- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Piast - Legia 1-1: Zapasy
Po przerwie reprezentacyjnej Legia udała się do Gliwic na mecz z Piastem. Zgodnie z oczekiwaniami Piast postawił naszej drużynie bardzo trudne warunki. Legia była w niekomfortowej sytuacji po pierwszej połowie. Gospodarze prowadzili, a boisko z czerwoną kartką opuścić musiał Josué. Na szczęście w drugiej połowie legioniści pokazali charakter i wyrównali dzięki bramce Muçiego.
Trener Runjaić postawił na drużynę w składzie: Tobiasz – Pankov, Jędrzejczyk, Ribeiro – Wszołek, Slisz, Elitim, Kun – Josué, Pekhart, Muçi. Drużyna trenera Vukovicia rozpoczęła w następującym zestawieniu: Plach – Pyrka, Mosór, Czerwiński, Katranis – Krykun, Dziczek, Chrapek, Tomasiewicz, Ameyaw – Kirejczyk.
W 2. minucie groźnie zaatakowali gospodarze. Po podaniu Pyrki zza pola karnego uderzył Chrapek. Piłka minęła bramkę Legii. W kolejnych minutach Legia starała się przejąć kontrolę nad meczem, ale Piast bronił bardzo aktywnie nie niemal całej długości boiska i neutralizował ofensywne zapędy naszej drużyny. W 19. minucie Elitim uderzył po krótkim rozegraniu rzutu rożnego przez Josué, jednak piłka poszybowała wprost w Placha. Po dwóch kwadransach mecz zrobił się brzydki. Było wiele fauli, doszło nawet do spięcia między trenerami Runjaiciem i Vukoviciem. W 34. minucie żółtą kartką za dyskusję z arbitrem upomniany został Josué. W 40. minucie Wszołek uprzedził Kirejczyka w polu karnym naszej drużyny. W 42. minucie sędzia Sylwestrzak w niewytłumaczalny sposób podjął decyzję o drugiej żółtej kartce dla Josué, w sytuacji, w której nie było mowy o faulu na Katranisie. Nasz kapitan opuścił boisko i Legia musiała grać w osłabieniu. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy Piast objął prowadzenie. Ameyaw wystawił piłkę Krykunowi, który z kilku metrów dopełnił formalności.
Do przerwy Piast prowadził 1:0. Mecz był wyrównany, ale niestety brzydki i zepsuty przez fatalny błąd sędziego. Trzeba jednak zauważyć, że nawet grając w pełnym składzie, Legia nie pokazywała zbyt wiele jakościowej piłki.
W 48. minucie Tobiasz z trudem odbił płaski strzał Chrapka. Kirejczyk miał szansę na skuteczną dobitkę, ale uderzył wysoko nad bramką. W 58. minucie trener Runjaić zaordynował potrójną zmianę. Boisko opuścili Pankov, Kun i Pekhart, których zastąpili Kapuadi, Gil Dias i Gual. W 69. minucie Legia wyrównała. Po ładnej akcji Ribeiro piłka trafiła do Guala i następnie do Muçiego, którzy oddał celny strzał na bramkę Piasta. Piłka odbiła się od nogi Czerwińskiego i Plach był bezradny. W 81. minucie Slisz wybił piłkę z linii bramkowej po strzale głową Dziczka. W 86. minucie Muçi ujrzał żółtą kartkę za faul taktyczny. W tej samej minucie Albańczyk opuścił boisko, podobnie jak Elitim. W ich miejsce zameldowali się Rosołek i Çelhaka. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Piast miał piłkę meczową. Na szczęście po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym, Ameyaw nie trafił w bramkę Legii z kilku metrów. Minutę później żółtą kartkę zobaczył Ribeiro. Wkrótce potem sędzia zakończył mecz.
Zważywszy na okoliczności przebieg meczu, remis w Gliwicach należy uznać za rezultat zadowalający. Nie da się jednak ukryć, że czekamy aż nasza drużyna poprawi efektywność punktową w meczach wyjazdowych.
W czwartek w Warszawie święto – mecz Ligi Konferencji z Aston Villą. Kolejne ligowe spotkanie w przyszłą niedzielę, kiedy na Łazienkowskiej pojawi się Górnik Zabrze.
Po co nam wszystkim taki futbol, kreowany przez? No właśnie kogo? Sylwestrzaka, amatora delikatnie mówiąc?
