- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Aktobe - Legia 0-1: Awans jest blisko
Legia znacznie przybliżyła się do awansu do fazy grupowej Ligi Europy, wygrywając na wyjeździe 1:0 z drużyną mistrza Kazachstanu, FK Aktobe. Zwycięską bramkę dla Legii zdobył w 48. minucie meczu Ondrej Duda po przytomnym rozegraniu rzutu wolnego przez Tomasza Brzyskiego. Rewanż w przyszły czwartek w Warszawie.
Kibic łatwo przyzwyczaja się do dobrego. Przy okazji meczów z Aktobe, walcząc z uczuciem zniechęcenia i rozczarowania wywołanego karnym zesłaniem Legii do Ligi Europy, pocieszałem się, przypominając sobie wydarzenia sprzed trzech lat i zwycięski marsz Legii do fazy grupowej tych rozgrywek. Z jak niskiego pułapu wtedy zaczynaliśmy jako zdobywca pucharu Polski, jak wiele wysiłku kosztowało Legię wyeliminowanie tureckiego Gaziantepsporu, i jaka euforia zapanowała w legijnym narodzie po pamiętnym meczu ze Spartakiem w Moskwie. Minęły trzy lata i to co wtedy wydawało się być przysłowiowym 'złapaniem Pana Boga za nogi', dziś traktujemy jak normalność. Trochę się pozmieniało...
Legia do fazy grupowej jeszcze rzecz jasna nie awansowała, ale czwartkowy wynik sprawia, że trudno sobie wyobrazić, że nasza drużyna miałaby wypuścić awans z rąk. A czy spokój ducha gwarantuje nam nie tylko wynik, ale i gra legionistów zaprezentowana na tle FK Aktobe? Tak, Legia z pewnością była drużyną dojrzalszą i lepiej zorganizowaną od ekipy mistrza Kazachstanu. Różnica w jakości powinna być jeszcze bardziej widoczna w Warszawie, na innej murawie i w innych warunkach atmosferycznych niż w Aktiubińsku. Jeżeli nie wydarzy się jakaś katastrofa na podobieństwo niezrozumiałego przebiegu wydarzeń z pierwszej połowy meczu Legii z St Patrick's Athletic, awans musi być nasz.
Kazachowie grają specyficzny futbol, oparty na długich podaniach i indywidualnych szarżach przeprowadzanych przez zawodników ofensywnych. Z tego chaosu kilka razy wyłoniły się akcje stanowiące realne zagrożenie dla bramki strzeżonej przez Dusana Kuciaka. Nawet w pierwszej połowie, kiedy wydawało się, że Legia ma mecz pod pełną kontrolą, Kazachowie potrafili stworzyć sobie bardzo dobrą okazję strzelecką, na szczęście zmarnowaną przez Korobkina, który uderzając z kilku metrów, przeniósł piłkę nad bramką Kuciaka. W drugiej połowie, po bramce dla Legii, piłka już raz za razem fruwała przez nasze pole karne. Przeciwnika trzeba zatem szanować, a koncentracja w rewanżu jak najbardziej wskazana, natomiast nie można mieć większych wątpliwości co do tego, że Legia sprawnie operująca piłką i wysoko podchodząca do Kazachów będzie w stanie 'zgnieść' drużynę Aktobe. Z tej przewagi powinny wziąć się bramki, które ostatecznie rozstrzygną losy dwumeczu.
W Aktiubińsku wszyscy legioniści zagrali niezły mecz. Można było czepiać się Tomasza Brzyskiego za tradycyjnie niezbyt pewną grę w defensywie (np. niepotrzebny faul w ostatniej minucie pierwszej połowy, po którym gospodarze mieli niebezpieczny rzut wolny), ale Brzytwa zmazał wszelkie winy świetnym zachowaniem przy bramce Ondreja Dudy, kiedy nie celebrował wykonania rzutu wolnego, lecz wypatrzył pozostawionego bez opieki Słowaka i zanotował asystę. To kolejny mecz, po którym trudno indywidualnie wyróżnić któregokolwiek z zawodników grających w polu, bo wszyscy grają na mniej więcej równym, zbliżonym do siebie poziomie. Bardzo pozytywne zjawisko.
Co stało się w drugiej połowie czwartkowego meczu, kiedy po straconej bramce zawodnicy Aktobe niespodziewanie się 'rozhulali', częściej i łatwiej docierając pod bramkę Kuciaka, a nasi zawodnicy uciekali się do rzadko stosowanych środków, w postaci dalekich wykopów piłki 'na uwolnienie'? Może wkradło się rozluźnienie po bramce Dudy, a może w tak trudnych warunkach nie było możliwe utrzymanie odpowiedniej intensywności gry przez pełne dziewięćdziesiąt minut. Ważne, że udało się przetrwać ten fragment meczu bez strat, a w końcówce Legia wyraźnie złapała drugi oddech, znów uzyskując przewagę i kilkukrotnie uderzając na bramkę Sidelnikova.
Dworować z poziomu telewizyjnej transmisji z Kazachstanu nie zamierzam, ten niezdarnie realizowany przekaz i tak uważam za przykład dobrych manier i przyzwoitości w porównaniu do tego co kilka tygodni temu zafundowali polskim kibicom chciwi Szkoci. Natomiast otoczka meczu w Aktiubińsku, wojsko ustawione wzdłuż trybun, permanentne oślepianie Kuciaka laserem, cały ten 'folklor' sprawia, że drużyny z Kazachstanu na pewno nie będą na czele listy życzeń piłkarzy Legii podczas losowań europejskich pucharów w kolejnych sezonach.
'bojkotuje ligę mistrzów'
W tym sezonie ja też. Niech się towarzystwo bawi we własnym gronie, reklamując gazprom, zasady fair play, promując szkocką piłkę i przedkładając rozstrzygnięcia boiskowe nad produkt. Nawet ciekawość, jak spisze się Lewy w Bayernie nie zapędzi mnie przed TV.
Natomiast po pierwotnej depresji, wróciła mi już wielka chęć, aby się Legia do rozgrywek grupowych LE dostała.
Uważam, że Iniaki Astiz na tyle źle zagrał w piątek w lidze, że nawet mnie do pewnego stopnia cieszy jego zapowiadana tu absencja. Choć wiadomo, mecz meczowi nierówny.
O takie sprawy, jak klimat czy lekceważenie rywala bardzo się nie obawiam. Chyba mają teraz trener i zawodnicy tyle rozumu, żeby tego nie robić. Bardziej obawiam się tego, że może się okazać, że ten FK Aktjubie to całkiem niezła drużyna, która potrafi wpaść w trans u siebie, dobrać właściwy sposób gry i w sposobnej chwili zdobyć bramkę. Do boju, Legio.
Senator, głowa do góry. Na ten klub spadały już w ciągu dziejów różne nieszczęścia, zawinione i niezawinione. Ale to Legia, m.in. dzięki kibicom, jest klubem jak na warunki polskie topowym, bez spadku po 2. wojnie światowej, przyciągająca na trybuny w innych miastach najwięcej ludzi. Trzeba wspomagać.
Podglądałem "mecze" IV rundy eliminacji LM i Legia naprawdę mogła w tym sezonie awansować.
Wiem, że mecz meczowi nie równy i tak sie gra jak przeciwnik... ale poziom większości spotkań był żenująco słaby.
Ech
Niesmak i zniechęcenie ,które nas w większości dopadły minie ,gorycz zamieni się w radość , tak było ,jest i będzie. Z własnej winy zaplątały się nam nogi ale w co wierzę po awansie do fazy grupowej LE przyszłość znowu jawić się będzie kolorowo. I nawet ta żałosna ,papierkowa wtopa zaczyna mieć swoje pozytywne strony. Będzie dobrze czcigodny Senatorze.
Ale ilu z nas, czerpie taką nieustającą satysfakcję z wykonywanej pracy, nawet jeżeli ją lubimy, a pobierane uposażenie spełnia nasze wymogi? Jakiś „szczur korporacyjny” , pracoholik, brał udział w spektakularnym dla rozwoju firmy projekcie, zaangażował się w pełni, z całą energią, już mu się wydawało, że sukces jest na wyciągnięcie ręki, wszystko na to wskazywało, premie, awanse na nowe stanowiska, headhunterowcy u stóp z ofertami, ale też czysta własna duma z dobrze wykonanego projektu, dającego szanse na firmowy, ale i indywidualny zawodowy progres, to wszystko zdawało się czekać za już tylko jednym ostatnim progiem, po pokonaniu poprzednich bardzo realnym do osiągnięcia, firma nigdy nie była tak blisko wskoczenia na taki pułap … i w takim momencie okazuje się, że ktoś tam w księgowości w jakiejś nic nieznaczącej dla końcowego efektu proceduralnej błahostce, nie postawił w jednym przypadku odpowiedniej pieczątki, w odpowiednim miejscu, nie dopatrzył, zaniechał, a to „wszystko” związane z projektem można wyrzucić teraz do kosza, okazuje się nic nie warte. „Szczur korporacyjny” wzruszy ramionami i z poprzednim entuzjazmem będzie pracował dalej, samorealizował się z zapałem przy mniejszych zadaniach? Owszem do pracy będzie przychodził, sprawiał wrażenie zaangażowanego na maksa, bo ma świadomość, ze to korporacyjny wymóg, ale entuzjazm u wielu, na pewien okres, zastąpi wewnętrzne zwątpienie, zniechęcenie. Naturalna reakcja.
