A+ A A-

Pogoń - Legia 3-4: Waleczne serca

W środowy wieczór w Szczecinie rozegrano zaległy mecz szóstej kolejki Ekstraklasy. W nim Legia weszła w tryb pucharowy, demonstrując styl znany z meczów kwalifikacyjnych do Ligi Konferencji. W emocjonującej rywalizacji nasza drużyna pokonała Pogoń, mimo konieczności gry w osłabieniu przez całą drugą połowę meczu. Bramkowym łupem podzielili się Pekhart, Wszołek, Elitim i Kapuadi.

 

Trener Runjaić postawił na drużynę w składzie: Tobiasz – Jędrzejczyk, Kapuadi, Ribeiro – Wszołek, Slisz, Elitim, Kun – Josué, Pekhart, Muçi. Jedenastka gospodarzy wyglądała następująco: Cojocaru – Wahlqvist, Zech, Malec, Koutris – Ulvestad, Kurzawa – Biczachczjan, Gorgon, Grosicki – Koulouris.

W 4. minucie Muçi uniknął spalonego i znalazł się w polu karnym. Albańczyk usiłował wystawić piłkę Pekhartowi, ale czeski napastnik został uprzedzony przez jednego z rywali. W 11. minucie Wszołek podał płasko do Muçiego, który uderzył celnie, jednak zbyt lekko i Cojocaru złapał piłkę. W 15. minucie dużo miejsca w polu karnym Legii miał Ulvestad. Skończyło się rzutem rożnym. W 23. minucie Wszołek nie trafił głową w bramkę po wrzutce od Josué. W 27. Slisz uderzył niecelnie zza pola karnego. W 29. minucie Pogoń objęła prowadzenie. Gospodarze wyprowadzili szybki atak, który z pola karnego sfinalizował Grosicki. Legia wyrównała w 33. minucie. Wszołek dośrodkował na głowę Pekharta, który głową umieścił piłkę w bramce. W 35. minucie Cojocaru odbił piłkę po kolejnym strzale Pekharta. W 42. minucie żółtą kartką upomniany został Kapuadi. W 43. minucie Ulvestad nie trafił głową w bramkę po dośrodkowaniu Grosickiego z rzutu rożnego. Minutę później  Tobiasz odbił piłkę po strzale Biczachczjana. Po tej sytuacji sędzia Musiał pokazał Jędrzejczykowi żółtą kartkę ze starcie z Koulourisem na środku boiska. Niestety po analizie VAR arbiter zmienił zdanie i Jędrzejczyk musiał opuścić boisko z czerwoną kartką.

Do przerwy było 1:1. Legia sprawiała lepsze wrażenie, ale zdarzenie z końcówki pierwszej połowy mocno skomplikowało sytuację naszej drużyny.

W drugiej połowie na boisku zameldował się Burch. W szatni pozostał Muçi. Pogoń zdecydowanie zaatakowała. Dobrą okazję miał Wahlqvist, ale Tobiasz dobrze interweniował. W 50. minucie błąd popełnił Josué, który stracił piłkę w starciu z Gorgonem. W polu karnym znalazł się Koulouris, uderzył w długi róg i Pogoń prowadziła 2:1. W 54. minucie świetną okazję do wyrównania miał Wszołek, jednak nie trafił w bramkę po wymanewrowaniu obrony Pogoni. W 63. minucie Gual zastąpił Pekharta. W 66. minucie właśnie Gual nie trafił w bramkę po podaniu Ribeiro, a za chwilę precyzji zabrakło Sliszowi. Kolejny atak Legii strzałem zakończył Wszołek, jednak piłka wyszła na rzut rożny. W 69. minucie Legia dopięła swego. Kun dośrodkował z lewej strony boiska, Wszołek uderzył głową i skutecznie przelobował bramkarza Pogoni. Było 2:2. W 71. minucie Pogoń odzyskała prowadzenie. Po rzucie rożnym z powietrza zza pola karnego celnie uderzył Biczachczjan. W 77. minucie Çelhaka, Dias i Rosołek zastąpili Kuna, Josué i Slisza. W 78. minucie Elitim wyłuskał piłkę na połowie Pogoni, uderzył zza pola karnego i doprowadził do wyrównania. W 84. minucie Legia wreszcie objęła prowadzenie. Elitim wrzucił piłkę z rzutu wolnego na głowę Kapuadiego, który nie dał szans bramkarzowi. W drugiej minucie doliczonego czasu gry szansę na bramkę miał Gual, niestety chybił. Pogoń nie zdołała już zagrozić bramce Legii.

