- Kategoria: Trybuna komentatorów
- Monrooe
Półka Wyżej
Pół roku temu, gdy usłyszałem o staraniach o Dossę Juniora pomyślałem, że coś z tą Legią jest nie tak. Poważnie. Już po pierwszych informacjach jakie dotarły do nas z negocjacyjnego frontu miałem przeczucie, że nasz pion sportowy zaczyna nieco bujać w piłkarskich obłokach. Nawet nie chodziło o to, że ścigaliśmy się z ofertami ligi rosyjskiej, ale o fakt, że kupowanie zawodników docenianych w swoich, niesłabych przecież ligach nigdy nie było domeną klubów znad Wisły.
Oczywiście ktoś wskaże na obecnych gwiazdorów Śląska Wrocław czy Zawiszy Bydgoszcz, odpowiednio Marco Paixao i Bernardo Vasconcelosa. Niby racja, jednakże sytuacja obu wyżej wymienionych zawodników jest nieco inna. Obaj piłkarze pojawili się w naszym kraju po zakończeniu kontraktów z dotychczasowymi pracodawcami. Klubami o uznanej na Cyprze marce, ale też bez przesady, ot ligowych średniaków. Natomiast wspomniany już Dossa Junior czy świeżo zakontraktowany Orlando Sa to gwiazdy. Ważni piłkarze AEL-u Limassol, lidera nadającego ton ligowej rywalizacji. Bez większej przesady można napisać, że obaj piłkarze to postacie nie tyle rozpoznawalne na tamtejszym rynku, co wręcz wiodące w tamtejszej lidze. Lidze, która w przeciwieństwie do naszej regularnie dostarcza swoim kibicom wrażeń z rozgrywek oglądanych u nas jedynie za pośrednictwem telewizora, piłkarskiej Ligi Mistrzów.
Niezależnie od tego jak w barwach Legii obecnie sprawuje się cypryjski defensor, to w normalnych warunkach polskie kluby zawodników o tak uznanej klasie nie zatrudniają. Szczególnie gdy Ci są jeszcze w sile sportowego wieku. Dlatego też, o ile nie dziwią protesty kibiców naszych klubów, bo ten lub tamten odpuszcza ligową rywalizację na rzecz transferu w nieznane, o tyle zupełnie nie jesteśmy przyzwyczajeni, że ktoś protestuje, bo jakiś zawodnik odchodzi do Polski. A tak właśnie było gdy klubową szatnię opuszczał środkowy obrońca AEL-u Limassol. Jak dotychczas raczej ze zrozumieniem odnajdywaliśmy na stronach klubowych westchnienia ulgi miejscowych fanów. Choćby takie, jakie towarzyszyły odejściu z Dynama Zagrzeb, Ivicy Vrdoljaka. Dlatego też dokonany transfer Dossy Juniora był pewną nowością, z którą nie bardzo wiedziałem jak sobie poradzić. Jakim cudem pytałem sam siebie? Dziś już wiemy, że stopera reprezentacji Cypru ściągnęliśmy, nie tyle kusząc naszą kasą, czy choćby klasą, co dzięki rodzinnym koneksjom z Helio Pinto. Bez obecności Helio w Legii nie byłoby też Juniora… i to by się jakoś zgadzało. W życiu, nawet tym sportowym też trzeba mieć czasem szczęście. My potrafiliśmy temu szczęściu pomóc i transfer Dossy stał się faktem. Zagadka rozwiązana.
Jednakże w przypadku transferu Orlando Sa już „tak łatwo” nie było. W tym wypadku, jakby niezależnie od przeszłości (kontuzje) i ewentualnych „zasłyszanych” tu i ówdzie cech charakteru Portugalczyka, porwaliśmy się na zakup jednego z najlepszych zawodników ligi cypryjskiej. Lidera klasyfikacji strzelców, zespołu, który właśnie walczy o prymat w tamtejszych rozgrywkach. Oczywiście i w tym wypadku staraliśmy się wykorzystać słabość rywala, którą są zaległości finansowe Cypryjczyków, niemniej jednak faktem jest, że uparliśmy się na gwiazdę Division A. Bo tak się nazywa cypryjski odpowiednik naszej Ekstraklasy. I to jak już wiemy uparliśmy się nad wyraz skutecznie. Wzbudzając przy tym kolejną, jeszcze bardziej gwałtowną falę protestów tamtejszych fanów. (nowa tradycja - oby)
Oczywistym jest, że nie wiem jak będzie prezentował się w barwach Legii nasz nowy napastnik. Zdaję sobie sprawę, że dyspozycja piłkarza zależy od bardzo wielu czynników, ale zakontraktowanie tego zawodnika potwierdza słowa prezesa Leśnodorskiego. Słowa, którym niewielu kibiców dawało wiarę, te o szukaniu wzmocnień na wyższej półce niż dotychczas. Faktem jest, choć może nieco przykrym dla naszej ekstraklasowej dumy, że liga cypryjska to w tej chwili wyższa półka (przynajmniej, jeśli chodzi o szukanie) o czym niedawno przekonaliśmy się zarówno my fani z Łazienkowskiej, jak i kibice spod Wawelu.
