A+ A A-
  • Kategoria: Wokół boiska
  • gawin76

Legia - Stal 1-3: Równia pochyła

Katastrofalna ligowa passa Legii trwa. W meczu trzynastej kolejki Ekstraklasy nasza drużyna przegrała na własnym stadionie ze Stalą Mielec. Legioniści tracili bramki w stylu, którego zdążyliśmy boleśnie doświadczyć w zeszłym tygodniu w meczu ze Śląskiem i przegrywali ze Stalą już 0:3. Honorowego gola zdobył Kramer.

 

Trener Runjaić ponownie dokonał kilku zmian w pierwszej jedenastce. Uwagę zwracała obecność Diasa na prawej stronie boiska. Skład Legii wyglądał następująco: Tobiasz – Jędrzejczyk, Kapuadi, Ribeiro – Dias, Slisz, Elitim, Kun – Josué, Pekhart, Muçi. Goście rozpoczęli w składzie: Kochalski - Esselink, Matras, Leândro - Jaunuzems, Trąbka, Guillaumier, Getinger - Domański, Szkurin, Wołkowicz.

Legia od pierwszych minut osiągnęła przewagę, ale zasieki defensywne Stali były trudne do sforsowania. W 13. minucie Pekhart źle rozwiązał obiecującą sytuację na połowie Stali. Goście ruszyli z kontrą, którą szybkim faulem przerwał Kapuadi. Nasz obrońca ujrzał żółtą kartkę. W 15. minucie Slisz podał do Muçiego, który uderzył z pierwszej piłki. Matras zablokował strzał. Za chwilę po zamieszaniu w polu karnym Jędrzejczyk niefortunnie zdjął piłkę z nogi lepiej ustawionemu koledze. W 18. minucie Ribeiro dośrodkował do Pekharta, ale strzał Czecha minął bramkę gości. W 24. minucie żółtą kartką upomniany został Slisz. W 35. mocno ale niecelnie zza pola karnego uderzył Dias. W 37. minucie Josué oddał techniczny strzał po podaniu Elitima, niestety nie trafił w bramkę. W 38. minucie Stal objęła prowadzenie. Ribeiro niestarannie wybił piłkę, która wróciła przed pole karne Legii. Nieobstawiony Szkurin pokonał Tobiasza i było 0:1.

Legia do przerwy przegrywała 0:1. Nasza drużyna atakowała wolno, w przewidywalny sposób i oczywiście nie ustrzegła się karygodnego błędu w defensywie.

Na drugą połowę nie wyszli Kapuadi i Kun, których zastąpili Burch i Wszołek. Jędrzejczyk zajął miejsce na środku obrony, a Dias przeniósł się na lewe skrzydło. W 50. minucie Kochalski cudem odbił strzał głową Diasa. Goście wyszli z natychmiastową kontrą, którą znakomitym uderzeniem sfinalizował Wołkowicz. Było 0:2. Legia nacierała, ale nasza drużyna nie była w stanie wyjść poza schemat oparty o dośrodkowania. W 57. minucie strzał Elitima minął bramkę Stali. W 58. minucie żółtą kartką ukarany został Jędrzejczyk. W 63. minucie Slisz uderzył celnie, ale wprost w Kochalskiego. W 66. minucie Gual i Kramer zastąpili Muçiego i Pekharta. W 73. minucie kolejną wyśmienitą interwencją popisał się Kochalski, który odbił piłkę po strzale Kramera. W 74. minucie Strzałek zmienił Slisza. W 77. minucie strzał Kramera minął bramkę Stali. W 82. minucie stratę zanotował Strzałek. Z kontrą ruszyli Szkurin i zmiennik Hinokio i po chwili było już 0:3. W 89. minucie Legia zdobyła bramkę. Kramer umieścił piłkę w bramce po podaniu Wszołka.

