A+ A A-
  • Zbyszek
Wiele opracowań tyczących zarządzania rozpoczyna się od zacytowania odpowiedzi Vince Lombardiego po objęciu Green Bay Packers na pytanie : co zamierza zmienić,aby grała lepiej ? ,a ten odpowiedział : "Nie zamierzam nic zmieniać, po prosty rewelacyjnie opanujemy podstawy". Po takim meczu jak wczorajszy nie wypada nie napisać o trenerach ,a osobliwie o fenomenie na gruncie polskiej piłki jakim jest Marek Papszun.Jest w jednym klubie już 7 lat , awansował z nim z II ligi do I ,a następnie do Ekstraklasy i po 4 latach jego klub Raków - jest liderem rozgrywek. Sporo odnoszących sukcesy drużyn sportowych było przedmiotem wieloletnich badań. Ich celem było poznanie cech charakterystycznych i zalet, które umożliwiły im osiągnięcie przewagi na silną konkurencją. Synergia, praca zespołowa i osobiste umiejętności oraz możliwość podejmowania decyzji to klucze sukcesu.Poniżej przedstawię kilka cech charakteryzujących najlepsze drużyny : 1.Klarowny coaching i przywództwo. To cecha podstawowa , bo w najlepszych zespołach wszyscy wiedzą,że jest tylko jedna osoba odpowiedzialna za taktykę, organizacje gry, selekcję i dobór personelu . W zwycięskich zespołach to trener- przywódca ustala wysokie standardy wykonania. Zwycięskie drużyny oczekują wygranych, bycia lepszymi,osiągnięcia doskonałości, wykonania dobrej roboty. To daje im dumę z jakości włożonego wysiłku i jego rezultatu. Stale dążą do poprawy . 2.Prawdziwa troska i uważność . Lider - trener - stale pyta podwładnych o ich opinie i odczucia zarówno w kwestiach zawodowych , jak i osobistych ( ten wątek rozwinę w dalszej części). Przekonanie ,że "szef się o mnie troszczy " jest najlepszym czynnikiem motywującym. Najlepsze zespoły kładą nacisk na stosowanie najnowszych metod szkoleniowych. Szkolenia i dbanie o rozwój przekonują podwładnych ,że lider naprawdę chce, aby odnieśli sukces. 3. Szukanie mocnych stron każdego członka zespołu. Jak pisał prof. Druckner " Celem organizacji jest zmaksymalizowanie mocnych stron i uczynienie słabszych stron nieistotnymi" . Najlepsze zespoły nieustannie koncentrują się na podstawach . Chodzi o to ,aby nie ćwiczyć codziennie kilkuset zagrań ,ale jedno zagranie kilkaset razy . Najlepsze drużyny rozwiają swoje talenty, a nie szukają wiecznie nowych i nie narzekają na brak zawodników. Nie ma bowiem takiej sytuacji ,aby w jednym zespole znaleźli się wszyscy najlepsi. 4.Planowanie i strategia. Planowanie i strategia wypracowane w toku dyskusji, przemyśleń co do celów i środków ich realizacji to najlepsza inwestycja. Najlepsi stale analizują swoją grę i grę rywali. Liderzy dopiero wtedy wkraczają na arenę kiedy mają klarownie sformułowane cele i zadania pośrednie do nich wiodące. 5.Selektywny przydział pozycji. Trener wyznacza graczy na konkretne pozycje w oparciu o ich umiejętności i potencjał tak, aby wnieśli jak największy wkład w wynik zespołu.Kiedy dobry zawodnik nie radzi sobie na jednej pozycji trzeba przesunąć go na inną zgodnie z zasadą " Słaba strona to często niewłaściwie zastosowana mocna strona". Marshall Goldsmith w swoim bestsellerze " Sukces... i co dalej" zauważa,że wielu liderów - trenerów - po osiągnięciu sukcesu zachowuje swoją dotychczasową metodykę pracy, która staje się anachroniczna i nieadekwatna do zmienionej sytuacji. Aby iść do przodu trzeba stale adaptować się do zmieniającej się rzeczywistości. 