A+ A A-
  • Kategoria: Wokół boiska
  • gawin76

Legia - Lech 0-0: Klincz

W piętnastej kolejce Ekstraklasy Legia zmierzyła się w Warszawie z Lechem. Ligowy klasyk rozczarował, mało było płynnych akcji, mało sytuacji, mało strzałów na bramkę. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem i ten wynik odpowiada przebiegowi wydarzeń na boisku.

 

Skład naszej drużyny wyglądał następująco: Tobiasz – Jędrzejczyk, Augustyniak, Kapuadi – Wszołek, Slisz, Elitim, Kun – Josué, Pekhart, Muçi. Goście rozpoczęli w składzie: Mrozek - Pereira, Blažič, Milić, Douglas - Ba Loua, Karlström, Murawski, Velde - Marchwiński, Ishak.

Obie drużyny zaczęły mecz w zachowawczym stylu, wzajemnie się badając. W 14. minucie żółtą kartką upomniany został Pekhart. W 16. minucie Wszołek odważnie uderzył z dystansu po podaniu od Josué. Mrozek odbił piłkę. Tuż po tej akcji piłka spadła na nogę Kuna po rzucie rożnym. Kun potężnie uderzył, jednak Mrozek instynktownie obronił ten strzał. W 24. minucie Muçi zdecydował się na strzał zza pola karnego, ale piłka minęła bramkę gości. W 29. minucie Muçi dośrodkował w taki sposób, że piłka mogła zaskoczyć Mrozka, jednak bramkarzowi gości dopisało szczęście i piłka wyszła na aut bramkowy. W końcówce pierwszej połowy mecz był twardy, pełen fauli z obu stron. W 42. minucie Muçi umieścił piłkę w bramce gości po dużym zamieszaniu w polu karnym, niestety trafienie nie zostało uznane z powodu spalonego Jędrzejczyka przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego.

Do przerwy było 0:0. Mecz był zamknięty, choć Legia stworzyła sobie kilka okazji, w przeciwieństwie do zespołu gości.

W 47. minucie za obronę Legii wbiegł Ba Loua, na szczęście skrzydłowego gości w ostatnim momencie powstrzymał Augustyniak. Po rzucie rożnym Tobiasz przytomnym wyjściem z bramki zablokował strzał Blažicia. W 54. minucie Tobiasz złapał piłkę po strzale Blažicia głową. W 77. minucie Dias i Gual zastąpili Kuna i Pekharta. W 87. minucie żółtą kartką upomniany został Kapuadi. W 88. minucie Marchwiński nie trafił w bramkę po dośrodkowaniu Douglasa z rzutu wolnego. Na ostatnie fragmenty meczu w Legii pojawili się Kramer i Rosołek, którzy zastąpili Josué i Muçiego. Kramer szybko został upomniany żółtą kartką za powstrzymanie faulem kontry Lecha.

Legia zanotowała kolejny mecz bez straconego gola, ale remis z Lechem nie może nas cieszyć. Brak zwycięstwa oznacza, że tracimy dystans do ścisłej ligowej czołówki. W październiku i listopadzie naszej drużynie udało się dwukrotnie pokonać mistrzów Bośni i Hercegowiny, awansować do kolejnej rundy pucharu Polski, ale fatalna passa ligowych wyników ogromnie skomplikowała sytuację Legii w tabeli Ekstraklasy. W domowych starciach z Rakowem i Lechem uciułaliśmy jeden marny punkt, Jagiellonia bez wysiłku ograła nas w Białymstoku, a Śląsk spuścił nam prawdziwe lanie we Wrocławiu. Legia ma walczyć o mistrzostwo Polski i to powinno być najważniejsze zadanie stojące przed piłkarzami i sztabem szkoleniowym, niestety drużyna, która notuje okresy tak katastrofalnej zapaści, ogranicza sobie margines błędu do minimum.

Legia wróci do gry w sobotę 25 listopada domowym meczem z Wartą.

