A+ A A-
  • Kategoria: Wokół boiska
  • gawin76

Legia - Śląsk 0-0: Warszawski splin

Z każdym meczem maleje nadzieja na to, że Legia zdoła zakończyć sezon na miejscu gwarantującym grę w europejskich pucharach. Nasza drużyna zanotowała trzeci kolejny remis w rywalizacji z drużyną z ligowej czołówki. W niedzielne popołudnie oglądaliśmy bezbarwny mecz, w którym Śląsk bez większego wysiłku osiągnął zamierzony cel.

 

Trener Feio postawił na drużynę w składzie: Hładun – Pankov, Augustyniak, Kapuadi – Wszołek, Josué, Elitim, Kapustka, Kun – Pekhart, Gual. Skład Śląska wyglądał następująco: Leszczyński – Konczkowski, Petrow, Petkov, Bejger, Janasik – Samiec-Talar, Pokorný, Schwarz -Klimala, Expósito.

Mecz rozpoczął się z niewielkim opóźnieniem z powodu pirotechniki na trybunach. Pierwsze zagrania legionistów były bardzo nieudane i przez kilka minut Śląsk sprawiał lepsze wrażenie, ale Legia wkrótce przejęła inicjatywę. Niestety nie przekładało się to na strzały i sytuacje. Dopiero w 27. minucie meczu Gual oddał celny strzał zza pola karnego, jednak Leszczyński spokojnie złapał piłkę. W 35. minucie płaski strzał Elitima minął bramkę gości. W 40. minucie Kapuadi zgrał głową piłkę do Guala, ale strzał Hiszpana poszybował wysoko nad bramką.

Sędzia Marciniak nie doliczył ani jednej minuty do pierwszej połowy. Mecz był zamknięty, toczył się w niespiesznym tempie i bezbramkowy remis dobrze oddawał jego przebieg.

W 48. minucie Elitim utrzymał się przy piłce w polu karnym i podał do Guala. Hiszpan uderzył z powietrza, niestety piłka trafiła w poprzeczkę. Za chwilę po rzucie rożnym celny strzał głową oddał Pekhart, jednak uderzenie było zbyt lekkie, by zaskoczyć Leszczyńskiego. W 51. minucie Pekhart uprzedził obrońcę gości, ale nie zdołał trafić głową w bramkę. W 54. minucie kontuzjowany Pekhart musiał opuścić boisko. Zastąpił go Rosołek. W 65. minucie właśnie Rosołek uderzył głową po dośrodkowaniu Pankova, ale piłka uciekała ze światła bramki i nasz napastnik nie zdołał jej odpowiednio skontrować. Za chwilę szczęścia próbowali Gual i Kapustka, niestety bez powodzenia.  W 75. minucie Morishita i Urbański zastąpili Kuna i Kapustkę. W tej samej minucie dobrą interwencją popisał się Hładun, który odbił mocny strzał Expósito. W 88. minucie Ribeiro zmienił Kapuadiego. W doliczonym czasie gry Rosołek doszedł do dośrodkowania Josué, ale tylko trącił piłkę, która minęła bramkę gości. Po drugiej stronie boiska Hładun musiał interweniować po mocnym strzale Żukowskiego.

Ten mecz nie był dobrą reklamą Ekstraklasy. Goście, w teorii liczący się w rywalizacji o mistrzostwo Polski, zagrali bardzo defensywnie, nie przejawiając większego zainteresowania prowadzeniem gry i aktywną walką o komplet punktów. Legia na pewno chciała wygrać, niestety naszej drużynie dotkliwie brakuje jakości. Jednostajny, wolny, mało pomysłowy atak pozycyjny nie wystarczył do zdobycia gola. Nie jest łatwo pogodzić się z myślą, że Legia stała się nudnym zespołem, który elektryzuje jedynie nazwą.

W przyszła niedzielę Legia uda się do Mielca na mecz ze Stalą.

