A+ A A-
  • Zbyszek
Trener Rakowa Dawid Szwarga ( 34 lata) SAFem nie jest i nie ma kwalifikacji osobistych ,aby się do tej legendy zbliżyć. Ba, w interakcjach społecznych daleko mu do Marka Papszuna.Ja przypomniałem sobie o SAFie i jego metodach postępowania podczas pisania komentarza po meczu z Jagą. Namnożyło się nam znawców problematyki rozwiązywania kryzysów i każdy z nich uważa,że ma patent tak udatny ,że powinien dostać Nobla Smile - z głupoty. Mniej więcej nauka wie,co wpływa na kryzysy finansowe, gospodarcze, a mimo to one cyklicznie występują . Znacznie trudniej zdiagnozować przyczyny kryzysu i znaleźć remedium w organizmach społecznych, w których decydujące znacznie mają przesłanki niematerialne, o charakterze nieobiektywnym. Twierdzi się ,że Raków popadł w kryzys , bowiem trener nie dociera do zawodników i oni nie chcą za niego umierać. Tylko jakoś nikt nie zauważa,że łatwiej wejść na szczyt ,niż się na nim utrzymać i że nikt nie wynalazł patentu na zwyciężanie. Kto tego nie rozumie ,ten nie nadaje się do sportu. Trzeba bowiem wiedzieć,że zespół to grupa ludzi jednoczących swe wysiłki dla rozwiązywania wspólnego problemu , dla osiągnięcia wspólnego celu.W każdej grupie wytwarzają się stosunki międzyludzkie czyli specyficzne relacje istniejące wewnątrz grupy. Nie mają one charakteru jednoznacznego ,ale wieloznaczny - czemu poświęcona jest obszerna literatura. Na papierze,te wszystkie rady, porady, pouczenia jak te relacje kształtować - wyglądają poważnie, jako ,że pisane są naburmuszonym językiem udającym naukowy, ale niewiele z nich wynika , bo nie ma dwóch ludzi o takich samych charakterach , temperamentach czy osobowości. Generalnie , jeżeli chodzi o zarządzanie kadrami w klubie piłkarskim to nie ma na ten temat żadnego profesjonalnego opracowania opartego o rzetelne badania naukowe.Przenosząc wiedzę tyczącą gospodarowania zasobami ludzkimi w strukturach niskosformalizowanych uważa się, że najważniejszymi czynnikami tej gospodarki kadrami jest planowanie, wdrażanie i kontrolowanie procesu. O planowaniu w naszych klubach w ujęciu prakseologii nikt chyba nie słyszał, bo nikt tego wynalazku nie stosuje , a jak próbuje to powiela to co stare i dziś już zwietrzałe.W ramach wdrażania mieści się pojęcie atmosfery, obok adaptacji, efektywnej motywacji, morale i rozwoju. W tym rozumieniu atmosfera w drużynie to wynik relacji pomiędzy jej członkami ( sztab, piłkarze, osoby pomocnicze) tak formalnych,jak i nieformalnych. Atmosfera wpływa na zachowania ludzi wykonujących zadania w ramach i na rzecz zespołu. Wyzwala odczucia, które wpływają na zachowania ludzi tak wobec siebie, jak i w relacji do celu grupy. To ona stanowi punkt odniesienia , co w szczególności odnosi się do sfery oczekiwań , a tym samym ma charakter wybitnie subiektywny. Zawodnicy oceniają na podstawie obserwacji, doświadczenia i wiedzy.Tak dokonana ocena wpływa na proces utożsamiania się z kolektywem, z celami - lub nie. Czyli atmosfera to wynik interakcji ,a nie ich przyczyna i generalnie na treść atmosfery zasadniczy wpływ mają wyniki, to one kształtują atmosferę ,a nie odwrotnie. Dobra atmosfera sprzyja nie tylko dobremu samopoczuciu, zadowoleniu, ale i wyzwala dodatkowe pokłady energii. Natomiast zła atmosfera skutkuje spadkiem motywacji do działania, sprzyja chęci odejścia, może powodować sabotowanie wykonawcze, negatywnie wpływa na relacje koleżeńskie, powoduje stany dysfunkcyjne, nawet patologiczne. Z kolei morale to stan świadomości , który zależy od stopnia spójności ekipy . Jest rodzajem dumy z przynależności do klubu, do kolegów. Morale kształtuje się przez przekaz, przez przykład, przez autorytet. Dopiero to połączenie ze zbioru