A+ A A-
  • Zbyszek
Warta Poznań jest swego rodzaju ewenementem na piłkarskiej mapie Polski. Jest to klub z wielkimi i prawdziwymi tradycjami , bowiem był jednym z kilku założycieli ligi Polskiej w okresie międzywojennym ( 1927 rok), a po II wojnie światowej posiadał największy stadion klubowy ( pojemność 72 tys. ,a po przebudowie 54 tys.). I został nie tylko wyprzedzony przez Lecha ,ale i jest przez władze Poznania sekowany. Wbrew opiniom prasowym opartych na wynikach I zespołu jest to klub fatalnie zarządzany ,w stanie chaosu organizacyjnego i prawnego, stale na "półkach sprzedażnych", w którym zmiany prezesów i dyrektorów sportowych przypominają karuzelę. Media tych problemów nie zauważają koncentrując uwagę publiki na tanim sentymentalizmie na zasadzie : taki mały, taki biedny, taki bezdomny, a tak dobrze sobie radzi. W tym podziwie tkwi oczywiście racjonalne jądro, bowiem jako spiritus movens Warty występuje jej właściciel od 5 lat Bartłomiej Farjaszewski , który jest jak "czarna materia " spajająca kosmos czyli nicość. To jego niewiarygodna intuicja naprowadziła go na tak skutecznych ,a wcześniej nieznanych trenerów jak Piotr Tworek i Dawid Szulczek. Farjaszewski jeszcze jesienią witał się z "gąską" czyli obgonił Wartę Firmie DD12 Lab (85% akcji) i Ramianovi Mortelazi ( 10%) ,ale już w lutym transakcja stała się nieważna ( kupcy nie zapłacili) i niechciane dziecko wróciło pod jego skrzydła.Wydaje się on być człekiem skromnym i pokornym oraz pogodzony z losem czyli z tym ,że za te marne 10 baniek wyżej dupy nie podskoczy,ale zatrudnił trenera wielce ambitnego, który byle czym się nie zadawala. Z ciężkim sercem zwolnił w listopadzie 2021 roku trenera Tworka, aby po kilku dniach dać szansę Szulczkowi. Obaj byli trenerami nieoczywistymi,ale jak widać zdolnymi i fachowymi . Głównymi zaletami Tworka i Szulczka jest to ,że nie wymagają od miernych graczy cudów, że wiedząc , iż ich umiejętności są mikre, nie stawiają im zadań przekraczających ich możliwości. Taktyka i organizacja gry Warty jest dostosowana do charakterystyki zawodników ,a nie odwrotnie i dlatego jest przyswajana przez drużynę jako zadanie własne ,a nie narzucone ( o tym fenomenie kilka zdań później). Z kolei tym,który niejako Warcie zapewnia klakę jest dziennikarz Jakub Treć, a którego tekst tchną optymizmem , jest on w stanie wytłumaczyć każde zdarzenie , każde niepowodzenie, głównie na zasadzie , że mogło być znacznie gorzej. A oto próbki jego "prozy" ze Skarbu Kibica: - jesień 2020/21 - "Wielka szansa na rozwój". Zespół miał walczyć o utrzymanie w I lidze, a rzeczywistość przerosła najśmielsze oczekiwania. Awans do ESy może być prawdziwym kołem zamachowym klubu. Za postać zespołu uznany Łukasz Trałka. - wiosna 2020/21 - "Kopciuszek tańczy na balu". Zieloni wprosili się na bal i na nim zatańczyli. Piłkarze Tworka najpierw uczyli się kroków. Pierwsze były nieśmiałe, bojaźliwe, ze zbytnim respektem dla rywali. Tańczenie w rytmie rywali okazało się zgubne,ale choreograf Tworek wymyślił wspaniały układ , po którym poszli za ciosem. Tańcmistrz nie ustanie w wymyślaniu nowych układów i wiosną nie będzie to ich ostatni taniec. Postać to Bartosz Kieliba. - jesień 2021/ 22 - "Niezmienna rola Zielonych" . Redaktor zauważył,że zespół Tworka pełnił rolę Kopciuszka , który wbrew przeciwnościom losu wprosił się na salony. W nie do końca dopasowanym garniturze, w zbyt ciasnych i zużytych butach . Tak jak w "Seksmisji" Kopernik był kobietę, tak dla Trecia Kopciuszek to mężczyzna.Warta nie nadwyrężyła budżetu, zauważa Treć ( choć nie wyjaśnia jak można go nadwyrężyć) ,aby ścigać się na