twój, i mój do zastąpienia Felipe Cmentarza, jest legendą Osasuny i generalnie znaną postacią w Hiszpanii. Niestety, na dłużej na tamtejszym rynku trenerskim też się nie zaczepił.
Czesław Michniewicz, gdy ze zrozumiałych względów zamknęła mu się ścieżka rosyjska, wylądował na bardzo odległych peryferiach futbolu i też wcale furory tam nie zrobił.
Na nikim poważnym nie wywarł też wrażenia ćwierćfinał ME, do którego poprowadził Biało-Czerwonych Adam Nawałka.
Tę wyliczankę można ciągnąć jeszcze długo. Ale można też usłyszeć skrzeczącą rzeczywistość. Bo jasne, te wszystkie dywizje, taktyki, selekcje, różnice między Rangnickiem i Probierzem, etc., etc. – to są niewątpliwie ważne sprawy. Wciąż jednak ważniejsze wydaje mi się, że w Polsce nie ma nic, co choćby z daleka przypominałoby projekt Red Bulla. Czegokolwiek, jakiegokolwiek systemu szkolenia tak piłkarzy, jak i trenerów. Bez tego zupełnie serio za parę lat możemy wspominać te stare, dobre czasy, kiedy ktoś nam w ogóle pozwolił zagrać z Portugalią.
Zżymam się, bo jestem cięty na tych naszych trenerskich „leśnych dziadków” spod kominka, kustoszy tej naszej „konterki w rodzimym DNA”, ale wpychanie wszystkich polskich trenerów w ten jeden wyśmiewany mianownik „pms-u” jest też nadużyciem i nieuczciwością. Nie czuję się na siłach żeby diagnozować jakich reform potrzebuje nasz system szkolenia trenerów, ale coś z tym trzeba by było zrobić. Światełkiem w tunelu są dla mnie Marcin Włodarski, Adrian Siemienic i inni młodzi trenerzy z otwartą głową.
„ważniejsze wydaje mi się, że w Polsce nie ma nic, co choćby z daleka przypominałoby projekt Red Bulla.” – nie czuję się kompetentny, ale z mojej subiektywnej perspektywy, to z szkoleniem dzieciaków nie jest jeszcze tak tragicznie. Oczywiście zawsze może być lepiej, infrastruktura jest niewystarczająca, dobrych trenerów dla dzieciaków brak, ale są próby, są te Tymbarki, AMO, NMG oczywiście poddawane krytyce, pomysły mogą być różne, ale jednak coś się dzieje, na miarę nie Red Bulla, ale niech będzie że tego naszego swojskiego Tymbarku, dobre i to. Tych szkółek piłkarskich jest naprawdę sporo, jak je certyfikować nie wiem, jaki system rozgrywek powinien być u małolatów też się nie wypowiem.
Natomiast widzę problem w przechodzeniu naszych utalentowanych małolatów w dorosłą piłkę. Ekstraklasa ku temu nie służy, olewa narybek, woli zagraniczny zaciąg. Nastolatki i rodzice marzą by jak najszybciej zakotwiczyć w jakiejś Akademii z Włoch, Holandii, Anglii a tam oprócz rywalizacji sportowej dochodzą jeszcze czynniki adaptacyjne i nie każdy dzieciak choć utalentowany piłkarsko potrafi im sprostać. Według mnie tracimy mnóstwo futbolowego narybku.
Jak to zmienić? Nie wiem! W desperacji dla mnie limity młodzieżowców w Ekstraklasie wydają się mniejszym złem niż to co mamy obecnie.
Mhm, samemu zostawiłbym Urbańskiego w składzie, ale fakt, że w klubie gra mało i bez super fajerwerków, z Portugalią też nie olśnił, zatem absencję mogę zaakceptować. Natomiast poważne wątpliwości mam wobec Modera w jedenastce.
Michał Probierz na konferencji przedmeczowej: „kluczowi zawodnicy muszą występować regularnie w swoich klubach” no i dlatego z duetu: ograny Slisz i Moder z drzazgą w tyłku z ławki rezerwowych, do gry „na szóstce” jest desygnowany ten drugi!? Jeżeli ten wybór się potwierdzi i sprawdzi to Probierz wypije szampana, jeżeli nie wypali to na głowę selekcjonera za taką decyzję posypią się gromy. Fakt, jest odważna!
Kamil Piątkowski 59 - John McGinn 3, Andrew Robertson 90
żółte kartki: Zieliński - McLean, Christie, McGinn.
sędziował: Christian Dingert (Niemcy).
Polska: 1. Łukasz Skorupski - 2. Kamil Piątkowski, 4. Sebastian Walukiewicz, 14. Jakub Kiwior - 13. Jakub Kamiński (63, 15. Tymoteusz Puchacz), 8. Jakub Moder (46, 6. Bartosz Slisz), 20. Sebastian Szymański, 10. Piotr Zieliński, 21. Nicola Zalewski - 16. Adam Buksa, 11. Karol Świderski (75, 7. Kacper Urbański).
Szkocja: 1. Craig Gordon - 2. Anthony Ralston (76, 22. Nicky Devlin), 6. John Souttar, 5. Grant Hanley, 3. Andrew Robertson - 18. Ben Doak (66, 11. Ryan Christie), 8. Billy Gilmour (87, 17. Stuart Armstrong), 23. Kenny McLean, 4. Scott McTominay (76, 20. Ryan Gauld), 7. John McGinn - 9. Lyndon Dykes (66, 10. Lawrence Shankland)
Radosna gra z smutnym zakończeniem. Spadamy z Dywizji A Ligi Narodów, czy powinniśmy się tym przejmowac? Raczej nie, ale czy ten cykl rozgrywek LN posłużył nam do zbudowania drużyny, to już odnośnie tego można miec wątpliwości i to martwi.
Za miłe słowa o Tymbarku mój szwagier, od lat dwudziestu paru pracownik Maspeksu, kopsnąłby Ci karton soków, firmowe sztućce i koszulkę Widzewa na dokładkę ;p
Puchar Tymbarku uważam za genialną inicjatywę. Nie, wcale nie tylko dlatego, że dzielę życiowe radości i troski z siostrą weterana konsorcjum z Wadowic Zupełnie serio, czapki z głów przed kimś, kto tę imprezę wymyślił, opracował, uruchomił i od lat z sukcesami prowadzi. Sęk w tym, że jest to akcja społeczno-marketingowa. Zachęca dzieciaki do ruchu, buduje w nich umiejętności współpracy w grupie, zapewnia fenomenalne wspomnienia oraz – last but not least – napędza firmie klientów (fair deal). Nawet jeśli niektórzy nasi kadrowicze mają w CV występy w tych rozgrywkach, nie liczmy jednak na to, że Puchar Tymbarku ogarnie nam kwestię szkolenia.
O modelach rozgrywek, konkretnych rozwiązaniach, itd., nie chce mi się szerzej rozpisywać, gdyż tak, jak Ty, Iocosusie, jesteś cięty na leśnych dziadków, tak ja mam alergię na słowo „reforma”. Wywołuje ono bowiem z gruntu fałszywe, groźne przekonanie, że wystarczy tu coś poprzestawiać, tam coś przerobić, siam przemalować, owam przearanżować i już, wszystko będzie hulać. No nie, nie będzie.
Jeśli te cztery edycje LN spędzone w Dywizji A mogły czemukolwiek służyć, to ewentualnie temu, byśmy uświadomili sobie ponad wszelką wątpliwość, że nie tylko nie przynależymy do światowej czołówki (na co przed inauguracją tych „rozgrywek” można jeszcze było mieć cień nadziei), ale nawet nie jesteśmy blisko. Wręcz odwrotnie, gołym okiem widać, że w wyścigu Kii z Bugatti supersamochód z Molsheim coraz bardziej odjeżdża koreańskiemu autu. W edycji 18/19, pod wodzą powszechnie wykpiwanego i wyszydzanego „niedouczonego kretyna Brzęczyszczykiewicza” niby powinniśmy byli spaść, uratowała nas tylko, heh, reforma. Ale przecież w czterech meczach z Włochami i Portugalią zanotowaliśmy dwa remisy i dwie nikłe porażki z łącznym bilansem bramek 4:6. Dwa lata później w starciach z Italią (znów) i Holandią było już zauważalnie gorzej, choć głównie jeśli chodzi o postawę naszej ekipy, bo wynikowo wciąż nie było jakiegoś dramatu. Utrzymać się udało dzięki dwukrotnemu, bezdyskusyjnemu pokonaniu Bośni. Edycja 22/23 (Michniewicz) to m.in. niesławne 1:6 w Brukseli i znacznie mniej bezdyskusyjne triumfy nad Walią. No i wreszcie sezon bieżący, gdy Portugalia dwukrotnie powycierała nami podłogę, Chorwacja raz ograła na luziku, raz pechowo zremisowała, a na domiar złego Szkocja udowodniła, że nie mamy żadnych, ale to żadnych argumentów, by patrzeć na nią z góry.
Już tam kij z tym spadkiem, wciąż uważam, że on nie jest taki straszny. Kij nawet z tym, że można przecież przytomnie zauważyć, że LN to generalnie sparringi, więc nie ma sensu robić wokół nich wielkiego halo. Jasne, tylko że jeśli spojrzeć na imprezy mistrzowskie i eliminacje do nich, to wcale nie robi się zauważalnie lepiej. Regres nadal widać jak na dłoni. Mimo stęków i lamentów gawiedzi, kwalifikację na Euro’20 zdobyliśmy bez problemu. Tymczasem w kwalifikacjach Euro’24 poobijały nas i Czechy, i Albania (!), i Mołdawia (!!!).
