- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Lech - Legia 1-2: Puchary w zasięgu ręki
W niedzielne popołudnie doszło do starcia drużyn, których kibice są w oczywisty sposób zawiedzeni rozstrzygnięciami w trwającym jeszcze sezonie. W meczu Legii z Lechem do bramki trafiali tylko lechici, ale wygrała go Legia, bo gospodarze dwukrotnie pokonali własnego bramkarza.
Trener Feio dokonał czterech zmian w składzie w stosunku do klęski z Radomiakiem. Wyjściowa jedenastka naszej drużyny wyglądała następująco: Tobiasz – Pankov, Jędrzejczyk, Kapuadi – Wszołek, Josué, Elitim, Çelhaka, Ribeiro – Rosołek, Gual. Lech rozpoczął w składzie: Mrozek - Pereira, Blažič, Salamon, Douglas – Szymczak, Sousa, Karlström, Murawski, Velde – Ishak.
W 6. minucie Gual podał do Wszołka, który oddał strzał z linii pola karnego. Piłka odbiła się od Blažicia i wpadła do bramki gospodarzy, ale sędziowie po analizie VAR dopatrzył się faulu Rosołka na Sousie i trafienie zostało anulowane. W 12. minucie Douglas zaatakował łokciem Guala w polu karnym. Weryfikacja wideo była szybka i po myśli Legii. Do rzutu karnego podszedł Josué, niestety uderzył źle, nonszalancko i Mrozek złapał piłkę. W 15. minucie Legia wreszcie objęła prowadzenie. Wszołek dośrodkował do Ribeiro, ten uderzył głową, a własnego bramkarza kuriozalną interwencją pokonał Blažič. W 24. minucie Blažič uderzył głową na bramkę Legii, jednak piłka odbiła się od poprzeczki. W 28. minucie lechici zaskoczyli nasz zespół krótkim rozegraniem rzutu wolnego, ale strzał Karlströma był bardzo słaby. W 44. minucie Gual wyłuskał piłkę na połowie Lecha, uderzył, ale bardzo niecelnie. W 45. minucie drugi środkowy obrońca Lecha trafił do własnej bramki. Po dośrodkowaniu Wszołka fatalnie skiksował zaskoczony Salamon i było 0:2.
Takim wynikiem zakończyła się pierwsza część spotkania.
Po pięciu minutach drugiej połowy sędzia musiał na kilka minut przerwać mecz z powodu zadymienia wywołanego pirotechniką. W 54. minucie Gual uderzył głową po dośrodkowaniu Ribeiro, jednak niecelnie. W 55. minucie Ribeiro ujrzał żółtą kartkę za faul na Murawskim. W 59. minucie piłka spadła pod nogi Çelhace w polu karnym Lecha. Albańczyk huknął z pierwszej, niestety chybił. W 64. minucie Jędrzejczyk powstrzymał faulem kontrę Velde i ujrzał żółtą kartkę, która wyklucza go z kolejnego ligowego meczu. W 66. minucie legioniści wyszli z kontrą trzech na jednego, ale Elitim nie zdołał oddać piłki i skończyło się tylko rzutem wolnym dla Legii, który nie przyniósł zagrożenia. W 69. minucie Tobiasz świetnie odbił potężny strzał Murawskiego z dystansu. W 74. minucie Morishita zastąpił Rosołka. W 75. minucie Tobiasz złapał piłkę po sytuacyjnym strzale głową Ishaka. W 78. minucie kibice Lecha wrzucili na murawę wiele rac i mecz znów został przerwany. W 82. minucie Urbański zastąpił Çelhakę. W 83. minucie Lech zdobył bramkę kontaktową. Pereira przymierzył z prawej nogi i Tobiasz musiał wyciągać piłkę z bramki. Do końca meczu nie wydarzyło się już nic godnego uwagi, Legia dość pewnie obroniła zwycięstwo.
