A+ A A-
  • Zbyszek
Tym razem zacznę od pochwał pod adresem C-L za to,że jest.Od początku kwietnia w niedużej Firmie, w której pracuję zostało przyjętych 4 nowych pracowników. Pracownicy nowoprzyjęci nim dostaną ubrania robocze szyte na miarę przez parę dni chodzą,albo w dyżurnych albo we własnych i dwóch z nich chodziło w dresach i koszulkach Legii , będąc oczywiście wygolonymi na glans. Zapytałem o C-L. Odrzekli z uśmiechami na twarzy,że czytają, jak by to był jakiś obowiązek.No to ja im i innym podrzucam troszeczkę obroku. O tym,że na pochyłe drzewo każda koza skacze. Do meczu z Arką jeszcze pismactwo trzymało kubły pomyj nietknięte,ale po nim uznało,że może je na Jozaka wylać.Mnie trwogą przejęło,że nikt nie stanął w jego obronie, za to każdy prześcigał się w obelgach lub w quasi fachowych komentarzach.Pewno w swoim mniemaniu stali się tacy bohaterscy, pryncypialni i wszystkowiedzący.A ja chciałbym,aby Jozakowi się udało,żeby tym wszystkim nieukom, tumanom i innym głąbom jadaczki pozamykał.Atakowany był tak podle , nie tylko dlatego,że obcy, lecz przede wszystkim dlatego,że uczony.W innych sportach nie spotyka się na funkcjach trenerów osób bez wyższego wykształcenia,a w piłce nożnej to jest normą.Ba, w świecie komentatorów,żurnalistów o piłce nożnej wypowiada się każdy, tym ostrzej im mniej wykształcony.Natomiast ja dorastałem w czasach, w których zaczynały obowiązywać reguły doboru do zawodu trenera piłki nożnej opracowane od początku lat 60-tych przez Ryszarda Koncewicza w Wydziału Szkolenia PZPN.Aby w tamtym okresie być trenerem w I lidze trzeba było mieć kierunkowe studia wyższe, ukończyć roczny kurs trenerski i pracować w klubach niższych klas co najmniej 3 lata.Trenerzy z niższym wykształceniem zachowywali swoje uprawnienia,ale zalecano im uzupełnienie wykształcenia co większość,jak np. Górski i Gmoch uczyniła.To dobrze wykształceni trenerzy uczynili w tamtych latach z polskiej piłki światową potęgę.Obniżenie poziomu wykształcenia polskich trenerów prowadziło naszą piłkę coraz niżej, aż zaprowadziło do miejsca w którym jest teraz czyli nieco powyżej dna.I jeszcze do tej sromoty dorabia się taką pseudoliberalną ideologię,że oto każdy może, każdemu wolno, nikomu nie można zabronić.Komuś liberalizm pomylił się z anarchizmem. Liberalizm to triumf rozumu,a anarchizm hołoty.Nikt nie używa tej anarchistycznej nowomowy, gdy od nauczyciela, lekarza, psychologa, prawnika itd wymaga się przyzwoitego wykształcenia i jeszcze studiów podyplomowych. A w piłce ci którzy w nią grali chcą pozostać w niej w charakterze trenerów nie mając żadnych ku temu kwalifikacji, ani kompetencji. No i uczą tego co sami umieją,a że niewiele tego to i niewiele nauk.Ale nieudane podejścia dobrze wykształconych trenerów dają nieukom argumenty do ręki.Nie trzeba być silnie wykształconym, aby nie osiągać wyników.I taki Jozak nie mający doświadczenia w samodzielnym prowadzeniu dorosłych drużyn szarpie się i miota, bo mu warsztatu brakuje.Do tego ma chyba przerost ambicji i takie przekonanie,że chcieć to móc.Granie systemem 4-3-3 kiedy się nie ma do niego dobranych, przygotowanych i zgranych ze sobą zawodników było rodzajem samobójstwa rozszerzonego. No i pokazał też,ze ma podły charakter. Te