A+ A A-

Eksperymenty szalonego Norwega

Legia źle weszła w sezon! Problemy zespołu Berga są aż nadto widoczne! Na początku tego sezonu to właśnie takie zdania (bardziej lub mniej rozbudowane) powtarzane są jak mantra przez wszelkiego rodzaju rodzimych ekspertów. O kiepskiej dyspozycji Legii wypowiedzieli się już chyba wszyscy, w zasadzie ciężko spotkać „fachowca”, który na dźwięk słowa Berg wymownie nie pokręciłby głową.

Tak się porobiło, że środowisko piłkarskie w naszym kraju jest nastawione na już. Wynik ma być tu i teraz, co gorsza jest to jedyne kryterium oceny pracujących nad Wisłą szkoleniowców. Działania podejmowane w innym niż najbliższe zwycięstwo celu spotykają się z niezrozumieniem, wręcz ogłupiając sporą cześć komentatorów. Prezesi zwalniają trenerów, a dziennikarze wyśmiewają jakiekolwiek przejawy wizjonerstwa. Ot nasze polskie piekiełko, w którym wszelkie próby postawienia na rozwój spotykają się z jedyną słuszna reakcją, dyskretnym pukaniem się w okolicę skroni. Bo kto by się interesował tym, co będzie jutro, jeśli to dziś trzeba grać o ustalone cele. Szkolenie, rozwój to tylko puste hasła mające ukryć nieudacznictwo i brak umiejętności dążenia do sukcesu. Jakim niewątpliwie jest zwycięstwo w kolejnym meczu ligowym. To w zasadzie jedyne kryterium, jakie obowiązuje w naszym futbolu. Wygrywasz tu i teraz, albo wracaj skąd żeś przybył.

Dlatego też nie dziwię się, że decyzje Henninga Berga tak bardzo zdezorientowały komentatorów naszej futbolowej rzeczywistości, że ci w ocenach jego poczynań pogubili się kompletnie. W zasadzie do dziś nikt nie jest w stanie w pełni zrozumieć, o co w ostatnim czasie chodzi sztabowi szkoleniowemu Legii. Potwierdzeniem tej sytuacji są urywki z programów Canal+, Liga Plus Extra, w trakcie, których najpierw nikt nie był w stanie zrozumieć potrójnej zmiany w meczu z Bełchatowem, a ostatnio Kazimierz Węgrzyn oznajmił, że w jego ocenie Legia nie ma jeszcze wykrystalizowanej jedenastki. W zasadzie ciężko o bardziej namacalne dowody zupełnego niezrozumienia poczynań szkoleniowca ekipy z Łazienkowskiej 3. Czy można się więc dziwić, że w zasadzie do dziś mówi się o błędach Norwega i nikt nie dopuszcza do siebie myśli, że trener Legii zrobił dokładnie to, co sobie zaplanował.

A przecież warto by się zastanowić, czy następujące po sobie wydarzenia nie są konsekwencją pewnych przemyśleń, które powstały w głowach sztabu szkoleniowego podczas minionej rundy. Czy Norweg dogłębnie zapoznając się z wartością posiadanych graczy nie ułożył wszystkiego tak, aby mieć jak największe szanse na grę w europejskich pucharach. Wygląda na to, że nie mając odpowiedniego materiału tu i teraz, Henning Berg wraz ze swoimi sztabowcami postanowił zainwestować w ludzi, na których w niedługim czasie będzie musiał polegać. Co ważne, obecny trener „Wojskowych” doskonale zdawał siebie sprawę z możliwych konsekwencji, a jednak z premedytacją postanowił pójść drogą rozwoju. Wszystko po to, aby choćby i kosztem doraźnych wyników stworzyć odpowiednią grupę ludzi, z którymi w niedalekiej przyszłości będzie mógł spełniać wymagania postawione przez klubowych włodarzy.

Na pierwszy ogień poszedł mecz o Superpuchar, w którym trener Berg dał zagrać o stawkę zawodnikom tak zwanego zaplecza. Zupełnie nie zważając na to, że dla niektórych z jego piłkarzy był to prawdziwy chrzest bojowy. Pokazując tym samym, że Oni też mogą grać w poważny futbol, a to czy grają w środę, czy w sobotę będzie zależało tylko od nich samych. Jednocześnie zamiast długiego i żmudnego wprowadzania do zespołu, mieliśmy do czynienia z wrzuceniem od razu na głęboką wodę. Chcesz grać w Legii, udowodnij, że potrafisz, tu i teraz bez żadnej taryfy ulgowej. Jak wyszło wiemy, pamiętamy głosy w mediach i złość kibiców, ale jakoś nikt nie zastanowił się jak to zaprocentowało u głównych aktorów tego wieczoru. Co czuł Wieteska, Kalinkowski, Bartczak, czy choćby najmłodszy w Legii debiutant Hołownia.  A przecież to był przede wszystkim ich wieczór, ich sprawdzian, ich czas na wykorzystanie danej przez trenera szansy.

Czy go wykorzystali? Ta ocena należała już do sztabu wikingów, którzy objęli w posiadanie ławkę trenerską na Łazienkowskiej. Weryfikacja nie wyszła chyba najgorzej, skoro w kolejnym meczu, tym razem z Bełchatowem, skład legionistów nie odbiegał specjalnie od tego, który mieliśmy okazję oglądać w meczu z Zawiszą. Niewielka roszada mająca wzmocnić wyjściową jedenastkę i zmiany zaplanowane już przed meczem. Te same, które wzbudziły taką konsternację wśród dziennikarskiej braci. A przecież przekaz był jasny, niezależnie od tego, co się wydarzy na boisku, robimy wszystko, aby zwiększyć szanse zespołu występującego w środę. Miał zagrać pół meczu Vrdoljak, zagrał. Zgrywać się Rzeźniczak z Juniorem (do czego nie miał okazji w okresie przygotowawczym) – zgrywał się, asekurując jednocześnie poczynania młodego Kalinkowskiego. Szansę na wykazanie się miał dostać Saganowski i dostał. W zasadzie tylko kontuzje mogły odwieść Berga od przeprowadzenia tej zaplanowanych wcześniej roszady kadrowej. Tych na szczęście nie było, więc wszystko poszło zgodnie z planem.  

