A+ A A-
  • Kategoria: Wokół boiska
  • gawin76

Śląsk - Legia 4-0: Lanie

Po przerwie reprezentacyjnej Legia udała się do Wrocławia na mecz ze Śląskiem. Niestety nasza drużyna rozegrała fatalny mecz i uległa gospodarzom różnicą aż czterech bramek. Do przerwy utrzymywał się wynik bezbramkowy, ale po przerwie Śląsk z łatwością notował kolejne trafienia.

 

W Legii nie mógł zagrać zawieszony za żółte kartki Josué. Skład naszej drużyny wyglądał następująco: Tobiasz – Pankov, Augustyniak, Ribeiro – Wszołek, Slisz, Elitim, Kun – Rosołek, Pekhart, Gual. Trener Magiera postawił na zespół w składzie: Leszczyński – Janasik, Bejger, Petkov, Matsenko – Samiec-Talar, Schwarz, Pokorný, Olsen, Nahuel  – Expósito.

W 9. minucie Ribeiro uderzył głową po dośrodkowaniu Elitima z rzutu rożnego. Piłka minęła bramkę gospodarzy. W 16. minucie piłka spadła pod nogi Guala na linii pola karnego Śląska. Hiszpan mocno uderzył, ale Leszczyński pewnie złapał piłkę. W 22. minucie zaatakowali gospodarze. Samiec-Talar oddał strzał głową, jednak uderzenie było niecelne. Dwie minuty później błąd popełnił Pankov, który źle obliczył lot piłki. Zrobiło się bardzo groźnie, na szczęście Samiec-Talar minimalnie chybił. W 38. minucie szansę na zdobycie gola miał Rosołek, niestety nie trafił dobrze w piłkę. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Gual z półobrotu uderzył w poprzeczkę. Śląsk odpowiedział strzałem Expósito, po którym Tobiasz złapał piłkę.

Do przerwy było 0:0. Mecz toczył się wedle przewidywalnego scenariusza. Legia prowadziła grę i przeważała, Śląsk czekał na okazję do szybkiego ataku.

W pierwszej akcji po przerwie Legia straciła bramkę. Samiec-Talar podał w tempo do Schwarza, który trącił piłkę na tyle precyzyjnie, że Tobiasz nie miał szans na interwencję. W 53. minucie Pekhart nie trafił w bramkę po dośrodkowaniu Elitima z rzutu rożnego. W 54. minucie Dias zastąpił Kuna. W 56. minucie kolejny raz szczęścia głową próbował Pekhart i znów nie trafił w bramkę. W 59. minucie Pekhart ujrzał żółtą kartkę za faul na Pokornym. W 64. minucie Tobiasz odbił potężny strzał Expósito z rzutu wolnego. W 71. minucie było już 2:0 dla Śląska. Legioniści stracili piłkę na lewej stronie boiska, gospodarze ruszyli z błyskawiczną kontrą i Expósito nie dał szans Tobiaszowi. W 72. minucie Burch i Strzałek zastąpili Pankova i Elitima. W 73. minucie Nahuel ograł Augustyniaka i wyłożył piłkę do Samca-Talara, który dopełnił formalności. Śląsk prowadził 3:0. W 75. minucie Rosołek nie trafił w bramkę po dośrodkowaniu Wszołka. W 77. minucie kolejną stratę zanotował Dias i znów sam na sam z Tobiaszem znalazł się Expósito. Gospodarze prowadzili już 4:0. W 79. minucie Leszczyński odbił strzał Ribeiro zza pola karnego. W 79. minucie Muçi i Kramer zmienili Rosołka i Pekharta. W 88. minucie Wszołek umieścił piłkę w bramce, ale podający Dias znajdował się na spalonym.

Początek sezonu i awans do Ligi Konferencji dostarczył nam potężnego zastrzyku kibicowskiego optymizmu, obecnie jednak doświadczamy bolesnego zejścia na ziemię. Legia przegrała czwarty kolejny mecz, tracąc punkty z zaangażowanym w grę w Lidze Europy Rakowem i nie mając nic do powiedzenia w wyjazdowych starciach z Jagiellonią i Śląskiem.

We Wrocławiu Legia grała w wolny i przewidywalny sposób, a bramka dla rywala wystarczyła, by zespół całkowicie stracił głowę i koncept. Trener ordynował niezrozumiałe zmiany, dokładając swoją cegiełkę do demobilizacji drużyny, a ta w karygodny sposób wręcz pomagała przeciwnikowi w zdobywaniu kolejnych bramek. Panie trenerze, panowie piłkarze, pora przyłożyć się do swoich obowiązków, bo w Warszawie nikt nie zgodzi się na kolejny sezon przejściowy.