Dyskusja (6)
1niedziela, 12, listopad 2023 20:20
Senator
Meczu nie oglądałem , stoję pod Hannoverem i tylko relacja tekstowa wchodziła w grę . Obie drużyny nie są w optymalnej formie więc można było się spodziewać , ze ten mecz będzie tak wyglądał . Teoretycznie nam powinno zależeć bardziej ale przegrana wywołałaby już poważny gniew kibiców i zapewne zarządu więc bezpiecznie było tak grać aby nie przegrać . Lech zachował nad nami wcześniejsza przewagę i to było ich celem . Można trochę żartem powiedzieć obie drużyny zrealizowały swój plan .
2niedziela, 12, listopad 2023 23:22
iocosus
Gawin: "Legia ma walczyć o mistrzostwo Polski i to powinno być najważniejsze zadanie stojące przed piłkarzami i sztabem szkoleniowym." - ale jeżeli tak, to  wypadałoby "odpuścic" mecze w Lidze Konferencji? Kosta Runjaic i tak zrobił to czego nie potrafił Michniewicz i nie dał drużynie zakopac się w dołku na amen!
Różnica umiejętności w czołówce Ekstraklasy okazuje się że jest na tyle mała, że ci którzy grają co trzy dni wypalają się w pucharach i na ligę w pewnych momentach już paliwa nie starcza. 
"Pocałunek śmierci" funkcjonuje i nie ma na razie trenera, który z tym by sobie poradził. 

Dziś podobał mi się Kapuadi który w niebezpiecznych sytuacjach bez ceregieli wybijał piłkę po autach, nie bawił się i nie szukał kwadratowych jaj. 
Augustyniak im dłużej w rytmie meczowym, tym lepiej wygląda pod względem dynamiki, chocby nie dał się urwac Ba Loui zdołał go wyblokowac co jeszcze dwa mecze wstecz wydawałoby się mało prawdopodobnym. (Moja opcja jest taka: sprzedajemy Slisza, wraca z Włoch Wieteska na środek obrony, po prawej Kapuadi, po lewej Jędza, a Rafał Augustyniak przed nimi na "szóstce" i na tej pozycji otrzymuje powołanie do reprezentacji). Wink
3poniedziałek, 13, listopad 2023 14:00
gawin76
ale jeżeli tak, to wypadałoby "odpuścic" mecze w Lidze Konferencji?

Iocosusie, odpuszczenie jest niefortunnym sformułowaniem i zasadniczo jest chyba zwyczajnie niemożliwe, bo koniec końców na boisko wybiegają piłkarze i wiadomo, że czym innym będzie dla nich mecz z Aston Villą, a czym innym ze Stalą Mielec. Trzeba też brać pod uwagę, że ludzie ambitni i ufni w swoje możliwości wierzą (naiwnie?), że to właśnie im uda się to, co nie udawało się innym.

Natomiast tak, moim zdaniem od rewanżu z Midtjylland komunikacja w klubie powinna być jasna - weszliśmy do fazy grupowej, znakomicie, cokolwiek tutaj osiągniemy, będzie to bonus, ale najważniejsza jest walka o mistrzostwo Polski. Za tym powinna iść konstrukcja mikrocyklu treningowego, decyzje personalne, praca nad nastawieniem mentalnym. Tymczasem nam w pewnym momencie po prostu zabrakło pokory i mam o to duże pretensje do Runjaicia i do liderów zespołu.

Oczywiście, jest jeszcze końcówka rundy, terminarz niby obiecujący, ale w to wszystko wplecione mecze z Aston Villą i AZ oraz dwumecz z Cracovią, która ostatnio nam niespecjalnie leży. Jeżeli skończymy jesień ze stratą 8-10 punktów nie do jednego, ale do kilku rywali, będzie już praktycznie pozamiatane.
4poniedziałek, 13, listopad 2023 20:09
Zbyszek
Bartłomiej wrócił wczoraj po spotkaniu Legii z Lechem sfrustrowany i rozżalony. Owszem przedmeczowa oprawa wywarła ogromne wrażenie swym ładunkiem patriotycznym niekierowanym ku Polsce, ale i ku Legii ,a to dzięki wielkości ojca niepodległości i twórcy Legii Marszałka Józefa Piłsudskiego, którego imię dumnie powinien nosić nasz stadion Jego Imienia.