No może poza wynikiem, ale czy takie nastawienie oznaczało pewną porażkę? Nie sądzę, moim zdaniem na końcowy wynik wpływ miało co najmniej kilka czynników. Przede wszystkim słaba gra niektórych zawodników stołecznej ekipy, za co zaraz po meczu zdawał się przepraszać prezes klubu Bogusław Leśnodorski, ale też nie należy zapominać o bardzo dobrej postawie przyjezdnych. Którzy nic nie robiąc sobie z miana beniaminka pokazali kawał niezłej ligowej piłki. W efekcie czego goście wywieźli z warszawskiej twierdzy trzy punkty. Sprowadzając na głowę legijnych trenerów dziennikarską nawałnicę i złość stołecznych kibiców. Zaczęły się wyścigi o głowę Henninga Berga, wspominki do Jana Urbana i wszelkie kombinacje wspomnianych postaw. Po raz kolejny zapominając, że najważniejszy mecz odbędzie się kilka dni później w Irlandii z miejscowym St Patrick's. I w zasadzie wszystko to, czego byliśmy do tej pory świadkami jest podporządkowane środowej konfrontacji.

Niestety (z punktu widzenia wielu komentatorów), w środę powszechnie prognozowana tragedia nie nastąpiła. To, co przed jeszcze we wtorek zdawało się niemożliwe, okazało się nagle oczekiwaną normą, nad którą błyskawicznie można było przejść do porządku dziennego. Berg uciekł ze stryczka. 

A w sobotę powrót do starej wciąż niezrozumiałej śpiewki. Po raz kolejny na murawę stadionu Cracovii wybiega wyrzucony już przez znamienitą większość piłkarskich znawców Helio Pinto, młody (ponoć zupełnie nieprzydatny) Ryczkowski i grający „na nie swojej pozycji Bereszyński”. Po raz kolejny przeprowadzone zmiany zostały zaplanowane przed meczem. Jedyna różnica polegała na tym, że najpierw kontuzja Kuciaka, a potem wynik, zdawały się „usprawiedliwiać” trenerskie roszady. A przecież po raz kolejny mieliśmy do czynienia ruchami mającymi na celu szlifowanie formy zawodników mając walczyć z Celtyckimi Szkotami. „Rozbiegówka” dla Radovicia, kilka minut dla Dudy, dawka wysiłku dla Vrdoljaka z Jodłowcem. Jednocześnie zadanie „odświeżenia” automatyzmów dostali Dossa Junior z Kubą Rzeźniczakiem. Tym razem Legia wygrała, ale po raz kolejny najważniejszy był zupełnie inny mecz. Ten, który dopiero ma nadejść.

Dla naszych rodzimych, futbolowych ekspertów rzecz wciąż niepojęta. Stąd już niejako bez większego zdziwienia zanotowaliśmy kolejną porcję dywagacji nad formą i składem personalnym zespołu z Łazienkowskiej. Jakby zupełnie zapominając, że ten, który w zamyśle sztabu szkoleniowego ma grać o nasze być, albo nie być w Europie, przygotowuje się do swojego zadania w zaciszu boiska treningowego. Jednak ten fakt, zdaje się zupełnie do niektórych nie trafiać (vide wspomniana już wypowiedź Kazimierza Węgrzyna).

Faktem jest, że sytuacja, której jesteśmy świadkami jest dość niecodzienna w naszym futbolowym grajdołku. A trener, który wedle własnej koncepcji żongluje składem, który w dodatku ma czelność poświęcić początek ligi (tej samej, w której wciąż się wyśmiewa rundę zasadniczą), na rzecz najważniejszego zadania, które wyznaczyli przed nim właściciele, jest czymś dotychczas niespotykanym. Nauczyliśmy się oceniać pracę szkoleniowców na bieżąco, na podstawie każdego rozegranego spotkania. Podjęte działania mające przynieść korzyści nie dziś, nie jutro, a w bliżej nieokreślonej przyszłości, jawią nam się jak zaklęcia szarlatana, które prędzej czy później muszą okazać się wielką mistyfikacją. Czy tak będzie tym razem? Na to znajdziemy odpowiedź w niedługim czasie. Jedyne, co możemy zrobić w tej chwili to dokonać bilansu zysków i strat poczynań norweskiego szkoleniowca.

Co stracił Berg? Na pewno możliwość wzbogacenia klubowej gabloty w trofeum, jakim byłaby zapewne statuetka Superpucharu. Po stronie strat należy zapisać trzy punkty, których nie udało się zdobyć w meczu ligowym z Bełchatowem. Patrząc na komentarze, uszczerbkowi, i to zdaje się znacznemu, uległ prestiż norweskiego szkoleniowca, który wbrew pozorom nie jest błahostką. Reputacja szefa projektu jest nie tylko ważna dla jego najbliższych współpracowników, ale też dla jego szefów (nie bagatelizujmy presji, jaką potrafią wywierać media na właścicielu), oraz wykonawców obranej przez niego taktyki.

Straty jak widać niemałe, watro jednak rozważyć, co zyskał dokonując takich a nie innych wyborów.

