A+ A A-
  • Zbyszek
O tym,że piłka nożna jest dla wszystkich. Jak by to nie zabrzmiało piłka nożna jest częścią kultury. Najprostsza definicja kultury głosi,że nie jest ona naturą, tylko tym co wytwarza człowiek czyli homo sapiens.Kiedy obserwujemy niesamowity rozwój, wręcz ekspansję futbolu , zwłaszcza w mediach to przecież nie zaszedłby on tak daleko, gdyby został sprowadzony do prymitywnego kopania piłeczki.Na dodatek nie jest to całkiem naturalne, gdyż człowiek sprawniej posługuje się rękami niż nogami.Ci, którzy mówią o piłce w kategoriach : kopnął., podał, odebrał, strzelił, obronił itp. widzą tylko zewnętrzna powłokę, nie dostrzegając głębi.A piłka nożna to przecież ( podaję tylko hasłowo) : :Najbardziej łatwa, prosta w swych regułach i ogólnie dostępna gra. Futbol jest funkcją jednej z najbardziej naturalnych form ruchu,a mianowicie biegu. Jest to najbardziej demokratyczny i egalitarny sport. Dostępny dla wszystkich, bez względu na rasę, wyznanie czy warunki fizyczne. Piłka nożna jest nie tylko łatwa w uprawianiu,ale i w odbiorze.I to bez względu na poziom intelektualny odbiorców.Jednocześnie jest to gra skomplikowana z ogromną ilością wariantów i rozwiązań, której jedną z cech jest przypadkowość. Te cechy piłki sprawiają,że wszyscy postronni obserwatorzy, w równym stopniu mogą mieć rację i mylić się.Każdy może przewidzieć wynik meczu,ale i każdy może się pomylić. Człowiek szuka prawdy i w piłce , w sporcie ją znajduje, gdyż wszystko zależy od uczestników.Nic nie jest im dane. Futbol jest sportem kolektywnym i żaden sport indywidualny nie jest w stanie równać się z nią skalą zainteresowania społecznego.Także z tego powodu ,że jest to sport nowoczesny, który najbardziej i najprędzej rozwinął się w krajach, które wkroczyły na drogę kapitalistycznej industrializacji. W piłce występują procesy identyfikacji z wybitnymi piłkarzami i każdy może sobie przypisać określone umiejętności i zasługi.Kibice bowiem całkowicie utożsamiają się ze swoją drużyną. Piłka daje nadzieje na bycie lepszym i kibic buduje swoje przywiązanie do drużyny jako lepszej w opozycji do rywali jako gorszych.Na co duży wpływ ma fakt, iż w piłce dochodzi do bezpośredniej walki na zasadzie kto kogo pokona.Ludzie chcą oglądać walki i chcą w nich uczestniczyć. No i chyba najważniejsze : piłka nożna jest wspaniałym widowiskiem. Żaden reżyser, żaden teatr nie stworzy tak wspaniałego przedstawienia, gdyż jest ono niepowtarzalne. Dlatego ja piszę głównie dla tych , którzy widzą piękno futbolu, jego głęboki sens środowiskowy,społeczny , patriotyczny i kulturotwórczy.Sprowadzanie futbolu do afer, kiboli mało mnie obchodzi i interesuje. Kto tych zalet futbolu nie dostrzega, niech nie czyta. O tym,że trenera Wisły Płock pamiętamy z Legii. Kibu Vicuna pracował w Legii jako asystent Jana Urbana w latach 2007-2010 oraz 2012-2013.Dopiero w wieku 47 lat zaczął samodzielna pracę , najpierw na Litwie, a potem w Wiśle Płock. Nawiązując do części 1 komentarza to Vicuna wydaje się być swego rodzaju filozofem futbolu.Oto kilka jego myśli wybranych z wywiadu z Mariuszem Bielskim. Nie zgadza się on z takim preferowanym przez władze wielu klubów stawianiem na młodzież.W jego rozumowaniu wiek schodzi na dalszy plan. Stawiać trzeba na tych, którzy więcej dają drużynie. Uważa,że wszystkie zajęcia musza być zaplanowane. Pozwala to na kontrolę tego do czego się dąży.Aby zapewnić rozwój trzeba stopniowo budować,a tego bez przewidywania celu nie da się osiągnąć. Jego zdaniem trenerzy, którzy mówią ,że stawiają styl ponad wyniki krygują się ,albo usprawiedliwiają.Wyniki bowiem są najważniejsze. Oczywiście chciałoby się narzucić przeciwnikom swoje warunki gry, ale z reguły on temu się nie podporządkuje.Bowiem to nie styl preferowany przez trenera się liczy, lecz