Logo

Radomiak - Legia 0-2: Pewne punkty

Mecz ostatniej ligowej kolejki przed przerwą reprezentacyjną Legia rozegrała w piątkowy wieczór w Radomiu. Nasza drużyna odniosła przekonujące zwycięstwo. Pierwszą bramkę zdobył z rzutu karnego Josué, a drugiego gola po przerwie dorzucił Rosołek.

 

Trener Runjaić nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Jędrzejczyka. Skład Legii wyglądał następująco: Hładun – Nawrocki, Augustyniak, Ribeiro – Wszołek, Josué, Slisz, Kapustka, Mladenović – Muçi, Pekhart. Gospodarze rozpoczęli w składzie: Kobylak – Justiniano, Rossi, Cestor – Jakubik, Ramos, Alves, Machado - Castañeda, Rocha, Cayarga.

W pierwszych minutach na boisku nie działo się nic godnego uwagi. Dopiero w 11. minucie legioniści zaskoczyli gospodarzy sprytnym rozegraniem rzutu rożnego. Strzał zza pola karnego oddał Mladenović, jednak Kobylak popisał się dobrą interwencją. W 16. minucie Josué dojrzał Muçiego, Muçi oddał strzał z prawej nogi, niestety uderzenie było wyraźnie niecelne. W 29. minucie Pekhart otrzymał podanie od Slisza, uderzył mocno, ale nie trafił w bramkę. Dwie minuty później szczęścia próbował Mladenović, jednak piłka poszybowała kilka metrów od bramki. W 38. minucie Wszołek próbował zgrywać piłkę głową, ale z tego zagrania wyszedł strzał, z trudem obroniony przez Kobylaka. W 40. minucie techniczny strzał oddał Josué. Bramkarz Radomiaka odbił piłkę. W 42. minucie Kobylak wybił strzał Kapustki. Piłka wyszła na rzut rożny, po którym nierozważnie ręką zagrał Cestor. Sędzia Jakubik po analizie VAR podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł Josué i nie dał szans Kobylakowi. Legia objęła prowadzenie.

Nasza drużyna prowadziła do przerwy 1:0. Legia była zdecydowanie lepsza, choć brakowało dokładności w wykończeniu sytuacji stwarzanych z gry.

W przerwie trener Lewandowski zmienił ustawienie Radomiaka. Boisko opuścił skrzydłowy Castañeda, a w środku pola pojawił się Cele. Legioniści szybko stworzyli sobie dwie obiecujące sytuacje, ale zabrakło dokładności. W 62. minucie żółte kartki ujrzeli Josué i Rossi. W 66. minucie groźnie zaatakowali gospodarze. Po rzucie rożnym strzał głową oddał Rocha. Hładun świetnie interweniował. Za chwilę Rocha znów miał szansę, na szczęście nie trafił w bramkę. W 72. minucie Rosołek zastąpił Muçiego Minutę po wejściu na boisko Rosołek wpisał się na listę strzelców. Efektownym rajdem popisał się Wszołek, który wystawił piłkę koledze. W 79. minucie Sokołowski zmienił Kapustkę. W 82. minucie żółtą kartką upomniany został Rosołek. W 86. minucie Strzałek zmienił Josué. Radomiak nie był już w stanie zagrozić bramce Hładuna.

Legia wygrała zasłużenie, mając zdecydowaną jakościową przewagę nad Radomiakiem. Nie było to wielkie futbolowe widowisko, ale legioniści dobrze wykonali swoją pracę. Po przerwie na mecze reprezentacji Legię czeka ważny tydzień. W sobotę 1 kwietnia do Warszawy przyjedzie Raków Częstochowa, a we wtorek 4 kwietnia nasza drużyna rozegra mecz półfinału pucharu Polski w Kaliszu.

Dyskusja (4)
1sobota, 18, marzec 2023 10:31
CTP
Dziwią mnie negatywne komentarze po tym meczu pod adresem Legii. Zwłaszcza, jak się popatrzy na pomeczowe statystyki: 8 strzałów na bramkę, przy których Kobylak musiał się mocno nagimnastykować. Z kolei Hładun tylko 2 razy musiał interweniować, z czego ja kojarzę tylko jedną sytuację, gdzie musiał popisać się refleksem. Karty w tym meczu rozdawało boisko Radomiaka, na którym chyba w tygodniu okoliczni rolnicy wypasają krowy. Na takim boisku gra z pierwszej piłki jest praktycznie niemożliwa, o czym już na początku przekonał się Ribeiro parę razy tracąc piłkę pod naszym polem karnym. Radomiak, zdaje się, że zrobił sobie z tego sposób na grę, bo jedyne, co potrafili robić, to doskakiwać do legionistów licząc, że piłka trafi na jakąś wygryzioną kępkę i wskoczy im pod nogi. Jak sobie porównam styl, jaki ta drużyna prezentowała za kadencji trenera Banasika i teraz, to życzę im rychłego spadku.
Jędrzejczykowi przyplątała się kontuzja i musiał go zastąpić Augustyniak i, zdaje się, że mamy bardzo podobny przypadek jak z Hładunem. "August" kompletnie wyłączył z gry Rochę i kto wie, czy nie będziemy go oglądać dłużej na tej pozycji.
I to chyba tyle, co można napisać o tym meczu. 3 pkt zaliczone a dzisiaj o 20:00 pewnie będziemy oglądać, jak pan sędzia mocno się pilnuję, żeby przypadkiem nie sięgać do kieszonki z żółtymi kartonikami. Dla tych, co nie wiedzą, to w Rakowie mamy aż 11 piłkarzy zagrożonych.
2sobota, 18, marzec 2023 11:41
Krzysztof Jastrzębski
Przecież sędziowanie jest pod Legię, sędzię pokaże 5 kartoników piłkarzom... Cracovii Wink