Dyskusja (5)
1niedziela, 21, kwiecień 2024 20:25
Senator
Tylko zmiana właściciela może uratować ten klub , Tzn. chodzi mi o prestiż i ambicje wszystkich którzy Legii kibicują.
2niedziela, 21, kwiecień 2024 20:48
Baron
To co gra Legia i to co się dzieje w Legii skwitować można jednym słowem - beznadzieja. Tyle.
3poniedziałek, 22, kwiecień 2024 09:21
Lasica
Zmiana trenera nie pomogła? Niemożliwe. Jak do tego doszło?

Zmieńmy teraz dyrektora sportowego! Na pewno On jest wszystkiemu winny!
4poniedziałek, 22, kwiecień 2024 11:53
Zbyszek
Trenerzy Śląska Wrocław Jacek Magiera ( 47 lat) i Legii Warszawa Goncalo Feio ( 34 lata) mimo różnicy wieku zgodnie podkreślają,że wymagają od zawodników dyscypliny taktycznej oraz zaangażowania w walce z przeciwnikiem o jak najlepszy wynik. Można powiedzieć,że każdy trener tak mówi. Owszem , większość tak mówi,ale też większość na mówieniu poprzestaje , bo brakuje im konsekwencji lub narzędzi w postaci warsztatu trenerskiego lub prozaicznie rzecz ujmując - charakteru. Natomiast Magiera i Feio to silne osobowości , a wczoraj nasz trener wykazał się nie lada odwagą kiedy po spapranym meczu potrafił odważnie podejść z zespołem pod "Żyletę" ,aby podziękować kibicom za doping.

Komentarz do wczorajszego spotkania zacząć wypada od taktyki.
Zespół Śląska pod kierunkiem Magiery gra systemem 4-1-4-1 ( wczoraj środkowymi napastnikami byli naprzemiennie Klimala i Exposito) , który jak wskazuje Wilson w "Odwróconej piramidzie " wymyślił trener Flamengo Paul Cesar Carpegiani i zastosował po raz pierwszy w 1981 roku w meczu przeciwko Liverpoolowi o Puchar Interkontynetalny. Jak sam Carpegiani przyznał do wyboru tego ustawienia skłonił go kłopot bogactwa w drugiej linii i nie chciał zrezygnować z żadnego z czterech znakomitych rozgrywających , ale zamiast grać 4-4-2 postawił tylko na jednego napastnika , a zamiast niego pomiędzy rozgrywającymi i środkowymi obrońcami ustawił defensywnego pomocnika. Wówczas system ten opisywano jako 4-5-1 z uwagi na tradycyjny podział na obronę, pomoc i atak. Wczoraj wykartkowanie podstawowego pomocnika Leivy oraz lekka niedyspozycja zdrowotna Olsena postawiły przed Magierą trudne wybory , bo zasoby kadrowe Ślaska są płytkie i ustawił w pomocy obrońcę Janasika i dodał jednego napastnika do drugiej linii. Lecz w grze Śląska nie ustawienie jest najważniejsze ,ale nastawienie i organizacja gry. Systemem 4-1-4-1 gra się sporadycznie ,a jeżeli już to w sposób zmodyfikowany jak np. Włosi w 2012 roku , kiedy to pomiędzy obroną ,a pomocą grał rozgrywający Pirlo co wynikało z tego,że system 4-1-4-1 uchodzi za statyczny i z założenia antybalansowy . Trener Magiera wybrał go z uwagi na klasę Pokornego uznając,że podoła on sam jeden obowiązkom defensywnego pomocnika i można wzmocnić dodatkowym graczem środkową linię oraz ze względu na unikalne umiejętności Exposito. Bowiem zależnie od posiadanej kadry i jej umiejętności techniczno taktycznych można nim grać albo defensywnie ,albo ofensywnie. Jak pamiętamy trener Magiera nastawił jesienią swój zespół na grę ofensywną ,ale uznał,że tracą za dużo bramek i w tej rundzie Śląsk gra defensywnie. To swego rodzaju dogmatyzm Magiery, gdyż uważa on,że jego przemyślenia są zawsze trafne i o porażki obwinia różne czynniki i okoliczności ,ale nie swoje założenia. Wynik takiego meczu jak wczorajszy, jego zdaniem, potwierdza słuszność tego co robi. Widząc zespół Śląska w akcji można stwierdzić,że im drużyna gra bardziej kontaktowy futbol tym bardziej defensywnie grać będzie w ustawieniu 4-1-4-1. Celem Śląska jest po prostu takie rozlokowanie 9 graczy , aby blokowali dostęp do własnej bramki,a kluczową rolę odgrywa w tej układance napastnik , który ma otrzymywać piłki i utrzymywać się przy niej oraz kierować ją do wchodzących w strefę ataku ofensywnych pomocników , z których jednym był formalny napastnik Klimala. Ci pomocnicy mieli wchodzić z różnych kierunków w nasze pole karne ,a także szukać rozstrzygnięcia w stałych fragmentach gry. Zgon ustawienia 4-1-4-1 nastąpił odkąd w futbolu zaczęło chodzić o posiadanie piłki , grę krótkimi celnymi podaniami oraz konstruowanie akcji od tyłu. Można tylko zadumać się ,że nasz zespół tego "mordu" systemowego na Śląsku nie wykonał ,mimo ,że mieliśmy 66% posiadania piłki, podania 640 do 337 oraz celność 87% do 79%. Trener Magiera pewno trzyma się tego ustawienia jak pijany płotu , bo ma idealnego dla systemu napastnika w osobie świetnego technicznie i silnego fizycznie (190 cm wzrostu) Erika Exposito. Lecz Magiera system traktuje jak narzędzie , bo wyznaje zasadę prostoty gry czyli powrotu do źródeł. Wielu trenerów wymaga od zawodników podstawowych zachowań taktycznych w grze na określonej pozycji ,zaś Magiera przywraca zasadę "przypływu " i "odpływu" .Chodzi o taktyczny elementarz , a mianowicie kiedy my mamy piłkę to "uciekamy" od rywali ,a gdy oni ją posiadają to staramy się być jak najbliżej ,aby przeszkadzać , blokować , opóźniać, naciskać oraz zawężać i skracać pole gry. Lecz ta metoda zachowań boiskowych ma swoją cenę i wadę, gdyż przegrany pojedynek jeden na jednego rozwala całą konstrukcję , tak jak uczynił to Lukoszek z Górnika. Wczoraj tylko w 47' Elitim spróbował takiej akcji i prawie zakończyła się ona powodzeniem i wielka szkoda ,że na tej jednej się skończyło. Grę opisał Gawin i można tylko skwitować,że Śląsk grał marnie , a osiągnął wynik bardzo dobry.

