- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Real - Legia 5-1: Inny świat
Pierwszy raz w historii Legia zmierzyła się z wielkim Realem Madryt. Wynik tego starcia nie przyniósł niespodzianki. W meczu trzeciej kolejki grupy F Ligi Mistrzów nasza drużyna przegrała w Madrycie 1:5. Honorową bramkę dla Legii zdobył Miroslav Radović.
Trener Jacek Magiera kolejny raz nie mógł skorzystać z Michała Pazdana, mimo że jeszcze kilka dni temu mówiło się, że jest duża szansa na to, by Pazdan był gotów do gry. Tym samym parę środkowych obrońców stanowić mieli Jakubowie – Rzeźniczak i Czerwiński. Od ławki rezerwowych mecz zaczął Nemanja Nikolić. Skład Legii wyglądał następująco: Malarz – Bereszyński, Czerwiński, Rzeźniczak, Hloušek – Guilherme, Jodłowiec, Odjidja-Ofoe, Moulin, Kucharczyk – Radović. Real rozpoczął w składzie: Navas – Danilo, Pepe, Varane, Marcelo – Asensio, Kroos, Rodríguez – Bale, Benzema, Ronaldo.
W pierwszej połowie oglądaliśmy otwarty mecz z dużą ilością sytuacji strzeleckich i bramek, w dodatku, o dziwo, dla obu stron. Zawodnicy Realu z dużą łatwością przedostawali się w okolice pola karnego Legii, szukając okazji do dośrodkowań i strzałów, ale jednocześnie zostawiali legionistom wiele wolnej przestrzeni do kontr, co nasi zawodnicy starali się wykorzystać.
Zgodnie z przewidywaniami Real dominował od początku meczu, ale pierwszy celny strzał oddała Legia. W 7. minucie Moulin uderzył zza pola karnego i Navas musiał interweniować. Minutę później mogło być 1:0 dla gospodarzy, ale Bale nie spodziewał się, ze piłka trafi do niego w polu karnym Legii. W 9. minucie Legia wyprowadziła kontrę. Odjidja-Ofoe podał do Jodłowca, ten strzelił, niestety zbyt lekko, by pokonać Navasa. Real odpowiedział strzałem Benzemy z ostrego kąta, odbitym przez Malarza. W 12. minucie Legia rozegrała bardzo dobrą akcję. Guilherme wycofał piłkę, z linii pola karnego strzelił Odjidja-Ofoe, niestety trafił tylko w słupek. W 16. minucie Legia znów mogła ruszyć z kontrą, jednak Odjidja-Ofoe nie podał w tempo do Kucharczyka. Gospodarze szybko przenieśli piłkę na połowę Legii. Bale spokojnie ustawił sobie piłkę na lewej nodze, z pola karnego strzelił w długi róg i było 1:0. W 20. minucie zrobiło się już 2:0. Do podania z głębi pola doszedł Benzema, utrzymał się przy piłce i wycofał ją do Marcelo. Strzał brazylijskiego obrońcy odbił się od Jodłowca i trafił do bramki. Dwie minut później było 2:1. Ładnie rozegrana akcja Legii zakończyła się faulem Danilo na Radoviciu w polu karnym. Do ‘jedenastki’ podszedł sam poszkodowany i pewnym strzałem zdobył gola dla Legii.
Wymiana ciosów trwała dalej. Mocny strzał Benzemy odbił Malarz. W 30. minucie uderzył Asensio i minimalnie chybił. W 33. minucie do rzutu wolnego podszedł Ronaldo. Strzelił celnie, ale Malarz obronił. W 36. minucie Bale stracił piłkę na rzecz Hlouška pod swoim polem karnym. Legioniści stanęli przed doskonałą szansą na wyrównanie, ale naszym zawodnikom nieco zabrakło w tej sytuacji spokoju. Strzał Kucharczyka minął bramkę. Minutę później było 3:1. Piłka trafiła w polu karnym do Ronaldo, który wycofał ją do Asensio. Malarz nie miał szans przy płaskim strzale pomocnika Realu.
Taki wynik utrzymał się do przerwy. Real grał na luzie, ale my bardziej byliśmy skupieni na postawie Legii. Mimo niekorzystnego wyniku mogło cieszyć, że Legia chce grać w piłkę i szuka swoich szans na boisku w Madrycie.
Początek drugiej części meczu zdawał się wskazywać na to, że gospodarze postanowili trochę podkręcić tempo. W 49. minucie świetnie zachował się Malarz, broniąc sytuacyjny strzał Marcelo. Gospodarze ponowili atak i Ronaldo mógł znaleźć się sam przed Malarzem, jednak Portugalczyk zagapił się i zmarnował szansę. Minutę później Moulin stracił piłkę w środku pola i zawodnicy Realu ruszyli z kontrą. Legioniści w tej akcji ratowali się aż dwoma faulami. Ronaldo miał szansę z rzutu wolnego, ale tuż zza linii pola karnego trafił w mur. Legia przetrzymała ten początkowy napór i próbowała się odgryzać, ale nasi zawodnicy byli już coraz bardziej zmęczeni. Brakowało im polotu, który oglądaliśmy przed przerwą, a przede wszystkim dokładności w wyprowadzaniu kontr. To zapowiadało kolejne bramkowe szanse dla gospodarzy, bo Real był najgroźniejszy kiedy Legia znajdowała się przy piłce i traciła ją przy próbie wyprowadzenia ataku.
Po godzinie gry wśród gospodarzy na boisku pojawili się Vázquez i Morata, zmieniając Bale’a i Rodrígueza. W 68. minucie Guilherme i Bereszyński nie zrozumieli się pod polem karnym Realu. Gospodarze wyprowadzili błyskawiczną kontrę. Morata w pełnym biegu zgubił Czerwińskiego, dośrodkował, do piłki dopadł Vázquez i po akcji dwóch zmienników było 4:1. W 73. minucie boisko opuścili Guilherme i Radović. W ich miejsce pojawili się Kazaiszwili i Nikolić. W 79. minucie swojego gola mógł zdobyć Ronaldo, jednak nie trafił w bramkę po dośrodkowaniu Benzemy. Portugalczyk miał kolejną szansę w 83. minucie, ale z bliska przestrzelił. Nie mogąc strzelić gola, Ronaldo zadowolił się asystą. W 85. minucie, po kolejnej kontrze w wykonaniu gospodarzy, Portugalczyk podał do Moraty, który w sytuacji sam na sam z Malarzem zdobył piątego gola dla Realu. Legia odpowiedziała akcją, po której miała swoją najlepszą szansę po przerwie. Do strzału doszedł Nikolić, jednak uderzenie było zbyt słabe, by zaskoczyć Navasa. W 88. minucie po kolejnej kontrze znów strzelił Ronaldo i znów lepszy był Malarz.
Mecz zakończył się wynikiem 5:1. Wynikiem wysokim i zasłużonym, chociaż trudno krytykować legionistów za ten mecz. Nasza drużyna zagrała na tyle, na ile była w stanie. Tak po prostu wygląda w tej chwili układ sił w europejskiej piłce i niestety trudno spodziewać się, żeby w dającej się przewidzieć przyszłości różnica dzieląca Real i Legię miała się zmniejszyć.
Tym sposobem puchar byłby nasz, bo stary dobry Rado tworzy chyba lepszy duet z Odjidją niż z Dudą.
Co do meczu w strefie przez którą przechodzą piłkarze zatrzymał się przy nas Vuko i był zadowolony. Porównał ten mecz z pierwszym. Za ten nie możemy się wstydzić. Podkreślił zaangażowanie i fakt że mieliśmy sytuacjie w tym meczu. Bardzo długo rozmawiał Marcelo a Ronaldo tylko przemknął.
Zwrócę jeszcze uwagę na jedną kwestię. Przed meczem puszczany jest ten hymn Realu https://youtu.be/eE0Lx951VEA
Możecie się śmiać ale naprawdę czuć dumę z klubu na stadionie podczas śpiewania. Nie nie pychę, wyższość a dumę.
Co, rzecz jasna, ani trochę nie zmienia faktu, że trochę smutno, iż Tak po prostu wygląda w tej chwili układ sił w europejskiej piłce.
Na razie, to pięknie przegrywamy.
Mniej więcej, bo chyba każdy zdaje sobie sprawę, że Real przez ok 75 min grał może na 70% swoich możliwości.
Troszkę to smutne, że jesteśmy dumni z drużyny, która dostaje baty, ale przynajmniej z podniesioną głową. Mnie sie bardzo podobało i wolę taką grę (mimo wysokiej porażki) od zaparkowanego w polu karnym autobusu i dzidę. Mam nadzieję, że lekcja, jakiej udzielił nam Real nie pójdzie na marne.
Wczorajszy mecz dobitnie obalił też tezę, że pieniądze w futbolu nie grają
W mojej ocenie jedynym piłkarzem Legii, który mógłby wczoraj zagrać w białym stroju był Odjidja-Ofoe (4,5 mln euro) wschodząca gwiazda naszej ekstraklasy, choć jego wartość na tle zawodników Królewskich jest śmiesznie niska. Brakuje nam jeszcze przynajmniej pięciu tej klasy piłkarzy, abyśmy mogli dołączyć do europejskich średniaków.