W tym meczu było wszystko. Przez wiele minut Legia grała efektownie, ale nieskutecznie. Kontrowersyjne zdarzenie z udziałem Jędrzejczyka i łatwość, z jaką Pogoń strzelała gole (kontra, przechwyt, stały fragment) zdawały się zapowiadać potężny wybuch frustracji w naszym obozie po końcowym gwizdku sędziego. Wtedy jednak Legia pokazała hart ducha i piłkarską jakość, wyszarpując w Szczecinie trzy punkty. Warto odnotować pokaz kunsztu Elitima, ale też pierwsze trafienie Kapuadiego i udany debiut Burcha.

Legia w tej rundzie dostarcza nam mnóstwa emocji, radości i satysfakcji. Czekamy na ciąg dalszy w niedzielny wieczór w meczu przeciw Jagiellonii w Białymstoku.

Dyskusja (7)
1środa, 27, wrzesień 2023 23:29
Senator
Przed meczem rozmawiałem z synem i powiedziałem ze Pogoń nabiera wiatru i szkoda ze nie graliśmy w pierwotnym terminie bo wtedy byli słabi . Syn odpowiedział , tata wygramy , spoko.
Panowie pierwsze co się rzuca w oczy i to czuć na odległość mamy DRUŻYNĘ . Drużynę w której jest duch solidarności , zrozumienia . To przekłada się na zaangażowanie , walkę i zwycięstwa .
I druga sprawa którą podkreślałem zawsze , przygotowanie fizyczne . Jest jest gra . Nie ma pary nie ma kozaków . My tą pare mamy i dlatego jesteśmy kozakami . Oby tak dalej .
2czwartek, 28, wrzesień 2023 14:09
Walles
Jeszcze raz
Powiedzieć że w ostatnim czasie Legia dostarcza nam emocji to nic nie powiedzieć Very Happy

Moje skołatane serducho znowu wytrzymało. Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, nawet zastanawiałem się czy nie za ostro, czy starczy sił. Po chwili gong z kontry, potem Jędza im starszy tym głupszy, potem druga połowa i koncert gry w 10. Ja mimo początku w Legii miałem cichą nadzieję że z Elitima będą ludzie ale nie TACY Very Happy

Bardzo ładnie wprowadził się Burch, Kun znowu asysta, na Wszołka to już brakuje komplementów. A Team spirit pełną gębą, jest drużyna oby na dłużej.
Brawo chłopaki !!!
3czwartek, 28, wrzesień 2023 14:15
Zbyszek
Czytam od rana w prasie i necie , nie o wczorajszym spotkaniu i jego otoczce, ale o kontrowersyjnym ukaraniu Artura Jędrzejczyka czerwoną kartką. Dla mnie to był epizod , bez wpływu na ocenę spotkania ,ani nawet na ocenę pracy sędziów.