Okoliczności zwycięstwa Legii w Poznaniu były zaskakujące, nieczęsto zdarza się, by rywale fundowali nam takie prezenty. Szczęściu trzeba jednak pomóc i tym razem nasza drużyna stanęła na wysokości zadania.
Mistrzostwo Polski przepadło, ale Legia wciąż może zakwalifikować się do europejskich pucharów i w tym momencie ma wszystko we własnych rękach, wystarczy wygrać na wyjeździe z Wartą i u siebie z Zagłębiem. Mecz z Wartą w przyszłą niedzielę.
Zbyt wielu trenerów przecenia swą wolę i wiedzę. To spostrzeżenie tyczy zwłaszcza trenerów młodszego pokolenia, którzy uważają, że posiedli zdolności urzeczywistniania swoich zamierzeń, podczas , kiedy ten akt świadomości stanowi tylko wstęp, bowiem akt woli to : powzięcie projektu, namysł ( wybór najlepszego rozwiązania) , podjęcie decyzji oraz wykonanie czynności. Dopiero efekt stanowi dowód ,że akt woli został spełniony.
Jeszcze gorzej jest z wiedzą, bowiem nauka twierdzi, że nabywanie wiedzy jest uwarunkowane możliwościami intelektualnymi, osobowością oraz stosowanymi metodami. Nie ma więc wiedzy obiektywnej, ani jedynie prawdziwej.Wszelka wiedza jest względna,bowiem to co nazywamy "rzeczywistością " jest tylko odbiciem świata przetworzonego przez nasz, indywidualny mózg. Nie ma wiedzy nabytej raz na zawsze , bowiem ona narasta wraz z doświadczeniem, przyswajaniem wiadomości , lecz taki rozwój musi prowadzić do reorganizacji całości danych, często też do zmiany postępowania . Obecnie mamy do czynienia z wieloma trenerami owładniętymi przez nowocześnie przetwarzane komputerowe dane, rzekomo skuteczne, oparte na analizie danych i algorytmach - przy odrzuceniu wieloletniego doświadczenia , nabywania wiedzy metodą prób i błędów.W moim przekonaniu oba stanowiska są błędne, bo samo doświadczenie bez analityki hamuje postęp, a sama teoria bez podbudowy praktycznej jest niewiele warta. Nie można też zapominać o aspekcie autorytetu jako istotnego czynnika w procesie nauczania i kierowania , gdyż człowiek nieco starszy ma naturalny autorytet wobec młodszych , który młody trener musi dopiero zdobywać.
Wczorajsze spotkanie to nie tylko tradycyjny mecz o prymat Legii nad Lechem i odwrotnie, ale też symboliczne spojrzenia na drogi trenera. Trener Legii Goncalo Feio jest wierną kopią Mariusza Rumaka sprzed 12 lat, zarówno jeżeli idzie o wiek rozpoczynania pracy w wielkim klubie ( Rumak jak zaczynał w Lechu miał 35 lat) , jak też o przekonanie o swoich możliwościach sprawczych oraz na traktowaniu piłki nożnej jako gry wyłącznie taktycznej.Nie wolno zapominać,że obaj cieszyli się wsparciem zawodników.
