A+ A A-
  • a-c10
@ Gawin, Iocosus: Sorry, panowie, że Was tak bez słowa opuściłem, ciężki tydzień. Nie mam pojęcia o co szło w jakimś challenge’u z Meczyków, ale niektórzy to mają ciekawe kryteria eksperckości. Moje młodsze dziecię spytało mnie, czy jeśli trafi 28 wolnych z rzędu, to może rzucić szkołę i liczyć na to, że jakieś medium obsypie ją hajsem za to, że będzie po ekspercku się wymundrzać na temat Caitlin Clark i Victora Wembanyamy. Od paru dni się głowię nad odpowiedzią. A Wy, jak sądzicie…? Wink W kwestii optymalnej taktyki Biało-Czerwonych, nie ukrywam, że marzy mi się płynność. Znaczy chciałbym, aby – dla przykładu – w razie potrzeby taki Kiwior był pół-lewym stoperem, a Zalewski wahadłowym, gdy zaś potrzeba się zmieni, Kuba przyklejał się do linii bocznej, a Nico wędrował do przodu. I żeby chłopaki sami wiedzieli kiedy jaka jest potrzeba i umieli się własnoręcznie do niej dostosować. To dużo? Chciałbym również, abyśmy zdali sobie wreszcie sprawę, że kołderka jest krótka. Jeśli przykrywamy ramiona, giry będą wystawać, tak już to jest zrobione. Ergo, jeśli marzy nam się choć trochę odważniejsza postawa naszej reprezentacji, przyjmijmy do wiadomości, że będziemy tracić gole. Tak już to jest zrobione. I jeszcze to przyjmijmy do wiadomości, że strata gola nie oznacza końca świata. A jeśli chcemy, by te nasze taktyczno-personalne rozkminy miały większy sens, niż tylko umiarkowany, to – uwaga, teraz ja będę przynudzać, choć niekoniecznie o Duńczykach Wink – wyprodukujmy sobie wreszcie dłuższą kołdrę. Piszesz, Iocosusie, że powinniśmy kogoś tam szukać. Gdzie…? Przecież nasz selekcjoner, jakkolwiek by się nie nazywał, nie może nawet brać udziału w komisowych wyprzedażach. Za Markiem Wawrzynowskim to ja, delikatnie rzecz ujmując, nie bardzo przepadam. Niemniej, nie da się ukryć, że chłop ma rację mówiąc o tym, że Szwajcarzy nie czekali, aż im kolejne Chapuisaty i Sforze pospadają ze szturchanego alpejskimi szczytami nieboskłonu, tylko zaczęli szkolić. Może tak dalibyśmy radę zrozumieć, że to naprawdę niezły pomysł? Co do poszczególnych meczów 1/8 finału: SUI-ITA: Porca puttana… Dobra, jasne. Już trzy lata temu triumf Włochów stanowił sporego kalibru niespodziankę. Teraz Azzurri przyjechali na Euro jako jeden z najsłabszych obrońców tytułu w historii. Wszystko prawda. No ale żeby aż tak dać się zdusić…!? Niewiarygodne. Co, oczywiście, niczego nie odbiera Helwetom. Kurczę, jeśli definicją dobrej drużyny jest zespół, którego jakość (zdecydowanie) przewyższa sumę części składowych, to przedmeczowe zdjęcie reprezentacji Szwajcarii zasługuje na wklejkę do encyklopedii. Trzymam kciuki, by wracali z tych ME jak najpóźniej, najlepiej ze złotem. No co? Dawno takiego nieoczywistego triumfatora Euro nie było, prawda? GER-DEN Z właściwą sobie werbalną delikatnością Gawin pisze o pechu Andersena. Ja bym chciał przypomnieć, że cały ten kurVAR miał służyć do wyłapywania clear and obvious errors w wykonaniu arbitrów boiskowych. Jeśli niewychwytywalny gołym okiem „spalony” rozmiaru 21,37mm stanowi ‘clear and obvious error’, to ja jestem mistrzem baletu (nie mylić z mistrzem baletów, bo tu jeszcze pewnie dałbym radęWink). A jeśli futbol ma polegać na tym, że duzi chłopcy bawią się swoimi tech-gadżetami tak długo, aż wreszcie znajdą takie ujęcie i okraszą je takim efektem, żeby sędzia podyktował karnego, to ja taki futbol szczerze i serdecznie pierdolę. Ot, i tyle właśnie było z nowo odkrytego stoicyzmu Very Happy Oczywiście, Niemcy byli lepsi i wygrali zasłużenie (cokolwiek by to