A+ A A-
  • Zbyszek
Na chwilę przejaśniało. O tym, że elastyczność w grze wynika ze sposobu kształcenia trenerów. Michael Cox w książce " Gegenpressing i tiki-taka' przyznaje, że wkładem Włochów w kształt współczesnej piłki są elastyczność, "trzeci napastnik" oraz catenaccio. Cox powtarza zdanie wybitnego trenera Marcello Lippiego " Jeśli dysponuje się inteligentnymi zawodnikami, którzy rozumieją taktykę i swobodnie czują się w różnych ustawieniach , częste zmiany mogą przynieść wielką korzyść". Tego twórczego podejścia uczeni są trenerzy włoscy w centrum treningowym w Coverciano we Florencji. Aby prowadzić zespół w serie A trzeba ukończyć liczący 550 godzin kurs i zdać egzamin. Lippi tak opisywał naukę : " Coverciano otworzyło mi oczy , zachęcając do zadawania pytań na temat wszystkiego co w piłce uważano za pewnik" . Zaś b, dyrektor Gianni Lealy stwierdził " Nie uczymy jednego systemu. Uczymy wszystkich , a następnie pokazujemy zalety i wady każdego z nich. Stawiamy na różnorodność'". Włosi w połowie lat 90-tych XX wieku stali się prekursorami wszechstronności piłkarzy pozwalających im na grę na różnych pozycjach oraz nie mieli sztywno określonego sposobu gry. Reagowali na taktykę przeciwnika w stopniu wyższym ,niż trenerzy w innych krajach , także zmieniając ustawienie w trakcie meczu . Lecz cechą charakterystyczną było dążenie do zabezpieczenia własnej bramki , również dzięki zmniejszeniu liczebnemu ataku na rzecz obrony. W tamtym czasie to Włosi wyznaczali kierunek rozwoju piłki , w którym dominował prymat wygrywania o którym Zinedine Zidane tak mówił : "Trener Lippi był dla mnie jak włącznik światła. Naciskał mnie i z miejsca wiedziałem co to znaczy pracować na coś co się liczy. Przed przyjściem do Włoch piłka nożna była dla mnie pracą, ale chodziło przede wszystkim o czerpanie radości z gry. Kiedy trafiłem do Turynu górę wzięło u mnie pragnienie zwycięstwa"' . W wielu krajach, klubach stawia się na otwartą grę, na widowisko szanując ofensywną grę , która uchodzi za cel sam w sobie. We Włoszech najważniejszy jest wynik, a cel uświęca środki. Tamtejsze drużyny wygrywały głównie dzięki taktyce , bardziej niż dzięki fantazji i polotowi. Dlatego we Włoszech piłkarz musi być w pierwszej kolejności solidny i zdyscyplinowany w wykonywaniu boiskowych zadań. Do dziś trenerzy Włoscy uchodzą za wybitnych fachowców ,o czym świadczy przykład Carlo Ancelottiego w Realu mimo ,że sama ich piłka już tak nie błyszczy jak ćwierć wieku temu. Za naśladowcę "szkoły włoskiej" z powodzeniem może uchodzić Michniewicz. Wczoraj natomiast w naszym wykonaniu mieliśmy do czynienia z antytaktyką, ale za to zwycięską. O tym, że silna psychika jest wartością. Psychika w popularnym ujęciu to jest całokształt procesów i cech psychicznych istot żywych i jest funkcją mózgu. W węższym ujęciu to specyficzna organizacja procesów i cech psychicznych charakterystycznych dla jednostki lub typowa dla grupy społecznej. Definicja jest jedna ,ale jej modeli jest wiele. Dla celów niniejszego komentarza kilka zdań poświęcę skrótowemu omówieniu na czym polega silna psychika i to na podstawie trzech bestsellerowych książek autorstwa szkockiej psychoterapeutki Amy Morina. Jej zdaniem silną psychikę można zbudować ,ale jest to proces wymagający długiej i systematycznej pracy. Według Moriny ludzie ludzie o ukształtowanej psychice charakteryzują się następującymi cechami : 1.Nie ukrywają swoich błędów, ani ich nie usprawiedliwiają. Zamiast tego uczą się na błędach. 2.Nie rozmyślają nad problemami. Zamiast tego znajdują rozwiązania problemów, bo problemy są po to ,aby je pokonywać. 