zamożność i dzięki temu po każdym meczy tańczyli w szatni Zorbę.Ta walka o utrzymanie o mało nie doprowadziła beniaminka do walki o europejskie puchary. Postać to Adrian Lis. - wiosna 2021/22 - "Odnaleźć się w nowej roli". Drugi sezon potwierdza,że jest dla beniaminka trudniejszy. , bo nieoczekiwanie wpadli w spiralę porażek. Szybko okazało się ,że demonstrowany spokój był na wyrost i uśpił ich samych. Coś się wypaliło, ulotniła się energia pozwalająca sprawić psikusy rywalom.Lecz wcześniej przysnęli działacze i zwolnili Tworka czego publika długo nie mogła zrozumieć. Spodziewano się "strażaka" , a zatrudniono "zielonego" trenera do "Zielonych" co tak spodobało się zawodnikom,że w końcówce rundy zdobyli kilka punktów łapiąc kontakt z grupą "spokojnych" ( to moja parafraza tekstu Trecia) . Postać drużyny to Robert Ivanow. - jesień 2022/23 -" Zieloni potrzebują impulsu do rozwoju".Trzeci sezon będzie najtrudniejszy, bo odeszło kilku podstawowych graczy z Trałką na czele ,a zespołowi brakuje impulsu w postaci wzmocnień. "Zieloni" muszą mierzyć siły na zamiary, nie chcąc się zadłużać tylko stopniowo rozwijać. Nie mogą sobie pozwolić na nietrafione decyzje , bo margines błędu jest niewielki. Potrzebny jest dopływ gotówki, potrzebny jest nowy inwestor ( tak Treć przygotowywał grunt pod sprzedaż klubu) . Postać to Mateusz Kupczak. - wiosna 2022/23 - "Nauczeni twardo stąpać po ziemii" . Warta nie ma noża na gardle ,ale cel czyli utrzymanie się nie zmienił . Postać to Jan Grzesik. I paradoksalnie trudno temu co napisałem i przypomniałem cokolwiek zarzucić, skoro Warta bez własnego stadionu z budżetem najniższym w lidze spokojnie się w niej utrzymuje,a na dodatek sprawia problemy potentatom ,a nawet ogrywa rozkapryszoną Legię. Niewątpliwie prawdziwe twierdzenia ,że pieniądze i pensje mają bardzo dużą wartość znaczą tyle ,że im więcej pieniędzy tym lepiej dla klubu i dla Firmy. Lecz jak to starałem się wykazać w trzech kolejnych komentarzach powodzenie zapewniają w ogromnym stopniu przywódcy . Trenerzy są znacznie ważniejsi od urzędasów, są nowoczesnymi generałami . Postawienie na czele odpowiedniej osoby prowadzi do poprawy wyników i miejsca w tabeli . Natomiast mianowanie niewłaściwego człowieka oznacza,że ta część sukcesu , o której nie decyduje przypadek przejdzie klubowi koło nosa. Wyniki się pogorszą , gracze rozczarują, słabe ogniwa zaczną się mnożyć, kibice odchodzić. Krytycy powiedzą, że trenerzy odpowiadają jedynie za ok. 15% powodzenia swoich drużyn (większość algorytmów wskazuje ,że tylko za 11 %). Piłka nożna jest jednak grą subtelnych różnic, a 15% to znacznie więcej niż dość, aby stanowić zasadniczą różnicę pomiędzy zwycięstwem, a porażką, pomiędzy chwałą a klęską ( po staropolsku sromotą). Skąd jednak klub ma wiedzieć ,że zatrudnia odpowiednią osobę?. Kluby najczęściej zatrudniają byłych piłkarzy co ma swoje wady i zalety,ale obecnie ta obsesja jest uważana za słabość. Najlepsi uczniowie rzadko bywają znakomitymi nauczycielami. Trenerzy mający za sobą udaną karierę zawodniczą często odwołują się do metod jakimi sami byli szkoleni, zamiast przystosowywać, rozpoznawać trendy i wprowadzać innowacje. Zauważmy ,że nasze czołowe kluby trenowane są przez szkoleniowców bez znaczącej kariery zawodniczej.Jednak z drugiej strony dane statystyczne wykazują ,że trenerzy będący utalentowanymi graczami są szczególnie skuteczni , gdy kierują drużynami złożonymi z niżej opłacanych i mniej uzdolnionych zawodników. Wyjątek Szulczka potwierdza tę regułę. Pomiędzy te dane wkracza psychologia , której badania dowodzą,że wielkie talenty piłkarskie szalenie rzadko