Nie, Iocosusie, tu żadne drobne zmiany nie pomogą. Tu by trzeba bić na alarm i poważnie się zastanowić nad kompletną reorganizacją naszego futbolu, tak od góry do dołu. Tymczasem o czym się rozmawia w środowisku? Wczoraj o tak kluczowych zagadnieniach, jak fotka panów Z. z Cristiano Ronaldo i portki Bułki. A dziś, no oczywiście, wymiana selekcjonera. Tak, kurwa. Znowu.
Jeszcze niedawno mnie to wszystko przerażało. Obecnie czuję coraz większe zobojętnienie.
Jak wiesz ja się z tobą zgadzam, że głównym problemem naszej piłki nożnej jest szkolenie i dostarczanie zawodników odpowiedniej jakości do ligi do kadry itd. - też uważam że poziom talentu jest równy wszędzie i tylko albo aż trzeba ten talent odkryć, oszlifować i dostarczyć. Tylko ja się nie zgadzam, że to jest jedyny problem w obecnej sytuacji kadry i de facto nie ma znaczenia kto ją prowadzi, kto w niej gra, w jakim ustawieniu itd. bo jakości brak to i wyników nie ma.
Ja też nie mam problemu że zagramy w dywizji B czy C - ja to nawet nie wiem dokładnie kto w jakiej gra, zupełnie mnie to nie wzrusza. Nie będę płakał jak nie pojedziemy na jakiś turniej, bo doskonale wiem, że na 95% dostaniemy w czapkę w grupie i do domu a jak się uda prześliznąć to w czapkę będzie w meczu kolejnym.
To wszystko powyżej nie usprawiedliwia Probierza i jego zawodników, że to co ta drużyna w tej chwili gra to piłkarska pornografia. Mam wrażenie że rzeczony szkoleniowiec (czemu się nie dziwię, bo zawsze miałem go za osobę specyficzną) próbuje zrobić coś i grać w taki sposób jaki jeszcze nie udał się nikomu i czym bardziej mu się nie udaje, tym bardziej chce udowodnić że kiedyś mu się uda. Co jest bardzo ciekawe on mówi o pewnych rzeczach na konferencjach prasowych czy wywiadach, a potem robi dokładnie to co według niego jest nie ok.
Ja się zgadzam, że ustawienie 352 czy 541 czy 442 jest w sumie wtórne, ale jest kilka prawideł które każde z nich musi spełniać:
1. Drużyna potrzebuje kręgosłupa, czy nasza go ma? czy wiemy kto jest bramkarzem nr.1 czy wiemy kto kieruje defensywą? czy wiemy kto jest defensywnym pomocnikiem?
2. Drużyna musi być zbilansowana - no nie da się wystawić 10 napastników, czy my mamy balans pomiędzy ofensywą a defensywą, tym bardziej że my gramy z lepszymi od siebie i to raczej nie my prowadzimy grę i często za piłką biegamy - bodajże 58 do 42 ze Szkotami na rzecz przeciwnika
3. Zawodnicy na danych pozycjach powinni a może muszą umieć na niej zagrać - czy Zalewski potrafi bronić? bo moim zdaniem większość Europy wie że najlepsze miejsce do kreowania akcji jest w jego strefie - chłop jest super w ofensywie, ale bronić nie umie
4. Konsekwencja w powołaniach a następnie w pojawianiu się na boisku - czy ty jesteś w stanie to zrozumieć? Ja już nie chcę się pastwić nad powołaniem Oyedele, Gurgula. Kozubala, ale np. taki Romańczuk raz jest raz go nie ma raz na trybuny raz do pierwszej jedenastki - to samo Ślisz, Moder, Bogusz, Bereszyński (podobno dlatego że zszedł to przegraliśmy w Porto), który zagrał chyba po raz pierwszy.
Kolejne punkty mogę dokładać tylko po co? Twierdzę że zatrudnienie na stanowisku szkoleniowca reprezentacji osobnika rozsądnego i zwyczajnie znającego się na robocie z pewnością nie zbawi naszej skopanej, ale pozwoli tej grupie zawodników jaka jest osiągać lepsze wyniki od tych które widzimy ostatnio i nie koniecznie grając po "cześkowemu" czy ala "wujo"
Wczorajszy mecz potwierdził,że z Probierza taki trener jak z koziej dupy trąba.
Każdy kto liznął trochę historii taktyki piłki nożnej wie ,iż przed 150 laty , jak wieść niesie w Anglii jakiś trener wpadł na pomysł, aby uporządkować grę , która przed nim polegała na bieganiu wszystkich za piłką , co niewiele różniło futbol od rugby,a efektem były dwie formacje , najpierw 1-2-8 ,a równolegle 1-3-7 . Przed 100 laty Herbert Chapman w Arsenalu wymyślił grę w 3 formacjach ( 3-2-5 czyli WM) . Wczoraj nasza reprezentacja zagrała 1-3-7 i na nowatorstwo Probierza mi to nie wyglądało .
Trudno się zgodzić ze stwierdzeniem,że obecnie mamy jakich wyjątkowo słabych zawodników, bo wiele reprezentacji ,a już na pewno Szkoci ,mają gorszych. Chodzi tylko o to ,żeby zrobić z nich zespół grający nadliniowość lub choćby liniowość. Podczas kiedy nasza drużyna gra dużo gorzej niż suma umiejętności zawodników . A to już jest wina trenera.
Niestety w naszej grze momenty dobrego poziomu przerywane są przez znacznie dłuższe części słabości i nieporadności . Czyli potencjał jest , tylko nie jest wykorzystany.
Mówienie o marnej bazie zawodniczej ma pewien sens, ale póki nie zmienimy Związków sportowych ( poza PZPS) z organizacji ignoranckich na profesjonalne to ten stan się nie poprawi.Pisał o tym w tonie alarmistycznym przed blisko 30 laty Jan Mulak ,że jeżeli nie zmieni się systemu selekcji to za 20 lat czeka nas brak sukcesów międzynarodowych. Jan Mulak zwrócił uwagę na demografię czyli na drastyczny spadek urodzeń.Tuż po II wojnie przy liczbie ludności ok. 24 mln rodziło się blisko 500 tys noworodków ,a w latach 50-tych blisko 800 tys. (rekord to 796 tys w 1955 roku). To z tej masy dzieciaków wyrosły talenty , dzięki którym w latach 70-tych nasz sport święcił takie sukcesy w piłce nożnej, kolarstwie, szermierce, kolarstwie, lekkiej atletyce itd . Z początkiem lat 90-tych ta liczba urodzeń spadła do niewiele ponad 300tys. ,a więc baza rekrutacyjna dramatycznie spadła. Ponieważ , jak wykazują to badania statystyczne prowadzone przez uczelnie sportowe na świecie tylko ok. połowa dzieci wykazuje uzdolnienia ruchowe ,a tylko 20% z tych "zdolnych" nadaje się do sportu wyczynowego to musi być prowadzona metodyczna i specjalistyczna selekcja . Poza siatkówką takiej profesjonalnej selekcji nie ma , a ma to ten efekt ,że przy nadmiernie rozbudowanym systemie rozgrywek ligowych i innych tak samo szkoleni są młodzi , wybitnie utalentowani z tymi miernotami - ze szkodą dla rozwoju najlepszych .
Więc lanie krokodylich łez jest tyle samo warte ,co płacz nad rozlanym mlekiem .
„Jest za wcześnie, żeby podejmować takie decyzje. To jest temat do głębszej analizy. Na tradycyjnym spotkaniu, jak po każdym zgrupowaniu, podsumujemy zgrupowanie, pewien etap pracy. Chciałbym podkreślić: żadna decyzja w tej chwili nie została podjęta” — mówi Kulesza w rozmowie z WP SportoweFakty.
Subiektywnie, gdyby Górnik nie robił problemów, a propozycję poprowadzenia kadry otrzymałby Jan Urban i ją przyjął, to jak już pisałem ucieszyłbym się, uznałbym, że jest szansa na powalczenie w eliminacjach do Mundialu, każda inna decyzja to jedna wielka niewiadoma, chaos i dotyczy to moim zdaniem sytuacji, w której nie ma znaczenia czy roszada na stołku selekcjonerskim by nastąpiła, czy nie!
Michał Probierz to był zły wybór, a odpowiedzialnym za to jest Cezary Kulesza!
cdn
O ile oczywiście ogólny stan polskiej piłki i kwestia pomysłu na skuteczne zasilanie kadry narodowej zawodnikami o określonym poziomie to są kwestie priorytetowe, o tyle zgadzam się z Dalkubem, że nie zdejmuje to odpowiedzialności z aktualnego selekcjonera i jego kadry, tzn. posiadany materiał trzeba wykorzystać najlepiej jak się da.
