A+ A A-
  • Kategoria: Wokół boiska
  • gawin76

Śląsk - Legia 1-1: Niezadowalająca zdobycz

Między meczami, których stawką jest awans do Ligi Konferencji, Legia udała się do Wrocławia na ligowy mecz ze Śląskiem. Nasza drużyna przywiozła z tego wyjazdu jeden punkt. Bramkę dla Legii zdobył Kapustka.

 

Skład naszej drużyny wyglądał następująco: Tobiasz – Augustyniak, Jędrzejczyk, Barcia – Wszołek, Kapustka, Gonçalves, Morishita, Vinagre – Gual, Kramer. Gospodarze rozpoczęli w składzie: Leszczyński – Żukowski, Paluszek, Petkow, Guercio – Ortiz, Schwarz, Pokorný, Cebula, Nahuel – Musiolik.

Legia zaatakowała już w pierwszej akcji meczu. Piłkę stracił Pokorný, Gual podał do Kramera, jednak Słoweniec uderzył zbyt lekko. W 2. minucie Kramer ujrzał żółtą kartkę po starciu z Paluszkiem. Gospodarze szybko rozegrali rzut wolny, ale Cebula nie trafił w piłkę w polu karnym. W 7. minucie Petkow przeciął podanie Kramera do Morishity. W pierwszych minutach Legia posiadała inicjatywę, a gospodarze czekali na okazje do kontr. W 15. minucie legioniści nie byli w stanie zatrzymać ofensywnego rajdu Żukowskiego. Piłka powędrowała do Ortiza, który szukał Musiolika. Napastnik Sląska nie dosięgnął piłki. Później mecz został przerwany na kilka minut z powodu ograniczonej widoczności po odpaleniu rac przez kibiców. Po wznowieniu gry na boisku działo się niewiele. Legia przeważała, jednak gospodarze spokojnie utrzymywali nasz zespół z dala od bramki Leszczyńskiego. Obie drużyny nieco ożywiły się w końcówce pierwszej połowy. W 41. minucie Nahuel otrzymał podanie od Guercio, znalazł się w dobrej sytuacji w polu karnym Legii, ale zepsuł wykończenie. W doliczonym czasie gry strzał na bramkę Śląska oddał Kramer, niestety znów było to zbyt lekkie uderzenie. W ostatniej akcji przed gwizdkiem sędziego doszło do fatalnego nieporozumienia Tobiasza z Jędrzejczykiem. Nasi zawodnicy zderzyli się, próbując jednocześnie wybić piłkę sprzed pola karnego. Niestety żaden z nich nie był już w stanie kontynuować gry.

Do przerwy było 0:0. Mecz stał na przeciętnym poziomie.

W drugiej połowie na boisku pojawili się Kobylak i Pankov. Już przed upływem minuty Kobylak był zmuszony do interwencji. Nasz bramkarz odbił piłkę po strzale Żukowskiego po rzucie rożnym. W 52. minucie kolejny raz szczęścia próbował Kramer. Tym razem uderzenie naszego napastnika miało odpowiednią moc, lecz było niecelne. W 53. minucie Legia objęła prowadzenie. Piłka trafiła do Kapustki, który popisał się znakomitym slalomem między obrońcami Śląska i zakończył akcję celnym strzałem. W 62. minucie Kun zastąpił Vinagre’a. W 63. minucie Augustyniak ujrzał żółtą kartkę za faulu na Schwarzu. W 65. minucie Kun został łatwo ograny przez Cebulę i sfaulował rywala przed polem karnym. Po rzucie wolnym piłka trafiła do Guercio, który pokonał Kobylaka strzałem z kilku metrów. Po tej bramce Alfarela zastąpił Guala. W 67. minucie Musiolik pokonał Kobylaka efektownym strzałem głową, ale napastnik Śląska był na spalonym. W 74. minucie legioniści zmarnowali rzut wolny po tym jak Pokorný sfaulował Kramera przed polem karnym. Augustyniak uderzył w trybuny. Minutę później Luquinhas zastąpił Morishitę. W 75. minucie żółtą kartką ukarany został Kun. W 78. minucie Alfarela zakończył ładną akcję Legii niecelnym strzałem z półobrotu. W 86. minucie Petkow zablokował płaski strzał Alfareli. W 88. minucie Gonçalves otrzymał żółtą kartkę po tym jak przerwał faulem kontrę gospodarzy. Za chwilę na bramkę Śląska znów szarżował Kramer, niestety Słoweńca ponownie zawiodło wykończenie.

