- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Warta - Legia 0-1: Wreszcie po rożnym
W przedostatniej kolejce sezonu Legia zmierzyła się w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą. Mecz nie dostarczył wielu emocji. Legia objęła prowadzenie w pierwszej połowie i taki wynik utrzymał się już do końcowego gwizdka sędziego Musiała. Autorem zwycięskiej bramki był Pankov.
W wyjściowej jedenastce Legii uwagę zwracała obecność Ziółkowskiego. Skład naszej drużyny wyglądał następująco: Tobiasz – Pankov, Ziółkowski, Kapuadi – Wszołek, Josué, Elitim, Çelhaka, Ribeiro – Rosołek, Gual. Gospodarze rozpoczęli w składzie: Lis - Bartkowski, Szymonowicz, Kiełb - Borowski, Kopczyński, Kupczak, Matuszewski - Luís, Eppel, Szmyt.
W 7. minucie Wszołek wbiegł w pole karne, wycofał płasko piłkę, ale podanie nie znalazło adresata. W 17. minucie Gual podał piłkę w kierunku Rosołka, niestety Rosołkowi zabrakło kilkudziesięciu centymetrów, by oddać strzał. W 26. minucie Legia objęła prowadzenie. Josué dośrodkował z rzutu rożnego, w dobrym tempie piłkę głową zaatakował Pankov i Lis nie miał nic do powiedzenia. W 29. minucie Gual znalazł sobie miejsce do strzału w polu karnym, ale uderzenie Hiszpana było słabej jakości. Po drugiej stronie boiska przed szansą znalazł się Kopczyński. Piłka minęła bramkę Tobiasza. W 31. minucie Lis odbił piłkę po strzale Guala. W 35. minucie Elitim dośrodkował do Guala, ten uderzył głową, ale Lis złapał piłkę.
Do przerwy Legia prowadziła 1:0 i był to zasłużony wynik, bo nasza drużyna była zdecydowanie lepsza od gospodarzy.
W 51. minucie Legii dopisało szczęście. W polu karnym piłka spadła pod nogi Eppela. Napastnik Warty oddał strzał z woleja, jednak chybił. W 57. minucie Zyba zastąpił Çelhakę. W 60. minucie Zyba otrzymał piłkę od Guala, niestety nie zdołał zakończyć akcji strzałem. W 73. minucie Szmyt uderzył płasko, ale piłka minęła bramkę. W 82. minucie Kramer zastąpił Guala. Legioniści mieli kilka okazji do tego, by rozstrzygnąć losy tego meczu, ale rozwiązanie szybkiego ataku w wykonaniu naszej drużyny pozostawiało wiele do życzenia. Na szczęście Warcie brakowało piłkarskiej jakości i gospodarze nie byli w stanie zagrozić bramce Tobiasza.
Runda wiosenna sezonu zbliża się do końca. Został nam tylko jeden mecz i jesteśmy bardzo blisko awansu do eliminacji Ligi Konferencji. W przyszłą sobotę w Warszawie Legia zmierzy się z Zagłębiem Lubin.
Trzecie miejsce to tez moim zdaniem nie nasza zasługa . Głównie pomógł nam Lech Poznań , do tego stopnia , ze w Poznaniu sam sobie strzelał bramki. Pogoni Szczecin jako drugiej należy podziękować . Raków ? Po rezygnacji Papszuna na dwoje babka wróżyła . Ich postawa raczej nikogo nie dziwi . Jako kibice oczywiście z nowymi nadziejami przystąpimy do następnego sezonu i uważam ze ten trener da radę . Młody ambitny czyli niech działa .