6. Interakcja wspierająca i otwarta komunikacja. Najlepsze drużyny charakteryzuje bardzo wysoki poziom relacji " daję i biorę" co oznacza ,że stałym elementem komunikacji pomiędzy członkami są informacje zwrotne i stałe dyskusje nad osiągnięciami. Zawodnicy w szatni i na odprawach otwarcie się spierają i nie zgadzają się ze sobą.U najlepszych współpracę i rozwiązywanie konfliktów osiąga się nie poprzez fałszywą zgodę, ale dzięki konfrontacji i otwartości Każdy wie co sądzą inni , gdyż otwarcie wyraża swe myśli, odczucia, obawy, nadzieje. Umiejętność wyboru właściwych osób, a potem zorganizowanie ich w bardzo wydajny i skuteczny zespól , który osiąga doskonałe rezultaty to prawdziwa oznaka wspaniałego lidera -trenera. W książce Chrisa Andersona i Davida Sallyego " Futbol i statystyki" autorzy sporo miejsca poświęcają miarom oceny pracy i dokonań trenerów.Jest taka teoria , której twórcą jest prof. Thomas Carlyle, który w 1840 roku napisał,że " Wszystko co widzimy jako gotowe jest materialnym wynikiem , praktyczna realizacją i ucieleśnieniem myśli i czynów Wielkich Ludzi" . Ta teoria został zdyskredytowana na gruncie nauki ,ale media nadal poszukują upostaciowanych bohaterów. Trenerzy do tych ról nadają się jak mało kto, zarówno jako postacie pozytywne, jak i negatywne. Pożywki do deprecjonowania ,a co najmniej umniejszania roli trenerów dostarczają ekonomiści sportowi stwierdzający niezwykle silną korelacje pomiędzy wysokością płac ,a ilością zwycięstw. Stwierdzono taką zgodność w czołowych ligach na poziomie 89%. Chyba najdobitniej ten pogląd wyrażają Simon Kuper i Stefan Szymański w książce o której wspomnę w następnym akapicie. Ta korelacja istnieje,ale nie przebiega ona liniowo, bowiem wielu trenerów i wiele zespołów wymyka się tym schematom , o czym na gruncie ESY napisałem w felietonie podsumowującym rundę jesienną.Np. zespól Rakowa po awansie do ESY miał budżet najniższy ,a mimo to zajął w debiucie 10 miejsce, zwiększył budżet w kolejnych sezonach do 20 i 36 mln co plasowało go środku stawki pod tym względem, ale zajmował 2 miejsca w tabeli, w obecnym sezonie lideruje z budżetem 60 mln zł,ale jest to budżet dopiero 4 co do wielkości w ESie.Co nie zaprzecza oczywistej tezie, że im lepiej płacisz , tym masz lepsze wyniki. Wedle wyliczeń wspomnianych na wstępie autorów jakość trenera wpływa na ok.20 % wyników drużyny. Pewno wynika to też z faktu,że kluby który więcej płacą trenerom zatrudniają tych lepszych . Pod tym względem Papszun zarabia w naszej ESie najwięcej. Co prawda ma też znacznie większy zakres obowiązków. Te dane mają połowiczne przełożenie na wyniki pojedynczych spotkań w których nieprzewidywalność sięga ok. 48 %. Mimo tych statystyk piłka nożna to nadal gra wyborów, niezależnie czy chodzi o wybór zawodników, czy o wybór pomiędzy obroną i atakiem, o różnego rodzaju decyzje jak np czy lepiej utrzymywać się przy piłce czy grać bez niej itd itp. I to w tej części wyników nieprzypadkowej decydują umiejętności piłkarzy oraz wiedza trenerów.Uważa się ,że rola trenera wzrasta tam, gdzie o wyniku decydują detale . Tym samym często trenera porównuje się do dyrektora generalnego w innych branżach. Jak to rzekł bardzo znany bankier Seymour Pierce " W normalnej branży firma ,która ma problemy zwalnia dyrektora ,a w futbolu zwalnia się trenera". W książce pt " Futbonomia" Simon Kuper i Stefan Szymański odrzucają stawianie trenera na czele twórców sukcesów , w sumie uważając i słusznie ,że role jednostek w historii są wypadkową czasów i okoliczności oraz,że stanowią tylko narzędzie i trybik w machinie dziejów.Wychodzą oni z założenia ,że futbol to w sensie ekonomicznym