Jak pamiętamy Rumak był owładnięty manią wertykalizmu, którego miarą była dla niego szybkość przechodzenia z obrony do ataku i odwrotnie. Tak rozumiana wertykalność zrodziła się w Niemczech jako opozycja wobec tiki-taka święcącej triumfy od 2008 do 2012 roku, co dało Niemcom MŚ w 2014 roku. Takim klasycznym przykładem skuteczności wertykalności był mecz Niemcy- Brazylia ,w którym to Brazylijczycy mieli przewagę we wszystkich parametrach ,a przegrali 1;7.Rok wcześniej, tym samym sposobem Bayern w LM ograł Barcelonę w dwumeczu 7;0. Trener Heynckes tak to skomentował :" Decydującym czynnikiem była organizacja drużyny i dyscyplina taktyczna. Znakomicie broniliśmy, a mogliśmy się bronić i atakować, bo z przodu prezentujemy dużą kreatywność i jakość. Gdy mamy przestrzeń to ją wykorzystujemy". Jednak niemieckie media za twórcę wertykalizmu uznają ówczesnego trenera Borussi Dortmund Jurgena Kloppa , który mówił tak :" Zaczęliśmy kłaść znacznie, znacznie większy nacisk na podania do przodu". Ja też lubię takie słowa Kloppa :" Gdyby pierwszym zespołem jaki zobaczyłem była Barcelona to grałbym raczej w tenisa. Cenię futbol w którym się walczy ,a nie spokojną piłeczkę". Dobrze ideę wertykalności opisał kapitan reprezentacji Niemiec Lahm ; " Chcemy dobrze grać w obronie , bo albo dzięki szybkiemu odbiorowi piłki , albo przełamaniu pierwszej fali ataków dokonuje się rozdzielenie zespołu rywali na dwie części : atakującą i broniącą, dzięki czemu tworzą się dla nas okazje". Kiedy Pepp Guardiola trafił do Bayernu skonstatował, że każda drużyna niemiecka jest w stanie przeprowadzić szybki wypad w czasie krótszym niż 11 sekund i dodawał :"To nadzwyczajna liga jeśli idzie o grę z kontry" . Rumak w Lechu przed 11 laty zszedł na 12 sekund ,ale nie wiedział po co ? . Chyba dlatego ,że nie zapoznał się z dalszymi wywodami Guardioli , a ten prawił tak ;" Jeśli ustawimy linię defensywną naprawdę wysoko , a nasi obrońcy będą tam, gdzie normalnie są pomocnicy, ograniczymy przeciwnikom możliwości podwajania krycia naszych skrzydłowych. Zmienimy każdą akcję w sytuację jeden na jednego ,a w tym jesteśmy dobrzy.Potrafimy też dośrodkowywać ,aby napastnicy wykańczali akcje".
Przebieg wczorajszego spotkania pod kątem taktycznym potwierdził,że trener Rumak nie spełnił podstawowego kryterium twórczego rozwoju wiedzy. Trener Rumak ewidentnie skupił się wyłącznie na ustaleniach taktyki gry swego zespołu bez refleksji nad grą Legii. Nie chodzi o ustawienie , bo Lech gra 4-2-3-1 ,ale o strategię i organizację gry. Drużyna Lecha grała przez prawie całe spotkanie , za wyjątkiem kilku pierwszych minut po przerwie,w ten sam sposób jak opisany przez Heynckesa ,a mianowicie po rozegraniu w obronie grała długą piłkę do przodu. Pewno Rumak założył ,że zespół Legii zagra wysoko i nasi zawodnicy zostaną wciągnięci na ich połowę i przez to wytworzy się wolna przestrzeń.Lecz nasi zawodnicy nie kwapili się do atakowania Lechitów na ich połowie, poza pojedyńczymi atakami na posiadaczy piłki.W ten sposób Lechici nie mieli wolnego pola i nie wiedzieli co robić z piłką. To dlatego ich gra była wolna, pasywna , niemrawa. Do tego byli rozczłonkowani i usiłowali wygrywać pojedynki 1x1 ,ale to nie gwiazdy jakimi dysponował Pepp i przegrywali pojedynki. Trener Rumak w II połowie dokonywał zmian ,ale sama koncepcja gry nie uległa przekształceniu. Do tego oparcie gry ofensywnej na Ishaku było samobójcze, bo kiedy wszyscy tylko jego szukają, tylko chcą do niego kierować piłki, w sytuacji jego pokrycia ( tak jak wczoraj) sprawia ,że cała gra w ataku ulega załamaniu. Oczywiście to Legia wygrała, ale Lech swą niedorzeczną, schematyczną i niedostosowaną do celu gry taktyką ułatwił nam zadanie. Lech miał wysokie KPI ,ale nie miał efektów.
