A+ A A-
  • Zbyszek
Jestem akurat po lekturze najnowszej książki Michała Zachodny'ego "Jak (nie) grać w Europie " (polecam) i pewno na mój komentarz tyczący wczorajszego spotkania wywrze ona pośredni wpływ. Współcześni psychologowie dowiedli ,że wymyślając narrację na temat przyszłości nasz umysł doszukuje się sensu. Kiedy zaś dochodzi do nieoczekiwanego zdarzenia dokonujemy korekty na rzeczywistość,aby ten fakt uwzględnić. Na ten przykład przed meczem piłkarskim, w którym oba zespoły mają "identyczną " liczbę punktów prognozujemy wyrównane spotkanie, a kiedy jedna z nich wygra uznajemy ,że jest trwale silniejsza i oczekujemy jej wygranych w przyszłości.To ma sens,ale może mieć niebezpieczne skutki. Gdy pytano tych ludzi na jakiej podstawie tak sądzą twierdzili,że zawsze tak uważali ,że zespół wygrany jest lepszy. To zjawisko prof. Baruch Fischhoff nazwał błędną perspektywą czasu ( "wiedziałem od początku"). A to oznacza,że ulegamy złudzeniu przewidywalności i stajemy się nieodporni na nagłe, szkodliwe zdarzenia . Generalnie oceniamy decyzje po skutkach , a nie po tym czy proces ich podejmowania był prawidłowy, zgodny z wiedzą . Im gorsze skutki, tym silniej działa błąd oceny,a to dla decydentów oznacza,że lepiej być biernym ,niż podejmować ryzyko . W podanej powyżej logice tkwi przewrotne pytanie : nie czy Feio powinien być zwolniony ,ale czy w ogóle powinien jako trener I drużyny trafić do Legii?. Wielu komentatorów zachwyca się wiedzą trenera Feio , głównie na temat taktyki piłkarskiej i umiejętności czytania gry. We wspomnianej książce Zachodny przytacza opinię jednego z angielskich ekspertów, który nie widząc Legii i tylko na podstawie tysięcy danych stwierdził ,że Feio narzucił Legii metodę gry charakteryzującą zespoły walczące o utrzymanie ,a nie te bijące się o Tytuł. Jest w tym pewna przesada ,ale wczorajsze spotkanie było potwierdzeniem tej tezy . Aby zrozumieć nowe zjawiska w futbolu , które zdobyły sobie prawo bytu w dobie wykorzystania programów komputerowych trzeba sobie uświadomić,że tak wiedza jest już powszechna. Gorzej z jej przyswajaniem i wykorzystaniem. Sprawa dotyczy głównie wykorzystania przestrzeni , bo każdy kibic obecny na meczu widzi ,że np. kontrola nad strefą gry przydzieloną zawodnikowi jest zależna od jego szybkości poruszania się. W 2014 roku władze Bundesligi zleciły przeprowadzenie badań , które w 2016 roku zaowocowały opracowaniem o tytule " Kwalifikacja groźnych sytuacji w piłce nożnej przy użyciu czasoprzestrzennych danych w czasie rzeczywistym" . Badania w omawianym zakresie przeprowadził prof. Daniel Link Kierownik Katedry Nauki o Treningu i Informacji Sportowej Uniwersytetu w Monachium. W opracowaniu udało im się zmierzyć wydajność ataku, co w skrócie nazwano Dangerousity ( niebezpieczność). Za tym określeniem kryje się " ilościowe przedstawienie prawdopodobieństwa zdobycia bramki w każdym momencie , kiedy zawodnik jest przy piłce'. Wczorajsze spotkanie nie dostarczyło materiału ,aby omówić chociaż podstawowe aspekty tej powszechnie znanej koncepcji , więc wskażę tylko klucz do jej rozumienia ,a jest nim zdanie Linka o tym,że :"Ludzie zdradzają skłonności do pewnych wzorców zachowań,a podczas "igrzysk" , gdy wokół krzyczą dziesiątki tysięcy kibiców , pojawia się presja, więc wracasz