Ja się subiektywnie trochę zawiodłem, bo uważałem, że mamy szansę wyjść z tej grupy. Ale jeżeli Probierz uznał, że ten cel ma w tzw. poważaniu, że cały jesienny cykl powołań i meczów to będzie poligon doświadczalny i przegląd kadr, spoko, jego prawo i kompetencja. I faktycznie, pal sześć wyniki, grę na pierwszym czy na drugim poziomie Ligi Narodów, tylko że obawiam się, że... akurat wczorajszy mecz Probierz chciał wygrać. Nie wyszło, bardzo nie wyszło, a ta porażka mocno go sfrustrowała. I co teraz?
Może być tak, że Probierz wymyślił swój pomysł na kadrę, że w jakimś momencie postanowił zrobić z tymi zawodnikami krok do przodu (tzn. jemu się wydawało, że to będzie krok do przodu) i długo nie przyjmował do wiadomości, że ten pomysł jakby nieszczególnie działa (btw. czy to nie jest przypadkiem ten sam mechanizm, który dopadł go w pewnym momencie w Cracovii?). On oczywiście publicznie zaklina rzeczywistość, że wciąż jest czas, że nadal trwa zgrywanie i budowa zespołu, ale umówmy się, póki co bardziej wygląda na to, że żadnego zgrywania i żadnej budowy nie ma, jest tylko udawanie, że moment prawdy jeszcze nie nadszedł, podczas gdy wszyscy wiemy już i rozumiemy (on też?), że kiedy ten moment wreszcie nadejdzie, zakończy się naszą spektakularną klęską.
Nie wydaje mi się, żeby Probierz był głupcem lub szaleńcem więc zastanawiam się co on sam planuje w tym momencie zrobić. Wykonać krok wstecz? Kontynuować ten kierunek? I czy grupa jest wciąż z nim, wierzy w niego?
@ Iocosus
Też lubię Janka Urbana, szanuję i mam sentyment, ale w jaki sposób taka roszada miałaby zwiększyć nasze szanse na powalczenie o awans na MŚ?
Dwoje moich znajomych było na wczorajszym spotkaniu i twierdzą ,że publika gwizdała, wykrzykiwała , a nawet ubliżała. Czyżby tak wyglądały te nowoczesne objawy radości ? .
Do zarzutów odniosę się tylko tych, z którymi się nie (do końca) zgadzam, ok?
• odnośnie bramkarzy, Probierz otwarcie przyznał, że nie pasuje mu sytuacja, w której jeden golkiper w kadrze ma na koncie 100A, a drugi 5A (nie pamiętam dokładnego cytatu, ale +/- o to szło). Zapowiedział, że kilku dostanie szansę. Ostatecznie tak naprawdę dostało dwóch i wydaje mi się, że – zwłaszcza po ostatnim zgrupowaniu – Skorupski znacznie przybliżył się do wyjściowego składu;
• superfajnie by było mieć lidera defensywy. Tylko skąd? Wszystko wskazuje na to, że po zakończeniu reprezentacyjnej (a możliwe, że i ogólnie piłkarskiej) kariery Kamila Glika żaden stoper uprawniony do gry w naszej kadrze i prezentujący odpowiedni poziom piłkarski nie ma stosownych cech personalnych, by wejść w jego buty. Nie potrafię mieć pretensji do Probierza, że nikogo takiego nie wyczarował;
• w kwestii zbilansowania dość blisko mi do opinii Senatora. Całkiem jeszcze niedawno temu były powszechne (i słuszne przecież) narzekania, że gramy zbyt zachowawczo. Że murowaniec z konterką, że podwójna garda, że nic tylko przesuwanie, przesuwanie, (…), przesuwanie. No to Probierz przesunął akcenty do przodu. Zmieścił w składzie więcej zawodników stricte ofensywnych i nakazał/pozwolił im grać odważnie. Sorry, kołdra jest krótka. Jeśli chcesz okryć ramiona, musowo odsłonisz stopy, tak to już jest zrobione.
Tak jeszcze na chwilę wracając do kręgosłupa, od siebie dorzucę tyle, że – to jest chyba moja najpoważniejsza pretensja do Probierza – kompletnie nie kumam o co chodzi z defensywnym pomocnikiem. Owszem, można niby zauważyć, że tak jak drugi Glik nam nie wyrósł, tak i drugiego Krychowiaka na razie się nie doczekaliśmy. I że przecież Probierz się starał, przepalił na tej pozycji, tak na oko, z pięćdziesięciu zawodników, czasem rozsyłając powołania, od których na morską milę zalatywało desperką (Kowalczyk, Oyedele). Dlaczego jednak ani razu nie znalazł miejsca na zgrupowaniu dla Murawskiego i Linetty’ego? O, jasne, żaden z nich na pewno by kadry nie zbawił. Obu też można wytknąć metrykę, stojącą w kontrze do trendu odmładzania reprezentacji. Tyle, że my nie zbawcy tu szukamy, a odkurzacza. Gościa, który posprząta na boisku po bardziej ofensywnie ustawionych kolegach i zapewni względny spokój w tyłach. A z tym obaj panowie radzą sobie na pewno nie gorzej od Romanczuka, od którego są młodsi. Niewiele, ale jednak. No i, co podobno dla selekcjonera bardzo istotne, regularnie grają w klubach, są w rytmie meczowym.
Także jasne, da się Probierzowi sporo zarzucić. Również, jak najbardziej, to że jest specyficzny. Specyficznie specyficzny, powiedziałbym nawet i nie piszę tego w kategoriach komplementu. Tylko wiesz co? Myśmy już tu byli. Niemal dokładnie w tym samym miejscu. I to dwa razy w ciągu ostatnich kilku lat. Dwukrotnie w nieodległej przeszłości mieliśmy za selekcjonera polskiego przeciętniaka. Gościa, który niby nie był jakiś kompletnie beznadziejny, ale na pewno nie był wybitny i śmiało można mu było wytknąć niekrótką listę błędów i mankamentów. Dwukrotnie taki gość został pożegnany, bo przecież tuż za rogiem
czekali aniołkowieczekała świetlana przyszłość pod kierownictwem jego następcy. Dwukrotnie kończyło się to katastrofą. Skąd czerpiesz przekonanie, że za trzecim razem będzie inaczej? Masz na myśli jakiegoś konkretnego osobnika rozsądnego i zwyczajnie znającego się na robocie?Nie jestem orędownikiem zdejmowania odpowiedzialności z Probierza. No sorry, widziały gały co brały. Chłop miał świadomość, że obejmuje reprezentację Polski, nie Francji. A że z czteroletnią przerwą na granie w Niemczech i dwumiesięczną na trenowanie Arisu siedzi w tej naszej piłce praktycznie całe swoje życie, no to przecież wiedział czego może się spodziewać. Jeśli zatem nie zostanie zwolniony teraz (o czym za chwilę) i poprowadzi kadrę w el.MŚ, a w grze drużyny nadal nie będzie widać postępów, no to trzeba będzie uznać, że zawiódł i się z nim rozstać. Uważam natomiast, że rozstawanie się z nim teraz nie ma sensu, ani w ujęciu długo-, ani krótkoterminowym.
W perspektywie ogólnej oznaczałoby to zrzucenie na selekcjonera całej odpowiedzialności za to, jak wygląda nasza kadra i w ogóle cała nasza piłka. Czyli (kolejne) umocnienie kretyńskiego mitu o tym, jakich to mamy fenomenalnych grajków i jedyne, czego nam trzeba do rywalizacji jak równy z równym ze światowymi potęgami, to odpowiedni selekcjoner.
W perspektywie doraźnej oznaczałoby to wrzucenie kolejnego trenera pod autobus i zmarnowanie iluś tam miesięcy. Przyjdzie jakiś Urban czy inny Papszun, za chwilę i jemu – bo dlaczego nie? – da się dopisać długą listę zarzutów, narośnie publiczna frustracja i najdalej po zakończeniu MŚ’26 po staremu obudzimy się z ręką w gaciach.
Probierz jest bezpieczny . Kolega prezesa i nie ma to tamto
Gawin pisze, że Probierzowi bardzo zależało na zwycięstwie we wczorajszym meczu. Bardzo możliwe, o czym jeszcze za moment. Mam jednak silne wrażenie, że przenajgłówniejszym zainteresowanym wygraniem – a przynajmniej nieprzegraniem – tego spotkania był miłościwie nam panujący pan prezes. Zobacz, gdyby się udało utrzymać, Kulesza mógłby puścić mediom i wewnętrznej opozycji mniej więcej taki przekaz: „Oczywiście, proszę państwa, to niefajnie, że ta Portugalia tak nas zmaltretowała. Warto jednak zauważyć, że wynik nie do końca odzwierciedla przebieg rywalizacji. Tak, sytuacje z Karolem i Marcinem również wysoce niefortunne, przykro nam, dołożymy wszelkich starań, by w przyszłości do takich kompromitujących pomyłek nie dochodziło. Proszę jednak pamiętać, że nadrzędnym celem naszej drużyny na fazę grupową Ligi Narodów było uniknięcie bezpośredniej degradacji. Ów cel został przez trenera Probierza i zawodników zrealizowany. W związku z powyższym, jak również tak wogle, uprasza się o łaskawe się odstosunkowanie!”. Pomyśl, Senatorze – zaraz Święta, do nich rybka, która lubi pływać. Generalnie zima, skoki będą, jakieś inne tam imprezy, ludzie zapomną. Następne zgrupowanie dopiero pod koniec marca. Normalnie cztery miesiące błogiego, niezmąconego spokoju, achhh…!
