A+ A A-
  • a-c10
@ Senator: Zawodnicy stracili wiarę we władze klubu. Samo w sobie możliwe choć mi się w głowie nie mieści wszak to ponoć profesjonaliści i nie są od ocen tyko od grania. O, to-to właśnie! Nie wiem, może ja głupi jestem, całkiem niewykluczone, aczkolwiek wydawało mi się, że futbol powinien być neutralny wyznaniowo, a liczy się to, jak kopiesz, nie to, w co wierzysz. A poważniej: bez względu na obszar działalności, w poważnej firmie - a za taką przecież chciałaby uchodzić Legia - każdy powinien w miarę możliwości jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki i, excusez le mot, nie wpierdalać się w cudze. Niech więc prezes nadzoruje, dyrektor zarządza, trener szkoli i ustawia, a zawodnicy ćwiczą i grają. Jeśli zaś mają jakieś sugestie odnośnie działań kogokolwiek bądź, niech je zgłaszają, wolny kraj przecież. Pod warunkiem, że pozostaną one wyłącznie sugestiami właśnie, które mogą zostać wysłuchane, albo nie. Co do samego Magiery, ja również, Senatorze, podobnie jak jeden z moich przedpiszców, nie zamierzam za niego umierać. Ani on mi przecież brat, ani swat. W żadnym wypadku również nie zamierzam zwalniać go tak sawsiem z odpowiedzialności za to, co się stało. Co więcej, mam też pełną świadomość, że łatwiej mi przyjąć szerszy kąt widzenia, gdyż wczorajsza porażka Legii dotyka mnie w stopniu nieporównywalnie mniej bolesnym, niż Was. Proponuję jednak wziąć pod uwagę fakty. Nie tylko te zaistniałe wczoraj, czy nawet w przeciągu ostatnich kilku tygodni. Wszystkie, od momentu zatrudnienia Jacka M. w roli pierwszego szkoleniowca Legii. A przypomnę, że w owym momencie Wasz zespół znajdował się, znów poproszę o wybaczenie, w ciemnej dupie. W lidze czternasta pozycja. Strata do lidera wydawała się gigantyczna, a jej odrobienie równie realne jak, nie przymierzając, trzęsienie ziemi w Suwałkach. W Europie niby udało się (troszkę fartem, ale nie ma co się czepiać) awansować do wymarzonej LM. Jednak już na samym starcie dzieciarnia z Dortmundu sprawiła, że słodki sen błyskawicznie zaczął się przeistaczać w straszliwy koszmar. Słowem: wesoło nie było. Tymczasem pod wodzą Magiery Legia nie tylko wlała w kibicowskie serca nadzieję na zachowanie twarzy na kontynencie, ale nawet zdołała pozostać w europejskich rozgrywkach do wiosny. Później zaś zdobyła kolejne Mistrzostwo Polski. Owszem, na koniec potrzebny był łut szczęścia. Najpierw jednak trzeba było doprowadzić do sytuacji, w której ów łut w ogóle miał jakieś znaczenie. Biorąc to wszystko do kupy, wypada się zgodzić z imć Mioduskim: przy całym uznaniu dla osiągnięć Macieja Bartoszka, tak naprawdę to Jacek Magiera był trenerem poprzedniego sezonu w Ekstraklasie. Warto chyba o tym pamiętać rozliczając go za obecną pucharową obsuwę. A co do oddawania się do dyspozycji zarządu - wiesz co, Senatorze? Nie lubię takich teatralnych gestów. Jakkolwiek by nie patrzeć, bez względu na nie trener tak, czy inaczej pozostaje do dyspozycji zarządu przez cały czas swojej pracy w klubie. Po co więc takie cyrki? Magiera nie jest głupi i na pewno wie, że mimo wszelkich okoliczności mitygujących, sam też najzwyczajniej w świecie umoczył. A skoro tak, z czystej ambicji, której w przeciwieństwie do niektórych jego podopiecznych raczej mu nie brak, powinien dołożyć wszelkich starań, aby podobna sytuacja zbyt prędko się nie powtórzyła. @ Mroova: Skoro znasz się na zespołach ludzkich, to wiesz nie gorzej ode mnie, że ludzie to nie są jednakowe kawałki tego samego metalu, bezmyślne i bezwolne, w określonych warunkach, za pomocą określonych, sprawdzonych metod zawsze pozwalające się oszlifować do wymaganego kształtu. A co za tym idzie, szefa zespołu ludzkiego nie da się traktować jak szlifierza, który coś tam sknocił i zamiast trójkąta wyszedł mu kwadrat. Aby wywierać wpływ na swych myślących, obdarzonych wolą podwładnych, taki szef musi mieć silne poparcie swojego szefostwa. I świadomość, że albo jego polecenia zostaną wykonane, albo dostanie do dyspozycji środki do wyegzekwowania tego wykonania. Proste, prawda? Zwolnienie Magiery teraz to jasny i przejrzysty sygnał wysłany do piłkarzy: "dostaniecie nowego trenera, ale możecie śmiało bimbać na to, co będzie wam mówił. W razie czego to on poleci, nie wy". Naprawdę tego chcecie? (cd później)
This is a comment on "Sheriff - Legia 0-0: Degrengolada"