- Zbyszek
Przed 47 laty pewno jako pierwszy trener Jacek Gmoch konsultował się z psychologiem co do sposobu postępowania z zawodnikami, głównie w zakresie wolicjonalnym. Za nim poszli inni ,aż do włączania do sztabów psychologów , od czego dość szybko odstąpiono . Natomiast w ostatnich latach badania psychologiczne stają się jednym z fundamentów w procesie szkoleniowym i udoskonalają warsztat trenerski .
Mam przekonanie ,że filozof futbolu pan Kazimierz Górski intuicyjnie wyprzedził i zastosował wiedzę , która dziś kieruje poczynaniami wybitnych trenerów.
Psychologowie ponad 20 lat temu odkryli ,że akty poznawcze mają złożoną naturę ; cielesną i umysłową. Zaś tym mechanizmem, który wywołuje umysłowe zdarzenia jest kojarzenie . Idee i myśli łączą się w świadomości w uporządkowany sposób, bowiem naszym postrzeganiem rządzą : podobieństwa, zbieżność miejsca i czasu oraz przyczynowość. Ta wiedza oznacza ,że kojarzenia można się nauczyć,że można je wyćwiczyć. Lecz warunkiem powodzenia jest wskazywanie na czym polega ćwiczenie i jakie efekty ma wywołać.
Znany analityk piłkarski Christoph Biermann z zachwytem opisywał w swoich książkach uznaną za najlepsza akcję Bundesligi 2017 roku , w której kilku zawodników Hoffenheim w sekwencji trwającej 12,9 sekundy przy pomocy 4 podań i udziale 4 zawodników zdołało zdobyć bramkę przeciwko RB Lipsk . Opis jest taki : " Sebastian Rudy podnosi głowę i zauważa,że ma przed sobą mnóstwo wolnego miejsca i przebiega z piłką 25 metrów i jest prawie w kole środkowym , podaje do Demirbaya, który zagrywa piłkę do przodu, głęboko na połowę przeciwnika . Od rozpoczęcia akcji upłynęło 6,7 sekundy i w tym czasie każdy ruch piłkarzy Hoffenheim jest dopracowany w najmniejszych szczegółach , gdyż wszyscy wiedzą ,gdzie mają ruszyć. Boczny napastnik zbiega do środka pola ,aby zrobić miejsce na podanie Demirbaya, jego kolega biegnie prawym skrzydłem,a kolega w ataku lewą stroną, w tym czasie po prawej stronie wyprzedza ich Amiri . Trener Hoffemhiem Julian Nagelsmann taki schemat ataku , gdy piłka zagrywana jest ze środka do skrzydła i z powrotem nazywa "zygzakowatym otwarciem" . Akcja trwa 9,2 sekundy.Piłka zostaje zagrana na lewe skrzydło ,a znajdujący się tam Kramaricz z pierwszej piłki posyła niskie dośrodkowanie w poprzek pola karnego . Do piłki dopada Amiri i dopełnia formalności ". Czyż akcja Legii przy drugiej bramce nie jest jeszcze lepszą kopią od oryginału ?. Wystarczy tylko wpisać jako autorów : Guala, Kapustkę, Vinagre i Chodynę. Ma rację dalkub kiedy pisze, że taka akcja to najwyższy światowy poziom.
To nagłośnienie tej akcji przyniosła sławę 30 letniemu wówczas Nagelsmannowi i wypromowało jego metody treningowe , które oparte były o tę wiedzę psychologiczną, którą w skrócie przytoczyłem.
Trener Nagelsmann nie zamykał treningów przed obserwatorami ( poza taktycznym przed każdym spotkaniem ) i byli oni tak samo zaskoczeni ich przebiegiem ,jak przed blisko 30 laty treningami prowadzonymi przez Arrigo Sachciego w Milanie. Każdy bowiem ćwiczył co innego ,a wiele z nich było co najmniej dziwacznych. Jak wyjaśniał Nagelsmann w treningach chodziło przed wszystkim o to ,aby podczas nich piłkarzom pracowały mózgi ,a po drugie ,aby nabywali umiejętności taktycznych sukcesywnie na zasadzie mozaikowej w której z fragmentów układa się zrozumiałą całość. Filozofia piłkarska Nagelsmanna oparta była na 31 zasadach,których w całości nie ujawnił, ale piłkarze podczas treningu wiedzieli nad którą z nich aktualnie pracują. Np. niemiecki trener uważał,że lepiej zmusić rywala do niecelnego podania niż próbować " na siłę" odbierać mu piłkę. Ponadto zawodnicy w środkowej strefie kiedy rywal ma piłkę powinni być "w gazie' ,aby w razie przechwytu piłki na pełnej szybkości móc przeprowadzać akcję zaczepną. Wymagał , aby piłkarze zagrywali piłki głównie po przekątnej ,aby zyskać głębię ataku i więcej kątów na przeprowadzenie zygzakowatych akcji ,a także aprobował zagrania z pierwszej piłki tylko na wolne pole, kiedy celność podania była pewna.Jego zdaniem zagrania z pierwszej piłki w większości są skażone niecelnością.
To co głosił Nagelsmann trudno nazwać rewolucją, tym bardziej,że uważał, iż "piłka nożna nie powinna być taktyczną bitwą trenerów.".