Autorzy książki "Futbol i statystyki" powielają utrwalone w literaturze przedmiotu dane wynikające ze statystyk ,że trenerzy odpowiadają jedynie za 15% powodzenia lub nie, swoich zespołów.Ale zaraz dodają ,że piłka nożna to gra subtelnych różnic ,a 15% to więcej niż dość, by stanowić różnicę pomiędzy zwycięstwem a porażką, chwałą i klęską. Gdyby przeanalizowano pracę Szulczka w Warcie to te 15% byłoby liczbą znacznie zaniżoną. To co opowiada się o trenerach w mediach wpisuje się w dwuwiekowy spór ( XVIII i XIX wiek) historyków i filozofów idei o wielkość roli jednostki w dziejach. Do czasu Edwarda Gibbona ( 1737-1794) uważano ,że człowiek występuje w dziejach jako tworzywo,albo co najwyżej jako narzędzie , natomiast angielski historyk w "Zmierzchu cesarstwa rzymskiego " twórcze role przypisał władcom i wodzom. Tę myśl rozwinął szkocki propagator filozofii historii zwanej heroizmem Thomas Caylyle ( 1795-1881) . To on napisał :" Wszystko co widzimy gotowe na świecie jest materialnym wynikiem, praktyczną realizacją i ucieleśnieniem myśli Wielkich Ludzi przysłanych na ten świat". Pomimo ,że poglądy te jako nienaukowe zostały zdyskredytowane to nadal w obszarze medialnym dominują. Nasi rodzimi pismacy nie są wyjątkowi w tym personifikowaniu piłki nożnej pisząc ,że np. taki to a taki trener wygrał lub przegrał mecz , mimo,że na boisku nawet przez lunetę go nie dostrzegliśmy . Szczególnie w Anglii wielkim wzięciem cieszyły się takie pozycje jak Barneya Ronaya :" Trener : absurdalna kariera najważniejszego człowieka w futbolu" czy Artura Hopcraffta :" Ludzie futbolu". Pierwszy z nich pisał :" Cień trenera ewoluuje , powstaje i w cudowny sposób staje się kapłanem, mesjaszem, twardzielem, patriarchą i ucieleśnieniem sukcesu lub klęski", a drugi : " Matt Busby ( legenda MU przed SAFem) był nie tylko popularny, nie tylko szanowany za umiejętności trenerskie. Im bardziej ludzie się do niego zbliżali , tym bardziej widać było w ich oczach już nie tylko sympatię ,ale cześć".
Ten wizerunek kreują media ,ale zawsze znajdują się wątpiący , którzy uważają,że jak trenera zrzucą z piedestału jako "baranka ofiarnego" to tłum się zadowoli ich obaleniem i to mu wystarczy.
Są też i tacy, którzy twierdzą, że oddziaływanie trenerów jest żadne,że nie mają prawie wpływu na ostateczny wynik , bo to zawodnicy tworzą historię, a trenerzy są jedynie od pilnowania , aby zawodnicy znajdowali się na swoich pozycjach na boisku. W ten sposób tworzony jest kult zawodników ,ale to temat na inne opowiadanie.
Ta antytrenerska "religia" ma dwa źródła. Pierwszym jest zakorzeniona , zwłaszcza u nas, niechęć do wszelkiej władzy , co przejawia się w umniejszaniu roli Wielkich Ludzi i podważaniu ich kompetencji . Drugim jest kreowanie przez media nie bohatera, ale celebryty , który jest przez media tworzony i przez media jest obalany.
Osobną kwestię stanowią reperkusje gier z cyklu Football Manager w których grający wcielają się w rolę trenera i mogą za jednym kliknięciem zrobić co chcą i zmienić co chcą. Wydaje im się ,że w realnym świecie futbolu ten mechanizm też tak działa.
Do chóru tych, którzy deprecjonują role trenera dołączyli księgowi futbolu, którzy dowodzą jak Simon Kuper i Stefan Szymanski kompletnej bezużyteczności trenera poprzez wykazanie ,że to budżety płacowe decydują o miejscach w tabeli . Na tym odcinku także Warta zadaje kłam głoszonej tezie , bo w ESie niższy od niej budżet ma tylko Ruch ,a np. spadkowicz ŁKS ma aż dwa razy wyższy. Te księgowe teorie są efektem oderwania finansów od innych czynników, ale też są w 89% sprawdzalne , bo na przestrzeni badanej dekady w topowych ligach tabele przypominały listy płac. Ten wynik zmniejsza udział trenera do marnych 11%, a biorąc pod uwagę rolę przypadku ( pół na pół - o czym napisałem w felietonie) do nieistotnych 5,5%.