Trudno nie zgodzić się z negatywną oceną postawy Legii, która powinna zrobić wszystko ,a nawet więcej , aby wygrać wczorajsze spotkanie.Jak widzieliśmy to Lech zdominował taktycznie mecz , który odbywał się na jego warunkach i na jego zasadach. Sztab naszej drużyny powinien uświadomić sobie ,że zespół Lecha przyjedzie do Warszawy po jeden punkt co wynika z tabeli.Ma on obecnie 5 punktów przewagi , przy jednym meczu rozegranym więcej i gdyby przegrał na Legii to jego przewaga stopniała by do 2 punktów ,a przy wygranej Legii zaległego spotkania to nasza drużyna miałaby o punkt więcej. Lech więc był zainteresowany zachowaniem status quo.I w tym względzie obiekcji Bartłomieja co do postawy Lecha nie podzielam. Bartłomiej upatrywał możliwości ogrania Lecha w fakcie ,że kiepsko ,a wręcz źle radzi on sobie w meczach wyjazdowych z drużynami z górnej części tabeli i sztab Legii powinien dokonać analizy z czego wynika ta słabość i wnioski z niej wypływające umiejętnie wykorzystać.Z kolei ja uważałem ,że takie spotkania nie tylko o punkty,ale i o prestiż wygrywa się, tak jak wojny, rezerwami.Bowiem pierwsza jedenastka Lecha składa się z zawodników stanowiących czołówkę naszej ligi,ale rezerwowi nie dorastają im do pięt.
Lech gra w systemie 1-4-2-3-1 , co wynika pewno z filozofii ich trenera,ale też z konieczności , bo nie ma zawodników na zmianę ustawienia. Skład Lecha to Mrozek - Douglas , Blazić. Milicz, Pereira - Murawski ,Karlstroem - Velde, Marchwiński , Ba Loua - Ishak. Zmiennicy tacy jak Bednarek, Andersson, Dagerstal, Czerwiński,Sousa, Sobiech, Wlak czy Szymczyk stanowią znaczne osłabienie siły gry zespołu.Podczas kiedy Legia zwłaszcza w ofensywie dysponuje zawodnikami , którzy nie tylko nie są gorsi ,ale potrafią przesądzić o zmianie sytuacji boiskowej i o zmianie wyniku. Ażeby ten atut siły rezerw wykorzystać to trzeba narzucić rywalowi znacznie trudniejsze warunki oparte na dużej intensywności, ruchliwości i wybieganiu. I moim zdaniem tego czynnika Legii we wczorajszym spotkaniu przede wszystkim zabrakło, a o czym świadczy fakt ,że zawodnicy Legii przebiegli tylko 107 kilometrów czyli o te co najmniej 10 km mniej niż należało,a Lech jeszcze o 3 km mniej.
Kolejnym czynnikiem, który przesądził o remisie, który należy traktować jak porażkę, była nadmierna ostrożność , wręcz bojaźliwość przejawiająca się w minimalnej ilości graczy biorących udział w akacjach ofensywnych , zwłaszcza tych w okolicach pola karnego Lecha.O ile jeszcze w I połowie od 10' w strefę obrony rywali wchodziło 3-4 naszych atakujących , to w II połowie do 80 ' był to jeden, najwyżej dwóch naszych graczy. To z tego strachu, nawet obiecująco rozpoczęte akcje zaczepne jak w 45', 54 ', 58 ', 65 ' . 70 ' i 74 ' kończyły się niczym. Nie było bowiem do kogo podać piłki do przodu, nie było komu przechwycić wybijanych piłek , nie było komu przejąć drugą piłkę , nie było komu ponowić ataku. To ten brak chęci wygrania spotkanie był niewybaczalny.
Jednocześnie podkreślę,że sam mecz stał na bardzo wysokim poziomie taktycznym,co prawda głównie w wykonaniu zespołu gości.
Nasz sztab przewidział,że drużyna Lecha z początkiem spotkania zacznie dość zdecydowanie atakować,aby zdobyć jako pierwsza bramkę i na tej bazie ustawić się na pozycji kontrolującego grę.Dzięki spokojnej, konsekwentnej i poprawnie zorganizowanej grze defensywnej nasza drużyna odparła ten okres bez strat . Po tych ok. 10 ' oba zespoły przeszły do gry z zachowaniem równowagi funkcji ofensywnej i defensywnej , w której generalnie dysponując lepszymi zawodnikami nasz zespół zdobył przewagę, niestety nie zakończoną zdobyczą bramkową. Taka w miarę wyrównana gra toczyła się do 77, kiedy to nasz trener wprowadził 3 nowych, ofensywnych zawodników . Z tego co widzieliśmy na boisku zespół Lecha był na taki rozwój wypadków przygotowany i natychmiast przeszedł do obrony w średniej i niskiej strefie. To sprawiło,że poza przewagą pozycyjną zmiany zawodników i nastawienia nie przyniosły korzystnych efektów.
Ten mój i Gawina opis zdarzeń pokazuje,że to Lech kształtował oblicze gry ,zaś nasza drużyna grała tylko tak jak jej wczorajszy przeciwnik pozwalał.