ostatnie nie znaczyło). Ich ćwierćfinał z Hiszpanami to może być naprawdę niezły cracker, bo spośród wszystkich tuzów tylko właśnie te dwie ekipy przywiozły na ME formę. Ale niesmak pozostał. ENG-SVK Przyznam szczerze, że podczas czytania iocosusowych zachwytów nad sigore Calzoną oczy mi się robiły jak talerze na pizzę. Przecież Słowacy przerżnęli ten mecz tak typowo… po polsku. Ja już pomijam ohydną ustawkę z Rumunami, paskudniejszą nawet, niż granie w kartki. Chodzi o sam przebieg meczu. Grasz z renomowanym, acz tego konkretnego dnia (jak i w całym turnieju) kiepsko dysponowanym rywalem. Zaczynasz dobrze, strzelasz gola. Co robisz dalej? No cóż, logika podpowiada, że… dokładnie to samo. Idziesz po drugą, a najlepiej i trzecią bramkę. Masz bowiem w pamięci, że rywal całkiem niedawno wyłapał 0:4 od Węgrów. Owszem, niby tylko w tej śmiesznej Lidze Nierobów. Wciąż jednak widzisz, że taki rezultat to nie żadne tam Foo-Fi, tylko realna ewentualność. A przede wszystkim, masz świadomość, że 1:0 to gie, nie prowadzenie. Jedno genialne/fatalne machnięcie butem, jeden gupi rykoszet, jakaś przypadkowa ręka w polu karnym i brzdęk, tyle właśnie twą przewagę widziano. Tymczasem co zrobili Słowacy? Ano, jak słusznie zauważa Gawin, gdzieś tak od początku drugiej kwarty typowo po polsku pozwolili, by coraz bardziej ogarniał ich strach. O rany, rany, gramy z Anglią i prowadzimy, aaa…!!! Trzeba to za wszelką cenę utrzymać, broń się kto żyw! To nie jest proszenie się o kłopoty. To jest wysyłanie do kłopotów oficjalnego zaproszenia na kredowym, perfumowanym papierze z logiem federacji. Problemy długo się ociągały, ale jak już przyszły, to w parze. I tyle właśnie Słowaków na Euro widziano. Dobrze im tak za tę ustawkę. ESP-GEO Otar Kakabadze do końca życia będzie mógł wspominać, że zaliczył asystę przy golu, po którym Gruzja przez całe dwadzieścia minut mogła czuć się ćwierćfinalistką ME Smile Gruzja. Ćwierćfinalistką Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. FRA-BEL Moim zdaniem obie drużyny uczestniczące w tym meczu należałoby zdyskwalifikować za zabijanie gry, a zwolnionym miejscem w ćwierćfinale obdarować Austriaków. POR-SVN Rajciu, co za borefest…! Lektura „Nad Niemnem” to przy tym – ekhem… – „widowisku” pasjonująca rozrywka. Jak sobie pomyślę, że albo Francuzi, albo Portugalczycy przywiozą z tego Euro medal, to moje współczucie wobec Austriaków ponownie wzrasta. ROU-NED W zasadzie można by napisać, że drugi „ustawkowicz” zaczął tak, jak pierwszy i skończył również tak, jak pierwszy. Z tą różnicą, że Rumunom nie udało się zdobyć bramki, a ich kłopoty nadeszły wcześniej i w tercecie, nie w duecie. Wypadałoby jednak także zauważyć, że – w przeciwieństwie do Anglii – postawiona pod ścianą Holandia przypomniała sobie, że faworytem można być nie tylko z nazwy. No i wreszcie… AUT-TUR Rajciu, co za meczycho…! Więcej w nim było emocji, niż we wszystkich poprzednich siedmiu spotkaniach 1/8. Nie mam absolutnie nic naprzeciw Turkom, niemniej po bramce Gregoritscha aż podskoczyłem z radości i mocno ściskałem kciuki za podopiecznych Rangnicka, by wcisnęli gola wyrównującego. Po to, by to spotkanie trwało dwa kwadranse dłużej. A dalej najlepiej nie żadne tam karne, tylko po staremu: dwa dni przerwy i powtórka Smile Zgadzam się z Gawinem, że Probierz powinien wyciągnąć lekcję z postępowania Montelli. Zgadzam się z Iocosusem, że Austriacy powinni popracować nad grą w roli faworyta. Nie zgadzam się z piłkarskim losem, który odesłał ich do domu. To smutne.
This is a comment on "Polskie Euro'24"