A+ A A-
  • gawin76
Nsame był najbliżej strzelenia bramki z wszystkich naszych zawodników. Gdzieś poprzednio porównałem do do Svitlicy, oczywiście, ograniczony piłkarsko, bez szybkości, ale to jest tak zwany napastnik żyjący z podań, jak nie ma podań to nie ma i jego, gdyby były podania to być może mógłby strzelać tyle co kiedyś Stanko, bo on wali z każdej pozycji i kopyto ma zdrowe. To jest raczej pytanie do trenera, do całego pionu sportowego w Legii, skąd się u nas wziął taki typ zawodnika. Też trzeba pamiętać o sprawie Kramera, przecież to jest amatorka ocierająca się o sabotaż. Był to napastnik mocno średni, szklany, bez żalu go żegnam. Tylko że był jednocześnie podstawowym napastnikiem Legii w lipcu i sierpniu, dużo bardziej mobilnym i szybszym niż Nsame, a przede wszystkim zdecydowanie lepiej zgranym z zespołem. I chłop znika za pięć dwunasta, bo jak teraz nie weźmiemy za niego miliona euro to za rok nie zobaczymy ani eurocenta. Za niego wchodzi niby jeden do jednego Nsame, ale to nie jest w żadnym wypadku jeden do jednego, a my jesteśmy w ważnej fazie sezonu, a nie w okresie przygotowawczym. Prosty przykład - Nsame bodaj dwa, trzy razy wychodził do długich podań, wygrywał główki, tylko że zgrywał piłkę przez siebie, tam już ktoś powinien startować w momencie gdy piłka była w powietrzu. Ale nikogo nie było, a Nsame rozkładał ręce, bo nasi czekali aż on zgra do tyłu albo w ogóle nie wierzyli, że facet jest w stanie wygrać główkę. Co do personaliów to fascynuje mnie również Augustyniak wygrywający rywalizację z Pankovem. Wczoraj był tragiczny, wprowadzenie piłki do ataku na kompromitującym poziomie, plus jedna bardzo niebezpieczna strata, zachodzę w głowę co kieruje Feio.
This is a comment on "Legia - Raków 0-1: Zawód"