Trener Legii Gocalo Feio wydaje się być z kolei zafascynowany ostatnim zdaniem Heynckesa o wykorzystaniu przestrzeni. Przeskoczył on wertykalność oraz uzyskiwanie całościowego obrazu gry dzięki Packingowi ,aby przejść bezpośrednio do oferty amerykańskiej firmy STATS oferującej produkt o nazwie Playing Styles łączącej różne Kluczowe Wskaźniki Efektywności ( KPI) , dzięki czemu efektywność swego stylu można porównać z innymi. Produkt PS opiera się na sekwencjach ilości posiadań piłki przez każdy zespół ( jest tego od 90 do 100 razy). Nie oznacza on czasu posiadania piłki ,lecz jedynie ilość sekwencji. Istnieją różnice między zespołami nastawionymi na szybkie wypady do przodu oparte na małej ilości podań i na takie które potrafią kontrolować piłkę przez dłuższy czas. Lecz te style zależą od organizacji gry , bo np.Bayern Guardioli grający wysokim pressingiem ( 5-6 sekund) pozwalał rywalom wymieniać średnio tylko 2,4 podania na sekwencję.Za pomocą nowoczesnej technologii można śledzić tempo konkretnej sekwencji , co można obliczyć jako czas jaki upłynął od odzyskania piłki w pobliżu własnego pola karnego do oddania strzału na bramkę , oraz jako odległość jaką przebyła futbolówka,w tym w linii prostej , ale również dzieląc przestrzeń przez czas i uzyskać wartość " prędkości bezpośredniej " piłki. Tego typu dane pozwalają wydobyć na światło dzienne inne warstwy meczu , które tyczą podstawowego problemu czyli efektywności poczynań zawodnika na boisku. Bowiem w trakcie spotkania zawodnik spędza przeciętnie 150 sekund przy piłce,a co robi i co powinien robić przez 87,5 minuty ?. To pytanie zadał sztab reprezentacji Niemiec w 2013 roku firmie informatycznej SAP i uzyskał odpowiedź,że: "Centralnym elementem nowoczesnego futbolu jest kontrola przestrzeni". Główny analityk reprezentacji wręcz stwierdził :" Drużyna , która kontroluje przestrzeń w odpowiednim czasie , prawdopodobnie wygra mecz". Pod tym względem można wyróżnić pod tym względem poszczególnych graczy i np. Feio chwali Wszołka,a gani Josue. Często "kontrola przestrzeni" kojarzona jest ze znajdowaniem dla siebie wolnego pola, gdyż często różnica między np. strzeleniem bramki a jej niestrzeleniem to mniej niż metr , a jeszcze mniejsza bywa między zablokowaniem strzału przez obrońcę ,a możliwością jego oddania. Mnie cieszy ,że Feio wyciągnął wnioski z meczu z Radomiakiem i zrozumiał,że kontrola przestrzeni przez najlepszych graczy i najlepsze zespoły nie polega na bezpośredniej walce o piłkę,ale na unikaniu tej walki . Sam termin kontrola przestrzeni opisał prof. Daniel Hemment z Uniwersytetu w Kolonii tak :" Zwycięskie zespoły prezentują znacznie lepszą grę pozycyjną w strefie obronnej oraz w środku pola z punktu widzenia podań , a także znacznie lepiej zagrywają do przodu w strefie ataku co wynika z tego,że średnio muszą sobie radzić z mniejszą liczbą przeciwników w danym obszarze. Wygrywające zespoły omijają również więcej rywali podaniami posyłanymi z obrony do środka pola". Prof. Hemment podzielił boisko na strefy , których granicami jest miejsce do którego gracze przeciwnych zespołów mogą dotrzeć w tym samym czasie , co oznacza ,że kontrola przestrzeni stale się zmienia wraz z wydarzeniami boiskowymi i kluczowym staje się jej utrzymanie w krytycznych obszarach ( generalnie w pobliżu obu bramek). Wedle tej teorii rozmiary stref zależą głównie od szybkości zawodnika, szybkości reakcji oraz od odległości od rywala.Prof. Humment kontynuując rozpracowanie problemu uznał,że mamy do czynienia z czterema wyznacznikami kontrolnymi : po pierwsze - z pozycją zawodnika przy piłce zarówno obrońcy jak i napastnika w sektorze 34 metry od bramki skąd najczęściej padają gole,po drugie - uznał,że kontrola zależy od prędkości względnej piłki i szybkości zawodnika, który jest przy niej,przy czym wysoka prędkość występuje przy natychmiastowym podaniu lub oddaniu strzału , po trzecie - to nacisk czyli zdolność obrońców do uniemożliwienia wykonania akcji lub oddania strzału i po czwarte - określa on, ilu graczy drużyny przeciwnej znajduje się między napastnikiem ,a bramką.