A tu, pardąsik, taki chuj jak słonia nos. Zamiast rozmyślać w który fragment Podlasia by tu na kulig wyskoczyć i się czarną Żubróweczką podelektować, co na Gwiazdkę kupić, gdzie na Sylwka i w ogóle, biedny Czaro musi coś zrobić. Podjąć jakąś decyzję. Palnąć jakąś – aaarghhh…! – mowę. Palcem o palec stuknąć, cokolwiek! Orzeszkówna w rzyć chędożona!!!
Jak na moje, prezio jest teraz potężnie wściekły. Żeby to jeszcze było jakieś 0:4. Żeby losy meczu były rozstrzygnięte do przerwy, żeby szybko wszystko było wiadomo… Dałoby się jakoś tę całą sytuację ogarnąć, jakoś się do niej przygotować. A tu takie coś. Jak siarczysty kop w krocze normalnie. Z zaskoczenia! W tej sytuacji koleżeństwo może paradoksalnie zadziałać na niekorzyść Probierza. No bo wiesz, jak cię kto obcy wystawi, to tam w sumie kij mu w plecy. Ale kolega? Kolega…!?
Oczywiście, koniec końców może się pan prezes udobruchać. Golnąć se coś na uspokojenie, bigosikiem przegryźć, Zenka dla relaksu posłuchać i dać dla Michas’ia jeszcze tę jedną, ostatnią szansę. Nie zdziwiłbym się jednak ani trochę, gdyby się nie udobruchał.
akurat wczorajszy mecz Probierz chciał wygrać
Myślę, że chciał wygrać nawet nie dla samego zwycięstwa, uratowania tej cholernej Dywizji A, czy z jakichś innych wymiernych i przyziemnych względów. Bardziej dlatego, by pokazać, że całe to jego Probierz-dō działa. Że to on ma rację, nie jego krytykanci. Że po de facto kilkunastu miesiącach i kilkunastu meczach prób i błędów udało mu się wreszcie zmontować ekipę, która może i na Portugalię jest za krótka, ale takiej Szkocji to już umie spuścić łomot. Nie wyszło, fakt, i to bez wątpienia budzi w nim potężną frustrację.
Paralele z pracą M.P. w Cracovii jak najbardziej dostrzegam. Najwyraźniej w braku osadzenia w czasie, jakichś takich ram kalendarzowych. No bo oczywiście, cierpliwość w ogrodnictwie jest wysoce wskazana. Nie sposób wyhodować roślinki w pięć minut, oczywista oczywistość. Niemniej, wytrawny ogrodnik, czy wręcz architekt krajobrazu (a za takowego, jak mniemam, pan selekcjoner się uważa) powinien, jak się zdaje, znać przynajmniej przybliżony termin, w którym jego roślinki wzejdą, zakwitną, wydadzą owoce, etc. Tymczasem zarówno kiedyś w Cracovii, jak i obecnie w kadrze, po iks czasu ogród Probierza wygląda zasadniczo tak samo, jak w początkach jego pracy. Tu, tam, siam leżą porozrzucane w nieładzie grabie, szpadle, motyki, konewki, wiadra, donice, paczki z nasionami, uje-muje dzikie węże (niekoniecznie ogrodowe). Obecności ładu i składu nie stwierdzono.
Co dalej? Osobiście dostrzegam cztery warianty i prawdopodobieństwo każdego z nich oceniam na +/- podobne:
a) Kulesza nie wytrzyma ciśnienia i kopnie Probierza w dupę (co oczywiście rodziłoby dalsze warianty rozwoju sytuacji);
b) Probierz nie wytrzyma ciśnienia i wbrew świeżym zapowiedziom jednak poda się do dymisji (jw.);
c) Obaj panowie wytrzymają ciśnienie, ale Probierz słabo. Znaczy nie rzuci papierami, jednak wciąż będzie sfrustrowany, coraz bardziej obrażony na cały świat i coraz szczelniej zamknięty w swej wyimaginowanej twierdzy. Znaczy, no, szopie Co, rzecz jasna, przyniesie kolejne porażki i powrót do wariantu (a) po maks. drugim zgrupowaniu eliminacyjnym;
d) Obaj panowie wytrzymują ciśnienie, a Probierz przypomina sobie, że posiada w repertuarze tryb zadaniowy, który kilkakrotnie zdarzyło mu się uruchamiać jako trenerowi klubowemu. Czyli generalnie, mili panowie, chowamy ten burdel do szopy, jedziemy do Brico, przywozimy stamtąd gotowe roślinki i rozstawiamy je po grządkach, bo goście idą, a czas leci!
no to trochę polemicznie znowu, ale też pewnie jak się pisze skrótowo to się nie oddaje tego co siedzi w głowie:
Uwaga ogólna jest taka, że mówiąc o innym stylu, innym balansie, odpowiedzialności musimy rozumieć że nie ma rzeczy czarno białych tylko jest pomiędzy tymi dwoma kolorami ogromna przestrzeń i zarówno zmiana balansu, nie musi i nie powinna powodować grania 9 zawodnikami w 16 metrów, styl ultra defensywny, nie musi mieć jednej alternatywy w postaci stylu huzia na Józia, a odpowiedzialność z pewnością rozkłada się na wiele osób i sytuacji.
1. Bramkarz i że Probierz to powiedział - tak ja to wiem że to powiedział, tylko że moim zdaniem to jest błąd, który wpisuje się w tą tzw. permanentną rotacją na wielu pozycjach. Po pierwsze on nie ma dwóch równorzędnych zawodników na tą pozycję, on by ich miał gdyby zamiast Bułki powołał Grabarę. Bułka tej drużynie w żadnym meczu nie pomógł, czasem mógł coś zrobić lepiej i Skorupski przy nim jest o klasę lepszy - po co ten cyrk? bo się może któryś połamie i wejdzie rezerwowy i wtedy mając 3 występy więcej będzie miał to tzw. doświadczenie? to ja mówię że lepiej zbudować początek kręgosłupa od bramkarza, który zacznie grać systematycznie i będzie mógł powoli zgrywać się z defensywą
2. I tu płynnie do kierownika defensywy - tak ja wiem że Glika nie ma, choć ja te pamiętam jego początki w kadrze i w jakim klubie grał i mam wrażenie że on się w tej kadrze zbudował, ale zostawmy Kamila w spokoju. Nawet jeżeli nie masz gościa ala Glik, to nadal musisz na kimś to zbudować, znać jego słabe i dobre strony, to w czym jest dobry, a gdzie ma braki. Pan trener "pierdolnę whiskey" przeleciał przez praktycznie każdego kto ma dwie nogi, ale mam wrażenie że nadal szuka - po 17 meczach, a nie po 3 cz 5. Zwyczajnie na kogoś trzeba postawić, bo wygląda to jak maszyna losująca.
3. Balans w ustawieniu i balans w inklinacji do gry - tu się albo nie zrozumieliśmy albo zupełnie nie zgadzamy - wg Panów (Ty i Senator) albo gra się dupą w 16 i laguje po autach, albo jedzie się na wariata do przodu w układzie jak to trafnie zauważył Zbyszek 1-3-7 - czyli 3 zawodników o inklinacji defensywnej, reszta raczej chętnie poleci do przodu, a w defensywie gra alibi albo od czasu do czasu - taką jedenastkę zaproponował ze Szkocją, taką też z Portugalią na Narodowym itd. - ten balans ma powodować że my przede wszystkim staramy się panować nad meczem, czasami gramy wysoko, ale też potrafimy ustawić te 2 linie zasieków i bronić na 30-40 metrze. Do tego potrzeba balansu w doborze zawodników i ich odpowiednim ustawieniu w rysunku taktycznym na boisku czyli mówię jasno czego wymagam i od kogo, gdzie ma się poruszać. Rysunek taktyczny Probierza to 6-7 zawodników z przodu, potem dziura a potem stoperzy. Wiesz dlaczego pierwsza połowa z Portugalią wyglądał ok? ano dlatego że ten balans się nam bardziej zgadzał - była 6 która mimo wielu braków potrafi tam grać, był wahadłowy co potrafi bronić - Bereszyński i była niemoc Portugalczyków z naszej lewej strony, bo tam zionie dziura, gdyż Zalewski nie nadaje się na wahadło gdzie ma przeciwnika lepszego od nas - on tam może hasać z Armenią albo Łotwą, ale nie z Portugalią bo tam zjedzą. Niemcy potrafią wyjść na 4 obrońców i 2 szóstki - my nie mając kim chcemy grać 3 stoperami, na szóstce gra zawodnik bez dobrej defensywy a wahadłowi są raczej skrzydłowymi, a na pewno mają ofensywne inklinacji. Grając w ten sposób dostaniemy w palnik od kolejnych solidnych drużyn nie tylko w Europie, o topie nie mówię bo to oczywiste
4. Postępy w eliminacjach - no mi się wydawało, że powinniśmy po 17 meczach które prowadził zobaczyć postępy - ja ich nie widzę, ale możemy poczekać na eliminacje, może będą
5. Ja nie zrzucam całej winy na Probierza, tak nie jesteśmy Francją, tylko on tej drużynie nie pomaga, swoimi powołaniami swoją taktyką, zmianami itd. to jest problem. Na dodatek to jest taki typ co nie wyciąga wniosków bo uważa się za najmądrzejszego - przecież jest trenerem od tylu lat - ktoś mógłby zapytać - a sukcesy pańskie to jakie?