W omawianej powyżej sytuacji zadaniem firmowych menago będzie załogę do działania na nowo pobudzić, energię wskrzesić i również przez ten pryzmat jeżeli ktoś mi mówi, pisze, że duet L&M nie powinien walczyć w Szwajcarii z korporacyjnymi , biurokratycznymi, technokratami to się z kimś takim nie zgodzę, nawet jeżeli przed urzędasami podpierającymi się przepisami są znikome, wręcz iluzoryczne szanse na dowiedzenie swych racji.
Mecze ligowe pokazują, że w załodze zniechęcenia, zwątpienia brak, jest coś innego, oby zafunkcjonowało i w Kazachstanie, później u nas w rewanżu w Warszawie. Gdyby tego „czegoś” zabrakło, sytuacja by była bardzo ciężka.
„Popadłem w depresję …” – po traumatycznym przeżyciu, wstrząsie, zawodzie często popada się w depresje, ale Senatorze drużyna w tym stanie zda się nie jest, po kibicowsku mam i duże obawy, ale też i jestem bardzo ciekaw tych meczów z Aktobe i oby późniejszych.
Mecz Aktobe to wyzwanie w takim 'zwykłym', futbolowym wymiarze. Legia w tym momencie sprawia wrażenie naprawdę bardzo mocnego zespołu, nie tylko w naszym lokalnym wymiarze, zdolnego spuścić manto drużynom mocniejszym niż Łęczna czy Jagiellonia. Każdy mecz w Europie traktuję jak uszczypnięcie sprawdzające czy nie śnię
Dziś obstawiam minimum jedną czerwoną kartkę.
Postawię tezę, że może być nam ciężej wyeliminować Kazachów niż później wyjść z grupy Ligi Europy, „okoliczności przyrody” kazachskiej właśnie się boję, przemotywowania lekceważyć nie można, ale oby dziś i później legioniści grali w imię #LetFootballWin.
Akt vs Legia 1:3
Co do samego meczu, to nie wiem kto w przerwie podmienił naszych piłkarzy i dlaczego Kucjak wybijał piłki na aut ?
Panie trenerze, po co pan zabiera 18 piłkarzy ?
Jeszcze jedno.
Prysł kolejny mit jakoby UEFA chciała nam zaszkodzić desygnując sędziego z Rosji..
Sędzia wbrew obawom naprawdę bez zarzutu. Oczywiście jakość przekazu telewizyjnego jest taka, że nie ma nawet co rozmawiać o detalach. Garm, chyba nie ma co się upierać. Mam wrażenie, że ten spalony gol Kucharczyka, inaczej by nie wpadł, bo bramkarz obronił strzał Brozia i piłka by się nie wtoczyła.
Trochę mnie zmartwiło te 20 minut po zdobyciu bramki. Rozumiem, że upał i że drużyny mają takie chwile w trakcie meczu, gdy odpoczywają. Ale straciliśmy kontrolę i nad własnymi poczynaniami i nad grą rywali.
Poza tym, warto popracować nad takim rozgrywaniem stałych fragmentów, żeby się z tego nie robiła kontra. Ja wiem, że to się zdarzało nawet na mundialu wielu drużynom, które wysoko zaszły. Ale skoro to jest wyuczalne, to nie warto się narażać. A wiadomo, że nie każdy sfg będzie udany.
To nie była taka Power Legia, jaką widzieliśmy w meczach z gnijącym piłkarstwem szkockim czy ostatnio w lidze. Były fajne fragmenty, większa kultura, panowanie na boisku (paradoksalnie bramka zdobyta dzięki sprytowi i przytomnym umysłom). O tyle czuję niedosyt, że widzę, że przed Dudą i Żyrą to jeszcze duże pole do postępu. Oni już często fajnie grają, ale nie mam żadnych wątpliwości, że mogą lepiej i częściej.
Broź jak profesor. Ale fajnie. Co się działo niefajnego pod naszą bramką, to głównie z naszej lewej strony. Para Brzyski – Kucharz musi bardziej się wspierać w destrukcji. W ogóle z Brzyskim to trochę jak z Edsonem: w ataku umie dać dużo, asystować, pokombinować, ponawijać. Ale z bronieniem, wracaniem na czas nie zawsze jest fajnie.
Mamy dobrą sytuację przed rewanżem. Ale teraz mecz z Koroną. Ciekawe, jakim składem. Trener chyba ma uraz po tym walkowerze i stąd brak zmian. Czyli powrót do gry wieloma zmiennikami w lidze?
Ten laser to naprawdę szkodzi zdrowiu, czy raczej ma dekoncentrować, coś jak zajączki wycelowane w słoneczny dzień w szkole w twarz pani nauczycielki?
A bardziej na poważnie, sorry panowie, jedyne czego się obawiałem to, że nie wytrzymamy kondycyjnie tego upału. Oddanie inicjatywy rywalom to najlepsze co w tych warunkach mogliśmy zrobić. Może i wyglądało to trochę chaotycznie, ale czy rywal w tym czasie zagroził poważnie bramce Kuciaka? Nie bardzo, natomiast my, wiedząc już, że damy radę stworzyliśmy na koniec kilka ciekawych okazji. Mogliśmy dobić rywali, nie wyszło? Trudno, mogę jakoś z tym żyć. A co do meczu? no cóż, obyśmy zawsze przywozili takie wyniki z tak trudnego terenu i mieli potem takie "problemy".
A co do zmian? W pierwszym momencie, gdy oddaliśmy pole przeciwnikom też coś zaczęło mi po głowie chodzić. Obawiałem się zmęczenia, tego, że nie wytrzymujemy kondycyjnie tamtejszych warunków. Jak rozumiem roszady w zespole powinny coś wnosić, coś zmienić w naszej grze. Zacząłem się zastanawiać - kogo mailibyśmy zmienić wnosząc jakość do zespołu będącego na murawie. Ja prawdę mówiąc nie znajdowałem pomysłu na poprawę jakości. Dalsze minuty pokazały, że to Henning Berg zdecydowanie lepiej zna swój zespół. Przetrzymaliśmy napór rywala i znów zaczęliśmy przeważać. Okazało się, że przydaje się zarówno Kucharczyk (o jego zmianie myślałem) jak i Żyro. Przy piłce zaczął utrzymywać się Radović, a Jodłowiec z Vrdoljakiem "zajęli" środek pola. Szybko dziękowałem za brak zmian.
Urzekła mnie Twoja historia...
Sorry, ale brak zmian nie był czymś normalnym w tym meczu i bardzo mnie dziwi ten Twój absolutny brak krytycyzmu. Czy ty przypadkiem nie ubiegasz się o jakąś synekurę na Łazienkowskiej?
Każda zmiana, to wybicie przeciwnika z rytmu i te kilkadziesiąt sekund oddechu. Kuchy już po godzinie był na boisku tylko statystą a, zdaje się, że Żyro przypłacił to kontuzją. To było po prostu głupie i nierozsądne. Kogo wprowadzić? A, kurna mańka, kogokolwiek!
ale czy rywal w tym czasie zagroził poważnie bramce Kuciaka?
Dwa razy. Mocny strzał Danilo Neco i wypluta przez Kuciaka piłkę. Chwilę później było jeszcze groźniej (nie umiem podać nazwisk).
Przepraszam, że dalej będę nieprzyjemny i za osobistą wycieczkę.
Zasłynąłeś po zeszłorocznym meczu z Cypryjczykami tekstem o alternatywnej rzeczywistości. Jesteś w tym dobry, twórz ją dalej.
http://youtu.be/U9oLgSbh3Ic?t=1h16m20s
- " Kogo wprowadzić? A, kurna mańka, kogokolwiek!"
Brawo, wygrywasz drewnianą lokówkę. Czekam na więcej złotych myśli. Uwielbiam takie właśnie mądrości ludowe. Nie mam nic do napisania, to napiszę cokolwiek, też będzie dobrze. Nie wiem, być może Twoje zdolności trenerskie biją moją wizję futbolu na głowę. Ja patrząc na ławkę nie zdjąłbym nikogo, kto nie poprosiłby o zmianę, zejście któregoś z zawodników mogło popsuć wszystko na co pracowaliśmy przez 70 minut. A końcówka pokazała, że to my mieliśmy więcej do powiedzenia niż rywale. Ale co tam, było wprowadzić kogokolwiek, na pewno byłoby zdecydowanie lepiej.