To jedno, a drugie, że sędziowie tacy jak Frankowski czy Sylwestrzak mają niestety permanentny problem z kontrolowaniem meczów rozgrywanych na takich zasadach. Jedna drużyna notorycznie kopie, szarpie, prowokuje, druga drużyna zaczyna się tym wreszcie irytować - i zgadnijcie kto ma bardziej przechlapane u sędziego? To jest całkowity brak wyczucia. Sylwestrzak ten mecz prowadził słabo od samego początku, no ale ta druga kartka dla Josue to faktycznie zdarzenie wręcz niepojęte.
Też powinny być jakieś wewnętrzne procedury zespołu sędziowskiego w takich przypadkach, może ta sytuacja to będzie precedens? Bo np. z odgwizdaniem ewidentnego spalonego czekają czasem ładnych kilka sekund, a tu typ macha żółtą kartką bez zastanowienia i zamyka sobie drogę do korekty przy pomocy VAR. Fatalna sekwencja błędów.
Zamiast wieszac psy na Sylwestrzaku wolałbym, zgodnie z postulatem Gawina żeby ta cała sytuacja z Josue zapoczątkowała próbę oczywistej zmiany przepisów i w sumie drobną ich korektę żeby i druga żółta kartka, w konsekwencji skutkująca czerwienią i wykluczeniem z gry była objęta VAR-em.
W takich okolicznościach przyrody moim zdaniem mecz na plus.
Sylwestrzak z długim odpoczynkiem od Ekstraklasy, żeby inni zobaczyli że pozwolenie na "grę w kości" sędziemu się nie opłaca.
Gdyby siedział był na poziomie szybko ukręciłby zapędy piłkarzy Piasta i cały plan Vuko legł by w gruzach . Tak więc jeszcze raz pytam skąd teza o wendecie ? Ciekawy jestem bardzo .
Ja akurat Vuko od zawsze lubię i szanuję, o czym powinieneś świetnie wiedzieć, co w niczym nie zmienia faktu, że:
a) Piast grał wczoraj w pierwszej połowie wyjątkowo brzydki i agresywny antyfutbol jakiego nie grał wcześniej w tym sezonie, gdyby tak grał np. w pierwszym meczu sezonu z Lechem to z całą pewnością wtedy by nie przegrał,
b) sam Vuko niestety zachował się oględnie mówiąc nieelegancko, i tak też wypowiadał na konferencji (czego się zupełnie nie spodziewałem, bo sądziłem, że ochłonie tak jak ochłonął Kosta i również będzie dążył do załagodzenia sytuacji).
Wszystko to wskazuje na fakt, że Vuko dołączył do grona tych, dla których mecz z Legią to szczególne wydarzenie i jest gotów pójść po trupach do celu, jakim jest zwycięstwo. I teraz pytanie - dlaczego taka maksymalna i negatywna mobilizacja w rywalizacji z klubem, który w wymiarze piłkarskim i trenerskim dał mu dosłownie wszystko? Otóż jestem przekonany, że ma to związek z okolicznościami odejścia z Legii po sezonie 21/22, i to właśnie nazywam wendetą. Oczywiście jest to jakimś sensie ludzkie i doprawdy nie wiem gdzie wyczytałeś, że w ślad za 'tymi' odzieram Vuko z godności (LOL), ale pozwolisz, że zachowam swoje zdanie na temat tego co działo się wczoraj w Gliwicach.
Ale jak to w życiu bywa, to ono zweryfikowało zamiary,a mówiąc wprost niebywałe skandale,w postacie rażącej niekompetencji arbitra i prymitywnego chamstwa trenera Piasta.
Jak trafnie zauważył Gawin zespół Piasta od dłuższego czasu gra praktycznie tak samo , tym samym ustawieniem , tym samym składem, a ponieważ ma zawodników niezłych technicznie to z różnym skutkiem usiłuje grać piłką, jak to się potocznie mówi. Z powodów bliżej nierozpoznanych od kilku lat wyniki jesienią ma marne : w 2020 na koniec rundy 13 miejsce, w 2021 - 12 miejsce, a w 2022 - 16 miejsce.Wiosną tego roku zrobił furorę, bo punktował najlepiej ze wszystkich i na koniec sezonu zajął 5 miejsce.Tę metamorfozę przypisano Vukoviczowi, przecież nie na zasadzie dogłębnej analizy tego na czym ta zmiana polegała ,ale na medialnej konieczności poszukiwania bohatera tak pozytywnego jak i negatywnego. Media w sposób mniej lub bardziej uświadomiony czynią to co się nazywa personifikacją rzeczywistości.Spektakularny wyraz to upostaciowienie znajduje np.w baśniach. Kiedy się nie wie, nie rozumie lub nie chce się zagłębiać w meandry analityczno-poznawcze wystarczy realia przypisać osobie i przydać jej cechy sprawcze. Podczas kiedy Vukovicz , jak by nie patrzeć wszedł w buty Fornalika , w te same ustawienia, w te same schematy , co w gruncie rzeczy dobrze o nim świadczyło, bo Fornalik to wielkiej klasy warsztatowiec, ale z kostycznym, zbyt zdystansowanym stosunkiem do zawodników, taka polska odmiana Santosa . Natomiast Vukovicz ma dobry kontakt z zawodnikami, ma ogień i potrafi nim rozpalić zmysły . To ta ponownie odnaleziona radość z gry odmieniła wiosną zawodników Piasta , co ja nazywam syndromem wyleniałego lwa.
