A+ A A-
  • Zbyszek
@(Ksjp). Ja nie po to przytaczam niektóre opracowania ,a są ich dziesiątki, aby epatować oczytaniem,ale aby ukazać złożoność problemu. Nie tylko trenerzy, statystycy ,ale i naukowcy biedzą się nad wskazaniem czynników składających się na skuteczność wynikową i na zmierzalność odnoszonych sukcesów. Wielkim "szokiem" były np. odkrycia zależności wyników klubowych od budżetów czy od wielkości miast . Ale w naszych warunkach możemy tylko skonstatować, że subtelnie rzecz nazywając - Legia ich nie wykorzystuje, a po prostu , je marnotrawi. Generalnie uważa się,że na skuteczność gry w ok. 60 % wpływ mają , oprócz budżetu: jakość zawodników , trener ( góra 15%) , wybrana strategia, taktyka , i jej wykonanie , zaś w ok. 40 % o wyniku decyduje fart czyli to co się nazywa losowością lub nieprzewidywalnością. Ja do tych czynników dodaję fachowe przygotowanie kadry zarządzającej, w tym także oceniającej.Nie sięgając daleko , bo do Niemiec to np. Klopp i paru innych, zaczynało swą pracę na stanowisku od falstartów, ale prezesi i dyrektorzy stosując parametryczne metody ocenne ( głównie ilość punktów i bramek zdobytych w stosunku do oczekiwanych) oraz będąc w kontakcie z zawodnikami ( interakcje pomiędzy trenerem a zespołem) pozostawiali ich na stanowiskach. Tylko,że w innych krajach prezes musi mieć studia , w tym z zarządzania sportem i wskazane jest ,aby czynnie uprawiał sport ( piłka nożna). U nas jedynym kryterium ocen są aktualne wyniki , więc np. pisząc o 3 latach spokoju sam sobie zaprzeczasz, bo Runjiacz pracuje w Legii dopiero od półtora roku i już byś go zwalniał Smile. Przy czym te 3 lata to wymysł pismactwa opartego na intuicji Strejlaua , gdyż fachowcy w tej dziedzinie uważają,że okres 2 lat pracy w jednym klubie jest wystarczający do oceny przydatności trenera. Przy czym , nazwijmy to polską specyfiką, ogromnym problemem naszej piłki jest brak dopływu do klubów zawodników ze szkółek piłkarskich. Ma to wiele negatywnych następstw,a głównym jest ogromna nadwyżka popytu nad podażą czyli za mało zawodników odpowiedniej klasy w stosunku do potrzeb. To stąd za wysokie ceny i za wysokie płace dla miernej jakości graczy oraz hurtowe sprowadzanie miernot z zagranicy. Oczywiście w dzisiejszej piłce każdy marzący o sukcesach klub nie może odwrócić się od wzmacniania składu zawodnikami pochodzącymi ze świata ,ale jak pisał hrabia Fredro " Znaj proporcje mocium panie" . W tym kontekście można zadać pytanie z gatunku retorycznych ,a mianowicie ilu to graczy z Akademii trafiło do I zespołu Legii i ilu z nich w nim zaistniało ?. Dodam tylko ,że Legia na Akademię wydaje ok. 15 mln zł rocznie. W tym ostatnim akapicie piszę o tym dlatego, że jestem już jednym z niewielu który na własne oczy widział sukcesy naszej piłki klubowej i reprezentacyjnej od 1968 do 1982 roku. I zapewniam,że w tym czasie nie grał u nas żaden obcokrajowiec ,zaś w okręgówce grali zawodnicy jakich dziś nie ma Ekstraklasie. Ja trochę pogrywałem, do czasu kontuzji, w A klasie i z takim przyjmowaniem piłki jakie widzę, to po paru treningach trener kazałby się nieudacznikom wynosić z szatni. To zabójcze dla naszej piłki zaniedbanie to wina nie tylko tzw. przemian ustrojowych ,ale i PZPN, który po 1990 roku postanowił usamodzielnić się od władz,a właściwie się odseparować i ta wygoda działaczy do robienia tego co chcą była dla nich ważniejsza, niż polski futbol.Na całym świecie piłka dzieci i młodzieży finansowana jest przez państwo i przez samorządy, ale zastrzegają one sobie kontrolowanie sposobu wydawania pieniędzy, czego "leśne dziadki" nie chciały akceptować. U nas to szkolenie złożono na biedne kluby, które z tego masowo rezygnowały ,a PZPN nawet odstąpił od wymogu licencyjnego posiadania przez kluby zawodowe zespołów młodzieżowych. O sposobie myślenia PZPN świadczy fakt,że zamiast domagać się pieniędzy na szkolenie to usiłowali wyłudzić ogromne środki na nikomu niepotrzebny centralny ośrodek dla reprezentacji, jak by nie zauważając,że wszyscy reprezentanci grają w klubach zagranicznych. Lecz przy tych bardzo pobieżnych uwagach musimy pamiętać,ze piłka to już nie jest sztucznie wyizolowany fragment rzeczywistości,ale to obszar poddany prawom wzrostu i rozwoju, a tu głównym czynnikiem jest selekcja dokonywana przez konkurencję. Dystans pomiędzy nami, a najlepszymi rośnie , bo u nas lepsze nie wypiera gorszego . Pozdrawiam. PS. Pewno nie jest możliwe , w krótkim poście dokonanie ocen zmian zawodników i trenerów na przestrzeni ostatnich 12 lat w Legii, ale poza nielicznymi wyjątkami jak np. VOO nie były to zmiany na lepsze, na poprawienie funkcjonowania zespołu.Sięgnijmy tylko do tej przerwy zimowej i zobaczmy jak gigantyczną wyrwą w środku pola było odejście Slisza , jak trudno zastąpić Muciego w przenoszeniu ciężaru gry pomiędzy formacjami z piłką przy nodze. Dodajmy ,że to ostanie odejście nie było konsultowane z trenerem. Więc kiedy oceniamy trenera to nie zapominajmy,że zespół został bardzo poważnie osłabiony, na kluczowych dla jego funkcjonowania, pozycjach.