Legia jest obecnie bardzo łatwym celem dla ligowych rywali. Nawet średniak, jakim jest Stal, potrafi skutecznie bronić się przed atakami naszej drużyny, zachowując czujność i koncentrację w niskiej obronie. W ofensywie Legii brak rozmachu, brak dynamiki, brak urozmaicenia środków, niestety brak też szczęścia. Prawdziwy dramat dzieje się jednak po drugiej stronie boiska. W kolejnym meczu niemal każda strata Legii prowadzi do zagrożenia pod naszą bramką. Przeciwnikom wystarczy dwóch, trzech zawodników, by na pełnej szybkości dziurawić defensywę Legii.

Wygląda na to, że trener Runjaić okazał się kolejnym szkoleniowcem, który nie potrafi poradzić sobie z zarządzaniem drużyną wobec gry na dwóch frontach, a taktyka na ligowe mecze jest całkowicie oderwana od aktualnej formy i możliwości zespołu. Czy to oznacza wdrożenie znanego nam już schematu i rychłe rozstanie z pierwszym trenerem?

Dyskusja (6)
1niedziela, 29, październik 2023 19:01
iocosus
Jeżeli Constantin Gâlcă trener Radomiaka oraz Krunoslav Rendulić (Zrinjski) obejrzą mecze Legii z Śląskiem i z Stalą a my w naszej taktyce gry nic nie zmienimy to jest duże prawdopodobieństwo że najbliższe mecze i ten ligowy i ten pucharowy rewanżowy również przegramy. 
Z drugiej strony wprowadzając nowe rozwiązania  zamiast poprawy możemy otrzymać kompletny chaos i dezorganizację, bo możliwości przetestowania nowych ustawień taktycznych są mocno ograniczone, przynajmniej do przerwy reprezentacyjnej. I tak źle, i tak niedobrze. 
Wydawało się że Michniewicz oprócz innych miał problem komunikacyjny z ówczesnym zespołem, to chyba nie dotyczy Runjaica, Według mnie wolincjonalnie obecna drużyna prezentuje się dobrze, chęci i ambicji jej nie odmawiam. Wydaje się również że fizycznie do "przebiegnięcia maratonów" są także przygotowani. Co zawodzi? Milimetry i sekundy w kiwce, w walce bezpośredniej o piłkę, w dokładnym i szybkim jej dograniu, w decyzji o strzale, to w ofensywie, bo w defensywie błędy są chyba powtarzalne od początku sezonu, tylko że były niwelowane przez bardzo dobrą i skuteczną grę ofensywną, a tego teraz brak. 
U mnie Kosta Runjaic ma glejt nietykalności do końca rundy, natomiast obecnej sytuacji mu nie zazdroszczę i niestety na dziś jako trener recepty na wyjście z dołka nie znalazł. 
2niedziela, 29, październik 2023 19:32
Baron
To co gra Legia w lidze to jest kryminał i recydywa. Przyjeżdża taka Stal Mielec, wali trzy kontry, trzy strzały i wywozi komplet punktów z Warszawy? Serio?
Stara piłkarska zasada mówi, że drużynę buduje się od obrony. No to my tą obronę mamy na poziomie hobby players z ligi szóstek. Jeszcze jak skuteczność nie zawodziła, to wyniki przysłaniały tą niefrasobliwą grę, ale już wtedy były sygnały alarmowe, że ten element piłkarskiego rzemiosła mocno szwankuje i kuleje i coś trzeba z tym zrobić/zmienić. Czy coś się zmieniło? Nie! Na obecną Legię nie potrzeba żadnej specjalnej taktyki, nasza obrona wychodzi zdecydowanie za wysoko, zresztą tak jak i cały zespół, wystarczy klasyczny autobus przeciwnika plus kilka szybkich kontr i jest po zawodach. Nasi będą sobie wysoko pykać między sobą, nabijać statystki, grając mocno nieefektywnie ale i też nonszalancko za co są mocno karceni.
Niestety ale nasz trener nie widzę aby coś zmienił w aspekcie gry obronnej drużyny, co widzą już chyba wszyscy. Zastanawiający jest ten brak reakcji u KR.
No i dziś Kochalski w przeciwieństwie do Tobiasza zrobił różnicę.
3niedziela, 29, październik 2023 20:11
CTP
Nic, a nic mnie ten wynik nie zdziwił. Tak bardzo byłem pewny końcowego rezultatu, że widząc kurs 8.2 na wygraną Stali zainwestowałem trochę złociszy. Choć hazard kompletnie mnie nie kręci i nie mam zielonego pojęcia, co ludzie w tym widzą i dlaczego aż tak się uzależniają. No ale trochę grosza wpadło i to jedyny pożytek z tego wszystkiego. Smile