Legia wczoraj zagrała mądrze taktycznie jak na warunki panujące na boisku.
3sobota, 18, marzec 2023 13:03
Zbyszek
O tym,że zakłamanie stało się społeczną normą.
W szumie informacyjnym jaki nas otacza jest chyba więcej zakłamania, omijania prawdy , niż posługiwania się prawdziwymi faktami i dowodami. I tak naprawdę nie wiemy czy ci,którzy nam te łgarstwa serwują robią to świadomie mając nas za głupców, czy z czystego nieuctwa i podobnie nie wiadomo czy my w nie wierzymy czy tylko udajemy, bo tak jest nam wygodnie. Już ponad 50 lat temu prof. Lasch stwierdził,że w obiegu publicznym liczy się wiarygodność, a nie prawda, oraz, że propaganda zastępuje informację.Niewielu jest ludzi, którzy zamiast kłamać wolą nic nie mówić. A w piłce kopanej te stany stały się nieodróżnialne , bowiem emocje mierzy się inną miarą.
Generalnie za kłamstwo uważa się świadome zniekształcenie prawdy i wprowadzenie w błąd innych osób.Dzieci w zasadzie nie kłamią, gdyż nie odróżniają świata rzeczywistego od świata fantazji i swoje wytwory wyobraźni uznają za realność. Kłamanie zaczyna się u człowieka już w wieku 6-7 lat i prawie zawsze jest oznaką zachowania zmierzającego do uniknięcia nagany , kary. U niektórych jednostek niezrównoważonych kłamstwo może być oznaką złośliwości ( oczernianie , nadużycie zaufania, przypisywanie niecnych słów, czynów itp). Odmianą kłamstwa w postaci patologicznej jest mitomania. Najniewinniejszym przejawem mitomanii z punktu widzenia jej skutków jest przechwalanie się, ale istnieje też jej postać złośliwa, perwersyjna, będąca bronią zawistników i nienawistników.Obecnie nauka uznaje mitomanię za konstytutywną chorobę psychiczną.
Nie będę doradzał jak odróżnić prawdę od kłamstwa , bowiem jest to problem złożony : po pierwsze wymaga posiadania sporej dozy wiedzy,a po wtóre ogromna część społeczeństwa podlega zbiorowemu myśleniu uszami.W piłce nożnej "od zawsze' mamy do czynienia z celowym zakłamywaniem rzeczywistości . W sferze, w której nie możemy słów wypowiadanych, zapisanych zweryfikować poprzez np. daty, nazwiska jesteśmy skazani na domysły i często ulegamy magicznemu myśleniu - jak małe dzieci.
Napiszę tylko ,że warto sprawdzać to co się zasłyszy lub przeczyta, przed powielaniem ich treści.
Jako przykład podam, aby nikogo współczesnego nie obrazić, to co napisał Rafał Nahorny w książce o Stanisławie Terleckim pt " Pele, Boniek i ja". W książce tej śp. Stanisław Terlecki opowiada , co ja podaję jako przykłady,a Nahorny podaje jako najprawdziwszą prawdę, że grał on razem z Pelem w Nowojorskim "Kosmosie" , ocenia Pelego jako kolegę boiska, szatni i jako człowieka, ba ,twierdził,że utrzymywał z nim kontakt. Podczas kiedy fakty są takie ,że kiedy Terlecki trafił do "Kosmosu" to Pelego w tej drużynie nie było od 6 lat.
Ponadto Terlecki opowiada jak to był świadkiem wywozu samochodem przez wysokiej rangi działaczkę ŁKS Kazia Deyny z Łodzi do Warszawy i jak to "Kaka" ją "zaliczył". Deyna, a i owszem znany był ,z nazwijmy to, zamiłowania do płci nadobnej,ale tylko do czasu poznania , na swoje nieszczęście, niejakiej Marioli z Poznania. Tyle tylko ,że Deyna przyjechał do Warszawy pociągiem ,jako niechciany zawodnik w ŁKS, a było to jesienią 1966 roku kiedy sam Terlecki miał 11 lat. Dodatkowo stwierdzić trzeba ,że w owym czasie pań na funkcjach w piłce nie stwierdzono, bo to wynalazek współczesny , dodajmy ,że jest to eksperyment wybitnie nieudany.
Podobnie Terlecki ze szczegółami opisuje jak to 6 maja 1988 roku wraz z ówczesnym trenerem Legii Strejlauem poszukiwał Dariusza Dziekanowskiego , który przed spotkaniem z Olimpią Poznań , gdzieś się zawieruszył, a Strejlau podejrzewał każdego zawodnika o sprzedawanie meczów.Co nie było pozbawione racjonalności, po tym jak zawodnicy sprzedali w 1987 roku Tytuł Górnikowi, a gdy trener Engel chciał się pozbyć sprzedawczyków, to celowo przegrywali na początku następnego sezonu mecze i oni zostali,a Engel odszedł. Ale w tym przypadku podejrzenia były bezpodstawne, a Terlecki mógł o nich słyszeć , bo nie mógł w nich uczestniczyć jako ,że w tym czasie był zawodnikiem ŁKS ,a do Legii trafił jesienią 1988 roku. Zespół Olimpii to w owym czasie był klub, o którym wszyscy wiedzieli ,że stają za nim "złodziejskie "pieniądze ,że w sumie to "pralnia brudnego szmalu" i że jak się skończy ten proceder to Olimpia padnie ' z głodu" . Lecz w owym czasie kontrast był taki ,że zawodnicy Legii przed meczem przebywali w hoteliku wojskowym na Fortach Bema, a zawodnicy Olimpii w ekskluzywnym Hotelu "Europejskim".
Tamten mecz z Olimpią dobrze pamiętamy z Gawinem, bo w dniu w jaki się odbył byliśmy u mojej zmarłej mamy w Błoniu i nie nastawialiśmy się na udział w nim, ale im bliżej rozpoczęcia to ssanie narastało. Aż ruszyliśmy : czyli najpierw autobusem PKS do Zachodniego, potem 187 na Ł3 , kupno biletów i już. Zaskoczeniem było to,że stadion był prawie pełny ,a "nasze" stałe miejsca w samym środku trybuny lewej , dolnej, krytej - zajęte. Chyba na zawsze zapamiętamy geniusz techniczny "Dziekana" , który w fenomenalny sposób pomiędzy 22 a 26 minutami zdobył trzy zwycięskie bramki ( wynik 3;1).
We wczorajszym meczy z Radomiakiem nikt do takiego kunsztu nawet się nie zbliżył.
Na marginesie warto zauważyć korespondujący z powyższą refleksją wczorajszy artykuł Dariusza Wołowskiego z "Gazety wyborczej" zatytułowany :" Oto współczesny bożek dziennikarstwa sportowego . Jak się kombinuje,aby oszukać juzera" .