Dyskusja (5)
1sobota, 21, październik 2023 21:07
Senator
Zmiany nie są mocną stroną naszego trenera . Nie przewiduje jednak sytuacji do jakiej doprowadził kmiot Michniewicz . Jako ze jakiś czas temu pisałem trzecie miejsce to max który wyciągniemy w tym sezonie nie za bardzo dziwie się takiej sytuacji . Trener nie z mojej bajki a i klasowych grajków mamy mało . Muci , Slisz, Josuè na siłę Kun i Wszołek który o dziwo w tym sezonie ma więcej meczów dobrych niż złych . No nic tylko spokój może nas uratować .
2niedziela, 22, październik 2023 09:44
gawin76
Trochę jestem w szoku po tym meczu, bo pisałem przecież kilka miesięcy temu, że za największy atut Kosty uważam dobrze rozumianą przewidywalność i stabilność, tymczasem drugie czterdzieści pięć minut we Wrocławiu to była jednak z najgorszych połówek w wykonaniu Legii jakie widziałem... kiedykolwiek. Kosta mówił na konferencji, że źle broniliśmy, ale to jest gruby eufemizm, bo my demonstrowaliśmy poziom amatorów na orliku. Wygląda na to, że wszyscy w Legii, łącznie z Kostą, uwierzyli w swoją wielkość, w to, że wszystko będzie nam się udawać, w wizję ofensywnej gry za wszelką cenę, tymczasem my żadnym Manchesterem City czy innym Bayernem nie jesteśmy i lecąc do przodu bez ładu i składu tylko robimy z siebie pośmiewisko - bo tak właśnie trzeba nazwać popisy Legii od momentu zdobycia bramki przez Śląsk.

Co do zmian Kosty, czy ogólnie jego metody doboru personaliów do drużyny, myślę, że całościowo stoi za tym wszystkim chęć szybkiego wkomponowania nowych nabytków i jednocześnie zarządzania siłami poszczególnych zawodników i to są dla niego cele ważniejsze od stabilizacji w każdej formacji, bo wie, że nie da się grać całej rundy jednym składem. W Szczecinie decyzje wyglądały na pozornie równie nielogiczne, a jednak wygraliśmy, wczoraj niestety zmiana Diasa katastrofalna, a i Burch tuż po wejściu przyłożył swoje do straty trzeciego gola.

Pocieszam się trochę, że drużyna nie wygląda jednak na rozłożoną fizycznie czy mentalnie, po prostu kilka kolejnych meczowych historii ułożyło się nie po naszej myśli, a my nie umieliśmy na to zareagować (pewnie inaczej byłoby, gdyby Augustyniak trafił z Rakowem na 2:1, a Gual wczoraj na 1:0). Więcej koncentracji, więcej solidności i powrót do punktowania w lidze, bo inaczej czołówka nam zaraz odjedzie, a jeżeli odpadniemy też z Ligi Konferencji to może okazać się, że na wiosnę Kosty już tutaj nie będzie.
3niedziela, 22, październik 2023 10:12
iocosus
Z X:
"Mateusz Borek @BorekMati
·Jacek Magiera i jego Śląsk się bawią w lidze. Niebywała metamorfoza. 4 porażka Legii z rzędu to fakt. Bramki 1:9. W Warszawie jest problem. Musi Kosta Runjaić zacząć wdrażać plan naprawczy. 11 goli Exposito. Trener Magic stworzył potwora.
Tomasz Ćwiąkała @Tomasz Cwiakala
Jestem prostym człowiekiem i cieszą mnie sukcesy Jacka Magiery. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale jakoś podświadomie zawsze trzymałem za niego kciuki.
Kuba Żywko @Garm1981
Od kwietnia widać, że Legia nie potrafi grać na wyjazdach, bo nie ma obrony do wysokiej gry. Dziś dwa gole zawalone przez za wolnego Augustyniaka i nietrzymającego linii Pankova, trzeci również ze sporym udziałem tego pierwszego. A my po przerwie bez celnego strzału.
Kryzys oczywiście musiał przyjść, bo wbrew pięknym bajkom Legia nie ma kadry do gry nawet na jednym froncie (o ile celem na nim jest mistrzostwo Polski), a gra na dwóch. Zamiast mrzonek o tytułach warto się zastanowić, kim zastąpimy Slisza."