3.Wolą współpracować, niż konkurować z osobami z własnego otoczenia. Nie uważają, że sukces innych umniejsza ich własne osiągnięcia. 4.Wiedzą, że zmiany , mimo ,że często uciążliwe , są niezbędne. Energię wykorzystują do twórczej adaptacji do zmian, a nie do oporu przed nimi. Są pewni, że dadzą sobie radę w zmieniającej się rzeczywistości. 5.Nie szukają na siłę uznania i niezbyt o nie dbają. Zamiast tego posiadają własną silną motywację, aby stawać się lepszymi. Wolą doskonalić umiejętności , niż się nimi popisywać. 6.Są wierni sobie m.innymi w ten sposób ,że ich słowa są zgodne z ich czynami. Cechuje ich zasadniczość i przewidywalność. 7.Nie traktują niepowodzenia jak kataklizmu czy katastrofy. Z porażek wyciągają wnioski i budują na nich swoje doświadczenie. 8.Nie dokonują wobec siebie ekspiacji , nie "karzą "' siebie za swe czyny i słowa. Przyjmują jednak i ponoszą pełną odpowiedzialność za swoje decyzje. 9.Nie ukrywają swoich wad, ale usilnie pracują nad ich wyeliminowaniem. 10.Mają świadomość, że emocje bardzo rzadko sprzyjają podejmowaniu trafnych decyzji. Starają się podejmować jak najlepsze decyzje stawiając logiczne myślenie ponad emocjami. 11.Mają o sobie dobre zdanie zarówno wtedy kiedy wygrywają jak i kiedy przegrywają. ich samoocena zależy od tego kim są, a nie co osiągają. 12.Nie obawiają się lęku, strachu i podobnych stanów. Stawiają czoła obawom nie po to, aby cokolwiek udowadniać innym ,ale sobie. 13.Nie szukają wymówek , tanich usprawiedliwień , unikania trudnych decyzji ,ale śmiało stawiają im czoła. Zachowania bezproduktywne, nieefektywne są im obce. 14.Nie twierdzą ,że mają czegoś za mało ,ale że mają wszystkiego za dużo. Nie są roszczeniowi i potrafią okazać wdzięczność. 15.Cechuje ich optymizm i pozytywne myślenie. Nie pozwalają jednak na to ,aby ich pozytywizm wpływał na ocenę rzeczywistości . Są realistami. Każdy z podanych powyżej punktów wymaga oddzielnego omówienia w kontekście chociażby drużyny Legii, ale pozostawiam te tematy do samodzielnej przeróbki PT Czytelnikom. Na marginesie zauważę tylko ,że wiele lat temu ludzi, w tym piłkarzy ,o silnej psychice było znacznie więcej, co pewnikiem było efektem trudniejszych warunków , które hartowały ludzi. Dziś cieplarniane warunki i nadopiekuńczość niszczą psychikę czyniąc ludzi mimozami. O tym, że klub nasz wymaga przebudowy organizacyjnej i funkcjonalnej. Swego czasu w dyskusji z Dalkubem zawarłem uwagę, że klub taki jak Legia wymaga przebudowy organizacyjnej , bo obecna hamuje rozwój. Z tego co się słyszy to Jacek Zieliński jest tego samego zdania i podejmuje konkretne decyzje ,aby ten niekorzystny stan zmienić. Zaczyna od Akademii , której problemem jest odległość od szkół i trenerów oraz niefunkcjonalny model szkoleniowy. Zadaniem Akademii nie jest uprawianie kultury fizycznej młodzieży ,ale szkolenie talentów do piłki wyczynowej. I tu czynnikiem sprawczym jest selekcja. Z faktu, że pewno ponad 90 % szkolonych nie zaistnieje w dorosłej piłce trzeba wyciągnąć wnioski chociażby w zakresie zapewnienia nauki w szkole na przyzwoitym poziomie. Zaś trenerzy muszą być do dyspozycji stale ,a nie na przyjezdne po 2-3 godziny dziennie. Z tego co wiemy to do Legii ma trafić b, Dyrektor Akademii Lecha , który wie "jak to się robi" w naszych warunkach. Chodzi też o to ,aby Akademia był autonomiczną jednostką rozliczaną za efekty ,a nie za trwanie. W ogóle struktura szkoleniowo-organizacyjna Legii rozmywała odpowiedzialność przez stworzenie piramidy, w której procesy oddolne miały decydować o sukcesie klubu jako