O tym,że kibice są nierozłączna częścią futbolu.
Przez te już 60 lat kibicowania Legii dostrzegam zasadnicze zmiany nie tylko w tym co nazywamy kibicowaniem,ale przede wszystkim w relacjach pomiędzy kibicami, a zawodnikami oraz w metodyce relacjonowania meczów piłkarskich przez media. Nie wchodząc w szczegóły to tak prawie do końca XX wieku kibicowanie miało charakter uczestniczący ,a w XXI wieku stało się oceniającym. Nieliczne ówczesne badania socjologiczne koncentrowały się na ukazywaniu oczekiwań zawodników wobec kibiców i ocenie na ile my te oczekiwania pomocowe spełniamy. Ja jeszcze pamiętam tę ciszę na trybunach i ten narastający szum , kiedy nasi parli do przodu i ten zbiorowy okrzyk albo radości , kiedy zdobyli gola, albo ten żalu ,że go nie zdobyli. A po meczu, albo oklaski jako nagroda za grę i wynik, albo gwizdy. To podejście zmieniło się diametralnie czego dowodzą naukowcy badający z lepszym lub gorszym skutkiem interakcje i sam fenomen kibicowania jako odrębnego i unikalnego zjawiska społecznego.Tu uwagę zwracają prace dr Tomasza Janusa np. " Przemiany w środowisku kibiców sportowych ",badania dr Dominika Antonowicza , w tym niedawno opublikowane " Ostatni bastion konsumeryzmu" czy dr Grodeckiego "Liczni i fanatyczni".
Wczorajszy mecz z uwagi na zgodę kibiców Legii i Radomiaka nastroił mnie do szukania odpowiedzi na pytanie : czy kibice piłkarscy są poligamistami ?. Napisano kilka książek z pozycji kibica i wiele o kibicach ,a chyba pierwszą bardzo znaną stała się "Futbolowa gorączka " Nicka Hornbyego. Stawia ona tezę, że kibic to osoba " dożywotnio" związana z klubem, w którym "zakochała się" jako dziecko.Ta miłość jest w stanie przetrwać wszystkie burze, jako rodzaj lojalności ,ale też uzależnienia. Jak to mówią Argentyńczycy " Można zmienić żonę ,ale matki i klubu - nigdy". Uważa się ,że dzięki kibicowaniu swojej drużynie zyskuje się korzenie , poczucie tożsamości i przynależności.Taki fanatyzm widziany " z boku" może wydać się dziwaczny, gdyż wybory ulubionej drużyny są raczej przypadkowe , bowiem w tym wyborze racje ideowe, religijne, klasowe itp są mało istotne. W wielu krajach i miastach istnieje możliwość wyboru pomiędzy kilkoma zespołami i trudno orzec co oprócz losowości zadecydowało o wyborze jednego z nich. Taki jest model europejski i południowoamerykański, bo np. w Azji kibice zmieniają zainteresowania klubami , gdyż bardziej przyciągają ich gwiazdy niż nazwy.
Jednak niedawno przeprowadzone badania w Anglii pokazały ,że wzmożone zainteresowanie futbolem podzieliło kibiców na dwie grupy : jedną , znacznie liczniejszą, która kibicuje swojej drużynie "na stałe" oraz drugą, amorficzną, która zmienia swe zainteresowania zależnie od sukcesów klubu. Np. Chelsea miało stały "elektorat" ok.2,4 mln kibiców w Londynie,a gdy wygrało Ligę to liczba ta wzrosła do ok. 3,8 mln. Kibiców o "zmiennych upodobaniach" można zwłaszcza spotkać wśród kibiców klubów zagranicznych. Dokładniejsze badania wykazują, ,że ci "stali" kibice to na ogół bywalcy stadionowi. a ci "zmienni" to "kanapowi" . Tyle ,że "prawdziwki" mają problem ,że jest ich tak dużo, że żaden stadion nie jest w stanie ich wszystkich pomieścić Smile. Mimo,że większość ( ok.95-97%) to "kanapowcy" , to badania koncentrują się na "elicie" stadionowej. Lecz i ona także doznaje fluktuacji , zależnie od szczebla rozgrywek, miejsca w tabeli oraz jakości rywala. Zależność jest prosta, im wyższa pozycja w tabeli , walka o coś, tym frekwencja większa.
Naukowcy nazwali to zjawisko " Pławieniem się w cudzej chwale".
Dodatkowo istnieje podział na "starych" i "nowych" kibiców. Jak zbadano ci "nowi" mają większą skłonność do zmiany upodobań. Aby tę zmienność obniżyć kluby wprowadzają w coraz szerszym zakresie karnety oraz różnego rodzaju programy lojalnościowe. Skierowane są one głównie do ludzi stosunkowo młodych , gdyż wraz z wiekiem populacja kibiców stadionowych zmniejsza się, a po 61+ maleje drastycznie. Oczywiście wszystkich kibiców danego klubu nie można wrzucić do jednego wora, gdyż są wśród nich różne stopnie zaangażowania i aktywności.Na gruncie polskim ciekawe ustalenia poczynił zwłaszcza dr Antonowicz ( o czym swego czasu obszernie pisałem),a w Anglii np. prof. Alan Tapp. Z badań tych jednoznacznie wynika ,że fanatyków jest niewielki procent, ale to oni są szczególnie głośni i to im media poświęcają gros uwagi.
W Polsce, a już w Warszawie szczególnie , ale i winnym większych miastach jak np. Łódź istnieje ewolucyjnie ukształtowana potrzeba zakorzenienia się, posiadania swego miejsca na ziemi, bycia wśród swoich. To ona ugruntowuje przywiązanie np. do Legii czy do Widzewa. To sprawiła nie tylko medialność a więc bycie na topie w okresie rewolucji telewizyjnej,ale i masowa migracja ludności wiejskiej do miast. Kibice stali się wierni swemu klubowi, jak swojej wiosce . Oprócz wykorzenienia ludność wiejska porzuciła również swoją klasę społeczną. a tym samym swą autentyczność. Kibicowanie daje im ponownie korzenie i poczucie autentycznej wspólnoty. ja na pytanie : kim jestem ? : odpowiadam : jestem tutejszy !.
W tym kontekście za nie do końca wiarygodne,a w każdym razie mocno podejrzane i na pewno nie powszechnie akceptowane uważam wszelkie układy i zgody pomiędzy kibicami różnych, rywalizujących ze sobą drużyn.Wracając do wczorajszego spotkania to oczywiście pamiętam sezon 1983/84 kiedy to kibice Radomiaka i Legii wspólnie kibicowali przeciwko znienawidzonej w owym czasie Gwardii Warszawa. Oczywiście wiem także,że 26.11. 2017 roku fani Legii i Radomiaka po półtorarocznym układzie proklamowali zgodę . Tylko,że ja takiej zgody nie aprobuję, nie dlatego ,że nie , bo nie, ale uważam taki eksces za fałszywy ,a nadto z uwagi na bezprzykładny bandytyzm i wandalizm jakiego kibice Radomiaka dopuścili się podczas meczu Legii z Borussią Dortmund w dniu 14.09.2016 roku w LM jestem nim oburzony. Można w pewnym zakresie obwiniać o tę kompromitację, straty materialne i ośmieszenie Legii w świecie prezesa Leśnodorskiego , który zgodził się wbrew ustalonym zasadom na przydział miejsc kibicom Radomiaka i to akurat tuż przy sektorze zajmowanym przez kibiców Borussii,ale przecież to nie on niszczył, to nie on demolował , to nie on atakował , to nie on bił się z Policją.
Nieprzypadkowo piszę o poligamii, bo mi takie alianse rzucają na myśl życie w "trójkącie' , albo co najmniej jednocześnie z żoną i kochanką. Ja widocznie jestem urodzonym monogamistą Smile.