Mecz zakończył się zasłużonym remisem. Legionistom nie sposób odmówić ambicji w walce o zdobycie kompletu punktów, ale w grze naszej drużyny jest zbyt wiele szwankujących elementów. Żeby regularne wygrywać takie mecze i realnie myśleć o mistrzostwie Polski, Legia musi być zespołem bardziej stabilnym i demonstrować w swojej grze znacznie lepszą płynność, dokładność i skuteczność.

Kolejny ligowy mecz czeka nas w przyszła niedzielę, kiedy do Warszawy przyjedzie Motor. Przed nim pucharowa rywalizacja z Dritą w Prisztinie.

Dyskusja (8)
1niedziela, 25, sierpień 2024 22:53
Senator
Jednym słowem jak rozumiem potrzeba jakości , samymi chęciami mistrza nie zdobędziemy.
2poniedziałek, 26, sierpień 2024 00:09
gawin76
Dokładnie tak Senatorze. Gdyby takie sytuacje jakie miał dziś Kramer, mieli Prijović czy Nikolić, Legia pewnie wygrałaby ten mecz kilkoma bramkami, tymczasem Kramer oddał jeden przyzwoity strzał na cztery próby, trzy pozostałe były poniżej krytyki. A przy tym i tak wniósł do naszej gry zdecydowanie więcej niż Gual.

Oczywiście niedostatki indywidualnej jakości poszczególnych zawodników można rekompensować innymi aspektami, przede wszystkim szeroko rozumianą zespołowością, ale pod tym względem jest w Legii jeszcze gorzej, ta drużyna to jest nadal plac budowy. Wierzę, że coś się wreszcie wyłoni z tego chaosu, ale prawdopodobnie potracimy jeszcze mnóstwo głupich punktów zanim to nastąpi (o ile nastąpi).
3poniedziałek, 26, sierpień 2024 08:34
CTP
Nie do końca się zgodzę. Ja tutaj widzę inny problem, który dotyka większość naszych zespołów w Ekstraklasie a mianowicie: wybieranie sobie meczów przez piłkarzy. To, co zrobił Kramer w pierwszych sekundach, czy ta strata piłki na własnej połowie przez Guala kilka minut później, to dla mnie objaw niewłaściwego podejścia do meczu. Brak koncentracji czy granie na zasadzie: jakoś to będzie, to główne grzechy jakie widziałem w tym meczu. Teksty w wykonaniu trenera rodem z podręcznika dla akwizytorów już, jak widać, nie działają na piłkarzy a liderów, którzy pogoniliby resztę do roboty też na boisku nie stwierdzono. Na dodatek Feio zaczyna wchodzić w buty Runjaica, czyli kompletnie odstawił młodych piłkarzy, którzy mogliby stanowić konkurencję. Leszczyński, Ziółkowski, Urbański, Strzałek, Majchrzak, Adkonis, czy młody Żewłakow chyba już spokojnie mogą sobie szukać innych klubów, bo w Legii ich kariera raczej zakończy się na rezerwach.
Do przerwy reprezentacyjnej mamy jeszcze rewanż z Dritą i Motor u siebie. Po przerwie zaczynamy z wysokiej półki, czyli na Ł3 przyjedzie Raków i to chyba będzie mecz, który zadecyduje o przyszłości całego obecnego pionu sportowego. Papszun ma duże szanse na to, aby zwolnić i Feio i Zielińskiego.
4poniedziałek, 26, sierpień 2024 12:07
Zbyszek
Nie można przejść obojętnie nad tym co zaciążyło nad wczorajszym spotkaniem ,a mianowicie dramatycznym w skutkach , zupełnie zbędnym , zderzeniem dwóch piłkarzy Legii bramkarza Tobiasza i obrońcy Artura Jędrzejczyka , po którym obaj wylądowali w szpitalu .
Do tego zdarzenia nie powinno dojść, nie tylko dlatego ,że obaj, a zwłaszcza Tobiasz za wszelką cenę chcieli wybić piłkę głowami,ale głównie dlatego ,że zdarzyło się ono po doliczonym czasie gry i pierwsza połowa powinna być zakończona dwie minuty wcześniej.
Kiedy na arbitra spotkanie Legii wyznaczony jest Szymon Marciniak , jeden z najlepszych sędziów świata , czuję się mało komfortowo , bo jak tu oceniać tego asa nad asy. Oczywiście Marciniak nie jest nieomylny ,ale jest to arbiter , które nawet podejmując nietrafne decyzje , ma swoje racje z którymi można się zgadzać lub nie - na gruncie literalnego przestrzegania przepisów - ale czego nie można ignorować.
Jednak wczorajsze spotkanie mu nie wyszło, bo pozwalał zawodnikom na jawne faulowanie poprzez zatrzymywanie przeciwnika chwytami zapaśniczymi rąk. Zaczęło się od 18' kiedy to takim chwytem Wszołek powalił na ziemię Guercio. Z jednej strony można pochwalić Marciniaka za to ,że był w tym nieuznawaniu tego zachowania za faule konsekwentny, ale z drugiej to zawodnicy Śląska wykorzystywali tę niedecyzyjność ,aby uniemożliwiać prowadzenie akcji przez Guala, Morishitę, Luquinhasa , Vinagre czy Kapustkę.
Można również powiedzieć,że Marciniak przedłużając spotkanie ponad wyznaczony przez siebie dodatkowy czas gry nie mógł przewiedzieć konsekwencji ,ale faktem jest ,że gdyby koniec I połowy odgwizdał z upływem 7 minut to do zdarzenia by nie doszło. Przy czym Marciniak robi to samo po raz enty, a najbardziej był krytykowany za to,że w spotkaniu Milan z Bayernem podjął decyzję przed oceną sytuacji ze spalonym przez VAR. W dyskusjach z fachowcami , którzy bronili Marciniaka zwróciłem uwagę na to ,że sam napytał sobie w tamtym meczu biedy , bo doliczył tak jak wczoraj 7' ,a incydent zdarzył się w 11 ' po nominalnym upływie czasu gry.
Nie czas na żarty,ale chyba Marciniak musi wreszcie nauczyć się ,że wszystko ma swój koniec.

