A+ A A-
  • Zbyszek
Po wczorajszych meczach "naszej " grupy i ja podzielę się kilkoma refleksjami - co nie nowe. Jak się należało spodziewać mecze na tegorocznym Mundialu charakteryzują się wysoką intensywnością jako ,że piłkarze są w pełni sezonu. Nawet jak słabo zaprezentował się Katar czy Iran to bardzo dobrze zagrał Ekwador czy znakomicie Anglicy. W przedpołudniowym spotkaniu doszło do gigantycznej sensacji w postaci porażki Argentyny z Arabią Saudyjską.Nie powiem ,a nie mówiłem, bo pisałem ,że AS jest trudnym rywalem , bowiem ma bardzo dobrze zorganizowaną obronę i gra szalenie ambitnie. Oczywiście porażka może się zdarzyć i Argentyna nie dlatego mnie osobiście zawiodła, ale dlatego ,że się zeuropeizowała i stała się nieodróżnialna od takich zespołów jak Szwajcaria, Czechy czy Chorwacja. Ja nie pamiętam już w jakich okolicznościach ,a było to w okolicach około 60 lat temu, obejrzałem w telewizorze (czarno-białym) drużyny Urugwaju, Argentyny i Brazylii i doznałem oczarowania i uczucia zachwytu, U nas tak bajeczną technikę pokazywali tylko "Mistrz" Brychczy, Wiesiek Korzeniowski i Zyga Szołtysik,a tam wszyscy , a nadto grali inaczej , bowiem uwypuklali indywidualne umiejętności. To co nazywa się futbolem południowoamerykańskim to zawzięta obrona indywidualna, tak jak by teren przed bramką był oddzielną wyspą i twierdzą bronioną przez bohaterów, którzy wolą zginać , niż się poddać, zaś w ataku nie było pójścia do przodu bez przedryblowania rywala , do tego gra oparta o krótkie podania, w której udział biorą wszyscy zawodnicy z pola, a w strefie obrony rywali kombinacje z wymianą pozycji i piłek . Nie ukrywam ,że najbardziej mnie rajcował i rajcuje Urugwaj i już cieszę się z tego ,że go znów obejrzę mając nadzieję ,że mnie nie zawiedzie, nie wynikowo ,ale sposobem gry. Bowiem najpierw zawiodła mnie Brazylia , po raz pierwszy w 1974 roku kiedy zagrała super defensywnie, a serce do niej straciłem w 1982 roku , gdy mając fenomenalnych zawodników na miarę Mistrzów Świata zamiast grać to bawili się na boisku prezentując najgorsze wydanie podwórkowego futbolu. Argentyna wczoraj nie tylko przegrała,ale straciła cały urok i powab, jak niemłoda kobieta przebrana w modne ,ale nie swoje ubranie , które do niej i na nią zupełnie nie pasuje. Mnie oczywiście ucieszyło ,że wreszcie złom w zakresie ustalania spalonego zastąpiła niezależna od ułomnego człowieka technika. Pisałem kilka razy , od pół roku, że w Katarze o spalonym decydowała będzie Sztuczna Inteligencja.Największy problem ze spalonym dotychczas polegał na tym, że w sytuacjach nieoczywistych ułomne zmysły człowieka nie były w stanie zsynchronizować, w tym samym czasie momentu podania piłki i momentu jej otrzymania wraz z ustaleniem pozycji przyjmującego w stosunku do reszty graczy. SI ten problem rozwiązała. Mnie śmieszą te banialuki o tych rzekomych milimetrach, bo system ma calową tolerancję ( 2,54 cm) i o ile jeszcze byłbym w stanie zrozumieć prawo sędziów do błędów, kiedy nie było VAR, to twierdzenie ,że złom czyli dotychczasowy VAR jest lepszy od nowoczesnej techniki jest śmieszne. Nadto system ustala tylko czy bramka nie padła ze spalonego. Mnie bardziej martwi,że podobny system oparty na SI nie jest jeszcze stosowany do rozstrzygania innych problematycznych sytuacji. Tak jak np. wczoraj przy rzucie karnym dla Argentyny. Dla mnie sędziowie dali się nabrać na oszustwo napastnika Argentyny, bo ewidentnie widać,że to on złapał zawodnika AS za rękę i silnie ją przytrzymując teatralnie pada na boisko. Gdyby rywal go popychał to widać by było jego dłoń na ciele Argentyńczyka ,a jej nie widać - czyli co ? - popychał mając dłoń przed ciałem.Niedorzeczne. Nie trawię oszustwa i odczułem niesmak, lecz na szczęście kant został ukarany. Generalnie futbol tzw. europejski charakteryzuje konsekwencja i dyscyplina wykonawcza w realizacji założeń taktycznych. Pewno " znawcy" będą krytykować Lewandowskiego ,że rzekomo jego nie było na boisku,ale to on,obrońcy i Krychowiak realizowali konsekwentnie plan taktyczny ,a reszta nie.Wczoraj nasza drużyna została