O tym,że Radomiak rzadko gości na łamach.
Moim największym nieszczęściem jest posiadanie dobrej pamięci Smile. Jako się rzekło Radomiak rzadko gości w mediach , a jak już to w tonie sensacyjno- alarmistycznym. I o tych erupcjach zainteresowania w ostatnich 10 latach zdań kilka.
Po raz pierwszy o Radomiaku zrobiło się głośno , kiedy to w 2013 roku Miasto sprzedało akcje klubu prywatnym właścicielom : Piotrowi Nowocieniowi (45%), Spółce MLOGOS z Warszawy ( p. Markiewicz - 45%) i Mirosławowi Hernikowi ( 10%). Pan Nowocień udzielił m.innymi PS obszernego wywiadu , w którym zapewniał,że pod ich kierownictwem Radomiaka czeka świetlana przyszłość i, że na pewno nie powtórzy się bankructwo klubu z 2008 roku. Lecz widocznie coś się zacięło , bo już w 2015 roku Radomiak miał 4 współwłaścicieli po 25% akcji w osobach : Nowocień, Paweł Redestowicz. Grzegorz Gilewski i Sławomir Stempniewski, który we wrześniu 2015 roku został jednoosobowym prezesem . Media zwrócił uwagę na obecność b. sędziego piłkarskiego Grzegorza Gilewskiego, który w 2008 roku został pokazowo zatrzymany przez CBA jako podejrzany o korupcję i szybko "po cichu" uwolniony ,a sama sprawa na 7 lat ucichła. Tym ,który nadał nowy impuls Radomiakowi był niewątpliwie pan Stempniewski, który pochodzi i mieszka w Radomiu i tam ma siedzibę pierwsza jego Firma "Sławomir Elektromiks" założona w 1983 roku przez niego w wieku 22 lat , tuż po ukończeniu studiów na Wydziale Elektroniki Politechniki Warszawskiej. Przyjaźnił się on od wielu lat z młodszym o 12 lat sędzią Gilewskim, gdyż sam był sędzią i jako taki był asystentem Gilewskiego w meczach ligowych i w Europejskich Pucharach ( sam Stempniewski dochrapał się jako główny sędziowania w III lidze) . Gilewski jest wraz ze Stempniewskim to właściciele hotelu w Radomiu ( nazwy nie wymienię) oraz przychodni lekarskiej. Jak pamiętamy p. Stempniewski po zakończeniu kariery sędziowskiej w 2006 roku od 2007 do 2013 roku pełnił funkcję Szefa Kolegium Sędziów PZPN, kiedy to prezes Boniek go zwolnił i zastąpił Zbigniewem Przesmyckim. Po zwolnieniu z tej funkcji Stempniewski nadal odpowiadał za szkolenie, sprawdziany i awanse sędziów oraz był w Komisji Szkoleniowej Sędziów UEFA. W 2015 roku i tych funkcji został pozbawiony z oficjalnego powodu,że stał się prezesem Radomiaka ,a naprawdę to za to ,że Przesmycki nie był wstanie znieść krytyki i podważania decyzji sędziów - co pan Sławek czynił nagminnie jako ekspert Canalu +. Przyznam ,że pana Sławka jako eksperta wielce ceniłem, bo mimo,że elektronik z zawodu , miał porządnie ukształtowane prawnicze podejście do oceny trafności decyzji i szerzej postawy sędziów.W każdym razie kastowość jako przejaw symbolicznej "oblężonej twierdzy " się go nie imała. Zdecydowanie stawał po stronie prawdy ,a nie układów.Ten układ współwłaścicielski w Radomiaku utrzymywał się do 2019 roku, kiedy to panowie Stempniewski i Redestowicz wykupili udziały Gilewskiego i Nowocienia.Jak się wydaje odejście Gilewskiego było spowodowane tym,że odżyła sprawa jego korupcji jako,że Prokuratura Wrocławska skierowała akt oskarżenia przeciwko niemu do Sądu, co zauważył tylko jeden portal internetowy poświęcony korupcji w polskiej piłce.Sprawa zakończyła się skazaniem Gilewskiego na karę pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem ,a PZPN pozbawił go czasowo prawa udziału strukturach Związku.