Co w takim razie Berg zyskał? Aby grać przez cały sezon (a taka gra wciąż zespołowi z Łazienkowskiej „grozi” ) sztab trenerski potrzebował szerokiej, gotowej podjąć wyzwania kadry. Niestety, w trakcie niedługich przygotowań okazało się, że takowej nie posiada. Trener Berg wraz ze swoimi doradcami postanowił ją stworzyć. Zgrywając od samego początku podstawowy skład, starał się jednocześnie szlifować grę tego drugiego, składającego się z ewentualnych zmienników zespołu. Mecze z Zawiszą, Bełchatowem i Cracovią nie tylko były możliwością regulacji odpowiedniego przygotowania pierwszej drużyny, ale też pełnym przeprowadzonym w warunkach bojowych przeglądem zaplecza. Dzięki temu sztab szkoleniowy ma pełną wiedzą na temat drzemiących w zespole rezerw.

W trakcie tych kilku spotkań niesamowitą metamorfozę przeszedł Kuba Kosecki, który już teraz zgłasza swój akces do pierwszej jedenastki. Co prawda 90 minut w nogach nie pozwoli mu wybiec na plac w środę, ale wejście na boisko po przerwie jest jak najbardziej możliwe. Na pewno, swoją postawą na boisku, młody „Kosa” udowodnił, że może  być bardzo cennym zmiennikiem dla któregoś z Michałów, Kucharczyka lub Żyro. Weryfikację i to pozytywną zaliczył młody Ryczkowski, na którym może nie powinno opierać się gry „Wojskowych”, ale widać wyraźnie, że szybko pokładane w nim przez sztab szkoleniowy nadzieje, wcale nie były oderwane od rzeczywistości. W zasadzie podobnie można napisać o młodych Kalinkowskim i Wietesce, którzy swoją postawą pokazali, że gra ze starszymi kolegami nie tylko ich nie przeraża, ale też mogą być ważnymi ogniwami w zespole.

Właściwie szkoda, że przez prześladujące warszawian kontuzje nie mogliśmy zobaczyć Ronana, a co za tym idzie na swojej nominalnej pozycji nie mógł grać wspomniany już Bartosz Bereszyński. Choć na pewno lekcje odebrane na lewej flance bardzo mu się przydadzą, to zdecydowanie bardziej wolałby hasać po swojej ulubionej, prawej stronie defensywy. Jednak pobranych nauk gry słabszą nogą nikt mu już nie odbierze. Beneficjentem gry Beresia na prawym skrzydle obrony byłby też Igor Lewczuk, który na Łazienkowskiej ma być ustawiany w środku bloku defensywnego. Niemniej jednak możliwość poznania filozofii gry zespołu ze stolicy jest dla byłego piłkarza Zawiszy niewymiernym atutem. Szczególnie, że jak widać owa nauka wcale nie przychodzi gładko. Każda kolejna minuta przybliża go do osiągnięcia takiej formy, w jakiej mógłby zacząć pukać do podstawowej jedenastki prowadzonej przez Henninga Berga.

Czy można więc „eksperymenty” szalonego Norwega uznać za w pełni udane? Prawdę mówiąc, w tej chwili ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy Bergowi udało się osiągnąć coś jeszcze, poza zupełnym skołowaniem rodzimych ekspertów. Na ostateczne wyniki przyjdzie nam poczekać nie tylko do rozstrzygnięcia walki o europejskie puchary, ale też i na koniec ligi. Tylko wtedy będziemy wiedzieli, czy ostrożne gospodarowanie siłami zespołu przyniosło zamierzone efekty, a straconych punktów nie zabrakło w końcowym rozrachunku. W tej chwili pewne jest jedno, sąd, jaki odbył się nad zdawałoby się cuchnącym już „trupem” szkoleniowca, odbył się zdecydowania za wcześnie. Szczególnie, że prowadzony przez niego zespół nie zatracił żadnego ze stawianych przed nim celów.

Poza tym… może warto zacząć czasem patrzeć do przodu, a nie tylko na to, co dzieje się tu i teraz.

Dyskusja (25)
1wtorek, 29, lipiec 2014 12:51
Dzynek
@Monrooe
Hmm... Wyjąłeś mi to z ustWink
Brawo. Dokładnie tak samo to widzę i w pełni popieram taką strategię.
2wtorek, 29, lipiec 2014 13:46
Garm
Cenny tekst, z którym w dużej mierze się zgadzam. O problemie z percepcją decyzji Berga w naszym "środowisku" pisano już sporo wiosną, również w klubie osoby decyzyjne są przecież świadome skali i bezsensowności większości głosów krytycznych. Natomiast nie wiem na ile świadomie odpuszczono politykę informacyjną w kontekście tych meczów. Fajnie, że Berg mógł sobie urządzić kilka sparingów o stawkę, ale ludzie spodziewali się jednak czegoś innego i stąd wściekłość wielu osób po meczu z GKS-em - czuli się zwyczajnie oszukani.

W perspektywie dlugofalowej widzę też problem - mediaworkerzy nie lubią wychodzić na głupków. Przy każdym potknięciu trzeba się liczy z ich tryumfalizmem, z radością, że następna medialna krucjata antytrenerska zyskuje kolejnych zwolenników, że oto kolejnym głupcom spadają klapki z oczu. A te potknięcia zaraz będą, bo przecież nie awansujemy do grupy LM ani nie natrzaskamy dziesięciu punktów w grupie LE (taki wymóg raczył postawić trenerowi Mateusz Borek - inaczej oczywiście należy się, jego zdaniem, dymisja). Nie wiem, na ile przeczulone na punkcie swojego odbioru medialnego dowództwo klubu będzie w stanie opierać się tym podszeptom.
3wtorek, 29, lipiec 2014 15:15
kibic60
"Tak się porobiło, że środowisko piłkarskie w naszym kraju jest nastawione na już"

Pewnie jest w tym sporo racji, ale sytuacja z Legią Berga jest o tyle inna, że na awans do wymarzonej LM tzw "środowisko" czeka 18 lat.
Może stąd aż takie zniecierpliwienie i ogromna krytyka poczynań trenera z zagranicy..