Powoli zaczynamy przyzwyczajać się ponownie do stanu odnoszenia przez drużynę Legii sukcesów, zarówno w rozgrywkach krajowych , jak i europejskich . Aby ten fakt miał charakter trwały to wypada kontynuować to co zdało i zdaje praktyczny egzamin,ale także zgodnie z wiedzą prakseologiczna planować przyszłość.
Czytam w prasie i w necie różne wypowiedzi , a także inne wypociny oznajmiające jaką to Legia po pokonaniu Aston Villi oraz Pogoni jest potęgą niezmierzoną i nikt nam nie podskoczy. Otóż ja te opowieści o tym,że jesteśmy w stanie ograć wszystkich wsadzę ... między bajki i uważam je za zwodnicze, żeby nie rzec samobójcze.Moim zdaniem Legia jest na wstępnym etapie do stałego zadomowienia się w rozgrywkach europejskich i do czerpania z nich radości dla kibiców, oraz , przy okazji Smile, pełnymi garściami "Jewro" .Ażeby ten stan błogości zaistniał to trzeba wreszcie zbudować trwały fundament ,aby na nim zaplanować świetlaną przyszłość.Nie da się zbudować niczego trwałego na lotnych piaskach ,ani na wierze w cuda co oznacza wiarę ,że jakoś to będzie, że jeszcze nigdy tak nie było ,żeby jakoś tam nie było . Dlatego np. grę w LKE wypadałoby traktować jako inwestycję w przyszłość, jako doświadczenie , które ma przynieść obfite owoce - jutro.
Oczywiście mając świadomość,że podstawowym problemem w sporcie jest pogodzenie przyszłego postępu z dzisiejszymi ( doraźnymi ) oczekiwaniami. Kibicom i mediom nie da wmówić,że przyszłe sukcesy wymagają ofiar.
Pewnikiem, o ile dożyję, to o tym czym jest i na czym polega nowoczesne, oparte na zasadach cybernetyki planowanie w sporcie - napiszę skromny eseik.
Po meczach z Angolami i Portowcami zaznaczę tylko,że planowanie obejmuje konglomerat wzajemnie powiązanych decyzji , które składają się na spójny system. W sporcie, choć nie tylko, termin " system" uzasadniony jest przez fakt,że wpływ każdej decyzji na efekt jest uzależniony od przynajmniej jeszcze kilku innych decyzji. Z kolei zmiana jednej decyzji , jak np. odsunięcie się prezesa Mioduskiego od bezpośredniego kierowania pionem sportowym, oznacza dokonanie szeregu przeobrażeń w innych obszarach , przy świadomości,że nie mogą one posiadać rewolucyjnego, ale ewolucyjny walor i charakter.
Jak uczy doświadczenie w piłce nie można zaplanować "sukcesów", "wygranych" , "awansów' , "trofeów" ,ale stworzony system ma sprawić,że takie osiągnięcia jak np. gra w LM będą możliwe w dłuższym przedziale czasowym. Po ponad 55 latach zaczynam dostrzegać zarys tego systemu. Przed dziesiątkami lat trenerowi Vejvodzie wejście na szczyt i awans do półfinału PKME zajęło 3 lata,ale skończyło się wraz z jego odejściem. Dlatego dziś staram się być cierpliwy mając nadzieję,że jak weszliśmy na drabinę " do nieba" to łatwo z niej nie damy się zepchnąć.
W omawianym sensie w sporcie podstawowe znaczenie ma staranny, ukierunkowany dobór kadr,a to oznacza w istocie stałe dokonywanie selekcji tak negatywnej,jak przede wszystkim pozytywnej. Chodzi o to ,aby nie ignorując konieczności osiąganie dobrych wyników skupiać się przede wszystkim na wyborze zawodników zdolnych do prowadzenia wyrównanej gry przeciwko znacznie bardziej wymagającym rywalom, niż ci z naszej ligi.
Aby przekroczyć barierę dzielącą niemożność od możliwości to niezbędne jest kultywowanie cnoty cierpliwości. Szybciej i pewniej dojdzie się do celu idąc nawet powoli krok za krokiem niż robiąc dwa kroki w bok, lub w tył , aby przejść jeden do przodu.
Ta cierpliwość potrzebna jest zwłaszcza w ocenie przydatności zawodników.Ja mam zaufanie do sztabu i trenera Runjaicza i póki co akceptuję jego wybory, natomiast swojej oceny dokonam po zakończeniu rundy. Pamiętam bowiem sytuacje i zawodników, którzy w przeszłości i teraźniejszości "odpalali" w bardzo młodym wieku jak np. Lubański , czy Kozłowski, ale też takich , którym dojście do wysokiego poziomu zajmowało kilka lat jak np. Kasperczakowi czy Lewandowskiemu. "Pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł".