Gra Śląska wynikała nie tylko z ogólnego nastawienia taktycznego ,ale i była nakierowana na zneutralizowanie taktyki preferowanej prze Feio ,a będącej wyrazem futbolowej filozofii naszego trenera. Jak by nie patrzeć to Magiera zna doskonale poglądy Feio , bo pracowali razem w Legii przez ponad 5 lat i wie,że nie jest on za dominowaniem na boisku ,za nabijaniem parametrów, ale za pełnowymiarową skutecznością gry w obronie i ataku.Obaj wiedzą ,tak jak większość trenerskich sław,że kluczem do wygrywania jest sposób w jaki zagospodaruje się przestrzeń boiska. Magiera gra w średniej strefie w obronie i stosuje już opisane "falowanie" , co też wynika z rytmu gry, bo raz jedni ,a raz drudzy się bronią i raz jedni ,a raz drudzy atakują. Zamiarem Feio jest kontrolowanie tego procesu poprzez wciąganie rywali w niską strefę własnej obrony, gdyż im więcej zawodników przeciwnej drużyny znajdzie na naszej połowie, tym mniej ich będzie na swojej połowie i w rejonie ich pola karnego. W Motorze tym założeniom podporządkowany był system 4-3-3, po to aby rozwijać własne ataki grając po odzyskaniu piłki szeroko skrzydłami, z wchodzeniem w środek pola , w wolne przestrzenie przez resztę zespołu, w tym jednego środkowego obrońcy. Jak widzieliśmy tylko na początku spotkanie próbowaliśmy tak grać, bo rywale poszli do prostackiego ataku na uzyskanie prowadzenia i grę z "kuntry",ale jak rywale wycofali się ,to nie po raz pierwszy, nasza drużyna wykazał się nieudolnością.
Trener nie zmienił zawodników w stosunku do poprzedniego spotkania, bowiem wyselekcjonował zawodników pod ściśle określonym kątem,a mianowicie takich , którzy są na tyle sprawni technicznie,aby w prostych sytuacjach nie tracić piłek . Chodzi o to ,żeby w obronie czy przy wyprowadzaniu ataku nie oddawać piłek rywalom , bo to najczęściej skutkuje utratą bramek. I ten cel zrealizowaliśmy, bo strat było mało ,a celność podań 87%, była bardzo wysoka.Lecz podstawowy cel pozostał poza naszym zasięgiem , o przyczynach czego kilka zdań w końcowej części komentarza.