Na takie "Reale" będziemy jeszcze długo patrzeć jak na drużyny z innej galaktyki. Mnie z pewnością życia nie starczy, aby "czuć (taką) dumę z klubu na stadionie podczas śpiewania "Mistrzem Polski jest Legia..". "Nie nie pychę, wyższość a dumę", choć przy śpiewaniu "Sen o Warszawie" zawsze mam łzy w oczach.
Stałe fragmenty gry - wygląda na to, że zaczynamy lepiej reagować i blokować rywali. Potrafimy wyprzedzić przeciwnika i wybić piłkę.
Defensywa - tu czasami mam wrażenie że brakuje doskoku do rywala czy podwojenia ataku. Tak trochę bojaźliwie czekamy co przeciwnik zrobi. Tracimy bliźniaczą bramkę z lewej strony boiska tak jak w meczu z Pogonią. Czy to Rzeźniczak czy wczoraj Hloušek w ten sam sposób zostali ograni gdzie rywal zwodem schodził do środka boiska i strzelał po długim słupku. Trudna sytuacja w polu karnym gdzie obrońca musi uważać na faul. Jednak ja w obu sytuacja odniosłem wrażenie, że byliśmy za daleko od rywala i brakowało doskoku drugiego Legionisty. W Madrycie mógł to zrobić Rzeźniczak czy Moulin gdyż Bale dość wolno przesuwał się w stronę naszej bramki i był czas na reakcję. Zdecydowanie bliżej miał Francuz jednak całej sytuacji przyglądał się na stojąco mimo, że Walijczyk mijając Hlouska biegł prosta na Moulina. Szkoda, że Francuz w pewnej chwili zatrzymał się i zamiast doskoczyć i podwoić atak na rywalu. Ale to są właśnie te niuanse które należy dopracować i które wymagają czasu.
Ogólnie zagraliśmy dobry mecz. Na taką grę obecnie Legię stać.
To nie jest kwestia automatyzmu, tylko elementarnego braku wiedzy jak grać na danej pozycji. Przykład Rzeźniczaka jest tutaj wręcz szkolny. Gość gra już ładnych kilka lat na pozycji stopera a w dalszym ciągu nie ma zielonego pojęcia jak się zachowywać w niektórych sytuacjach. Przykład z wczoraj: idzie przerzut do Bale'a, Hlousek próbuje zablokować dośrodkowanie a co robi Rzeźniczak? Ano, zamiast pójść na asekurację, to biegnie do Malarza i zaczyna pilnować linii 5 metra. Następny przykład z meczu z Pogonią: idzie kontra Pogoni, Rzeźniczak widzi, że jest ostatni w linii i ma za plecami Frączczaka i zamiast zrobić dwa kroki do przodu na chwilę przed podaniem, to zostaje w blokach. Albo to jest zwykły sabotaż albo ten gość na boisku najzwyczajniej w świecie nie myśli.
Będę to powtarzał do znudzenia: latem rozpieprzono defensywę i mamy tego efekty. Jeśli zimą jej nie odbudujemy odpowiednimi transferami, to na koniec sezonu nie załapiemy się nawet na puchary, tylko podzielimy los Cracovii Stawowego.
Teraz trochę dziekciu - Sektor napisał że nie ma automatyzmów, CTP na to że to zwyczajnie braki w umiejętnościach. I tu muszę zgodzić się z CTP - nasi stoperzy to przykład idealny, niestety pewnych zachowań nie mają i się ich już nie nauczą. Obrony środkowej nie mamy. Na dodatek nie mamy również defensywnego pomocnika, bo poziom Jodły jest żałosny, a jak patrzę na jakość podań Jodły i Vadisa to jak bym porównywał rencistę i rentiera. Nasza gra defensywna wygląda źle. Słabo wyglądał Kuchy, ale to moim zdaniem brak formy po kontuzji - dużo strat, ale też niestety to o czym wiemy - ubóstwo techniczne.
Pazdan w formie i Jodła w formie potrzebni od zaraz
Z tym elementarnym braku wiedzy można polemizować. W różnych schematach masz różne zadania i obowiązki. Niby wszystko jest zbliżone ale jest inaczej.
Z defensywą Magiera będzie miał najwięcej pracy. Sama linia obrony nie wystarczy. Musi być odpowiednie wsparcie i asekuracja drugiej linii. Pierwsza bramka brak reakcji i złe ustawienie Moulina. Trzecia bramka Jodłowiec zamotany i źle ustawiony na 11 metrze pola karnego. Czwarta bramka brak jak dobrze pamiętam Kucharczyka i gości wchodzi z jego strefy w nasze pole karne bez krycia.
Transfery - to nie jest prosta sprawa. Kupno Dąbrowskiego wydawało się znakomitym posunięciem. Jak na razie nie spełnia oczekiwań. Czerwiński ma charakter ale przednim jeszcze sporo nauki ale zaskoczy. Najbardziej żal odejścia Lewczuka. Kupiliśmy dwóch zawodników i jak na razie żaden go nie potrafi zastąpić.
Jadnak słusznie piszesz, że należy szukać wzmocnień na środek i na lewą stronę. Czech musi mieć konkurencje na swojej pozycji. Co będzie jak zimą odejdzie Pazdan? Będzie źle.
Rzeźniczak - o nim napisaliśmy ostatnio chyba wszystko. Ja nie mam przyjemności kopać leżącego więc daje mu spokój. Jak gra każdy widzi i szkoda słów choć w Madrycie rażących błędów nie popełnił. Ale to powinien być jego ostatni sezon w Legii.
Ja również zachwycałem się grą Vadis. Fajny przegląd pola gry wyczucie tempa. Jodła w grze kombinacyjnej lepszy chyba nie będzie. Zawsze piła będzie mu odskakiwał.
Również widzę słabą grę środka obrony. Pewnych zachowań nie mają i się ich już nie nauczą. Czerwiński może jeszcze zaskoczy. W niektórych elementach jest do wyprostowania. Małym usprawiedliwieniem do pary środkowych obrońców może być fakt że były częste rotacji i pary się często zmieniały przez co brakuje zgrania. Ogólnie kiedy nie ma Pazdana brakuje dyrygenta z tyłu który będzie odpowiednio reagował i poprawiał błędne ustawienia.
Jak ocenisz postawę Malarza przy 1, 4 i 5 straconej bramce. Czy mógł któryś strzał obronić?
Ostatnio zawodnikiem, o którym najczęściej się pisze jest Jakub Rzeźniczak. Powiem tak: w meczach ligowych gra gorzej i robi gorsze rzeczy niż wczoraj.
Ciekawy jest przypadek Jodły: największy przebyty dystans spośród wszystkich zawodników. Zawsze pod grą. Ale same kontakty z piłką momentami takie, że usiąść i płakać. Szkoda, że pod tym względem nie jest w formie.
Cieszę się, że Michał Kopczyński dostał szansę występu.
Żałuję, że nie ma klona Odidjy-Ofoe. Jeden egzemplarz wystawialibyśmy w 1. połowie, drugi w drugiej. A tak, sił na pełnowartościową grę jest tylko na 45 minut.
Pochwalę bardzo, mimo udziału w straconych golach, Hlouska. Bardzo silny, pracowity i grający dla drużyny w każdym miejscu boiska. I Beresia. Mniej niż Czech wniósł, mniej też zawalił, ale podobała mi się niezwykle jego sumienność.
Cóż, porównując z Borussią, różnica w grze jak między nieboszczykiem a kimś mocno przeziębionym, choć wyniki porównywalne.
Też początkowo jego brałem pod uwagę jako głównego winowajcę ale jeśli się przyjrzeć dokładnie, to on pilnował jednego z nadbiegających przeciwników. Jedynym, który nikogo nie kryje w tej sytuacji jest właśnie Rzeźniczak.
"Czwarta bramka brak jak dobrze pamiętam Kucharczyka"
Kucharczykowi, to ja naliczyłem 3 bramki. W każdej z nich miał swój niebagatelny "udział".
"to powinien być jego ostatni sezon w Legii"
Rzeźniczakowi rok temu przedłużono kontrakt do 2018 r. U Berga był podstawowym stoperem ale jak grał Berg, to wszyscy wiemy - było komu asekurować stoperów, no i by też Kuciak. Potem przyszedł Czerczesow, wygonił Legię z własnej połowy na połowę przeciwnika i Rzeźnik stracił miejsce w wyjściowej 11-tce. Przy taktyce Magiery tym bardziej miejsca dla Rzeźniczaka w Legii nie ma i trzeba go jak najszybciej pożegnać (znaczy, Rzeźniczaka a nie Magierę).
Co do trzeciej bramki to chciałbym przypomnieć, że Danilo był na spalonym i akcja Realu powinna być przerwana. Brak karnego za faul na Guim to był kolejny wielbłąd sędziego, który na tym poziomie rozgrywkowym nie miał prawa się wydarzyć.
Malarz bez błędu przy bramkach - przy 4 nie miał szczęścia, bo zwyczajnie piłka kilka centymetrów i trafiła by w niego, przy 5 to jest ryzyko może mógł troszeczkę wyjść i skrócić kąt, ale to takie gdybanie. 1 bramka to zupełnie bez szansy brak asekuracji Kuchego było widać - inna sprawa że jak Gui poszedł na asekurację przy drugiej bramce to Marcelo wszedł i załatwił sprawę - i tak źle i tak niedobrze
Wszystko było dla nich za szybko za dokładnie za dobrze.