Za usprawiedliwieniem tej ogólnopolskiej "sraczki" może przemawiać fakt, że aż 8 z grających w typera nie wierzyło w sukces Legii z przeciętną drużyną Cracovii, z autorem felietonu włącznie Wink

Jak zakończy się potyczka z Celtikiem wiedzą nieliczni z Wojtkiem Kowalczykiem na czele.
Ja jak zwykle, pełen optymizmu zasiądę na stadionie i z ogromną wiarą w zwycięstwo będę dopingował piłkarzy Legii.
Legia vs Celtic 2 : 0 Wink
4wtorek, 29, lipiec 2014 16:29
Cowboy Legion
Chrzanić krytykantów,a już zwłaszcza kowalów, dziekanów i burków z kołtuniem na czele.
Legia-Celtic 2:1
Celtic-Legia 2:2
5wtorek, 29, lipiec 2014 23:23
CTP
Jeden z cytatów przypisywany Albertowi Einsteinowi brzmi: "Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić. I wtedy pojawia się ten jeden, który nie wie, że się nie da, i on właśnie to coś robi.". Chyba wedle tej zasady Norweg został zatrudniony w Legii. Nie mnie oceniać i dociekać jakie motywy kierowały Bergiem, że podjął się tego zadania. Urban, jak wiemy, wielką chęcią nie pałał do tego projektu i teraz grzeje stare kości w słonecznej Pampelunie.
Natomiast, zadanie to jest wysoce karkołomne, bo Norweg zamiast piłkarzy dostał kopaczy, których raczej niczego więcej nie nauczy. "Na aucie" Mohikanin zrobił zestawienie transferów za kadencji obecnej władzy, przy czym dość łagodnie obszedł się z niektórymi nazwiskami. Ja tak łagodny nie będę i napiszę, że jedynie Duda cokolwiek rokuje w kontekście naszych europejskich występów, choć tak naprawdę prawdziwy sprawdzian przed tym młodym chłopakiem będzie dopiero jutro. Prawda jest taka, że transfery mamy na wręcz żenującym poziomie i nic tutaj nie pomoże ani zaklinanie rzeczywistości ani myślenie życzeniowe, że z Piecha zrobi się Van Persie. Jaka jest przyczyna takiej a nie innej polityki kadrowej, to ja swoje wytłumaczenie mam: Leśny wprowadził w Legii swoiste "salary cap", które wynika z radykalnego chlaśnięcia wydatków. I to takiego chlaśnięcia potężną maczetą. Nie wiem, do czego doprowadzi takie zakręcenie kurka. Gdy zatrudnia się podrzędnych aktorów, to z Teatru Narodowego zazwyczaj robi się podrzędny wodewil. Miejmy nadzieję, że tutaj tak nie będzie - w końcu to przecież piłka.
Przychylam się do opinii Kowala i nie daję obecnej Legii jakichkolwiek szans z Celtikiem a ewentualny awans do IV rundy będę traktował jako jeszcze większą sensację niż wyeliminowanie Spartaka.
6wtorek, 29, lipiec 2014 23:37
gawin76
@ Monrooe

Zgadzam się z tekstem, z tytułem nie do końca Wink

Bo jeżeli to faktycznie były eksperymenty, to zakończone klapą i już z Cracovią Berg praktycznie się z nich wycofał. Jeżeli natomiast to był element planu mającego na celu przygotowanie pierwszej drużyny do rywalizacji w III i IV rundzie kwalifikacji, a zawodników rezerwowych do wzięcia na siebie ciężaru gry w dalszej części sezonu, to w porządku. Pisaliśmy zresztą o tym po każdym z wymienionych przez Ciebie meczów, tak też odbieram Twój powyższy tekst.

Z tym że wydaje mi się, że w klubie jednak nie spodziewano się, że ta mieszana pierwszo-druga Legia może zagrać tak słabiutki mecz jak ten z Bełchatowem. Widziałem Leśnego w niedzielę w Magazynie Ekstraklasy i był autentycznie zniesmaczony, mówił że wręcz 'nie wypada', żeby Legia tak grała. Zupełnie inna retoryka niż po Zawiszy.
7środa, 30, lipiec 2014 07:53
Monrooe
@ Gawin

Tytuł jest napisany jakby od strony naszych komentatorów, którzy działania Berga właśnie tak postrzegają. Nikt, słownie nikt, pisemnie nikt nie spróbował rozwikłać postępowania Norwega. W zasadzie wszyscy zrzucili to na karb szaleństwa lub nieudacznictwa. Ot typowy przypadek idioty zza morza, który kwalifikuje się do natychmiastowego zwolnienia.

Mecz z Cracovią nie był odejściem od poprzednich poczynań, wręcz ich kontynuacją. Zawodnicy podstawowej jedenastki, którzy potrzebowali dodatkowych minut na boisku wzmocnili znany już z poprzednich spotkań skład osobowy. W mojej ocenie był to manewr mający przyspieszyć ich przeskok na wyższy pułap możliwości, przybliżający ich do odpowiedniej formy. Powtarzam się, ale zmiany wypadły o tyle lepiej, że mieliśmy korzystny wynik, jednak moim zdaniem gdyby było odwrotnie i tak Ci sami zawodnicy zarówno opuściliby plac jak i na nim się zameldowali. Ot, to co dla niektórych było meczem z ligowym rywalem, dla innych było kolejną, ważną poniekąd jednostką treningową. Bardzo możliwe, że gdyby nie te potrzeby to na boisko w Krakowie wybiegłby podobny skład jak ten, który zawiódł z GKS'em..