przeradzają się w wielki talenty trenerskie, a te mniejsze muszą być rozwijane przez usilną pracę. Talent można rozwinąć tylko dzięki hodowli. Po wtóre psychologowie odkryli ,że istnieje silna korelacja pomiędzy ćwiczeniami a osiągnięciami . Ci co więcej ćwiczą osiągają większe sukcesy i nawet brak talentu im nie przeszkadza. Kluby często postępują nieracjonalnie zakładając ,że trener i zawodnik to byty uniwersalne , niemalże doskonałe , które po "wrzuceniu" do drużyny ( zawodnik), lub kiedy każe im się rządzić ( trener) od razu staną się super wydajni.Tacy uważają ,że są to roboty ,które zawsze wykonają najlepiej swą robotę. Badania dowiodły ,że zwalnianie i zatrudnianie trenerów ma taką samą wartość czyli "nowy" nie jest wynikowo więcej wart co "stary" - w dłuższym przedziale czasowym . Kryzysy są bowiem immanentnie związane z postawą klubów i nigdy nie mają długotrwałego charakteru. Jak wiemy ta racjonalna i sprawdzalna wiedza jest niedostępna kibicom, którzy szukają winnych czyli ofiary. Tak jak u ludów pierwotnych , które składały ofiary przebłagalne bożkom z ludzi ( najchętniej z niemowląt i dziewic) , a potem z baranów - co w sumie na jedno wychodziło Smile. Natomiast można zasadnie stwierdzić ,że wielu trenerów z uwagi na rozliczne wady i braki nie powinno być w określonych klubach zatrudnionych. Wiara w cuda sama w sobie nie sprawia ,że cuda się wydarzą. W naszej piłce w coraz większym stopniu poczyna panować moda na małpowanie Papszuna.Widać to nie tylko w mniej lub bardziej odtwórczym naśladowaniu ustawienia taktycznego i organizacji gry Rakowa,ale i w innych aspektach jak np. sposób doboru zawodników, charakteru relacji na linii trener- zawodnicy. Trener Warty Dawid Szulczek poszedł o krok dalej i twórczo rozwinął ankietowanie jako jedną z metod pracy z drużyną jaką prowadzi Papszun ( o czym ogólnie napisałem po spotkaniu z Rakowem). Aczkolwiek jak Szulczek twierdzi pomysł zaczerpnął z wykładu prof. Hucińskiego. Trener Szulczek został zaskoczony propozycją objęcia funkcji trenera Warty w listopadzie 2021 roku, bowiem z perspektywy Wigier Suwałki wydawało się ,że utrzymanie w lidze Zielonych jest mało realne. Po bliższym zapoznaniu się z postawą i nastawieniem większości zawodników do gry defensywnej uznał,że taka szansa istnieje. Należy on do tych trenerów, którzy szansy na sukces , rozumiany jako cel możliwy do osiągnięcia , upatrują w traceniu mniejszej ilości bramek niż rywale. Wedle niego przełomem do tego ,że gracze uwierzyli w niego i siebie był wygrany mecz z Legią na Ł3 w lutym 2022 roku. Trener Szulczek był w sytuacji niekomfortowej , gdyż nie miał autorytetu wynikającego ze znanego nazwiska lub osiągnięć, więc mógł przekonać do siebie zawodników albo wiedzą analityczno-merytoryczną, albo wynikami czyli tym,że to co robią pod jego kierunkiem przynosi efekty. Mimo młodego wieku nie miał on w kontaktach z zawodnikami kompleksu niższości ( vide komentarz z zeszłego tygodnia) , który objawiałby się wyniosłością, nadmiernym dystansem i niedostępnością,ale rozumiał,że w zespole obowiązuje hierarchia, tak w szatni jak i na boisku i że bez jej rozpoznania i szanowania nie ma mowy o dotarciu do zespołu. Najlepiej kiedy role w szatni i na boisku się pokrywają, ale często królowie szatni nie rządzą na boisku i odwrotnie.Takim był w pierwszym okresie jego pracy Trałka, który udzielił mu wielkiej pomocy.Ponieważ takich było jeszcze kilku , przede wszystkim Kieliba, Grzesik, Kupczak , dał im do wypełnienia anonimowe ankiety tyczące głównie tego jak pracować z zespołem i co wymaga naprawy. Jak sam mówi wieloaspektowymi ankietami