Baron
to się nazywa technika użytkowa albo jej brak - jak ją masz to strzelasz z pierwszej piłki jak Asencio - i na 10 razy 7 wpada, albo jak Jodłowiec i na 10 razy wpada raz - to sie ćwiczy od małego i czego się mały Tomuś nie nauczył to duży Tomasz nie będzie umiał - dlaczego bo na to czasu na treningu nie ma. To samo Kuchy. Inna sprawa że gdyby byli w formie to tych błędów byłoby mniej.
coraz starszy
zupełnie się nie zgadzam ze zdrowiem Ofoe - uważam że przerwa na reprezentację zdecydowanie go poprawiła
Zgadzam się co do Hlouska - ja jego błędów przy bramkach nie widzę, a wybieganie agresywność na poziomie z wiosny - facet odżył i oby tak dalej - inna sprawa że ja w Hlousku "zakochany jestem"
Prawda jest taka, że tylko Vadis i momentami Rado oraz Hlousek pasowali tam jakością gry w różnych jej aspektach - taka to prawda ale chyba nikogo to nie zaskoczyło
Właściwie Panowie opisali wszystko co tyczy się meczu, jego przebiegu itd. Można dodać, że ZZ trochę Legii pomógł ustawiając swoją drużynę bardzo ofensywnie, z jednym defensywnym pomocnikiem Kroosem w środku. Więcej miejsca po odbiorze piłki dawało możliwość rozegrania w ofensywie. Oczywiście potrzebna była do tego nasza odwaga i chęć budowania dobrych akcji, a co do tego - wszyscy są zgodni. Legia nie została ze strachu w szatni...
Jeszcze dwie sprawy, które pozostały jakby w tle, pierwsza zostawiając na boku upodobania związane z modą...
Druga, bardziej istotna z uwagi na sobotni mecz z Lechem to udostępnienie Legii możliwości treningu na terenach treningowych Realu - następnego dnia po meczu. Dzięki temu uniknęliśmy męczącego nocnego powrotu do kraju, a co za tym idzie łatwiejszą regenerację po wysiłku, nie zaburzając przygotowań do sobotniej kolejki ligowej.
Ładny gest Realu Madryt
Mecz dostarczył okazji do porównania różnicy w samej grze.. Gdyż stałe podkreślanie,że mają oni wyższe umiejętności techniczno-taktyczne i są ogólnie mówiąc lepsi niczego sensownego do dysputy nie wnosi, a wręcz obraz zaciemnia.
Najpierw o Legii.
Nasza drużyna zaprezentowała się jako zupełnie niezgrany i źle zorganizowany zlepek przypadkowych zawodników. Zagraliśmy bojaźliwie, nieporadnie, niedokładnie i statycznie.
A teraz rozbiorę te słowa na czynniki pierwsze.
Każdy zespół w sytuacjach trudnych, a taką niewątpliwie był mecz z Realem ma opracowane, wytrenowane, wyćwiczone warianty zagrań w ofensywie i defensywie, które stosuje niejako na pamięć. Bowiem z taką drużyną jak Real nie da się na serio improwizować, lecz trzeba grać na to co się umie na pewno.I nie chodzi tu o jakieś rozliczne rodzaje zagrań,ale dwa,może trzy. a Legia nie miała żadnego.Więc nasi zawodnicy czuli się jak w gęstej mgle i w tym co grali więcej było przypadku niż myśli.
Bojaźliwie. Prawie wszyscy w prawie każdej sytuacji jak tylko dotknęli piłki natychmiast odwracali się w kierunku swojej bramki i grali do tyłu często tak jak by ta piłka ich parzyła.Nawet jak któremuś udało się odwrócić z piłką w kierunku bramki Realu to nie bardzo miał do kogo podać, gdyż nikt na pozycje nie wychodził.A jak już ktoś poszedł do przodu to z reguły na podanie się nie doczekał.
Nieporadnie.W przerwie meczu w kanale pokazano ustawianie się piłkarzy Legii w paru sytuacjach meczowych.Przypominało to grę na podwórku. w której zasadami było :" Kupą mości panowie, kupą" i "Tam gdzie piłka tam i my".A przecież gra strefą to dziś już powinno być abecadło,a przesuwanie się wobec piłki i własnych kolegów absolutną regułą.Że nie wspomnę o wzajemnej asekuracji , kryciu i to wszystko w sytuacji kiedy ponoć przyjęliśmy defensywną taktykę, a wiec powinniśmy przynajmniej we własnej strefie obronnej mieć przewagę liczebną . A tu nikt nawet nie stał na linii pomiędzy strzałem a bramką. Za to jeden z nich, reprezentant, stał bokiem do strzału poza światłem bramki.Zgroza.
Niedokładnie. Prawie wszystkie bramki straciliśmy po niedokładnych zagraniach na własnej połowie lub w jej bezpośredniej bliskości. Wynikało to po części z braku zgrania, gdyż zawodnik który dostał piłkę dopiero wówczas zastanawiał się co z nią z robić, ale przede wszystkim z braku nawyku precyzyjnego dogrania piłki z odpowiednią siłą na właściwą odległość.
Statycznie. To dla mnie było niezrozumiałe.Ja nie wiem czy nasi zawodnicy aż tak bali się,że im nie starczy sił,że grali na stojaka czy tez dotknął ich paraliż postępowy.Bo tak naprawdę ten który miał piłkę nie miał do kogo jej zagrać, bo wszyscy się pochowali za graczy Realu. Więc stojącemu rywale z reguły piłki odbierali.
Co natomiast pokazał Real.
Różnorodność form atakowania i obrony oraz swobodę w grze.
Cierpliwość , spokój i opanowanie .
Ekonomikę poczynań połączona z arytmią gry.
Ten ostatni element najlepiej obrazuje porównanie gry bocznych obrońców Realu i Hlouska. Nasz zawodnik włączał się do akcji ofensywnych,aby po odzyskaniu piłki przez przeciwników biegiem wracać pod swoje pole karne do obrony.Obrońcy Realu tez się włączali tylko,że po stracie piłki nie wracali. Na ich pozycjach ich miejsce zajmowali będący najbliżej tych pozycji inni zawodnicy Realu.Przywracanie ustawienia miało charakter płynny i polegało na obsadzie pozycji, ale niekoniecznie tymi zawodnikami ,którym nominalnie te pozycje przypisano.
Defensywni pomocnicy wypełniali luki pomiędzy formacjami i wewnątrz nich.
Kiedy Real atakował grali oni szeroko, a kiedy był atakowany schodzili w środkowe rejony.
Trzej napastnicy ustawicznie zmieniali pozycje,ale tez potrafili zagrać we dwóch lub trzech w jednym rejonie przed naszą obrona po to ,a by ściągnąwszy wszystkich naszych zawodników w ten rejon gwałtownym przerzutem przenieść akcję na drugą stronę pola karnego.
Drużyna Realu nie bawiła się w atak pozycyjny. Ich głównym sposobem zdobywania bramek był szybki atak. Cierpliwie czekali na nasze błędy, a było ich co niemiara i wykorzystując swoją szybkość oraz fakt,że w akcjach ofensywnych brało udział co najmniej 5 ich graczy błyskawicznie przenosili akcje pod nasza bramkę.Na podkreślenie zasługuje również i to,że każdy kto z graczy Realu miał piłkę mógł ją zagrać do co najmniej 2 zawodników wychodzących na pełnej szybkości do przodu,ew.do dwóch grających z boku gotowych do asekuracji w razie ataku na niego oraz do co najmniej jednego z tyłu zabezpieczającego przed jego ograniem i próbą ataku na własną bramkę.
Można jeszcze wiele napisać na temat gry Realu. To wszystko co oni robili na boisku nie jest tylko przejawem wybitnego talentu, chociaż też,ale przede wszystkim ogrania. Te szlify generalskie jakie oni mają zdobyli w walce na boisku z groźnymi rywalami.
I tylko jedno nam się udało tak jak w dawnych filmach o Andżelice. Jest taka scena w ostatnim z nich kiedy Andżelika mocno użyta przez różnych mężczyzn wraca do mężusia i radośnie mu powiada "Ale królowi nie dałam".
Taki i my dumnie możemy podnieść głowę i powiedzieć :" Ale Ronaldo nam gola nie strzelił ".
Szczerze mówiąc dziwi mnie takie postawienie sprawy...
Nikt tu ( jak czytam) nie cieszy się wynikiem sportowym uznając wyższość piłkarzy Realu, nikt też aż tak w czambuł nie przekreśla piłkarzy Legii. Ja oczywiście mogę zrozumieć chęć nadmiernej interpretacji teoretyzowania, wymagań i oczekiwań, ale...cytując:
"Każdy zespół w sytuacjach trudnych, a taką niewątpliwie był mecz z Realem ma opracowane, wytrenowane, wyćwiczone warianty zagrań w ofensywie i defensywie, które stosuje niejako na pamięć" - Legia
"Można jeszcze wiele napisać na temat gry Realu. To wszystko co oni robili na boisku nie jest tylko przejawem wybitnego talentu, chociaż też,ale przede wszystkim ogrania. Te szlify generalskie jakie oni mają zdobyli w walce na boisku z groźnymi rywalami".- Real
Ja się nie znam jak ( Senator) ale ten cytat dotyczący Legii jest moim zdaniem nie na miejscu... Chyba nie jest to dla nikogo tajemnicą, że obecny skład dopiero krystalizuje się pod nowym trenerem, a niedawne "chochole tańce ze składem" Hasiego jedynie zaburzyły jakąkolwiek równowagę. Czy zatem szukanie schematów pamięciowych jest na miejscu? Zarówno dotyczących defensywy oraz ofensywy...tych - wypracowanych - szczególnie?