Dla trenera Piasta , który chyba uwierzył,że jest najlepszym trenerem, to ,że Piast przed spotkaniem z Legią znajdował się na 14 miejscu w tabeli musiało być przedmiotem frustracji , a wręcz udręki.
To takie przekonanie mediów,że Piast gra lepiej ,niż osiągane wyniki sprawiło,że za przyczynę słabych wyników uznano marną skuteczność zespołu . Zdaniem tych obserwatorów zawodzili tak samo Jorge Felix , jak i doświadczony Kamil Wilczek. Pewno Vukovicz to ich obwinia o słabe wyniki , to wczoraj w pierwszym składzie wystawił młodego ( 20 lat) Kirejczyka.
Wczoraj Piast wyszedł w przewidywanym składzie ,w znanym doskonale ustawieniu 4-2-3-1 , ale z nastawieniem nie na granie ,ale na przeszkadzanie na zasadzie ,że cel uświęca środki, prowokowaniu i uczynienia z brutalnej gry narzędzia do pokonania rywali.
Wielu komentatorów spodziewało się,że Vukovicz będzie podwójnie negatywnie zmotywowany, bo raz ,że zespół w tabeli dołuje ,a dwa,że będzie próbował "odegrać się " na Legii. I niestety te przepowiednie się sprawdziły, bowiem Vukovicz zachowywał się jak by był w amoku , jak by walczył z baśniowym smokiem o życie. Szczególną wrogość przejawiał wobec trenera Runjaicza, tak jak by to jego obwiniał o to ,że nie dane mu było dalej pracować w Legii. Pewnikiem ktoś w Legii( zgadnijcie kto) , tak mu tę kwestię przedstawił. Lecz to nie uzasadnia słownej ,popartej gestami - agresji wobec Runjaicza w 30' oraz braku zwyczajowego podziękowania sobie trenerów po zakończeniu spotkania. Pokazał tym zachowaniem nie brak szacunku wobec kolegi trenera,ale swoje nieokrzesanie czyli prymitywne chamstwo.
A prawda jest taka ,że dopóki właścicielem jest Dariusz Mioduski to dla niego drzwi do Legii pozostaną zamknięte, a po wczorajszym" wyczynie" chyba nawet jego dotychczasowi zwolennicy nie chcą go widzieć na Ł3.
Ponieważ ja nigdy nie miałem złudzeń co do Vukovicza to nie zdziwiło mnie to radykalne przejście od fałszywej miłości do prawdziwej nienawiści.
Trener Legii Runjaicz nie kombinował, nie eksperymentował, ani ze składem ,ani z ustawieniem, dokonując tylko jednej koniecznej zmiany ,a mianowicie na pozycji środkowego obrońcy . To podejście dowodzi,że Runjaicz realizuje zalecenia kierownictwa klubu ,że liga jet najważniejsza i nie wolno kosztem wyników w kraju chcieć w chwili obecnej zawojować Europę. Grając tymi zasobami, które zdawały egzamin trener minimalizuje ryzyko niepowodzenia , bo po to jest . Na tym m.innymi polega jedna z kompetencji zarządzającego zasobami ludzkimi.Legia sprowadziła kilku nowych zawodników z niezłym CV, ale nasz trener wprowadza ich do składu dopiero jak musi ( vide Kapuadi) , albo jak podczas treningów pokażą ,że są lepsi od tych co mają "stałe" miejsce w składzie . To jest kwestia elementarnej uczciwości oraz sprawiedliwości ,co w piłce nożnej nazywane jest hierarchią. Zawodnicy odstawieni od pierwszego składu akceptują ten fakt, jeżeli widzą,że nowy jest lepszy ,a nie dlatego gra ,że np. drogo kosztował. Jak to kiedyś rzekł młody Kazio Deyna "wygryzając" ze składu Legii doświadczonego ulubieńca publiki Wiesia Korzeniowskiego ,że "dobry zawsze się przebije".Dodajmy - pod warunkiem ,że trener wie co to morale.
