- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Górnik - Legia 1-3: Zasłużone punkty
Pierwszy mecz po przerwie reprezentacyjnej przyniósł Legii pewne zwycięstwo w Zabrzu. Spotkanie przeciw Górnikowi zapowiadało się na trudne zadanie, ale nasza drużyna była zdecydowanie lepsza i zasłużenie zwyciężyła. Bramkowym łupem podzieli się Pekhart, Kapustka i Josué.
W Legii nie mógł zagrać zawieszony Wszołek, a Kapustka zaczął mecz na ławce. Skład naszej drużyny wyglądał następująco: Hładun – Pankov, Augustyniak, Kapuadi – Morishita, Elitim, Çelhaka, Ribeiro – Josué, Pekhart, Gual. Gospodarze rozpoczęli w składzie: Bielica – Szala, Szcześniak, Janicki, Janža – Kaprálik, Pacheco, Podolski, Rasak, Ennali – Kozuki.
W 3. minucie legioniści ładnie rozegrali piłkę na połowie gospodarzy. W dobrej okazji znalazł się Morishita, niestety Japończyk źle przyjął piłkę i nie zdołał pokonać Bielicy. W kolejnych minutach mecz był wyrównany i zamknięty. W 28. minucie legioniści znów efektownie zaatakowali. Ribeiro otrzymał podanie od Josué, wbiegł w pole karne, strzelił, ale Bielica odbił to uderzenie. W 42. minucie Legia objęła prowadzenie. Odbiorem popisał się Ribeiro, piłkę przejął Elitim i doskonale podał do Pekharta, który z bliska dopełnił formalności.
Do przerwy Legia zasłużenie prowadziła 1:0.
W 48. minucie na odważną szarżę zdecydował się Augustyniak. Nasz obrońca swoją akcję zakończył strzałem z ostrego kąta. Bielica odbił piłkę. W 53. minucie Augustyniak ujrzał żółtą kartkę za faul na Szczęśniaku. W 57. minucie Górnik był bardzo blisko wyrównania. Strzał z bliska oddał zmiennik Czyż, jednak Hładun świetnie interweniował. Minutę później piłka trafiła Pankova w rękę w polu karnym. Sędzia Przybył po weryfikacji VAR podyktował rzut karny. Nasz obrońca za protesty został ukarany kartką. Do rzutu karnego podszedł Ennali, zmylił Hładuna i było 1:1. W 67. minucie boisko opuścił Pekhart. Do gry wszedł Kapustka. W 68. minucie Legia odzyskała prowadzenie. Josué oddał bardzo mocny strzał zza pola karnego. Bielica odbił piłkę, którą przejął Kapustka i z kilku metrów pokonał Bielicę. W 75. minucie skuteczną akcję rozegrali Josué i Gual. Hiszpan wymanewrował kilku obrońców Górnika i wystawił piłkę Portugalczykowi, który pewnie trafił na 3:1. W 83. minucie Rosołek zastąpił Guala, a Zyba zmienił Çelhakę. W doliczonym czasie gry na boisku pojawili się Kun i Jędrzejczyk, którzy zmienili Morishitę i Panova. Żółtą kartkę ujrzał jeszcze Kapuadi. Legia kontrolowała mecz i wynik nie uległ już zmianie.
Wynik w Zabrzu, a przede wszystkim przekonywujący styl, w jakim Legia zainkasowała komplet punktów, to miła niespodzianka, która spotkała nas w świąteczny poniedziałek. Miejmy nadzieję, że legioniści utrzymają dyspozycję do najbliższej niedzieli, kiedy do Warszawy zawita lider z Białegostoku.