Spotkania Legii z Lechem trafnie uznawana są za polskie piłkarskie klasyki ,a to z uwagi na zdobywane krajowe trofea przez oba kluby w ostatnich 10 latach. Przyczyna tych sukcesów i tego znaczenia Legii i Lecha nie tkwi w jakiś nadzwyczajnych czynnikach ,ale jest funkcją wykładniczą ich budżetów.Legia i Lech to najbogatsze polskie kluby z budżetami 120 mln zł Legia i 140 mln Lech na sezon 2023/24.
Świat judeochrześcijański zafascynowany jest StaroTestamentową opowieścią o Dawidzie i Goliacie , która daje nadzieję słabym na pokonanie tych mocnych . Jest to jednocześnie opowieść o asymetryczności. W piłce nożnej różnice pomiędzy silnymi i słabymi mają naturę ekonomiczną co pociąga za sobą ogromne konsekwencje.
W 2009 roku prof. ekonomii Stefan Szymański i dziennikarz Simon Kuper opublikowali książkę pt "Futbonomia" , w której dowiedli na podstawie badań porównawczych z wielu sezonów angielskiej PL, że wielkość budżetów płacowych bezpośrednio wpływa na zajmowane przez kluby miejsca w tabeli .Jak przyznał Ferian Soriano w książce z 2011 roku pt" Piłka nie wpada do bramki przez przypadek " jako wiceprezes Barcelony pod wpływem wniosków Szymańskiego robił wszystko,aby zmniejszyć przepaść finansową od Realu jako warunek toczenia zwycięskiej walki z klubem z Madrytu.Krytycy na podstawie pojedynczych sezonów zarzucali ,że nie zawsze zasada : wysokość budżetu = wynik ma zastosowanie ,ale za to w 100% sprawdza się ona w dłuższym przedziale czasowym.
Z drugiej strony nie zawsze wydawanie pieniędzy na kosztowne transfery przekłada się na lepsze wyniki zespołu.Z takich danych można by wyciągnąć wniosek ,że skoro transfery nie są punktodajne to pewno jest nim wysokość zarobków w piłkarzy , Ale takie rozumowanie byłoby absurdalne , bo by miało świadczyć,że pieniądz decyduje o klasie piłkarza.Jak to zwykle bywa przekonujące wyjaśnienie w książce " Europejska gra. Tajemnice sukcesu europejskiego futbolu" przedstawił Daniel Fielsend wedle którego, piramidę finansową należy rozpatrywać w kontekście pozycji klubu w hierarchii finansowej. Fielsend zauważył,że superkluby są wręcz zobligowane do kupowania supergwiazd będących w szczycie kariery i równocześnie są w stanie utrzymać tych najlepszych w klubach przez dłuższy czas.Kluby uboższe mogą wykreować supergwiazdy ,ale nie są w stanie ich utrzymać u siebie.
Ten stan można porównać z łańcuchem pokarmowym , kiedy to silniejszy żywi się słabszym. W futbolu obecnie najwięcej zależy nie tylko od samego klubu,ale głównie od stopnia możliwości finansowych jakie daje rodzima liga.Stąd najwyższe pozycje klubowe w Europie zajmują te z najbogatszych lig : angielskiej, hiszpańskiej, niemieckiej, francuskiej i włoskiej. Tę zmianę orientacji widać najpełniej na przykładzie ligi holenderskiej , której kluby był najlepsze od lat 60-tych do 90-tych XX wieku ,aby obecnie pełnić rolę zaplecza kadrowego dla tych bogatszych.
Oczywiście kluby funkcjonują według różnych modeli finansowych,a przepływ pieniądza pomiędzy nimi ma znaczący wpływ na ich sukcesy. Tym bardziej powinno się kupować i sprzedawać zawodników w ramach własnej ligi , tak ,aby bogatsi zasilali finansowo uboższych ,a ci , aby specjalizowali się w rozwijaniu młodych talentów na potrzeby tych bardziej zasobnych
Obecnie w dobie wykorzystywania zdobyczy informatyki ci ubożsi starają się nie siłą pieniądza ,ale siłą intelektu równać o czołówki.
W moim przekonaniu taki model powinien zacząć obowiązywać w naszej piłce, bowiem pod względem wielkości budżetów klubowych klasyfikowani jesteśmy na 23 miejscu w Europie i szanse na znaczącą poprawę stanu finansów są złudne.
Ale aby wzmocnić siłę gry to kluby najbogatsze jak Legia i Lech muszą wykorzystywać mecze pomiędzy sobą do gry innowacyjnej opartej na nowatorskich pomysłach ,a nie na kopaninie , bo nią Europy nie zawojujemy.