Jednocześnie zauważmy ,że trener musi reagować na zmienione okoliczności we właściwym czasie i moim zdaniem wczoraj Runjaicz na osłabienie składu "wyrzuceniem' z boiska Josuego zareagował za późno. Pewno nie chciał zrywać kompozycji gry,ale widać było,że Jędrzejczykowi nie pasuje pozycja środkowego obrońcy , a na lewej stronie Kun robi wiele hałasu , z którego nic korzystnego nie wynika. Natomiast zmiany jakich dokonał w 57 ' były przemyślane i korzystnie wpłynęły na zespół.
Najnowszym trendem rozwojowym w futbolu jest dążenie do zapewnienia płynności gry , która to organizacja gry ma odwzorowywać fale morskie. W Polsce fanem tego trendu jest Marek Papszun oraz jego b. asystent Dawid Szwarga ,a podąża nim też trener Runjaicz. Podstawą tego spojrzenia na piłkę nożną stanowi realizm i pragmatyzm. Jak by nie analizować współczesnej piłki nożnej to wyraźnie uwidacznia się podział boiska na trzy powiązane ze sobą ,ale autonomiczne części , które Papszun nazywa tercjami. Jest to najpierw teren w rejonie własnego pola karnego , w którym zadaniem graczy jest niedopuszczenie do groźnych akcji rywali ,a po przejęciu piłki utrzymanie się przy niej i rozpoczęcie własnego ataku, następnie jest to środkowy rejon boiska ,w którym w defensywie należy przeszkadzać rywalom oraz odbierać lub przechwytywać piłkę ,zaś w ofensywie rozwijać sukcesywnie atak , tak ,aby podłączało się do niego coraz więcej graczy, a wreszcie jest to obszar pod polem karnym rywali w którym następuje wykończenie akcji ofensywnych, a po stracie piłki utrudnianie jej wprowadzenia do gry rywalom. I ten schemat nie stanowi żadnego novum,ale to nowoczesne ujęcie zagadnienia polega na tworzeniu w każdej "tercji" swego rodzaju centrum dowodzenia i to nie jednego ,ale kilku ,zależnie od miejsca w którym znajduje się piłka i kto ją posiada.Gdy przeanalizuje się organizację gry Rakowa pod tym kątem, to widać dokładnie jak ten schemat funkcjonuje, w tym przede wszystkim jak rozkłada się ciężar prowadzenia gry i ponoszenia odpowiedzialności na poszczególnych zawodników, w tym ze świadomej rezygnacji z rozgrywającego . W Legii gra ofensywna oparta jest na poczynaniach Josue ,ale pozostaje otwarte pytanie czy po wczorajszym doświadczeniu to oparcie jest tak bardzo oczywiste i czy nie wymaga zrewidowania.
Podstawą falowej płynności gry ofensywnej jest sprawne przenoszenie piłki pomiędzy "tercjami" czyli niedopuszczanie do jej straty ,zwłaszcza w pierwszej i drugiej tercji . Wczoraj już w 2' widzieliśmy co czego mogła doprowadzić strata Kuna w środku pola.
Trener Runjaicz nie ma obecnie , poza Augustyniakiem ( zobaczymy co pokaże Marco Burch) , żadnego obrońcy zdolnego do wprowadzenia piłki do gry od obrony, więc kiedy piłkę miał Tobiasz to wybijał ją w pole poza strefę obrony. Z jednej strony jest to bezpieczne ,ale z drugiej jest sprzeczne ze spychaniem dużej liczby rywali do obrony swego przedpola bramkowego metodą płynnego ataku.
Zorganizowanie gry ofensywnej wokół Josuego zdawało egzamin tylko przez kwadrans, bowiem trener Vukovicz nakazał utrudniać mu gry przez agresywne krycie w środku pola przez Tomasiewicza lub Krykuna ,a na własnej połowie przez Katranisa.Ten sposób na Josuego sprawił,że tak po 15 ' stracił on koncept i grę Legii cechował coraz większy chaos. Gdyby zadanie kryjących sprowadzało się tylko do ograniczania w kierowaniu grą przez Josuego , można by powiedzieć,że zdało to egzamin,ale ich podstawowym zadaniem było prowokowanie Josuego poprzez brutalne faule, ale też odpychanie,uderzanie łokciem, szczypanie itp zachowania . Chodziło o to ,aby po pierwsze nie robił tego jeden zawodnik ,boby sędzia za wielokrotne faule go ukarał ,a po wtóre o to ,aby Josue skarżył się do sędziego , które to zachowanie arbiter mógłby uznać za kwestionowanie jego orzeczeń. Ten cwaniacki plan powiódł się w 200% , bo nie tylko Josue zamiast skupić się na grze to wykłócał się z arbitrem,a sędzia zrobił z siebie niedojrzałego błazna i niesfornego zawodnika w sposób bezczelny usunął z boiska.