(...cd) Otóż moim zdaniem wcale mogłoby nie być lepiej. W takich anormalnych warunkach, reakcja organizmu jest zagadką. Ciężko przewidzieć czy któregoś z nowych nie zatkałoby zaraz po kilku sprintach. A taka zmiana byłaby osłabieniem a nie wzmocnieniem jedenastki. W takim wypadku wołałbym polegać na zawodnikach, na tym jak oni się czują. Myślę, że Berg mógł pójść właśnie tym tropem. Jedyna zmiana jaka miała być, to wejście Sagana za Żyro.
No cóż, rozumiem, że Twoja idealna drużyna prowadzi grę przez 90 minut i raz po raz zagraża bramce rywali. Ja oczekuję mądrości, tego wyrachowania, o którym napisał anonimowy_legionista. Strzeliliśmy bramkę, zrobiliśmy swoje, nie mając pewności co do własnych sił, oddaliśmy pole rywalom. A gdy Ci się "wyszumieli" i okazało się, że mamy jeszcze wiatr w płucach przycięliśmy znowu. Mnie się podobało, ale rozumiem, że nie wszystkim musiało.
ps: Aha, proponuję poszerzyć swoją wiedzę o pucharowych dokonaniach Aktobe na swoim stadionie (ciekawa lektura).
Sędzia, wbrew wszystkim obawom, sędziował więcej niż poprawnie.
A najlepszym testem jego uczciwości była reakcja na bramkę Dudy.
Każdy "drukarz", po dojściu Dudy do piłki, wykonałby kilka szybkich gwizdków, przerywając grę i wskazując że rzut wolny powinien być wykonany "na gwizdek". I nikt nie udowodnił by mu że takiego wskazania nie było.
A on momentalnie wskazał środek boiska, uznając bramkę.
Sezon 2011/2012: Legia wpadła na Spartaka i to może najbardziej kontrowersyjny przypadek "układanki". Mogła trafić gorzej: Tottenham i Bilbao, mogła lepiej: Hapoel, PAOK, z tym że, zakładając istnienie gorących kulek sprzyjających Legii, Spartak mógł być stawiany nawet niżej od PAOK-u, gdyż być może wiadomo było już przed losowaniem, iż podejdzie do dwumeczu z "wielką" Legią bardzo ulgowo, a ma duże problemy w defensywie: w rewanżu Spartak nie wystawił kilku podstawowych graczy. Zatem Legia trafiła w tym losowaniu prawie najlepiej jak mogła.
Natomiast losowanie grup było dla Legii tak znakomite w kontekście walki o awans, że aż „niemożliwe”. Nie licząc pierwszego koszyka (legia w zasadzie z żadnym z tamtych zespołów nie miała szans), rozsprzedany HAPOEL był zdecydowanie najsłabszym zespołem z II koszyka (był wręcz śmiesznie słaby w porównaniu z jakimkolwiek zespołem z II koszyka) i to samo stosuje się do Rapidu z III koszyka (który na dodatek stracił wtedy swego najlepszego gracza).
Rywal w fazie pucharowej, Sporting, znajdujący się w głębokim kryzysie, na papierze był wówczas może i najsłabszy spośród pozostałych potencjalnych przeciwników.
Sezon 2012/2013: Legia wpada dziwnym trafem w ostatniej fazie na zdecydowanie najsłabszy Rosenborg (a mogła na CSKA Moskwa, Twente, Lazio i świetnie wówczas grające Pilzno).
Sezon 2013/2014: na pewno cięższymi od Walijczyków były zespoły z Łotwy i Estonii, zaś w następnej rundzie rozsprzedane Molde było na pewno słabsze od Mariboru, Ludogorca i Maccabi, a pewnie i od Dinamo Tbilisi.
Z kolei w ostatniej fazie Steaua była mimo wszystko najsłabszym zespołem: Legia mogła mierzyć się z Pilznem, Zagrzebiem, Bazyleą i wtedy zdecydowanie lepszymi Celtami.
Sezon 2014/2015: Legia trafia na jeden z 3 najsłabszych (może najsłabszy) z całej piątki Atletic (pozostałe to Macedonia, Norwegia, Litwa, Malta i Luksemburg).
Dalej Legia nie wpada oczywiście na Salzburg i Zagrzeb, a na Cetlic, rozsprzedany i będący w słabej formie już przed meczami z Legią. Na BATE z powodów politycznych Legia wpaść raczej nie mogła, tylko Tyraspol mógł być słabszy od Celtów.
I mamy wreszcie Ligę Europy, gdzie Legia znów „cudownie” nie wpada na Astrę i Lokeren (i wartość to około 25 milionów funtów, a Legii 17), tylko na Kazachów, którzy na papierze słabsi byli też od Omonii i Splitu. I spójrzmy na wyniki: Lyon-Astra 1-2; Lokeren-Hull 1-0; Dynamo Moskwa-Omonia 2-2; Split-Torino 0-0, a Legia zapewne zgodnie z planem nakreślonym dzięki swym wpływom melduje się już w fazie grupowej.
A co do tekstu po Apollonie, to dziękuję za przypomnienie, faktycznie był dobry. Idealnie oddał mój nastrój po tamtym spotkaniu. Udało się też "otrzeźwić" kilku zmierzających w stronę hejterstwa kibiców. Rzecz jasna tamten tekst nie mógł trafić do wiecznych malkontentów, ale też nie do nich był adresowany. Niemniej jednak, warto było. Dlatego dzięki za dobre słowo, będę pisał, nawet jeśli nie przypadnie to do gustu niektórym czytelnikom, czy komentatorom. Wszak każdy ma prawo do własnej wizji świata nas otaczającego, z piłką nożną włącznie.
A kolega w swoim żywiole. Cytując wieszcza
„Nazywam się Milijon – bo za miliony kocham i cierpię katusze”
Z komentarza meczowego PN
"Dwie okazje zmarnował Tomasz Jodłowiec, który po świetnych dośrodkowaniach Tomasza Brzyskiego, fatalnie pudłował głową."
Czyli Jodła beznadziejny bo dośrodkowania były świetne a jemu pozostało tylko dopełnienie formalności i nawet tego nie potrafił zrobić.
"podał do Ondreja Dudy, a ten będąc sam na sam z bramkarzem rywali nie mógł się pomylić."
Duda strzelił ale "nie mógł się pomylić" czyli niczego właściwie nie dokonał. To była oczywista oczywistość.
A potem się dziwimy że mamy poczucie niższości i kompleksy (uogólnienie).
A można było po prostu napisać że "Jodłowiec strzelił niecelnie" co jest sytuacją o wiele bardziej częstą w sporcie niż strzały celne.
A Duda "dobrym strzałem pokonał bramkarza", co jest prawdą bo mało miał miejsca i czasu na zmieszczenie piłki w bramce.
Niby drobiazgi a zupełnie zmieniają odbiór i co istotne nie są zakłamywaniem rzeczywistości.
Ale my uwielbiamy się umartwiać. Sami wszystko krytykujemy nawet bez potrzeby ale z kolei jak nas skrytykują to już jest "plucie w twarz".
Czy to nie paranoja?
Oczywiście mnie mecz nie zachwycił ale na nic takiego nie liczyłem. Mamy dobrą zaliczkę przed rewanżem, potwierdzenie że zespół nie przeżył załamania woli i nadzieje na to że w LE pokażemy się z lepszej strony niż w zeszłym roku.
"Czy to nie paranoja?"
To co powiesz o "komentarzu" gościa powyżej - ft9j7 ???
@Walles
Dzięki za odegranie roli "jurora"
Ogromnie cieszy mnie to zwycięstwo i generalna postawa drużyny łącznie z tą mentalną. Gdzieś przeczytałem, że zeszłoroczna Legia ze swoim brakiem wiary we własne umiejętności tego meczu by nie wygrała. I chyba trudno się z tym nie zgodzić.
A braki? Są, każdy widzi problemy Brzyskiego i innych. Ale my w dalszym ciągu nie jesteśmy drużyną klasową w europejskim rozumieniu tego słowa. I warto o tym ciągle pamiętać bo będzie mniej rozczarowań a więcej radości po zwycięstwach.
"To co powiesz o "komentarzu" gościa powyżej - ft9j7 ???"
Sądząc po nicku to chyba ktoś z Islandii i pierwszy akapit utwierdził mnie w tym przekonaniu bo nic nie mogłem zrozumieć i żeby nie pogarszać sobie samooceny dalej nie czytałem. A nuż coś bym zrozumiał i mój temperament polemiczny popchnął by mnie do dyskusji?
Nie ma za co
Tak na chłodno, to dużo jest racji w tym co napisałeś, ale...
Zgłosiliśmy do rozgrywek 40 (czterdziestu) piłkarzy. Nawiasem mówiąc jak mogliśmy pominąć Beresia ? niepojęte..
Dlaczego zatem graliśmy w tym upale jedenastką ?
Jeśli jest tak jak powiedział Berg, że nowi zawodnicy nie wnieśliby jakości, to trochę to słabe w kontekście gry w LE, TME i PP
@Garm
" a nasza telewizja puściła swojego potworka"
Tak się tworzy mity. Ten sygnał wyprodukowali Kazachowie. TVP nie miała z tym nic wspólnego.