Mecz, który wyglądał słabo, po którym Bogusław Leśnodorski mógł być zniesmaczony, ale... przecież to nie efekt szaleństwa Berga, a dramatycznej postawy niektórych zawodników, dla której w zasadzie nie ma wytłumaczenia. Niestety niektórzy zagrali kompletną "padakę" i co najgorsze, nie mówimy to o nowych, czy młodych. Fatalnie zaprezentowali się Ci, którzy mieli ten wózek uciągnąć. To jest największy powód "kaca" po Bełchatowie.
8środa, 30, lipiec 2014 08:54
kibic60
@Eksperyment Bełchatów

"Niestety niektórzy zagrali kompletną "padakę" i co najgorsze, nie mówimy to o nowych, czy młodych. Fatalnie zaprezentowali się Ci, którzy mieli ten wózek uciągnąć"

Odniosłem dokładnie takie samo wrażenie siedząc na trybunach.

Daleko nam do poziomu "Teatru Narodowego" i zakontraktowanie piłkarzy "pokroju" Van Persich nam nie grozi, chyba że w urojeniach niektórych kibiców, ale wydaje mi się, ze nawet nasi dublerzy powinni pokonać beniaminka z Bełchatowa. Zapewne tak by się stało, gdyby Ryczkowski i Wieteska wykorzystali 100% sytuacje.
Tak też zapewne pomyślał Berg, kiedy desygnował do gry tych piłkarzy.
Brak zaangażowania tych "lepszych" był w mojej ocenie główną przyczyną blamażu na inauguracje ligi. Błędów trenera nie dostrzegam.

@CTP

Skutki kontraktowania piłkarzy ponad stan możesz zobaczyć w Górniku Zabrze. To druga po Wiśle mała scena "Teatru Narodowego", która na oczach "nienasyconych" kibiców staje się wodewilem.
Ciekawie w tej sytuacji brzmią słowa Stanisława Oślizło.
"W końcu doczekaliśmy się czasów, w których Legii nie stać na zawodników Górnika Zabrze"

Parafrazując: "W końcu doczekaliśmy się czasów, w których Górnika nie stać na grę w ekstraklasie".
9środa, 30, lipiec 2014 10:30
CTP
@kibic50
A kogóż to takiego ten Górnik ostatnio zakontraktował, że tak o nim piszesz? Bo jak patrzę na ichnie transfery z ostatnich kilku lat, to widzę tam samych skórokopów, których lata świetlne dzielą choćby od średniego europejskiego poziomu.
"Daleko nam do poziomu "Teatru Narodowego" i zakontraktowanie piłkarzy "pokroju" Van Persich nam nie grozi"
Ale wiesz, że są jeszcze stany pośrednie? Na Van Persich jeszcze długo nas nie będzie stać ale są jeszcze na rynku tacy piłkarze jak np. Duda. Chyba nie masz wątpliwości, że ten piłkarz w tych paru meczach dał nam o wiele więcej niż taki Piech. Dla mnie w ogóle kuriozalne są słowa Leśnodorskiego o problemie przepłacania piłkarzy w polskiej lidze, podczas, gdy kilka chwil wcześniej ten sam Leśnodorski zatrudnia piłkarza, któremu płaci o 100% za dużo (bo Piecha w Legii w ogóle nie powinno być). Hipokryzja w najczystszej postaci.
10środa, 30, lipiec 2014 10:41
kibic60
@CTP

Górnik jest sztandarowym przykładem jak nie powinno się prowadzić klubu i do czego mogą prowadzić nieracjonalne decyzje, którymi nas tu raczysz.
Górnik zatrudniał np Nakulmę i Olkowskiego, za których mogli otrzymać "duże" pieniądze. Niestety woleli się "postawić" a piłkarzy oddać za darmo.

Nazwisko Van Persiego padło z Twojej klawiatury.
Dziś piszesz o "stanach pośrednich" w kontekście Dudy, stawiając go jak rozumiem za wzór.
Czy to nie Ty przez kilka miesięcy męczyłeś czytelników "jak to cię ten Duda nie przekonuje". "Kolejny niewypał w Legii"

Ten wyszydzany przez Ciebie Leśnodorski, wzorem Dudy chciał zatrudnić Maka. (nie bliźniaka)
Nie jego wina, że ten wolał zagrać na scenach Greckich teatrów.
11środa, 30, lipiec 2014 14:25
CTP
@kibic50
"Czy to nie Ty przez kilka miesięcy męczyłeś czytelników "jak to cię ten Duda nie przekonuje". "Kolejny niewypał w Legii""
Ja cie bardzo proszę, jeśli w ogóle chcesz, żebym z Tobą dyskutował, to najpierw zapoznaj się dokładnie z tym, co pisałem na temat Dudy. Bo, póki co, te niby moje słowa, które cytujesz, to są wyłącznie produkty Twojej wyobraźni.
"Nie jego wina, że ten wolał zagrać na scenach Greckich teatrów."
Rozumiem, że to wina piłkarza, że poszedł tam, gdzie zarobi więcej? Ja nie orzekam o przydatności Maka w Legii (rozumiem, że sztab szkoleniowy ocenił go pozytywnie) ale jako kibica smuci mnie, że Legia zaczyna, mówiąc dosadnie, dziadować. I to tak, że piłkarze chyba po raz pierwszy zaczynają uciekać od nas do innych polskich klubów (vide: Łukasik do Lechii). Zaczynam zastanawiać się, gdzie ta Legia będzie jak już panowie L&M w końcu spłacą te 70 baniek.
12środa, 30, lipiec 2014 14:59
kibic60
@CTP