Wydawało mi się,że po usunięciu Josuego trener powinien wzmocnić obronę , bowiem Artur nie grał przekonująco, nie nadążał za akcjami rywali , źle się ustawiał , nie kierował obroną. I niestety spóźnił się w 45'+ i nie stanął na drodze lotu piłki co dało prowadzenie Piastowi. Jak to się powinno robić pokazał w 80' Kapuadi.Żeby dokonać prawidłowej oceny gry Jedrzejczyka to trzeba dodać,że na pozycji prawego obrońcy zagrał bardzo dobrze i to,że Legia grając w 10 przeważała nad przeciwnikiem w II połowie trzeba zawdzięczać głównie jemu i wszędobylskiemu , trudnemu do upilnowania Gualowi.
Nasza drużyna miała wczoraj mocno utrudnione zadanie, bo zawodnicy Piasta, pewnikiem tak nastawieni przez ich trenera, zaniechali gry piłką ,a zamiast tego kładli się na boisku symulując ciężko pobitych po każdym kontakcie z piłkarzem Legii,a nawet i bez niego. Ja nie mam w tym względzie pretensji do zawodników Piasta, bo wykonywali polecenia trenera , natomiast rolą sędziego, której nie wypełnił, było reagowanie na taką niesportowa postawę. Cieszy ,że piłkarze Piasta , poza Katranisem i Tomasiewiczem , nie poszli w ślady swego trenera i wzajemnie z piłkarzami Legii podziękowali sobie za grę .
Sędzia Damian Sylwestrzak jest obecnie forsowany do grona arbitrów międzynarodowych jako młoda, zdolna siła. Wczoraj zaczął prowadzić zawody "po aptekarsku" . Ta ostrożność pewnikiem wyniknęła z medialnych doniesień zdaniem których spodziewano się spotkania podwyższonego ryzyka w związku z miejscem Piasta w tabeli oraz agresywnymi wypowiedziami przedmeczowymi trenera Piasta. Gdzieś tak po kwadransie Sylwestrzak odszedł od tej metody sędziowania i dopuszczał do gry kontaktowej, przy czym nie reagował na ostre i agresywne faule zawodników obu drużyn , w tym zwłaszcza na te kierowane na Josuego.Bezlitośnie , brutalnie obijany Josue domagał się ochrony od arbitra. Sylwestrzak zamiast karać faularzy i symulantów pozbył się z boiska niesfornego zawodnika .Trzeba było widzieć satysfakcję Vukovicza,że jego perfidny plan się powiódł. Przy czym arbiter dokonał tego w sposób cyniczny i wyrachowany, bo karząc Josuego drugą żółtą kartką nie dopuścił do interwencji VAR. Gdyby to były czasy sprzed 20 lat + to byłoby to typowe korupcyjne zachowanie , bo inaczej trudno wyjaśnić jak sędzie może karać zawodnika, który został brutalnie sfaulowany (celowe nadepnięcie na stopę). Dla mnie Sylwestrzak dowiódł wczoraj ,że jest niedojrzały , nieodporny psychicznie i że nie dorósł do sędziowania na tym poziomie.Popełnił jeszcze kilka baboli, które nie powinny przytrafiać się nawet początkującym arbitrom. A do kompletu trzeba jeszcze zauważyć tragiczny brak współpracy arbitra z asystentami. Z tych względów Sylwestrzak nie ma prawa trafić do elity, bo właściwym dla niego miejscem jest "ośla ławka".
Po wczorajszym spotkaniu czuję niesmak ,a nawet obrzydzenie.Wynik w tej sytuacji ma drugorzędne znaczenie.
"– Z mojego punktu widzenia, ławka Piasta okazała się bardzo agresywna i prowokacyjna. Szczerze mówiąc, spięcie między Vukoviciem a Josue trochę mnie zdziwiło. Aleksandar to były zawodnik i trener Legii, zna tych chłopaków, myślę, że pracował z nimi dłużej niż ja. Takie emocje trochę mnie zaskoczyły.