styl na który stać drużynę.Czy ma do niego właściwych wykonawców ?.On sam chce preferować atak pozycyjny i pod tym kątem przygotowuje zespół. Ma swoje specyficzne,ale moim zdaniem bardzo rozumne i trafne spojrzenie na przygotowanie fizyczne zawodników w naszej lidze.Jego zdaniem jest to wręcz niebezpieczna i szkodliwa obsesja. Temu zagadnieniu poświęcę jeden z najbliższych felietonów. Twierdzi,że nie ma jednego uniwersalnego modelu pozwalającego na osiągnięcie wysokiego poziomu gry. Grzechem polskiej piłki jest jej statyczność. model bowiem musi być żywy, trzeba wymyślać koncepcje,ale i umieć je zmieniać.Nie na gorsze,ale na lepsze.Powiada on ,że taki model musi być progresywny w dwóch aspektach. Po pierwsze - powinien ewoluować z upływem czasu, aby odpowiadał trendom, potrzebom i możliwościom drużyn. Po drugie - powinien zmieniać się i rozwijać zależnie od grupy z jaką się pracuje. Każdy model wymaga wyszkolonych wykonawców. W jego mniemaniu w Polsce w latach 70-tych i na początku 80-tych ukształtowano u zawodników samodzielność w podejmowaniu decyzji. Obecnie to zanikło. Podał przykład,że np w Osasunie kiedy brano zawodników z rezerw to żaden nie miał problemów adaptacyjnych, gdyż mieli już wcześniej wyćwiczone podejmowanie decyzji. Zapytany o porównanie dziennikarzy polskich i hiszpańskich powiedział : " "Wydaje mi się,że hiszpańscy są bardziej konstruktywni. Chyba mają większą wiedzę, więcej z niej rozumieją,ale przede wszystkim mają większy szacunek , kiedy komentują cokolwiek". O tym,że trener musi umieć się dostosować. W czasie przerwy zimowej w mediach spokojnie nie było. Zwłaszcza niejaka Iza Koprowniak prowadziła wręcz nieprzyzwoitą akcję dezawuowania trenera Sa Pinto tylko dlatego,że odsunął on od składu kilku zawodników, a zwłaszcza męża jej koleżanki. W jej tekstach czuć taką chcicę,aby Sa Pinto się nie udało.a wtedy jej będzie na wierzchu. Tylko,że tacy jak ona jednocześnie narzekają,że trenerzy w naszych klubach pracują krótko. Z tego faktu władze klubów nie wyciągają żadnych praktycznych wniosków.Trener przychodzi ,odchodzi i taka jest naturalna kolej rzeczy. To klub musi trwać. Koprowniak w tym kontekście przypomina,że prezes Mioduski rok temu mówił to samo o Jozaku co teraz o Sa Pinto. Lepiej by myślał, niż marzył. Realia w jakich funkcjonują kluby powinny implikować dwa nieco odmienne stany rzeczy.A mianowicie trener ,aby ponosił pełną odpowiedzialność za wynik musi mieć niezbędną samodzielność,ale z drugiej strony władze klubów,a zwłaszcza właściciel muszą prowadzić taką politykę kadrową i finansową,aby po odejściu trenera nie została spalona ziemia.Takie podejście do sprawy musi zakładać,że trener musi się dostosować do warunków w jakich przyszło mu pracować,a jednocześnie jego podwładni czyli sztab szkoleniowy i zawodnicy muszą przystosować się do jego stylu zarządzania.Bowiem wbrew temu co wydaje się wielu dziennikarzom nie ma jednego, jedynego stylu kierowania. Taki styl nie tylko musi odznaczać się skutecznością,ale też odpowiadać cechom charakteru zarządzającego. Generalnie wyróżnia się 3 style kierowania ; demokratyczny, autokratyczny i pośredni zwany socjologicznym. Styl demokratyczny zakłada współudział podwładnych w podejmowaniu decyzji i sprawdza się w grupach zintegrowanych, zbliżonych społęcznościowo i daje najlepsze wyniki, gdy trzeba zrobić coś extra.Styl autokratyczny polega z grubsza na przygotowaniu podwładnych do wykonania zadań, stawianiu im celów oraz kontroli jakości ich realizacji. Sprawdza się w dziedzinach w których potrzebna jest codzienna żmudna praca np w produkcji czy w handlu. Wygląda na to,że Sa Pinto jest autokratą.Ja, który za wzór trenera uważam SAFa, który też był autokratą nie widzę w tym nic zdrożnego. Mało tego uważam,że w piłce nożnej,a pewno i