A+ A A-
  • Zbyszek
Rzecz jest w tym ,że ja się trochę na futbolu znam nie tylko dlatego ,że obejrzałem tysiące meczów.,nie tylko dlatego,że przeczytałem setki książek i dziesiątki tysięcy artykułów prasowych, wysłuchałem tysięcy rozmów i setki odbyłem ,ale i dlatego ,że mam mózg i wiem do czego mi on służy.Smile. Rzecz nie w tym ,żebym się chwalił Smile, albo , co nie daj Boże ktoś mógłby pomyśleć,że odmawiam mu znajomości futbolu , ale utwierdzam się tylko w przekonaniu, że jak o czymś piszę to na ogół wiem co chcę napisać i co tą bazgraniną chcę wyrazić.. Oczywiście ,że dla Senatora żaden trener nie jest ważny, poza Vukoviczem Smile. Lecz Senator, którego lubię bezinteresownie i cenię niezwykle - myśli sercem. Na szczęście mniej uszami Smile. I ja mu tego serducha zazdroszczę, bo ja tak nie potrafię. Owszem w czasie spotkania jestem wulkanem, ale erupcja kończy emocje i od razu wchodzę w tryb analizowania. Żeby poprawnie dokonać analizy to trzeba mieć narzędzia nie tylko w postaci danych,ale i materiału teoretycznego , bowiem odkrywanie dawno odkrytej Ameryki mnie nie bawi. Kiedy w zeszłym roku kupiłem książkę Michała Zachodniego "Polska myśl szkoleniowa" myślałem,że jej reklama , iż rozłożyła ona na czynniki pierwsze tę myśl jest coś warta, ( zebranie powierzchownych komentarzy gazetowych), ale sama książka jest o niczym , taka beletrystyka dla ubogich, bo on nie rozumie na czym ta piłka polega i dopóki tego nie pojmie to będzie bredził jak narkoman na odwyku. Piłka nożna to zabawa młodych ludzi piłką , której celem jest udowodnienie ,która grupa z tej gry wyjdzie zwycięsko. Czyli te wszystkie systemy, taktyki i inne wynalazki to tylko narzędzia, a nie sens futbolu. Dokładnie tak samo jest z trenerami. Oni mają być pomocnikami i nienachalnymi nauczycielami , bo gra toczy się na boisku ,a nie na sali wykładowej. Jednak jedno z książki Zachodniego wynika niezbicie, a mianowicie wbrew tytułowi nie udało mu się dowieść ,że istnieje coś takiego jak polska myśl szkoleniowa. A wręcz dowiódł,że takie zwierzę nie istnieje. Dlatego, jeżeli chcemy zachować elementarną uczciwość intelektualną to musimy zdefiniować pojęcia jakich używamy. Więc jeżeli szanowny Senator wrzuca do jednego wora rzekomej szkoły Probierza, Michniewicza, Fornalika i Brzęczka ( jak bym tu dodał i Nawałkę) to może by tak wskazał na czym ta ich tożsamość polega. Otóż jedyne co ich łączy to to ,że są Polakami. bo poza tym wszystko inne , w tym filozofia futbolowa i warsztat ich różnią. Chyba,że Senator miał na myśli fakt, że nie mieli w pracy z kadrą sukcesów. Lecz tu znowu wypadałoby zdefiniować jaki sukces byłby zadawalający i czy Mistrzostwo Świata wystarczy ?. Smile. Więc mówiąc o tożsamości szkoły trenerskiej ,a nawet o tym co jest sukcesem musimy określić o czym mówimy, bo w przeciwnym wypadku jest to gadka o niczym czyli o naszych odczuciach. Identyczny jest problem z mówieniem, że potrzeba młodych. Bo ja się pytam, a kto to jest ten młody, czy np. 40 lat to już stary czy jeszcze młody ,a pięćdziesięciolatek - za stary ?. Wszyscy najlepsi nasi trenerzy ( Skorża, Papszun, Magiera, Probierz) mają w okolicach 50 lat, jedynie Urban jest starszy o 10 lat. Żaden odpowiedzialny prezes, dyrektor ,właściciel nie powierzy klejnotów rodowych do obróbki człowiekowi ,który nie dowiódł swej sprawności zawodowej w skutecznej pracy na innych dobrach . Młody zanim tego zaszczytu dostąpi musi się uczyć dotąd ,aż się nauczy. W naszej reprezentacji wbrew temu co twierdzi Senator jednym z zasadniczych problemów nie była rzekoma tożsamość warsztatowa kolejnych trenerów ,ale brak tej tożsamości , ich całkowita odrębność.Każdy kolejny trener od 10 lat wchodził do reprezentacji z odmiennymi koncepcjami, z odmiennym spojrzeniem na taktykę, organizację gry i przydatność poszczególnych zawodników. Zabijał nas brak ciągłości szkoleniowej. Po chaotycznym i nastawionym na walkę Smudzie przyszedł znakomicie zorganizowany Fornalik, który doskonałością taktyczną chciał zawojować świat,ale nie zauważył,że jest to myśl silnie zwietrzała.. Jego następca Nawałka stawiał na indywidualności wkomponowane w zespół z deglomeracją ośrodków kierowniczych, co odrzucił Brzęczek stawiając na zrównoważenie taktyczne z podporządkowaniem indywidualności (Lewandowski ) zespołowi) . Sousa uznał,że nasza drużyna ma grać ofensywnie , więc potrzebna jest zmiana pokoleniowa, ale wybierał do gry nie tych co trzeba. Michniewicz to typowy zadaniowiec , który wszystko podporządkował celowi uznając,że cel osiągnie wyłącznie grą defensywną , na pograniczu obrony Częstochowy, a więc jako całkowita antynomia Sousy. Teoretycznie niezłym wyborem był Santos jako uznany autorytet, który bardzo niechętnie mówi o pracy z naszą kadrą. Ostatnio w obszernym wywiadzie dla wielkiej gazety Hiszpańskiej "As" powiedział tylko,że praca w Polsce to była pomyłka. Czyli potwierdził naszą wiedzę.U niego taktyka była pojęciem teoretycznym, bo zawodnicy zachowywali się jak by grali na podwórku. Probierz ma zupełnie inne podejście do piłki kopanej. On uważa od zawsze,że mecz trzeba wybiegać,że wygraną trzeba wywalczyć zostawiając na boisku krew, pot i łzy. Ja nie wiem czy jego pogląd na futbol przyniesie nam sukcesy, ale wiem,że gorzej niż było na pewno nie będzie.
This is a comment on "Tragedii akt trzeci?"