– Emocje są normalne, także na ławce rezerwowych, to się czasami zdarza, ale uważam, że takie zachowanie wobec byłego klubu nie było konieczne. Od tego jest też czwarty sędzia, by koordynować, moderować to, co dzieje się na ławkach. W sobotę mi tego zabrakło. Wykonałem gest, by się uspokoić, ale nie został on doceniony przez trenera Vukovicia. O reszcie nie będę się wypowiadał.
– Czy miałem taki mecz, w którym straciłem dwóch ludzi ze sztabu szkoleniowego z powodu czerwonych kartek? Nie było mi miło, że zderzyłem się z taką sytuacją. W piłce nożnej są emocje, pewne rzeczy mogą się zdarzyć, ale to pokazuje także wagę i energię gry.
– Powinniśmy lepiej kontrolować nasze emocje i zachowania, ale to się zdarza. Nie chcę dolewać oliwy do ognia, lecz jeśli trener Piasta nie jest w stanie uścisnąć dłoni po meczu i znika, to świadczy to o pewnym braku szacunku do przeciwnika."
***
"– Josue to jeden z naszych kluczowych zawodników, na którym w pewnym sensie spoczywa także odpowiedzialność, by zachowywać się właściwie, czyli tak, jak powinniśmy tego oczekiwać od kapitana. Moim zdaniem popełnił jeden błąd, popychając rywala, nie powinien tego robić. Nie chcę go bronić, ale mecz się rozpoczyna i są na nim cztery faule, które popełniają różni piłkarze, a sędzia nie reaguje. To emocjonalny facet. Wiemy, że wiele zespołów koncentruje się na prowokowaniu go. To na pewno nie była dobra reklama fair play, sportu."
Tak było jak grał u nas Vadis, tak było jak grał u nas Luquinhas czyli polowanie na kości przy braku zdecydowanej reakcji sędziego/sędziów na takie zachowania, niestety nic się w tym temacie nie zmienia. A przepis związany z VARem jest tak idiotyczny, że aż ciężko uwierzyć w to, że ktoś mógł go w taki sposób skonstruować.
A to ciekawe ? Vuko nie stłumił emocji na konferencji a Kosta stłumił ? No przecież to nasz trener wywołał awanturę o nie podanie ręki. Oczywiście zachowanie tuż po meczu trenera Piasta bardzo nie na miejscu ale przypisywanie tego gestu jaki atak na cały nasz klub równie głupie . Tu zwyczajnie Kosta wykazał się wyższą inteligencją . Sprytnie to rozegrał . A ze Vuko Harvardu nie kończył i potrafi Go ponieść wszyscy wiemy.
To ze każdy trener chce wygrać z Legią rozumiesz dlaczego więc nie rozumiesz ze i Vuko chciałby wygrać ? Możliwe ze zadra w nim tkwi ale moim zdaniem bardziej ambicja Go poniosła niż wendeta .
"– Nie do końca zgodzę się z tym, że Josue nie da się zastąpić. W drugiej połowie pokazaliśmy, że potrafimy grać nawet wtedy, gdy nie ma go na boisku. Potrafiliśmy przecież zdobyć bramkę i nie stracić żadnej. Josue to ważny dla nas zawodnik, ale nie wszystko jest uzależnione od niego w naszej grze. Warto więc z tego miejsca docenić cały zespół, bo grając w dziesiątkę dogoniliśmy Piasta i to na jego boisku, a to nie jest łatwe zadanie."
Ciekawa wypowiedź zadająca trochę kłam temu, że wszystko w drużynie jest podporządkowane pod Josue.
***
" Ocena boiskowa na pewno okazała się niewłaściwa. Z mojego punktu widzenia, zawodnik Piasta Gliwice zagrał piłkę i został później przystemplowany przez piłkarza Legii Warszawa. To była pomyłka w oglądzie, co doprowadziło do błędnej finalnej decyzji, dlatego że gracz gości nie powinien zostać wykluczony w wyniku drugiej żółtej kartki – mówił Damian Sylwestrzak."
Dla mnie to wyszło u Sylwestrzaka uprzedzenie do Josue, z którego zrobiono medialnie boiskowe zło wcielone. Więcej uważam, że nie widział dokładnie całego zdarzenia więc mógł skorygować to wcześniej z VARem i dopiero dać kartkę lub nie. I jeszcze jedno gdzie byli asystenci? Z VARu nie mógł paść jakiś komunikat przed tą kartką?
A to prawda ze z Josuè zrobiono medialnie boiskowe zło . Już kara komisji za cieszynke była skandalem .