popisy medialne jakimi raczy gawiedź kosztem własnych zawodników są żenujące. Dlatego z jednej strony chciałbym ,aby udało mu się zdobyć Tytuł, głównie po to,aby durniom i wrogom Legii zamknąć buzie ,ale z drugiej uważam,że należy go po sezonie pożegnać.Niech cwaniakuje gdzie indziej. O tym,że dobra informacja to zła informacja. Ja łapię się na tym,że niestety,ale chyba przywykłem już do tego,że w tym naszym grajdole im gorzej to tym lepiej dla pismaczego rodu.Kiedy np. Legii nie idzie to następuje wręcz wysyp tekstów których autorzy nie kryjący się ze swoją antypatią wyciągają różne prawdziwe,albo zmyślone grzeszki, będące ich zdaniem przyczyną tego stanu.I ja od ludzi nisko wykształconych , pozbawionych kultury osobistej nie wymagam jakiejś refleksji, jakiegoś namysłu i jakoś rozumiem,że tak jak hieny rzucają się na żer. Tylko,że Legia jeszcze nie umarła, więc grzebanie jej jest przedwczesne.W tym drańskim chórze wyróżnił się wyjątkowym chamstwem i bezczelnością Mateusz Borek. I przy tych jego wypocinach się zatrzymam również dlatego,że od niego można wymagać więcej, niż od takich Kowalczykopodobnych. Ten Borek popełnił w PS dwa teksty . W jednym z nich zarzuca Jozakowi ,że nie wystawił w meczu z Arką Mączyńskiego i kpi z powodu takiej decyzji.Taki zarzut w normalnej dyskusji w ogóle nie ma prawa paść, bo nikt nie ma żadnego prawa narzucać trenerowi kto ma grać w meczu,a kto nie. To jest wyłączna jego prerogatywa.Mało tego na jakiej podstawie można podważać wiedzę trenera,że zawodnik po meczu reprezentacji był zmęczony. I to jest przykład czystego chamstwa.Nie da się zakłamać różnic pomiędzy ludźmi - jeden ma osiągnięcia,a ktoś jakoś nie. Ktoś ma autorytet,a ktoś inny nie wie co to jest i kompensuje sobie brak autorytetu pogardą dla autorytetów.Każdy wie,że nieuk i dureń nie jest mędrcem, rzępolenie i dudnienie nie jest filharmonią, pijackie ryki nie są kulturą osobistą.Bo poprzez wartości takie jak egalitaryzm i szacunek dla niego nie można nie odróżniać chamstwa i podłości od szlachetności czy nieuctwa od wykształcenia. Bo wolność to także wolność nazywania rzeczy po imieniu ,a więc np. chama chamem,nieuka nieukiem itp.. W drugim tekście Borek z pewnością godną tego kim jest twierdzi,że czegoś takiego jak zmęczenie nie ma i jeżeli zawodnik tak mówi, to znaczy,że łże.Można wiele,ale popisywać się publicznie tak głęboką niewiedzą to rzadkość.Otóż zmęczenie jest kategorią medyczną zdefiniowaną w "Encyklopedii zdrowia".W skrócie tę definicję przybliżę, bowiem obawiam się,że wielu kibiców uważa,że zawodnicy są niezniszczalni. Zmęczenie jest przejściowym zmniejszeniem sprawności ustroju spowodowane jego aktywnością.Zmęczenie stanowi mechanizm zabezpieczający ustrój przed nadmiernym obciążeniem wysiłkiem. Zmęczenie spowodowane pracą mięśniową związane jest nie tylko ze zmianami w mięśniach, lecz również w układzie nerwowym kierującym funkcją mięśni oraz ogólnymi zaburzeniami homeostazy. Spośród czynników przyczyniających się do rozwoju zmęczenia wymienić można : niedotlenienie tkanek i gromadzenie się produktów beztlenowej przemiany materii, głównie kwasu mlekowego, wyczerpanie glikogenu mięśniowego,odwodnienie komórek mięśniowych, przesunięcie jonowe, obniżenie