Sorry, ale tak to można było zrozumieć.
Tak by było lepiej
" a nasza telewizja puściła potworka"
- "Jeśli jest tak jak powiedział Berg, że nowi zawodnicy nie wnieśliby jakości, to trochę to słabe w kontekście gry w LE, TME i PP "
Zaraz, zaraz, a to nie jest tak, że oceniamy zawodników pod względem potrzeb na daną chwilę. Łatwo jest napisać, że zmiany powinny być przeprowadzone, a taki zespół jak Legia powinien mieć kogo wprowadzić. Jeszcze raz zachęcam do zabawy jaką sam sobie urządziłem. Kogo i w jakim momencie chcielibyśmy wstawić akurat w tym meczu, no i oczywiście rzecz najważniejsza, w jakim celu owa zmiana miałaby zostać dokonana.
Na ławce w w meczu z Aktobe mieliśmy do dyspozycji następujących zawodników: Konrad Jałocha, Igor Lewczuk, Helio Pinto, Jakub Kosecki, Adam Ryczkowski, Orlando Sa, Marek Saganowski.
Wiadomo, Konrad Jałocha w polu sensu nie ma, więc pomijamy tego zawodnika. Igora Lewczuka nie widzę w ogóle, za kogo miałby niby wejść. Dałbym też spokój z Kubą Koseckim, bo zawodnik pojechał do Kazachstanu bardziej w roli straszaka niż realnego zagrożenia. Być może wszedłby w sytuacji kryzysowej, ale ryzykować w momencie prowadzenia sensu nie było. Helio Pinto to zawodnik coraz więcej wnoszący do zespołu, ale w sytuacji gdy musieliśmy bronić się przed atakami rywali jego bym nie wystawił. Adam Ryczkowski, bez przesady, zagra zapewne z Koroną, ale absolutnie nie zaryzykowałbym w Aktobe. Zostali Marek Saganowski i Orlando Sa, obaj mogliby coś wnieść, ale... za kogo mieliby wejść. Ondrej Duda był groźny do samego końca, a Miroslav Radović w kluczowych momentach przetrzymywał piłkę i co ważne przyczynił się do stworzenia groźnych sytuacji w końcówce meczu. Kucharz i Żyro też swoje w końcówce zrobili.
Jak więc widać, o ile ławka Legii prezentuje się całkiem okazale i nie raz pozwoli na wprowadzenia jakości na boisko, o tyle akurat w tym meczu, w momencie który był kryzysowy nie bardzo było kogo wstawić. Szczególnie, że wbrew temu o czym mówili komentatorzy zawodnicy będący na murawie prezentowali się całkiem nieźle. Przynajmniej pod względem kondycyjnym. Wracając do ławki, to nie zapominajmy o dwóch rzeczach. Po pierwsze, nie jest tajemnicą, że czekamy na wyzdrowienie naszych rezerwowych, którzy mają nam dać większą gamę możliwości. Ronan, Szwoch i Guilherme poprawią już i tak niezłą konkurencję. Po drugie nie zapominajmy, że Henning Berg ma ważny mecz do rozegrania w niedzielę. Wiedząc, że wojownicy z czwartku odpoczną przez tydzień nie zdecydował się na eksploatowanie potrzebnych mu na weekend zmienników. szczególnie, że jak stwierdził wielkiej zmiany jakości by nie było. Nie wiem, być może się nie znam, ale wydaje mi się, że zmiany dla samych zmian - "bo tak trzeba" chyba nie mają większego sensu.
Wydaje mi się, być może naiwnie, że trener decydując się na zmianę, dąży do poprawy jakiegoś elementu. Chce poprawić działanie jakiegoś elementu w zespole. Jeśli w danym momencie meczu nie widzi takiej potrzeby to nie oznacza wcele, że w innym takiej nie zobaczy. Ba, być może w innym meczu wejście każdego z wymienionych przeze mnie piłkarzy wniesie odpowiedni pierwiastek, którego w danym momencie będzie nam na boisku brakowało. W Aktobe widocznie nie brakowało nam niczego, przynajmniej oczami Henninga Berga. Choć rozumiej, że niektórzy widzą to inaczej. W końcu gdzie, jak gdzie, ale w naszym pięknym kraju, wszyscy jesteśmy trenerami (co było taż widać w studiu, gdzie wypowiadającym nie przeszkadzał fakt, iż siedzą w Warszawie, podczas gdy mecz rozgrywa się w dalekim Kazachstanie, gdzie warunki są zgoła odmienne od studyjnych i to zapewne trener będący na miejscu miał "nieco" lepsze rozeznanie w potrzebach prowadzonego przez siebie zespołu)
ps: Szkoda mi jedynie urazu Żyrko, ale to mogło wydarzyć się i w 20 minucie meczu, na to mądrych nie ma.
Ok tylko nie rozumiem tego ale ...
Zatem w Twoim poście powinno być raczej zgadzam się i dodatkowo ...
Może tez tak być z tymi zmianami że po zawirowaniach z Bereszyńskim Berg ustalił z drużyną że w pucharach w ogóle nie będzie robił zmian
Niech mi będzie wolno przypomnieć, że od tego jakie są zmiany ważniejsze jest to co widnieje w protokole meczowym.
"Jak więc widać, o ile ławka Legii prezentuje się całkiem okazale i nie raz pozwoli na wprowadzenia jakości na boisko, o tyle akurat w tym meczu, w momencie który był kryzysowy nie bardzo było kogo wstawić"
Czy to samo byś napisał gdyby np Żyro, złapał kontuzję w 70 min ?
Lepsze jest wrogiem dobrego. W sytuacji w której prowadzimy jedną bramką i podstawowym celem jest utrzymanie wyniku i zespół wywiązuje się z zadania a żaden z zawodników nie sygnalizuje potrzeby zmiany (zakładam że tak było) to zmiany są niepotrzebne. Tym bardziej że graliśmy bardziej defensywnie i jedyne co mi przychodzi do głowy to zamiana Dudy albo Rado na Pinto ale Pinto raczej nie słynie z utrzymywania się przy piłce ani pracy w defensywie więc jeśli Rado z Dudą jeszcze "widzieli na oczy" to słusznie ten mecz dograli do końca.
Bardzo jestem ciekawy jakim składem wyjdziemy na Koronę?
I jeszcze pytanie do kolegów, w jaki sposób są naliczane punkty do rankingu?
To taki niezbyt górnolotny żarcik bo faktem jest że Bereś nie powinien nawet siku robić w szatni
- "Czy to samo byś napisał gdyby np Żyro, złapał kontuzję w 70 min?"
Chodzi o to, że ławka prezentuje się okazale, czy, że nie było kogo wstawić? Gdyby Żyro odniósł kontuzję w 70 minucie to zależności od zdrowia mógłby wejść Kosecki, zdrowy "młody Romek" powinien dać nam odpowiednią jakość. Mógłby też wejść Helio Pinto, który jak już napisałem wygląda coraz lepiej i nie jest powiedziane, że w trio - Rado, Duda nie stworzyliby przewagi w ofensywie. Gdyby kontuzja Michała nastąpiła w 60minucie, kiedy to wyglądaliśmy na rozpaczliwie broniących dostępu do bramki wprowadzić można by Lewczuka, a do przodu przesunąć Brozia. Co powinno zapewnić nam odpowiednie zabezpieczenie prawej flanki i nadal zachować walory ofensywne po tej stronie boiska. Jak więc widać pole manewru jest, tyle, że bez powodu tych manewrów wykonywać nie musimy. Co też cieszy, bo świadczy o rewelacyjnym wręcz przygotowaniu fizycznym naszego zespołu do sezonu, które jak pamiętamy też było obiektem krytyki.
Jestem z Wami. Tak dla fair play, nie dla CL. Może i mój protest znaczy bardzo niewiele, ale przecież każde morze to suma kropel.
@ Walles:
Mam bardzo podobne odczucia do Twoich. Co do przekazu: Wy też mieliście wrażenie, że Kuciakowi się jakby troszku przytyło, a brazuca dziwnie przypomina piłkę do rugby?
Co do meczu: Kazachstan to koniec świata. Urokliwy, ale jednak. Pojechać tam (i to nie na wakacje, a przecież do pracy), wyjść na to klepicho w czterdziestostopniowym upale i jeszcze wygrać to jest naprawdę wyczyn. Kto wie, czy czasem nie większy, niż ogolenie Celtiku w dwumeczu 6:1. Zwłaszcza, że nie można zapomnieć o czynnikach demotywujących. Sportowa złość i te rzeczy - o tym fajnie się pisze. Tyle że Wasze chłopaki ledwie chwilę temu już-już pukali do raju. I nagle jakimś paskudnym zrządzeniem losu znaleźli się na wschodnich peryferiach czyśćca. Brawa im się należą za to, że nie poddali się i zrobili swoje.
Zmiany dla samych zmian są bez sensu.