6. Czy mamy sytuację podobną i już w niej byliśmy? nie wiem moze, ale też wiem że Boniek widząc że robota Brzęczka idzie tak sobie, mimo że rzeczony zrobił awans na Euro to go pogonił. Z Santosem było podobnie choć ten faktycznie był pomyłką obecnego tuza na prezesowskim stołku. Czy to oznacza że ponieważ innym się nie udało i Probierzowi też to może już nie zwalniajmy i trudno niech sobie rzeźbi jak umie? Nie wiem mam wrażenie że to błąd i ja od zawsze chciałem trenera z zagranicy.
I na koniec - mam takie wrażenie że ta drużyna staje się lub już się stała bez jajeczna, nawet obecny kapitan nie nadaje się charakterologicznie do tej funkcji - moim zdaniem to są celowe działania Probierza, bo on chce być na świeczniku tak go postrzegam
by pokazać, że całe to jego Probierz-dō działa.
Tak, tak, identycznie to widzę, ta z trudem ukrywana frustracja to raczej zraniona miłość własna niż złość z powodu spadku do grupy B.
Zwłaszcza że akurat ten konkretny mecz przeciw Szkocji ujawnił bardzo poważny mankament planu Probierza - staliśmy się tak czytelni, że nawet europejski średniak jest w stanie bez problemu wykorzystać defensywną słabość naszej reprezentacji.
Clarke odrobił pracę domową (o Probierzu nie można tego powiedzieć, on był skupiony na celach wewnętrznych) i Szkoci uparcie kierowali grę na skrzydła, praktycznie każdy atak po przechwycie rozrzucali do boku, po ataku oskrzydlającym zdobyli ostatecznie bramkę na 2:1, a mogli zdobyć ją chwilę wcześniej, kiedy Puchacz był ustawiony równie źle co Zalewski kilka minut później. Poza tym te tzw. półprzestrzenie, Doak ustawiał się między Kiwiorem a Zalewskim, tam dostawał piłkę i inicjował atak, to się powtórzyło kilka razy, niepojęte wręcz, że my nie wiedzieliśmy jak na to zareagować. Jest też kwestia posiadania piłki i sposobu prowadzenia gry w niskiej obronie, jeżeli nie potrafiliśmy zabrać piłki Chorwacji na wyjeździe to można to było jakoś tam wytłumaczyć, ale jeżeli podobna sytuacja powtarza się przeciw Szkocji na własnym boisku to znaczy, że jest bardzo źle.
W kwestii 'co dalej' obstawiam wariant c, choć dużo zależy od grudniowego losowania i pierwszych meczów eliminacyjnych, które być może będziemy musieli grać już w marcu i jest szansa, że zagramy przeciw słabemu przeciwnikowi, bo ci silniejsi będą dopiero kończyć Ligę Narodów. Dobry start powinien pozwolić Probierzowi dograć eliminacje do samego końca, może w międzyczasie coś drgnie w kadrze, pojawi się więcej energii, wiary i pewności siebie, to będzie też ten moment, w którym musi już ustabilizować się wyjściowa jedenastka, wytworzyć przejrzysta hierarchia, jeżeli gdzieś ta drużyna ma rezerwy to w indywidualnej formie, poziomie koncentracji i kształtowaniu kolektywu na boisku.
Wiesz jak działają media społecznościowe, więc tego typu wpisy trzeba brać pod duży nawias. One świadczą o tym ,o czym doskonale wiemy ,a o czym ja piszę od ponad 12 lat .
Michał Probierz jest inteligentnym , cwanym i oblatanym w socjotechnice zwanej PijaRem - facetem. Ten kto nie przyswoił sobie "Sztuki erystyki" Schopenhauera nie ma z nim szans polemicznych . Lecz Probierz wie ,że sam PR nie wystarczy ,że trzeba mu pomóc i pomaga wykorzystując znajomości, a pewno i stosując doping ,a przede wszystkim oferując newsy. Podobnie robił np. Michniewicz zdradzając tajemnice Legii.
I pewno inaczej się dziś nie da , bo media są tak zdemoralizowane , tak przekonane ,że są bożkami ,że każdy kto chce mieć spokój musi im ulegać.
Przy tzw, niezależnych mediach , to mimo aforycznych wypowiedzi Probierza to zostałby stłamszony, wyśmiany i zginąłby w ogniu krytyki .
Lecz ta wręcz aprobata dla Probierza jest wielce korzystna dla PZPN i osobiście dla Kuleszy. Taki Michniewicz nie dlatego przepadł , że był złym trenerem ,że nie osiągnął wyniku ,ale dlatego ,że media go zrównały z błotem i nawet Weszło nie pomogło. Bezpośrednio monopol Weszło ma informacje od Michniewicza przełożył się na jego klęskę , bo ,media tzw. głównego nurtu poczuły się zlekceważone i przy pierwszej okazji się zemściły.
Probierz takich błędów nie popełnia, bo dla najbardziej miarodajnych mediów w tym TVP , PS czy GW jest uprzedzająco grzeczny , otwarty, szczery i układny. Więc im pozostaje prawie wyłącznie powtarzanie "złotych myśli" Probierza, a że kłócą się one z rzeczywistością, tym gorzej dla rzeczywistości .Korzysta na tym PZPN i Kulesza, bo brak ostrej krytyki Probierza chroni działania PZPN.
Probierz zna doskonale wyniki badań psychologicznych nad adaptacją umysłową odbiorcy medialnego w epoce tzw. postonowoczesności. Polega to z grubsza na tym,że telewidz widząc na ekranie prognozę pogody która wskazuje ,że w jego miejscu zamieszkania jest słońce i patrząc przez okno widzać ulewę - mówi - coś z tą naturą jest nie tak.
W przypadku Probierza jego przekaz jest prosty ,a mianowicie wynik się nie liczy , liczy się jak grę widzą widzowie. Bowiem on mówi tak :" Widz chce obejrzeć widowisko ,a widowisko to gra ofensywna czyli gra do przodu' . To nic ,że taka gra ma niewiele wspólnego z grą ofensywną , której istota sprowadza się do metody na wygrywanie meczów, a nie na ich przegrywania. Ważne ,że to trafia do młodego wychowanego na mediach widza , więc zapewne znajdzie się jakaś ilość, która tej złudzie ulegnie. Ale znając Probierza to on takiej kluczowej dla swego bytu sprawy nie pozostawi przypadkowi , bo pewno ktoś z nim związany używa na platformach bota ( posty są prawie identyczne). Stwarza to wrażenie masowego poparcia ,ale też nie daje możliwości jego zakwestionowania .
Taki mamy klimat ! .
PS. Natomiast co do trenera reprezentacji to obecnie mamy uzurpatora, który nazywa siebie trenerem nie mając do tego ani kompetencji ,ani kwalifikacji .
Oczywiście ,że Janek Urban nie byłby zbawicielem ale przynajmniej by wiedział na czym ta gra polega i potrafiłby dobrać o taktyki wykonawców.
Lecz nie tylko Janek nie dostąpił i pewno nie dostąpi tego zaszczytu , bo z różnych względów w przeszłości nie zatrudniono takich gwiazd fachu trenerskiego jak Leszek Jezierski czy Henryk Kasperczak ,a w czasach bliskich tak znakomitego fachowca jak Maciej Skorża lub ostatnio Marek Papszun. Głównym powodem była niezgoda na lokajski styl kierowania PZPN przez kolejnych prezesów. Oni nie tolerują ludzi samodzielnych w myśleniu i działaniu. Pewno Skorża się obraził i nawet jak by dostał propozycję to odmówi czemu się nie dziwię , bo być na jednym zdjęciu z różnymi niedouczonymi bałwanami to obciach . Natomiast Papszun mógłby się zgodzić, bo mniej ta posada by kolidowała z praca a klubie. Papszun odszedł po sezonie 2022/23 z Rakowa chcąc to zrobić już w przerwie zimowej z powodów osobisto-rodzinnych ( o których sam nie mówi więc uszanujmy prywatność) i mimo różnych propozycji przez rok odmawiał. Dał się namówić Świerczewskiemu pod wieloma warunkami ( o których też cisza) ,ale zarabia tyle ,że żaden klub w Polsce ,a i PZPN mu tyle nie da. Głównymi wartościami Papszuna niezwykle przydatnymi na stanowisku selekcjonera jest jego wyczulone oko na prawdziwe wartości piłkarza , bo to nie tylko umiejętności , perspektywy rozwoju ,ale i charakter i bezkonfliktowe interakcje w zespole. Papszun ma warsztat opanowany do perfekcji potrafi go udoskonalać, modyfikować i korzysta z najnowszych zdobyczy technik badawczych oraz psychologii. Ale przede wszystkim ma prawidłowy stosunek do ludzi ( dużo by o tym pisać) ale to on gwarantuje mu naturalny, autentyczny autorytet. To nie jest drobny cwaniaczek , hochsztaplerek ,ale porządny człowiek i kompetentny fachowiec. I to jak w życiu bywa przez ludzi małych, kolesiów - traktowane jest jak wada, więc ,żeby taki Boniek czy taki Kulesza dogadali się z nim szanse są minimalne.