Transfery Dossy Juniora i Orlando Sa mogą być sygnałem, że rzeczywiście porzucamy zwyczajowe zdawałoby się grzebanie w europejskich śmietnikach, na rzecz wyselekcjonowanych, ale już uznanych zawodników. Oba transfery (Sa w szczególności) będą też papierkiem lakmusowym obecnego skautingu. Rola, jaką piłkarze będą odgrywali w zespole Henninga Berga będzie potwierdzeniem lub zaprzeczeniem kierunku, jaki obrali bracia Żewłakowie. Niemniej jednak już teraz mogę powiedzieć, że szukanie zawodników o uznanych cechach i szanowanych w swoich ligach bardzo przypada mi do gustu. Niech protestują!
Kiedyś się mówiło że zachód jest jak mit o życiu pozagrobowym, kto tam trafia ten nie wraca.
Jeśli chodzi o Juniora to jest ok ale też nie winduje nas dużo wyżej, zobaczymy co będzie z Sa. Na razie ewidentnie dobrą miał tylko jedną rundę. Oczekiwanie czy sobie poradzi w Ekstraklasie jest minimalistyczne, bo nie po to jest sprowadzony, on ma nam dać jakość w pucharach.
Ale bardzo liczę na to że w Legii w końcu powstanie ta "masa krytyczna" która doprowadzi do "wybuchu". Najważniejsze wydaje się to ze mamy co raz bardziej wyrównany zespół co wzmoże konkurencję i to będzie większe wzmocnienie niż pojedyncze transfery.
- "Jeśli chodzi o Juniora to jest ok ale też nie winduje nas dużo wyżej, zobaczymy co będzie z Sa"
W tekście nie chodziło mi o obecne walory sportowe obu zawodników, a o okoliczności, które towarzyszyły ich sprowadzeniu. Zapłaciliśmy pieniądze za gości, którzy nie grali ogonów a pierwsze skrzypce w lidze nie mającej problemów z występami w Europie. Wyciągnęliśmy ich z zespołu, który walczy o rotmistrzostwo tej ligi. Dla mnie to zupełnie inna jakość niż dotychczas. Przyzwyczaiłem się do szperania na obrzeżach profesjonalnego świata piłki.
Nie podzielam stanowiska, że wyciągnięcie kilku znanych nazwisk na Cyprze jest sygnałem dobrego i trwałego trendu w polityce transferowej. Wolałbym inny kierunek i innej marki kluby. To nie jest mocna liga. Puchary europejskie tylko przesłaniają jej mizerię. Niech o jakości zawodników z tamtej ligi świadczy fakt, że ci co do nas przyszli nie są gwiazdami, a tego się po nich spodziewano. Ciut się wyróżniają, ale nic więcej.
" Wolałbym inny kierunek i innej marki kluby. "
To Cię niestety skazuje na wieloletnią frustrację, bo nawet takie kluby jak Ajax (nasz wzór do naśladowania)nie kupuje z "tych kierunków" i z "tej marki klubów".
- "Protestować już nie zamierzam."
Chodziło mi raczej o protesty kibiców AEL-u Limassol.
Ewentualnie każdego następnego klubu z którego będziemy wyrywali zęby trzonowe.
- "Niech o jakości zawodników z tamtej ligi świadczy fakt, że ci co do nas przyszli nie są gwiazdami, a tego się po nich spodziewano."