Nie wiem czy tylko ja widziałem, że po strzeleniu gola zeszło z nich całe powietrze. nie potrafili wymienić trzech celnych podań, o dłuższym utrzymywaniu sie przy piłce nie było mowy. Na dodatek do takiej gry dopasował się Kucjak i posyłał "wszystkie" piłki na out albo ich bramkarza. Na szczęście i oni sie wypruli i wtedy nasi przejęli inicjatywę.
Wygranych się nie sądzi. Tak tylko sobie pitolę,o spostrzeżeniach z meczu.
"po strzeleniu gola zeszło z nich całe powietrze."
Też to oczywiście widziałem i zastanawiałem się kto mógłby wejść i nie miałem pewności w tej sprawie. A może to była taka bokserska podpucha, schować się za gardą i słaniać na nogach żeby ośmielonemu przeciwnikowi wywalić cios na szczękę.
Na pewno pamiętasz walkę Foremana z Clayem. Clay chyba do 8 rundy wisiał na linach a potem "zgasił światło" Foremanowi dwoma ciosami.
Tak sobie wykombinowałem bo potem prezentowali się bardziej rześko więc coś tam mieli w zanadrzu.
W takich warunkach pogodowych jak wczoraj każda zmiana będzie z korzyścią dla drużyny. Nie mówiąc już o tym, że należy wykorzystać wszystkie. Bezwzględnie. Nie ma znaczenia nawet kto jest rezerwowym i na jaką pozycję wchodzi. A ściąga się najbardziej wycieńczonych. Tych, którzy najgorzej znieśli 60 min. gry. Rezerwowy będzie robił to, co nie mógł ten zmieniony: biegał w pressingu i do stykowych piłek, na wolne pole. Podejmie fizyczną rywalizację. Gra może zostać przeniesiona na połowę przeciwnika i będzie większa możliwość podwyższenia wyniku. Ale też można zagrać głębiej, na swojej połowie z nastawieniem na wyjście z kontrą. Nowi zawodnicy dają nowe opcje, które na daną chwilę nie mogły być zastosowane.
Zabawmy się więc w wirtualne zmiany: Moja propozycja: Saganowski za Radovica, Sa za Żyro, Pinto za Kucharczyka.
Ustawienie ofensywnej czwórki:
Sa
Pinto-Saganowski-Duda
Brzyski potrzebował pomocy w obronie, której już nie był w dać Kucharczyk. Potrzebowaliśmy wsparcia w środku pola dla dwóch defensywnych pomocników, żeby częściej być przy piłce i nie pozwalać obrońcom łatwo uruchamiać skrzydeł. Saganowski daje bieganie i przytrzymanie piłki, zaś skrzydłowi w fazie ataku schodzą do środka pola i dają przewagę w rozegraniu. Natomiast Sa grając na linii spalonego będzie mógł wykorzystać przewagę motoryczną wchodząc w ryzykownie grającą obronę.
To jedna z wielu opcji możliwych do zastosowania.
Pamiętajmy też, że przy takim wyniku, kiedy przeciwnik musi się odkryć żadna zmiana nie zaszkodzi.
- "Nie dajmy się zwodzić Bergowi. I Monrooe"
Bo mu stare ściemniacze jesteśmy
"że po zmianach na pewno byłoby lepiej"
A kto tak pisze ?
"warto zaufać, choć odrobinę tym, którzy wykonali świetną robotę przywożąc super wynik"
To się jeszcze okaże. Znam przypadki, że nawet 6:1 nie wystarczyło..
- "Zabawmy się więc w wirtualne zmiany: Moja propozycja: Saganowski za Radovica, Sa za Żyro, Pinto za Kucharczyka. "
Całkiem sensownie wyglądają te Twoje propozycje. Napisz mi jednak, w której minucie dokonałbyś tych roszad? Co byś zrobił w wypadku ewentualnej kontuzji kolejnego, naszego gracza? Albo co chyba ważniejsze co byś zrobił, gdyby się okazało, że kolejny z graczy, nie wytrzymuje trudów meczu w takich warunkach i odcięło mu prąd zupełnie. A tych kolejnych jest całe stadko, Brzyski, Vrdoljak lub Jodła, którzy wykonali tytaniczną pracę w środku pola, albo choćby i Broź, który kursował od pola karnego, do pola karnego, przez cały mecz. Powiedz mi który moment byłby dobry na zmianę zawodnika, który przynajmniej wedle jego czucia może jeszcze biegać. Oczywiście mówimy o minutach od 50 do 70, bo potem to już my atakowaliśmy bramkę rywali i ze zmianami nie było co szarżować. Choć na pewno można było ich dokonać. Natomiast pewne jest jedno, konieczności takowych roszad już nie było.
@ kibic50
- "A kto tak pisze ?" (edit: oczywiście o ten cytat mi chodziło)
Pozwól, że polecę Dzynkiem (co by daleko nie szukać
- "W takich warunkach pogodowych jak wczoraj każda zmiana będzie z korzyścią dla drużyny."
- "To się jeszcze okaże. Znam przypadki, że nawet 6:1 nie wystarczyło."
Nic nie zmieni tego, że rezultat przywiedziony z Kazachstanu jest super. Podobnie jak 6:1 osiągnięte w dwumeczu.
Mamy tu kolegów biegłych w naukach ścisłych więc niech nam to policzą i zaoszczędzimy mnóstwo czasu na spekulacjach.
Przynajmniej dowiemy się dokładnie ile w ogóle Berg miał wariantów.
Czy ktoś jeszcze pamięta ten dział matematyki?
Tyle tylko, ze ja piszę o zmianach wyłącznie w kontekście braku zmienników. Skoro przy 40 stopniowym upale nie można było nikogo (wg trenera i Monrooe) wprowadzić, to nie rokuje to dobrze na przyszłość. kiedy przyjdzie się mierzyć z drużynami z pierwszej 50 rankingu. Z całym szacunkiem, ale ja nie widziałem żadnej jakości w drużynie z Kazachstanu. Guilerme, Ronan czy Szwoch to raczej pieśń przyszłości niż realne wzmocnienia na dziś.
Całe szczęście, że zarówno Kosa jak i Żyro są zdrowi.
W kwestii zmian nie zmienię zdania, bo one były potrzebne niezależnie od wyniku. Aktobe swoimi zmianami zyskało przewagę w pewnych strefach boiska. Chodzi mi o lewą flankę i środek pola. Zwyczajnie trzeba było te strefy wzmocnić i różnicę zniwelować. łatwiej by się grało.
Szczerze mówiąc to wygraliśmy bardzo szczęśliwie. Kontrolę nad meczem mieliśmy chyba tylko przez kilka minut. Tylko czasami potrafiliśmy wymienić kilka podań do przodu. A rządził przypadek. Przypomniały mi się fartowne remisy z Molde. Byliśmy praktycznie zdani na to, co nie zrobi przeciwnik, bo sami nie potrafiliśmy zmusić bramkarza do interwencji. I po części za dobry wynik możemy podziękować Aktobe, że brakło im siły. Gdyby nie ten szkopuł wcisnęli by nam co najmniej jedną bramkę. Lepsza drużyna wykorzysta takie luki.
Możesz się nie godzić, ale nie możesz kwestionować tego, co widziałeś w telewizorze, bo widziałeś to samo, co trener. Czasami nawet lepiej.
Nie widziałeś: potrzeby przejęcia kontroli w środku pola? "Stojanowa" Żyry, Kucharczyka, Radovica, Vrdoljaka? Braku presji na obrońców? Zbyt statycznej gry? Pasywności w odbiorze? Zawodnika, któremu można rzucić piłkę za linię obrony?
Jestem pewien, że widziałeś. Tak samo jak trener. Jeśli nie reaguje na te wydarzenia na boisku to niestety musimy mówić o błędzie w sztuce, a wynik musimy nazywać bardzo szczęśliwym. Teraz trzeba o tym pisać zanim podobna strategia doprowadzi do przegranej.
@kibic50
W tych okolicznościach byłem pewien, że byłoby lepiej. Z pełnym przekonaniem spodziewałem się zmian i wyrachowanego wypunktowania przeciwnika.
Wybacz, nawiązania do Molde nie pojmuję wcale, więc pozostanę więc przy swojej ocenie tego meczu.
1. Tak jak zazwyczaj to się robi. Co najmniej dwie między 60 a 75 min. Z racji tego, że Aktobe grało czysto wybrałbym w tym okresie wszystkie 3 zmiany. Ryzyko czerwonej kartki czy kontuzji spowodowanej przez przeciwnika było bardzo małe.
2. Skoro zmieniam najbardziej wycieńczonych to stwarzam sobie podwójny komfort:
- zostają gracze, którzy są w stanie dograć mecz;
- przenoszę ciężar gry na wypoczętych zawodników.
Przejęcie kontroli środka pola przez wprowadzenie takich graczy jak Pinto i Saganowski automatycznie odciąża obrońców oraz Vrdoljaka i Jodłowca.