Niezależnie od moich uwag do pracy komentatorów spotkań Legii pod wodzą Feio , to jedno aż rzuca się w oczy ,a mianowicie każdy z nich ma problem ze wskazaniem co Legia gra, jaki spójny system prezentuje na boisku jako drużyna.Nie uważam ,aby sprawozdawcy byli ślepi , bo trudno dostrzec to czego nie ma. W grze Legi widzimy zarys, kontury systemu, stylu . Zupełnie jak by na lekcji geometrii uczeń rysował jakieś kreski, bez ładu i składu i nikt by nie wiedział czy chce narysować koło, trójkąt czy kwadrat albo innego romba. To czy komentatorzy i widzowie tej całości nie widzą to mała bieda,ale chyba i zawodnicy też zbytnio świadomi nie są na czym ma polegać taka konstrukcja.
Nie chcę być zbyt krytyczny , jak CTP, ale zawodnicy Legii często podejmują decyzje jak by mieli zawiązane oczy i musieli poruszać się w pomieszczeniu z wieloma sprzętami uprzednio nie wiedząc w jakich miejscach one są umieszczone. Mówiąc wprost w grze zawodników Legii widać,że mają przydzielone zadania i starają się je wykonać, raz lepiej, częściej gorzej,ale nie bardzo wiedzą w jaką całość ta ich gra ma się złożyć. Wielcy trenerzy też przydzielają zadania,ale zawodnikom podaje się wizję gry zespołu jako całości . Chodzi o to ,aby każdy zawodnik czuł się odpowiedziany za wynik drużyny ,a nie tylko za to jak wykonał zadania na swojej pozycji.