Mhm, zaczynam się przychylac do opinii że spotkanie ze Stalą może byc meczem rundy, takie "bij albo nie bij" i daj sobie spokój z ekstraklasowym sezonem. Odpuścic puchary, jednak też nie wypada? Tylko w takim razie w czwartek wyprujemy sobie żyły i co dalej?  
4niedziela, 22, październik 2023 10:53
CTP
Moim skromnym zdaniem, całkowitą winę za ten mecz ponosi jedna osoba: Kostja Runjaic. Zawalił przede wszystkim w dwóch obszarach: personaliów oraz taktyki.
Zacznijmy od wyjściowej 11-tki. W formacji ofensywnej Kostja postawił na Rosołka, Guala oraz Perkharta. Żaden z tej trójki nie jest piłkarzem, który ma na tyle umiejętności, aby przyjąć piłkę w asyście 2-3 obrońców przeciwnika i jej nie stracić. Zazwyczaj piłka odbija się od nich na kilka metrów jak od drewna. W związku z powyższym, budując atak pozycyjny można było zapomnieć o prostopadłych podaniach w strefę obronną Śląska, bo każde takie podanie groziło stratą i kontratakiem. Graliśmy głównie skrzydłami, próbując wrzucać piłki w pole karne, na co Śląsk był doskonale przygotowany. Rozumiem, że Josue pauzował a Muci dopiero co wrócił z kadry ale wydaje mi się, że można było spokojnie przesunąć wyżej Elitima a na drugiej flance dać Strzałka, który technicznie jest o niebo lepszy od każdego z tej trójki.
Kwestia przygotowania taktycznego na mecz, też chyba została kompletnie zlekceważona. Najgroźniejszym piłkarzem Śląska jest Exposito i ten piłkarz od samego początku powinien dostać plaster. Pankov powinien przez pełne 90 minut nie odstępować go na krok i wyłączyć z gry, tak jak to zwykle robił Jędza, jak był młody i piękny. A jak grał Pankov, to wszyscy widzieliśmy i moim zdaniem, powinien zejść już po I połowie. Tak w ogóle polecam obejrzeć powtórkę pierwszej bramki dla Śląska i popatrzeć na zachowanie Serba. Ono było na tyle dziwne, że zaczynam podejrzewać, czy pan Radovan przypadkiem nie bawi się w obstawianie meczów.
5niedziela, 22, październik 2023 11:00
Zbyszek
W Śląsku Wrocław to nie zawodnicy się zmienili, to trener Magiera się zmienił i to ten zmieniony Magiera zawodników odmienił. Gracze Śląska grają lepiej , bo dają z siebie więcej na boisku. Ta metamorfoza zasługuje na pochwałę z tego względu ,że trenerowi dysponującemu bardzo dobrymi zawodnikami łatwiej o wygrane i o sukcesy , niż temu słabszemu.
Mnie cieszy ,że trener Magiera , któremu zrobiono krzywdę robiąc go kiedy był do tego nieprzygotowany zawodowo trenerem Legii - potrafił dzięki samokształceniu, stażom , przemyśleniom ukształtować swój warsztat na tyle,aby miało to bezpośredni wpływ na poczynania zawodników.Można powiedzieć,że zespół Śląska dzięki Magierze osiągnął nadliniowość w grze.