Jeśli piszesz że Aktobe kontrolowało mecz to ja za[ytam do którego metra boiska? Jeśli się nie mylę to stworzyli JEDNĄ groźną sytuację gdzie zapachniało bramką. Mogą sobie hulać na środku boiska a nawet na naszej połowie jak nie oddają groźnych strzałów to znaczy że my kontrolujemy sytuację. Nie pojechaliśmy tam się zaprezentować piłkarsko tylko zrobić wynik przed rewanżem, co się udało i z tego rozliczajmy trenera i zespół.
Ja nie widziałem wielkiego zagrożenia POD NASZĄ BRAMKĄ.
W Wawie liczę większe wrażenia "estetyczne" w wykonaniu Legii.
- "Tak jak zazwyczaj to się robi. Co najmniej dwie między 60 a 75 min. "
Pomijając brednie opowiadane przez komentatorów, starałem się opierać jedynie na tym co widzę w telewizorze. Odnosiłem wrażenie, że po strzelonej bramce wycofaliśmy się na własną połowę. Aktobe szybko zwietrzyło szanse i przycięło, a my cofaliśmy się coraz bardziej. Wydawało mi się, że zwalniamy, nie mamy sił się utrzymać, brakuje werwy by powalczyć o futbolówkę. Jednak gdzieś tak do 60 minuty nadal nie widziałem, aby gospodarze stworzyli w tym chaosie coś groźnego, w każdym razie nie groźniejszego, niż w pierwszej połowie, kiedy to my przeważaliśmy. Obawiałem się jednak, ale nie o tu, teraz, a o kolejne nadchodzące minuty. Widząc jak głęboko gramy, obawiałem się o to jak pomiędzy 80 a 90 minutą będzie wyglądał Żyro, Kucharczyk (który w 55-65 minucie wyglądał fatalnie) Brzyski, Broż, Radović. Ba, miałem obawy o Jodłowca z Vrdoljakiem. Generalnie po wszystkich było widać, że wyraźnie zwolnili.
Będąc wtedy trenerem nie odważyłbym się zdjąć tego, który wygląda słabo, bo za chwilę mogło "mi" (w końcu to ja jestem trenerem) paść dwóch, albo trzech kolejnych. Czekałbym na koniec, na moment, w którym dany gracz mówi dość, jak Kucharczyk w Edynburgu. Chciałbym mieć pewność, że w tych anormalnych warunkach, w których nie wiem do końca jak zareagują organizmy moich graczy, zdejmuję tego, którego zdjąć już po prostu muszę.
I gdy tak się przyglądam gdy kombinuję kogo tu zaraz trzeba będzie zmienić, jak zmodyfikować taktykę, gracze Aktobe zwalniają, a ataki chłopaków zaczynają się znowu zazębiać. Strzela Żyro, świetnie podaje Radović, strzela Kucharczyk. Potem Duda i znów poprawia Żyro. Może i chcę zrobić zmianę, ale w zasadzie nie ma już po co. Nie ma też co psuć znów rozkręcającej się maszyny. Sorry, ale od 75 minuty (świetna asysta Rado i spóźniony wślizg Żyro) to my byliśmy stroną atakującą. To my mogliśmy strzelić bramkę, jedną, albo i dwie. I o zmianach byśmy pewnie nie rozmawiali.
Można dokonać wtedy zmian? Pewnie, ale po co. Gdy za chwilę mam równie ważne spotkanie w Warszawie, gdy za chwilę ci co siedzą na ławce będą musieli pociągnąć zespół w Ekstraklasie. Ja nie twierdzę, że Berg zmian nie powinien zrobić, twierdzę natomiast, że decyzja o ewentualnych roszadach należała do niego. Podjął taką a nie inną i ja nie zamarzam teraz udawać mądrego. Szczególnie, że ja oglądałem ten mecz w domciu, a On stał tam przy linii spieczonego słońcem boiska i oceniał na podstawie tego co widzi przed sobą. Uznał, że pociągną i pociągnęli.
Nigdzie tak nie napisałem.
Aktobe także nie miało kontroli. Nie potrafili na dłużej powymieniać podań lub odbierać nam piłkę, jednak bez większych przeszkód i częściej przechodziło pod nasze pole karne. Zwłaszcza po strzeloej bramce.
Według moich standardów pozwalanie na hulanie w środku pola to jest strata kontroli nad wydarzeniami na boisku. Bo co pozostaje? Jeśli nie możesz odebrać piłki w środku pola to pozostaje ci czekać na to, co zrobi przeciwnik. Widziałem więcej niż jedną akcję, która mogła zakończyć się golem. Zabrakło na prawdę niewiele.
@Monrooe
Generalnie bardzo rozsądnie rozumujesz tylko coś ci umknęło. Lepszy obraz gry naszych graczy po ok. 75 min. w dużej mierze spowodowany był postawą przeciwnika, a w dużo mniejszym naszą grą. Oni wyjechali się. Padła dyscyplina taktyczna. Radarowe krycie zdominowało grę obronną Aktobe. Dostaliśmy wiele swobody do gry i możliwości dobicia przeciwnika. Wtedy trzeba dokonać zmian aby zabić mecz. To jest moment, kiedy musisz dać impuls do ataku. Boisz się takiej decyzji, takiej zmiany. Podobnie jak trener Berg.
Wiadomo, że czasu nie cofniemy. Zrobił jak zrobił i cieszymy się z wyniku. Tylko bądźmy pokorni widząc naszeą postawę. Nie gloryfikujmy każdych posunięć tylko dlatego, że to trener Berg i wynik się zgadza.
- "Po tej dyskusji doszedłem do wniosku, ze rację miał a_l nawołując bez przerwy "gdzie transfery" ?"
No cóż, wypada mi pogratulować umiejętności wyciągania wniosków.
@ Dzynek
- "Wtedy trzeba dokonać zmian aby zabić mecz. "
Być może masz rację, nie twierdzę, że nie. Zwracam natomiast uwagę, że najgroźniejsze akcje przeprowadziliśmy w ciągu ostatnich 12 minut meczu. Wzięli w nich udział wszyscy nasi ofensywni gracze. Gdyby trafili, nie dyskutowalibyśmy teraz o zmianach. Życie... a raczej piła nożna, ot taki przewrotny sport, o którym dyskutować można godzinami.
- "Nie gloryfikujmy każdych posunięć tylko dlatego, że to trener Berg i wynik się zgadza."
Fakt zgadzanie się wyniku jest bardzo wymowny, ale powtarzam, ja nie tyle sprzeciwiam się zarzutom o brak zmian. Twierdzę po prostu, że czasem życie różni się od, nawet najlepszego podręcznika i stwierdzenie, że zmiany były konieczne do mnie nie trafia. Uważam, że sytuacja byłą na tyle niepewne, że rozumiem fakt pozostawienie podstawowej jedenastki na boisku. Uważam też, że ewentualne zmiany wcale nie musiały przynieść poprawy obrazu gry. Tylko tyle.
"No cóż, wypada mi pogratulować umiejętności wyciągania wniosków"
Wyluzuj. Najpierw Walles teraz ja.
Legia jest na najlepszej drodze aby stać się Europejskim średniakiem. Trzeba sie cieszyć
Dyskutujemy o zmianach ponieważ nie trafili.
" Wzięli w nich udział wszyscy nasi ofensywni gracze. Gdyby trafili, nie dyskutowalibyśmy teraz o zmianach."
Skąd wiesz czy nie dlatego, ze byli bardzo zmęczeni.
Dlaczego zakładasz, ze będąc na ich miejscu Sa czy Sagan by nie trafili ? Nigdy się tego nie dowiemy, ale nie można zakładać, że Ty masz rację.
Najważniejsze, że choć skromnie to jednak wygrali.
Nie żebym się czepiał ale piszesz że nigdzie nie napisałeś że Aktobe kontrolowało mecz a jednak:
"Szczerze mówiąc to wygraliśmy bardzo szczęśliwie. Kontrolę nad meczem mieliśmy chyba tylko przez kilka minut."
No to chyba jeśli my nie kontrolujemy to znaczy że kontroluje Aktobe, chyba że weźmiemy pod uwagę sędziego
Lewy obrońca by się przydał, Brzytwa powinien w końcu przejść zabieg.
@marudzienie
Wygrali? Wygrali! Klimat w Kazachstanie jest jaki jest, odległości również spore. Trzeba było zagrać mądrze. Zagraliśmy? Zagraliśmy! Wygraliśmy? Wygraliśmy!
To po co drążyć? Dywersja w pionie sportowym się serży, a nie na boisku!
Jak zaczną zbierać baty to będziemy radzić, prawić i pisać swoje durnoty
W sumie ciekawa sprawa z Bergową drużyną, w pucharach zupełnie odmienieni. Na boisku też pojawiają się ciekawe elementy. Fajnie było by utrzymać obecny skład jeszcze przez sezon, dwa.
Wiadomo, robią pewne błędy w defensywie, ale najważniejsze, że na boisku nie pękają. Może te moje marudzenie na JU w zeszłym sezonie miało sens.
Berg osiągnięciami nie przekonywał, ale najwyraźniej warsztat zupełnie inny, ciekawszy. Lepszy? Jeszcze przydałoby się z takimi ocenami wstrzymać, ale wygląda to obiecująco.
