A+ A A-
  • Moros
1-0 fajnie, ale cały czas nurtuje mnie, ile jeszcze wytrzymamy na takim "ślizgu".Po Ajaxie miało być lepiej, moim zdaniem nie jest. Owszem wyniki od dwóch kolejek się zgadzają, ale przyznam, że te mecze nic a nic mnie nie uspokajają. Brakuje mi dokładności. Czasami widać tego przebłyski, jak choćby przy akcji bramkowej (choć tutaj trzeba też wysłać kwiaty do Głowackiego), czy sytuacji Hamalainena jeszcze przy stanie 0-0. Częściej jednak mamy jakieś niedokładne podania lub odskakiwanie piłki (to co zrobił Hamalainen po minięciu Załuski to jakiś kryminał). Albo te spalone. Szlak mnie trafia jak kolejny raz dajemy się na nie łapać tak dziecinnie jak Hlousek przy szybkim podaniu z wolnego Ofoe. Inna sprawa to nasz atak na rozgrywającego sobie piłkę przeciwnika. Ja tego nie widzę. Tydzień temu mieliśmy kontrowersyjny mecz w Poznaniu, gdzie Lech zadeptał Lechię. Tam w destrukcji brali udział nawet Pawłowski i Makuszewski czyli piłkarze, którzy nigdy nie przejawiali ochoty do pobrudzenia sobie spodenek. U nas mam wrażenie, że prawdziwa obrona zaczyna się..... w obronie. Dopiero Pazdan, Dąbrowski (kolejny dobry mecz) czy Hlousek potrafią bardziej zdecydowanie wejść w rywala. Inni niby są, niby biegają przy przeciwniku, ale nie ma w tym jakiegoś takiego zdecydowania. Brakuje mi takiej nieustannej presji i zmuszenia przeciwnika do pokazania naprawdę dobrych umiejętności, aby podaniami przedostać się pod nasze pole karne (oczywiście głównie gdy wymusza to wynik). Wisła, dopóki miała siły, jakiegoś wielkiego problemu z tym nie miała. Jednakże ich brak jakości w ofensywie, powodował że mieli może tylko ze trzy niezłe sytuacje, w tym jedną niemalże stuprocentową. I tutaj widzę jedną różnicę w stosunku do meczu z Bruk Betem. Wisła swojej setki nie wykorzystała i została z niczym. Gdyby strzelili na 1-1 to różnie mogło by być. Na dzień dzisiejszy, z taką grą nie widzę nas w Gdańsku. Lechia wprawdzie nie zachwyciła w Chorzowie ale wiadomo, że u siebie to jest całkiem inny zespół. Pewnie będą chcieli z nami zagrać jak Lech z nimi. Czyli blisko i bardzo twardo, bo na nas to z reguły działa. Przewiduje, że Borysiuk będzie jeździł na tyłku od jednego pola karnego do drugiego. Odpowiedzi u nas na takiego "dzika" nie widzę, a padający Radović czy Guliherme robią na sędziach coraz mniejsze wrażenie. Sposobem na taką agresję byłaby szybka gra z pierwszej piłki. Raczej nie przez cały mecz, bo to jednak polska liga, ale chociażby w co drugiej, trzeciej akcji i postawienie się rywalowi fizycznie. W dzisiejszej Legii tego nie ma, dlatego zdobycie 3-ech punktów w Gdańsku jawi mi się jako jakiś cud.