Jednym z pierwszych , który zajął się ujmowaniem taktyki i jej zmian nie wyłącznie w kategoriach ustawienia był Jacek Gmoch.On to w "Alchemii futbolu" w rozdziale "Jak rozwijały się systemy gry" podszedł to tego zagadnienia nie formalnie,ale funkcjonalnie. Stwierdził ,że każda drużyna wykonuje zadania : destrukcyjne, konstrukcyjne i egzekucyjne i to w jakim procencie każda z tych funkcji jest realizowana określa nastawienie taktyczne. Identycznie jest z zawodnikami , bowiem każdy z nich na swojej pozycji też musi spełniać procentowo określone funkcje np. środkowy obrońca ma 70% destrukcji, 20% konstrukcji i 10 % egzekucji,a napastnik odwrotnie. Chodzi o to ,aby suma wykonywanych funkcji przełożyła się na cały zespół,a w konsekwencji na wynik. Rozwój taktyki piłkarskiej idzie niewątpliwie w kierunku wzrostu funkcji defensywnych co pociąga za sobą wzrost ilościowy zawodników tej formacji.
Nieco inaczej na aspekty strategiczne futbolu patrzał Walery Łobanowski, którego praca z 1979 roku "Trumf rozumu" przeszła niezauważona, bo była napisana hermetycznym językiem cybernetyki pełnym wzorów z matematyki wyższej . Dopiero książka Denisa Akadiewa z 1989 roku ( w Polsce wydana w 1991 roku) pt:" Futbol Łobanowskiego" zrobiła furorę co prawda za nazewnictwo ( używane do dziś) oraz przede wszystkim jako teoria pressingu. Fachowcy natomiast przeżuwali teorię nadliniowości, liniowości i podliniowości.Praktycznie wszystkie nowinki taktyczne o których pisze Michel Cox w książce "Gegenpressing i tiki taka" mają na celu osiągnięcie jak najwyższego poziomu nadliniowości.
Trener musi "martwić się" swoim zespołem bardziej niż rywali, bo jeżeli nie zdoła skłonić swoich zawodników, aby grali jako całość to przemyślenia co do gry rywali staną się nieistotne.Zresztą interakcje z innymi ludźmi w pracy, rodzinie itp są najważniejsze.
Lecz jak wiemy z własnego doświadczenia współpraca z innymi podmiotami jest zazwyczaj trudna . Te trudności interakcyjne można wyliczyć, pogrupować i próbować znaleźć klucz do ich rozwiązania. W piłce nożnej zachodzi podobny proces , co opisał jako pierwszy Łobanowski na przykładzie Dynama Kijów. Uznał on ,że wiedza cybernetyczna, którą ogólnie definiuje się jako naukę o tym, jak części systemu oddziaływują wzajemnie na siebie, tworząc struktury.Te procesy można było opisać jako model matematyczny. Łobanowski w latach 70-tych nie miał dostępu do zautomatyzowanych analiz komputerowych i wyliczenia robił "ręcznie" ,więc to modelowanie stało się dostępne wraz zastosowaniem informatyki w futbolu. Niemniej Łobanowski traktował drużynę piłkarską jako system matematyczny , a właściwie jako dwa podsystemy po 11 elementów, poruszające się po określonym obszarze i poddane szeregu ograniczeniom. Jego wyliczenia wykazały,że wydajność podsystemu może być wyższa, niż suma jego części składowych co współcześnie znalazło potwierdzenie. Kiedy ten stan się osiągnie to można rywalizować jak równy z równym z zespołami teoretycznie dysponującymi "lepszymi" zawodnikami.
Ta konstatacja pozwoliła na sformułowanie liniowości czyli osiągnięcia stanu proporcjonalności w stosumku do sumy wysiłku, do podliniowości jako pierwiastka kwadratowego wysiłku w którym osiągnięcia są mniejsze niż suma wysiłku oraz nadliniowości , gdzie osiągnięcia są kwadratem wysiłku i są wyższe niż ich suma.
Nadliniowość ,aby była efektywna musi unikać redundacji czyli wykonywania tych samych zadań przez dwóch lub więcej zawodników jak np. krycie napastnika. Zawodnicy muszą więc sobie wzajemnie ufać ,aby spełniać swe indywidualne funkcje i znaleźć sposób na stwarzanie i otwieranie nowych przestrzeni i ruch.Współczesna myśl szkoleniowa powiada,że organizacja działań boiskowych musi być skorelowana z wykorzystaniem przestrzeni tak jak to robili np. gracze Śląska w II połowie wczorajszego spotkania.
Ważna też jest synchronizacja działań. W nadliniowości jeżeli jeden zawodnik zawodzi to cały zespół przestaje działać, tak jak wczoraj całkowicie zawiódł Augustyniak.Wówczas gra staje się podliniowa.Bowiem ustawienia, sieci podań i timing sprintów oparte są na połączonych liniowo wysiłkach zawodników.Podobne zjawisko obserwujemy w przyrodzie np. w działaniach mrówek czy pszczół.I tak jak u mrówek czy pszczół w piłce nożnej niezbędny jest lider , który nawet podnosząc nieznacznie swój wkład wpływa na podniesienie wielkości wysiłku przez partnerów.Rozumie ten proces doskonale Magiera, który powiada ,że obecnie Exposito jest nie do sprzedania.Oczywiście w postawie każdego zespołu zdarzają się okresy lepsze i gorsze,ale nie wolno dopuścić ,aby gra całości spadła z poziomu nadliniowości do podliniowości , bowiem powrót na poprzedni poziom jest znacznie trudniejszy niż utrzymanie się na nim , gdyż najpierw trzeba osiągnąć poziom liniowości.Taki spadek to oznaka kryzysu.
Matematycznie rzecz w opisie jest prosta. bo wysiłek gracza wyceniamy od 0 do 1,a tym samym przy liniowości jeżeli każdy zawodnik daje z siebie 100% to suma wynosi 11,a przy nadliniowości 11x 11 czyli 121.Każdy zawodnik, który zawodzi zmniejsza proporcjonalnie ten wynik,ale większe spadki notujemy kiedy na wysokim poziomie nie gra lider lub najlepsi gracze zespołu, tak jak wczoraj brak Josue był aż nadto widoczny.
W piłce nożnej weryfikacja wkładu wysiłku w wyniki drużyny jest prawie natychmiast widoczna , a to sprawia , że przy osiągnięciu nadliniowości każdemu "opłaca się " grać dla drużyny. Ten model mentalny jest teoretycznie poprawy ,ale już jego trwałość zależy od trenera. To on musi czuwać , to on musi obserwować wszelkie zmiany i to on musi reagować i jak trzeba naprawiać, a nawet usuwać szkodliwe ogniwa.Jako się bowiem rzekło popaść w kryzys jest bardzo łatwo ,ale wyjść z niego jest szalenie trudno. Przede wszystkim dlatego,że dramatycznie spada wzajemne zaufanie.
Odnoszący sukcesy trenerzy dlatego je odnoszą,że znają modele współpracy i potrafią je uruchomić i wykorzystać.Sprawiają oni ,że zawodnicy wiążą się ze sobą jak rodzina na bazie wspólnych obowiązków i odpowiedzialności oraz potrafią wypatrzyć "obiboków" . Muszą być na tyle dojrzali, aby adekwatnie zareagować kiedy morale zespołu siada.
Magiera te mechanizmy zrozumiał i wie ,że podstawą jest praca indywidualna z zawodnikami, tak aby każdy wiedział co ma robić na boisku , aby rozumiał zasady współpracy i aby wiedział ile od jego postawy zależy. Bo zespół to zbiór indywidualności połączonych wspólnym celem.