Wczoraj widać było efekty pracy analitycznej sztabu i trenera Feio. Skupili się na analizie taktyki zespołu Lecha i na dobraniu takiego sposobu gry własnej,aby pokonać rywala. W sumie chodziło o to,żeby nie dawać się łapać na lep atakowania graczy Lecha przy wyprowadzaniu piłki ze swojej strefy obronnej i dlatego broniliśmy w średniej strefie, przy podaniach zaś rywali głęboko na nasze przedpole nie czekaliśmy na przejęcie przez nich piłek ,ale graliśmy na wyprzedzenie ich do piłki i po to ,aby natychmiast po przejecie samemu posyłać piłki w rejon ich pola karnego i wreszcie na wyłączeniu z gry ich kluczowego dla ofensywy zawodnika czyli Ishaka co popisowo uczynił Celhaka. A do tego nasz zespół cechowała wysoka arytmia gry i wysoka energetyczność w grze ofensywnej. Jedynymi poważnymi mankamentami był brak widocznych efektów pracy nad stałymi fragmentami gry , których było mało i tym bardziej powinny być wykonywane staranniej oraz nieskuteczność w wykańczaniu ataków.W I połowie mieliśmy 5 dobrych okazji do zdobycia bramki ( tylko Wszołek w 5' wykorzystał) ,zaś w II połowie było ich 6.Wszystkie po odebraniu piłki na wyprzedzeniu i szybkim zagraniu do przodu. Na podkreślenie zasługuje ostrożna gra w strefie od 35 metra od naszej bramki z nastawieniem na nietracenie piłki. Osobiście wyróżniam trzech zawodników : Elitima, który wyrasta na lidera zespołu . Pankova za bardzo twardą grę oraz Ribeiro za aktywność i pracowitość. Cieszy powrót do bramki w dobrej formie Tobiasza.Słabiej zagrał dotychczasowy lider Josue, który chyba bardzo mocno przejął się tym,że Legia chyba zrezygnowała z przedłużenia z nim umowy , co było widać po niestarannym wykonaniu rzutu karnego. Moim zdaniem postąpiono z nim nieprofesjonalnie, bo najpierw proponowano mu nowy kontrakt, na co nie był zbyt chętny ,a kiedy się zdecydował to Legia zrezygnowała. Niepoważne. Przy czym wczoraj znowu Feio wprawił mnie w drżenie zmianą Celhaki na Urbańskiego , bo ja nie uważam żeby dokonywać zmian kiedy gra się układa ,gdyż każda taka zmiana nie polepsza, ale pogarsza jakość gry.Ta nerwówka w końcówce była zbędna.
Nie bez przyczyny wspomniałem o meczu Niemców z Brazylijczykami w 2014 roku , bo wczoraj to Legia była Niemcami . W kluczowych parametrach gry Lech miał ogromną przewagę, bo posiadanie piłki to 64% do 36, podania to 465 do 266 i celność podań to 83% do 69. A gdybyśmy wykorzystali tylko połowę sytuacji to wynik byłby 5:1 dla nas i Lech nie miałby krzywdy .