Jakkolwiek na to nie spojrzeć we współczesnym futbolu czas to zasadniczy problem. Jeśli trener zespołu występującego też w europejskich pucharach tworzy skomplikowane plany meczowe pod kątem każdego przeciwnika to musi znaleźć błyskawiczny i efektywny sposób jak przekazać tę wiedzę zawodnikom. W dzisiejszych czasach jakość piłkarza ocenia się w zależności od tego , jak szybko potrafi on zrozumieć czego żąda od niego szkoleniowiec ,a następnie wdrożyć to na murawie.Szczególnie ważny jest czas w trakcie meczu , bo jest ten czas zawsze za krótki ,a do tego znikający. Dawna trzytaktowa metoda " przyjmij, rozejrzyj się, podaj" zmieniła się w "spójrz zanim dotrze do ciebie piłka' , bo sekwencja obejmująca przyjęcie i podanie stała się jednym.
Mnie wielce uradowało uroczyste upamiętnienie 70 lecia pobytu w Legii Warszawa symbolu i klubowej legendy pana Lucjana Brychczego , który w czerwcu tego roku ukończył 90 lat życia.Przed 10 laty napisałem dwuczęściowy felieton pt "Mistrz' , oparty również na własnej obserwacji gry pana Lucjana w latach 1963-1972 w reprezentacji i barwach Legii oraz z meczów oglądanych z Gawinem w 1992 roku , kiedy to grał towarzysko w reprezentacji dziennikarzy . Zawsze byłem wiernym kibicem "Mistrza", który urzekał pięknem gry i sportową postawą , będąc przy tym zwyczajnie porządnym człowiekiem.
W pewnym sensie podziwiam takich trenerów jak Rafał Górak, robiących swoje i nie pchających się na afisz, który już najmłodszy nie jest ( 51 lat) ,a potrafi wykrzesać jeszcze resztki sił z emerytów, tudzież wyleniałych kotów. Ma on bowiem do czynienia z piłkarzami niechcianymi w poprzednich klubach jak : Kudła w Górniku Zabrze. Klemenz w Górniku Łęczna,Czerwiński w Lechu , Kuusk w Ujpeście, Wasielewski w Bruk Becie, Nowak w Rakowie czy Galun w Odrze .A do tego ma takie tuzy jak Błąd ( 33 lata), Mak ( 33 lata) czy Jędrych (32 lata). Za jedyne sensowne wzmocnienie można uznać przyjście Zrelaka z Warty.
Lecz z drugiej strony to jakoś trudno mnie przekonać do tego, że takie zespoły jak obecny GKS cokolwiek pozytywnego wnoszą do naszej piłki i że są w ESie potrzebne.
Przy czym muszę wyraźnie zaznaczyć,że wszyscy mogą się uczyć od trenera Góraka i GKS fair play, kultury i szacunku dla przeciwnika.
Nie przesądzając - to chyba dobrze trenerowi Feio zrobiło postawienie go do pionu przez kierownictwo klubu , bo zmienił system gry ,a nie wymienia składu wyjściowego. Wynika to pewnikiem również z potrzeby wdrożenia zawodników do rytmu biologicznego gry co 3 dni,a także o to co opracował Jurg Seidel jako Golimpack czyli ,że są zawodnicy którzy jak są na boisku to zespół częściej wygrywa, niż przegrywa. Równie ważne jest ustawienie hierarchii zawodników co jest cechą charakteryzującą każdą klasową drużynę.
Co do młodzieży ( Oyedele i Ziółkowski ) to trener pokazał skalę ich talentu ,aby teraz skok jakości ich gry był oparty na rozwoju , głównie w aspekcie fizycznym ( siła, wytrzymałość).
Lecz mimo wystawienia prawie tych samych zawodników od paru spotkań to samo ono nie daje gwarancji zgrania zespołu, bo tym warunkiem jest zrozumienie intencji i celność podań.
Wczoraj w pierwszych dwóch kwadransach stanowczo za dużo było piłek granych do nikogo . To powodowało,że wszystkie groźne sytuacje , łącznie z utratą bramki , były następstwem niewymuszonych strat na własnej połowie.
W tym kontekście dostrzec można było niespójność słów trenera Feio , który po meczu z Serbami zwrócił uwagę,że najlepszą metodą na kontrolę przestrzeni jest trzymanie piłki jak najdalej od własnej bramki czyli Legia nie ma prawa dawać spychać się do głębokiej obrony, w tym przez tak marnej jakości graczy jak piłkarze GKS.
Po pół godzinie obraz gry się odmienił ,ale nadal nasz zespół raził brakiem skuteczności w wykańczaniu akcji , kiedy wystarczyło tylko przyłożyć nogę ,aby piłka wpadła do siatki oraz oddawania strzałów z całkowicie nieprzygotowanych pozycji. Nie chodzi o wynik dwucyfrowy ,ale sztuka cierpi .
Trener Feio staje się powtarzalny i np. dokonuje zmian,kiedy, albo kiedy wynik jego zdaniem jest rozstrzygnięty, albo musi odmienić obraz gry i niekorzystny wynik . Wczoraj dopiero przy wyniku 4;1 uznał ,że jest już po zawodach .
W kilku ostatnich spotkaniach Legii nasi zawodnicy, aż za bardzo przestrzegają przepisów gry oraz aż przesadnie szanują "kości " rywali - co sprawia ,że arbiter prowadzący mecz ma niewiele do roboty czyli ma małe pole do popisu ,ale tak samo nikłe na popełnienie rażących błędów.Sędzia Karol Arys wykonał swe zadanie w sumie poprawnie ,ale nadal ma trudności z odróżnieniem twardej,męskiej gry od gry faul i ta "kurza ślepota" sprawia ,że jest średniakiem.
Wyraźna wygrana nie może usprawiedliwić niechlujstwa w grze oraz braku koncentracji i precyzji. Jednocześnie tak pewna wygrana po pełnej niedokładności grze świadczy o dużym potencjale rozwojowym tkwiącym w naszej drużynie
This is a comment on "Legia - GKS 4-1: Spotkanie po latach"