Pisząc o wczorajszym sędziowaniu Piotra Lasyka czuje się zażenowany ,a to z tego powodu,że generalnie wolę chwalić niż ganić ,a od kilku spotkań na arbitrach spotkań Legii suchej nitki nie zostawiam. Wczoraj tak do 34 ' wydawało mi się ,że wreszcie sędziego będą mógł pochwalić, bo poza kompromitacją całego składu sędziowskiego ,łącznie z VAR w 17 ' , to praca Lasyka wyglądała wielce obiecująco . Nie dawał się on nabierać na pady, udawane okrzyki bólu,śmieszne inscenizacje rzekomych szkód czy bezradnego rozkładania rąk - mających świadczyć o krzywdzie jakiej udawacze doznali. Ten kompromitujący błąd to brak podyktowanie rzutu karnego na rzecz Legii na zagranie piłki ręką przez Murawskiego w swoim polu bramkowym. Piłka nie odbiła się od ciała zawodnika Lecha, ręka była wyprostowana pod kątem 90 stopni co stanowi podręcznikowy przykład obowiązku podyktowania karnego i ukarania zawodnika żółtą kartką.
Negatywnym przełomem dla Lasyka była 34' i nieukaranie Josue żółtą kartką za faul na Karlstromie ( trafienie w piszczel wślizgiem z uniesioną nogą) .To była ta cezura po której Lasyk wrócił do starych nawyków braku konsekwencji , woluntaryzmu i ujawniana ,że w ogóle nie czuje gry.Przede wszystkim zapomniał ,że twarda ,męska gra to nie to samo co faulowanie i przewinienia muszą być odgwizdywane ,a winni kwalifikowanych naruszeń karani.Przepisy dość precyzyjnie określają za jaki rodzaj fauli sędzia ma obowiązek sięgać po kartki. W przeciwnym wypadku sami wymierzają sprawiedliwość. Akurat we wczorajszym spotkaniu te odwety nie miały charakteru brutalnego , nakierowanego za zrobienie "krzywdy" rywalowi ,ale miały na celu pokazanie,że fauli nie tolerują i muszą skarcić niegrzecznego przeciwnika. I niestety porobiły się na boisku pary zawodników wzajemnie się zwalczających , którzy na faul rywala odpowiadali swoim faulem jak Karlstrom odpowiadający na faul Josuego z 34 ' swoim faulem w 45 ' , jak Velde , który w 41 ' sfaulował Jędrzejczyka natychmiast po tym jak ten go dość ostro potraktował, jak Velde rewanżujący się w 50 ' Josuemu, jak odwety Josuego i Ba Loua w 60', .Poza tym Lasyk ukarał Jędrzejczyka w 48' po tym jak Murawki padł na murawę jak by doznał złamania nogi . mimo,że Artur nawet go nie dotknął, nie ukarał żółtą kartką Murawskiego za faul na Pekharcie w 67' ( jak by pokazał czerwień też by się obronił), nie ukarał Josuego za uderzenie ręką w twarz przebiegającego obok niego Velde ( udał,ze nie widzi) w 73',ukarał bezpodstawnie Kapudaiego za odepchnięcie w walce o piłkę z Wlakiem w 87', bezzasadnie ukarał żółtą kartką Kramera za przepychanie się z Ishakiem w 89', nie ukarał kartka Szymczka w 90' za przerwanie faulem korzystnej akcji Guala.Do tego wielokrotnie nie przerywał gry mimo ewidentnych fauli w sytuacji w której nie było przywileju korzyści.