W zimie warto by się zastanowić nad wizją trenera Berga i przedłużeniem umowy? Oczywiście jeżeli dalej będzie chemia. Chcieliśmy Legijnego SAF to możemy go mieć.
Choć ciekawe ile jeszcze wytrzyma w rozjazdach z rodziną?
To,że my jej nie mieliśmy nie znaczy, że oni ją mieli. Jeszcze jest stan pośredni. Stan walki o przejęcie kontroli. Przeciąganie liny. Często to widzisz w Polskiej lidze, kiedy grają między sobą takie tuzy jak Podbeskidzie z Piastem. Im się częściej udawało, lecz nie potrafili tego spożytkować. Ale zasadniczo obraz meczu to brak kontroli przez którąkolwiek ze stron. To jest niepokojące, bo to tylko Aktobe.
Co jest niepokojące?
Jadą do Kazachstanu bić się o LE, a nie LM bo ich przekręcili i nie ważne w tym momencie kto, grają w temperaturze 40 stopni, na klepisku, sędzia normalny, czyli czarny scenariusz o kant d.. potłuc, w końcu nie tracą bramki, sami strzelając dwie, w tym jedna nieuznana. Czego chcieć więcej? Zrobili w tych okolicznościach więcej, niż potrzeba. Tak myślę.
Niepokojące było pozwalanie Aktobe swobodnie konstruować akcje. Nie może być tak, że obrońca ma kilka sekund na rozejrzenie się i niczym nieskrepowane podanie do skrzydłowego, który bez nacisku z naszej strony swobodnie dośrodkowuje w pole karne. Albo swobodne prowadzenie piłki przez pomocnika aż pod 16 i żaden nasz piłkarz mu nie przeszkadza.
To są pewne zaniedbania, które ostatnio nam się nie zdarzały.
Masz w tej chwili minimalistyczne podejście do tematu. Wygrali i jest git. A mi zbrzydło już tolerowanie bylejakości i niechlujstwa skutkującego częstymi porażkami na arenie europejskiej. Ten mecz właśnie był z kategorii tych dziadowskich. Obok tego z Patrykami najgorszy w rundzie.
Oczekuję czegoś więcej. Tego, co widziałem w meczach z Celtami. Świadomości dyscypliny i obowiązków na boisku.
Spokojnie, problem jest im znany i pracują nad jego rozwiązaniem!
Zostali wykiwani z LM, musieli tłuc się do Azji żeby zagrać o LE w kraju w którym jest klimat kontynentalny. Dali radę.
Z Aktobe zagraliśmy w wyrachowany sposób, jak najmniejszym nakładem sił tak jak z nami w zeszłym roku grało Lazio czy Trabzon.
Fakt jakimś namietnym ogladaczem wszystkich meczów nie jestem ale w sezonie troszki ich obejrze, piszę tu o innych ligach niż nasza kochana i ciut lepszych zespołach niż np Piast.
To co opisujesz zdarza się nie tylko Legii ot proza piłki spotykana też u najlepszych. Żeby nie było nie jest to nagminne ale zdarza się. Ktoś już tu pisał, my raczkujemy więc i mniej wymagam.
To jest niepokojące, bo to tylko Aktobe.
Właśnie to jest dla mnie niepokojące. Dlaczego? Dlatego że nie widzimy w tym układzie siebie, Legii. Powtórzę więc raz jeszcze. Przegrywa w Kazachstanie AZ Alkmar (34 w rankingu, 45,645 pkt), przegrywa Hapoel (77; 21,650), przegrywa Maccabi (89; 18,150), remisuje szczęśliwie Steaua (50; 34,859). Powiedz mi proszę na jakiej podstawie Legia (100; 15,750) ma obowiązek w pełni kontrolować mecz z Aktobe? Co więcej rozumiem że nie jesteś zupełnie zawiedziony wynikami w poprzedniej LE bo przecież takie drużyny jak
Lazio (35; 45,435)
Trabzonspor (58; 30,080)
grały z drużyną z drugiej setki rankingu. Jak rozumiem było oczywiste że w starciu z nimi nie mieliśmy żadnych szans bo to tylko Legia. Idąc dalej tym tokiem rozumowania nie mamy co prężyć muskułów na fazę grupową bo dostaniemy tam bęcki zgodnie z przewidywaniami bo przecież jakaś tam Legia będzie grała z dużo wyżej notowanymi przeciwnikami. Skoro oni są wyżej notowani, mają więcej doświadczenia w pucharach, mają wyższe budżety, lepiej opłacanych zawodników, lepszą organizację gry, lepszą dyscyplinę taktyczną to na jakiej podstawie liczymy na cokolwiek? Dlaczego któraś z tych drużyn ma sie skompromitować akurat w meczu z Legią, nie mieć kontroli nad meczem i dać sobie strzelić więcej bramek niż sama to uczyni? Kompletnie nie pojmuję. Chyba że nie ma już kelnerów w piłce? Jak to jest że Karabakh (185; 7,725) remisuje właśnie z Twente (41; 42,645)? Jak Zimbru Kiszyniów (295; 4,000) może wygrać z PAOK-iem (46; 36,380)?
Kim my jesteśmy, jakie mamy osiągnięcia i w końcu jakich to niespotykanych i nietuzinkowych graczy mamy w swoim składzie że powinniśmy na luzie wygrywać z takim Aktobe, w pełni kontrolując mecz od pierwszej do ostatniej minuty? Dlaczego nasze zwycięstwo w anormalnych warunkach nie ma być wyszarpane po 90 minutach walki? (Tutaj mam trochę inne zdanie bowiem stworzyliśmy dużo więcej sytuacji do strzelenia bramki niż gospodarze). Może dlatego że jak my będziemy walczyć, atakować, szarpać to będziemy mieli nadzieję na sukces z wyżej notowanymi rywalami? Może postawimy tym drużynom na tyle wysokie warunki że przerodzą się one w sukces? Może na tym polega także urok piłki?
Pisząc "to tylko Aktobe" miałem na myśli tylko i wyłącznie ich umiejętności. Przy ocenie przeciwnika absolutnie nie kierowałem się rankingiem. Sam widzisz, że to by było idiotyczne
Uuuu, Urban za takie stwierdzenie jest na cenzurowanym u "prawdziwków".
Ale rzeczywiście Walles dotknął sprawy naszej kibicowskiej "choroby dwubiegunowej" polegającej na tym że tracimy poczucie rzeczywistości i proporcji.
Jedno jest na to wytłumaczenie, ślepa kibicowska wiara ale proponuję mieć pod ręką szklaneczkę zimnej wody która pomoże nam powracać do rzeczywistości.
Ja radzę sobie z emocjami towarzyszącymi meczom Legii w taki sposób że wmawiam sobie że po prostu lubię oglądać mecze Legii bo to mój ulubiony klub. To mi pomaga bo czasem emocje były nie do zniesienia i zaczęły mnie wkurzać, między innymi dlatego że traciłem racjonalność myślenia.
Może warto założyć klub AL - anonimowych Legionistów gdzie na terapii grupowej będziemy się uczyć panować nad emocjami i zachowywać racjonalność myślenia?
Co by nie mówić to ranking w jakiś sposób jednak odzwierciedla umiejętności poszczególnych drużyn. Tak jak pozycja w tabeli pod koniec sezonu. Oczywiście można patrzeć na pewne sprawy tak surowo jak ty, w całkowitym oderwaniu od warunków zewnętrznych. Ja tak nie potrafię bo uważam że jest to ocena niesprawiedliwa. Trudno mi wymagać od drużyny podejścia wyżej przez cały mecz skoro nie wiem jak na takie warunki atmosferyczne reagują organizmy piłkarzy. Co więcej, nie wiedzą tego ani oni ani trenerzy bo przeżywają wspólnie coś takiego pierwszy raz. A może być tak że drużyna jako całość w pewnym momencie cofnęła się bowiem poczuła że jeszcze kilka wyjść i powrotów spowoduje agonię. (taki kryzys maratończyka na 30 km). Nie potrafię oceniać tego meczu tak jakby był rozgrywany w normalnych warunkach. A do tego dochodzi to o czym pisze się od pokoleń. Puchary to specyficzne rozgrywki. Tutaj często Dawid pokonuje Goliata bo wiele drużyn potrafi zagrać, szczególnie u siebie, nadspodziewanie dobrze.
I jeszcze najważniejsze. Odbierając wszelkie prawa takiemu Aktobe powinienem automatycznie skazywać Legię na porażki z lepszymi. A tego nie zrobi żaden kibic Legii więc ... napisałem to co napisałem
zaświtała mi taka oto myśl
zwrócił uwagę na to kolega Oliver mianowicie ( filmik jest wklejony) Brzyski wykonał rzut wolny Bardzo szybko i bez gwizdka co oczywiście jest spójne z przepisami.Szybkość rozegrania dała Nam bramkę i dobry wynik.