różnych charakterów tworzy jednolity organizm. Lecz nie ono decyduje o wygranych i porażkach, ono im sprzyja, bowiem nic w piłce nie zastąpi umiejętności i klasy zawodników,którym mądry trener może pomóc ,a głupi - zaszkodzić. Przywołałem na początku SAFa, który sam doszedł do tego , w jaki sposób trwale osiągać sukcesy , a jego podstawową dewizą było :" Sprawdzam siłę charakteru zawodników i jeśli są słabi to ich nie chcę. W moim klubie potrzebuję silnych ludzi". W sumie jego "przepisy" są z jednej strony proste ,a z drugiej trudne w zastosowaniu, bowiem zależą od silnej , prawidłowo ukształtowanej osobowości. SAF najpierw tworzył fundament czyli trwałą podstawę złożoną z zawodników z potencjałem rozwojowym i w nich inwestował.A byli to głównie zawodnicy młodzi. Stosował metody inspirujące do stania się lepszym i motywujące do odnoszenia sukcesów. Przy podejmowaniu decyzji cechował się odwagą, nie bał się podejmowania ryzyka. Budował zespół nie na bazie spokoju, samozadowolenia ,ale w duchu zdrowej, sportowej rywalizacji . Zarażał wiarą w możliwości zawodników czym wzbudzał ich zaufanie . Stale analizował tak efektywność działań zespołu jako całości , jak indywidualnych zawodników. Potrafił dokonywać twórczej adaptacji strategii, taktyki , założeń do zmieniających się okoliczności. Trener Dawid Szwarga to kolejny młody szkoleniowiec, bez poważnej kariery zawodniczej. Karierę trenerską zaczął od asystentury w 2018 roku w GKS Katowice jeszcze jako zawodnik Victorii Jaworzno. W 2021 roku w Rakowie zatrudnił go Marek Papszun, który tworząc nowatorską strukturę gry w systemie 3-4-2-1 potrzebował intelektualnego wzmocnienia dla swego pierwszego asystenta Goncalo Feio w zakresie wykorzystania programów komputerowych,analizy generowanych danych statystycznych oraz wyciągania praktycznych wniosków co do strategii, taktyki , organizacji gry i charakterystyki potrzebnych zawodników. W tym sensie tak Feio , który pracował w Rakowie od stycznia 2020 roku do lipca 2022 roku, jaki i Szwarga od lipca 2021 roku mogą uchodzić za współtwórców autorskiego projektu wykorzystania systemu 3-4-2-1. Czyli wczoraj zastosowanie przez Feio tego systemu nie było czymś nieznanym, aczkolwiek w Motorze grał zmodyfikowanym ustawieniem 4-3-3 i pewno Legia od jesieni tak będzie grała. Generalnie w systemach z trzema obrońcami stosuje się ustawienia 3-5-2, 3-4-1-2 i 3-4-3. Czyli tak jak gra Raków i Legia , ustawienia 3-4-2-1 stosowane są bardzo rzadko . Za wynalazcę ustawienia z trzema obrońcami uchodzi Mirosłav Djukicz, gracz Valencii, który jako trener Partizana powiedział :" Krycie jednego lub dwóch napastników przy pomocy czterech obrońców nie ma żadnego sensu". Ale też znalezienie w naszych realiach czterech wysokiej klasy obrońców to jak szukanie igieł w stogi siana. Kolejnym przemyśleniem wynikającym z braków rynkowych był brak klasowych rozgrywających, kreatywnych ,ale też takich, którzy nie dają się wyłączyć gry. Następnym faktem jaki decydował o wyborze systemu był brak klasowych środkowych napastników , gdyż u nas jednego ze świecą szukać, co dopiero dwóch.Więc schemat dyktowały braki i był on niejako przez nie wymuszony. Lecz ,aby nadać systemowi funkcjonalność Papszun ze współpracownikami wymyślili decentralizację kierowania grą. W tej metodzie rozwinęli myśl szkoleniową Arrigo Sachciego o tym,że to co drużyna gra w danym momencie zależy od tego, w którym miejscu boiska jest piłka, kto ją posiada oraz gdzie są partnerzy i rywale. W Rakowie, bo w Legii rozgrywającym jest Josue, determinantą było położenie piłki i który zawodnik, której formacji ją posiadał. Ten model można nazwać decentralizacją decyzyjną. I tak kiedy piłka była w strefie