w całym sporcie wyczynowym styl demokratyczny nie zdaje egzaminu.Bowiem grupa dorosłych ludzi , różniąca się pochodzeniem, językiem, inteligencją, mentalnością , kulturą itp.nie jest w stanie sama wypracować jednakowej metody postępowania.Ona musi zostać podporządkowana jednej, narzuconej, przewodniej myśli.Nie można tej myśli sprowadzać tylko do formalnej dyscypliny,ale i do tego co się nazywa uświadomiona koniecznością,albo obowiązkiem. Czyli Sa Pinto postępuje właściwie. Jednocześnie jednak władze klubu nie mogą zamykać oczu na jego krytykę. Ja mam kolegę mieszkającego od wielu lat w Grenoble we Francji i poprosiłem go, jak tylko Sa PInto był przymierzany do pracy w Legii,aby mi przekazał z archiwum prasy belgijskiej co o nim pisano.Nie były to peany.Zarzucano mu,że chce sprowadzać do klubu tylko Portugalczyków,że oni stanowią grupę wybrańców,że zawodnicy innych nacji, w tym Belgowie są ledwo tolerowani,że trener w zasadzie tworzy ze sztabu i drużyny wyizolowaną i zamkniętą od reszty część,że nie współpracuje z władzami,ani z II zespołem,że obraża trenerów innych drużyn i sędziów. U nas z lubością dziennikarze wrogo do niego nastawieni cytowali słowa wiceprezesa Standardu Liege, który mówił,że z Sa Pinto musieli się rozstać, bo wrogo nastawiał wobec klubu otocznie zewnętrzne,tak,że rywale i sędziowie starali się klub upokorzyć.U nas nikogo wobec Legii nie trzeba negatywnie motywować Smile.Tylko,że ten wiceprezes powiedział te słowa w sytuacji, w której ci sami dziennikarze wcześniej krytykujący Sa Pinto zarzucili władzom ,że pozbyły się tak wspaniałego trenera. A było to pod koniec października 2018 kiedy Standard zdobył tylko 13 punktów i był pod koniec tabeli. Czyli pewne rzeczy najpierw przeszkadzały, a potem przestały, były wadami,a stały się zaletami. Nic nowego, od dawna wiadomo,że łaska pismacza na pstrym koni jeździ.Lecz mając powszechną wiedzę,że nie ma nic stałego, poza śmiercią, na tym świecie oraz znając przeszłość nie można dopuścić,aby jego ewentualne odejście stało się nadmiernie kosztownym.Chodzi tu głownie o zawodników. Przypomnijmy z nieodległego czasu,że dla Hasiego sprowadzono znakomitego VOO, solidnego Moulina i Langila. Trener awansował do LM,ale za rok odejście VOO było dla Legii katastrofą.Trenerowi Magierze sprowadzono Mączyńskiego, Pasquato,Necida i Chukwu, więc odejście trenera w personaliach niewiele zmieniło.Trenerowi Jozakowi sprowadzono Antolicza, Eduardo,Kwietniewskiego,Remyego, Vesovicza , Philippsa i Cafu.Trener Klafuricz dostał Carlitosa, Kante, Kulenovicza i Wieteskę. Natomiast Sa Pinto : Martinsa, Agrę, Rochę i Medeirosa. W ten sposób Legia stałą się portugalska, gdyż w naszych barwach gra 6 zawodników z tego kraju. Mamy więc do czynienia z sytuacją w której właściciel podporządkował się władzy trenera licząc jak zwykle,że ten będzie zbawcą sportowym i finansowym klubu. Oby tym razem się nie zawiódł. O tym,że Sa Pinto jest zdecydowany i samodzielny w podejmowaniu decyzji kadrowych. Każdy kto w czasie przerwy zimowej czytał wypowiedzi naszych zawodników mógł łacno dojść do wniosku,że wypowiadający się czuli się pewniakami do gry.Szczególnie Cierzniak miał przekonanie,że wygrał rywalizację z Majeckim i po 3 latach wreszcie będzie numerem 1 . Stwierdził nawet,że jego pewne ręce gwarantują Legii bezpieczeństwo. A tu Sa Pinto wybrał tego młodszego, który jak jesienią zastąpił Cierzniaka to nie zawodził.Kolejnym był Carlitos, który odgrażał się,że wiosną wreszcie pokaże na co go stać. Wygląda na to,ze może pokaże,ale nie u nas.Mimo,że jeszcze formalnie nie odszedł został przez trenera skreślony. Przypomina to sytuację Radovicza sprzed 4 lat. Też chciał się pożegnać meczem, a został na trybunach. Czy Sa Pinto jest tylko twardy czy już bezwzględny?. Z młodszej generacji