Już pisałem, że z Tobą dyskusji nie ma. Oprócz powtarzania banału "że lepiej jest być pięknym, zdrowym i bogatym" nie wnosisz nic.
Do tego jeszcze zacząłeś być hipokrytą.
Oto co pisałeś o piłkarzu, którego dziś stawiasz za wzór:

poniedziałek, 10, marca 2014 10:43
CTP
Legia zaczęła mecz bardzo dobrze taktycznie. Nie dopuszczaliśmy przeciwnika do naszego pola karnego i praktycznie kontrolowaliśmy środek boiska. Natomiast, im dalej w las, tym było gorzej. To, co odwalił Duda stawia pod dużym znakiem zapytania KOMPETENCJE DZIAŁU SKAUTINGU a przede wszystkim umiejętność selekcji Norwega. Takiemu Saganowskiemu, to on może buty wiązać. Ba! Kuba Arak pewnie z zamkniętymi oczami by to wykończył. Gość MA ZEROWE POJECIE o tym, co powinno się robić z piłką, gdy ma się przed sobą bramkarza. A jeśli jest to efekt tremy, to tym gorzej dla niego - to jest przecież Legia, tu nie ma miejsca na piłkarzy, którym trzeba zakładać pampersy przed meczem."

""Chłopak ma dopiero 19 lat, dajmy mu czas"
No patrz! A ja myślałem, że te transfery, to miały być wzmocnienia pierwszego zespołu i to na już. A teraz czytam: dajcie czas! Sądziłem, że czasy transferów a'la Trzeciak już się skończyły"

CTP
"Ja nie mam problemu z Dudą, ja chciałbym tylko wiedzieć, po co tak właściwie my go kupiliśmy? Dlaczego nie zaczekaliśmy do lata, skoro już widać, że na napastnika to on się średnio nadaje i na jakąś szczególną pomoc z jego strony w walce o MP, to raczej nie powinniśmy liczyć?

Jakie to szczęście, że w klubie nie posłuchali eksperta CTP

Ps
Zapomniałem jeszcze skwitować: " Legia zaczyna, mówiąc dosadnie, dziadować. I to tak, że piłkarze chyba po raz pierwszy zaczynają uciekać od nas do innych polskich klubów (vide: Łukasik)"

Smile Smile Smile za mój komentarz
13środa, 30, lipiec 2014 17:41
świrekwampirek
No właśnie, mnie od początku zadziwia czym tak podpadł Berg że ma chyba najgorszą prasę ze wszystkich zagranicznych trenerów i to od pierwszych swoich dni w Polsce.
Co ciekawe ci sami "fachowcy" i wszelacy sportowi żurnaliści którzy nawołują do szanowania trenerów, nie zwalniania po kilku słabszych meczach, oceniania trenera za całokształt a nie pojedyncze mecze żądają głowy Berga po remisie. Przypomnę że tym samym panom nie przeszkadzały porażki za Skorży, zupełnie ignorowali przegrane Urbana a do 12 przegranych jesienią nie mieli nawet słowa zastrzeżenia.
I nie chodzi mi o kolejny spór Skorża-Berg-Urban tylko o podwójne standardy tych panów. Do tego przypomnę słynne szukanie stylu, w jednym zdaniu pisali że trener potrzebuję minimum pół roku, w drugim narzekali że to "już" drugi mecz a oni nie widzą zmian. Dopóki sami piłkarze głośno nie zaczęli mówić o zmianach oni ich nadal nie widzieli.
Kolejną grupą są byli piłkarze i trenerzy Legii, nie mogę już słuchać o obecnych słabych piłkarzach a za ich czasów to było ho, ho.
To ja przypomnę że ci "słabi" piłkarze w ciągu 3 sezonów zdobyli 2MP, 2 PP, dwa razy grali w LE w tym raz wychodząc z grupy. To są wyniki o które większość tych "zasłużonych" nawet się nie otarła grając w Legii.
Do tego dochodzi kolejna legenda kung-fu o tym jak oni by ograli obecnych bez problemu i o mocnej dawnej Polskiej piłce.
Po pierwsze zanim by dobrze zaczęli grać już po kilku wejściach straciliby ochotę do gry, o tym że najszybszy by miał problem dogonić nawet Gruziny nie wspominając. Dla mnie oglądanie starych spotkań z lat 70,80 i 90 jest jak oglądanie filmów w Technikolorze. Wszystko to takie powolne, naiwne z nutą burleski.
Kolejny mit mocnej Polskiej piłki dawnych lat. Ostatnio bodajże na Planet trafiłem na Brytyjski film pokazujący zmiany w futbolu. Obecny futbol tak naprawdę zaczął się pod koniec lat 90 kiedy odkryto szczególnie przez TV że piłka to wspaniały produkt. Wtedy wszystko się zmieniło, pojawiły się potężne pieniądze, zniesiono limity transferowe, wymyślono nowe formuły rozgrywek. Dzięki czemu zmieniła się i piłka. Zawodnicy to nie już wąsaci półamatorzy tylko właściwie maszyny hodowane od dzieciństwa.
I to nie nasza piłka była wtedy wspaniała tylko cały futbol był na dzisiejsze standardy pół amatorski i dlatego łatwiej było nam rywalizować.
Niestety z różnych powodów "przespaliśmy" lata 90 część 2000 i teraz trzeba gonić dwa razy szybciej.
I czekam kiedy zamiast kombatanckich pogawędek i opluwania wszystkiego co teraz się dziej ci sami panowie przedstawią koncepcję jak dogonić tak zwany zachód.
14niedziela, 03, sierpień 2014 13:01
2arbiter
Każdy człowiek myślący rozsądnie, widzi w poczynaniach Berga prawidłowość. Chcąc grać w Europie, TME i PP, trzeba mieć dwie w sumie mocne ekipy. Nie da się ich stworzyć z dnia na dzień. Drugi garnitur musi ze sobą trochę pograć i z meczu na mecz będzie progres.

