- gawin76
Abstrahując od walorów estetycznych i jakościowych, ta drużyna zrobiła coś fajnego, sprawiła, że jesteśmy w grze o awans przed ostatnim meczem dużego turnieju, że nasz mecz z Argentyną będzie jednym z największych wydarzeń trzeciej serii gier fazy grupowej, że nagle reprezentacją interesują się prawie wszyscy, w szkołach, w firmach, w domach. To trzeba docenić. Tak jak i te emocje i łzy Lewandowskiego po bramce, przypominające, że futbol to jednak nie tylko pieniądze i kontrakty.
Co do środy to niestety rację miał w którymś z poprzednich komentarzy a-c10, że brak ryzyka w meczu z Meksykiem może się na nas zemścić i może okazać się, że łatwiej było wygrać z Meksykiem niż będzie zremisować z Argentyną. Ale póki co nie przesądzajmy. Argentyna na razie zawodzi, wiele elementów tam szwankuje. Nam wystarczy remis, możemy czekać na rozwój sytuacji, gdyby udało się wygrać to nie tylko wyrzucamy z mistrzostw Argentynę, ale i unikamy Francji w 1/8. Jest o co grać.
Oczywiście gra defensywna będzie kluczowa, ale tylko pozornie, bo Argentyńczycy niestety prawdopodobnie prędzej czy później i tak nas złamią, w ten czy inny sposób. Istotne, żebyśmy umieli wyjść z atakiem, sami strzelić bramkę, tego atutu zabrakło wczoraj Meksykowi, który od mniej więcej 30. minuty mógł już tylko przeszkadzać, a kiedy trafił Messi - nie był w stanie w żaden sposób zareagować.
Dyskusja o kierunku rozwoju naszej piłki bardzo interesująca i w tym miejscu, jeżeli ktoś jeszcze nie czytał, szczerze polecam Historię piłkarskiego pragmatyzmu Michała Zachodnego. Chyba każdy chciałby, żebyśmy mieli swój styl, żebyśmy byli odważni, żeby w polskiej piłce konsekwencja zastąpiła tradycyjne odbijanie się od ściany do ściany. Sam od już kilku dekad spoglądam zazdrośnie w kierunku Duńczyków, bo ich kolejne reprezentacje stanowią gwarancję taktycznej i mentalnej powtarzalności, której nam brakuje. Naszym stylem jest brak stylu, jest tylko doraźna praca z wykorzystaniem najlepszych aktualnie piłkarzy. Natomiast w tym konkretnym przypadku najbliżej jest mi do zdania Senatora. To nie jest powiatowa spartakiada tylko mistrzostwa świata, jesteśmy tu i teraz i gramy tak jak umiemy. Nie wspominam turniejowych epizodów Beenhakkera czy Sousy (zwłaszcza Sousy!) ani odrobinę lepiej niż porażek Janasa albo Smudy tylko z tego powodu, że tamci dwa próbowali nam narzucić bardziej otwarty futbol. Przesuwanie wajchy to wieloletni proces i, nawiasem mówiąc, patrząc na decyzje personalne Kuleszy, trudno spodziewać się, żeby w PZPN zaistniała potrzeba i wola takich działań. Póki co mamy Michniewicza, który dostał konkretną pracę do wykonania i trudno się dziwić, że facet robi to co umie, a jednocześnie można przynajmniej mieć pewność, że Michniewicz faktycznie pracuje najlepiej jak potrafi i daje z siebie 100%.
This is a comment on "Biało-Czerwoni na Mundialu"