Feio jest jeszcze bardzo młodym trenerem o nieukształtowanym warsztacie, który stale się rozwija,ale ma w sobie zmysł perfekcjonizmu , który nie pozwala mu przejść obojętnie obok, jego zdaniem , niewłaściwego wykonywania obowiązków. Z tego powodu wszedł w konflikt z jednym z trenerów przygotowania fizycznego , jednym z fizjoterapeutów oraz szefem zespołu medycznego . Fizjolog już w Legii nie pracuje ,a dwaj pozostali są na wypowiedzeniu. Gdyby jak prorokuje CTP Feio z Legii odszedł - to oni nie zostaną zwolnieni.Z tego co mi przekazano to Feio ma rację,ale sposób w jaki rozstaje się ze współpracownikami z kulturą osobistą ma mało wspólnego.W skrócie chodzi o to kto decyduje o całości procesu szkoleniowego czyli na ile piony fizjologii, medycyny i fizjoterapii są samodzielne, a na ile kieruje nimi trener i są one podporządkowane celom szkoleniowym wynikowym. Kiedy Feio przyszedł do Legii i zapoznał się z dokumentacją procesu przygotowania fizycznego stwierdził,że w czasie pracy w Legii za kadencji Czerczesowa ( brał udział w pracy treningowej na Cyprze i w 16 meczach u boku tego trenera) zawodnicy Legii mieli o 50% wyższe obciążenia treningowe , głównie w pracy tlenowej ( wytrzymałość), niż za trenera Runjaicza,a wynikało to z tego,że nie trener ustalał ilość obciążeń ,ale fizjolodzy i medycy .Można oczywiście zauważyć,że Czerczesow wymagał na dużo potu,ale tym razem to za mało okazało się niezdrowe Smile. Feio ten stan zmienił ,ale chyba dokonano zbyt raptownego przeskoku i owszem forma zawodników Legii rośnie ,ale jest jeszcze nieustabilizowana i chyba dopiero w okolicach połowy września osiągnie pułap optymalny .

W początkowej fazie wczorajszego spotkania można było dostrzec zalążki pomysłu na grę w ataku naszego zespołu. Rozwiązanie polegało na tym,że Kramer opuszczał środkową strefę pola karnego schodząc do boku z jednoczesnym atakiem na piłkę a w tym czasie przestrzeń w polu karnym Śląska atakowali Morishita lub Kapustka. Rolę rozprowadzającego akcje i koordynatora aktywności wahadłowych, Kramera oraz ofensywnych pomocników miał spełniać Gual. Tym samym widać,że Feio szuka optymalnej pozycji dla tych zawodników, którzy mają wysokie umiejętności ,ale nie potrafią znaleźć sobie miejsca na boisku, aby je maksymalnie wykorzystać. Niestety po mniej niż pół godzinie gra ofensywna Legii wróciła do schematu ,w którym Gual szukał własnego cienia ,a Kramer dziurawił powietrze.
Szczególnie denerwujący w grze zespołu Legii był brak ruchu zawodników w kierunku zagranej w ich kierunku piłki , to oczekiwanie na to aż piłka sama do nich trafi ,a ona często nie tyle nie chciała , ile była wcześniej zabierana przez rywali.
Tak wcześniej chwalony Kramer wczoraj pokazał,że proste sytuacje , w których ,aby strzelić gola, wystarczy tylko trafić w bramkę są dla niego za proste i poniżej jego ambicji. I jak się zaparł ,tak i nie trafiał.
Z kolei Gual gra za blisko rywali ( ktoś wreszcie powinien mu to uświadomić) i za często wchodzi w drybling na stojąc,o tracąc piłkę na rzecz rywala.Tak się stało w 65' gdy stracił bezmyślnie piłkę, Kun bez sensu sfaulował przed polem karnym, zaś Wszołek i Pankov zgubili strefę i nie upilnowali Guercio. W przypadku Guercio , który ma polskie obywatelstwo trudno mi zrozumieć jak to się stało,że z Interu wyciągnął go Śląsk ,a nie Legia.
Trudno wygrać jak się ma tak dużo słabych ogniw jak Legia we wczorajszym spotkaniu. Po przymusowej zmianie Tobiasza i Jędrzejczyka trener miał ograniczoną ilość zmian i z kilku słabo grających zmienił tylko Guala i Vinagre oraz męczonego Morishitę,ale zmiennicy Alfarela i Luquinhas byli jeszcze gorsi ,a to co wyczyniał Kun wołało o pomstę do nieba.