całości. Jest to podejście błędne co widać na przykładzie I i II drużyny. Twierdzenie, że II zespół ma być zapleczem dla I drużyny jest nielogiczne i śmieszne. I drużyna ma być nie tylko na samej górze ,ale musi stać się samoistnym celem. Oznacza to ,że nie powinno być żadnego "ogrywania się " tzw. młodzieży w drugim zespole, bo gra w III lidze to degradacja ,a nie rozwój . Do I drużyny mają trafiać najlepsi zawodnicy ,a do drugiej ci, którzy się do gry w I drużynie nie nadają. Można ewentualnie zawodników , którzy są pomiędzy czyli za dobrzy na III ligę ,a za słabi na ESę wypożyczać ,ale tylko do klubów ESy lub I ligi. W obecnym czasie konieczne jest wyczyszczenie kadry I drużyny z zawodników za słabych na grę o Tytuły oraz graczy nieperspektywicznych. Nadmiar marnych kopaczy osłabia drużynę ,a nie ją wzmacnia. O tym, że Runjaicz zostanie trenerem Legii przestaje być tajemnicą. Żartobliwie napiszę, że po poprzednim meczu zarzuciłem kierownictwu Legii ,że nie ceni czasu , a wręcz go marnuje i jak na moje wezwanie Smile do Stolicy w niedzielę 01.05.zjechał Runjaicz. Z tego co wiadomo to nadal negocjacje z nim trwają i nie chodzi wyłącznie o pieniądze, ale o skład sztabu oraz o jego wpływ na transfery. W moim przekonaniu Legia jest klubem o tak mocnej pozycji ,że Dyrektor Sportowy powinien mieć wreszcie wpływ na kształt sztabu ,aby chociaż próbować wychować następcę. Poważnie i profesjonalnie trzeba myśleć o przyszłości w kontekście zespołu. Drużyna musi być stale wzmacniana ,a nie tylko uzupełniana. Lecz do tego procesu niezbędne jest ustalenie systemu gry , czy stałego jak w większości krajów czy tzw. elastycznego jak we Włoszech , o czym napisałem na początku. A więc czy potrzeba graczy wszechstronnych i mobilnych czy bardzo dobrych na swoich pozycjach. Musimy sobie jasno powiedzieć, że tzw. model polegający na posiadaniu co najmniej dwóch równorzędnych zawodników na każdą pozycję jest fałszywy. Ta brednia to wymysł obrotnych agentów. Drużyna musi mieć stały , skrystalizowany skład , którym gra i wygrywa. Pozostali stają się z natury rzeczy rezerwowymi , którzy muszą czekać na swoją szansę. W większości poważnych klubów trener I zespołu pracuje wyłącznie z wyselekcjonowaną kadrą meczową, a reszta trenuje na innych zasadach. W drużynie musi być zachowana równowaga ,ale nie na zasadzie egalitaryzmu ,ale hierarchii. Akurat w tym zakresie Vukovicz się dobrze odnajduje. O tym, że wczorajsze spotkanie Legii z Górnikiem było smutnym oglądem dawnego splendoru w kontekście obecnej pozycji obu klubów w tabeli ,ale sam mecz był radosny. Wywodzę się z tego pokolenia dla którego pojedynki Legii z Górnikiem posiadały wielki ciężar gatunkowy, oraz odbywały się w atmosferze święta i wielkiego wydarzenia . Dziś kluby skarlały ,a i media atmosfery nie tworzą. W naszej zapyziałej krainie dziennikarzom żaden mecze to pisania potrzebne nie są, oni tworzą swój własny świat skądinąd racjonalny , bo nie liczą się wcześniejsze zasługi , lecz obecne dokonania. Mimo tej konstatacji tęsknota i smutek mnie ogarnia na wspomnienie tamtych czasów. W latach 60-tych i 70-tych spotkania Legii z Górnikiem kreowały wielkie gwiazdy , bohaterów stadionów. Polska piłka klubowa mocno liczyła się w Europie , a jej wybitnymi ambasadorami były wymienione kluby. I tu uczynię znaczącą dygresję o tym, że w tamtych latach system szkoleniowo -selekcyjny eliminował słabeuszy, a na placu boju pozostawiał indywidualności. Polska piłka nie była gospodarką niedoboru ,ale bogactwa. Prawie każdy zawodnik i Legii i Górnika to była uznana gwiazda świecąca własnym