O meczu chyba nie ma sensu pisać, żeby nie powtarzać tego, o czym pisaliśmy 2 lata temu. A ponieważ wiele wskazuje na to, że czas Kostji w Legii nieubłaganie mija (Michniewicz po 4 porażce właśnie odbierał od Mioduskiego czarną polewkę), to skupię się na osobie szkoleniowca.
Dzisiaj trybuny skandowały jego nazwisko. Niby fajnie ale patrząc na kolejne mecze jakie czekają Legię, to, moim skromnym zdaniem, pan trener już spokojnie może wyciągać walizki z szafy: wicelider I ligi a potem rozpędzony Radomiak i Lech, który zrobi wszystko, żeby wygrać na Ł3. Gdybym miał pobawić się w proroka, to jest wielce prawdopodobne, że ten 12 listopada może być ostatnim meczem Runjaica. Cudów nie ma. Żeby wyjść z kryzysu, ten zespół potrzebuje czasu na spokojne treningi a tego czasu po prostu nie ma.
Kostja Runjaic tak właściwe poległ w jednym, acz bardzo istotnym elemencie: personaliach piłkarzy i ogólnie na zarządzaniu zespołem.
Po pierwsze: Yuri Ribeiro. Wydaje mi się, że palców jednej ręki by zbrakło, gdyby policzyć, za ile straconych bramek ten piłkarz jest odpowiedzialny. Wg mnie, ten chłopak nigdy nie był, ani nigdy nie będzie obrońcą. To naturalny wahadłowy i nigdy nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego akurat grał na tej pozycji.
Po drugie: Elitim. Naturalną pozycją dla tego piłkarza jest "10-tka", bo jest świetny technicznie i raczej nie ma problemów, aby trafić w ten prostokąt. Z jakichś mi nieznanych przyczyn jest ustawiany na "6-tce" obok Slisza, mimo, że tych defensywnych pomocników trochę mamy (Augustyniak, Celhaka).
Po trzecie: Rosołek, który już powoli staje się memem. Powiedzieć, że ten piłkarz jest ugotowany na twardo, to nic nie powiedzieć. 12 piłkarz naszych rywali.
Po czwarte: Strzałek. Mamy wielki problem na prawym wahadle i jednocześnie mamy młodego, szybkiego i świetnego technicznie chłopaka. Przecież aż się prosi, żeby go tam wystawić, zwłaszcza, że tamta strona jest obsługiwana przez Josue, który by go doskonale przypilnował.
W każdej grze zespołowej wszyscy powtarzają jak mantrę słowa, że ligę/turnieje wygrywa się ławką rezerwowych. Nikola Grbic dzięki mądremu zarządzaniu rezerwami zdobył w tym roku wszystko, co można było zdobyć. A jak wyglądają nasze rezerwy? Wyglądają tak, jakby cały tydzień siedzieli w swoich domach, bo akurat zespół ma zwykłe rozbieganie po meczach i treningów nie ma. A potem w meczach jak już im się trafi wyjść na boisko, to wyglądają, jak z IV ligowych boisk.
4poniedziałek, 30, październik 2023 11:39
Zbyszek
Od zawsze cechą mego charakteru była pasja polemiczna, zwalczanie wszystkiego , co mnie wydawało się głupotą, niewiedzą, nieuctwem, nieprawdą, obłudą, hipokryzją, rasizmem czy jeszcze innym złem.Prowadziło mnie to nieraz na błędne drogi negacji , a nawet pieniactwa, ale wydaje mi się, że w ostatecznym rachunku bilans najgorszy nie jest.