O Radomiaku zrobiło się głośniej po jego awansie do Ekstraklasy w sezonie 2021/22 , oraz odejścia pana Sławka z Canal+ z powodu oczywistego konfliktu interesów. Cisza nad Radomiakiem nie trwała długo , bo tylko do wiosny 2022 roku, kiedy to media zbulwersowała sprawa objęcia funkcji dyrektora sportowego przez Octaviana Moraru i podjęte przez niego decyzje o zwolnieniu trenera Dariusza Banasika ( znanego z pracy w Legii od 2008 do 2014 roku) i zastąpienia go przez Mariusza Lewandowskiego , zatrudnienie jako trenera przygotowania fizycznego Cipriana Pruna oraz przede wszystkim zatrudnienie Aleksandru Buza jako lekarza . Media podniosły ,że Buza nie ma prawa wykonywania zawodu lekarza, bo nie nostryfikował dyplomu, o ile taki posiada, a nadto nie figurował w wykazie lekarzy dopuszczonych w Polsce do pracy w tym zawodzie. Pytano jak to możliwe ,że pracuje także jako lekarz w klinice panów Stempniewskiego i Gilewskiego. Prezes Stempniewski tłumaczył decyzję tym,że Buza ma wszelkie uprawnienia, bo ukończył studia w Rumunii i podyplomowe na Ukrainie . Lecz widocznie było coś na rzeczy w zarzutach medialnych , bo lekarzem pozostał ceniony fachowiec dr Jacek Mikołajuk ,a Buza pracuje jako dietetyk. Równocześnie Stempniewski tłumaczył zmianę trenera tym, że Banasik się "wypalił", że rywale "nauczyli się " Radomiaka i że zespół gra coraz gorzej. W rzeczywistości sprawa był o wiele prostsza, bowiem Octavian Moraru to przedstawiciel na Polskę Mołdawskiej Firmy menedżersko-konsultingowej Fotbal Hebdo , której właścicielem jest Arcadie Zaporojanu, współwłaściciel Dynama Kijów. To w "stajni" Fotbal Hebdo jest kilkunastu trenerów oraz wielu zawodników,a jednym z trenerów jest Mircea Lupescu - trener Szachtara Donieck, który trenował Lewandowskiego jak ten był jeszcze zawodnikiem. Media pisały również, czego nie jestem w stanie zweryfikować,że Morarau został "usunięty " z Rumunii jako podejrzany o oszustwa finansowe i podatkowe oraz pranie brudnych pieniędzy.
Zauważmy ,że zanim Moraru zakotwiczył w Radomiaku to prowadził zaawansowane rozmowy o współpracy z Arką Gdynia ,a gdy to nie wypaliło to z Legią Warszawa. Współpraca z Legią upadła, bo Dyrektor Jacek Zieliński nie zgodził się ,aby Moraru został jego zastępcą odpowiedzialnym za transfery i żeby Legię zamiast trenera Runjaicza objął wskazany przez niego trener rumuński. Właściwie jednym widocznym efektem tych rozmów jest fakt gry Szachtara Donieck w Europejskich Pucharach na stadionie Legii.
Kontynuując wątek kojarzenia Legii z Radomiakiem to trzeba wspomnieć ,że Morarau ściąga do Radomiaka wyłącznie piłkarzy zagranicznych będących związanych umowami z Fotbal Hebdo ,że wymienię tylko tych co trafili doń w przerwie zimowej : Alberto Cayargo. Mike Cestor, Christos Donis, Jean Sarmiento,Francisko Ramos,Leonardo Rocha. Biorąc pod uwagę ten fakt chyba nikogo nie dziwi ,że za zgodą kibiców Legii i Radomiaka nie idzie współpraca sportowa obu klubów. Dyrektor Zieliński proponował prezesowi Stempniewskiemu wypożyczenie kilku zawodników Legii do Radomiaka,ale po kilku dniach spotkał się z odmową.Natomiast on i Moraru w mediach twierdzili zgodnie,że nie sprowadzają zawodników polskich, bo są za drodzy. Wydaje się,że po wejściu do Radomiaka Fotbal Hebdo Stempniewski pełni w tym klubie funkcje dekoracyjne.
Żeby była jasność , ja nie mam nic naprzeciwko inwestorom i kapitałowi zagranicznemu , ale wolałbym, aby sytuacje z nim związane były klarowne czyli jasne, przejrzyste i czyste.