Wybacz, ale chyba nie rozumiem. Którzy to do nas przyszli i się nie wyróżniają? Mówisz o Helio Pinto i Dossie Juniorze? Jeśli tak to sorry, już nawet nie chodzi o przywoływanie sytuacji z Brzyskim i Jodłowcu, ale o zwykłą aklimatyzację. Zmiana ligi, przyzwyczajeń, warunków życiowych nie zawsze przebiega tak jakbyśmy tego chcieli. Wyrzucanie już teraz dwójce "Cypryjczyków", że nie są wiodącymi piłkarzami Legii uważam za nieco przedwczesne.
Niemniej jednak ja nie do końca o tym. Chodziło mi raczej o trend wzmacniania składu znaczącymi w swoich klubach graczami. Takich, których ubytek wywołały wcześniej dyskutowane protesty fanów tamtejszych ekip. Jasne, nie wiem czy Ci gracze się u nas sprawdzą, niemniej jednak szanse na to są zdecydowanie większe niż w przypadku sprowadzania wagonów Bóg wie skąd przybyłych rezerwistów. Dla mnie to dobrzy kierunek, resztę mamy na miejscu, w akademii.
Inne kierunki wcale nie są dla nas tak niedostępne jak się wydaje. Po prostu nie mamy odpowiednich kontaktów. Umowa o współpracy z europejskim klubem więcej by dała wymiernych korzyści niż z Fluminense.
- "Im mniej zagranicznych zaciągów tym zdrowiej dla Legii"
Ależ ja się z tym bezkrytycznie zgadzam. Dlatego też jeśli już z jakiś powodów musimy zedytować się na transfer, to wolę aby był to gracz o uznanej marce.
- "Zwyczajnie mam większe zaufanie do skautów angielskich, niemieckich i hiszpańskich niż do żółtodzioba Żewłakowa, którzy nie pożądali naszych cypryjskich nabytków."
Wiesz co, ja rozumiem co chcesz przekazać, ale chyba trochę poplątałeś poziomy. Mnie jakoś nie dziwi, że nie szukamy w tych samych miejscach co Ajax, czy zespoły Hiszpańskie lub Angielskie. Wręcz byłbym zdziwiony gdyby tak było.
" Historia uczy, że cudzoziemskie autoramenty miały małą motywację do umierania na polu bitwy, zaś pierwsze były do wypłaty żołdu. "
Znowu Cię zmartwię ale nasze największe zwycięstwo na polu bitwy, pod Grunwaldem było pod wodzą "trenera" z zagranicy a w "składzie" mieliśmy Litwinów, Rusinów, Tatarów, Czechów.
Wiele naszych sławnych dokonań na innych polach bitewnych też odbyło się przy wydatnej pomocy "legionierów" z dzisiejszej Ukrainy, czyli Kozaków Zaporożskich.
A tak poważnie, to fajnie że w miejsce "Eskimosów i Pigmejów" zaczynamy sprowadzać reprezentantów Portugalii.
Chodzi mi także o zainteresowanie się zawodnikami, którzy grają w dobrych ligach, lecz z różnych powodów chcieliby zmienić pracodawcę. Problem leży w braku wiedzy o takich zawodnikach. Nam najłatwiej jest jechać na Cypr, bo Marcin tam grał i ma znajomych, którzy mają rozeznanie. Tego brakuje w uznanych ligach.
"Jestem zdeklarowanym zwolennikiem rozwijania własnych piłkarzy. Im mniej zagranicznych zaciągów tym zdrowiej dla Legii."
Ale potem o Ajaxie piszesz.
"Wymowne jest, że nie mają graczy z ligi polskiej i cypryjskiej."
Chociaż generalnie zgadzam się że szkolenie własnych piłkarzy jest lepsze niż ściąganie, to jednak żebym nie wiem jak się wytężał, to nie złożę składu Legii z zawodników polskich dostępnych w tej chwili takiego który da jakość potrzebną do pucharów.
Tutaj znowu mamy walkę postu z karnawałem, czy chcemy awansować do fazy grupowej i tam coś ugrać czy chcemy "dopieszczać" naszą młodzież i siłami całego dziennikarstwa w Polsce namawiać ją żeby została po treningu poćwiczyć albo żeby trochę więcej potrenowała nad siłą fizyczną.
Wolski jest kolejnym który we Włoszech "odkrył wielką tajemnicę sukcesu" i podobno pracuje nad siłą i kondycją.
Co jest w tym zachodnim powietrzu że tak orzeźwiająco działa na mózgi piłkarzy?
Może to konkurencja? I że nikt ich za wszelką cenę nie promuje a nawet ich nie dostrzega jak nie mają siły grać.