własnej bramki to kierownikiem w tej strefie był Arsenicz, którego wczoraj w tej roli po jego zejściu zastąpił Milan Ronin. Jeżeli piłka była z boku boiska to decyzje podejmowane były przez Tudora ( piłka częściej przez niego przechodziła) lub Jose Carlosa , a reszta zajmowała miejsca na boisku według schematu.Gdy piłkę miał Papanicolau to on decydował o dalszych jej losach. Przez parę lat głównym kreatorem gry ofensywnej Rakowa był Ivan Lopez i to jego brak jest najbardziej odczuwalny, bo owszem Raków gra dobrze ,ale tylko do strefy obrony rywali, gdyż jego zastępcy to nie ten sznyt. Podobnie zresztą Raków nie znalazł następcy dla wszechstronnego strzelca Gutkovskisa , sprzedanego rok temu do Korei Płd. za 800 tys Euro. Kiedy trenerem Rakowa był Papszun to on podejmował decyzje transferowe do klubu i kierował się zarówno przydatnością jak i osobowością kandydata. System 3-4-2-1 wymaga bowiem od zawodników sporej wszechstronności, bo każdy z nich musi umieć sprawnie grać co najmniej na dwóch pozycjach , a do tego zawodnicy muszą mieć zdrowie fizyczne , bo efektywne wykonywanie zadań wymaga ogromnego wysiłku biegowego.To taki system w którym przemieszczanie się w strefach bez piłki jest ważniejsze, niż gra piłką. Odejście Papszuna spowodowało od razu trzy zmiany . Pierwsza to zatrudnienie dyrektora Sportowego, którym został Samuel Cardenas ( 29 lat, b. szef skautingu w Sttuttgarcie i ostatnio w Genk). Drugą była ofensywa transferowa do klubu , bo latem sprowadzono 13 graczy z zewnątrz , z których do I składu trafili Yeboah i Svarnas , a zmiennikami zostali Drachal i Zwoliński oraz zimą zatrudniono 5 nowych z których w I składzie graja Otieno i Crnac. Trzecią było poszerzenie sztabu, który obecnie liczy obok Szwargi, 5 asystentów,dwóch trenerów bramkarzy , jednego analityka, dwóch trenerów przygotowania fizycznego, psychologa i 4 lekarzy. Potęga !. Szeroka kadra zawodnicza sprawia ,że trener ma komfort w dobieraniu zawodników nie tylko pod konkretnego rywala , ale też zależnie od prezentowanej formy fizycznej i psychicznej.W Rakowie w obecnej rundzie grali ; bramkarze : Kovacevicz i Bieszczad,a wczoraj zadebiutował Sahinovicz ( 21 lat), obrońcy : Svarnas, Aresnicz i Racovican ( wczoraj debiut zaliczył Rodin) , wahadłowi : Tudor, Jose Carlos, Otieno, Drachal, defensywni pomocnicy : Koczerhin, Berggren, Papanicolau ( wczoraj po kontuzji w tej rundzie pierwszy raz zagrał Lederman) , ofensywni pomocnicy : Nowak. Yeboah oraz napastnicy : Crnac i Zwoliński. Kontuzjowani nadal są : Lopez, Cebula i Pestka. W mediach jacyś domorośli znawcy atakują Josue pod pretekstem rzekomego rozbijania szatni . Tak jak by szatnia nie była miejscem kształtowania się zespołu i ścierania się charakterów ,ale cmentarzyskiem na którym panuje spokój, martwa cisza.Jak wcześniej napisałem trenerzy mający sukcesy odnoszą je z zawodnikami o wysokich umiejętnościach ,ale charakternych. A tacy nigdy nie byli potulni. Można wręcz rzec ,że im większe kozaki tym bardziej muszą kozaczyć. Tak jak w demokracji, która polega na sporze, na konflikcie ,ale to w krajach o liberalnej demokracji panuje jaki taki dobrobyt.W krajach totalitarnych jest pozorny ład, ale dobrobyt niekoniecznie. W Legii w czasie jej największych sukcesów szatnia była zawsze skłócona. W czasach Wielkiej Legii było tyle samo zwolenników Kazia Deyny z Tośkiem i Władkiem na czele, co jego wrogów z "Korzeniem", Robertem i Felkiem,a pośrodku na barykadzie siadali nestorzy Mistrz Bryczczy z "Długopisem". Na początku lat 90-tych za Wójcika, Jabłońskiego i Janasa ostro zwalczały się grupy: większościowa "imprezowiczów' z "abstynentami', czego przejawem była np. wrogość nieSzczęsnego i "Robaka". Za czasów Urbana i Berga młodzi zwalczali staruchów , do tego stopnia ,że wzajemnie wyrzucali sobie stroje z szatni, a Kosecki dostawał po buzi od Ljuboji.Nie lepiej było za Magiery z tym,że sekowani byli Francuzi. Właściwie konflikty zanikły tylko w czasie , gdy trenerem był Vukovicz, który ma ten niepodrabialny dar lania oliwy na wzburzone fale. Więc jeżeli szatnia wojuje to dobrze , pod oczywistym warunkiem,że waśnie nie odbijają się negatywnie na boiskowej współpracy, a boisko staje się miejscem boiskowej rywalizacji na to kto lepiej zagra, kto zdobędzie aplauz widowni. Nasz nowy trener w Motorze był przez piłkarzy szanowany i stali za nim murem. Widać,że wie o co w tej zabawie z szatnią chodzi. Jeden ze znajomych przesłał mi film z jednego z trzech treningów Legii pod kierunkiem Feio.W stosunku do tego co robiono za Runjaicza dostrzec można było kilka zmian. Po pierwsze zajęcia było podzielone niejako tematycznie, bowiem po wstępnym rozruchu zawodnicy ćwiczyli poruszanie się w strefie bez piłki , z piłką, poruszanie się w defensywie, w ofensywie , następnie współdziałanie formacji. Oddzielnym punktem było ćwiczenie stałych fragmentów gry, z boku , od środka - z ustawianiem się przy nich poszczególnych zawodników.Po drugie , przerywnikami pomiędzy zajęciami taktycznymi był trening motoryczny nakierowany na elementy szybkościowe , zaś każdy blok kończony był sekwencjami podań kończonych strzałem na bramkę. Po trzecie trening bezpośrednio prowadzili asystenci Małecki i Astiz, oraz Bibrowicz i Goliński i widać,było ,że wszystko było wcześniej omówione. Trener Feio stał z boku, poza linią boiska i ingerował tylko wówczas gdy zauważył jakiś błąd, niedokładność , natomiast osobiście prowadził trening stałych fragmentów gry . Czyli niewiele tego nowego. Również skład na spotkanie z Rakowem i ustawienie taktyczne nie było zaskoczeniem, bo rozsądnie myślący facet nie robi zmian , dla samych zmian, nie burzy ,kiedy nie może od razu zbudować czegoś innego ,bardziej funkcjonalnego. Aczkolwiek w demokracji wyboru są właśnie po to, aby dokonane zmiany , zwłaszcza twarzy Smile były dla publiki widoczne. Jak widać,piłka nożna to nie demokracja Smile. Taktyka Legii była we wczorajszym spotkaniu prosta , bo obliczona na maksymalizację bezpieczeństwa, która doznała kumulacji w 58 ' kiedy to boisko opuścili Kapustka i Pekhart i nasz zespół z systemu 3-4-2-1 wszedł w ustawienie bez napastników 5 ( 3+2) - 5. Rozgrywaliśmy piłkę w pobliżu własnego pola karnego w 5-6 graczy, aby ściągnąć rywali i następnie długim zagraniem uruchomić jednego z zawodników ofensywnych : Josue, Kapustkę, Gula lub Pekharta - z pominięciem środkowej linii.Natomiast, w środku pola gdy ofensywę prowadził Raków to miał przed sobą pierwszą zaporę w osobach : Wszołka, Elitima, Kuna i Pekharta, z libero Josue. W obu wariantach widać było silnie poprawne współdziałanie strefowe nie tylko przy pomocy wyszukiwania partnerów wzrokiem,ale przywoływania ich gestami i okrzykami. Każda metoda komunikowania jest dobra, jeżeli przynosi efekty. A w ten naszej chodziło o to ,aby nie tracić piłek przy grze własnej i nie pozwalać na celne jej wymiany pomiędzy rywalami. Mnie nieco raziło to,że nasz zespół cofał się zbyt głęboko i pozwalał na hasanie rywali za blisko naszej bramki.Natomiast doznałem szoku poznawczego kiedy Feio popełnił taki sam błąd, w tym samym czasie, z tym samym zawodnikiem co Runjiacz. Z Jagą Kun nakrył czapką Marczuka ,a kiedy zeszedł jego następca skrzydłowego nie upilnował i to on zagrał rozstrzygającą piłkę. Wczoraj Kun nie pozwalał na zbyt wiele Tudorowi i kiedy zszedł jego zmiennik dał Chorwatowi dośrodkować . Chyba obaj kończyli te same szkoły