Jednocześnie Feio autentycznie prezentuje się jako szczery, uczciwy i sprawiedliwy wobec zawodników trener czyli ich przełożony. Wbrew temu co twierdzą komentatorzy celem dla Feio nie jest stabilizacja składu , bo to pojęcie jest mu obce, ale wystawianie tych, którzy znajdują się w najwyższej formie - co udowadniają podczas treningów i co potwierdzają badania wydolnościowe.Przykładem najprostszym są Luqinhas i Kapustka. Pierwszy rozegrał kilka dobrych ( jeden bardzo dobry ) meczów ,ale ostatnio stał się nieproduktywny i stracił miejsce w podstawowym składzie, odwrotnie od Kapustki, który osiąga coraz wyższą formę i co za tym idzie gra od pierwszych minut. Legia ma obecnie wielu, jak na polskie warunki, zawodników o dość wysokich umiejętnościach ,aby trener mógł pozwolić sobie na odejście od zasad zdrowej rywalizacji " Jesteś lepszy na swoje pozycji - grasz!".
Równocześnie takie rzetelne podejście musi eliminować preferencje np. z uwagi na wiek. Feio wielokrotnie mówił,że młodzi zawodnicy nie mogą niczego dostawać za darmo i aby grać w I składzie muszą być lepsi od bardziej doświadczonych kolegów.W tym duchu mówił też ,że nie zgodzi się na zapisy w kontraktach młodych graczy gwarantujące im tzw. minuty, a było to w kontekście pozostania lub odejścia z Legii Filipa Rejczyka , który trafił do Śląska i tam wbrew obietnicom też "minut " nie dostaje.

Zespół Śląska w ubiegłym sezonie osiągnął sukces ponad stan posiadania ( finanse, kadra zawodnicza) , ale też trener Magiera ma łatwiejsze zadanie niż Feio, bo jego możliwości rotacji składem są mocno skromne, gdyż do gry na poziomie czołówki ligowej ma w porywach 13-14 zawodników.Z tej bidy Magiera usiłuje wmówić wartości dodane,że oto stabilizuje, zgrywa, zaprowadza automatyzmy.
Drużyna Śląska gra klasycznie dla ustawienia 4-1-4-1 będąc z założenia podzielona funkcjonalnie na piątkę ofensywną i piątkę defensywną, przy wspomaganiu ilościowym formacji ,gdy zespół znajduje się w dłuższym okresie w fazie defensywy lub ofensywy. Trener Magiera prochu nie wymyśla kiedy chce ,aby jego zespół stosował arytmię zwalniając grę , kiedy znajduje się w defensywie oraz przyspieszając akcje w pobliżu pola karnego przeciwnika. Wczoraj do ataku wrocławian podłączali się boczni, szybcy obrońcy Guercio i Żukowski co było podyktowane systemową słabością ustawienie z trójką graczy w naszej obronie. Śląsk nie nastawia się na osiąganie przewagi w Kluczowym Elementach Gry nie dlatego ,że tak to sobie wymyślił trener,ale nie ma u siebie zawodników zdolnych do utrzymania się przy piłce pod presją przeciwnika . Więc Śląsk robi na boisku to na co przeciwnik mu pozwala.

Trudno nie zgodzić się tymi obserwatorami jak np Gawin, którzy uważają ,że Legia gra nieprzekonywująco ,że poziom gry jest niezadawalający i że jest niższy, niż indywidualne umiejętności zawodników.Ja powiadam,że nadliniowość jest w grze Legi wartością nieobecną.Ten stan w ekonomi nazywa się pułapką średniego rozwoju.
Nauka psychologii dowiodła,że zarówno w pracy umysłowej , jak i fizycznej ,w tym w sporcie wyczynowym mamy w takiej sytuacji do czynienia z ogólnym prawem " minimalizacji wysiłku". Powiada ono,że jeżeli ten sam cel można osiągnąć na kilka różnych sposobów, to świadomie i podświadomie wybierany jest ten,który wymaga najmniejszego porównawczego wysiłku. Jako zjawisko w dziedzinie sportu wysiłek fizyczny i umysłowy można uznać za koszt w ekonomicznym ujęciu . Tym samym zdobywaniem celu, wygrywaniem kieruje równowaga korzyści ( zysków) i kosztów ( strat) . W mowie potocznej ten stan nazywa się lenistwem i jest on wpisany w naszą naturę .
Ubocznym zjawiskiem zbadanym przez psychologię jest dowiedzenie ,że wysiłek fizyczny zmniejsza naszą zdolność do spójnego myślenia , maleje zdolność do adekwatnej reakcji na bodźce werbalne, na kwestie motywacyjne i mentalne. Stwierdzono,że im większy wysiłek fizyczny tym większa koncentracja na nim samym np. na utrzymaniu tempa biegu i w takim samym stopniu zmniejsza się zdolność do poprawnego wnioskowania i rozumowania np. w zakresie wyboru wariantów rozegrania akcji , oddania celnego strzału itd itp. . Porządnie wyedukowani trenerzy nawet mając bardzo wysokiej klasy zawodników baczną uwagę przywiązują do wytrenowania różnych wariantów gry , tak aby w fazie zmęczenia grać na pamięć ,a nie na rozum.