Kolega Oliver zauważył słusznie, że na 10 -ciu sędziów pewnie 8-miu zastopowałoby by takie rozegranie pokazując ruch dłoni w której jest gwizdek! Sędzia z Rosji, który w Naszych opiniach przed meczowych jawił się co najmniej jak znany z historii niejaki Padurano - okazał się! Człowiekiem, który respektuje zasady i przepisy...
Wracając do mojej myśli
Mam wrażenie, że "symptom" Celtiku i wynik BOISKOWYCH zmagań poszedł w Świat a mało tego, że poszedł to chyba ( podkreślam) chyba dał "COŚ" co jest pewnego rodzaju rozumieniem tzw.twardości skamieniałej centrali.
A to oznaczałoby, że pomimo tej bolącej Nas porażki zyskaliśmy na niej dużo, dużo więcej jako Klub
Taka mnie myśl naszła
pozdrawiam
Panowie, ale przecież to było wiadome przed meczem, pierwszy wyznaczony sędzia nie przeszedł (o ile dobrze pamiętam) testów sprawnościowych, wyznaczyli drugiego który jest objęty jakimś programem FIFA dla najzdolniejszych sędziów, a Komor podpowiadał chłopakom żeby za bardzo nie gadali bo nie lubi dyskusji i WSIO!
Na Rosjan patrzycie jak na jakiś patoli. Nie mieszajcie polityki z życiem.
Przedwczoraj Dawid był chyba po kilku głębszych, grał emocjami, szarżował, nie liczył się z ubytkiem sił. A Goliat nie chciał się przemęczać, choć miał okazję znokautować Dawida.
Polecam obejrzeć mecz jakiegokolwiek przeciwnika poprzedzający ten Legią. Zauważysz przede wszystkim na co można sobie pozwolić, gdzie są słabe punkty i co trzeba zneutralizować. Obejrzałem skróty meczów Aktobe ze Steauą i byłem pewien, że nasza ostatnia ligowa rzetelność zupełnie na nich wystarczy. Tylko, że my zagraliśmy poniżej własnego poziomu. Pogoda na pewno miała znaczenie, ale nie może służyć jako parawan wszystkich naszych błędów. Mogliśmy przecież zmieniać zawodników, którzy już nie mają siły pressować. Rozumiem także szafowanie siłami, ale nie wtedy, kiedy przeciwnik szturmuje pod naszym polem karnym. Szarpnąć, zrobić faul taktyczny, wybijać z rytmu, zabrać piłkę, popykać. Niech on pobiega, niech się strofuje, a my odpoczniemy. Nie potrafiliśmy.
Nie odbieram żadnych praw Aktobe. Może są dobrzy, pewnie mają ambicje nie mniejsze niż nasze, lecz przedwczoraj nie pokazali umiejętności na miarę oczekiwań. Zaś pokazali, że całkiem łatwo można ich ograć.
Radovic:
Przejeżdżając koło grupek ludzi, widzieliśmy, jak nam wygrażają pięściami i coś krzyczą. Dziwię się, że UEFA dopuściła Aktobe do eliminacji Ligi Europy. Przecież to Azja! Na naszym kontynencie takie sytuacje są nie do pomyślenia
Jak pisałem wcześniej, wielką niewiadomą jest to jak zareagują organizmy piłkarzy na anormalne temperatury
"Może warto założyć klub AL - anonimowych Legionistów gdzie na terapii grupowej będziemy się uczyć panować nad emocjami i zachowywać racjonalność myślenia?"
A czym jest c-Lka jak nie klubem anonimowych Legionistów? Z małymi wyjątkami
Nie trudno tez zauważyć, ze w rolę terapeuty często wciela się Monrooe, z korzyścią chyba dla wszystkich.
@Zgred
To o czym piszesz dotyczy sytuacji w której sędzia przed wykonaniem rzutu wolnego wyraźnie pokaże na gwizdek.
Tu tego nie było, więc musiał puścić akcję. Gdyby był stronniczy, mógłby oczywiście kazać powtórzyć. Nie był
Berg przekonal Lesnego, ze go zatrudnil swoja piekna mowa.
Nie daj sie zwiesc.
Berg np dokonal zmiany wpuszczajac Beresia w meczu z Celtickem na ostatnie 4 minuty.
Czy ta zmiana cos dala druzynie
W ostatnim meczu i Kucharczyk, Zyro, Duda oddychali rekawami.
Oni az sie prosili o zmiany.
Moze Sa by strzelil nam jeszcze jedna bramke?
Nie zapominaj ze kazda zmiana to okolo pol minuty zabicia czasu, i pozwolenie zlapania odddechu i uporzadkowania szyku.
Wejście Beresia w Edynburgu nic nie zmieniło. Walkower należał już się za sam fakt, że siedział na ławce rezerwowych.
@Berg vs Urban w pucharach
Mnie ciekawi, czy to jest tylko kwestia tego, że w środku sobie hasa Jodła?
Przeczytałem (wreszcie) całą powyższą dyskusję i prawdę powiedziawszy jestem trochę zaskoczony, że tak surowo oceniasz ten mecz Legii. Pewnie, to nie był ten poziom co np. z Celtikiem, ale zagrali na tyle na ile musieli zagrać żeby zwyciężyć. Nikt nie powie, że to był mecz idealny, ale w pucharach gra się jednak o wynik, to też siedzi w głowach piłkarzy. Nie wziąłbyś 1:0 przed pierwszym gwizdkiem?
Co do braku zmian to IMO Berg się zwyczajnie bał. Sytuacja na pewno nietypowa (nawet Astiz wczoraj na łamach PS się dziwił), ale skoro wygraliśmy i obyło się bez kontuzji (uraz Żyro niegroźny) to go to jednak broni.
Co do zabawy, zrobiłbym dwie zmiany, Sagan i Pinto za Dudę i Żyrkę (Rado na prawą, trzech w środku pola i Sagan na szpicy).
@ Walles
Jak zwykle rozumnie i logicznie prawisz Wallesie, ale jednak trudno mi zapomnieć Twoją gniewną reakcję na nasz zeszłoroczny remis w Molde
Co do 'to tylko Aktobe' i porównań pucharowych przeciwników, punkt widzenia każdego kibica jest tu w jakiś sposób spaczony. Na niektórych wrażenie robi sama nazwa, na innych wyniki osiągane w pucharach, na jeszcze innych nazwiska znajdujące się kadrze danej drużyny. A są i tacy, dla których Legia ma obowiązek ogolić nawet i Bayern
Ale ja nie ma zamiaru udawać że nie popełnialiśmy błędów. Napisałem tylko że w tej specyficznej sytuacji zarówno około legijnej jak i klimatycznej, tam na miejscu, nie będę surowy w ocenie. Uważam także że u siebie Aktobe jest niewdzięcznym przeciwnikiem, że napsuło krwi wielu drużynom będącym na poziomie Legii lub wyższym. We wcześniejszym wpisie przyznałem wprost że parokrotnie nie byliśmy w stanie dotrzymać kroku graczom Aktobe. Ale apelowałem także o to żeby rozbicie Celtiku w proch i pył nie wznosiło nas na poziom na którym jeszcze nie jesteśmy. Pisałem że błędy były, mamy swoje problemy jednak przede wszystkim chciałem oddać cesarzowi co cesarskie. W tym trudnym momencie, na trudnym terenie piłkarze powalczyli i przywieźli zwycięstwo. I cieszę się z tego ogromnie, nie przysłania mi to niedociągnięć bo takie mają i Real i Bayern, co dopiero mówić o Legii. Ale nie czas na to tym bardziej że jestem w 100% przekonany że mecz w Warszawie będzie wyglądał inaczej, nasza gra będzie wyglądała inaczej. A wytykać błędy zawsze możemy. Czy z Celtikiem było aż tak dobrze/ czy nie mogliśmy stracić bramki przy stanie 1:1 kiedy Kris Commons przedarł się środkiem i mógł pytać Kuciak gdzie mu strzelić? Czy nie mieliśmy błędów Vrdolijaka i Brzyskiego? Czy tuż przed przerwą nie pozostawiliśmy przed polem karnym samego McGregora i Kuciak nas nie uratował? Można by mnożyć pytania tylko są takie chwile w których uważam że trzeba trochę odpuścić i po prostu cieszyć się ze zwycięstw. Bo do ideału nie zbliżymy się za prędko o ile w ogóle będzie dla nas widoczny na horyzoncie. Mamy przeciętnych europejskich zawodników i oni będą popełniać określone błędy. Należy nad nimi pracować, należy je eliminować ale w tym wszystkim my jako kibice musimy się cieszyć z tego co nam daje ten zespół i w tym trudnym dla nich okresie wspierać ich z całych sił. Mnie czwartkowy mecz sprawił niekłamaną radość mimo pewnych mankamentów. Doceniam to co zrobili zawodnicy Legii bo do miana wirtuozów brakuje im dużo a mimo to swoją postawą dają mi sporo radości. Wygrywają więc świętujmy, pamiętajmy o błędach lecz niech one nie sprawiają że będziemy w nastroju "Kurde, znowu im daleko do Bayernu"