O tym,że Legia miała mieć sposób na Radomiaka.
Przyznam,że nie jestem admiratorem delikatnie rzecz ujmując,niemieckiego humoru, ale trener Runjaicz rozbawił mnie setnie.Otóż uznał on,że receptą na Radomiaka będzie posiadanie piłki i szybkie nią operowanie pomiędzy zawodnikami.Jest to recepta tak uniwersalna ,że zdatna na wszystkie dolegliwości jak swego czasu aspiryna Bayerowska.Smile. Tylko,że gra z piłką jednych zawodników tej samej drużyny musi oznaczać jednocześnie dla innych taki sam , a nawet większy, nakład sił na grę bez piłki,a więc wybieganie na wolne pole , uwalnianie się spod krycia i bezbłędne opanowanie piłki po jej przyjęciu.Jak wczoraj widzieliśmy nasi zawodnicy z jednym i drugim wykonaniem mieli niejakie problemy i z tej przyczyny graliśmy na ogół średnią,a nawet długą piłką starając się przenosić piłkę ponad zagęszczoną drugą linię Radomiaka.Pewnikiem to rzekome zdradzenie planu przez Runjaicza było próbą wpuszczenia rywali "w maliny", bowiem owszem zespół Radomiaka traci mało bramek,ale nie dlatego ,że tak świetnie broni, ale dlatego ,że napastnicy rywali mają fatalnie nastawione celowniki. Obrońcy Radomiaka grają dość nieporadnie ,są mało mobilni i niezdecydowani ,ale te braki są niwelowane nie jakością ,ale ilością. Zespół Radomiaka tak jak wczoraj deleguje do obrony 9 zawodników ustawionych w dwie linie 6-3 mając jednego zawodnika na tzw. desancie.Obie metody , albo zdobycie przewagi w posiadaniu piłki , albo szybkiego przenoszenia jej pod bramkę rywali mają swoje zalety , a statystycy przypisują im równowartość, pod jednym wszakże warunkiem,że przeprowadzane akcje kończone będą celnymi strzałami na bramkę. W przeciwnym wypadku to takie czy owakie granie można o kant dupy potłuc Smile. Nie chodzi bowiem o kopanie piłki w kierunku bramki rywali,ale o oddawanie strzałów z tak przygotowanych pozycji, aby szanse ich obrony przez bramkarza zostały zredukowane do absolutnego minimum, tym bardziej,że bramki Radomiaka bronił wyszkolony w Legii , młody , a już fachowiec ,Gabriel Kobylak. Właściwie to dostał on tylko dwa strzały , nie do obrony Smile. Zauważę,że po raz kolejny nasi zawodnicy po zdobyciu nikłego prowadzenia tracą koncentrację i całymi fragmentami oddają kontrolę nad wydarzeniami rywalom, dopuszczając do zagrożenia bezpieczeństwa własnej bramki . Oczywiście,że we współczesnym futbolu niemożliwe jest niedopuszczenie do przeprowadzania akcji ofensywnych przez rywala , nawet znacznie słabszego ,ale ten silniejszy zespół nie może dać się zepchnąć od obrony, drżeć o wynik i tylko sporadycznie przechodząc do ataku.
Wczoraj trener Santos powołał kadrę na mecze eliminacyjne i nie znalazł się w niej ani jeden zawodnik z Legii. Moim zdaniem słusznie , bo ewentualni kandydaci nie są kompletni ,a i ich mocne strony są nieco słabosilne.
Zdaniem Tomka Wieszczyckiego najbliżej powołania jest Kapustka i biorąc pod uwagę skalę talentu i umiejętności to pewno tak jest,ale Kapustka prezentuje szalenie nierówną formę.Potrafi bardzo dużo dobrego wnieść , aby w tym samym lub w następnym spotkaniu być bardzo mało przydatnym.Z kolei Bartosz Greń uważa ,że przyszłość należy do Nawrockiego. I w tym wypadku pewnikiem istnieje taka możliwość, ale Nawrocki musi zdecydowanie poprawić grę w obronie , bo wartości jakie wnosi do gry ofensywnej są dodatkowe.Podstawowym obowiązkiem obrońcy jest skuteczna obrona.
Dotychczas powoływani Jędrzejczyk i Augustyniak chyba już przekroczyli limit wieku Smile, a Artur wygląda na silnie wyeksploatowanego,zaś Augustyniak gra w Legii na pozycji obrońcy, która mu mniej pasuje niż defensywny pomocnik. Moim zdaniem kandydatem do kadry jest Slisz,ale musi dostawać więcej zadań ofensywnych , bowiem jednostronny defensywny pomocnik nastawiony na grę obronną u Santosa nie ma czego szukać.
Zaznaczam,że te krytyczne uwagi nie zmieniają mego poglądu,że wymienieni i kilku ich kolegów należą do wyróżniających się zawodników naszej ligi.