Od kilku już tygodni obserwuję z dozą przerażenia tę uporczywą walkę naszego sztabu z rzeczywistością, która wydaje się być w kontrze do jedynie słusznej koncepcji. W wydaniu przekonaniowym oznacza to ,że wyłącznie winna jest nieskuteczność ( cokolwiek to znaczy). Tylko,że takie wyjaśnianie to sztuka na raz, no może na dwa razy, ale nie na kilka razy , bo naród wreszcie i słusznie uznaje je za pustosłowie i za blagę. Bo być może trzeba się zastanowić ,że może ta teoria i ta metoda nie są jedynymi ,a tym bardziej, że nie są jedynie słusznymi Smile.Bowiem każdy kibic Legii czuje ,że w powietrzu unosi się smród recydywy.

Sam dałem się uwieść wiarygodnie brzmiącym słowom oraz cytowanym z lubością liczbom jaką to przewagą Legia w każdym spotkaniu dysponuje i że jedynym problemem jest jej wykorzystanie. Otóż współczesna teoria futbolu oparta o algorytmy takie opowieści dziwnej treści uważa za mydlenie oczu. Liczy się efektywne wykorzystanie zasobów własnych, bowiem wynik jest wypadkową tego czy zespół jako całość gra podliniowo, liniowo czy nadliniowo. Jak już to wczęśniej napisałem nadliniowość występuje wówczas kiedy każdy zawodnik daje z siebie 100 % w wykonywaniu swych funkcji boiskowych, gdyż ich zespolony wysiłek jest krzywą kwadratową proporcjonalności ( 11x11=121) - co wyliczyły komputery. Jeśli jeden zawodnik daje np.0% , a pozostali 100% to suma zmienia się na liniowość ( 10x10 + 0x1= 100). Jeśli stara się tylko jeden zawodnik to skuteczność gry wynosi 1. Pomiędzy tymi wielkościami występuje stosunek zależności ,a mianowicie im więcej zawodników zawodzi ( nie realizuje 100% swoich funkcji boiskowych) tym zespół wpada w coraz większą podliniowość i krzywa wyników spada w dół. I to zjawisko zaczynamy niestety obserwować w Legii,a mianowicie w meczu ze Śląskiem całkowicie zawiódł Augustyniak, a we wczorajszym Kapuadi, w znacznym stopniu Jędrzejczyk, Kun, Ribeiro Dias i Elitim. Matematycznie te przekroje zostały wyliczone dość prosto ,a mianowicie jeżeli 10 graczy się wysila ,a jeden nie - to sumaryczny wynik dla zespołu wynosi 100/11 = 9,09, zaś gdy jest odwrotnie to 1/11 = 0,09. I znowu pomiędzy tymi wielkościami zachodzą proporcjonalne zależności.
Jednocześnie wiemy ,że gra na 100% nie oznacza,że każdy zawodnik wkłada tyle samo do gry i wyniku zespołu , Ci lepsi zawodnicy muszą sami decydować jak ciężko pracować na boisku i jaki podejmować wysiłek ,aby pomóc drużynie.Korelacje pomiędzy wysiłkami najlepszych i ich wkładem w grę i wynik zostały również wyliczone matematycznie i nie zawracając głowy wyliczeniami to wysiłki tych decydujących o obliczu drużyny są odwrotnie proporcjonalne do wkładu do gry tych najlepszych czyli nawet jak zespół osiąga gorsze wyniki to najlepsi mimo,że grają poniżej możliwości są bardziej chwaleni,bardziej błyszczą na tle słabowitych kolegów. Mimo,że obiektywnie ( wynikowo) cierpi cała drużyna łącznie z gwiazdorami.
Kiedy więc najpierw zawodzi jedno ogniowo, a za nim następne rozpoczyna się koszmarny scenariusz dla trenera i sztabu , bo wzajemne zaufanie i wiara w siebie nawzajem umiera.Zespół funkcjonuje coraz gorzej, a coraz więcej zawodników traci motywacje ,aby ratować zawodzący plan. Zaczyna się syndrom niemocy na tej zasadzie,że coraz więcej graczy przestaje wierzyć,że ich osobiste zaangażowanie cokolwiek poprawi . Tym co stanowi prawdziwą zagadkę jest fakt, że nic , oprócz postaw zawodników , tak naprawdę się nie zmieniło. Zespół ma taki sam potencjał, ma taką samą sumę umiejętności, ma takie same gwiazdy, ba, ma zbliżone liczbowo parametry gry, a, bagatela - nie ma tylko Smile wyników.
Drużyny , które są czymś więcej niż sumą części stają się nieproporcjonalnie silniejsze , kiedy każdy jest na 100 % zaangażowany i wykonuje skutecznie swe boiskowe powinności , ale bywają też nieproporcjonalnie słabsze , kiedy ich części zaczynają zawodzić.
Doświadczenie uczy ,że gra każdego zespołu może być opisana jako funkcja matematyczna na wykresie i nigdy nie będzie to funkcja liniowo wznosząca się ku górze,ale będzie stanowiła linię bardziej lub mnie falującą. Paradoks tej sytuacji polega na tym,że trener czyniąc zespół czymś więcej niż suma części ( nadliniowość) niejako jednocześnie naraża się na możliwość poniesienia spektakularną porażki. Zgodnie bowiem ze skrótowo opisanym modelem zależności ,jeżeli połączony wysiłek zawodników spadnie poniżej 50% to dalsze zaangażowane działanie dla drużyny nie leży w interesie żadnego z nich.To czy trener odniesie sukces czy porażkę zależy od stopnia zaufanie do niego zawodników , bo od tego zależy odbudowa zaangażowania . Musi umieć zaktywizować wszystkich zawodników przy pomocy różnych metod. Jest ich tak wiele,że na wołowej skórze ich się nie spisze, choć skuteczność wielu z ich jest mocno wątpliwa. Ale nie może udawać ,że wszystko jest w porządku - poza skutecznością.