Oczywiście VAR mógł uratować sytuacje ale tam był następny „kozak” Frankowski
Luz Senatorze, Twój stosunek do Vuko jest mi znany i jest mi znacznie bliżej do Ciebie niż do 'tych'
Natomiast słowo wyjaśnienia jeszcze, otóż ja nie oczekuję od Vuko żadnej taryfy ulgowej wobec Legii, nigdy w życiu, w ogóle szczerze się brzydzę w sporcie wszelkim odpuszczaniem, dawaniem forów itp. Wręcz przeciwnie - dokładnie tak jak Ty, chciałbym, żeby nie robił dla Legii żadnych wyjątków. Rzecz w tym, że... wczoraj zrobił. Ty sądzisz, że to ze względów ambicjonalnych, według mnie emocjonalnych, mniejsza już z tym, ja to widzę tak, że ten jego Piast w poprzednich meczach generalnie starał się grać piłkę opartą o posiadanie i kreował dużo sytuacji. Powiedz mi co by się stało, gdyby zagrał tak też z Legią? Gdyby konsekwentnie budował w swojej drużynie automatyzmy, schematy, odwagę, a po wszystkim powiedział - słuchajcie, to jest Legia, wicemistrz i zdobywca pucharu Polski, w Europie ograli Austrię Wiedeń i Midtjylland, a wy gracie z nimi w piłkę jak równy z równym! Bo czy nie mogli zagrać jak równy z równym? Absolutnie mogli, Legia to nie City, a Runjaić to nie Guardiola, chociaż nawiasem mówiąc wystarczy pooglądać trochę zachodniej piłki, żeby widzieć jak często drużyny z dołu tabeli mają odwagę grać otwarty futbol przeciw City, Bayernowi, czy PSG, nawet kosztem wysokich porażek. A u nas jest kult niskiego pressingu, łokci wsadzanych w plecy, skrobania przeciwnika po piętach, wyszarpanego punkciku i Góralskich opowiadających po latach pyszną anegdotę o tym, jak to on kiedyś faulował i prowokował Vadisa przez cały mecz, a Frankowski z boiska wywalił właśnie Vadisa. Vuko wczoraj wdepnął w ten kanał.
I wierz mi lub nie, piszę to właśnie z uwagi na sympatię do Vuko i dlatego, że zawsze będę mu dobrze życzył. Bo gdy tak robi Niedźwiedź czy inny na przykład Szulczek to mam to tam gdzie słońce nie sięga.
@ Baron
Tak, ciekawe te słowa Slisza, zwłaszcza że słuszne. Optycznie wyglądało to tak, że Legia w drugiej połowie była bardziej uporządkowana, więcej pod grą byli Elitim i Muci.
Josue jest niestety łatwym celem dla takich cwaniaczków jak Katranis, poza tym czasem za bardzo uzależnia grę zespołu od siebie. To kapitalny piłkarz, świetny lider, trzeba go akceptować takiego jakim jest, ale... na wszelki wypadek plan B powinien jednak być
Otóż Vukovicz jako trener Legii "rozgrywał" mecze z Pogonią , której trenerem był Runjaicz ,a nawet jako trener Piasta wiosną potykał się z Legią Runjaicza i żadne takie zdarzenie miejsca nie miały, ba ,Vukovicz był uprzedzająco grzeczny i mógł być wzorem sportowego savoir vivre.
Ja nie wiem czy to była maska okrywająca twarz obłudnika czy też amok jaki go ogarnął miał inne podłoże. Bez pół litra tego się nie rozbierze..
Można domniemywać ,że jak to poucza wiedza psychologiczno-psychiatryczno-medyczna, opisana w dostępnych Słownikach psychologii czy Encyklopedii medycyny , agresja to działanie będące zwykle reakcją na frustracje .Zachowania agresywne są ekspresją emocji, gniewu, złości lub postawy wrogości i podświadomie zmierzają do rozładowania nadmiernego napięcia emocjonalnego.Agresia przybiera często formę zachowań destruktywnych i ma podłoże deprywacyjne.
I zachowanie Vukovicza wyczerpuje znamiona definicyjne. Pewnikiem tym co wyzwoliło tę agresję było uświadomienie sobie ,a może nawet ostrzeżenie ze strony władz klubu,że zostanie zwolniony, jak dalej klub będzie tak nisko w tabeli.Nie byłbym zdziwiony , gdyby prezes tak zareagował , bo tu chodzi nie tylko o miejsce ,ale o byt Piasta , bowiem klub notuje straty ,a Miasto nie zamierza go dotować .
To chyba te dwa zdarzenia , możliwość zwolnienia i odpowiedzialność sprawiły,że Vukovicz oddalił się od rozumu i przyzwoitości.