W opisie rzeczywistości popadamy jednak w sprzeczność pomiędzy decydowaniem o zdarzeniach wedle tego co nazywa się "wolną wolą" , a uleganiem im na zasadzie determinizmu, a nawet jego skrajnej postaci fatalizmu.
To co nazywamy wolą to zdolność urzeczywistniania swoich zamierzeń. Świadomy akt woli poprzedzony myślą i przez nią zdeterminowany zakłada refleksje i zaangażowanie.Według klasycznego schematu świadoma i zgodna z wolą człowieka czynność zakłada istnienie 4 etapów : 1- powzięcie projektu, 2-namysł ( wybór najlepszego rozwiązania) 3 - podjęcie decyzji wykonawczej, 4- wykonanie czynności . W każdej fazie możliwe są zaburzenia o charakterze subiektywnym lub obiektywnym - o czym szeroko traktuje literatura przedmiotu.. Będąc czynnością intencjonalną wola jest ściśle powiązana z potrzebami , a w istocie z dokonywaniem wyborów w strukturze ich ważności czyli ,aby osiągnąć jedno to na ogół trzeba poświecić drugie .Współcześnie wola to motywacja oparta na inteligencji oraz na wychowaniu społecznym.
Determinizm natomiast to pogląd zgodnie z którym zdarzenia , w tym działania ludzkie są powodowane przez określone przyczyny, w tym sensie ,że to co się dzieje dziać się musi. Oznacza to jednocześnie uznanie ,że w świecie funkcjonują prawa , których poznanie sprawi ,że potrafimy poznać przyszłość. W tym rozumieniu determinizmu mieści się to czym od ok. 12 lat zajmują się analitycy piłkarscy ,a mianowicie badaniami statystycznymi , o których w kilku aspektach pisałem. Statystyki nie dają pewności ,ale dzięki nim można wyliczyć z jakim prawdopodobieństwem może określone zdarzenie zajść.Pułapka popularności determinizmu polega na tym,że generalnie zdarzenia oceniamy post factum , a nie przed ich zajściem ,ani nawet w ich trakcie.W tym ujęcie skoro "wszystko " skończyło się dobrze, to wszystko przed było jak należy ,a gdy "wszystko" skończyło się źle to i etapy pośrednie były złe. Więc np. Senator uważał ,że przełożenie spotkania z Pogonią było błędne,ale jak wygraliśmy, to taka decyzja była trafna. Otóż ja pozostaję przy swoim zdaniu i uważam,że nie było potrzeby przekładania meczu z Pogonią, która ewidentnie była pod formą i takie spotkanie gdyby się odbyło kosztowałoby naszych zawodników znacznie mniej wysiłku, niż to wczorajsze.

Wczoraj oba rywalizujące zespoły zagrały sprawdzonymi systemami taktycznymi z zawodnikami będącymi w najwyższej formie czyli zdaniem trenerów na dziś najlepszymi.
Siłą Pogoni w dotychczasowych spotkaniach , co było doskonale widać w niedawnym meczu z Cracovią jest gra bocznymi sektorami w sposób klasyczny. a więc głęboko do linii końcowej, bez zejść do środka , z typowym zachowaniem defensywnych pomocników : w ofensywie grających szeroko z asekurowaniem skrzydeł, zaś w defensywie trzymających się środkowych rejonów boiska , zwłaszcza w obszarze przed polem karnym. To,że Pogoń była wczoraj groźniejsza w środku pola gry wynikało z niechlujnej gry naszych zawodników ( straty piłek ) w tych strefach boiska.