Problemem Legii, i w sporym zakresie Lecha jest fakt regresywnego doboru kadr ,a mówiąc prościej zastępowanie lepszego materiału zawodniczego gorszym. W tej sytuacji sami fundujemy sobie możliwość zaistnienia syndromu najsłabszego ogniwa,a więc tego lub tych zawodników , którzy w każdym prawie meczu popełniają znaczące lub decydujące o wyniku błędy.Jak wyliczono zespół, który popełnia notorycznie błędy tylko w 15-18 % meczów wygrywa.Piłka nożna jest grą zespołową, lecz zarazem taką w której w wyniku niezdarności jednego przegrywa się lub remisuje wygrany mecz. Wystarczy jedno złe podanie, jedna chwila dekoncentracji ,aby zniweczyć wysiłek całej drużyny. Niekompetencja może być także zbiorcza , bo drużyna może stracić dorobek z powodu braku spójności w obronie, braku harmonii i równowagi w środku pola czy porozumienia w ataku. Zasadę ,że futbol jest grą najsłabszych ogniw sformułował Walery Łobanowski. O sukcesie w piłce nie decyduje najczęściej to co zawodnik i zespół robią dobrze,ale to co robią źle,a to oznacza,że najsilniejsze ogniwa nie są kluczowe. W książce "Futbol i statystyki" Chris Anderson i David Sally przytaczają obliczenia , z których wynika ,że najmocniejsze ogniwo ma prawie 2,5 krotnie mniejszy wpływ na wynik drużyny, niż najsłabsze i proponują : po pierwsze udawać ,że takie ogniwo nie istnieje i ukryć je, po drugie , zaakceptować rzeczywistość i wesprzeć go, po trzecie , zmienić go, po czwarte, spróbować go poprawić czyli zmusić do ciężkiej pracy , po piąte, sprzedać go . Ja bym dodał : po szóste - nie kupować go . .
Na szczęście dla nas zasada najsłabszego ogniwa we wczorajszym spotkaniu nas nie dotknęła ,a za to podwójnie doświadczyła Lecha. Bowiem Lech miał takie paskudne ogniwo w obronie w postaci Barryego Douglasa, którego Rumak wystawił z uwagi na jego doświadczenia w grze przeciwko Legii ( 12 meczów) a który wczoraj dając się ogrywać jak dziecko zagrał przeciwko Lechowi oraz Kristoffera Velde, który chyba chciał za wszelką cenę udowodnić,że wcześniejsze pomijanie go w składzie było niesłusznie, bo chciał chyba sam wygrać mecz i wszystkie pojedynki przegrywał - marnując wysiłek kolegów.
Nie chcem ,ale muszem odnieść się do postawy sędziów wczorajszego spotkania i zacznę od tego ,że Szymon Marciniak nie jest z żelaza i po przeżyciach meczu LM Real -Bayern powinien jedną kolejkę odpuścić,a po to co by zregenerować siły psychiczne. Przypomnijmy,że spotkała go ostra nagonka medialna, którą sprawił sobie na własne życzenie, bo zamiast jak Bóg przykazał zakończyć mecz w upływem doliczonego czasu gry to przedłużał go w nieskończoność. I po dodatkowych 5 minutach popełnił błąd formalny łamiąc Wytyczne FIFA ,aby VAR wykluczył zdobycie bramki z pozycji spalonej. Pośpieszył się z odgwizdaniem pozycji spalonej przez co uniemożliwił VARowi wideoweryfilkację. Wczoraj wyciągnął wnioski , bo mecz zakończył w wyznaczonym limicie doliczenia ,ale z VARem przegiął i to znacznie.Dodam ,że gdybym nie wiedział,że mecz prowadzi Marciniak to miałbym przekonanie ,że sędziuje jakiś nowicjusz.Zachowywał się tak jak by miał spóźniony refleks , bo reagował z opóźnieniem co powodowało,że po jednym faulu był natychmiast następny ,a on wracał albo do tego pierwszego