posługuje się 3-4 razy do roku. W tych ankietach pytania są konkretne , a mianowicie : jak zawodnicy oceniają poszczególne fazy gry, działania z piłką, , bez piłki , fazy przejściowe , wykonywanie stałych fragmentów itd itp. Do tego wypowiadają się co uważają za swoją mocną , a co za słabą stronę. Oddzielna ankieta tyczy organizacji dnia codziennego, dnia meczowego, wyjazdu i powrotu , obsługi w klubie , odnowy, pracy sztabu. W kolejnej ankiecie zawodnicy oceniają siebie, swą postawę, przygotowanie fizyczne,w tym siłowe,, biegowe, taktyczne i mentalne, formę, szczególnie pod kątem tego co wymaga poprawy. Przy tak szerokim wachlarzu problematyki opracowanie wyników jest praco i czasochłonne i musi zająć te 2-3 miesiące. Ażeby na bieżąco czuwać nad oceną treningów i gry meczowej po każdym z nich zawodnik odpowiada na 13 pytań, z których część jest krótkich jak : samopoczucie, ocena występu, czy trening w mikrocyklu był przydatny ,a niektóre są obszerniejsze i tyczą aspektów taktyki i organizacji gry. W ten sposób Szulczek realizuje pomysł na wzajemne uczenie się oraz w kierunku oddziaływania na świadomość zawodników aby "widzieli" nie tylko co się dzieje na treningu i w meczu , ale przede wszystkim na to,żeby dostrzegli ,że mają wpływa na to co jest wspólnie robione i wspólnie osiągane. Że nie są tylko tworzywem, ale są też współtwórcami.Pewnikiem znajdzie on wielu naśladowców, którzy w ankietach będą upatrywali mody i metody. To co Szulczek mówi w wywiadach świadczy ,że jest on bardzo dobrze obeznany z wynikami analiz statystycznych. Wie,że słabsi zawodnicy potrzebują trenera warsztatowca,że skuteczna gra obronna jest fundamentem,że muszą doskonalić wykonywanie stałych fragmentów, bo z gry wielu bramek nie zdobędą, że nie wolno dopuścić do konfliktów i podziałów w drużynie,że musi się dostosować taktykę gry do rywali ,a nie odwrotnie itp. Do tego Szulczek trafnie ocenia wartość wartość naszych drużyn i zawodników słusznie uznając, że pod względem przygotowania fizycznego, mentalnego , zaangażowania , wybiegania, waleczności - nie ustępujemy najlepszym w Europie . Na znacznie niższym poziomie znajduje się rozumienie gry, aspekty techniczno -taktyczne , zwłaszcza szybkość podejmowanych decyzji. Media przymierzają Szulczka do Rakowa ,ale moim zdaniem nie tyle sprzeciw Farjaszewskiego ma znaczenie,ale chyba zbyt dużym ryzykiem byłoby powierzanie drużyny z takimi aspiracjami jakie ma właściciel Rakowa, tak silnie jednostronnemu trenerowi. Trener w takich zespołach jak Warta miota się pomiędzy dwoma zasadami: konfliktem i konformizmem w rozumieniu psychologicznym. Często musi być tak jak cząsteczka w fizyce kwantowej - jednocześnie w dwóch różnych położeniach. Sytuacja konfliktu polega na tym,że jest on poddany dwóm siłom o podobnej mocy ,ale o przeciwstawnych kierunkach. Jak to się mówi w przysłowiu : Chciałaby dusza do raju,ale finanse nie pozwalają".Następstwem długotrwałego konfliktu o takim podłożu może być lęk,a nawet popadnięcie w konflikt o charakterze społecznym , skutkujący kryzysem w organizacji . Jednocześnie pojawia się pokusa zajęcia postawy konformistycznej , a więc działania tak jak oczekuje tego świat zewnętrzny czyli nie "pchania się na afisz' . Konformizm jest dobrodziejstwem dla zdrowia psychicznego i nic nie kosztuje , poza utratą marzeń i aspiracji. Wczoraj Szulczek dał dowód swego pragmatyzmu , tak jeżeli idzie o dobór zawodników do gry , choć tu właściwie nie ma wyboru , jak i doskonale znane ustawienie. Postawił na dobrą organizację gry obronnej , zaś ofensywę oparł na szybkim ataku i liczeniu na błąd obrony Legii. Szulczek