A+ A A-

Ruch - Legia 0-1: Śląski zdobyty

Legia przystąpiła do rundy wiosennej już bez Slisza i Muçiego, ale jak zwykle z dużymi ambicjami. W pierwszym meczu rundy nasza drużyna zmierzyła się na Stadionie Śląskim z Ruchem Chorzów. Mecz był trudny, brzydki, ale zakończył się szczęśliwie dla nas. Zwycięską bramkę zdobył Gual.

 

Trener Runjaić postawił na drużynę w składzie: Tobiasz – Pankov, Kapuadi, Ribeiro – Wszołek, Elitim, Augustyniak, Kun – Josué, Kramer, Gual. Skład Ruchu wyglądał następująco: Stipica – Stępiński, Szymański, Sadlok – Dadok, Kozak, Letniowski, Vlkanova, Moneta – Feliks.

Już w 1. minucie meczu żółtą kartkę ujrzał Augustyniak, który interweniował po stracie piłki przez legionistów na własnej połowie. W początkowej fazie mecz toczył się w niezłym tempie, ale brakowało sytuacji bramkowych i animusz obu zespołów szybko zelżał. Powodem do zmartwienia była dla nas ryzykowna sytuacja, w której, na skutek wczesnego upomnienia, znalazł się Augustyniak, zwłaszcza, że nasz zawodnik w 12. minucie drugi raz faulował jednego z rywali. W kolejnych minutach Legii gra się nie kleiła. Nasi zawodnicy wykonywali wiele stałych fragmentów gry, które jednak nie prowadziły do zagrożenia pod bramką Stipicy. Gospodarze również nie byli w stanie wykreować interesującej akcji ofensywnej więc z boiska wiało nudą.

Do przerwy było 0:0, a gra Legii niestety nie napawała optymizmem.

Na drugą połowę nie wyszedł Augustyniak, w miejsce którego na boisku pojawił się Kapustka. W 52. minucie z rzutu wolnego uderzył Kozak, jednak strzał wyraźnie minął bramkę Legii. Drugą połowę gospodarze rozpoczęli nieco wyżej i Legia wykorzystała to w 56. minucie meczu. Wszołek uruchomił Kramera, który przekazał piłkę Gualowi. Hiszpan z bliska pokonał Stipicę i było 1:0 dla Legii. W 60. minucie Wszołek dośrodkował do Kramera, jednak Słoweniec nie dał rady oddać celnego strzału głową. Za chwilę strata Legii przyniosła zagrożenie pod bramką Tobiasza. Skończyło się rzutem rożnym. W 64. minucie do gry weszli Morishita i Rosołek, którzy zastąpili Kuna i Guala. W 65. minucie strzał Josué z rzutu wolnego został zablokowany przez mur gospodarzy. W 72. minucie Wszołek posłał płaskie podanie w pole karne. Akcję strzałem zakończył Rosołek, niestety minimalnie chybił. W 74. minucie Pekhart zmienił Kramera. W 76. minucie Kapustka świetnie podał do Wszołka, który znalazł się sam na sam z bramkarzem Ruchu. Stipica odbił uderzenie naszego zawodnika. W 79. minucie Wszołek usiłował podać piłkę do Pekharta, ale obrońcy Ruchu byli na posterunku. W 81. minucie na boisku pojawił się Rejczyk, który zmienił Josué. W 83. minucie Letniowski uderzył obok bramki Legii. W końcówce gospodarze ambitnie dążyli do wyrównania, ale zabrakło im atutów.

Nie był to piękny mecz Legii i forma naszego zespołu wydaje się być jeszcze odległa od optymalnej, ale wyjazdowa wygrana w Chorzowie musi cieszyć, podobnie jak bramka Guala, dobra zmiana Kapustki, czy energetyczny debiut Morishity.

Kolejne ligowe starcie w przyszłą niedzielę, kiedy do Warszawy przyjedzie beniaminek z Niepołomic, ale wcześniej mecz Ligi Konferencji w Molde.