Ja w odróżnieniu teoretykiem nie jestem ale zapewniam, że wiele drużyn wychodząc na tym stadionie..."waży trochę więcej o zawartość spodenek" - a tego akurat nie widziałem. Widziałem za to chęć walki podyktowaną ambicją na miarę swoich możliwości - i tu ja bynajmniej się nie zawiodłem. Oczywistym jest fakt różnicy wyszkolenia technicznego, taktycznego i wszelkiego...
Łagodnie przechodząc do cytatu drugiego - no oczywiście ogrania.
Ogrania z dobrymi lub dobrymi jeszcze bardziej na arenach ligowych i europejskich - zgoda. Nawet dodam więcej, zmiany które zaistniały w Realu Madryt to obecność na placu reprezentantów Hiszpanii - jeden lepszy od drugiego. Porównanie pewnych prawd jeśli chodzi o realne możliwości obu zespołów w aspekcie wymagań w stosunku do Legii jest daleko idącym przejaskrawieniem...
I aby tak łatwo nie było z tym Realowym geniuszem generalskich szlifów to mam w pamięci niedawne porażki z Barceloną która także potrafiła swoimi umiejętnościami techniczno - taktycznymi wrzucać im do sieci po cztery, czy pięć bramek ( hmmm)...z tego co pamiętam nawet na ich stadionie...czyżby wtedy zapominali jak się przesuwać formacjami, jak podwajać i asekurować? Lub jak budować akcje ofensywne? Ci sami
Wynik trochę pechowy i za wysoki. Mieliśmy słupek na początku meczu, koncertowo zwalone świetne sytuacje przez Kucharczyka czy Jodłowca, straciliśmy bramkę po rykoszecie, trzecia bramka Danilo padła po akcji Realu ze spalonego, brak odgwizdanego karnego po faulu na Guilherme ... Jak na tak biedny klub i w kryzysie, w skali Europy jak Legia to nie było źle, choć jak napisałem mogło być zdecydowanie lepiej.
Niestety ale zaraz wszystko może koncertowo pierdzielnąć dzięki baranom mieniącym się kibicami Legii.
Ja to jakoś rozumiem. Dziś też rozmawiałem z kilkunastoma osobami i one też były zadowolone. Z tego,że spodziewali się wyższej porażki niż 1:5 i gorszej gry. Na to ja taki dociekliwy zapytałem ,a jakiego wyniku oczekiwali i na czym miała polegać ewentualnie ta jeszcze gorsza gra?.Odpowiedzi się nie doczekałem. Bo świadomość tych którzy patrzyli na mecz w TV nie kształtuje ich ogląd ,ale to co mówią komentatorzy. A oni bredzili o łagodnym wymiarze kary, o tym,że Legia się odgryzała, o tym,że piłkarze Legii przeprowadzili kilka akcji i że byli nieskuteczni.To ja przepraszam,ale to brzmiało jak by nasza drużyna nie miała nóg i ani chodzić,a ni biegać, ani kopać piłki nie była w stanie . Kpili w żywe oczy z poważnego meczu
Bo ja się nie godzę,aby Legia przegrywała z kimkolwiek 0:6 czy 1:5 i za przeproszeniem guzik mnie obchodzi kto to jest. Jeżeli Panowie się godzicie i jeszcze się cieszycie i opowiadacie dyrdymały,że my mogliśmy.Podrapać się w tylną część ciała i to za ich pozwoleniem
@Zgred.
To ja byłem pierwszym,który odważył się napisać,że Magiera powinien zastąpić Hasiego.I zdania nie zmieniam. Tylko,że piłkarze, którzy są w Legii nie są w niej od wczoraj i pewne rzeczy należy ewolucyjnie zmieniać,a nie burzyć,nie bardzo wiedząc co zamiast tego zburzonego budować. Legia pod wodzą trenera Magiery grała już 4 mecz i w każdym z nich nie tylko występowali różni zawodnicy,ale co gorsze w każdym z nich Legia grała innym ustawieniem taktycznym.Wedle mnie nie ma czasu na eksperymenty,bo obudzimy się z ręką w nocniku. czyli ośmieszenie w Europie i brak pucharów w kraju.
A Ty, który pasjonujesz się piłką siatkową pamiętasz czasy trenerów przetrwalników, którzy stale reprezentację w tej piłce odmładzali i stale nam tłumaczyli,że jak odmłodzą ostatecznie to dopiero wtedy nasi będą grać jak z nut. Więc ja się na czcze gadki już nie nabieram. Podobnie jak na obwinianie o wszystko Hasiego. Może i za parę lat za nieudolność w grze będziemy go obwiniali ?
@Dalkub.
Napisz mi z łaski swojej w którym miejscu napisałem nieprawdę. Jak cię moja ocena tak uwiera to wyobraź sobie,że ja uznałem to co napisałem za wyjątkowe łagodne, bo w telewizorze , jak się wyłączy komentatorów, to wyglądało to tragicznie. Masakra piłą tarczową . I miej na względzie, że nie oceniałem poszczególnych piłkarzy. Bo uznałem,że nie należy im dokładać bo ich życie bije. Jedyni, dzięki którym to jakoś wyglądało to byli Odjidja, częściowo Radovicz i Malarz.O reszcie zapomniałem.
@Baron.
Przepraszam ,ale kto to powiedział,że jak się gra z takim Realem to trzeba się modlić,aby nie przegrać dwycyfrowo. Ja znam inne powiedzenie,że "mecz można przegrać, wygrać,albo zremisować".Co oznacza,że przed meczem każdy wynik jest możliwy.. Masz oczywiście prawo mówić tak jak trener i Radovicz,że wynik jest za wysoki. Ja nikomu bujać w obłokach nie mogę zabronić. Ale z tym padaką Guilherme i rzutem karnym to przesadziłeś.On w tej sytuacji powinien zostać potraktowany kolorem żółtym za wyjątkowo nieudolną próbę wymuszenia.To może być niezły piłkarz , bo ma zadatki,ale nabrał złych manier, a one wynikają po części z tego,że on uważa,że małemu i słabemu należą się przywileje na boisku. Nie należą się.
I pamiętaj,że jak nas z Pucharów nie wywalą to oni nam jeszcze dadzą rewanż.
jak pewnie wiesz często Legię krytykuję i za wynik 5:1 należałoby się wstydzić i krytykować. Czy ja się cieszę z wyniku? nie, czy się cieszę z gry - średnio z pewnych momentów, czy był chaos - był momentami oczywiście. Nie bierzesz wszakże pod uwagę że drużyna Madrytu UL jest wiecej warta niż nasza jedynka i oceniasz naszych tuzów na tle najlepszej drużyny poprzedniego sezonu. Oczywiście można i tak i można oczekiwać że Legia z Realem wygra, tylko to mało jest realne - stąd to moje "odjechałeś"
Chciałbym abyś w wolnej chwili obejrzał mecz z Dortmundem w Warszawie albo z Dundalk i porównał grę, konstruowanie akcji, szybkość podań i ich dokładność z meczem wczorajszym - wierz mi zobaczysz różnicę
Jaja sobie robisz ?
Wyobraźmy sobie, że 10 komentujących na CL zasiada w jednej łodzi przy wiosłach i startuje w wyścigu Cambridge vs Oxford
Nasza osada przegrywa z dwiema ekipami o 50 metrów, a komentatorzy piszą podobny tekst:
"Ci, którzy spodziewają się zadowolenia, że osada czarnej eLki przegrała tylko o 50 m z Cambridge i o 100 m z Oxford nie przyniosła wielkiego wstydu niech na mnie nie liczą. Ja się nie cieszę. Mnie jest smutno i mnie jest żal.
Wyścig dostarczył okazji do porównania różnicy w sposobie wiosłowania.. Gdyż stałe podkreślanie, że mają oni wyższe umiejętności i są ogólnie mówiąc lepsi niczego sensownego do dysputy nie wnosi, a wręcz obraz zaciemnia.
Najpierw o nas.
Nasza osada zaprezentowała się jako zupełnie niezgrany i źle zorganizowany zlepek przypadkowych wioślarzy. Wiosłowaliśmy bojaźliwie, nieporadnie, niedokładnie i statycznie.
A teraz rozbiorę te słowa na czynniki pierwsze.