stężenia glikozy we krwi. Zmiany zmęczeniowe wyrównywane są podczas wypoczynku. Trening fizyczny nie niweluje całkowicie przyczyn ani samego zmęczenia,ale prowadzi do takich zmian adaptacyjnych, które zmniejszają nasilenie zaburzeń warunkujących zmęczenie, poprawia tolerancję tych zaburzeń i w ten sposób umożliwia wykonywanie zwiększonego wysiłku.Niepełna likwidacja zmian zmęczeniowych wskutek niedostatecznego wypoczynku prowadzi do przewlekłych zakłóceń działania układów regulacyjnych i w konsekwencji zaburzeń funkcjonalnych wielu narządów. Kwestionowanie zmęczenia zawodnika jest zwykła głupotą,, natomiast zastanowienia wymaga czy zaordynowane treningi znacząco wpłynęły na procesy adaptacyjne do zwiększonego wysiłku. W przypadku zawodników Legii dawanie im paru dni wypoczynku po meczu świadczy o tym,że tego treningu było za mało,aby te procesy zaszły. O tym,że są różne metody treningowe i jest metoda Jozaka. Po przeczytaniu powyżej napisanych dwóch kawałków można dojść do wniosku,że niczym nie różnię się od pismactwa które krytykuję i że uprawiam czarnowidztwo . Otóż nie i jako dowód pochwalę Filipa Surmę z Kanału za wysoce merytoryczny wywiad jaki przeprowadził z trenerem Bjelicą przed meczem Wisła-Lech.Surma zapytał Bjelicę jaką metodę treningową preferuje w okresie przygotowawczym czy mocne ładowanie akumulatorów czy trening relaksacyjny. Bjelica odparł,że on wybrał trzecią drogę,a mianowicie trenuje tak jak ćwiczy w całym mikrocyklu międzymeczowym w sezonie.Bo tak naprawdę nie ma jednej metody gwarantującej bardzo dobre przygotowanie fizyczne na całą rundę.Dużo łatwiej jest zaprogramować przygotowania w okresie przerwy zimowej kiedy nie gra się w europejskich pucharach. Dlatego też każdy trener z fizjologiem wybierają taką metodę , którą już sprawdzili i która przynosi pożądane efekty.W Legii w ostatnich latach mieliśmy trenerów, którzy stosowali różne metody.Stach Czerczesow po krótkim okresie adaptacji do wysiłku ordynował intensywny bieg ciągły , jednorazowo nie krótszy niż 20 kilometrów przez minimum 6 dni. Potem odpuszczał i zawodnicy mieli treningi wyrównawcze.Dzięki temu zawodnicy Legii mogli stosować wysoki pressing i przy nim rywale sobie nie pograli. Ale też na bardziej wyrafinowane taktyki oparte o wysoką dynamikę naszej drużyny nie było stać.Skorża z kolei bazował na krótkim,ale bardzo intensywnym treningu z elementami szybkościowymi, a więc z przewagą pracy beztlenowej i na dolnej granicy wydolności opartej o pracę tlenową.Niestety taki model jest silnie narażony na utratę mocy zawodników wskutek nadmiaru alkoholu w organizmie co i nastąpiło . Ja to w skrócie nazywam przepiciem Tytułu w 2012 roku.Z kolei Urban tak jak Bjelica w okresie przygotowawczym trenował dokładnie tak jak w mikrocyklu tygodniowym, przy czym nasilenie tych treningów nie było zbyt forsowne.Drużyna rundę zaczynała z niezbyt wysokiego pułapu,ale potem się rozkręcała.Lecz wydolności starczało na naszą ligę, bo na Europę było jej przymało. Natomiast Jozak wprowadził swoją metodę. Zaprogramował co do minuty wszystkie jednostki treningowe, a potem planów nie zrealizował.Ze współpracownikami ratuje w mikrocyklu to co może uratować,a ponieważ zawodników nie przetrenował to różnice w