do tego co umiesz najlepiej. Można nie być świadomym ,że powtarza się pewne zachowania ,ale oprogramowanie pomoże je zidentyfikować" . Nie chcę być złośliwy ,ale chyba piłkarze Legii nie mają do czego wracać, bo wczoraj wyglądali bardziej na analfabetów, niż ludzi uczonych w piśmie. Jak by zapomnieli co umieli, a jeszcze nie nauczyli się czegoś innego . I tu znowu pytanie brzmi : czy Feio daje gwarancję,że ich tego sposobu na wygrywanie z silnymi zespołami ligowymi nauczy ? . Przypominanie ,że to piłkarze grają na boisku jest banałem ,ale z cyklu tego ,że nigdy dość przypominania. Podobny banałem jest stwierdzenie ,że i Raków i Legia są w trakcie przebudowy. Wystarczy opisać ubytki kadrowe obu drużyn przed bieżącym sezonem . Raków : Andre Crnac ( napastnik) odszedł do Norwich za 11 mln funtów , Vladun Kovacevicz ( bramkarz) trafił do Sportingu za 4,8 mln Euro, John Yeboah ( ofensywny pomocnik) odszedł do Venezii za 2,5 mln Euro, Bein Sorescu ( pomocnik) trafił do Ganziantep za 0, 7 mln Euro, Giannis Papanicolau ( defensywny pomocnik) trafił do Rizespor za 0. 5 mln Euro, bramkarz Xawier Dziekonski zasilił Koronę za 0. 5 mln złotych . Ponadto odeszli z Rakowa : napastnik Zwoliński do Wisły, pomocnik Cebula do Śląska, pomocnik Długosz do Korony, Kittel ( pomocnik) do Grasshopers, pomocnik Nowak do GKS Katowice i obrońca Kovacevicz oraz bramkarz ( po 3 dniach) Klaesson . Jak by tego było mało to nadal kontuzjowani są do niedawna podstawowi piłkarze jak obrońca Arsenicz oraz rozgrywający Ivi Lopez. Z Legii natomiast ubyli : bramkarz Miszta do Rio Ave za 1 mln Euro, a ponadto obrońca Yuri Ribeiro , pomocnik Filip Rejczyk do Śląska,rozgrywający Josue , bramkarz Hładun do Zagłębia , boczny pomocnik Baku, napastnik Rosołek do Piasta za 1 mln złotych oraz napastnik Kramer do Konyasporu za 700tys. Euro.. Nie tylko ilościowo ubytki kadrowe Rakowa należy uznać za bardziej znaczące. Tym bardziej,że kiedy Raków zdobywał Tytuł to grał w systemie strefowym , w którym kierującymi poczynaniami byli : w strefie obrony Arsenicz, a strefie defensywnej pomocy Papanicolau , w strefie przejścia do ofensywy Tudor,zaś w strefie ataku Lopez, których uzupełnieniem w następnym okresie stali się w ofensywie Yeboah i w ataku Crnac. Poza Tudorem reszty w Rakowie już nie ma. Ponieważ ich następcy nie mają charakterystyki poprzedników,ani zbliżonych umiejętności trener Papszun zmienił organizację gry na formacyjną w systemie 3-4-3. W bieżącym okienku transferowym do Rakowa przybyli : Michale Ameyaw ( skrzydłowy ) z Piasta za 1 mln Euro, napastnik Patryk Makuch z Cracovii za 1 mln Euro, obrońca Ariel Mosór za 750 tys Euro z Piasta, boczny pomocnik Lamprou z Exelsioru, pomocnik Sourlis z Asteras, napastnik Kubik z GKS Tychy i napastnik Rajczykowski z Wieczystej. Do tego Raków wypożyczył z : Leuven napastnika Brunesa, z Coimbry pomocnik Adriano, z MIchalowyc bramkarza Sahinovicza, ze Stali Rzeszów napastnika Diaza, z HJK Helsiniki napastnika Ezeha, z Ruchu pomocnika Myszora, z GKS Jastrzębie pomocnika Musiaka, ze Stali Mielec bramkarza Mądrzyka . Natomiast Legia pozyskała : napastnika Miguela Alfarelę z Bastii za 1 mln Euro, pomocnika Kacpra Chodynę z Zagłębia za 860 tys Euro,obrońcę Sergio Barcię z Mirandes za 450 tys, Euro,Claude Goncalvesa z Ludogorca za 310 