Z kolei, u nas widać wyraźną zwyżkę formy u niektórych piłkarzy. Przede wszystkim u Guala, który z kopacza kopiącego się po czole nagle stał się głównym kreatorem naszych wygranych w tych 2 ostatnich meczach. No ale "man of the match", to oczywiście Elitim. Oglądając jego grę zastanawiałem się, co takiego się stało, że w tym meczu zepchnął Josue z pozycji niekwestionowanego lidera naszej drużyny i to on rozdawał karty. I doszedłem do wniosku, że klamka już zapadła i zespół już wie, że to ostatnie mecze Josue w Legii i pora na nowego lidera. Nawiasem mówiąc, kwestia przedłużenia kontraktu dla Portugalczyka, to temat na osobną rozprawę. Ja osobiście uważam, że jest tylko jeden warunek, dla którego można mu podziękować za pracę w Legii: na jego miejsce przyjdzie co najmniej ktoś tak dobry. Ale patrząc na transferową skuteczność naszego dyrektora sportowego, to... ja jednak bym przedłużył o rok.
Na koniec, warto wspomnieć o naszych wahadłach w tym meczu. Absencja Wszołka i bardzo słaba forma Kuna i Diaza zmusiła Runjaica do przetasowań na tych pozycjach. Morishita powędrował na prawe wahadło a na lewym (w końcu!!!) zagrał Ribeiro. Skłamałbym mówiąc, że obydwaj zagrali na wysokim poziomie. Po Ribeiro widać było, że jeszcze nie do końca ogarnia zadania na tej pozycji, z kolei Japończyk ma na sumieniu akcję po której sędzia podyktował rzut karny dla Górnika. No ale dzięki temu, paradoksalnie, zaczęliśmy grać prostopadłymi podaniami przez środek, przez co co chwila kotłowało się pod polem karnym przeciwnika.
5 miejsce w tabeli, tylko 1 pkt straty do miejsca pucharowego i 7 pkt do liderującej Jagiellonii, z którą gramy u siebie już za kilka dni. Można powiedzieć, że nadzieje znowu odżyły, zwłaszcza, że ta wczorajsza wygrana, to już nie był jakiś przypadek, tylko drużyna naprawdę zasłużyła na tą wygraną.
Jak by nie patrzeć to Jan Urban robi za Matuzalema, jako ,że jest najstarszym trenerem w Ekstraklasie ( 62 lata - jak ten czas zasuwa ?). Nie ukrywam ,że darzyłem i darzę Urbana sympatią jako ,że cenię takie charakterne postacie.Można mu zarzucić i słusznie nienowoczesność,ale on odpiera ten zarzut , że trendom modowym nie ulega. Pamiętamy jego niespodziewane pożegnanie z Legią w czasach kiedy jej prezesem był zauroczony urokami pseudonowoczesności - Leśnodorski i te spory najpierw o zakup urządzeń badawczych, których w Polsce nikt nie potrafił obsłużyć, potem o umowę z hochsztaplerami udającymi psychologów, aż wreszcie o kształt ligi, który to Urban uważał za idiotyczny. Lecz istota problemu tkwiła w tym samym problemie który m.innymi sprawił ,że Czerczesow nie przedłużył umowy z Legią .
Mnie, te kilka lat temu było szkoda Urbana, bo nikt tak jak on nie potrafi pracować z młodzieżą i sprawiać,że talenty pod jego ręką rozkwitają. Urban nie jest wybitnym taktykiem, analizowanie, rozszyfrowywanie ustawień, organizacji , schematów go nudzi,bowiem nie widzi w tym większego sensu, wystarczamu odróżnienie, kto gra dobrze ,a kto źle . On widzi zawodnika i wie co mu potrzeba, aby grał lepiej, aby się piłkarsko rozwijał. Pracując w takim Górniku musi być z musu realistą i pracować na tym materiale jakim dysponuje,a wielu z jego graczy nigdy nawet ligowymi średniakami nie było. Stąd pewno taki twórczo, ojcowski stosunek do młodych, zdolnych jak Szala , Kapranik, Szcześniak,Czyż, Ennali czy Lukoszek.