Mój typ jest taki, że najdalej za 5 kolejek ligowych ten drugi garnitur zacznie zamykać bużki wszelkiej maści oburzonych
15niedziela, 03, sierpień 2014 13:31
Monrooe
@ 2arbiter

- "Mój typ jest taki, że najdalej za 5 kolejek ligowych ten drugi garnitur zacznie zamykać buźki wszelkiej maści oburzonych"

Powiem szczerze, że ten drugi garnitur już wczoraj zrobił na mnie wielkie wrażenie. Zabrakło wyniku, ale gra... super.
16niedziela, 03, sierpień 2014 15:53
2arbiter
@ Monrooe

Zgadzam się. Moją uwagę przyciągnęła lepsza już postawa Pinto, którego w poprzednich meczach bym najchętniej ściągnął z boiska przy pomocy spychacza.
17niedziela, 03, sierpień 2014 16:12
Monrooe
Ja patrząc na to co grał wczoraj Helio Pinto przecierałem oczy ze zdumienia. Byłem w szoku, że ten piłkarz potrafi grać na takiej szybkości i z takim zaangażowaniem. Po raz pierwszy w Legii zaważyłem możliwość i sens ustawiania go na tej "szóstce". Owszem ze stratą dla jakości defensywy, ale ze wielkim bonusem dla naszej gry w ofensywie.
18niedziela, 03, sierpień 2014 16:22
CTP
"Mój typ jest taki, że najdalej za 5 kolejek ligowych ten drugi garnitur zacznie zamykać bużki wszelkiej maści oburzonych"
Jeśli Bergowi uda się jakoś przywrócić do życia Orlando, to to może być nawet szybciej. Słabiutka skuteczność wczorajszej linii ofensywnej, to chyba obecnie najbardziej palący problem i tutaj potrzebne są zmiany. Po Saganie widać te 36 lat a Piech jaki jest każdy wie (no, może z wyjątkiem legijnego komitetu transferowego Smile ).
Chociaż mamy też problem na prawej pomocy i widać, że Norweg też za bardzo nie ma tutaj manewru. Próbował Ojamę, z marnym skutkiem. W którymś z meczów grał tam też Dwaliszwili. Helio też jakoś nie może się tam odnaleźć.
19niedziela, 03, sierpień 2014 19:04
Monrooe
@ CTP

Generalnie widać, że ten teoretycznie II zespół rośnie. Zasadne pytanie ile może jeszcze urosnąć i jakich "dziur" nie da się załatać. Niemniej jednak jesteśmy coraz bliżej sytuacji gdy obie jedenastki zaczną się mieszać, a to nie tylko jeszcze bardziej podniesie rywalizację, ale też powinno pozytywnie wpłynąć na poziom prezentowany na boisku. Tacy piłkarze jak Sa, Guilherme, Szwoch czy w końcu Ronan mogą bardzo pozytywnie wpłynąć na jakość prezentowanego przez nas futbolu. I to niezależnie od składu, który tym razem znajdzie uznanie w oczach norweskiego trenera warszawskiej Legii.
20niedziela, 03, sierpień 2014 22:10
CTP
@Monrooe
Ja wiem, że gramy w pucharach, że trzeba tych młodych jakoś ogrywać ale absolutnie nie zgadzam się na lekceważenie naszej ligi. Przede wszystkim dlatego, że my potrzebujemy wypełnionego stadionu i na meczach pucharowych i na ligowych. Niestety, jeśli popatrzy się na skład ligowy w tych 3 meczach, to widać, moim zdaniem, zbyt dużą przypadkowość. Za dużo jest mieszania i całość sprawia wrażenie traktowania ligi jako serii sparingów. Nie mamy drugiego składu i ja nie widzę, żebyśmy chociaż próbowali go tworzyć. W defensywie raz gra Dossa z Rzeźnikiem a raz z Lewczukiem. Bereś raz na lewej raz na prawej. Pinto raz gra z Jodłowcem innym razem z Kalinkowskim. Paradoksalnie, najbardziej stabilny jest środek ofensywy (Sagan z Piechem) ale za to najbardziej "stabilnie" partoli swoje sytuacje. No, ludzie tego nie kupują i ja im się wcale nie dziwię.
Awans do Ligi Mistrzów byłby wielką sprawą i ja naprawdę tego szczerze życzę i Leśnodorskiemu i Bergowi, bo za awansem idą duże pieniądze a co za tym idzie możliwość poprawienia jakości zespołu tak, abyśmy już więcej nie dyskutowali, dlaczego ten czy tamten kopie się po czole i co on tak właściwie robi w Legii. Ale przestrzegam przed stawianiem wszystkiego na "ligomistrzowską" kartę, bo w razie porażki wrócimy do sytuacji z zeszłej jesieni a póki co nie jesteśmy w tak dobrej sytuacji ligowej jak wówczas. Mamy przed sobą mecze z Celitkiem i Łęczną i ten drugi też trzeba wygrać.
21poniedziałek, 04, sierpień 2014 09:55
Monrooe
@ CTP

- "Niestety, jeśli popatrzy się na skład ligowy w tych 3 meczach, to widać, moim zdaniem, zbyt dużą przypadkowość"

Moim zdaniem nie tyle przypadkowość co zbyt wielkie zmiany mieszające w składzie. Jednak nie jest to spowodowane przypadkiem, to efekt poszukiwań optymalnych rozwiązań. Szukamy na lewej defensywie, zmieniamy coś na środku (choć te zmiany są spowodowane rotacją na boku), jednocześnie majstrując przy defensywnych pomocnikach. Skrzydła też szukają swojej optymalizacji. Patrząc jednak na drogę jaką przebyliśmy od meczu z Bełchatowem do dyspozycji zaprezentowanej z Górnikiem to zaczynam być coraz spokojniejszy. Wydaje się, że zaczynamy znajdować to czego szukaliśmy.