mały interes, a do tego to zły i smutny interes.I w tym kiepskim interesie trener zajmuje mało poczesne miejsce . To,że właściciele wiedzą jak niewiele od trenera zależy świadczy proces jego zatrudniania . W tzw. normalnych branżach proces poszukiwania pracownika na odpowiedzialne stanowisko trwa przeciętnie 4 do 5 miesięcy ,a trenera kilka dni . Wyjątki w tym względzie jak np, proces rekrutacji Papszuna tylko potwierdzają tę regułę.On bowiem przeszedł stadia w postaci rozmów, testów,sporządzenia planów pracy i oceny przez psychologów i specjalistów od zarządzania . W większości trenerami zostają byli zawodnicy, którzy w futbolu szukają roboty, nie z miłości ,ale z życiowej konieczności , bo nic innego robić nie potrafią. Uczą więc tego co sami umieli lepiej lub gorzej, a co stało się wiedzą anachroniczną czyli jajeczkiem mocno nieświeżym .Trenerzy wywodzący się z b. piłkarzy traktują ten zawód jak rodzaj wiedzy tajemnej dostępnej nielicznym , co różnym gamoniom przydaje blasku tak jak tombak.. I pod tym względem Papszun jest wyjątkiem, bo grą w Wichurze Kobyłka raczej nikomu nie zaimponuje.Mnie w tym aspekcie niezwykle podoba się wypowiedz Arrigo Sacchiego , twórcy nowoczesnego traktowania taktyki , który był rzekł " Wiedza konia nie pomaga w niczym dżokejowi" . Dopiero od 2003 roku UEFA wprowadziła wymóg ukończenia kursów trenerskich i uzyskania licencji. Jak dowodzą naukowcy współczesny futbol stał się tak wysoce specjalistyczny ,że trener musi mieć znacznie szerszy zasób wiedzy ,aby kierować i nadzorować proces szkoleniowo-wynikowy.Ten warsztat musi wynikać ze spożytkowanego doświadczenia zawodowego . I tu trener Papszun może być wręcz podręcznikowym przykładem , bo ma dwa fakultety, w tym studia kierunkowe oraz kilka lat doświadczenia pracy z klubami niższych klas. Autorzy "Futbonomii" twierdzą,że tak niejasny status , tak mało sformalizowane kryteria doboru na stanowiska trenerów wynikają z faktów opartych na statystykach ,że aż w 89% pozycje w tabeli ligowej zależą do budżetu płacowego klubu. Właściwie pojął tę prawdę właściciel Rakowa Michał Świerczewski, który budżet Rakowa zwiększył sześciokrotnie. Duży budżet i fachowy trener to właściwa mieszanka na sukcesy. Szkoda ,że Mioduskiemu pojęcie tak prostej prawdy zajęło zbyt wiele lat. Wiedza trenera Papszuna wykracza poza tę ściśle piłkarską i obejmuje to co zaznaczyłem na wstępie ,a mianowicie stosowanie technik komunikacyjno- rozpoznawczych w pracy z drużyną.Nie jest tajemnicą ,że Papszun prowadzi quasi badania w oparciu o system ankietowy o wielorakim spektrum , tak po treningach , przed meczami i po nich. Nie był on pierwszym , bowiem w Lechu i Legii Jerzy Kopa oraz Stawowy w Cracovii i Arce badali przy pomocy ankiet z kim poszczególni zawodnicy chcieli grać na boisku . Papszun poszedł o wiele dalej i stosuje testy i ankiety jako istotne czynniki zarządzania zespołem. Ma naśladowcę w osobie trenera Warty Szulczka ( ale o nim przy okazji meczu z tym zespołem). Badania w ujęciu socjologicznym ,psychologicznym oraz medycznym można podzielić na testowanie i ankietowanie. Test to sformalizowane narzędzie badawcze służące mierzeniu zdolności ,zainteresowań, postaw i osiągnięć.Test jest badaniem pośrednim w którym o właściwościach indywidualnych osoby wnioskuje się na podstawie dających się ując liczbowo i określonych w zadaniu cech czynności lub ich wytworów.Test musi odpowiadać kryteriom rzetelności ,a więc temu ,żeby każda osoba była tak samo oceniona , niezależnie od tego ile razy