Trener Runjaicz na wczorajsze spotkanie , poza Wszołkiem wystawił "żelazny" skład z tym,że Augustyniaka i Jędrzejczyka ( w I połowie) na środku obrony zastąpił Kapuadim. Wydawało się ,że Wszołkowi należy się odpoczynek i trudno zrozumieć decyzję ,aby go wpuścić na boisko w II połowie, bo znajdująca się w gorszej formie gwiazda - wedle modelu matematycznego nie wzmacnia ,ale osłabia zespół.
Początek spotkania zwiastował pewne i wysokie zwycięstwo Legii,a to z uwagi na sensowne pomysły taktyczne. Nasz zespół miał nie wdawać się w chaotyczne potyczki, na to kto szybszy ,ani w przepychanki, na to kto silniejszy ,ale trzymać linię i głębokość obrony oraz opanować grę w środku boiska. Organizowanie gry ofensywnej miało polegać na wykorzystaniu przez Josue, Muciego oraz Elitima wahadłowych oraz wrzucaniau piłek z dalszych odległości w pole karne rywali , zamiast ataku pozycyjnego. Z jednej strony liczono ,że słabsi obrońcy Stali popełnią wcześniej czy później błąd, który zostanie wykorzystany, a z drugiej liczono na umiejętność znalezienia sobie miejsca do oddania strzału przez Pekharta oraz na jego grę głową. Jednak rywale dość szybko zlokalizowali niebezpieczeństwo i dokładnie "pokryli" Czecha odcinając go od piłek.Taka organizacja gry ofensywnej miał ten efekt ,że przewaga pozycyjna Legii rosła z każdą minutą. Ten pozorny komfort sprawił,że nasza obrona poczynał sobie nader śmiało i obrońcy nie tylko grali coraz wyżej, ale ochoczo włączali się w poczynania ofensywne.
I nagle wyszło szydło z wora , bowiem okazało się w praniu, że to nie my jesteśmy w stanie sprowokować Stalowców do błędu ,ale sami pobłądziliśmy, jako te dzieci we mgle.