kurzej ślepoty. Przy czym Dias popełnił ewidentny błąd,ale poza nim pokazał kilka bardzo dobrych zagrań i zachowań i dał znać ,że warto w niego inwestować. Raków niczym nie zaskoczył , bo też nie ma czym i kim. Grał jak to ma w zwyczaju całą szerokością i długością boiska, usiłując forsować szczelną defensywę Legii wchodzeniem w pole karne i krótkimi podaniami za plecy obrońców. Zdobywał przewagę pozycyjną, ale w strefie bezpośredniego natarcia gracze ofensywni razili nieporadnością. Napastnicy Rakowa nie potrafili wypracować ani jednej sytuacji do oddania strzału z tzw. czystej pozycji. Generalnie gra Rakowa przypominała walenie głową w mur, co nie świadczy dobrze o klasie drużyny , nie tylko dlatego ,że jest nieskuteczne ,ale z uwagi na to ,że nie jest w stanie zmienić tego co nie przynosi efektów. Sędzia Piotr Lasyk od pierwszego starcia Pekharta z Racovitanem wskazał,że nisko zawiesił poprzeczkę tolerancji twardości pojedynków i każde nawet niewielkie przekroczenie przepisu będzie odgwizdywał. Zawodnicy obu zespołów próbowali to nastawienie testować,ale kiedy Drachal za niepokaźny faul na Josue zobaczył żółty kartonik dostosowali się do wymagań. Natomiast arbiter nie zwracał uwagi na domaganie się odgwizdywania fauli , a po pół godzinie nie potrafił sobie z tymi gestami, krzykami - poradzić.Tak jak to było w 35' gdy Jean Carlos usiłował wymusić rzut karny po przegranym pojedynku o piłkę z Augustyniakiem. Sędzia powinien Brazylijczyka ukarać żółtą kartką, nie za próbę wymuszenia ,ale za bezczelne kwestionowanie decyzji sędziego . Od razu zaznaczam,że rozumiem,że taka kara w omawianym przypadku byłaby niesprawiedliwa ,ale chodzi o to,że kara ma również wywierać wpływ prewencyjny i takie niepostawienie kropki nad "i" pozwala na dywagowanie ,że może jednak arbiter się pomylił,że może faul był i wreszcie na pokazywanie sytuacji dziesiątki razy oraz wręcz jej komentowanie w sposób dla Lasyka i Legii nieprzychylny. Tak kara pokazałaby malkontentom,że sędzia na boisku i sędziowie VAR są całkowicie pewni swego rozstrzygnięcia. Jedyny, moim zdaniem poważny błąd popełnił arbiter w 47' kiedy to za brutalny atak na nogi Kuna, na dodatek z nadmierna siłą, ukarał Tudora tylko żółtą kartką, a powinien go wyrzucić z boiska.Można zrozumieć frustrację Chorwata, którego Kun wyłączył z gry ,ale Tudor za bardzo przekroczył granice dozwolone przepisami.W 52 ' po starciu w polu karnym Augustyniaka z Koczerhinem Lasyk dopiero po konsultacji z VARem podjął decyzje o nieprzyznaniu Rakowowi rzutu karnego . Generalnie uważam ,że sędzia nie powinien kierować się zachowaniem tego kto miał być faulowany, ale jeżeli nawet sam zainteresowany nie protestuje, to raczej, prawie na pewno faulu nie było. Przy czym akurat respektując decyzję sędziów mam pewne wątpliwości ,a mianowicie jest oczywistym,że Augustyniak nie dotknął pomocnika Rakowa i nie spowodował jego upadku,ale czy samo wejście nie było przejawem zamiaru użycia nadmiernej siły ,a wówczas jedyna kary to rzut karny i żółta kartka. Jeszcze kilka razy , zwłaszcza zawodnicy Rakowa sygnalizowali faule, zagrania ręką bez reakcji Lasyka i ten fakt moim zdaniem obniża jego ocenę za wczorajsze,w sumie poprawne, prowadzenie spotkania. Trenerzy się zmieniają , a efekt ten sam czyli remisujemy wygrany mecz - o czym zadecydowała nietrafnie dokonana zmiana. Nasz zespół do nieszczęsnego zdjęcia z boiska Kuna stosował podręcznikowo opisaną dyscyplinę taktyczną, kontrolował przebieg boiskowych wydarzeń i właściwie nie pozwalał rywalom na wytworzenie choćby jednej groźnej sytuacji bramkowej - i nagle wszystko się sypie i mur pęka. Ręce opadają !.
This is a comment on "Raków - Legia 1-1: Bez rewolucji"