ten sam test wypełni,; trafności czyli dający pewność ujawnienia cechy , którą ma mierzyć . Ponadto musi być znormalizowany i standardowy . Podejrzewam ,że Papszun przez zatrudnieniem przeszedł test Ravena . Rodzajów testów nie omawiam , bo pewnikiem PT czytelnicy znajdą je w necie.W zakresie związanym z poruszaną problematyką zastosowanie mieć mogą, obok Ravena, testy : Bourdona, Columbia w odniesieniu do dorosłych,test frustracji, Goodenougha, Kohsa, labiryntów, miokinetyczny, Murraya, Rorschanada, Rozenzwejga, uzupełnienia , pamięci. Uważa się,że wyniki testów i wnioski z nich wypływające powinni opracować doświadczeni psychologowie lub psychiatrzy. Prostszą metodą są badania ankietowe , które dzielimy na audytoryjne wedle kwestionariusza pytań zamkniętych ( tak nie, nie wiem) i otwartych.Mają one charakter bezpośredni (PAPI) , kiedy to odpytuje się z wcześniej przygotowanych zagadnień. W piłce nożnej możemy mieć do czynienia z doborem respondentów całościowym. Są kwestionariusze ankiety ( do uzupełnienia przez badanego) oraz kwestionariusz wywiadu (dla ankietera.). Każdy kto dokonuje badania ankietowego musi wiedzieć co chce osiągnąć,a więc jakie pytania zadać , a następnie musi odpowiedzi opracować w formie najpierw hipotez, a dopiero po ich zweryfikowaniu w formie wniosków syntetycznych.Nie jest to metoda dająca wyniki jednoznacznie weryfikowalne , bo jej sprawdzalność zależy od trafności pytań oraz szczerości odpowiedzi.Niemniej jego aspekt relacyjny jest zawsze pozytywny. Każdy komu leży na sercu dobro polskiej piłki powinien przyjąć z zadowoleniem wzrost ilości silnych zespołów w naszej lidze. Aby bowiem ESa był ciekawa to musi być konkurencyjna.W ślad za poszerzeniem konkurencyjności będzie szło znaczenie naszych klubów Europie. Z kolei ,aby liga była ciekawa to drużyny powinny być wyrównane ,a w klubach powinni być klasowi zawodnicy przy zachowaniu "równowagi konkurencyjnej". Nasza liga wedle wszelkich kryteriów jest ciekawa o czym najlepiej świadczy fakt, że wskaźniki koncentracji rozkładu punktów dla prawie wszystkich ( poza Miedzią) drużyn zbliżają się do średniej.W konkurencji Europejskiej wypadamy słabo ( Lech jest wyjątkiem) , bo wskaźnik zasobów jest rozłożony zbyt równomiernie.Takie więc dywagacje o zmniejszeniu drużyn mogłyby wpłynąć na pozorną atrakcyjność medialną, ale nie na poziom gry. W bogatych ligach widać korelację pomiędzy budżetem płacowym ,a miejscem w tabeli, co u nas się nie sprawdza. Pewno z dwóch powodów : bowiem różnice nie są znaczące, nie w wymiarze procentowym ,ale nominalnym , a do tego bogatsi marnują zasoby. Ponadto w Polsce brakuje kontynuacji w utrzymaniu się na topie i taka Wisła za Cupiała czy Legia za Leśnodorskiego weszły na wysoki szczyt finansowania ,ale nie potrafiły się na nim utrzymać. W wielu krajach stosowana jest duża progresja finansowania z praw telewizyjnych , tak,że czołowe kluby otrzymują relatywnie znacznie więcej niż słabe, co pozwala im utrzymać przewagę nad resztą. Eksperci w zakresie podnoszenia poziomu wielką wagę przykładają do ciągłości w tym zwłaszcza procesu szkoleniowego pod okiem jednego trenera, szczególnie takiego, który odniósł sukces..Pod tym względem Raków jest wzorcowy , bo Papszun nie tylko pracuje już 7 lat,ale ma decydujący wpływ na dobór kadr i taktyki . Kiedy prześledzimy zmiany kadrowe w Rakowie w obrębie pierwszej jedenastki to dostrzeżemy dwie prawidłowości ,a mianowicie ,że sprowadza się zawodników tylko jako wzmocnienie wyjściowego składu oraz,że nie