tys, Euro oraz z MU obroncę Maxi Oyedele . Jednocześnie Legia wypożyczyła : napastnika Jeana Nsame z Como , bocznego pomocnika Rulena Vinagre ze Sportingu ,ofensywnego pomocnika Luquinhasa z Fortalezy oraz bramkarza Dudzińskiego z Benfiki . Jak widać Raków wysiłki koncentrował na znalezieniu napastnika ,zaś Legia wzmacniała się na każdej pozycji .Biorąc pod uwagę CV zawodników , to na papierze Legia pozyskała graczy ze znacznie wyższej półki ,niż Raków i tylko szkoda,że wczoraj na boisku nie było tej różnicy widać. Na wczorajszy mecz w wykonaniu zespołu Legii bez odczucia przykrości patrzyć się nie dało. Trudno jest zrozumieć taktykę Legii, która odpowiadała wyłącznie drużynie Rakowa , a zwłaszcza brak rozpracowania przyczyn tego ,że Raków uzyskuje dobre wyniki w meczach wyjazdowych. Trener Papszun z konieczności czyli z uwagi na brak liderów, poza Tudorem, wybiera system 3-4-3 i grę formacyjną , w wydaniu preferowanym w opracowaniu Wydziału Szkolenia PZPN. Trener Papszun nie popisuje się przed dziennikarzami swą wiedzą futbolową , bo gra zespołu świadczy sama za siebie. Mnie imponuje przyswajanie nowości w rozumieniu taktyki piłkarskiej jak np. zmiana w podejściu do wertykalności. Taki trener jak Rumak nadal uważa ,że wertykalność to to samo co jak najszybsze przemieszczanie piłki z obrony do ataku i odwrotnie , podczas kiedy już od 7 lat polega ona na sekwencyjnym wykorzystaniu , nie tylko długości ,ale przede wszystkim szerokości boiska. W tym sensie rozgrywanie piłki przez zawodników Legii w środku pola było "wodą na młyn " zespołu Rakowa. Jednocześnie można dostrzec,że drużyna Rakowa koncepcyjnie jest poprawnie ustawiona w defensywie,ale takiej myśli przewodniej brak w ich poczynaniach ofensywnych. Trener Papszun stawia przed Makuchem zadania ogniskowania zachowań skrzydłowych Ameyawa i Lamprou ,ale chyba Makuch nie ma do tej roli ani predyspozycji ,ani niezbędnych umiejętności. Pewno wolałby wykańczać akcje organizowanie przez innych ,niż samemu to czynić. Generalnie zespół Rakowa nie był wczoraj zainteresowany ani otwartą grą ,a podniesieniem jej intensywności.Lecz tą metodą niejako uśpili nasz zespół . bo w 40 ' kiedy lekko przyspieszyli - zastali naszych defensorów w stanie letargu. Tak jak by nasi zawodnicy byli tyczkami silnie wbitymi w ziemię. I na tym epizodzie mecz dla Rakowa się skończył. Jako się rzekło wczoraj trudno było dostrzec w naszym zespole zamysł taktyczny, który by niwelował przewagę Rakowa w grze obronnej . Bartłomiej , który już od 13 lat bacznie obserwuje wiele spotkań Legii z trybuny 213 stadionu zwrócił uwagę nie tylko na ubóstwo taktyczne zespołu Legii,ale na to ,że nasi zawodnicy jak by byli opanowani przez dziwny lęk, jak by ogarnęła ich niemoc, jakaś apatia , bo kurczowo trzymali piłkę w środku pola jak by bali się zaatakować większymi siłami , jak by obwiali się narażenia na kontratak. Moim zdaniem wypada również zwrócić uwagę na role jakie powierzył Feio dotychczasowym kluczowym graczom ofensywnym Legii,a mianowicie Kapustce i Luquinhasowi . W I połowie Kapustka został wycofany do pomocy Goncalvesowi w wyprowadzaniu piłki ze strefy obrony do drugiej linii, ale zadaniu nie sprostał, a nawet stratą piłki przed polem karnym umożliwił rywalom wrzucenie piłki w nasze pole karne - po czym Raków