Wczoraj Legia zasłużenie straciła dwa punkty , gdyż ,aby wygrać to trzeba strzelać bramki , a nie dziurawić powietrze obok.
5poniedziałek, 26, sierpień 2024 14:51
gawin76
@ CTP

re: wybieranie meczów

Sądzę, że to jest nieuniknione, czy to w Legii, czy w Rakowie, czy w Realu Madryt. Co więcej, jestem w stanie wyobrazić sobie, że jest to proces nie do końca zaplanowany i świadomy, tzn. organizm mówi 'nie' i odmawia funkcjonowania na najwyższych obrotach mentalnych i fizycznych nawet jeżeli zawodnik wmawia sam sobie, że mecz przeciw Puszczy jest tak samo ważny jak ten przeciw Brondby. Właśnie dlatego tak ważna jest umiejętność działania na autopilocie, przewidywalne minimum, którego można wymagać zawsze, czy to od pojedynczych zawodników, czy od drużyny jako całości. To powinien być istotny filtr oceny przydatności piłkarza dla Legii, bo w naszej sytuacji my bardzo potrzebujemy umiejętności nieefektownego przepchania kilku meczów w sezonie.

Natomiast czy oni byli we Wrocławiu zdekoncentrowani to nie wiem. O Kramerze powiedziałbym raczej, że był przemotywowany, to w ogóle jest taki typ dzika, co wszystko chce robić na maksa i tym nadrabiać braki w technice, za dużo pary idzie u niego w gwizdek. A i tak jest naszym napastnikiem numer jeden w tym momencie - między innymi dlatego myślę, że czynniki jakościowe są tu aktualnie jednak istotniejsze niż wolicjonalne.

@ Iocosus

re: Kapustka

W pierwszym sezonie Runjaicia w Legii Kapustka pierwotnie był cofnięty, wtedy też inna była pozycja Josue, ale szczerze mówiąc nie wydaje mi się, żeby wyglądało to lepiej niż obecnie i nie wiem czy takie niuansowanie z szóstkami czy ósemkami może cokolwiek w tym przypadku zmienić, bo fizyczność Kapiego jest jaka jest i najbardziej trzeba kibicować temu, żeby on był zdrowy. Nawet nie sprintując w swoim stylu sprzed lat i nie przybijając stempla na każdej akcji Legii, Kapustka będzie jednym z liderów tego zespołu, bo umie utrzymać się przy piłce, bo ma dobry przegląd pola, bo umie podać i strzelić, natomiast nie powinien być jedynym liderem, bo tego nie udźwignie. Ja tu zatem widzę raczej ponownie kwestię niedostatków jakościowych naszej kadry, przecież przed chwilą wyżej w hierarchii byli Josue i Elitim, w tym momencie pomocników tego formatu u nas brak i Kapi jest jedynym wykazującym jakiekolwiek cechy dyrygenta środka pola.
6poniedziałek, 26, sierpień 2024 15:11
Senator
Sir Gawinie nie do końca mogę się z Tobą zgodzić w takim postrzeganiu wybierania meczów. Oczywistym jest fakt , że zawodnik za 300 tys euro motoryczne odbiega od profesjonalisty za kilkanaście milionów i można tu użyć porównania fiat Panda kontra porządna fura VW etc .
Tak na moje oko nawet jak wybierają tam w tych lepszych ligach to tego specjalnie nie widaćjak taki LVC ma wygrać zBoltonem to wygra i tam tego olewania nie widać tak nachalnie . Ci piłkarze wiedzą , że trzeba grać dla kibiców . U nas zupełnie obcy temat w lidze . Tylko punkty nic więcej .Pisząc prościej myślę, że w topowych ligach jednak nie wybierają meczów w których gramy, a które odpuszczamy. Co najwyżej trener zarządzi inny skład i da odpocząć .
7poniedziałek, 26, sierpień 2024 15:29
gawin76
Ja Senatorze nie mam złudzeń, wybierali, wybierają i wybierać będą, tylko chciałbym żeby, dokładnie tak jak piszesz, nie było tego specjalnie widać Wink