W Stali nie widać pracy trenera, bowiem zespół gra w pradawnym stylu, a mianowicie każdy zawodnik wykonuje te zadania jakie wynikają z jego pozycji na boisku,a ta wynika z ustawienia. To dziś wydaje się anachroniczna, ale na Legię wczoraj wystarczyło .
A nasz dramat zaczął się w 38' kiedy to Kapudai zamiast był ostatnim obrońcą robił za pierwszego napastnika . Rywale wykorzystali jego nieporadność, niską zwrotność i niedecyzyjność.Piłka , która ostatecznie trafiła do naszej bramki była w jego zasięgu,ale on nie wiedział co ma robić : czy ją kopnąć, a jak tak to którą nogą, aż go to "myślenie" tak zmęczyło,że w ogóle zaniechał jej kopania , biernie przyglądając się jak ta trafia pod nogi Szkurina.Przy drugiej bramce w 49' ciała dał Jędrzejczyk , który zamiast atakować zawodnika Stali to przez pół boiska cofał się, jak by uciekał od piłki, tym samym pozwalając rywalowi wejść w nasze pole karne i zagrać do nieobstawionego Wołkowicza ( którego gdyby sędzia był konsekwentny nie powinno być na boisku).
Trzecia bramka dla Stali to taki sam popis nieudolności , braku decyzyjności jak w spotkaniu ze Śląskiem. Znowu obrońcy w szturmie na bramkę rywali zapomnieli po co są na boisku i pozwolili na bezkarne przejście środkiem boiska ( gdzieś zawiatrzył się Jędrzejczyk) i zdobycie bramki.
Bez poprawnie grającej obrony szanse na rozstrzygniecie spotkania na swoją korzyść są iluzoryczne.

Przyznam ,że dawno nie widziałem tak kiepskiego sędziowania jak w wykonaniu , nie tak młodego ( 37 lat) Karola Arysa. Okazał się on być papierowym arbitrem , który pewno wykuł przepisy "na blachę" ,ale ich zupełnie nie rozumie. Trzeba bowiem wiedzieć ,że walka wręcz, że gra kontaktowa jest esencją piłki nożnej ,oczywiście pod warunkiem,że jest obustronna ,a nie jednostronna . To,że ktoś takie potyczki przegrywa, to nie dlatego,że został sfaulowany ,ale dlatego ,że był w nich strona słabszą.
Pozwolę sobie przytoczyć tylko kilka najbardziej rażących błędnych decyzji arbitra.
W 10' sędzia bezzasadnie ukarał żółtą kartkę Wołkowicza za rzekomy faul na Sliszu. Samo przekroczenie przepisu było mocno wątpliwe , bo zawodnik Stali walczył prawidłowym wślizgiem ( noga na ziemi ,atak na piłkę) o uniemożliwienie Sliszowi przejęcia piłki.
W 13 minucie podobnie bezzasadnie ukarał żółtym kartonikiem Kapuadiego, kiedy to walczył z rywalem o piłkę i obaj używali rąk,ale gracz Stali był tylko w niej przegrany.
W 36' sędzia powinien ukarać żółtą kartką Wołkowicza za faul na Ribeiro ( spóźniony atak na nogę "nakładką"),ale chyba "oszczędził go bo byłaby to jego druga kartka .
W 54' sędzia nie odgwizdał oczywistego faulu Esselinka w polu karnym na Mucim i nie podyktował rzutu karnego ( kopnięcie w kolano nogi postawnej co spowodowało upadek naszego gracza i niemożność dojścia do piłki) . Dziwię się Marciniakowi,że w ten niedorzeczny sposób chroni nowych sędziów.
W 84 " nie ukarał Ribeiro kartką żółtą za faul na Szkurinie ( spóźnione wejście w nogi).
W 87' sędzia zamiast podyktować rzut wolny i ukarać faularza kartonikiem za powstrzymanie rękami ataku Guala ( przerwanie korzystne akcji ) to puścił grę sugerując przywilej korzyści , mimo,że piłka nie miała szans na trafienie pod nogi naszych graczy.
Oczywiście sędzia nie przegrał nam spotkania,ale mnie jego nieporadność dodatkowo spieniła.