przed meczem nie ukrywał ,że postawi swoim zawodnikom zadania utrudniania w celnym wprowadzaniu piłki do gry przez bramkarza Legii, w przeszkadzaniu Mladenoviczowi w dośrodkowaniach oraz Wszołkowi w prostopadłym wchodzeniu ze skrzydła w pole karne. Bardzo też chwalił Josuego ,ale nie przydzielił mu "plastra" nakazując ścisłe krycie w każdej strefie ,w którą wchodził . Uczulił swoich graczy na systemową słabość Legii , która wychodzi po przerwie w każdym meczu wyraźnie rozkojarzona ,aby ten stan starali się wykorzystać.Osiągnęli wynik ponad miarę prostym środkiem czyli przyspieszeniem tak w bieganiu jak i operowaniu piłką. Indywidualnie w zespole Warty wyróżnili się Stavropoulos , Szmyt i Zrelak. Trener Runjaicz chyba oszczędza na finał PP Jędrzejczyka, Muciego i Pekharta, bo ich nie wystawił i przez to zmienił ustawienie na 3-5-2. Słusznie uznał,że Legia z tak lichym kadrowo rywalem ,ale bardzo dobrze obronnie zorganizowanym powinna grać spokojnie i cierpliwie . Jednego i drugiego zabrakło, nawet tym uważanym za najlepszych. Nasi zawodnicy z uwagi na ustawienie rywali w niskiej strefie mieli z natury rzeczy dużo wolnego miejsca na połowie Warty ,ale nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce przez dłuższy czas,a w bezpośrednim ataku pozycyjnym chcieliśmy za wcześnie kończyć akcje strzałami. Szczególnie napalony na strzelanie goli był Carlitos, który jednak uderzał z nieprzygotowanych pozycji , nie widział lepiej ustawionych kolegów, wcinał się w nie swoje strefy i co najgorsze nie trafiał w bramkę. Po raz kolejny nasz zespól po wyjściu po przerwie na boisko traci inicjatywę i sam prosi się o kłopoty.Być może nie trzeba czekać ze zmianami kadrowymi ,aż rywal będzie prowadził,ale dokonać ich wyprzedzająco w przerwie lub też zawodnicy zamiast odpoczywać powinni być w rozruchu. Doświadczony zespół musi mieć w zanadrzu jakąś akcję, którą zaskoczy rywala w krytycznej sytuacji ,ale nie można tego uczynić bez grania za plecy obrony czyli bez posiadania większej ilości zawodników przed piłką, niż za nią.Taka taktyka nastawiona na ostrożność i równowagę nie zdaje egzaminu przeciwko słabym zespołom. Bowiem nie jesteśmy w stanie przeszkadzać skutecznie przeciwnikowi,a sami pozbawiamy się przewagi w akacjach podbramkowych. Nie biję leżących , więc indywidualnych ocen naszych zawodników nie wystawię. Przed meczem zamiast mówić o spotkaniu znana skądinąd dziennikarka zajmowała się przez wiele minut plotkami nie mającymi nic wspólnego ze spotkaniem, na które czekali kibice Legii i Warty. Żenujące.Dobrze chociaż,że "sprawozdawcy" wypełnili swe role w stopniu co najmniej poprawnym. Sędzia Damian Sylwestrzak nie miał wczoraj prawie nic do roboty na boisku. Lecz to nie jego zasługa ,ale zawodników obu drużyn , a zwłaszcza Warty Poznań. To nastawienie do przestrzegania reguł " czystej gry" jest zasługą trenera, podobnie jak nakłanianie do "polowania na kości" jest oznaką swego rodzaju bandytyzmu ze strony trenera. Doceniam w tym względzie zachowanie trenera Szulczka i zawodników Warty, bowiem zawodnicy Legii jako dobrze zaawansowani technicznie nie są zainteresowani brutalną grą.Dobrze się dzieje ,że "cwani" trenerzy uciekający się do nieczystych metod są weryfikowani przez wyniki i odsyłani poza boisko. Oczywiście można i trzeba chwalić zespół Warty, ale byłoby czystym faryzeizmem, samooszukiwaniem się , szukaniem bałamutnych usprawiedliwień - nie przyznanie wprost,że wczorajsza porażka to klęska ( po staropolsku sromota) . Nie chodzi przecież o sam wynik ,ale o kompromitujący styl porażki.
This is a comment on "Warta - Legia 1-0: Najgorsza twarz"