Dla fanów futbolu ta korelacja budżetu z wynikiem jest trudna do akceptacji , bo raczej chcieliby ,aby ich klub osiągał wyniki na na miarę aspiracji co widać po wściekłości kibiców Ruchu czy ŁKS,ale też i np. Lecha i Rakowa. Na tym tle protesty kibiców Legii wyglądają na całkiem usprawiedliwione . Niemniej ta liczba 89 % wynika z algorytmu jako obiektywnego weryfikatora , bo stanowi wyliczenie budżetu płacowego klubu , zestawienia go z budżetem konkurentów i porównaniem z miejscem w tabeli po sezonach.
W tej klasyfikacji budżet Legii przewyższa budżet Warty 12 razy ,ale np .Lecha o 50% , Śląska 4 razy , zaś Jagę o ponad 5 razy. Więc ci , którzy nas wyprzedzają powinni przy nas wyglądać jak ubodzy krewni i oglądać nasze plecy ,a nie robić za potentatów.
Jednak następstwem takiego rozumowania powinna być konstatacja ,że skoro najlepsi czyli najbogatsi płacą najwięcej najlepszym zawodnikom, to pewnikiem płacą też najlepiej trenerom.W tym względzie nasza liga to ewenement, a to dlatego ,że nie tylko kluby nie zatrudniają najlepszych, którym trzeba płacić najlepiej ,ale osobników raczej przypadkowych. Złośliwie można napisać, że im trener gorszy czyli bez żadnych sukcesów na koncie tym chętniej jest kontraktowany, bo tańszy. Tylko nie trzeba wielkiej wiedzy ,aby zauważyć,że najlepsi zawodnicy sami się nie wyszkolili, sami siebie w klubach nie zatrudnili, sami siebie do meczów nie wystawiają.
Piłka nożna jest grą równowagi ,albo mówiąc prościej grą wyborów o sumie dodatniej, zerowej lub ujemnej. A tych wyborów dokonują trenerzy np. : ustawienie, taktyka, nastawienie, skład, organizacja gry itd. Trener nie występuje na boisku,ale współdecyduje o kształcie gry, w tej części o której nie decyduje przypadek.
Najnowsze badania z zakresu prakseologii, także polskich badaczy, zaczynają oceniać kluby piłkarskie wedle kryteriów stosowanych w korporacjach. gdzie nie tylko systemy, struktury , organizacja, finanse mają duże znaczenie ,ale to kto tym zarządza. Prof. Alan Thomas stwierdził,że wyniki finansowe wielkich firm są zmienne tylko w niewielkim stopniu i kiedy z badań wyłączy się stałe, niezmienne elementy wydajności Firmy, to wpływ przywództwa na to co pozostaje waha się pomiędzy 60 a 75%. Oczywiście , przywództwo to nie tylko trener,ale właściciel, prezes i dyrektor sportowy.
Obserwując grę Warty widać,że niezależnie od ustawienia , grała u siebie ze Stalą i dzisiaj z Legią 3-4-3, a z Koroną 4-3-3 ,zaś w pozostałych meczach 4-2-3-1- dostrzec można ogromny wpływ dziś już zapomnianej idei "futbolu totalnego" . Jednym z dowodów jest to,że w Warcie sporo bramek zdobyli gracze defensywni ,a rozłożyły się one aż na 10 zawodników .
W książce "Odwrócona piramida" Jonathan Wilson błędnie przypisuje stworzenie tzw. futbolu totalnego Rinusowi Michelsowi oraz Waleremu Łobanowskiemu, podczas kiedy powszechną wiedzą jest, że pomysłodawcą tego sposobu zorganizowania gry był genialny piłkarz Johan Cruyff , który tą ideą zaraził Stefana Kovacsa - trenera Ajaxu Amsterdam od 1971 roku . Kiedy Michels przyszedł do Ajaxu w 1973 roku futbol totalny jako sposób gry był już w rozkwicie. Natomiast jego wątpliwą zasługą było przeniesienie tej metody na grę reprezentacji Holandii. Natomiast Łobonowski objął Dynami Kijów w 1973 roku i można go uznać za twórcę teorii pressingu ,ale największy wkład do teorii futbolu to jego matematyczne uzasadnienie dla liniowości, nadliniowości i podliniowości. Utożsamianie futbolu totalnego z pressingiem jest błędne. W 1973 roku redaktor Olszański przeprowadził wywiad z Cruyffem, który został rozkolportowany we wszystkich gazetach sportowych świata, a u nas w PS i "Literaturze" a w którym to opowiada on o założeniach idei futbolu totalnego , przypisując sobie pomysł,a Kovacsowi jego wdrożenie.