Pamiętamy z jego Legijnych dokonań Kubę Koseckiego, któremu Urban nakazał rozpoczynanie dryblingów dalej od rywali oraz biegać na całych stopach,a nie tylko na palcach . I ten Kosecki , który wcześniej pojedynki przegrywał i robił za wańkę wstańkę,nagle stał się skrzydłowym nie do upilnowania. Lecz przecież nie on jeden , bo w Urbanowej Legii było więcej takich Kozaków grających w I składzie ,że wymienię tylko : Bereszyńskiego ( 20 lat), Łukasika ( 22 lata), Kopczyńskiego ( 21 lat), Furmana ( 20 lat), Kucharczyka ( 22 lata) czy Żyrę ( 20 lat). Tym samym Urban ma prawo twierdzić,że przepis o młodzieżowcu to kabaret, bowiem on w sumie deprecjonuje trenerów, jako tych, którzy celowo nie wpuszczają młodych na boisko . Oni chcieliby wpuszczać,ale nie mają kogo .
Mnie aż nie chce się pisać pod tym kątem o Legii, bo do tych, którzy robią kariery ,a których Legia się ostatnio pozbyła czyli np. Mosóra czy Włodarczyka - dołączył Dominik Szala.Był on w Legii,ale się rzekomo nie nadawał , przy czym nikt tego nie sprawdził.Pewno obok niego Górnik sporo kasy zarobi też na Kapraliku, aczkolwiek wczoraj obaj się nie popisali.
Jan Urban lubi mówić o sobie ,że jest przedstawicielem hiszpańskiej szkoły trenerskiej i że najwięcej nauczył się od legendy Osasuny trenera Perdo Zabalzy Indy, który go do Hiszpanii ściągnął i trenował przez 6 lat.Ale przecież i w Polsce , w Zagłębiu Sosnowiec jego trenerami byli Andrzej Strejlau i Hubert Kostka ,który sprowadził go do Górnika Zabrze,w którym też napotkał Antoniego Piechniczka.Urban też jako zawodnik załapał się w Realu Valladolid na kontakt z Rafą Benitezem oraz w Toledo na Gonzao Hurtado.Jak by nie patrzeć to nauczycieli miał przednich.
Lecz chyba ta jego hardość, mimo pozorów układności, przeszkadza mu w byciu trenerem wielkich klubów, w których mógłby odnosić większe sukcesy. Pewno z tego też powodu ,że już nie jest na topie musi wytrzymywać w Górniku , w którym łagodnymi nazwami niedowładu organizacyjnego są bałagan i chaos. Klub nie ma prezesa, nie ma dyrektora sportowego , a zawodnicy dostają pieniądze z dwumiesięcznym opóźnieniem.Nie chodzi tylko o obsadzanie stanowisk, ale nie ma nikogo funkcyjnego , kto by konkretnie rozmawiał z zawodnikami , którym kontrakty kończą się 30.06.2024 roku ,a jest ich cała grupa : obrońcy : Janża ( kapitan),Janicki, Olkowski, Sekulicz, Szala - pomocnicy : Czyż, Kapralik, Kolanko, Lukoszek, Pacheco. Nie muszę dodawać,że Urbana w Górniku nie rozpieszczano transferami wzmacniającymi skład.Nic dziwnego ,że kibice Górnika całą winę zrzucają na prezydent Zabrza , większościowego właściciela klubu ( 84%) - czemu wczoraj dali wyraz na stadionie.