Drugim ważnym aspektem dla trenerów Magiery i Feio jest to co powszechnie,ale nietrafnie nazywamy mentalnością. Podobnie jak omówiona po meczu z Jagą "atmosfera" tak i mentalność to rodzaj terra incognita czyli teoretyczne rozważania nie pokrywają się z praktycznymi zastosowaniami.Przy czym akurat i na poziomie teorii i to tak od dobrych 50 lat występuje zasadnicza niezgodność.Mianowicie psychologowie i medycy wiążą zmiany mentalne z czynnikiem stresu i np. prof. Hans Sely z Montrealu w książce "Stres opanowany" pisze, że "Stres to nieswoiste reakcje organizmu na wszelkie stawiane mu żądania". Jednocześnie podkreśla ,że "Długofalowe działanie jakiegoś bodźca na organizm , wcześniej czy później,doprowadzi do załamania się mechanizmów adaptacyjnych i przyśpieszonego wyczerpania organizmu.". Sely stawia tezę o ograniczonej energii przystosowawczej . Są też naukowcy , których przedstawicielem jest prof. Ireneusz Malarecki , którzy twierdzą inaczej : " W świetle teorii Sely'ego człowiek ma skończone możliwości adaptacyjne i istnieje obawa ,że intensywny trening oraz uczestnictwo w zawodach może ten potencjał nadmiernie wyeksploatować . Teoria stresu w omawianym aspekcie oddziaływania systematycznego treningu na organizm nie uwzględnia potencjalnych możliwości kompensacyjnych ustroju, dzięki którym przystosowanie adekwatnych do obciążenia przerw wypoczynkowych prowadzi nie tylko do odnowy "z nadwyżką' ,ale do superkompensacji . W związku z tym racjonalny trening umożliwia nie tylko racjonalne wyrównywanie strat energii, ale jej przyrost".
Z mentalnością jako cechą wspólnych poglądów i celów drużyny wiążą się nierozerwalnie pojęcia motywacji i pobudzania. Motywacja to te czynniki dynamiczne w naszej osobowości , które decydują o naszym postępowaniu. Motywacja jest wypadkową czynników zachodzących wewnątrz organizmu o charakterze neuro-endokrynologicznym oraz bodźców zewnętrznych oddziałowujących na nasz mózg.Odkrycie przed ponad 70 lat temu czynników wewnętrznych np. hormonów spowodowało chęć poprawy motywacji przez środki farmakologiczne ( doping).
Z kolei pobudzanie to stymulacja określonych receptorów w ten sposób,że bodziec oddziaływuje na układ nerwowy ,a ten mobilizuje energię organizmu przygotowując go do realizacji zadania. Przez psychologię pobudzanie ocenianie jest negatywnie , bo oznacza przejściową egzaltację umysłową i motoryczną, po której następują stany otępienia ,a nawet depresyjne.
Ten skrócony wgląd w materię sfery mentalności pozwala na stwierdzenie ,że można wytworzyć stan gotowości psychicznej, ale przy pomocy znajomości ściśle określonych metod.Mało tego można przy pomocy wiedzy psychologicznej ,ale i nabytego doświadczenia takim nastawieniem sterować w racjonalny sposób ,byle nie przekroczyć progu wytrzymałości i odporności organizmu na bodźce . Tym samym nastawienia psychicznego zawodników nie wolno pozostawić przypadkowi.Każdy trener powinien znać podstawy psychologii, ale nie zawsze psycholog musi być w sztabie trenerskim i np.w Śląsku jest, a w Legii nie ma.Bardziej niż psycholog potrzebna jest znajomość osobowości każdego zawodnika i tak np. Feio prowadzi indywidualne rozmowy z zawodnikami i od czasu przyjścia do Legii przeprowadził ich 19.Tylko bowiem dogłębna znajomość charakteru , obok umiejętności techniczno -taktycznych pozwala na wykorzystanie potencjału zawodnika - z korzyścią dla zespołu.Pieniądze w takim aspekcie odgrywają drugorzędną rolę, bo albo ktoś jest zdolny do wykonania zadania albo takiej zdolności nie ma i np. żeby nie wiadomo ile płacić skoczkowi wzwyż to jak on skacze 2 metry ,to 230 cm nie przeskoczy. Która to konstatacja towarzyszy mi od wielu meczów w wykonaniu naszych zawodników.