sprowadza się gwiazd ,ale zawodników "bez nazwisk", którzy poleru i błysku nabierają w klubie w procesie szkolenia i gry meczowej. W omawianym okresie z Rakowa odeszli : Jach. Piątkowski, Forbes, Niewulis, Sorescu i Gwilia. Natomiast zostali sprowadzeni : Ivi Lopez,Gutkovskis, Papanicolau, Sorescu,Nowak, Carlos Silva,Kovacevicz, Arsenicz, Musiolik, Piasecki, Rundicz, Svarnas i Koczerhin. Jak by nie patrzeć procent nietrafionych transferów jest minimalny. Trener Papszun przed wczorajszym spotkaniem był pewny nie tylko siebie ,ale i swego zespołu.Miał on komfort pracy , którego nikt i nic nie zakłócało i wczorajsza dotkliwa porażka spada na jego barki i jego zawodników.Zespół Rakowa od 6 lat gra w systemie 3-4( 2+2) - 2-1 ,a trener mógł dobierać optymalnych wykonawców. To sprawia ,że drużyna Rakowa działa na boisku jak dobrze naoliwiona maszyna . Nie jest to wynikiem żadnej świetnej atmosfery ,żadnej motywacyjności,ale kompatybilności.Drużyna Rakowa stała się mechanizmem dopasowanych do siebie i przez to sprawnie działających trybów. Zachowana są właściwe proporcje pomiędzy gwiazdami ,a "robotnikami" działającymi mało widowiskowo,ale efektywnie.Tylko ,że ta maszyneria posiada jeden ,ale za to zasadniczej natury mankament ,a mianowicie jej moc jest nie za duża, a w każdym razie wczoraj była o dużo za mała na Legię. W największym skrócie Raków można,także wczoraj , określić takimi mianami jak : zorganizowanie, zdyscyplinowanie, zaangażowanie,konsekwencja i odporność. Taktycznie to twarda gra strefowa z wzajemną asekuracją w pionie i poziomie , bez rozgrywającego .Zamysłem Papszuna na pokonane Legii było wytwarzanie wolnej przestrzeni w polu karnym m.innymi przez ruchliwość Musiolika dla wchodzących w naszą strefę pola karnego przez Lopeza, Kuna, Tudora, Nowaka i Arsenicza. Papszun chciał w ten sposób wykorzystać braki w zagospodarowaniu stref w polu karnym przez naszych trzech środkowych obrońców . Takie silne ofensywne podejście w połączeniu ze skupianiem uwagi i sił na wyłączeniu z gry Josuego w środku boiska miało jednak ten skutek,że "wahadłowi" i defensywni pomocnicy rywali gubili krycie bocznych stref , z których Mladenovicz i Wszołek groźnie atakowali, a także dośrodkowywali w pole karne.Chyba Papszun mocno pobłądził nie doceniając Pekharta i wystawił do jego pilnowania zamiast Petraszka o 10 cm niższego Rundicza. Wejście Gutkovskisa za Musiolika na II połowę było pewno zamierzone przed spotkaniem jako manewr taktyczny ,ale chyba przy przewidywanym innym wyniku ( czytaj korzystnym dla Rakowa), bowiem obaj mają nieco odmienną charakterystykę i Gutkovskis jest bardziej przydatny do gry z kontrataku, niż w grze pozycyjnej lub kombinacyjnej . Właściwie w II połowie Raków zdołał przejąć kontrolę nad wydarzeniami pomiędzy 55' a 62 ', kiedy to po kompromitującym błędzie sędziego Lasyka byliśmy o VAR od rzutu karnego dla rywali. Owszem zawodnicy Rakowa na II połowę wyszli do strefy nieco wyżej określonej, stali się bardziej ruchliwi i starali się naszym graczom ograniczyć przestrzeń ,ale zapominali o trzymaniu głębi obrony i stale bezpieczeństwo ich bramki było zagrożone. Przegrali zasłużenie ,ale mogli i powinni przegrać wyżej. W zespole Rakowa , jak zwykle wyróżnił się Lopez ,ale tym razem tylko pracowitością i chęciami, bo efektywność jego gry była niska. Na tle dobrze grającej drużyny Rakowa nasz zespół zaprezentował znacznie wyższą dynamikę gry, nieprzewidywalność . ambicję, nieustępliwość,a do tego mieliśmy zawodników lepszych technicznie i