albo reagował na drugi - istne pomieszanie z poplątaniem,a do tego był za często za daleko od sytuacji wymagających podjęcia decyzji , co powinno skłaniać asystentów do koncentracji i wyłapywania fauli ,ale oni zawodzili.Być może do słabego prowadzenia meczu przyczyniła się sytuacja z 5 minuty w której uległ uzurpacji VAR i podjął dwie skandaliczne decyzje. Po pierwsze VAR może być obowiązkowo stosowany tylko w 4 sytuacjach : czy jest bramka czy nie czyli czy piłka całym obwodem przekroczyła linię bramki, po drugie - kiedy jest faul po którym następuje wykluczenie z gry ( czerwona kartka) , po trzecie ,aby wykluczyć uznanie bramki zdobytej w wyniku spalonego oraz po czwarte dla identyfikacji zawodnika ukaranego żółtą lub czerwona kartką. W 5 minucie żadna z tych okoliczności nie zaistniała i użycie VARu było nadużyciem. Ja w pierwszym momencie zanotowałem ,że należy pochwalić Marciniaka za prawidłowe zastosowanie przywileju korzyści , bo jeżeli był faul to Sousy na Rosołku ,a nie odwrotnie. To Sousa był spóźniony i to on usiłował kopnąć Rosołka w staw skokowy ,a Rosołek widząc ten zamiar nadstawił podeszwę w którą Sousa kopnął.Więc bramka Wszołka została zdobyta prawidłowo.
Wczoraj Marciniak podjął zbyt wiele nietrafnych decyzji jak na sędziego tej klasy, i do tego wykazywał zmiennę nastroje, bo raz gwizdał faule, których nie było jak np. w 27' Wszołka na Velde, jak faul Murawskiego na Elitimie w 35', a innym razem fauli oczywistych i to takich na żółte kartki nie odgwizdywał. Zdarzył mu się taki kwiatek ,że nie ukarał w 66' Szymczaka za zatrzymanie korzystnej akcji ( faul na Elitimie) i w tej samej minucie za identyczne zatrzymanie Velde ukarał kartonikiem Jędrzejczyka.Nadto w moim przekonaniu w 87 ' miał obowiązek wykluczyć z gry Salamona za przewrócenie i nadepnięcie na rękę Josue co wyczerpuje znamiona czynu opisanego w art. 12 Przepisów jako rażący faul zagrażający zdrowiu zawodnika.To nie były dobre zawody w wykonaniu Szymona Marciniaka.
Prezes Mioduski postanowił zwołać naradę w wąskim gronie : on , wiceprezes Herra, dyrektor Zieliński i trener Feio - co by odwołać kryzys . Jestem sceptyczny co do rezultatów takich narad, nie dlatego ,że uważam te osoby za niekompetentne ,ale z prostej przyczyny , a mianowicie "nie można być sędzią we własnej sprawie". Wykazać błędy w zarządzaniu klubem i jego zasobami może być sensownie dokonane tylko przez podmiot zewnętrzny na podstawie jasno sformułowanych kryteriów ocennych. Są instytucje dokonujące takich audytów i warto im zadanie wyprowadzenia klubu na prostą - powierzyć. Legia bowiem od wielu lat marnuje swoje zasoby tak finansowe jak i kadrowe i promocyjne.A dotychczasowe działania podejmowane przez właściciela niczego na lepsze nie zmieniają. Czas to zmienić !.
Po co kibicom Lecha szaliki ?. Jak to po co ? Żeby mieli po meczu z Legią czym łzy ocierać.
I to by było na tyle.
Zbyszku mylisz się. Zgodnie z obowiązującymi przepisami użycie VAR-u w sytuacji w której Wszołek strzelił gola było w pełni zasadne. Można dywygowac czy faul Rosołka miał miejsce lub nie, według wdrożonej procedury varowskiej Marciniak uznał że tak, w tym aspekcie można się spierac, ale samo użycie var-u w tej sytuacji było prawidłowe.