O tym,że jak trener Lewandowski mówił,że miał plan to mówił.
Mnie zawsze rozbawiała ta odwaga pismactwa, jak sama nazwa wskazuje, kiedy ich tworzywem jest papier, drukarka , komputer oraz całkowita bezradność i strachliwość kiedy przychodzi stanąć z podmiotem twarzą w twarz.Po spotkaniu z Koroną podczas konferencji prasowej jeden z dziennikarzy , pewno podpuszczony przez stare wygi, zadał Lewandowskiemu pytanie czy i jaki miał plan na tamten mecz.Trzeba było widzieć jak się Lewandowski oburzył, jak nie zakrzyknął ,że jak on śmie pytać o plan , bo trzeba być ślepym ,aby go nie widzieć,bo on miał plan śmiały i prawie doskonały. Ale jaki to już tego nie zdradził. Wczoraj przed spotkaniem Lewandowski w necie i w rozmowie zarzekał się,że ma plan na Legię , co najmniej idealny. Tym razem nieśmiała dziennikarka nawet nie ośmieliła się zapytać , mianowicie jaki ten plan jest czyli jaki wynik chce osiągnąć i jakimi sposobami do celu zmierzać zamierza ?. Sam Lewandowski wyszedł naprzeciw oczekiwaniom i oświadczył, że kontuzja obrońcy Abramowicza tak popsuła mu szyki,że musiał zmienić ustawienie , I rzeczywiście jego plan sprowadził się do systemu wyjściowego 3-6-1 i do taktyki polegającej na przeszkadzaniu Legii w grze.Sporadyczne zrywy w wykonaniu piłkarzy Radomiaka wyglądały jak drgawki , a pozornie wyrównana gra była efektem zbytniej ostrożności w grze naszej drużyny i związanego z tym zbyt głębokim cofnięciem się pod własną bramkę. Owszem trener Lewandowski próbował namieszać i od 63' zmieniając jednego zawodnika zmienił ustawienie na 3-5-2 - co sukcesu mu nie przyniosło. Bowiem zespół musi umieć zarządzać ryzykiem inie wolno mu zapominać z kim się gra. Grając przeciwko Legii każdy musi pamiętać o balansie , bo bezmyślne ganianie do przodu jest karalne.
Z taką bezplanową grą Radomiak będzie bronił się przed spadkiem.