Każda osada w sytuacjach trudnych, a taką niewątpliwie był wyścig z dwiema angielskimi osadami ma opracowane, wytrenowane, wyćwiczone warianty wiosłowania, które stosuje niejako na pamięć. Bowiem z takimi osadami nie da się na serio improwizować, lecz trzeba wiosłować najlepiej jak się umie na maksa. I nie chodzi tu o jakieś rozliczne rodzaje machnięć wiosłami, ale dwa, może trzy silne i równe, a nasza osada wiosłowała słabo. W dodatku kilku z nas wierciło się na wózkach, przez co łódź za bardzo się kołysała. Więc nasi wioślarze czuli się jak w gęstej zupie i w tym co płynęli więcej było przypadku niż myśli.
Na tym skończę, bo chyba każdy widzi, że Zbyszek zrobił sobie jaja
Powtórzę raz jeszcze ;
"Porównanie pewnych prawd jeśli chodzi o realne możliwości obu zespołów w aspekcie wymagań w stosunku do Legii jest daleko idącym przejaskrawieniem..."
Magiera nie burzy, własnie stara się ewolucyjnie odmienić spaloną ziemię jaką zostawił po sobie trener, którego profesjonalizm tak podnosisz ( ?)...czy mu wyjdzie ? nie wiem, ale widzę elementy poprawy nawet na tle Realu Madryt.
Wkładasz Zbyszku w czyjeś usta elementy radości czy zadowolenia z przegranej wynikiem 5:1 co całkowicie mija się z prawdą. Każdy zobaczył na swój sposób jakieś symptomy, zajawki czegoś oczekiwanego w grze Legii. A że zawodnicy Realu w sytuacjach Jodłowca, czy Kucharczyka strzeliliby bramki - to już zupełnie inna kwestia.
Dalkub sugerował obejrzenie meczu z Dortmundem - to dobra sugestia, gdyż przy profesjonalnym Hasim mając wtedy za przeciwnika piłkarzy z Madrytu - ten wynik dwucyfrowy z dużym prawdopodobieństwem stałby się faktem...
W obliczu wszystkich faktów stadionowych a w szczególności przed stadionowych do żartowania i śmiechu raczej mi nie jest...a już na pewno nie chce mi się rozkminiać czy Zbyszek uknuł tu zabójczo śmieszną intrygę, czy też był śmiertelnie poważny...jego sprawa
Nie chcesz, to się nie śmiej.
Ciekawy jestem komentarzy kibiców MC trenera Guardioli ?
Też napiszą podobne banialuki ?
Rzeczywiście trochę straciłeś wyczucia w opisie Legi. Zdecydowanie za ostro i bez odpowiednich podstaw. Chyba siedzieliśmy w fotelu pod innym kontem w stosunku do telewizora. Ale i tak można co nie zmienia faktu, że lubię czytać twoje wpisy.
Ja z porażki w ogóle się nie cieszę, skąd taki pomysł? Natomiast w grze Legii było widać na tle Realu symptomy fajnej gry i to nas cieszy a nie wynik, Realu jednej z najlepszych drużyn na świecie, tryumfatora zeszłorocznej edycji LM. Nie zaklinajmy rzeczywistości nas od Hiszpanów dzielą lata świetlne prawie w każdym aspekcie, bądźmy realistami. Nam zabrakło farta przy strzale Ofoe w słupek, a oni mieli farta przy rykoszecie Marcelo i nie odgwizdanym spalonym przy trzeciej bramce Danilo.
Co do Guilherme to się nie zgodzę, był faul w polu karnym na nim. Oglądałem kilkukrotnie powtórki i był ewidentnie wycięty, co nawet przyznają dziennikarze z półwyspu iberyjskiego i nie tylko.
Nie użyłbym słów: "zupełnie niezgrany i zle zorganizowany zlepek przypadkowych zawodników".
Zwarzywszy na fakt prowadzenia Legii przez Jacka Magierę przez stosunkowo krótki czas nie oczekuję szybkiej gry opartej na automatyzmach. Nie teraz, kiedy trener przejął drużynę w trakcie sezonu i miał i będzie miał skromne warunki treningowe. Są niezgrani, są słabo zorganizowani, ale nie zrobię im z tego zarzutu. Uważam, że trener i tak poprawił kilka aspektów w grze (jak wyprowadzenie piłki z obrony) pozwalając drużynie złapać odrobinę swobody i radości z gry. Da się dostrzec co najmniej dwa warianty rozegrania czy też dwa warianty taktyczne, w których piłkarze mniej więcej wiedzą co mają grać. A gdy nie wiedzą to jednak widać próby świadomego utrzymania piłki na połowie przeciwnika, a nie zwyczajowe kopanie do tyłu. To dobry początek. Nie ulega jednak wątpliwości, że do ideału jest bardzo daleko.
Odwracanie się w kierunku bramki czy też ustawianie się do podania tyłem do bramki (praktycznie skazanie się na grę pozycyjną od obrońców bez względu na to gdzie znajduje się piłka), brak pokazania się do podania, rażąca niedokładność, statyczność to są najgorsze nawyki z naszej ligi. Oni tak grają nie tylko z Realem, ale też z Termaliką czy Pogonią. To chory automatyzm a nie bojazliwość. Akurat ranga rywala bardzo fajnie takie rzeczy wręcz wyolbrzymia. I dobrze, bo na tle naszych ligowych rywali nikt tego nie zauważa. Tylko takie lekcje futbolu zmieniają świadomość naszych piłkarzy. W innym wypadku nie są podatni na sugestie zmian zachowań. Po takim meczu trener ma jedyną szansę zaszczepić wzorce prawidłowych zachowań. Przeciwnicy w lidze nie pomogą.
Gra defensywna obecnie w Legii to moim zdaniem ciut bardziej złożona sprawa. Jak Real budował akcje od własnej bramki to do naszych graczy nie mam zastrzeżeń odnośnie ustawienia i przesuwania się. Jak się gra odbywała w tempie naszej ligi to było super. Problem pojawiał się w dwóch sytuacjach. Tracimy piłkę na połowie przeciwnika lub idzie szybki atak i zapominamy o abecadle opisanym przez Zbyszka. Obrońcy lecą w panice pod własną bramkę i pilnują się nawzajem a pomocnikom się nie śpieszy. Choć jako tako linię obrony trzymamy to regułą jest, że taki Bale czy Frączczak ma 1 na 1 z obrońcą, a reszta się patrzy. Tu się odbywa czarowanie, a pomocnicy robią dwie najgłubsze rzeczy: albo z dystansu obserwują albo wpadają na linię obrony. Tak, to jest nieporadność, niestety w dużej mierze wynikająca z indywidualnego wyszkolenia, indywidulanych predyspozycji, nawyków ligowych i jeszcze nie wypracowanych automatyzmów. Taki Jodłowiec z Moulinem patrzą się na siebie i żaden nie ma pewności co zrobić i co zrobi partner z formacji. Czerwiński, Hlousek i Rzezniczak boją się krótkiego krycia i próby odbioru w strachu przed minięciem i braku wyczucia, kiedy to najlepiej zrobić.
I znowu muszę napisać, że Real te wady po prostu uwypuklił. Oni te błędy robią odkąd widzę ich na boisku. Nie spodziewałem się nagłej zmiany w tym aspekcie, bo z Realem gramy. Zagrali jak zwykle w obronie. I tu trener ma ogrom pracy do wykonania. Bez mała musi nauczyć abecadła gry w obronie, nauczyć współpracy i jeszcze dobrać właściwych wykonawców. Powiem szczerze, że miałby łatwiej, gdyby wziął 6 ludzi z ulicy.
Na moje oko zmierzył się zespół ligi hiszpańskiej prezentujący wysoką kulturę gry z zespołem ligi polskiej prezentujący typowy archaizm i niechlujność. Tym zdaniem chcę zwróć uwagę na perspektywę. Tu już nie chodzi tylko o problemy Legii, ale o problem niskiego poziomu naszej ligi, niskiego poziomu naszego szkolenia. Ta różnica nie wzięła się tylko z niecelnych podań Jodłowca, lecz z wielu lat braku rozwoju w naszej piłce, przez co wypuściliśmy na boiska wielu takich Jodłowców. Po młodej Legii już widać jak leży szkolenie (naśladujące sposób gry w Ekstraklasie), więc łatwo sobie wyobrazić, że przez najbliższe 10 lat nie dościgniemy poziomem gry choćby kluby belgiskie.
Niestety nie podzielam umiarkowanego zadowolenia piłkarzy, trenerów, mediów i kibiców z przebiegu meczu. Pokazaliśmy jak daleko nam do współczesnego futbolu, Boję się, że znowu to zakryje konieczność zmian w Legii, w naszej piłce, konieczność podjęcia ogromnego wysiłku zmian w wyszkoleniu trenerów i piłkarzy.
Jestem po prostu rozczarowany naszym poziomem i trudno mi się cieszyć, że nie było gorzej.
Zastanawiałem się czy Sobiesław Zasada naprawdę jest tak słabym kierowcą, by na polskim Fiacie 125p nie móc choćby ukończyć tego rajdu ?
Wszak samochód którym jechał z pozoru niczym się nie różnił od konkurencji.
Też miał przecież 4 koła, kierownicę, silnik, skrzynię biegów o servisie nie wspomnę.
Tyle tylko, że miałem 10 lat
@Dzynek
Czy chciałeś powiedzieć, że Legia Magiery po 3, 4 czy nawet 6 obozach przygotowawczych tym samym składem zagra w Madrycie z Realem jak równy z równym ?