Wczoraj Legia pobrała bolesną lekcję taktyki od zespołu grającego nadliniowo.
Drużyna Ślaska od początku spotkania narzuciła swoje warunki gry, w którym wybrany system 4-1-4-1 miał swój znaczący udział.Trener Magiera przed spotkaniem zapowiedział zmiany w składzie ,ale dokonał tylko jednego wyłomu ,a mianowicie za Konczkowskiego ( pewno uraz , bo nawet nie było go na ławie ) na lewą obronę wstawił Janasika. A przy tym w Śląsku podstawowymi zawodnikami są młodzi : Bejger ( 21 lat). Macenko ( 21 lat , b, gracz Legii), Pokorny ( 22 lata) i Samiec- Talar ( 22 lata), zaś w bliskiej rezerwie jest Ince ( 21 lat).
Od początku spotkania Śląsk konsekwentnie realizował plan taktyczny. Spodziewając się naporu Legii przez pierwszy kwadrans bronił się na własnej połowie dwoma liniami grającymi blisko siebie i sporadycznie przenosząc piłkę na naszą połowę długimi wykopami, które żadnej szkody nam nie czyniły. Po 15 minutach rywale zaczęli przekraczać naszą połowę z piłką przy nodze ,ale tylko środkiem boiska , aby po następnych 5 minutach do akcji zaczęli włączać się naprzemiennie boczni obrońcy. I do końca I polowy gra była w miarę wyrównana. Z początkiem II polowy Magiera nabrał nas na stary jak świat numer, bowiem kiedy spodziewaliśmy się znowu ich cofnięcia się w celu powstrzymywania naszych ataków, to oni zaatakowali bardzo składnym ,wypracowanym atakiem na wolne pole za plecy obrońców. Dalsze bramki były konsekwencją naszych nieudolnych ataków prowadzonych nadmiernymi siłami ,bez trzymania głębi obrony, co rywale wykorzystali bezlitośnie zdobywając trzy bramki po kontratakach.