ustawiona elastycznie , tak, aby móc grać futbol zrównoważony ,ale też w ataku grać kontratakiem. Gra z "kuntry" polega na tym,że w środku pola jest zawodnik stanowiący "stację przekaźnikową" , który po otrzymaniu piłki zagrywa do skrzydłowych biegnących na maksymalnych obrotach pod bramkę rywali , a jak takie zagranie jest niemożliwe ( krycie) to do takiego zawodnika muszą podłączyć się z obu jego stron ofensywni pomocnicy, aby próbować rozgrywać atak przez środek. Wczoraj jak, pewno niedokładnie policzyłem, to w I połowie Lewandowski w rejonie środkowej linii dostał 4 podania ( 3 od Krychowiaka i 1 od Bereszyńskiego) , a tylko jeden raz skrzydłowy Kamiński ruszył biegiem po skrzydle i dostał podanie , które zmarnował, bo nie potrafi przyjąć piłki w biegu. Zalewski nie wystartował ani razu, a do utrzymującego się przy piłce Roberta na pomoc ruszył tylko 1 raz Zieliński, natomiast ani razu Szymański. W II połowie Lewandowski otrzymał 6 piłek umożliwiających kontratak,ale tym razem ani Kamiński , ani Szymański nie ruszyli tyłków, ani też do rozegrania nie wyszli ,ani razu Zieliński i Bielik. Powstaje pytanie : czy zawodnicy nie chcieli czy nie byli w stanie realizować zamysły taktycznego? Odrzucam myśl ,że nie chcieli. a tym bardziej,że nie mieli sił, bo przecież przebiegli więcej km ,niż Meksykanie.Zostaje tylko taka niepokorna myśl ,że plan taktyczny był nierealistyczny, że był oparty na chciejstwie . I dlatego nie wypalił. Ja nie potrafiłem pojąć jak można było traktować Meksyk jak faworyta skoro on ma w składzie większość emerytów,większość spotkań i to z marnymi zespołami przegrywa,a wartość drużyny wyceniana jest na 176 mln Euro, podczas kiedy nasz zespól ma wartość 255 mln Euro.Trener Michniewicz miał do wyboru ,albo wariant obronny i wówczas, aż prosiło się o granie "piątką" obrońców i dwoma napastnikami ,albo wariant zrównoważony z silnymi akcentami ofensywnymi i wówczas ustawienie taktyczne to 4-1-4-1 lub 4-2-3-1, bo system 4-4-2 z dwoma defensywnymi pomocnikami wyklucza Zielińskiego ,a na to trener sobie nie mógł pozwolić ( a szkoda) . Michniewicz wybrał łamańca czyli grę obronną w ustawieniu 4-1-4-1 , zmienioną po przerwie na 4-2-3-1 i dopiero pod koniec na 4-4-2 i to dopiero po zejściu z boiska Zielińskiego i wejściu Milika nasz zespół zaczął grać i zagrażać rywalom. Ktoś powie ,że ja się czepiam Zielińskiego. Otóż nic podobnego , bo uważam go za wybitego zawodnika, tyle tylko,że na pogodę czyli on jest wielce przydatny ,ale w drużynie wygrywającej , prowadzącej grę, dominującej ,zaś prawie całkowicie zatraca swoje walory w zespole broniącym się , mającym mało z gry. Zachowując proporcje to podobnym typem zawodnika jest Josue w Legii. Zieliński potrzebuje miejsca do gry, bowiem on ma dryg do utrzymywania się przy piłce, do wybijania z rytmu rywali , do dawania czasu na ustawienie się w ataku partnerom. Natomiast kiedy rywale nie dają mu miejsca, to on gaśnie. Nadto on nie potrafi przyśpieszyć ataku co w sytuacji drużyny mającej mniej z gry jest warunkiem koniecznych do przeprowadzania ataku. Mówiąc wprost w takim zespole jak nasz na wagę złota ( wygranej) jest maksymalne wykorzystanie czasu posiadania piłki do konstruowania akcji ofensywnych, czego Zieliński nie potrafi. Wczoraj zagrał gorzej od Szymańskiego , który chociaż bardzo dobrze spisywał się w defensywie ( odbiory, przechwyty). Wszyscy wierzą,że Zieliński zagra choć raz w reprezentacji tak jak gra w Napoli co mi przypomina znany fragment z "Kubusia Puchatka": " Im Kubuś bardziej zaglądał do pustego pokoju , tym pokój był jeszcze bardziej pusty". Lewandowski wczoraj wykonywał w całej pełni założenia taktyczne. Wyciągał pilnujących go rywali na boki , w środkowe rejony boska, był pierwszym broniącym, usiłował rozgrywać i kierować grą w naszym ataku. Niestety w jego przypadku sprawdziło się powiedzenie,że " I Herkules dupa, kiedy wrogów kupa". Moim zdaniem Robert miał duży wpływ na wybór taktyki i organizacji gry , gdyż takie ustawienie i udział takich zawodników jak dwaj rozgrywający obok i za plecami Lewandowskiego oraz