przygotowaniach pomiędzy nami a najlepszymi powinny maleć.Przynajmniej doświadczenie na taki przebieg zdarzeń wskazuje. O tym,że Jozak szukał, szukał i nie wiadomo czy już znalazł. Drużyna Pogoni była kolejnym zespołem, który wiedział jak grać z naszą drużyną, aby nie rozwinęła ona skrzydeł.To takie stare powiedzenie stanowiące metaforę,że niby ptaki,aby latać muszą rozwinąć skrzydła. Więc i można to odnieść przez literackie porównanie do ludzi. Tylko,że mówiąc po piłkarsku jak Legia ma rozwijać skrzydła, jak nie ma skrzydłowych Smile. Wszyscy wiedzą,ze nasi piłkarze rozpoczynają budowę akcji ofensywnych od tyłu, więc rywale po stracie piłki nie odbudowują ustawienia, ale już na naszej połowie nam przeszkadzają,a następnie zagęszczają pole przed własna bramką, jednocześnie zmniejszając odległości pomiędzy formacjami.Zaś nasza drużyna niezależnie od ustawienia 4-3-3 czy wczorajszego 4-2-3-1 w ofensywie gra bardzo podobnie i w sumie przewidywalnie. Zmiana ustawienia spowodowała tak naprawdę tylko zdecydowana poprawę gry w środku pola . W tym rejonie gramy wreszcie w sposób wysoce uporządkowany, jesteśmy lepiej zorganizowani i chaos jeszcze do niedawna dominujący wkrada się tylko sporadycznie.Niestety nadal nie ma za co chwalić gry naszej drużyny tam ,gdzie to jest najbardziej pożądane a więc pod własną i wrażą bramką. Nasze akcje podbramkowe pozbawione są dynamiki i precyzji,gra obrońców nie jest wolna od rażących błędów,a cały nasz zespół za mało pracuje w defensywie.Pewną nadzieję na poprawę sytuacji w strefie ataku daje przestawienie Szymańskiego ze skrzydła na pozycje ofensywnego pomocnika.Jeszcze mu brakuje siły fizycznej, jeszcze gra zbyt bojaźliwie, jeszcze nie ma tak potrzebnej na tej pozycji pewności siebie, jeszcze nie w pełni kieruje całą grą ofensywna, ale kilkoma zgraniami pokazał,że drzemie w nim wielki talent i że tylko większego ogrania potrzeba,aby stał się liderem drużyny. A Jozakowi mogę zadedykować jedną z końcowych strofek "Przygód Koziołka Matołka" "Więc pożegnał nas serdecznie, I znów poszedł biedaczysko, Po szerokim szukać świecie Tego co jest bardzo blisko". Szukajcie,a znajdziecie, proście,a będzie wam dane. U Jozaka to szukanie optymalnego składu i odpowiedzialnego ustawienia trwało chyba zbyt długo. Zresztą może nadal poszukiwać. Byle tylko te zabawy w chowanego nie były tak kosztowne jak dotychczas. O tym,że metafory bywają zawodne. Trener Jozak przed meczem z Pogonią użył takiej przenośni,że Legia znalazła się na skrzyżowaniu dróg i wczorajszy mecz miał pokazać którą drogą pojedziemy dalej.Ja się na motoryzacji nie znam, na metaforach trochę tak, ale wydaje mi się,że samochód , nawet na skrzyżowaniu powinien mieć kierowcę.I to kierowca powinien wiedzieć gdzie chce jechać, dokąd dojechać i skręcić tam gdzie trzeba,Ale wracając do porównania to wczorajszy mecz nie był przełomem i nadal znajdujemy się na rozstajnych drogach.Powiem więcej, Wydaje mi się ,że nie jesteśmy na skrzyżowaniu dróg,ale wjechaliśmy na rondo i nie bardzo wiedząc na co nas stać kręcimy się po nim w kółko. Inaczej mówiąc o przełomie można będzie mówić dopiero wówczas kiedy wygramy z drużyną lepszą niż wczorajsza Pogoń.
This is a comment on "Legia - Pogoń 3-0: Rogrzewka?"