Problem z terminem futbol totalny jest taki,że piszący o nim mają raczej własne wyobrażenie o tym czym był i na czym on powinien polegać, a co ma niewielki związek z tym jak on się prezentował w wykonaniu Ajaxu i reprezentacji Holandii.
Wilson w rozdziale 12 swojej książki rozważając nauki płynące z różnych dziedzin poszukuje odpowiedzi na pytanie : dlaczego powstał akurat w tym czasie ( początek lat 70-tych) i w Amsterdamie. Zwraca uwagę na to ,że wydatna poprawa wydolności jako podstawa futbolu totalnego była możliwa wskutek tego ,że już nie brakowało żywności ,a sama dieta stała na wysokim poziomie , a do tego postępy poczyniła medycyna i farmakologia.Kolejnym czynnikiem jego zdaniem był fakt,że w tym czasie Amsterdam stał się miastem liberalnym , wręcz rozpasanym co sprawiło ,że rewolucyjne , wolnościowe pomysły trafiały na podatny grunt. Na pewno swój udział miał także fakt,że Cruyff stał się idolem młodzieży i to co mówił było "święte" . Postępowi sprzyjała także awangardowość w kulturze , modzie i obyczajach , a nawet to ,że Holendrzy żyjąc na terenach zalewowych nauczyli się wspólnie bronić tych terenów czyli przestrzeni bytu narodowego.
Opisując futbol totalny pisze się o jego atrybutach w rodzaju: "Wszyscy bronią, wszyscy atakują" czy "Stosuje się stałą wymienność pozycji". Lecz są to tylko metafory. A w sumie jego idea wyrosła z racjonalnej przesłanki , a mianowicie : co ma robić drużyna, aby przełamać zagęszczoną , dwuliniową obronę przeciwnika, który nie chce się odsłonić ?. Novum taktyczne o charakterze rewolucyjnym w stosunku to tego co było w dotychczasowej grze statyczno-pozycyjno-formacyjnej polegało na tym,że zawodnik znajdujący się w określonym miejscu na boisku wykonywał funkcje i pełnił rolę przypisaną do tej pozycji :np. boczny obrońca, który poszedł z piłką lub za piłką do przodu w środkowej strefie miał grać jako boczny pomocnik ,a w strefie ataku jako skrzydłowy, podobnie środkowy obrońca w polu karnym rywala miał być środkowym napastnikiem. Oczywiście do czasu ,aż własny zespół był w posiadaniu piłki. Z kolei np. napastnik czy pomocnik w strefie obrony własnej bramki mieli pełnić funkcje obrońców, ale też tylko do czasu odzyskania piłki. To odejście od przypisania zawodnika do pozycji w konkretnym miejscu boiska sprawiło,że obrońcy bez obaw angażowali się w akcje ofensywne wiedząc,że ich miejsce zajmą pomocnicy i napastnicy oraz odwrotnie. Jedynym systemem gry dla futbolu totalnego było 4-3-3. Jak to w futbolu bywa te założenia stanowiłby pewno fundamentalne podłoże kierunków dalszego rozwoju futbolu ,ale wielkość Ajaxu wraz z odejściem Cruyffa się skończył,a reprezentacja Holandii w finale MŚ w 1974 uległa Niemcom grającym schematem z libero,a skończyła erę klęska Holendrów z Polakami w 1975 roku Chorzowie 4;1. Niektóre założenia futbolu totalnego wykorzystał w znacznie bardziej wszechstronnym wymiarze Arrigo Sacchci w Milanie przed 30 laty.W moim przekonaniu futbol totalny ograniczał reprezentację Holandii. a nie sprzyjał jej wynikom, bowiem jego założenia były skrojone pod drużyny mające miernych zawodników, którzy mikre umiejętności techniczno-taktyczne musieli nadrabiać wybieganiem , zaangażowaniem agresywnością , ofiarnością i pomocniczością. Dokładnie tak jak w Warcie .