Tego nie chciałem powiedzieć. Z pewnością widzielibyśmy lepszą Legię. Mniej błędów, więcej automatyzmów, szybszą grę. Zapewne wtedy Real włączyłby wyższy bieg. ale bardziej prawdopodobny byłby wynik 2-4 lub 2-3.
" Po młodej Legii już widać jak leży szkolenie (naśladujące sposób gry w Ekstraklasie), więc łatwo sobie wyobrazić, że przez najbliższe 10 lat nie dościgniemy poziomem gry choćby kluby belgiskie"
Ośrodek szkoleniowy Realu zajmuje 1 200 000 metrów kwadratowych. Wygląda jak baza wojskowa – cały ogrodzony, w wielu miejscach zabezpieczony drutem kolczastym. Po wejściu na teren ośrodka mija się kolejne boiska treningowe, w sumie jest ich jedenaście, każde oświetlone. Jest też stadion im. Alfredo di Stefano na 6 tys. osób. Trening odbył się na boisku, obok którego znajduje się budynek przeznaczony dla mediów. Są tam sale audiowizualne, ogromna sala konferencyjna, zaś piłkarzy można obserwować podczas zajęć ze specjalnego balkonu.
" ale bardziej prawdopodobny byłby wynik 2-4 lub 2-3"
Raczysz sobie żartować
Betis Real dostał szóstkę
Już kiedyś pisałem, że w szkoelniu młodzieży ważniejsza od infrastruktury jest kadra szkoleniowa.
Naszym trenerom potrzebny jest wyjazd z kraju, żeby zrozumieli błędy w procesie szkolenia.
Po przebiegu gry oceniam, że 2 goli spokojnie dałoby się uniknąć, a co najmniej jednego więcej strzelić. Real nie grał całego meczu na pełnych obrotach ani na zwyczajowym poziomie intensywności Primera Division.
Nawet najlepszy kucharz świata nie ugotuje zupy bez garnka
"Po przebiegu gry oceniam, że 2 goli spokojnie dałoby się uniknąć, a co najmniej jednego więcej strzelić. Real nie grał całego meczu na pełnych obrotach ani na zwyczajowym poziomie intensywności Primera Division"
Po przebiegu gry oceniam, że Real grał tak jak chciał. Betiś ich zmusił do większego wysiłku i dostali szóstkę. Legia nie zmuszała, choć grała na 120 % możliwości, co było widać po piłkarzach po meczu
I 240 chętnych do nauki gotowania
Tym samym nie rozumiem zachwytów nad chaosem jaki panował w naszej drużynie. Jedni chcieli do przodu, inni do tyłu.Brak jakiegokolwiek ładu i składu. Panowie nie mogliście widzieć cokolwiek innego tylko,że panowie zapadliście na chorobę polegającą na myśleniu i patrzeniu uszami.Propagandziści z TVP i Kanału rozpisali konkurs na to kto ułoży ładniejszy tekst pod mecz z Realem , może to być "Polak potrafi" ,albo "Hiszpanka nam nie straszna" lub "Pokonaliśmy matadorów ich własną bronią". To ostatnie za parę lat , kiedy wymrą ostatni mohikanie prawdy, tacy co zawsze się czepiają i nikt im nie dogodzi i będzie można pokazywać gola Radovicza i twierdzić,że to Legia pokonała Real 1:0.Chociaż już dziś wielu z Was jest tego bliskich.Tu na marginesie uwaga dość cięta , a mianowicie już coś takiego udało się zrobić z meczem na Wembley z 17.101973 roku. W TVP Sport pokazują skrót,a tam nasza drużyna goni Angoli aż miło , to oni mają fart,że udało im się zremisować. Tylko młódź nie rozumie skąd Janek Tomaszewski nazywany jest "bohaterem z Wembley".
Przed ponad 3 laty złapałem się za bary z redaktorem Przemysławem Rudzkim, który na łamach PS był uprzejmy skrytykować fragment mojego felietonu w którym Puchar Pocieszenia nazwałem imprezą niepoważną, bez tradycji i zakłamaną. Odpowiedziałem felietonem o historii tej pożałowania godnej, sztandarowej imprezy polskiego wydania stalinizmu.A dziś mi z Rudzkim po drodze.Na stronie PS oraz w Onecie jest jego tekst "Legia w Madrycie. Jaka piękna katastrofa". W którym nazywa po imieniu to co się stało i pyta :" Legia ma swój styl?Jaki styl?Chyba styl od łopaty, którą dostała po głowie".Panie Przemku wszystko się zgadza, tylko,że toto od łopaty nazywa się stylisko. Też ładnie, prawda
Panom zaś gratuluję dobrego samopoczucia.
No to się mocno nie rozumiemy. Różnice są gigantyczne prawie na każdym poziomie funkcjonowania klubu, jest pewien wyjątek ale o tym później i dlatego Real jest tam gdzie jest, a my na peryferiach europejskiego futbolu. W Madrycie grają najlepsi (jedni z najlepszych) piłkarze na świecie i ich gra właśnie tak wygląda i są odpowiednie do ich poziomu wymagania i oczekiwania, my jesteśmy bardzo ubogimi krewnymi, i nawet gdyby nastąpiła kumulacja naszego dobrego przygotowania, dyspozycji dnia, szczęścia to nadal dostalibyśmy w cztery litery.
Rozwarstwienie finansowe w europejskim futbolu poszło bardzo daleko i te różnice tylko się pogłębiają i jak pokazują wyniki w pucharach są bardzo widoczne i coraz cieższe do zniwelowania lub prawie w ogóle. Mówiąc krótko gra kasa, nie masz jej to licz na farta, słabszy dzień rywala to może zremisujesz i wsio. Czasy kiedy biedniejsze europejskie kluby walczyły w miarę wyrównane pojedynki już dawno minęły i nie prędko wrócą.
Nas nie stać na lepszych piłkarzy, nawet gdybyśmy 3, 4 razy większy budżet to nadal nic by on nam nie gwarantował.
"Legia w Madrycie. Jaka piękna katastrofa" ten tytuł to dla mnie pisany jest przez osobę bardzo mocno oderwaną od rzeczywistości. Jak na dziennikarza sportowego to wystawia sobie świadectwo nienajlepsze. Nie wiem jakie oczekiwania miał Rudzki, ale chyba liczył, że pykniemy 3-0 Królewskich a tu zonk i przegraliśmy, no nie może być. Ciekawe jak by skomentował przegraną Manchesteru z Barceloną?
Owszem każdy z nas chciałby świetnie grającej i wygrywającej Legii w pucharach z tuzami ale bądźmy realistami na początek, tylko tyle.
A teraz o tym wyjątku za LN:
"Organizacyjna klapa – Po wizycie w Madrycie jestem pewien jednego – dziennikarze w Polsce nie mają prawa narzekać na warunki do pracy. Pod tym względem ludzie z działu prasowego Realu mogliby przyjechać na Łazienkowską i sporo się od nas nauczyć. Przed meczem, przed wejściem dla fotoreporterów w kolejce byłem trzydziesty, czekałem na wejście ponad godzinę, choć miałem już odebraną akredytację. Po przekroczeniu bramy znalazłem się w pokoju przeznaczonym dla fotoreporterów. Gdy było w nim 20 osób zrobiło się ciasno i duszno. A fotoreporterów akredytowanych na mecz było 180! Dla porównania miejsce do pracy dla dziennikarzy na Stadionie Narodowym jest tak ogromne, że można by na nim spokojnie postawić pełnowymiarowe boisko. W czasie meczu dramatycznie działający Internet, po meczu do biura prasowego wszedł facet i poinformował, że za 30 minut zamykamy. Na Legii nawet po meczach w ekstraklasie rozpoczynających się o 20:30 biuro prasowe czynne jest do 1:00 w nocy i nikt nikogo nie wyprasza. Jeszcze gorzej było na Lidze Młodzieżowej, gdzie nie przewidziano miejsc do pracy dla fotoreporterów, ochrona wypędzała z biura prasowego, sali konferencyjnej oraz z trybun. Pod tym względem Real Madryt jest wiele lat za Legią Warszawa."
Jest ci Rudzkim po drodze bo on również odjechał daleko oj daleko.
Na boisku był chaos - momentami był momentami nie. Jak wczoraj oglądałem mecz Bayernu i PSV to też momentami był chaos - pierwsza bramka kuriozum - a Bayern grał cieniutko i wpakował 4 bramki. Ten wspaniały MCITY pana Rudzkiego - to chyba ten co sprzedał w gazecie zawodnika którego nie kupiono - tam też był chaos i to spory a Messi objeżdżał sprowadzonych za dziesiątki milionów euro obrońców jak tyczki na treningu.
W Legii na stoperze grał jeden co kosztował 300 tyś Euro i drugi co częściej przeszkadza niż pomaga, a ty chciałbyś żeby się ustawiali i grali poukładaną grę - ON NIE POTRAFIĄ - oni są za słabi na ligę polską a co dopiero na Real Madryt. Taktyka nie ma tu znaczenia czy graliby otwartą grę i przegrali 5-1 czy broniliby w 10 na 20-25 metrze i dostali podobnie tylko że nie wychodziliby z połówki - no chyba żeby bramkarz wykopał albo na uwolnienie obrońca.