zdobył zwycięskiego gola.W II połowie wrócił na pozycję tego który trzyma konstrukcję gry ofensywnej i nasz zespół zdobył optyczną przewagę. Natomiast trudno zrozumieć zachwyt Feio nad Luquinhasem , któremu powierzono rolę rozgrywającego i tego, który miał obsługiwać podaniami napastników Alfarelę i Nsame.Otóż Luquinhas jest efekciarski ,ale kompletnie bezproduktywny , bo albo sam fauluje w ataku ,albo jest faulowany, bo gra za blisko rywala, albo pada bez powodu na boisko. Tak czy inaczej to zagranie piłki do niego oznacza jej pewną stratę. Legia weszła wczoraj w tryby reaktywności i do tego nie potrafiliśmy wykorzystać należycie indywidualności , nie potrafiliśmy nie tylko niczym zaimponować rywalom, ale też niczym ich zaskoczyć. Sędzia Jarosław Przybył wywiązał się ze swego zadania poprawnie. Oczywiście można mieć takie czy inne zastrzeżenia jak np. trener Feio czy kilka razy zawodnicy na boisku,ale w moim przekonaniu były one niesłuszne. Sędzia w meczu ma spory margines swobody interpretacyjnej i o ile nie narusza enumeratywnie wymienionych zapisów w zakresie uznania co jest faulem, za jakie przewinienia trzeba karać czyli porusza się w granicach nakreślonych prawem - to nie ma podstaw do zarzucania mu ,że podejmuje niewłaściwe decyzje. Wczoraj , jak widzieliśmy, tak zawodnicy Rakowa jak i Legii grali statycznie , zaś ostre starcia był rzadkością i nie było w nich złośliwości .W II połowie zawodnicy Legii nieco przyspieszyli grę co ożywiło senną atmosferę, ale znacznie bardziej na ławce sztabowców Legii, których słomiany zapał Przybył musiał studzić kartkami . Można zastanawiać się nad tym ,czy żółte kartki dla Alfareli w 31 ' za atak na nogę Svarnasa oraz Kapustki w 67' za uderzenie łokciem w nos tegoż Svarnasa nie były za niską karą za przewinienia.Moim zdaniem arbiter podjął trafne decyzje, bo owszem Alfarela ostro potraktował stopę obrońcy ,ale było to po pierwsze w walce o piłkę, bo chciał uzyskać rzut rożny,a po drugie atak nie był ani brutalny ani nie zagrażał zdrowiu zawodnika.Można by faul Alfareli potraktować ostrzej, gdyby trafił w ścięgno Achillesa, lub w staw skokowy ,albo staw kolanowy ,ale nie kiedy trafił w środkową wewnętrzną część śródstopia. Natomiast "cios " Kapustki nie był intencjonalny. Osobiście stawiam na wygraną Legii z każdym rywalem, bo uważam,że nasz zespół jest zwyczajnie stać na taki wynik. To,że tak się nie dzieje w realu wynika moim zdaniem z przeceniania siły gry rywali naszej drużyny. Już w czasach kiedy Feio był analitykiem przy Bergu słyszeliśmy te opowieści jakimi to mocarzami są kolejni przeciwnicy Legii.Dopiero Czerczesow zaniechał słuchania i powielania tych opowieści dziwnej treści i pozbył się Feio ze sztabu. Chyba Feio lepiej obcuje z danymi , z wydrukami , z analizami niż z rzeczywistością boiskową, bo aż razi brak obiektywnej oceny siły gry przeciwników naszej drużyny. To również obraża to co nazywamy zarządzaniem ryzykiem , bowiem w takich meczach jak wczoraj z Rakowem ryzyko porażki wydatnie wzrasta przy preferencji dla gry reaktywnej,a znacznie maleje przy nastawieniu na prowadzenie gry otwartej. Jednocześnie nie można nie zauważyć,że w konfrontacji wczorajszej Feio okazał się czeladnikiem ,a Papszun dojrzałym warsztatowcem.
This is a comment on "Legia - Raków 0-1: Zawód"