- "Mamy przed sobą mecze z Celitkiem i Łęczną i ten drugi też trzeba wygrać."

Tu już pełna zgoda, z tym, że patrząc na grę zespołów w środę i sobotę nie mam jakiś poważnych stanów lękowych. w zasadzie jeden, jedyny dylemat, to czy faktycznie uda nam się po raz kolejny tak zaprezentować. Jeśli tak by się stało, o wyniki jestem zupełnie spokojny.
22poniedziałek, 04, sierpień 2014 11:17
CTP
@Monrooe
"to efekt poszukiwań optymalnych rozwiązań"
Za późno szukamy. Moim zdaniem, cały pion sportowy po prostu przespał rundę wiosenną. A już wtedy trzeba było się przygotowywać do gry na 2 frontach. Bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, gdyby tacy piłkarze, jak Kosecki, Orlando czy nawet Oyamaa i Dwaliszwili byli podstawowymi grajkami w rezerwach. W jedynce mieliśmy żelazną 11-tkę a pozostali głównie wyciągali drzazgi z tyłka i teraz za to płacimy. To banał ale lepiej grać na III-ligowym poziomie niż w ogóle nie grać. Cały czas brakuje mi sensownej komunikacji pomiędzy "jedynką" a rezerwami i nie wiem czy o tym decydują jakieś ambicje Magiery czy coś innego.
@Łęczna
Tutaj przestrzegałbym, bo to niby beniaminek ale jak się popatrzy na wykonawców, to w większości to starzy wyjadacze.
23poniedziałek, 04, sierpień 2014 11:28
Monrooe
@ CTP

- "Za późno szukamy."

Wybacz, nie zgodzę się. Pion sportowy nie jest oderwany od sztabu trenerskiego, a ten chciał mieć jak najlepsze rozeznanie w posiadanym "dobytku". Właściwie zużył na to całą rundę jesienną. W zasadzie dopiero koniec ligi przyniósł pewne rozstrzygnięcia co do naszych potrzeb. Czasu, o czym nie muszę przypominać było bardzo mało. Stąd zakup wcześniej planowanych "młodych, obiecujących" i dwóch wyjadaczy mających wzmóc rywalizację i pomóc przy rotacji. na zgrywanie, szukanie miejsca i eksperymenty czasu już nie starczyło. W efekcie czego właśnie tak a nie inaczej wyglądał początek tego sezonu. O czym zresztą opowiada Vrdoljak wywiadzie, którego fragment można przeczytać tutaj.

Co do Łęcznej to znów się powtórzę, jeśli zagramy tak jak z Górnikiem to nie widzę w tej chwili zespołu, którego mielibyśmy się obawiać. Pytanie jest o to "jeśli". Takie mecze jak ten, który odbył się w sobotę, widuję raz, no może ze dwa razy na rundę, dlatego ciężko mi sobie wyobrazić powtórkę. Ale jak to mówią, dopóki piłka w grze... zobaczymy.
24poniedziałek, 04, sierpień 2014 11:55
CTP
@Monrooe
Nie wiem, gdzie tu widzisz problem, żeby jednocześnie robić przegląd kadr i trzymać piłkarzy pod parą. Moim zdaniem, spokojnie dało się pogodzić jedno z drugim. Widzimy teraz jak na dłoni, że niektórym brakowało ogrania. Bereś z meczu z Bełchatowem a ten z Cracovią czy z Górnikiem, to ewidentny postęp. To samo dotyczy Pinto czy nawet Sagana, który zagrał o niebo lepiej niż w meczu inauguracyjnym.
Sam dobrze wiesz, że wiosną Magiera bronił się rękami i nogami przed piłkarzami z jedynki. Dla mnie jest to z gruntu zła i szkodliwa polityka, bo trener rezerw powinien być prawą ręką najważniejszego a nie realizować jakieś własne ambicje. Jeśli chce autonomii, to niech idzie do CLJ, bo stan obecny jest taki, że "jedynka" w praktyce nie ma rezerw. Nie ma miejsca dla piłkarzy wracających po kontuzjach, łapiących formę czy po prostu nie łapiących się do meczowej 18-tki. Guilherme lada tydzień wróci po kontuzji i do końca kontraktu będzie sobie dreptał wokół boiska? Ten problem powróci wiosną, gdy meczów będzie mniej i najwyższa pora to rozwiązać.
25poniedziałek, 04, sierpień 2014 12:09
Monrooe
@ CTP

Ja problemu nie widzę żadnego, ale trener Berg miał taki a nie inny pomysł i proszę pytania kieruj do niego. On chciał mieć silny trzon na ten sezon, aby móc walczyć o główną nagrodę w postaci mistycznej LM. Jak widać osiągnął swój zamysł. Niemniej jednak kilka rzeczy przy okazji umknęło. Czy celowo? Nie wiem, być może właśnie tak.

Z drugiej strony nie demonizowałbym tak meczów w III lidze. Treningi Berga są tak skonstruowane, że co najmniej raz w tygodniu odbywała się gierka na pełnym boisku, z pełnym zaangażowaniem i pełnym wysiłkiem. Szczerze? nie jestem pewien, które z tych spotkań byłyby bardziej wymagające dla naszych zawodników. Szczególnie po tym meczu, który oglądałam w Sulejówku, kiedy to kilku graczy z jedynki w wakacyjnym stylu rozjechało rywala rezerw.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1