Sędzia Krzysztof Jakubik jest arbitrem dokładnie i skrupulatnie przestrzegającym litery przepisów. U niego margines dowolności jest tak niewielki, że mówiąc kolokwialnie nie ma się do czego przyczepić. Dla niego każde nieprawidłowy postępek to faul, więc gwizdka nie oszczędza. Mnie taki formalistyczny styl sędziowania niezbyt przypada do gustu ,ale oczywiście zdecydowanie go bardziej cenię niż woluntaryzm. Komentujący wczorajsze spotkanie Tomasz Wieszczycki i Bartosz Greń zamiast opowiadać o przebiegu meczu szukali, mówiąc kolokwialnie, dziury w całym czyli w decyzjach sędziego. Zwłaszcza u Wieszczyckiego widać było lekko dewiacyjny nawyk oceniania arbitra z pozycji zawodnika i to tego rzekomo pokrzywdzonego i tym samym dopatrywania się fauli , gdy jakiś zawodnik padał albo poruszał łapakami z niezadowoleniem. Najczęściej takie zachowania są kiepską próbą usprawiedliwienia złego zagrania, fatalnego dryblingu lub innej straty piłki. Komentujący tak się zaplątali i zagalopowali w opowiadaniu o niczym ,że nie zauważyli w końcówce I polowy oczywistego przewinienia w postaci zagrania ręką uniesioną powyżej obręczy barkowej przez Cestora. Na ich usprawiedliwienie dodajmy,że i sędzia nie zaczuwał i się zdrzemnął. I w takich razach widać przydatność VAR tym razem w wykonaniu czujnego jak ważka Szymona Marciniaka. gdyby nie ten lapsus to postawę Jakubika trzeba by ocenić bardzo wysoko.

Ciesze się,że zawodnicy Legii sprawili mi zacny urodzinowo-imieninowy prezent, aczkolwiek przyznam ze wstydem,że czuję się nie końca w swym apetycie zaspokojony i nasycony.
Tuszę , jak Gawin, że nasi oszczędzali siły na Raków Smile.
4sobota, 18, marzec 2023 14:49
Senator
Nie lubię kiedy Legia gra w piątki bo jako człowiek małej wiary w razie skuchy cały weekend do d.. Ktoś powie ale jak wygrają to cały weekend radosny . No niby tak. Smile

Byliśmy lepsi co było widać i czuć .
Co do karnego . Nienawidzę takich karnych . Gość zostaje trafiony z 1metra przypadkowo a sędzia gwiżdże karnego . No nie , nie pogodzę się z takimi karnymi . Oczywiście gwiżdżą nie tylko u nas . Na szczęście są również sędziowie którzy umieją zachować dystans do takich zagrań i zwyczajnie takie ręki ignorują .
yvComment v.2.01.1
Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.