Mimo całej grozy wynikającej z oglądania wczorajszego spotkania to o nieskrępowany śmiech postarał się jeden komentatorów. On to w pewnym momencie dokonał epokowego odkrycia ( jak mu się wydawało) ,że oto Josue jest winny nieszczęśliwej porażki w meczu ze Śląskiem, bo celowo nałapał wcześniej kartek ,aby we Wrocławiu nie zagrać. Smile. Jest to jednak swego rodzaju plagiat , bo prekursorem tego przekazu był Jan Ciszewski, który promował niegrającego w meczu zawodnika stwierdzeniami ,że "gdyby on grał to by na pewno celnie podał, to by strzelił celnie pod poprzeczkę, to by ... itd itp".
W pewnym momencie zreflektował się ,że to odkrycie jest cokolwiek zwietrzałe , bo Josue gra ,a Legia przegrywa, więc uznał ,że winne nieszczęścia Legii jest lewactwo. A konkretnie fakt,że trener do gry wystawił aż 7 zawodników lewonożnych, zamiast wystawić prawonożnych.Co jest przejawem jawnej dyskryminacji. Aż boję się zasugerować,że bywają jeszcze zawodnicy obunożni. Smile.

Do wczorajszego spotkania mogliśmy się pocieszać,że przegrywamy z zespołami z czuba tabeli, a obecnie nawet i tego pocieszenia zabrakło, bo Stal nijak do czołówki nie pasuje i jak by nie patrzeć to od niej daleko leży .
Znikąd pocieszenia ,a światełko w tunelu powoli przygasa.
5poniedziałek, 30, październik 2023 13:41
gawin76
@ iocosus

U mnie Kosta Runjaic ma glejt nietykalności do końca rundy

Nie postawiłbym żadnych pieniędzy na to, że Kosta dotrwa do końca rundy.

Tzn. oczywiście chciałbym, żeby z tego wybrnął, leży to w interesie nas wszystkich, ale rośnie liczba faktów niewygodnych dla trenera. Po pierwsze miał ponad rok na ułożenie drużyny po swojemu. Zeszłej jesieni można było jakoś przełknąć 0:4 z Rakowem lub 0:3 z Cracovią, zwłaszcza, że w pewnym momencie drużyna złapała rytm, ale teraz taka powtórka z rozrywki, w dodatku układająca się w całą sekwencję bardzo złych wyników po bardzo słabej grze, wystawia Runjaiciowi naprawdę niekorzystne świadectwo. Po drugie, tak jak piszesz, to nie jest tak, że drużyna jest jakoś zdezelowana mentalnie czy fizycznie, że chłopaki ledwo zipią od nadmiaru meczów, nie. To trener idzie w zaparte, forsując ten sam hurraoptymistyczny szturm w każdym meczu, błędnie oceniając siłę swojego zespołu i potencjalny opór ze strony rywala. Piłkarze robią błędy, normalna rzecz, jeden czy drugi ma gorszy okres, OK, ale obowiązkiem trenera jest to widzieć i reagować, tymczasem Kosta pracuje jakby miał klapki na oczach. Jeżeli Legia przegra z Radomiakiem i Lechem to sądzę, że nic mu nie pomoże.