O naszym zespole pisać bardzo trudno, bowiem plan taktyczny zupełnie nie wypalił. Nie dlatego,że był do kitu,ale dlatego,że nasz zespół grał pasywnie, a zawodnicy popełniali rażące błędy .
Zacznijmy od Augustyniaka, który zwalił wszystkie cztery bramki. Przy pierwszej Augustyniak nie "wszedł' na piłkę i zamiast tego usiłował się ścigać się ze Schwartzem w czym był bez szans , bo piłka jest szybsza od zawodnika ,a nadto ten kto biegnie przodem porusza się szybciej od tego kto usiłuje biec tyłem. Przy drugiej bramce zamiast trzymać głębię obrony to znalazł się w środku boiska i nie był w stanie nadążyć za prącym na bramkę Exposito. Trzecia bramka to efekt zaniechania ataku na wchodzącego w nasze pole karne zawodnika Śląska, zamiast czego Augustyniak usiłował go blokowąć, ale radarem, tym samym pozwalając na celne dogranie piłki do środka.Czwarta bramka jest wspólnie zawiniona przez Ribeiro i Augustyniaka, bo ten pierwszy nie upilnował Exposito ,a ten drugi zawieruszył się i zanotował na swej pozycji nieobecność. Ja przyznam ,że gdyby to ode mnie zależało to bym Augustyniaka ukarał i odstawił na jakiś czas na boczny tor ,nawet nie za te błędy ,ale za frajerstwo , kiedy to w 27' mogąc dojść do piłki tuż za polem karnym rywali przy linii końcowej i zagrać ją, to pozwolił jej wyjść poza boisko, chyba licząc na rzut rożny, którego sędzia nie podyktował. Smuda by go za takie coś powiesił za jaja.
Drugim ,który ponownie zawiódł to Gual. Owszem wczoraj był aktywny ,ale efektów z tej jego aktywności nie było żadnych. Gual jak zauważyłem stosuje techniki dobrze rozpoznane przez rywali ,a przez to bezskuteczne.Wdaje się w dryblingi na stojąco, dokonując w miejscu obrotu wokół własnej osi o 180 stopni , tracąc panowanie nad piłką, którą pilnujący go rywal odbiera lub wybija. Przy strzale odchyla się w miejscu do tyłu ,aby uderzyć z rozmachu ,ale daje tym czas rywalowi ,aby strzał zablokował. Musi stosować zwody ,a nie statyczne manewry .
Jeszcze gorzej wypadł Rosołek , który wczoraj zamiast grać zaczepnie , ruszać na spotkanie piłki to biernie czekał aż ta do niego sama łaskawie wpadnie i np. gdyby zrobił w 37' krok do przodu to musiałby zdobyć bramkę.
Elitim, który miał prowadzić grę w środku, niejako w zastępstwie Josue, jest słaby fizycznie ,a mimo to wdaje się w przepychanki , a przez to przerywa płynność akcji. Musi nauczyć się obniżania środka ciężkości . Dobrze środek ciężkości obniża Kun , który pomimo mikrego wzrostu jest trudny do obalenia ,ale za to jest niemiłosiernie obijany.
Półśrodkowi i Ribeiro i Pankov nie mają nawyku wejścia na piłkę i ataku na napastnika i wchodzą w tryb blokowania co przedłuża czas posiadania piłki przez rywali w pobliżu naszej bramki.
Jedynym zawodnikiem , który zagrał na poziomie wymaganym od pretendenta do Tytułu był Paweł Wszołek, a poprawnie jeszcze Slisz. Do Tobiasza o utratę bramek pretensji mieć nie można.

Sędzia Lasyk chyba został uznany za speca od spotkań Legi ze Śląskiem , bo prowadził już trzeci pod rząd .Wczoraj sędziował bardzo przeciętnie . Owszem już w 4 ' pokazał Olsenowi żółtą kartkę za faul na Ribeiro, czym pewno na czas jakiś uspokoił nastroje ,ale też jak by sam siebie uspokoił i to nadmiernie.Będąc w tym nastroju chyba zapomniał ,że ma gwizdek ,że ma kartki i nie gwizdał,ani po kartki nie sięgał nawet kiedy jak np.w 49 ' ( brzydki faul na Sliszu) lepszej okazji do wykazania się trudno sobie wyobrazić.Tym sposobem trup słał się gęsto, kości trzeszczały ,głowy pękały . Pojedynki czasami przypominały te eMMAwe toczone w "klatce" .a nie na piłkarskim boisku. Aby dobrze posędziować nie wystarczy być formalistą , jeszcze trzeba mieć choć trochę wyczucia .

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1