Jako się rzekło Urban ,jako trener, stosuje wprowadzony w życie 25 lat temu w Madryckim Realu system 4-2-3-1 . Jest to ustawienie powszechnie uznawane za najbardziej elastyczne oraz stwarzające najmniejsze wymagania w zakresie wyszkolenia techniczno-taktycznego od zawodników. Główne role odgrywają dwaj środkowi defensywni pomocnicy, których zadaniem jest łączenie formacji obrony z bardziej kreatywnymi zawodnikami grającymi za napastnikiem.Ich zadaniem jest opanowanie środka pola i stabilizowanie relacji pomiędzy defensywą a ofensywą. W Górniku te zadania wypełniają Rasak i Pacheco, aczkolwiek wczoraj nie zasłużyli na wysokie oceny. Od ich gry zależy pewność gry obrońców, bo w każdej chwili mogą ją wzmacniać , jak i graczy ofensywnych, którzy powinni być asekurowani. W odróżnieniu od innych systemów nie trzeba w tym łapać balansu zadaniowego , bo ten wynika z samego ustawienia. Kolejną kluczową rolę w systemie spełnia ofensywny pomocnik, którym w Górniku jest Łukasz Podolski, a który jest uzdolnionym dryblerem, rozgrywającym, jak i tym,który potrafi wykończyć akcje strzałem. Wczoraj jednak Celhaka nie pozwolił mu na zaistnjenie. Ważne role przypisane są bocznym obrońcom, którzy nie tylko muszą bronić przed atakami skrzydłami,ale i sami muszą atakować bocznymi sektorami, bo w systemie 4-2-3-1 nie ma klasycznych skrzydłowych. Z tego też powodu słabością systemu jest konieczność asekuracji boków przez defensywnych pomocników, którzy wówczas nie wspierają środka obrony.Tak jak wczoraj, kiedy to przy różnorodnych atakach Legii prowadzonych raz bokiem , raz środkiem, raz długim, raz krótkim zagraniem - nie potrafili się rozdwoić . Środkowy napastnik z kolei powinien nie tylko wykańczać akcje ,ale też umieć dobrze grać głową i tyłem do bramki. W Górniku ani Kozuki, ani Krawczyk ani Musiolik nie spełniają tych wymagań. Środkowi obrońcy mogą grać w linii, jak we Włoszech czy Hiszpanii lub schodkowo tak jak w Górniku, kiedy to tym wymiataczem miał być ,a nie był , Janicki.
Przebiegu wczorajszego spotkanie nie można rozpatrywać wyłącznie pod kątem korzystnego dla Legii wyniku , bo to zawodnicy Górnika mieli większe posiadanie piłki, wymienili więcej celnych podań i oddali więcej strzałów. Legia miała przewagę w ilości celnych strzałów i ilości zdobytych w ich wyniku bramek.
Jednocześnie wczorajszy mecz potwierdził,że system nie gra , tylko zawodnicy i to oni jak są słabi to i wynik jest marny.
Lecz przy tej konstatacji nie wolno zapominać o dobrze odrobionej lekcji przez sztabowców Legii w zakresie wykorzystania tak słabości samego systemu jak i konkretnych zawodników Górnika. Zanim doszło dp zdobycia pierwszej bramki to nasi dwaj wahadłowi najpierw Morishita ,a następnie Ribeiro zaatakowali po skrzydłach i weszli w pole karne na przecięciu stref pomiędzy środkowymi obrońcami grającymi w pionie ,a obrońcami bocznymi.Pierwsza bramka padła po podobnej akcji , tylko ,że tym razem tym uciekającym po skrzydle był Elitim , po odebraniu piłki Kapralikowi przez Ribeiro. W II połowie nasi najgroźniej atakowali środkiem pola gry , szczególnie po długich przerzutach piłek przed pole karne rywali od bramkarza lub od obrońców . To,że rozgrywali te akcje parę razy bez reakcji rywali , nie tylko przy dwóch bramkach było efektem tego,że defensywni pomocnicy Górnika grali szeroko przy liniach bocznych i nie zdążali z asekuracją środkowych stref. Oczywiście chwaląc naszych zawodników za skuteczność musimy zauważyć,że dość łatwe zdobycie wszystkich trzech bramek ułatwił swą biernością i rażącym brakiem koordynacji ruchowej środkowy ( ostatni) obrońca Górnika czyli Rafał Janicki.
Sędzia Jarosław Przybył dobrze wypełnił swój boiskowy obowiązek.
Odpowiadając Senatorowi na nurtujące go pytanie można rzec z dużą dozą pewności,że ani zawodnicy Górnika nie są tacy słabi ,ani nasi tacy mocni. Zawodnicy Legii wczoraj na boisku byli na tyle lepsi,że potrafili wreszcie wykorzystać słabości rywali. I tyle .