ogólnie bardziej utalentowanych. Jedyny negatyw postawy naszej drużyny to niepoprawna współpraca pomiędzy trzema środkowymi obrońcami co przejawia się w braku pełnej orientacji przestrzennej odnośnie podziału stref w środkowej części pola karnego. Tym razem Runjaicz zaufał zawodnikom i pozostawił kilku z nich bardzo dużą swobodę w prowadzeniu gry , co pewno też wynika z nowego patrzenia na indywidualności przez niemiecką myśl szkoleniową. Wedle mnie na szczególne wyróżnienie zasługuje 5 z nich : Josue, Slisz, Muci, Kapustka i Pekhart. Co nie oznacza,że pozostali zagrali źle czy słabo. Josue może był mniej widoczny, ale to on wyprowadzał piłkę do gry od obrony i to on rozprowadzał akcje ofensywne. Trochę czasu trwało nim Runjaicz wyciągnął prawidłowy wniosek,że jak żaden obrońca nie potrafi wprowadzić piłkę do gry to trzeba to zadanie powierzyć fachowcowi.Moim zdaniem to ,że nie traciliśmy piłek na własnej połowie przy ich wprowadzaniu do ataku to był główny klucz do panowania na boisku i w konsekwencji do wygranej. Kolejnym atutem w talii był wczoraj Slisz hasający jak niezmordowana maszyna na całej szerokości i długości boiska , w obronie i w ataku. Pewno powodem tej jego nadaktywności byli skauci Smile.. Dwaj pomocnicy Kapustka i Muci spełniali role libero w fazie ataku naszego zespołu, zmieniali pozycje, wychodzili na wolne pole , aktywizowali Mladenovicza i Wszołka oraz oddawali strzały z dystansu . Pekhart wykonał gigantyczna pracę w ataku ,ale był też pierwszym obrońcą po stracie piłki oraz tym ,który nie pozwalał Arseniczovi, Rundiczowi i Svarnaowi na przechodzenie do wyższych stref z piłką, ani wyprowadzania celnych piłek od obrony . Ponadto dobrą partię rozegrał Jędrzejczyk, poza negatywnym epizodem z 24 ' . Całymi minutami gra naszego zespołu prowadzona była na bardzo wysokim poziomie techniczno-taktycznym. Artur Jędrzejczyk jest nie do podrobienia, bo po raz enty jeszcze przed spotkaniem wyrażał się niepochlebnie Smile czyli wyrazami o arbitrze . Na żartobliwą uwagę,żeby odpuścił i dał Lasykowi szansę na poprawę - straszliwie się oburzył przywołując jakieś zaszłości z Poznania.A Lasyk pokazał wczoraj to co o nim wiemy ,a mianowicie,że jest solidnie przygotowany do zawodu i w sytuacjach oczywistych podejmuje trafne decyzje , natomiast kiedy przychodzi do rozwiązania sytuacji problematycznych to gubi się i trafia jak kulą w płot.Wczoraj zaczął bardzo dobrze , bo nie bacząc na to ,że to ich pierwsze faule pokazał żółte kartki w 3 ' Papanicolau oraz w 12 ' Kapustce , za spóźnione wejście korkami w kostki rywali. W 24 ' wytrzymał nerwowo i nie ukarał żółtą kartką Jędrzejczyka za wymuszanie rzutu wolnego na asystencie i na arbitrze. Tu muszę napisać,że Artur w tej sytuacji ( dotknięcie ręką przez rywala z boku ich pola karnego ) zachował się niepoważnie , bo zamiast ruszać z pretensjami , miał obowiązek wrócić do obrony, bo szła groźna akcja rywali. Niestety w 55' Lasyk zatarł dobre wrażenie karykaturalną decyzją o żółtej kartce dla Slisza i rzucie karnym dla Rakowa mimo,że doskonale widać,że Slisz wybija piłkę ,a dopiero po tym spóźniony zawodnik Rakowa trafia go w nogę i przewraca się robiąc za błazna. To,że VAR sędziego uratował nie zmienia przekonania ,że Lasyk nie potrafi utrzymać poziomu sędziego ESy przez całe spotkanie. I jak po takim pojedynku nie kląć , i jak nie żałować tych zbędnych strat punktowych z miernotami ,widząc jak nasza drużyna ogrywa niemiłosiernie lidera tabeli.
This is a comment on "Legia - Raków 3-1: Satysfakcja"