Narzekamy i słusznie na poziom gry wczorajszego spotkanie , niegodny tak renomowanych rywali ,ale swą nieudolnością sędzia Lasyk te mankamenty zdecydowanie przyćmił.
5poniedziałek, 13, listopad 2023 21:04
CTP
Jak mawiał niejaki Maksymilian Paradys w "Seksmisji": "natury nie da się oszukać". No, może kontekst był inny Wink ale w przypadku naszej Legii (i nie tylko, bo Raków przeżywa dokładnie to samo) ta natura ewidentnie daje o sobie teraz znać. Nadmierna eksploatacja takich piłkarzy jak Slisz, Kun, Elitim, Ribeiro, czy Wszołek na początku sezonu, niestety, spowodowała duży spadek ich formy. Przez to bardzo mocno ucierpiała nasza gra ofensywna i chyba nie powinniśmy się dziwić, że teraz te mecze trochę przepychamy, starając się przede wszystkim zachować czyste konto z tyłu. Możemy się jedynie zastanawiać, czy dało się tej sytuacji uniknąć.
Moim zdaniem, dało się. Na pewno dało się uniknąć przynajmniej 2 porażek (ze Śląskiem i Stalą), gdyby Kostja odpowiednio wcześniej zauważył pierwsze oznaki kryzysu. A one były widoczne jak na dłoni i tutaj o nich pisałem np. ja w czasie pierwszej przerwy reprezentacyjnej apelując o zmianę podejścia. Czy dało się uniknąć "zarżnięcia" naszej wyjściowej 11-tki? Lewandowski w tym słynnym wywiadzie dla meczyków powiedział, że jest ogromna różnica w regeneracji po meczu, pomiędzy tym, gdy się gra pełne 90 minut a tym, gdy schodzi się po godzinie. Wydaje mi się, że tutaj też można było lepiej zarządzać drużyną a samemu Runjaicowi zabrakło po prostu doświadczenia.
Do końca rundy pozostało nam 5 kolejek. Za wyjątkiem tego feralnego sezonu sprzed 2 lat, to Legia zazwyczaj końcówkę rundy jesiennej ma dość dobrą (o ile oczywiście mi pamięć nie szwankuje), co pewnie bardziej wynika ze zmęczenia przeciwników. IMO, 15 pkt jest jak najbardziej realne. Odpuszczanie LKE uważam za wręcz szkodliwe, bo pierwsze miejsce daje nam od razu 1/8 a i możemy zarobić bardzo, bardzo grubą kasę za Muciego i Slisza.
6wtorek, 14, listopad 2023 15:42
Zbyszek
Przyznam ,że mam pewną satysfakcję , bowiem po wczorajszym poście na C-L dopiero dziś Rafał Rostkowski i inne portale internetowe zauważyły ,że w 17' po zagraniu piłki ręką przez zawodnika Lecha Legii należał się rzut karny.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1