blaskiem. Wczoraj taką gwiazdą, lecz w stanie zaniku , był tylko "Poldi" . W naszym zespole wyróżnia się Josue, ale wobec tamtejszych asów mógłby stać, ale z oddali. Tego anturażu wielkości w obsadzie się nie zniweluje, ale wczoraj piłkarze obu drużyn postanowili dać chociaż widowisko co się zowie. Nie są gwiazdami ,ale zagrali widowiskowo, zagrali pokazowo. Nie dają rady dorównać dawnym sławom klasą to chociaż dali spektakl. Szkoda tylko ,że na widowni było tylko niewiele ponad 16 tys. widzów. O tym, że zachowawczość ma swoje plusy dodatnie . Trener Vukovicz w pracy z naszym zespołem postawił na sprawdzone rozwiązania, zarówno w ustawieniu taktycznym jak i w doborze personalnym i w tym sensie jest trenerem pragmatycznym. Można mieć odmienne zdanie ,ale trudno odmówić Vukoviczowi racjonalizmu , który sprowadza się do tego, że on uznał, że jego jedynym zadaniem jest uchronienie Legii przed spadkiem. Lecz w moim przekonaniu przestał on nad tym procesem panować. Legia , niezależnie od wyników , grała w taki samym ustawieniu i przewidywalnym składzie personalnym. Trener obawiał się, że zmiany w tym obszarze mogą okazać się zgubne , pomimo tego ,że obiektywnie były takie potrzeby , bo Legia traciła bezcenne punkty. Ten strach ,że coś się spieprzy ma wielkie oczy , bo tak jak wczoraj nie tylko my błądzimy ,ale nasi rywale nawet jeszcze bardziej. Okazało się, że warto uwierzyć, że to zawodnicy grają i że zachowawczość może eksplodować. O tym ,że z obrony Legii i Górnika został tylko nazwa. Opis przebiegu meczu dokonany przez Gawina jest w sam raz, ale ni byłbym sobą gdybym go nie uzupełnił. Wydaje się ,że tym razem nasz sztab poprawnie rozszyfrował i w miarę skutecznie wykorzystał pozorny kreacjonizm , a w istocie schematyzm w grze Górnika . Zespół Górnika zagrał wysoką obroną co przy grze "trójką" z tyłu bywa samobójcze. Można grać w ten sposób, ale obrońcy muszą być bardziej zwrotni i szybsi, niż ci, którymi Górnik dysponuje. Nasz zespół , a głównie Josue przeciwko tak ustawionej obronie, grał długą piłką , pomiędzy i za plecy obrońców rywali. Niestety nasi zawodnicy nie potrafili szanować piłki poprzez utrzymywanie się przy niej, za dużo było u nas szybkich podań , które były tak samo trudne dla rywali , jak i wielce ryzykowne dla nas. To po naszych stratach zawodnicy Górnika inicjowali oskrzydlające ataki , głównie lewą stroną ( Cholewiak) i dośrodkowywali w nasze pole karne. Tym razem nasz zespół potrafił wykorzystać te momenty kiedy piłka był w bliskości bramki rywali do włączenia się do akcji ofensywnych większej ilości naszych zawodników zmuszając rywali do błędów. Zadziwiający z punktu widzenia organizacji gry był brak wzajemnej asekuracji i brak współdziałania obrońców w drużynie Górnika zarówno pomiędzy sobą jak i drugą linią. Indywidualnie to w wygraniu meczu mieliśmy pomocników w Janickim i Janzie, natomiast rywale mieli takiego pomagiera w Johanssonie. Ubolewam nad faktem ,że nie wyciągamy wniosków z błędnej organizacji obrony przed rzutami rożnymi. Słonia można nauczyć tańczyć, a naszych graczy nie można nauczyć bronić się przed "rogami "rywali . Uznanym za skuteczny sposób jest obrona strefowa , która broni od od piłki. Mimo utraty goli trener organizacji obrony nie zmienia czyli sam nadaje się do wymiany, O tym, że młody sędzia Łukasz Kuźma jest bardzo dobre wyszkolony, jest świetnie przygotowany fizycznie , był zawsze blisko akcji, nie dawał się nabierać na kaskaderskie upadki oraz z wyczuciem stosował przywilej korzyści. Do bardzo wysokiej oceny jego występu więcej argumentów nie potrzeba.,