Sędzia Szymon Marciniak ( pozdrawiam) w zeszłotygodniowym spotkaniu pomiędzy Romą a Milanem w LE karząc czerwoną kartką zawodnika Romy za faul identyczny jak Tudora na Kunie pośrednio przyznał mi rację, kiedy uznałem nieusunięcie z boiska piłkarza Rakowa za błąd Lasyka.A wczoraj po raz enty zastanawiałem się jak ten Marciniak to robi,że nie ma prawie nic do roboty na boisku. Nie twierdzę, że w meczu o stawkę jak we wczorajszym kości muszą trzeszczeć,że faul musi gonić faul,że "trup" ma padać gęsto, ale trochę walki takiej bark w bark, noga w nogę , ciało w ciało - by się przydało. Nie po to, aby dać sędziemu szansę na wykazanie się Smile, ale aby sobie i publice pokazać ,żeby się wykazać ,żeby dowieść kto jest silniejszy, kto rządzi na boisku , kto kogo podporządkuje.Oczywiście nie było tak,że arbiter zapomniał ,że ma gwizdek,że mu się kartki gdzieś zapodziały, ale czynił z tych narzędzi użytek raczej oszczędny. Czyli można prowadzić zawodny bez wywierania presji, bez zastraszania ,że pokazywania swej przemocy.Szkoda,ze Szymon znajduje tak niewielu naśladowców.