o gotowości do gry i wysokiej formie meldowali Wieteska i Stolarski. Zwłaszcza ten pierwszy opowiadał jak dobrze czuje się w schematach obronnych ćwiczonych w okresie przygotowań.Obaj wylądowali na trybunach. No i spore zaskoczenia,a mianowicie wydawało się ,że trener na Kucharczyku postawił krzyżyk i zawodnik dostał zgodę na odejście,a tu nie tylko został,ale i gra.Tylko,że pozycja inna od zajmowanej od lat. Przypomnijmy,że Kucharczyk przyszedł do Legii w 2010 roku jako środkowy, bramkostrzelny napastnik ze Świtu Nowy Dwór Maz.I nawet w paru meczach na tej pozycji zagrał.Trener Skorża uznał,że będzie bardziej przydatny na skrzydle i aż do ubiegłej jesieni robił za lewo lub prawoskrzydłowego. Teraz Sa Pinto wycofał go na pozycję prawego obrońcy.Ja się z tej przemiany nie wyśmiewam tylko zastanawiam się czy wiek 28 lat jest na nią akurat akuratny.A się nie śmieję, gdyż pamiętam identyczną zmianę pozycji sprzed 53 lat, której dostąpił Władysław Stachurski za trenera Vejvody. Stachurski trafił do Legii jako młody, zdolny w 1964 roku w wieku 19 lat i przez prawie 2 lata zasadniczej służby wojskowej nie grał w I składzie.Dopiero w czerwcu 1966 roku zadebiutował jako prawoskrzydłowy w meczu z Wisłą.Kiedy nastał Vejvoda po paru treningach uznał,że jest za wolny na skrzydło ,ale akuratny na prawego obrońcę.I na tej pozycji odnosił wielkie sukcesy z Legią i przez 2 lata z reprezentacją. Tylko,że Władek był 7 lat młodszy. Choć z drugiej strony to może dla Kucharczyka z jego ogromną wydolnością jest to ta właściwa pozycja. O tym,że czekamy na nową jakość w grze ofensywnej naszej drużyny. Wszyscy parający się zawodowo analizą gry w piłkę nożną przyznają,że wyuczenie, wyszkolenie i wyćwiczenie zachowań obronnych zawodników jest znacznie łatwiejsze niż uczynienie tego samego jeżeli idzie o atakowanie bramki rywali. Być może wynika to z mniejszej podbudowy teoretycznej gry ofensywnej.Dysponuję obszernym opracowaniem zatytułowanym " Działania zawodników podczas gry" i w nim grze obronnej poświęcone jest ze 3 razy więcej miejsca niż ofensywnej,a stwierdzenia tam podawane są traktowane jako pewniki.Pisanie o atakowaniu obarczone jest dużą dozą niepewności i w zasadzie sprowadza się do stwierdzeń,że mamy do czynienia z atakiem szybkim(kontratakiem) i atakiem pozycyjnym ,ale z podaniem konkretnych rozwiązań i ukierunkowaniem jest już gorzej. Pewien postęp przynosi publikacja prof. Talagi w ostatnim numerze "Trenera".. Inaczej mówiąc trener ćwicząc zachowania zawodników w ataku musi najbardziej liczyć na swoją wiedzę i inwencję.Być może dlatego trenerzy w większości powiadają,że zespół buduje się od tyłu. Bo jak się nie umie od przodu to czymś oczy zamydlić trzeba.Z podobną sytuacją mamy do czynienia w Legii trenowanej przez Sa Pinto. Do gry defensywnej nie można mieć większych zastrzeżeń,ale do gry ofensywnej owszem.Jest to szczególnie bolesne,gdyż naszymi rywalami nie są drużyny wysokiej klasy,a nawet można rzec,iż mocno średnie.Znawcy lubujący się w porównaniach mogą orzec,ze Sa Pinto naśladuje Mourinho w jego futbolu reaktywnym. I coś w tym jest. Tylko,że w naszym futbolu Legia powinna zdecydowanie dominować. W drużynach porównywalnej i wysokiej klasy zawodnicy starają się być tak aktywnymi w ataku,aby swoimi boiskowymi działaniami powodować popełnianie błędów przez rywali w obronie.W naszej lidze w zasadzie gra tej umiejętności nie wymaga, gdyż przeciwnicy są na tyle piłkarsko słabi,że sami z siebie błędy popełniają. Ale,aby je wykorzystać to trzeba być w strefie ich obrony. Kiedy się nie jest to niczego się nie wykorzysta. Albo tez trzeba umieć je wykorzystać. Kiedy i tego nie ma to pozostaje właściwe próbowanie wykorzystania stałego fragmentu gry. Z jednej strony mało,ale z drugiej wystarczająco na 3 punkty Smile.