Dziś podział ról był niejako z góry nakreślony ,w którym oba zespoły chciały osiągnąć ten sam cel,ale przy pomocy całkiem odmiennych metod.Mianowice Legia musiała grać ofensywnie , natomiast Warta była przymuszona grać futbol reaktywny z wyłączeniem z kierowania poczynaniami zespołu przez Josue ( plaster Kiełb) oraz przeciwdziałaniem zmianom form, metod i kierunków natarcia przez graczy Legii.
Można powiedzieć,że oba zespoły przystąpiły do meczu osłabione,ale mimo wszystko ławka Legii jest bogatsza,a braku takich zawodników w Warcie jak Tiru, Maenpaa,Prikryla. Żurawskiego, Megharianiego , a zwłaszcza Zrelaka nie było kim zastąpić.
W I połowie Warta na boisku mówiąc kolokwialnie nie istniała,a w II połowie chciała Legię postraszyć,ale wyłącznie agresywnością , co skutkowało tylko większą liczba fauli ,ale nie wzrostem zagrożenia dla naszej bramki.Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem trener Szulczek wprowadził na boisko młodych Przybyłka i Rychlika co było gestem rozpaczy , bo to są obrońcy, a jak się chciałoby odmienić wynik to wypadałoby postawić na graczy ofensywnych. Chyba ,że miałaby to być inwestycja w przyszłość ,lecz nie wiadomo czy nadal w ESie czy już w I lidze .
Dzisiejszy mecz potwierdził ,że zespół Legii nie potrafi rozwiązać problemu : jak grać przeciwko zespołom ustawionym strukturalnie defensywnie , jak przebić dwuliniowy mur , jak wedrzeć się na czyste pozycje strzeleckie we wraże pole karne. Czyli jaką taktykę i organizację gry stosować przeciwko takim drużynom jak Warta i większość w naszej ESie.W moim przekonaniu trzeba odejść od schematów tak jak to zrobił przed 53 laty Ajax wymyślając futbol totalny.Oczywiście jednym ze sposobów jest skuteczne wykorzystywanie stałych fragmentów gry - tak jak to zrobiliśmy w 27'.
Tym razem odstąpię od nieoceniania indywidualnej postawy naszych zawodników i wskażę ,że dobry występ zanotował młody Jan Ziółkowski ( 19 lat) , który pokazał ,że ma umiejętności techniczno-taktyczne na Ekstraklasę, a do tego poprawnie się ustawia wykazując bojowość i waleczność.Jak na swój wzrost ( 195 cm) prezentuje bardzo dobrą szybkość biegowo-startową , zwrotność i koordynację ruchową . Pewno gdyby nie Feio to by go ława zassała i wypluła czyli wykończyła .
Podobnie trudno zrozumieć jak Runjiaicz po jednym nieudanym występie mógł zrezygnować z Zyby. Nasza liga wymaga nadmiernej eksploatacji fizyczności i na ogół zawodnicy , których mocną stroną jest wyszkolenie techniczne mają trudności adaptacyjne ,ale nie wolno ich skreślać, bo tak jak dziś Zyba pokazał lwi pazur.
Sędzia Tomasz Musiał zaczął spotkanie tak jak się to potocznie mówi "po aptekarsku" czyli kwalifikując każde bezpośrednie starcie jako faul. Osobiście nie przepadam za takim drobiazgowym prowadzenie zawodów przez arbitra, bo jednak piłka nożna to gra kontaktowa.Lecz jednak uważam tę metodę za pewniejszą ,niż demonstracyjny woluntaryzm decyzyjny. Sędzia Musiał dziś uzyskał notę pozytywną.
Nasza drużyna ratuje to co jeszcze jest do uzyskania w tym straconym sezonie. Nie jest to wysoki poziom,ale na pudło powinno wystarczyć .