wystawienie dwóch skrzydłowych miało w zamyśle stanowić jego zaplecze obsługowe . Bowiem Meksykanie zgodnie twierdzili ,że nie obawiają się naszej drużyny ,ale boją się Lewandowskiego. Jeżeli za coś mamy krytykować Roberta to nie za samą grę, bo robił dobrze to co do niego należało ,ale za to ,że nie wykorzystał karnego.Przebieg gry wskazał,że ten babol pozbawił nas wygranej. Oczywiście można przestrzelić karnego ,ale wina Lewandowskiego tkwi w w tym,że on akurat w takim meczu zmienił skuteczny sposób wykonywania karnego z tego na dwa tempa na jedno. Mało tego strzelił tam gdzie sygnalizowało ustawienie jego stopy i chyba po raz pierwszy przed momentem oddania strzału nie spojrzał na bramkarza. Moim zdaniem doznał pomroczności ciemnej i chyba jako sfaulowany nie powinien karnego wykonywać. Trener Michniewicz ma teoretyczne podstawy znajomości metod zarządzania,w tym mechanizmy zarządzania ryzykiem. Polega ono z grubsza biorąc na ograniczeniu ryzyk do minimum. Tylko ,że moim zdaniem zrobił to powierzchownie . bowiem wybór systemu to jeden element , owszem istotny ,ale znacznie ważniejszym jest wybranie koncepcji oraz właściwych wykonawców.I tu aż prosi się porównanie Czesława do bojownika, który ma do wyboru stanąć po jednej, lub po drugiej stronie barykady, a on osiadł okrakiem na barykadzie i tak zastygł ,czekając, aż wróg za niego dokona wyboru. Jednym z głównych zabiegów bezpieczeństwa było wykopywanie piłki przez bramkarza i zawodników z pola poza naszą połowę.Ma to niezaprzeczalny walor ostrożnościowy, bo chroni przed utratą piłki na własnej połowie z negatywnymi konsekwencjami. Nie jest urodne ,ale bywa skuteczne ,czego doświadczyliśmy wczoraj. Nie ukrywam ,że mnie negatywnie zaskoczył brak koncepcji wykorzystania słabości obrony rywali w postaci nieumiejętności bronienia się przed atakami skrzydłami oraz dośrodkowaniami w pole karne. Ten sposób grania może być niezależny od systemu (ustawienia) w tym sensie ,że przy każdym można i trzeba starać się wykorzystać ułomności w grze rywali. To drużyna Meksyku nas napadała wykorzystując skrzydła co na szczęście spotykało się ze skutecznym odporem Bereszyńskiego ( znakomity mecz) oraz Casha. W ogóle nasza obrona spisała się wczoraj nadspodziewanie dobrze. Aczkolwiek do zachwytów daleko , gdyż Meksykanie razili w ataku nieporadnością. Owszem z łatwością zdobywali teren, owszem w kilku podchodzili w nasz rejon obrony ,ale na tym ich inwencja się kończyła, tak jak by zapominali po co aż tak daleko od swojej bramki się zapuścili. Patrząc na efekty procesu myślowego Michniewicza dochodzę do wniosku ,że jest on niereformowalny. Można zapytać: co trzeba mieć w głowie ,aby na najważniejszej imprezie w szalenie ważnym meczu, z silnym rywalem wybrać system jakim wcześniej nigdy się nie grało i ustalić sufitową organizację gry , dobrą na papierze,a niemożliwą do zrealizowania w praktyce.?. Ja pamiętam identycznie dziwaczne i w sumie nienormalne zachowanie Michniewicza sprzed 15 laty , kiedy to prowadził zespół Zagłębia Lubin i tuż przed spotkaniem w eliminacjach LM ze Steauą zmienił system z tego, który dał mu Tytuł czyli 4-4-2 na wchodzący do nas i nierozpracowany dostatecznie 4-2-3-1. Zagłębie odpadło z Rumunami nieprzygotowanymi fizycznie, rozbitymi konfliktami , grającymi przeciwko trenerowi. Na szczęście wczoraj ten rodzaj aberracji umysłowej , aż tak negatywnych skutków nie spowodował. Kiedy chce się na siłę zaskoczyć rywala to najczęściej zaskakuje się siebie. Po takim spotkaniu jak wczorajsze trzeba sobie powiedzieć,że piłka nożna to dziwaczny sport ,a my kibice jesteśmy jeszcze bardzie porąbani, bowiem po przebiegu gry powinniśmy się cieszyć z remisowego wyniku , gdyż to Meksyk był zdecydowanie lepszym piłkarsko zespołem. Ale przecież mamy niedosyt , gdyż mogliśmy ten mecz wygrać. Pod koniec spotkania zacząłem żałować, bowiem powinienem notować słowotwórcze popisy " złotoustego" Matiego Borka. Ich ekspozycja byłaby pewno znacznie ciekawsza, niż opis przebiegu meczu ,a na pewno wprawiająca w jeszcze lepszy nastrój.
This is a comment on "Mundial 2022"