Mecz z Realem Magiera potraktował jak sparing, aby pograc na fajnym placu z mego zespołem klepnąć pokazać się coś strzelić jak się uda, a nie jak grę na 0:0 bo to by się nie udało a byłby jeszcze większy obciach.
Jeszcze raz - Legia ma takich zawodników jakich ma - to nie Magiera im zakazał bronić, skracać pole gry, ustawiać się źle itd - oni się tego nie nauczyli i co niestety przykre już się nie nauczą.
I jeszcze jedno - nikt się nie zachwyca, nikt choć z uporem próbujesz to narzucić. Ja widząc mnóstwo mankamentów w grze, widzę też to że Legia potrafi zbudować akcję od własnej bramki do bramki przeciwnika grając z zawodnikami z innej bajki, że mamy 2-3 zawodników co się nie boją tylko grają z nimi jak równy z równym - tak przegrywają częściej pojedynki, ale gdyby wygrywali to nie graliby w Warszawie.
Oczywiście można ustawić się na własnym polu karnym i grać dzidę do przodu. Można w ten sposób nawet wygrać mecz w Turcji gdzie przeciwnik oddaje ok 30 strzałów a my jeden
Tylko, że ja osobiście rzygam takim futbolem. Rzygam futbolem Pogoni i wszystkich polskich drużyn, które tak grają z Legią.
Nie wiem jak kibice Lechii ale ja już wolę porażkę po grze z obu stron.
Czy jest mi smutno z powodu porażki z Realem ? Troszkę, bo realnie patrzę na możliwości obu klubów. Za duża, żeby nie powiedzieć kosmiczna różnica pod każdym względem, żeby móc chociaż pomarzyć na jawie o lepszym wyniku.
"Kto sensem śmieszności pozostanie zostanie w ocenach tu czytających i piszących... no wybacz, ale nie mogę
Czy ktoś poza szaleńcem lub samobójcą wpadłby na pomysł,aby z kimś takim można było toczyć wyrównany pojedynek. Taka możliwość w ogóle nie istniała.To tak jak by mucha chciała równać się w sile ze słoniem.Z pozycji muchy jak na tego słonia napadała to ona była w swoich oczach bohaterska. tylko,że w moich to ona była po prostu śmieszna"
To świetne- to o muchach - brrrryyyyy, ale
"Bo ja się nie godzę,aby Legia przegrywała z kimkolwiek 0:6 czy 1:5 i za przeproszeniem guzik mnie obchodzi kto to jest. Jeżeli Panowie się godzicie i jeszcze się cieszycie i opowiadacie dyrdymały,że my mogliśmy.Podrapać się w tylną część ciała i to za ich pozwoleniem Smile. Oni mogli jeszcze bardziej i gdyby nie Malarz to byśmy mogli mieć wynik dwycyfrowy."
Panie Zbigniewie - mam taką jedną , małą prośbę proszę abyś Pan z Nas w tekstach swoich idiotów nie robił...! Bo to ani nie stanowi Pana klasy ( wiara ) ani Pana znajomość tematu...
Cholera te "MUCHY" są wszędzie - jedynie niektóre - SMIERDZĄ
Zbyszek po meczu z BVB:
„niewybaczalne jest, że nasi zawodnicy na tle rywali wyglądali jakby byli żółwiami przy rączych rumakach. Natomiast trener w wywiadzie upatruje przyczyn blamażu w tym, że zawodnicy nie wykonywali założeń taktycznych i nie grali blisko przeciwnika co tyczy zwłaszcza obrońców. Ja pytam jak mieli być blisko jak za nimi nie nadążali? Komu Pan trenerze ten kit chce sprzedać? Ale to źle rokuje na przyszłość.(…)
ani trenera, ani zawodników z błotem mieszać nie zamierzam. Nie odczuwam żadnej satysfakcji z nieszczęścia jakie ich i mnie spotkało. Raczej wyrażam współczucie.(…)
miejmy na uwadze ,że ta Borussia da nam jeszcze rewanż u siebie. I nieśmiało pragnę zapodać,że jeżeli Real zagra z takim zębem jak w końcówce meczu ze Sportingiem to Panie miej nas w swojej opiece..
Ale suma sumarum mój optymizm się przydał, bo trzej "frajerzy' będący moimi kolegami gardłowali,że z Borussią będzie wynik dwucyfrowy, a ja że nie.. Założyłem się z nimi honorów po 1 dobrym piwie twierdząc,że różnica będzie jednocyfrowa powyżej piątki.”
Zbyszek po meczu z Sportingiem:
„… oni, mowa o czołówce klubów europejskich, mają z tym do czynienia w każdej ligowej kolejce. My możemy tego się uczyć na treningach, więc musimy jakoś przeczołgać się z jak najmniejszym wstydem przez te rozgrywki grupowe LM, bo trochę czasu na nauki będzie dopiero w przerwie zimowej.(…)
trener i zawodnicy na własne oczy i nogi doświadczyli ile im brakuje do takiego choć by Sportingu i gdzie tkwi przyczyna tej różnicy.(…)
Tego co wczoraj nasza drużyna pokazała to jest jeszcze za mało na LM,ale powinno zacząć starczać na Ekstraklasę.W ten sposób gra w LM stanie się na tym etapie tym czym powinna być od początku, a mianowicie zbieraniem doświadczenia i uczeniem się”
Zbyszek po meczu z Realem:
„wyglądało to tragicznie. Masakra piłą tarczową”
Zbyszku a gdzie twoje współczucie się podziało? Jeżeli z BVB obstawiałeś porażkę powyżej piątki ale jednocyfrową, to czego się spodziewałeś w Madrycie, w meczu z Realem? O jaki wynik się założyłeś i przegrałeś tym razem skoro jesteś tak rozczarowany, smutny, zawiedziony, rozgoryczony?
Z Rudzkiego jeden cytat po meczu z BVB:
„Piłkarzom Legii współczuję, bo domyślam się, co teraz dzieje się w ich głowach. Jak bardzo będą naznaczeni traumą po pierwszym meczu Ligi Mistrzów. Zdają sobie sprawę, że zawiedli, ale to nie da im kopniaka, raczej pogrąży psychicznie. Wielu z nich będzie się pewnie modlić, żeby w Madrycie czy Dortmundzie nie zagrać w pierwszym składzie i ja im się wcale nie dziwię.”
Czego w takim razie pan Przemek się spodziewał? No cóż, w polemiczne szranki wstąpił Marmar: http://www.legia.com.pl/pl/34252,Wszyscy_jestesmy_San_Marino.html
Mnie jest blisko do tego co napisał Leszek Milewski:
http://weszlo.com/2016/10/20/jak-co-czwartek-leszek-milewski-71/
Hokejowe wyniki zdarzają się w piłce nie tak często, musi się na to złożyć kilka czynników. Wczoraj grała najlepsza klubowa drużyna świata (brakuje potwierdzenia z mistrzem Ameryki Płd) z odpadami ze średniaków. Tych, których Legia wyciągnęła z niebytu, inni pozbyli się jak się spuszcza wodę, a ci którzy są w klubie stosunkowo długo - nikt średnio poważny nie chce. Samo to porównanie wskazywało na pogrom, ale Real nie miał najlepszego dnia, a i Legia się trochę postawiła. Doszła do wielu sytuacji bramkowych, a przy super ofensywnej grze madrytczyków to i tych sytuacji Legia po kontrach mogła mieć zdecydowanie więcej. Dla mnie gdyby Real mógł to by nas roztrzelał, ale że groziło to im stratą większej ilości bramek (sytuacje na początku meczu) to nie zaryzykowali, tylko sami zagrali z kontry.
A ta cała rzesza plujących jadem i zazdrosnych kibiców innych drużyn oraz obiektywnych dziennikarzy niech wierzy, że Real oszczędzał się na mecze z nimi. BUHAAAAAAAAAAHAAAHAAAHAAAAA!!!!!!!!
Przynajmniej Ty nie żartujesz.
Szach mat, to najdelikatniejsze stwierdzenie, co zrobiłeś ze Zbyszkiem, choć nadal mam nadzieję, że tylko żartował.
Strach się bać, gdyby pisał poważnie...
Jeśli zgadzam się z Milewskim, to po części przyjmuję argumenty krytyczne, w kontekście tej naszej dyskusji, na przykład skłaniam się w jakimś stopniu ku temu co napisał Anonimowy Legionista.
Wiesz doskonale, żem człek pozytywnie myślący, ale wiary, że Berg by jakieś punkty z Realem zdobył we mnie nie znajdziesz.
W mojej ocenie dostalibyśmy w dupę tak samo, ale brzydziej.
Na szczęście nigdy tego nie zweryfikujemy. Pozostaje nam tylko pitolenie
To co to znaczy? Że niby ktoś nie żartuje?
Co jest z Wami?
"Tu nie o szach mat idzie, zakładam ze Zbyszek chciał iść pod prąd ogólnemu samouspokojeniu po meczu z Realem, czyli jako zatwardziały polemista prowokuje. ?
Was za proszeniem "pojebało" - to tu się mamy zmierzyć z polemiką czy ktoś pod prąd idzie , czy z prądem leci...?
To jeszcze jest normalna strona C- L cy już retrospekcja myśli zadanych przez piszących tu w imię swoich myśli daleko idących od normalności,,,,!