Ja tylko z dwiema uwagami, jedną delikatnie polemiczną, otóż w temacie obrony wydaje mi się, że kierownikiem ma być Bednarek, gdyby nie kontuzja to prawdopodobnie dograłby Ligę Narodów z kompletem minut. Nie wiem czy jest to wybór optymalny, ale trzeba przyznać, że Bednarek na pewno cieszy się zdecydowanie lepszą opinią wśród kadrowiczów niż wśród kibiców, poza tym jego Southampton stara się grać piłką, buduje akcje od tyłu podaniami, biorąc pod uwagę posuchę w tej formacji, jego wybór jako lidera wydaje się w miarę logiczny. Z kolei jako półlewy raczej niezagrożony jest Kiwior, oczywiście nie dlatego, że taki z niego as, bo po nim ewidentnie widać brak ogrania i pewności siebie, tylko jeżeli nie on to kto? Gdyby Probierz szukał kogoś innego na tę pozycję to inaczej zestawiłby obronę przeciw Portugalii i Szkocji. Jedyny realny znak zapytania to półprawy, tam trzeba zdecydować, Piątkowski, Dawidowicz czy Walukiewicz, i chyba właśnie z poszukiwań tego trzeciego bierze się wrażenie pewnego chaosu.
Natomiast pełna zgoda co do deficytu charakteru w tej drużynie. Zieliński to znakomity piłkarz, ale nigdy nie był typem lidera i przywódcy. Biorąc pod uwagę jego staż i sukcesy w Napoli, powinien mieć tam znacznie wyższy status, ale on nigdy nie nadawał tonu tej drużynie, to nie Hamšík, w Interze też od razu ustawił się w drugim szeregu. I w naszej kadrze, w zasadzie gdzie nie spojrzeć, w każdej formacji, jest dokładnie ten sam problem, o właśnie choćby Kiwior, niby blisko szczytu futbolowego świata, a jednak mental topoli drżącej. Brakuje takich Glików i Krychowiaków, nie pod względem czysto piłkarskich umiejętności tylko wywierania wpływu na zespół, przy czym też nie powiedziałbym, że Probierz jakoś celowo wysysa z nich aurę, takie nam po prostu wyrosło pokolenie.
ja mam takie wrażenie, że on stał się liderem defensywy po meczu z Portugalią w Porto, bo warto zaznaczyć jakiego to grajcara Ronaldo nam wykosił i że gdyby grał dalej pewnie byłoby zajebiście, trochę tak jak w przypadku Beresia, gdzie był kluczową postacią kadry od zawsze i jego zejście spowodowało zamęt i bałagan
To losowanie wydaje się kluczowe, ponieważ o ile medialne wieści się potwierdzą to gramy już w marcu, ale z nikim, kto będzie faworytem grupy. Czyli czasu na roszadę trenerską brak, Probierz nie dośc, że ma plecy to jeszcze jest w czepku urodzony, w sumie, to nawet wolę słabego trenera ale farciarza, od dobrego za to pechowego.
„Portal Football Meets Data zdradził, że wobec ogłoszonych przez UEFA nowych zasad losowania na pewno zagramy w grupie pięciodrużynowej. Mało tego, ominiemy też półfinalistów LN.
Tym samym z pierwszego koszyka trafimy na jedną ekipę z grona: Anglia, Belgia, Szwajcaria, Austria bądź jednego z przegranych ćwierćfinałów LN. Będzie to zatem ktoś z poniższych: Francja, Portugalia, Holandia, Włochy, Chorwacja, Niemcy oraz Dania. "Do września gramy tylko z drużynami z trzech najsłabszych koszyków" - przekazał specjalista od statystyk na portalu "X" AbsurdDB. I dodał, że nowe zasady to jest "katastrofa i oszustwo".
"Nieważne, że są korzystne dla nas, są po prostu nie fair. Zespoły, które spadły do Dywizji B, mają łatwiejszą ścieżkę niż te, które będą grały w barażach o utrzymanie" - oznajmił. Dziennikarz przyznał, że decyzja UEFA sprawiła, że nasze szanse na awans na mundial wzrosły z 23 na 28 procent.”
Ten wzrost szans o pięć procent to na dziś wydaje się nam tak potrzebny jak umarłemu kadzidło, gdyby to był wzrost o 50% to może miałoby to znacznie, ale pięć procent nie załata naszych dziur w defensywie.
Te „trzy najsłabsze koszyki” w marcu i w czerwcu to też może być mina, jeżeli przypadek z Mołdawią się nam powtórzy, wtedy przed sierpniowymi wyborami w PZPN nastroje mogłyby być minorowe, gdyby Probierzowi noga się powinęła. Niestety, ale nie wykluczam takiego rozwoju wydarzeń.
W sobotę Legia-Cracovia dawno między tymi zespołami nie było tak ważnego meczu, o repie napiszę w grudniu. Jeszcze tylko ...
Gawin: „ lubię Janka Urbana, szanuję i mam sentyment, ale w jaki sposób taka roszada miałaby zwiększyć nasze szanse na powalczenie o awans na MŚ?”
Mhm, uważam że najfajniejszą piłkę z polskich drużyn w XXI wieku grała Legia za Henninga Berga, zatem tego który zmienił Urbana i wychodzi mi że słusznie. Urban nie jest jakimś super wybitnym trenerem, ale sądzę, wydaje mi się, że ma cechy, którymi nie dysponuje choćby Probierz i dlatego pokładałbym w nim dużo większe nadzieje.
Urban nie ma kompleksów a ma je Probierz. Jeden jest spełnionym piłkarzem z hattrickiem na Bernabeu, a drugi był tylko wyrobnikiem, rzemieślnikiem piłkarskim. Obaj w trenerce jakichś oszałamiających sukcesów nie odnieśli, Probierz od mistrzostwa z Jagą był o krok, ale to Siemieniec w Białymstoku został bohaterem. Jan Urban jest pogodnym człowiekiem, znającym swoją wartośc, ale i mającym dystans do siebie, Michał Probierz w Cracovii miał szansę swojego życia, startował z lepszej pozycji niż Marek Papszun w Rakowie, gdyby uczynił z Cracovią to co Papszun zrobił w Częstochowie nikt by nie podważał osiągnięcia sukcesu, nikt by nie twierdził że stołki reprezentacyjne zawdzięcza jedynie funflowi Kuleszy. Tymczasem zamiast potwierdzenia ambicji, spełnienia, Probierz w Krakowie zaliczył wypalenie zawodowe.
Urban jest wierny swojej filozofii i życiowej i piłkarskiej, w garnitury z żurnala mody by się nie przebierał, mam nadzieję, że do szatni kamer internetowych przed meczami i na odprawach by nie wpuszczał. Nie szukałby poklasku. Skupiłby się na tym co ma do przekazania kilkunastu facetom którzy mają wykonac zadania i w takich momentach publika by mu była zbędna, podobnie jak to było za Nawałki. Urban by nie szukał w taktyce kwadratowych jaj, nie jest również doktrynerem jak Probierz, który zda się zejście z raz obranej drogi traktuje jako podważenie kompetencji.
Urban moim zdaniem ma te cechy, które doskonale by funkcjonowały przy wypełnianiu roli selekcjonera, ma większe predyspozycje do bycia selekcjonerem niż trenerem klubowym. Natomiast to mi się tylko wydaje, niedawno byłem przekonany, że Paweł Dawidowicz jest najlepszym z polskich obrońców i jeżeli już to na nim trzeba oprzeć defensywę. No i co z tego wyszło ... . Zatem u mnie jest tylko nadzieja, że na Urbanie jako selekcjonerze bym się podobnie nie zawiódł.
Kurde, duuużo tego ;p
1. Kwestii bramkarza nie uważam za wartą dyskusji. Mogę się, rzecz jasna, mylić, mam jednak silne przekonanie, że Skorupski wygrał rywalizację i to on będzie bronił w najbliższych meczach o stawkę. Że mogło być to postanowione wcześniej i mógł się chłopak zgrywać z defensywą? No może, ale którą konkretnie?
Grabara, jak na moje, wypisał się z kadry na własne życzenie. Z jednej strony szkoda, bo bramkarz dobry. Z drugiej, gdybym to ja był selekcjonerem i ktoś mi oznajmił, że na zgrupowanie to on się ewentualnie łaskawie pofatyguje, ale tylko wtedy, gdy będzie miał gwarancję gry w podstawie, to by zobaczył jaki mam pięknie wypolerowany paznokieć na środkowym palcu. My w tej kadrze, owszem, jak tlenu potrzebujemy charakterów, o czym jeszcze później. Ale od charakterków uchowaj nas, Boże;
2. Co do lidera defensywy, w dużej mierze zgadzam się z Gawinem. Znaczy najprawdopodobniej Probierz wytypował do tej roli Bednarka, tyle że ten się wysypał. Co oczywiście nie oznacza, że Bedi kiedykolwiek takim liderem ze zdarzenia zostanie. Kurde, nigdy nie pasowało mi robienie z tego chłopaka dyżurnego winowajcy wszystkich reprezentacyjnych klęsk. To nie jest zły stoper. Obawiam się jednak, że charakterologicznie to typowy Robin, którego trzeba dokleić do jakiegoś Batmana. Jasne, Glik musiał się w kadrze zbudować. Na szczęście miał z czego. Bednarek się buduje od lat i jakoś efektów nie widać.
I wszystko fajnie, tylko gdzie ten Batman?