Faktem jest ,że zespół Śląska wyszedł wczoraj na boisku po remis ,ale cel osiągnął bardziej wskutek nieporadności zawodników Legii, niż własnych zasług.
Wczoraj jak w soczewce skumulowały się błędy jakie Legia popełnia , nie od wczoraj, w grze ofensywnej , które skutkują nieskutecznością strzelecką i wynikową.
Jest tego bez liku i wymienię tylko te najbardziej rzucające się w oczy, bez ich szczegółowego omawiania.
1.Nasz zespół za wolno przechodzi z obrony do ataku, w tym zwłaszcza szwankuje wejście w rejon pola karnego rywali .
2.Zbyt rzadko nasi zawodnicy grają prostopadłe piłki do przodu i na dobieg.
3. Generalnie nie gramy szybką piłką bez przyjęcia,brakuje przyśpieszenia biegowego, nie zmieniamy pozycji, brakuje wyjść za plecy , na wolne pole, zmian kierunku natarcia czyli elementu zaskoczenia.
4.Nasi gracze ofensywni ,a wczoraj głównie Pekhart zamiast walczyć z obrońcami w ich polu karnym uciekają przed ścisłym kryciem z pola karnego w inne rejony boiska. Wczoraj za to pójście na łatwiznę Feio słusznie zdjął Czecha z boiska ,ale czemu zamienił go na Rosołka ? Smile.
5.Nasi zawodnicy w pobliżu bramki rywali szukają tzw. czystych pozycji do oddania strzału, zamiast strzelać natychmiast po wejściu w posiadanie piłki . Toż to u nas nie ma gwiazd światowego formatu ani wśród obrońców, ani bramkarzy i często wystarczy tylko trafić piłką w bramkę.
6. Brakuje włączania się w akcje ofensywne bocznych środkowych obrońców , co wczoraj miało miejsce tylko raz kiedy to takie wejście Pankova w 64' wprowadziło zamieszanie w szeregi rywali.
7. Niewykorzystujemy indywidualnych umiejętności technicznych co jest udziałem kilku graczy, głównie Guala, Kapustki , Elitima do wygrywania pojedynków jeden na jednego i dezorganizacji obrony strefowej rywali.
8. Aż razi niedokładność, brak precyzji przy tzw. końcowym podaniu, dograniu.
9.Brak elementów zaskoczenia przy jednoczesnym braku wypracowanych schematów.Gramy przewidywalnie ,ale nie dla siebie ,lecz dla przeciwnika.
10.Mamy problemy z przechwytywaniem tzw. "drugich piłek " i błyskawicznym ponawianiem ataków..
11. Tak jak wczoraj zbyt pasywnie i opieszale reagujemy na sporadyczne akcje ofensywne rywali , dając im się rozwinąć i "odetchnąć " obronie , zamiast stosować permanentny nacisk.
12. Nie potrafimy zmusić obrońców do popełnienia błędów, ale też nie wykorzystujemy ich niedokładności i potknięć.
13.Nie umiemy grać atakiem pozycyjnym , bo ani nie wychodzi nam stworzenie przewagi liczebnej w wybranej strefie boiska , ani nie potrafimy grać po obwodzie po to aby wytwarzać luki pomiędzy strefami i je wykorzystywać.
14. Większość naszych zawodników ma poważne braki w technice strzału i nawet kiedy mają moment na oddanie strzału to trafienie w bramkę przerasta ich możliwości i umiejętności.
15. Niestety ,ale skala talentu naszych zawodników nie jest wysoka , bo to co z niej wynika, jak np. antycypacja, to że piłka sama szuka zawodnika, intuicyjny wybór trafnego zagrania,korzystnego rozwiązania sytuacji - ich przerasta.
16. Brakuje nam dynamiki, szybkości w podejmowaniu decyzji i podjęcia ryzyka, w tym podejmujemy ataki zbyt małą ilością zawodników.
Pozornie wydaje się ,że skoro tyle jest niedoróbek , niedomagań - to jest przestrzeń na ich poprawę , naprawę , uzdatnienie i tym samym na lepsze wyniki. Mnóstwo przysłów wielu narodów opartych jest na wierze,że praca musi przynieść korzystne efekty. I tak zdaje się mówić trener Feio ,ale ja obawiam się,że zbyt wielu naszych zawodników napotkało barierę rozwojową i walnęło w sufit, że ich potencjał rozwojowy jest mikry,że nie wiem ile by nie pracowali to już lepsi nie będą. I ja to nazywam gorzkim ,ale optymizmem - konstatując,że może być gorzej.

2.
5poniedziałek, 22, kwiecień 2024 11:57
CTP
A ja nie mam aż tak negatywnej opinii o tym meczu. Zgadzam się, że z przodu była nędza z biedą ale za to było widać ewidentną poprawę w defensywie. Śląsk tak właściwie pograł sobie tylko przez pierwsze kilka minut. Esposito praktycznie wyłączony a Klimala głównie faulował. Bardzo dobry mecz Pankova, zarówno w defensywie jak i przy kreowaniu naszych sytuacji. Dobry mecz Augustyniaka i, o dziwo, nieźle w defensywie zagrał też Kun. Gorzej za to zagrał Kapuadi - w ofensywie praktycznie nie istniał, jego wrzutki w pole karne wołały o pomstę do nieba a w defensywie parę razy też o mały włos nie został ograny przez wrocławian. Zmiana na Ribeiro w końcówce meczu może oznaczać, że ze Stalą możemy zobaczyć Portugalczyka od początku. Bardzo słaby mecz Kapustki - spowalniał grę i sprawiał wrażenie, jakby myślami był gdzieś kompletnie w innym miejscu. Słaby Kapuadi i słaby Kapustka spowodowali, że nasze akcje szły głównie prawą stroną. Odnoszę wrażenia, że Bartek nie jest jeszcze gotowy na grę od pierwszych minut i nie wiem, czy nie lepszym wariantem byłby powrót do 3-5-2 z Celhaką na pozycji nr 6.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1