Może jeszcze w imię tzw. normalności - zadacie Nam - kurs polityki i psychologi i co najważniejsze - rozumienia specyfiki wyrażeń "lepiej myślących".... no żesz kurwa!
Nie wstyd wam?
Co to kurwa jest?
Przeczytaj co napisał Milewski na Weszło, jeżeli z czymś się nie zgadzasz zapodaj, odniosę się, bo mi się to ‘dzielenie włosa na czworo’ przez pana Leszka podoba.
Kibic50 według mnie, jeżeli ‘odzyskamy’ Pazdana, zwiększą się możliwości opcjonalne, nie tylko w obronie, możemy poszukać lepszego odbioru i asekuracji w drugiej linii. Przy przechodzeniu z obrony do ataku koncepcja z Rado i Odjidją zdaje egzamin, u Kuchego i Gui jest kwestia moim zdaniem odzyskania formy fizycznej, bo są nam niezbędne mobilne szybkie skrzydła, w Madrycie zgraliśmy w miarę otwartą piłkę, poprawmy odbiór i asekurację na własnej połowie, niech środek rozprowadza skrzydła w szybkim kontrataku i spróbujmy zawalczyć o wynik, o remis, o super niespodziankę. To nie znaczy że takowa niespodzianka by się ziściła, szanse na to będą znikome, niewiele większe jak w ostatnim meczu, ale czemu nie spróbować?
Ja mam bardzo poważne obawy jak nam z Kolejorzem pójdzie, Magiera zmaga się wyjściem z dołka w którym siedzieliśmy. W meczu z Realem za Magierą: „Wiedzieliśmy, gdzie gramy, wiedzieliśmy z kim gramy, natomiast chcieliśmy pokazać, że polska drużyna potrafi grać w piłkę z takim przeciwnikiem jak Real.” - no i nie byliśmy obsrani jak w meczu z BVB, próbowaliśmy grać, a że rywal był lepszy i to udokumentował, oczywista oczywistość. Tragedii nie ma. Jeszcze raz Magic: „Chcemy zrobić wszystko, by się rozwijać i dobrze grać. Mówiłem po meczu w Lizbonie, że naszym celem jest zdobycie bramki, a potem zdobycie punktów w UEFA Champions League.” Moim zdaniem jeżeli słowa trenera brać na poważnie, to gdzie szukać szansy na sprawienie psikusa? Według mnie w położeniu większego nacisku na kontrolowaną defensywę i z wykorzystaniem atutów ofensywnych Rado z Ofoe oraz kiwki Gui i dynamiki Kuchego. Zagrajmy w pucharach na wzór Skorży i Berga, jeśli się nie uda i tak rozczarowania żadnego nie będzie. Zbieramy naukę i doświadczenie.
Znam osobiście pańskiego syna i właściwie mogę napisać to mój idol. Tak porządnego, ułożonego i wspaniałego człowieka spotyka się bardzo rzadko, ja mam to szczęście że od czasu do czasu mogę z nim się spotkać i np pogadać. Naprawdę szczere gratulacje za wychowanie syna.
Dlatego jest mi zwyczajnie przykro że muszę to napisać.
Próbował pan być orginalny ale niestety bardzo słabo to wyszło. Niech pan ma na uwadze że ja Walles, kibic50 czy Zgred to nie siusiumajtki a ludzie dobrze po 50 tce. Jeśli inni są młodsi ( nie wiem może nie sa) to też nie uprawnia pana aby traktować wszytkich jak baranów. Jeśli mamy w ten sposób dyskutować to sorki mi to się nie podoba. Szanujemy pana i to widać, proszę więc o choćby obojętność a nie traktowanie większości jak uczniaków.
Ja z tekstem Milewskiego również się zgadzam, tylko, że nie to stanowiło preludium pisania do Pana Zbigniewa.
Pisania o tym co Pan Zbigniew zapodał w swoim tekście a co jak się okazało w wielu czytających wzbudziło co najmniej - zdziwienie...a nawet pewnego rodzaju zakłopotanie. Oczywiste powiedzmy tak- zabawne obrócenie w żart treści wypowiedzi przez kibica50 pozostało bez kontynuacji z prostego powodu- ponieważ to Żart nie był.
Piszę za siebie, ale myślę też, że wszyscy czytamy Pana Zbigniewa z ciekawością nawet w najbardziej rozbudowanych przesłaniach...
myśli które pragnie nam przekazać. Są teksty świetne, ale i bywają - hmmm...inne
Ten niestety - inny się trafił dlatego nie pozostał bez echa dla C- lkowych pitolników. Mnie już nawet nie chodzi o to, że ten tekst się pojawił, każdy może mieć swoje zdanie, ale chodzi mi o to, że w swoim pisaniu nie można ( ! ) gnoić Ludzi w sobie tylko znanym poczuciu wielkości lub jak kto woli w sobie tylko znanym poczuciu wiedzy.
"Panowie, poza Dzynkiem,nie trzeba kończyć Uniwersytetów,aby posiadać taką zwyczajną chłopską logikę." - w moim przekonaniu to zdanie : "kładzie" Pana Zbigniewa i stosując tu zapodana logikę - chłopską mógłbym zakrzyczeć - Not to racism...
Mam taką prośbę - czytajmy się wzajemnie nie tylko pod kątem napisanego wieszczącego wszystko tekstu, ale dopuśćmy także fakt, że nie wszystko co napisaliśmy jest - okrzyknięte prawdą zadaną.
Bo tak jak napisał Senator - siusiumajtkami nie jesteśmy, a pewien garb doświadczeń życiowych w lepszym lub gorszym wydaniu - cały czas nosimy!
To tak ku rozwadze
Pozdrawiam
Co do wypowiedzi Zbyszka: błądzić jest rzeczą ludzką. A Zbyszek, mimo całej swej erudycji (i kapitalnego syna
Milewski - przy całym doń szacunku - bzdurzy, jak na moje, jeszcze bardziej, niż Zbyszek. Prawda o tym meczu jest niejednoznaczna. Ccco proszę...?
A nie no, wiadomo. Cuda się zdarzają. W futbolu nawet częściej, niż w innych dyscyplinach sportu (i w ogóle innych dziedzinach życia). Ot, przyjedzie taki Eibar na Bernabeu i akurat zdarzy się ta jedna na x (gdzie x > 100) okazja, że będzie mógł stamtąd wywieźć remis. Czy podobny cud mógł był wydarzyć się we wtorek? No przecież, że mógł. Odjidja celuje trzy centymetry bardziej w prawo, sędzia nie uznaje bramki ze spalonego, za to dyktuje drugi karny dla gości, Vazquez trafia w nogi Malarza, a nie pomiędzy nimi do bramki i już, 3:3 jak ta lala. Och, jasne. Real zawsze mógł zareagować inaczej, a w ogóle prowadzenie takich linearnych historii alternatywnych to zabawa dla głąbów. Wszystko prawda, ale przecież ustaliliśmy już, że mowa o cudach?
A skoro tak, nie ma sensu ani płakać, że cud się nie zdarzył, ani skakać z radości, że było blisko. Mecz się odbył. Real dostał łatwe trzy punkty, Legia jednostkę treningową z silnym sparringpartnerem, generalnie dla celów obu ekip na bieżący sezon wtorkowy mecz znaczenie miał praktycznie żadne. Merengues się cieszą, że nikt im ze źle zrozumianej ambicji kości nie pogruchotał. Legioniści mogli się zmierzyć (kto wie, być może okazja jedna w życiu) z piłkarzami z PlayStation. Mądrzy ludzie (vide Senator) wykorzystali okazję do ciekawego kibicowskiego przeżycia. Głupsi - do zwiedzenia madryckich aresztów. I to by w zasadzie było na tyle.
pees.
Jeszcze a propos tekstu Milewskiego: wiecie co? Z dwojga złego to jednak nieporównywalnie lepiej być kibicem zespołu, który przegrał 1:5, niż dojną krową korporacji, której futbolowe ramię wygrało 5:1.
Zbyszek, wyraził otwarcie wyrazisty pogląd, według mnie zaprzeczył trochę sam sobie, do tego się odniosłem, czując się jako „mimoza” sprowokowany, a swej „mimozowatości” chcąc jednak bronić. Niestety przy okazji zda się Zbyszek przeszarżował w formie z retoryką która miała być dobitna a opacznie uraziła i wzburzyła Senatora z Zgredem i być może innych. Adwokat Zbyszkowi zbędny, ja tylko wyjaśnię że choć z wyrażonym wyrazistym, zatem i prowokującym do polemiki poglądem Zbyszka się nie zgadzam, to jeśli chodzi o wzmacniające „podkreślenia stylistyczne”, nie robiły na mnie wrażenia, ani pozytywnego, ani negatywnego, wręcz je przegapiłem. Odbieram to tak jakbym w polemice z Wallesem za jego niektóre wyraziste poglądy nazywał go skończonym głąbem i tumanem, żeby dobitnie wykazać mu jak bardzo z nim się nie zgadzam, ale mimo tego, gdy „zapał” wykazania jak bardzo Walles „błądzi” w moim rzecz jasna przekonaniu mija to przecież mam świadomość że ten „pacan” dwa fakultety skończył i głupi jednak nie jest.