3. Jeśli chodzi o nastawienie, ja się jak najbardziej zgadzam, że z tym przestawianiem suwaka do przodu to Probierza ociupinkę poniosło. Sęk w tym, że aby w tym obszarze przeprowadzić jakiś skuteczny fine tuning, wypadałoby mieć podopiecznych o wysokiej świadomości taktycznej. Ilu takowych ma Probierz? Bo ja bym się doliczył trzech, może czterech. Trochę mało. Generalnie zatem, tak, dostrzegam błąd. Ale dostrzegam też okoliczności łagodzące i nie uważam, aby ten błąd powinien ważyć na przyszłości selekcjonera;
4. Oczywiście, też chciałbym, aby postępy były już (od dawna) widoczne. Może faktycznie będą w eliminacjach. Wiem, jest to słabe „może”, bo raczej nie. Wciąż jednak nie uważam, aby zmiana selekcjonera mogła tu cokolwiek poprawić. A zmiana dla samej zmiany nie wydaje mi się warta zachodu;
5. Sukcesy Probierza są, rzecz jasna, cokolwiek nieoszałamiające. Tyle że tego kota bardzo łatwo odwrócić ogonem i spytać o sukcesy reprezentacji Polski. Może my zatem nie potrzebujemy gościa od zdobywania tytułów (bo na te i tak nie mamy szans), a takiego od atakowania górnej części tabeli z dolnej części tabeli? Z tym akurat Probierzowi momentami się udawało;
6. No dobra, tylko jeśli oskarżamy (słusznie) Probierza o burdel, to za Sousy mieliśmy matkę wszystkich burdeli. Gorszy pierdolnik panował chyba tylko za późnego Beenhakkera, gdy jego wyjebongo stało się już absolutnie totalne. Sousa prowadził (?) kadrę jak dzieciak, który pierwszy raz w życiu dorwał się do Football Managera. Albo jakby pierdolnął sobie whisky (i to w solidnych ilościach), ale w przeciwieństwie do Probierza nie post, a ante factum. Santosa sam określasz mianem pomyłki. A zatem kolejny import selekcjonera? Pomijając już, że kłóci się to z moim postrzeganiem sportu międzynarodowego, ciekawi mnie czym konkretnie chciałbyś skusić zagranicznego osobnika rozsądnego i zwyczajnie znającego się na robocie. Hajs i fejm od lat kosi się w klubach. W reprezentacjach to ewentualnie tych czołowych, mających realne szanse na realne sukcesy mierzone realnymi medalami imprez mistrzowskich. My do nich, jak wiadomo, nie należymy. Nie sądzę również, aby po fiasku z Santosem Kulesza był ponownie skłonny sięgać bardzo głęboko do kieszeni i obsypywać typa grubymi milionami. Last but not least, gdyby gość był w rzeczy samej rozsądny, najprawdopodobniej przed rozpoczęciem rozmów (a już na stówkę przed podpisaniem kontraktu) poddałby potencjalnego zatrudniającego prywatnemu due diligence. I co by odkrył? Środowisko, którego mniemanie o samym sobie jest odwrotnie proporcjonalne do zatrważająco niskiej liczby wartościowych piłkarzy? Które oczekuje kij wie czego, a jednocześnie jara się rezerwowym Romy bezceremonialnie wypychanym z klubu i chłopaczkiem, który coś tam kiedyś błysnął w Bolonii? W którym szkolenie młodzieży – a co za tym idzie, perspektywy na poprawę sytuacji – w zasadzie nie istnieje, a jeśli, to w komercyjnych szkółkach? Nooo… słodko. Na jego miejscu przypomniałbym sobie nagle, że – o kurczę, panowie, co za skucha! – zostawiłem budyń na gazie i muszę lecieć
7. W kwestii bezjajeczności i bardzo się zgadzam, i bardzo nie. I tutaj znów mam bardzo zbieżne przemyślenia z Gawinem. Owszem, jak już wspominałem, tej drużynie dramatycznie brakuje charakterów. Już Lewandowski jest bardzo przeciętnym kapitanem. Jasne, to wybitny piłkarz i jego autorytet wynikający z osiągnięć pozostaje nie do podważenia. Ale żeby on sprawiał, że jego koledzy wznoszą się na wyżyny? Albo chociaż wyżynki? No nie bardzo, mam wrażenie, że wręcz przeciwnie. A gdy jego zabraknie, to już w ogóle jest jatka w chińskiej dzielnicy. Zieliński to – jak na nasze warunki – też świetny grajek, ale jednocześnie wręcz antycharyzma. Przyczepienie mu opaski na ramię byłoby skrajnym nieporozumieniem, gdyby tylko istniał
lepszymniej koszmarny kandydat. Istnieje…?Przy czym, jeśli praca Probierza w Cracovii (gdzie oczywiście miałem okazję najpilniej go obserwować) może być tu jakimkolwiek wyznacznikiem, to on raczej nie ma problemu z silnymi osobowościami. Wręcz odwrotnie, miewa problemy z mięczakami i olewusami. O ile jednak w Cracovii takiego np. Sandomierskiego, czy innego Szczepaniaka mógł po prostu z klubu pogonić, bo nie pasowała mu ich postawa, tak w kadrze takich szans nie ma.
@ Gawin:
Skoro do dziś nie było żadnych dymisji, to najwyraźniej warianty (a) i (b) tracą na prawdopodobieństwie (chociaż…). Jak by się ostatecznie nie okazało, koniec końców i tak będzie to samo: frustracja, rozczarowanie, dekapitacja selekcjonera (tego, kolejnego, pies to trącał…), zainstalowanie jakiegoś nowego i a piat’ to samo. Wiem, nudny jestem, ale tego wciąż mi najbardziej żal: braku jakiejkolwiek głębszej refleksji, podjęcia jakiejś próby zrozumienia, że baty, jakie zbieramy od Portugalii (Szkocji, niewykluczone że za chwilę znów jakiejś Mołdawii) to nie tylko i nie absolutnie kwestia tego, kto jest wpisany w protokół w rubryce „trener”.
@ Iocosus:
W sobotę Legia-Cracovia dawno między tymi zespołami nie było tak ważnego meczu
Bójcie się! ;p
1. Z jaką defensywą miał się zgrywać - ano z tą jaka powinna być wyselekcjonowana po ME - Probierz a priori założył rotację w bramce, nie wiedząc czy i jaką będzie miał defensywę do dyspozycji - no chyba że zna przyszłość. Skorupski wygrał rywalizację w bramce meczem z Francją i tyle
2. Jeżeli nie ma batmana to po to jest ten ślicznie ubrany pan suto opłacany z kasy związku aby wymyślić sposób żeby dało się bez batmana - dokładnie po to on jest i jeżeli nie potrafi to szukajmy innego.
3. Probierz nie przesunął suwaka ociupinkę, Probierz zamkniętą szczelnie kapotę Czesława rozpiął do końca i rozchylił poły - gdyby przesunął suwak nawet nie ociupinkę a znacząco i próbował to skontrolować to byłoby super. A tak wyszedł na dwór, suwaczek rozpięty, a kapotę tarmosi wiaterek.
4. Jeżeli ty i ja i pewnie większa część obecnych tutaj wie, iż stwierdzenie "wypadałoby mieć podopiecznych o wysokiej świadomości taktycznej" jest prawdą, to oczekiwanie od nich tego czego nie potrafią jest totalną głupotą - nie ich, ale oczekującego. Na dodatek gdyby oczekujący miał szansę to zmienić, ale i tu też się pewnie zgodzimy że takie szanse są nikłe. Wystawianie ich na newralgicznych pozycjach kończy się jak w 3 minucie ze Szkocją - nosz k..... mać typowy taktyczny majstersztyk z agresywnym podejściem do zawodników w okolicy 30 metrów od bramki
5. Ten argument, że w sumie nie ma znaczenia kogo zatrudniamy i czy miał sukcesy bo przecież my tuzami nie jesteśmy jest mega słabiutki i pewnie o tym wiesz
6. Pewnie za końcowego Benhakera panował spory burdel, ale ja też pamiętam że rzeczony Holender potrafił wygrać mecz z Portugalią za pomocą Bronowickiego - pamiętasz takiego tuza? A opinia publiczna w Polsce domagała się paszportu dla niejakiego Rogera - taki fajny technik z Legii bez szybkości - tak to była kadra. Później lepiej nie było a może nawet gorzej. Nie usprawiedliwiam go oczywiście, ale na ME awansował i to wtedy gdy wchodziło 16 drużyn. O portugalskich "fachowcach" to mi się nie chce - mam do nich jakiś wstręt i nie rozumiem tego fenomenu, choćby dlatego że oni również sięgnęli po Hiszpana. Mam też wrażenie graniczące z pewnością że my wybierając trenera, nigdy nie przeprowadziliśmy należytego researchu bo zawsze trzeba było działać na już, jakiś gość wywalony no to bierzemy następnego i najczęściej od ściany do ściany - wywalony Polak, to szukamy z zagranicy, wywalony z zagranicy to musi być Polak, choć 1-2 lata wcześniej Polacy byli be a nikt wybitny i nowy się nagle nie pojawił.
