- a-c10
@ Senator:
A ja się z Krychowiakiem nie zgadzam. Na Pucharze Świata nie jest wygrawerowana liczba punktów zdobytych w fazie grupowej. Nie sądzę też, aby znajdowała się na jakimkolwiek innym poważnym trofeum. Wniosek z tego prosty – na turnieju trzeba wygrywać. Postawmy sobie zatem cel: chcemy wygrać Mundial. Nie no, wiadomo, w obecnej edycji szanse na to są kompletnie iluzoryczne. A i w ciągu następnych czterech lat, choćbyśmy skiśli od starań, jakoś zauważalnie ich nie podniesiemy. Ba, całkiem możliwe, że tego celu w ogóle nigdy nie uda się nam osiągnąć. W końcu klub Mistrzów Świata jest szalenie elitarny, nowych członków przyjmuje niezwykle rzadko, a na tym naprawdę najwyższym poziomie czasem decydują szczegóły, szczególiki i szczególątka pozostające de facto poza czyjąkolwiek kontrolą. Niemniej jednak, jeśli tego celu sobie nie postawimy, to na pewno osiągnąć się go nie uda.
Załóżmy zatem, że chcemy, aby w perspektywie dekady (z hakiem) nasza kadra jeździła na turnieje rangi mistrzowskiej nie w charakterze brzydkiego tła, a racjonalnego faworyta. No co? Mistrzostwa Świata i Europy są dla ludzi. Zdobywają je homo sapiensy, które dokładnie tak samo, jak nasi reprezentanci, piją wodę i oddychają powietrzem. A polski paszport nie wiąże się z żadną genetyczną skazą uniemożliwiającą uprawianie piłki nożnej powyżej pewnego, niewysokiego poziomu.
To jest prawdziwe podejście wynikowe. Gramy po to, by wygrać. Może nie dziś, ani za cztery lata, ale za osiem? Dwanaście? A czemu nie? Tyle tylko, że aby to podejście przyjąć i wprowadzać w życie, Czesioballa należy się pozbyć. Z przodu mamy napastników Barcelony i Juventusu. Tuż za ich plecami rozgrywającego Napoli. Nie, to nadal nie jest ekipa na równorzędną walkę z czołówką. No ale żeby w meczu z – nikomu niczego nie ujmując – przeciętnym rywalem naszym przenajpodstawowszym pomysłem na grę była laga…? Dokąd nas to zaprowadzi? W najlepszym wypadku do meczu 1/8, w którym Francuzi przetoczą się po nas i nawet za bardzo nie zauważą komu właśnie spuścili wpierdol? O taki wynik nam chodzi?
Iocosus ma rację. Jeśli zaczniemy gloryfikować antyfutbol, prędzej raczej, niźli później, znajdziemy się w ciemnej dupie. I bardzo, bardzo trudno będzie nam się stamtąd wydostać.
@ CTP:
Ty też o czymś zapomniałeś. Sędzia po raz pierwszy przydzbanił już w 19. minucie. Od tamtej pory powinniśmy byli mieć wyłącznie możliwość płacenia kartą.
A co do kadencji, obozów, etc. – rozumiem, że jeśli Michniewicz będzie naszym selekcjonerem w 2024, to wtedy już na bank będziemy grać w piłkę, konstruować, rozgrywać od tyłu i generalnie przestaniemy męczyć bułę, tak? Zresztą, kij z tym Michniewiczem*, to nie w nim jest problem. Uważasz, że coś takiego jest w ogóle możliwe bez porzucenia koncentracji na tu i teraz?
* ale jakoś, przyznam szczerze, nie odnotowałem, żebyś poprzednich selekcjonerów aż tak zażarcie przed „sępami” bronił.
This is a comment on "Biało-Czerwoni na Mundialu"