Edit: PS. Co do topowych lig to oglądałem przez kilka lat każdy mecz Bayernu, tak jak teraz oglądam każdy Barcelony (z uwagi na Lewego oczywiście) i jak oni sobie tam nie wybierają meczów pod kątem zaangażowania i intensywności to ja jestem ultrasem łyżwiarstwa figurowego Razz
8wtorek, 27, sierpień 2024 14:15
iocosus
CTP: "Po przerwie zaczynamy z wysokiej półki, czyli na Ł3 przyjedzie Raków i to chyba będzie mecz, który zadecyduje o przyszłości całego obecnego pionu sportowego. Papszun ma duże szanse na to, aby zwolnić i Feio i Zielińskiego." - nie kupuję tej narracji, jeżeli w czwartek nie będzie Armagedonu, a w niedzielę zainkasujemy trzy punkty, to wynikowo etap letni w wykonaniu Legii trzeba będzie uznać za udany, zadania spełnione może z pominięciem mało satysfakcjonującego "wrażenia artystycznego" ale rezultatami trener i drużyna by się obroniły. Zwolnić Feio zakładając, że konfliktowy charakter Portugalczyka generuje opozycjonistów chętnych.do jego przegonienia z Ł3 mogło Brondby gdyby wyrzuciło Legię z pucharów i może Feio zaczął zdawać sobie sprawę jak bardzo ważny dla jego losów był to mecz, skoro był na nim tak naładowany emocjonalnie, że nie mógł zapanować nad własnymi nerwami. Po końcowym gwizdku dał upust, ale gest do kibiców duńskich w takiej sytuacji byłby tylko klasycznym "przeniesieniem" a w rzeczywistości był skierowany do tych "wrogów" i "przeciwników skrytych i otwartych" którzy z Portugalczykiem mają na pieńku. Łatwiej w ten sposób wytłumaczyć mi sobie pobudzenie Goncalvo  po wyeliminowaniu Brondby niż reakcją na jakieś duńskie prowokacje sprzed tygodnia w Kopenhadze.
Teraz o dymisji Feio nie zadecyduje jeden mecz, obojętnie z kim, zadanie na etap letnich rozgrywek wypełnił (zakładając brak apokalipsy w Kosowie) i o jego zwolnieniu może być mowa dopiero gdy nastąpi krach w lidze na miarę tych, które dosięgły Michniewicza i Runjaica. przy czym biorąc pod uwagę wybuchowy temperament i nie trzymanie ciśnienia to w przypadku serii niepowodzeń może to nastąpić szybciej niż za poprzednich bardziej doświadczonych trenerów. 
Wniosek niech Feio wygrywa, bo tylko wyniki będą mogły go bronić! 

re: Kapustka
Gawinie skoro Legia w tej chwili przypomina plac budowy, to szukałbym optymalnego ustawienia i dla Kapustki i dla innych, choćby na ten przykład i z 4-3-3 z następującymi personaliami: 
Wszołek - Augustyniak - Ziółkowski - Vinagre
Kapustka - Oyedele (Celhaka)- Elitim (zdrowy rzecz jasna, a w jego zastępstwie na dziś Urbański) 
Alfarela - Kramer - Gual (Morichita)

Oczywiście to mega ofensywne ustawienie z nastawieniem na dominację, ale chciałbym żeby ta "budowla Feio" czymś potrafiła zaskoczyć przynajmniej w niektórych meczach.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1