Masz rację z Urbanem . Można dodać ,że Urban ma to czego nie można się nauczyć,a mianowicie "oko" do piłkarzy . To co ma jest podobne do lekarza - diagnosty, który potrafi na podstawie niewielu przesłanek wskazać chorobę i metody leczenia , podczas kiedy większość potrzebuje wielu badań. Urban , bardzo rzadko mylił się co do wartości , przydatności i potencjału rozwojowego zawodnika . Większość trenerów w tym celu wykorzystuje pracownie analityczne i na podstawie mnóstwa parametrów i cech dobiera kadrę. Nie żeby Urban lekceważył analityków,ale bardziej wierzy swemu doświadczeniu i swojej intuicji.
Ponadto Urban potrafi wskazać jakie niedostatki w zakresie wyszkolenia technicznego ma zawodnik i wie jak je poprawić ,a nawet wyeliminować. Przypomnijmy tylko jeden przykład Kuby Koseckiego , który był uznawany za talent ,ale mało przydatny , bo każdy rywal wygrywał z nim pojedynki 1x1. Urban pracował z nim nad obniżeniem środka ciężkości i biegu na całych stopach ,a nie na palcach oraz wskazał mu ,że powinien zaczynać drybling nieco dalej od rywala . I Kosecki stał się czołowym graczem w drodze do Tytułu.
Lecz Urban nie pasuje do dworu jakim stał się PZPN, bo Urban się nie kłania , nie kadzi , na rauty nie chadza . Jest samodzielny i krytyczny, wymaga od siebie i od innych. Więc dla tego szemranego towarzystwa jest nie do zaakceptowania, podobnie jak Skorża czy Papszun.
Post okraszę anegdotką jako to Leszek Jezierski uratował posadę trenera Andrzejowi Strejlau w Zagłębiu Sosnowiec. "Zaprosił mnie Janek Rodzoń do Sosnowca i mówi : " Ja chyba zwolnię tego Strelaua , bo on jest strasznie uciążliwy. On na wódeczkę nie wpada, na imprezy z nami nie chadza. On tylko żre ten bigos z bułeczką, tylko w dresiku zap...la i zamiast w gabinecie przesiadywać i ze mną pogadać to tylko boisko i boisko.A tak w ogóle to nie trzyma z nami , tylko z kopaczami ". Na to ja ,że on jeszcze młody jest ,ale się rozwinie , potrzebuje tylko czasu ,ale jako trener to on łebski jest ". I tak śp. Leszek Jezierski posadę Strejlauowi uratował,ale fama poszła i po Zagłębiu kluby nie chciały Stejlaua i wyjechał na 7 lat poza nasze granice.
Podobnie miał Urban z Bogusiem Leśnodorskim i ciągnie się za nim fama,że nie dość ,że uciążliwy to jeszcze nienowoczesny.
Obiecuję że to mój ostatni wpis w tym wątku
Ej, no weź. Jedyna korzyść z tej kadry jest taka, że można sobie o niej popitolić
Nie chce mi się ponownie przedzierać przez kolejne punkty. Głównie z tej przyczyny, że w większości przypadków powielamy ten sam schemacik: widzimy ten sam błąd, przy czym dla Ciebie jest on dyskwalifikujący, dla mnie niekoniecznie. Dlaczego niekoniecznie? Nie chodzi, jak już wspominałem, o jakąś moją wielką sympatię do Probierza, bo takowej nie odczuwam. Rzecz w tym, iż…
my wybierając trenera, nigdy nie przeprowadziliśmy należytego researchu bo zawsze trzeba było działać na już, jakiś gość wywalony no to bierzemy następnego i najczęściej od ściany do ściany
…o, to-to właśnie! Wiesz co? Ja bym nawet tego Probierza pożegnał. Może bez żółci, babrania go w gównie i wywożenia na taczce, ale też bez większego żalu. No ok, dostał szansę i jak na razie jej nie wykorzystuje. Przy czym to „na razie” to się naprawdę robi już niepokojąco długie. Kilkanaście miesięcy pracy, kilkanaście rozegranych spotkań, a postępy ledwie zauważalne, o ile w ogóle. Sorry, panie trenerze, chciał pan dobrze, nie wyszło, powodzenia na dalszych etapach kariery.
Tyle tylko, że mam świadomość, iż po jego zwolnieniu nie nastąpi dogłębnie przemyślany, pieczołowicie zaplanowany proces rekrutacji następcy, obejmujący ścisłe, chłodne określenie kogo my chcemy, czego od niego chcemy, kogo możemy mieć i co możemy mu dać. Nic z tych rzeczy. Następca zostanie wybrany jak zwykle, czyli na łapu-capu. Prezes z kimś se pogada, z kimś się wódeczki napije, a potem, na podstawie własnego widzimisię i niczego innego postanowi, iż teraz selekcjonerem będzie Papszun. Albo Urban. Albo – bo dlaczego nie? – Feio. Albo jakiś kolejny cudak z zagranicy. Ktokolwiek by to nie był, za maks. kilkanaście miesięcy znów dopiszemy mu podobną listę zarzutów, jak teraz Probierzowi. I… rrrewind, jedziemy od nowa!
A skoro tak, to w wywalaniu Probierza nie widzę sensu.
Natomiast pojawia się kwestia, obojętnie kto byłby preziem związkowym, to jak wybierać selekcjonera? Według mnie ryzyko trafności wyboru zawsze będzie istniało.
Każdy na stołku prezesowskim dla którego wybór „Narodowego” to najważniejsza z prerogatyw będzie dowodził, że przed namaszczeniem „Salwatora” polskiej piłki „nastąpi dogłębnie przemyślany, pieczołowicie zaplanowany proces rekrutacji, obejmujący ścisłe, chłodne określenie kogo my chcemy, czego od niego chcemy, kogo możemy mieć i co możemy mu dać.” To deklarowane będzie w każdym układzie! Ba, nie wykluczam dobrych intencji.
Inne propozycje?
W narodowym audiotele był już wybrany ten „co czyni cuda” i był to jeden z najgorszych możliwych wyborów. W naszej najnowszej historii XXI wieku przeoczyliśmy tego, któremu posada trenera repry bezwzględnie się należała jak psu kość. Dla Henryka Kasperczaka przejęcie schedy po Beenhakkerze było ostatnią ku temu okazją. Lato już ponoć nawet mu to obiecał (żona pana Henryka świadkiem) ale później uległ i się przestraszył vox populi. Postąpił zgodnie z wolą większości nas kibiców z efektem wiadomym.
Oddajmy kwestię wyboru „mądrym głowom” areopagowi doświadczonych polskich trenerów! To już też było, w ten sposób został wybrany Waldemar Fornalik, a guru polskich trenerów mógł suflować do woli reprezentacyjne mądrości, słać rady spod wiślackiego kominka. Efekt wiadomy!
Na rodzimych się sparzyliśmy, ale skoro nas stać, to wybierajmy trenera z topu. No i w efekcie: Zibi top, siwy bajerant flop! A przecież: „Wszyscy, z którymi się kontaktowałem w jego sprawie, mówili mi: "Zibi, to jest top"!
Selekcja zawodzi, to postawmy na sprawdzonego konia, takiego, który ma niepodważalne sukcesy na międzynarodowym poziomie? W ten sposób objawił się najbardziej utytułowany selekcjoner w historii polskiej piłki, czyli dobrze kojarzony Kuleszy Felipe, ptfu, Fernando Santos.
Albiceleste, moim zdaniem research zapewniający trenera, który spełni pokładane w nim nadzieje, nie istnieje! Zawsze będzie ryzyko, czy ktoś rozsądnie, racjonalnie wyselekcjonowany trafi w swoje zawodowe „momentum”?
Fornalik to jeden z najlepszych polskich ligowych trenerów, Sousa top, Smuda czynił cuda, Santos mistrzem Europy, za każdym były jakieś argumenty. Bońkowi Nawałka odpalił, ale po kilku latach zepsuł go nam trener Duńczyków. Według mnie patent na wybór optymalnego trenera na dany czas nie istnieje, fakt, w moim przekonaniu, że zbliży się do trafności wyboru ktoś taki jak Kulesza minimalizuje na to szanse.
Według mnie patent na wybór optymalnego trenera na dany czas nie istnieje, fakt, w moim przekonaniu, że zbliży się do trafności wyboru ktoś taki jak Kulesza minimalizuje na to szanse.
Rozbijmy to na pół, ok? W ujęciu doraźnym, ewentualnego następcę Probierza będzie wybierał/wybierałby jednoosobowo, samodzielnie właśnie Kulesza. Nie mam zielonego pojęcia jaki kierunek poszukiwań podpowie(działby) tym razem panu prezesowi duch puszczy, śmiem jednak przypuszczać, że będzie to wybór kompletnie od czapy. Ot, po prostu, kolejne szurnięcie kośćmi o stół, gdzie dwie wyrzucone szóstki mogą dać jakieś pozytywne rezultaty, ale każdy inny wynik to już raczej nie. Wg wszelkiego prawdopodobieństwa wyszłaby/wyjdzie zatem z tego klasyczna zamiana siekierki na kijek.
W ujęciu całościowym, aby zoptymalizować wybór selekcjonera, należy najpierw zoptymalizować wybór prezesa. Aby zoptymalizować wybór prezesa, należy zmienić cały schemat istnienia i działania PZPN ze średniowiecznego państwa w państwie na nowoczesną, transparentną organizację. Jak już pisałem reformy nic tu nie dadzą, trzeba budować od nowa.