Źródło: 5820-PrzepisyGry_2324.pdf (pzpn.pl)
1. Zasady
Stosowanie systemu VAR w piłce nożnej oparte jest na poniższych zasadach.
Wszystkie z nich muszą być przestrzegane na każdych zawodach z użyciem systemu
VAR.
1. Sędzia asystent wideo (VAR) jest członkiem zespołu sędziowskiego mającym
niezależny dostęp do obrazu transmitowanych zawodów i może wspierać sędziego
tylko w przypadku „jednoznacznego i oczywistego błędu” lub „pominiętego poważnego
zdarzenia” w odniesieniu do sytuacji:
a. bramka/nie ma bramki,
b. rzut karny/brak rzutu karnego,
c. bezpośrednia czerwona kartka (nie dotyczy drugiego napomnienia),
d. błędna identyfikacja (gdy sędzia napomina lub wyklucza niewłaściwego
zawodnika przewiniającej drużyny).
źródło: Przepisy Gry 2023/24 | Protokół systemu VAR - str 143
2. Decyzje/zdarzenia mające kluczowe znaczenie dla przebiegu gry –
wideoweryfikacja
System VAR może być wykorzystany wyłącznie w odniesieniu do czterech kategorii
decyzji/zdarzeń mających kluczowe znaczenie dla przebiegu gry. We wszystkich
tych sytuacjach system VAR może zostać zastosowany tylko po tym, gdy sędzia
podjął (pierwszą/pierwotną) decyzję (włącznie z zezwoleniem na kontynuowanie
gry) lub gdy poważne zdarzenia zostały przeoczone/niezauważone przez zespół
sędziowski.
Pierwotna decyzja sędziego nie zostanie zmieniona, chyba że nastąpił„jednoznaczny
i oczywisty błąd” (dotyczy to również decyzji podjętych przez sędziego na podstawie
informacji przekazanych przez innego członka zespołu sędziowskiego, np. spalony).
Czterema kategoriami decyzji/zdarzeń, które mogą podlegać wideoweryfikacji
w przypadku potencjalnego „jednoznacznego i oczywistego błędu” lub „pominiętego
poważnego zdarzenia” są:
a. Bramka/nie ma bramki
�przewinienie drużyny atakującej w fazie budowania akcji lub zdobycia bramki
(ręka, faul, spalony itp.);
�piłka poza grą przed zdobyciem bramki;
�decyzja dotycząca uznania bądź nieuznania bramki;
� przewinienie bramkarza i/lub wykonawcy podczas wykonywania rzutu
karnego lub przedwczesne wkroczenie w pole karne współpartnera
wykonawcy lub obrońcy, który bierze bezpośredni udział w grze, gdy piłka
odbiła się od słupka, poprzeczki lub bramkarza.
źródło: Przepisy Gry 2023/24 | Protokół systemu VAR - str 145
Dziękuję za sprostowanie. Tym razem wbrew swoim zwyczajom sam nie sprawdziłem i zaufałem opiniom b. sędziów międzynarodowych Borskiego i Rostkowskiego, którzy stwierdzili ( Borski na TVP Sport i w necie ) ,że skorzystanie z VAR przez Marciniaka było niedopuszczalne. Tak jak bym doznał pomroczności jasnej . Poszedłem na łatwiznę,ale trochę tematów mi się po meczu zebrało i zająłem się wyszukiwaniem pasujących do komentarza cytatów ,a temat sytuacji w której została zdobyta bramka uznałem za odfajkowany.Nauczka na przyszłość. . Pozdrawiam serdecznie .
A ja polecam ponownie obejrzeć jak w TV pokazano rzekomy faul Rosołka (po którym padła bramka dla Legii) oraz zobaczyć co VAR pokazał Marciniakowi. W TV mieliśmy bodajże trzy różne ujęcia tej sytuacji, a VAR pokazał tylko jedno, na podstawie którego można było błędnie zinterpretować całą tą sytuację.
Nazywając rzeczy po imieniu to była manipulacja ze strony sędziów na VARze.