W zespole Legii daje się zauważyć brak systemowej rotacji co musi cieszyć. Mnie zawsze raduje szacunek do wiedzy i dorobku nauki ludzi odpowiedzialnych za jakiś organizm społeczny czy biznesowy.Widać,że pionowi sportowemu Legii,w tym zwłaszcza sztabowi trenerskiemu zależy długotrwałym rozwoju i stwarzaniu fundamentu pod przyszłe sukcesy. Nauka fizjologii, medycyny dowiodły ,że aby zawodnicy "potrafili" grać w rytmie dwa razy w tygodniu - to muszą tak grać. To przyzwyczajenie nazywa się rytmem biologicznym, którego nasz organizm musi doświadczyć, musi się go "nauczyć" w praktyce.Lecz oczywiście , bardzo ważnym uzupełnieniem , o czym pisze Senator, jest praca wysoce kompetentnego zespołu trzech trenerów przygotowania fizycznego.Do tej pory poważnym problemem w tej materii naszych klubów było to,że co z tego jak gracze "łapali " rytm , jak z klubu odchodzili , a nowi nie byli do systemu wdrożeni. Miejmy więc nadzieję,że Legii za rok ten problem nie dotknie , a jak już to w minimalnych stopniu.
W tym kontekście zwrócę nieco złośliwie uwagę,że zejście po czerwonej kartce Artura Jędrzejczyka nie wyglądało z perspektywy boiska, na osłabienie naszego zespołu.

" Nie chcem ,ale muszem " zauważyć subtelną Smile różnicę pomiędzy zachowaniem trenera Runjaicza w stosunku do swego poprzedniego klubu oraz do swego następcy na funkcji trenera Pogoni , a niedawną postawą Vukovicza wobec swego byłego klubu i swego następcy w roli trenera Legii. No comment !.

Wczoraj Tomasz Musiał wywiązał się co najmniej poprawnie ze swych sędziowskich obowiązków.Właściwie miał jeden poważny problem, który rozwiązał. Mowa o interpretacji faulu Artura Jędrzejczyka na napastniku Pogoni Koulourisie pod koniec I połowy.Obrońca Legii popełnił świadomie faul polegający na trzymaniu oburącz i przewróceniu rywala. Pewnikiem wiedział,że za ten czyn czeka go żółty kartonik. Tyle tylko ,że nieco Smile przekroczył granice , bowiem nie tylko go obalił, nie tylko nie chciał go puścić , w tym przyciskając łokieć do jego brody,ale też nie pozwalał mu wstać, nadeptując mu na rękę.W takiej sytuacji każda decyzja arbitra jest jednakowo dobra i jednakowo zła, każda się broni , każdą można uzasadnić i każdą obalić. Sędzia Musiał podjął pierwotną decyzję o napomnieniu Jędrzejczyka żółtym kartonikiem i dopiero pod wpływem wozu VAR ( sędzia Frankowski) zmienił ją na usunięcie obrońcy Legii z boiska.Jak z przebiegu spotkania wiemy, większego wpływu na wynik to zdarzenie nie miało ( nie chcę pisać ,że miało pozytywny Smile).

Mecz był przedni, sprawozdawcy też nie przeszkadzali w oglądzie. A do tego i wynik spotkanie się zgadzał. Czegóż chcieć więcej Smile.