@ Baron

Co do obrony to oczywiście może rozsądniej byłoby ograniczyć rotację w tej formacji, ale wg mnie bardziej jest to kwestia rozłożenia akcentów w pozostałych formacjach. Jeżeli prowadzimy grę to obrona musi wychodzić wysoko, żeby zachować kompaktowe ustawienie, oczywiście jesteśmy wtedy wrażliwi na piłki za plecy, ale to jest ryzyko, które mimo wszystko można podjąć. Tylko że np. ze Stalą nie traciliśmy bramek po żadnych lagach na oślep. To zawodnicy środka pola nie wywiązywali się ze swoich ról, przesuwając się za daleko do przodu, tracąc piłki, zostawiając obrońców jeden na jednego z napastnikami. My bronimy literalnie trójką ludzi, nie wiem, co to musiałaby być za formacja, żeby była w stanie zatrzymać każdą kontrę rywala Wink Wczoraj w pierwszej połowie Pekhart oddał bezsensowny strzał, odbitą piłkę dostał Szkurin i wtedy Kapuadi zachował się dokładnie tak jak powinien, od razu kasując tę kontrę daleko od bramki Tobiasza. Dostał za to żółtą, Kosta spękał i zmienił ustawienie obrony w przerwie. Burch nie potrafił w ten sam sposób skasować kontry na 0:2, właśnie on był najbliżej, ale dlaczego do licha na czterdziestym metrze od bramki przeciwnika potrzebne są rozpaczliwe interwencje środkowych obrońców? Gdzie Slisz, gdzie Elitim? Obrona obroną, ale do ligi szóstek bardziej porównałbym organizację gry defensywnej całego naszego zespołu.
6wtorek, 31, październik 2023 08:23
iocosus
Gawin to, że u mnie Runjaic ma glejt nietykalności nie oznacza, że taki sam kredyt zaufania zaciągnął u Jacka Zielińskiego lub Dariusza Mioduskiego!? We mnie była taka rezerwa latem, że gra Legii nie jest zbalansowana, ale tu na c-L dowodziłem że jeżeli ta nieco szalona jazda bez trzymanki będzie przynosiła wymierne efekty to czego chciec więcej jak ofensywnej gry, na dużej intensywności, pozbawionej kunktatorstwa, wyrachowania, pełnej zwrotów akcji i z gradem bramek. Wątpiłem że w Europie coś takiego da efekty, byłem niedowiarkiem, a tu otrzymaliśmy piękne, niezapomniane chwile w Wiedniu z Austrią, z Midtjyjlland z Aston Villą. Od czasów Wisły Kraków Kasperczaka i jej meczów z Parmą i z Schalke nie mieliśmy polskiego zespołu grającego tak odważnie tak ofensywnie w rozgrywkach europejskich. No może Legia z BVB na wyjeździe i z Realem, ale z Borussią  już chocby ta radosna twórczośc dała sporo frajdy estetycznej ale zakończyła się przecież wynikiem 4:8. Latem sądziłem że w kluczowych meczach może byc podobnie, a tu surpiza, co z tego, że traciliśmy gole jak potrafiliśmy strzelic ich więcej. 

Niestety jak się okazało "do czasu". I teraz "Houston mamy problem" i to nie w kosmosie, a na twardej naszej ekstraklasowej ziemii. Tyle tylko że skoro Runjaic tak mnie pozytywnie zaskoczył to dlaczego mam mu odbierac szansę wygrzebania się z dołka. Fakt, że sprawia wrażenie faceta z klapkami na oczach, ale jedynymi momentami w których może coś zrobic to są przerwy reprezentacyjne. A w nich na dodatek niektórym zawodnikom o ile nie wyjadą na kadrę to powinien dac 4-5 dniowe urlopy, żeby przez ten czas zapomnieli o piłce i spróbowali się zresetowac. 

Gawinie ale teraz dochodzimy do kluczowego zagadnienia!? Jeżeli zwolnimy Kostę Runjaica, to jaką mamy alternatywę!? Wydaje się oczywistą, ale czy na pewno??? Marek Papszun czy jest już do zaakceptowania przez Jacka Zielińskiego? I czy Marek Papszun zdecydowałby się na rolę "strażaka" w końcówce jesieni, czy też wolałby wziąc zespół w kierat zimowych przygotowań w których ustawiłby już wszystko po swojemu?

Jeżeli Kosta Runjaic z kryzysowego dołka nie wyjdzie, to czy zbliża się na Ł3 czas Marka Papszuna i czy w Legii jesteśmy na to gotowi? 

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1