Lecz w takich przypadkach nie panowania nad emocjami psychika sięga do podłoża jakie zostało ewolucyjnie ukształtowane i Vukovicz je ukazał, niejako post factum uzasadniając to co zrobił, awersją do języka niemieckiego jakim posługuje się Runjaicz. Otóż Serbowie pokoleniowo mają w swój genotyp wpisaną nienawiść do Niemców, za zbrodnie jakie wobec tego narodu zostały popełnione w czasie II wojny światowej.A na dodatek ci Serbowie , którzy się zniemczyli traktowania są prawie jak zdrajcy. A Runjaicz to zniemczały Serb.
Czy da się taką szowinistyczną agresję usprawiedliwić emocjami ? Nie do końca, bo nieskrępowana agresja jest domeną dzieci , natomiast dorośli jako uczestnicy życia społecznego uczą się ją ograniczać ,a nawet są w stanie nad nią zapanować.
Powiedzmy ,że Vukovicz nie potrafi ,że stress zabił w nim racjonalność i nawyki społeczne , tyle tylko ,że frustracja ma charakter czasowy i człowiekowi jak odebrało rozum to powinien on wrócić na swoje miejsce.
I to ,że u Vukovicza rozum i przyzwoitość nie wróciły , tylko usiłuje on niejako usprawiedliwić swoje zachowanie ,karze jednak ocenić je znacznie surowiej i zdecydowanie bardziej negatywnie. Vukovicz chyba zamiast rozumu i sumienia ma w głowie skrajny egoizm oraz nacjonalizm.
@CTP.
Moim zdaniem wyrzucenie Josue to nie był błąd Sylwestrzaka,ale celowe, racjonalne działanie. Była to świadoma reakcja na domaganie się przez zawodnika reakcji sędziego na to,że był faulowany. Wskazuje na to sekwencja zdarzeń,a mianowicie bardzo wątpliwa pierwsza żółta kartka ,a następnie przy tzw. pierwszej okazji pokazanie drugiej żółtej po to ,aby VAR nie mógł interweniować. To była premedytacja. Można jak w przypadku Vukovicza zastanowić się nad przyczynami takiego zachowania . Musimy przy tym mieć świadomość,że nauka neurologi dowiodła ,że widzimy mózgiem,że obraz dostarczony nerwami wzrokowymi powstaje w korze mózgowej , tak więc Sylwestrzak widział faul, którego nie było, bo chciał go widzieć. Sędzia Sylwestrzak jest bardzo młody ( 31 lat) i jego zachowaniem "rządzą " albo kompleksy i potrzeba ich rekompensaty ,albo co gorsze megalomania ,albo też wyuczone podczas kursu oraz utrwalone w trakcie szkoleń myślenie,że oto sędzia ,aby zachować "autorytet" musi panować nad wydarzeniami i nie może dopuścić do tego ,aby zawodnicy "rządzili" .
Mnie to wyglądało na manię wielkości , na pokazanie swej wyższości . Megalomani mają takie przekonanie i zachowują się stosowanie do domniemania o swej nadrzędnej pozycji. Tak jak inni dotknięci nie chorobami ,ale przypadłościami psychicznymi zachowują się pozornie normalnie ,ale jakaś okoliczność , którą przeżywają niezwykle silnie wyzwala w nich tkwiące niedobre emocje. W moim przekonaniu taką przyczyną był ogromy stres , bowiem wiadomym było,że PZPN wycofa z grona desygnowanych do UEFA dwóch sędziów i na ich miejsce skieruje dwóch młodych i Sylwestrzak był w ich gronie. Nie wiemy jak był plasowany ,ale chyba sobotnia kompromitacja kosztowała go brak desygnacji , bo dziś na miejsce Musiała ( 42 lata) i Jakubika ( 40 lat) PZPN skierował Łukasza Kuźmę ( 32 lata) oraz Damiana Kosa ( 34 lata).
PS. Przepraszam ,że będąc prawnikiem psychologizuję ,ale koncepcja winy w prawie jest zdefiniowana normatywne ,co nie wyklucza jej uzasadnienia psychologicznego. W każdym razie psychologia karze zastanowić się i zracjonalizować dlaczego ludzie zachowują się tak, a nie inaczej ,a w szczególności kiedy te zachowania są wysoce nietypowe. Sam co prawda nie posiadam przygotowania w zakresie psychologii klinicznej ,ale jednak ukończyłem swego czasu Podyplomowe Studium Psychologii Społecznej w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej , obecnie APS w Warszawie.