Nie zapeszajmy ,ale na naszych oczach rodzi się "paka", której specjalnością staje się tworzenie z meczu piłkarskiego spektaklu w formie widowiska.
4czwartek, 28, wrzesień 2023 18:38
corazstarszy
Już co prawda nieaktywny w pisaniu, lecz w czytaniu owszem, ostatnio częściej zachodzę na c-(L), bo Legia funduje nam mecze niezwykłe, jak sir Walles słusznie podkreśla. W dużych liczbach na dodatek, nie od wielkiego dzwonu. A czytać o tym jest przyjemnie. Wszystko ma swój kres, więc chciałbym i ja jak najbardziej skorzystać, dopóki to się naprawdę dzieje.
Z tą Pogonią tyle sezonów nie szło. Często mieliśmy pecha, że mecz przypadał w danym momencie. Podobnie jak Senator, przed pierwszym gwizdkiem żałowałem, że gospodarze nie są w okresie po meczu z Gandawą.
Nie pamiętam takiej remontady w wykonaniu Legii. Nie w 10 na 11 i nie od trzykrotnego prowadzenia rywala na jego boisku do zwycięstwa. W 2010 była wygrana w Gdańsku 3-2, mimo że w 9 minucie było 0-2. Podobnie w 2016 w Płocku. W 2004 sędzia Fijarczyk usunął z boiska Dicksona Choto przy stanie 0-0, a 5 minut później Legia prowadziła 2-0 z pewnym niefajnym klubem (bramki Saganowski, Kiełbowicz). Ale wczoraj to było coś jeszcze bardziej spektakularnego.
Co do Jędrzejczyka, bardziej zirytował mnie w Szymkiencie, gdy w doliczonym czasie gry, przy rzucie rożnym dla Legii, zarobił kartkę za przepychanki w polu karnym gospodarzy. Niestety, jest powtarzalny w takich zachowaniach.
Bardziej smuci mnie to, że zachowania takich kolourisów i innych katranisów pozostają bezkarne. Przecież to boiskowi oszuści. Czym się różni nurkowanie w intencji wymuszenia karnego od szopek odstawianych w celu wymuszenia kartki dla rywala? I jak to się stało, że w Gliwicach Frankowski na var-ze siedział cicho jak myszka, a wczoraj fatygował głównego? Sylwestrzak pauzuje, a on nie? I kto w ogóle go obsadził w meczu Legii? Mało dał dowodów, że źle pracuje, gdy akurat trafi mu się nasz mecz, i zawsze źle w jedną tylko stronę?
Ale nad tym wszystkim dominuje podziw dla przygotowania fizycznego, hartu ducha Legii, tego, że zawodnicy nie dają się wyprowadzić z równowagi i robią swoje, no i, przede wszystkim, znakomitej gry.
Nic nie trwa wiecznie, ale oby taka gra Legii trwała jak najdłużej. O takiej Legii marzyłem.
pozdrawiam
5czwartek, 28, wrzesień 2023 22:27
Walles
Witam i serdecznie pozdrawiam corazstarszy
Oby ta chwila trwała coraz dłużej to może i Ty się będziesz częściej dzielił swoim szczęściem Very Happy
Co do Koulourisa to fakt, w przeciwieństwie do Zbyszku widzę w nim głównego winowajcę i prowokatora całego zdarzenia. To że Jędza go trzymał to prawda, tak samo jak to że Grek przed upadkiem trzymał oburącz legionistę za koszulkę, potem za stopę. I prawdą jest że za swoje zachowanie Koulouris powinien żółtko obejrzeć natomiast żal do starego wyjadacza Jędzy jednak mam.
6czwartek, 28, wrzesień 2023 23:14
CTP
Koulouris, to przynajmniej żółtko powinien obejrzeć kilka minut wcześniej za potraktowanie Jędrzejczyka z łokcia. To zresztą pokazuje jak wielką mendą jest Frankowski, bo akurat tamta sytuacja jak najbardziej kwalifikowała się do sprawdzenia na VAR, bo dla mnie to uderzenie było celowe. Niestety, piłkarze mają tendencję do własnoręcznego wymierzania sprawiedliwości i szkoda, że Jędza najwyraźniej zapomniał, kto siedzi na VARze.
7piątek, 29, wrzesień 2023 08:02
Zbyszek
@Walles.
Mnie chodziło o to ,że są sytuacje w których nie ma jednoznacznego ( jedynie słusznego ) rozwiązania ,a sędzia musi podjąć decyzję. A z drugiej strony to od Artura ( pozdrawiam) mamy prawo oczekiwać i wymagać więcej ,a nie dawania się podpuszczać i ulegania prowokacjom. Pozdrawiam serdecznie.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1