A+ A A-
  • gawin76
Iocosusie, Calzona nie musiałby 'kupować' nawet Stana Lobotki, za to gdyby udało mu się przeszczepić stamtąd ciągłość, stabilizację, chemię i zgranie, byłaby to wielce korzystna transakcja. Jak patrzyłem na nich wczoraj i jak pamiętam ich ogrywających Włochów 3:2 w 2010 to mam wrażenie, że to jest zespół grający cały czas ten sam futbol, cały czas preferują 4-3-3, cały czas mają zawodników dobrze panujących nad piłką, cały czas potrafią szybko przechodzić do ataku. W dodatku z pokolenia na pokolenie pojawiają się tam liderzy o zbliżonej charakterystyce w poszczególnych formacjach (typu Škrtel - Škriniar). Wczoraj nawet Podoliński kilka razy słusznie podkreślił, że to jest drużyna, której skład można przewidzieć w ciemno. A warto jeszcze przypomnieć, że my w XXI wieku graliśmy z nimi trzy mecze o stawkę i... wszystkie przerżnęliśmy. Co do personaliów to wydaje mi się, że Hancko jest w tym momencie niestety znacznie lepszym obrońcą niż Kiwior. W pomocy Zieliński bez problemu wszedłby w słowacki styl grania tej formacji, ten płaski trzyosobowy blok w środku pola jest jak szyty dla niego, za to u nas Duda czy Kucka rzeczywiście mieliby kłopot z miejscem w jedenastce, ale to jest właśnie kwestia przyjęcia pewnego stylu i konsekwencji w jego stosowaniu, bo Duda jest dla Słowaków przecież bezcenny, kapitalnie pokazuje się do gry, nie traci piłki, przyspiesza ataki prostopadłymi podaniami. Przy czym tego typu zabetonowanie drużyny ma pewne minusy, muszą grać oldboye typu Kucka cze Pekarik, a każda zmiana podczas meczu dramatycznie osłabia jakość zespołu. Chwalisz Calzonę, ale nie mam przekonania, czy Słowacy jednak nie zmarnowali szansy na pokonanie Anglików, którzy grali przecież koszmarną piłkę, i czy prowadzenie zespołu przez Calzonę nie było za bardzo schematyczne i skopiowane z podręcznika. Piszesz, że oni mieli świetną pierwszą połowę, wg mnie świetne było pierwsze 20 minut, kiedy kompletnie zaskoczyli Anglików i zasłużenie prowadzili, ale potem już w żadnym momencie nie wrócili do tego grania, cofnęli się, atakowali sporadycznie, licząc na to, że cudem dociągną to 1:0 tak jak z Belgią, niestety nic nie zdarza się dwa razy. Każdy strzał grozi rykoszetem (znamy to), każdy stały fragment grozi przegranym pojedynkiem (tak się wczoraj stało), a roszady Calzony szły w jednym kierunku - modlitwy o końcowy gwizdek. Ze swojej strony nie mogę powiedzieć, że jakoś bardzo mi żal Słowacji. Wśród Anglików na pewno widać problem fizyczny, nie wiem, czy to kwestia urlopów, ale rzeczywiście jakoś nie są w stanie wejść na wysoką intensywność w grze. Na podstawie tego co wydarzyło się w turnieju do tej pory trudno powiedzieć, żeby mieli być faworytami przeciw Szwajcarii. Za to jest w tej drużynie duża determinacja i zawziętość, tam piłkarze stoją murem za trenerem, wspólnie okupują oblężoną twierdzę i chcą zmusić tych wszystkich ichnich punditów do odszczekiwania słów Wink Grając taką kaszanę, są niepokonani i już w ćwierćfinale. Jeżeli coś tam wreszcie kliknie to wszystko jest możliwe, łącznie z triumfem w całym turnieju.
This is a comment on "Polskie Euro'24"