Dyskusja (2)
1piątek, 09, luty 2024 23:16
Ksjp
Slaby mecz że słabym przeciwnikiem. Ale do przodu i to jest jedyny pozytyw. Czekam na Molde.....
2sobota, 10, luty 2024 11:45
Zbyszek
Oglądając wczorajszy mecz Legii z Ruchem miałem takie dojmujące wrażenie wręcz dotyku historii , bo to przecież dwaj założyciele Ligi z 1927 roku i Stadion Śląski , co prawda odmieniony , z którym wiąże się tyle wspomnień.
W 1927 roku , po długich sporach ruszyły rozgrywki ligowe piłki nożnej ,a klubami założycielami były : Ruch Hajduki Wielkie ( dziś dzielnica Chorzowa) , Legia, Polonia i Warszawianka z Warszawy, Wisła i Jutrzenka Kraków, 1FC Katowice,Toruński Klub Sportowy, Warta Poznań, ŁKS i Turyści Łódź, Czarni, Hasmonea i Pogoń Lwów.
Jak wiemy początków Legii upatruje się w Legionach Piłsudskiego w 1916 roku , natomiast Ruch powstał w kwietniu 1920 roku na ziemiach należących do państwa niemieckiego jako twór ,który wraz w z wieloma ,po dwóch powstaniach Śląskich miał świadczyć o polskości tych ziem.O przewadze żywiołu niemieckiego na ziemi śląskiej świadczą wyniki plebiscytu odbytego 24.04.1921 roku. Wyniki z miejscowość z których m.innymi w 1934 roku utworzono miasto Chorzów : w Bismarckhute ( Królewska Huta, dziś Chorzów Batory) - 75% za Niemcami, Wielkie Hajduki - 59.5 % za Niemcami. Tym bardziej trzeba podziwiać tych Ślązaków, którzy założyli klub polski na tamtym terenie.Jak wiadomo Komisja Plebiscytowa, której przewodzili Francuzi w 1922 roku tereny Chorzowa przyznała Polsce. Nazwa Ruch była symbolem powstań Śląskich ,a kolory biały i niebieski to barwy Śląska.W okresie międzywojennym w latach 1933 - 1939 Ruch corocznie , poza rokiem 1937, zdobywał Tytuły Mistrzowskie.
To te trofea sprawiły ,że ówczesne władze Śląska zaprojektowały w 1938 roku budowę Stadionu dla klubu. Po II wojnie światowej projekt odżył w 1950 roku ,a obiekt zbudowano w latach 1951 -1956 ( prawie w tym samym czasie powstał Stadion X Lecia, oddany w 1955 roku ). Z annałów wiemy ,że wielkim sukcesem nie tylko w wymiarze sportowym było pokonanie na Stadionie Śląskim w 1957 roku reprezentacji ZSRR z dwoma bramkami legendarnego napastnika Ruchu Gerarda Cieślika. Pewno kilku z nas pamięta glorię nad Anglią 06.06.1973 roku 2;0 czy mecz o awans na MŚ 1978 roku z Portugalią 1:1, z bramką Kazia Deyny bezpośrednio z rzutu rożnego. Na Stadionie drużyny ze Ślaska grały także swe mecze w Pucharach Europejskich , głównie Górnik Zabrze, mniej Polonia Bytom ,a Ruch tylko 3 razy , w tym pamiętne spotkanie z Fiorentiną 16.09.1970 roku 1:1 przy udziale 85 tys publiczności. Wczoraj na meczu Legii z Ruchem było ok. 38 tys. widzów, w tym ok. 5 tys. kibiców z Warszawy oraz ok. 2 tys, kibiców Legii z Sosnowca. Niestety jeden z kibiców Legii zmarł w pociągu jadąc na mecz.
Mnie przy tej okazji nachodzi stale taka refleksja ,a mianowicie nadal nie wiem co stoi na przeszkodzie ,aby Legia topowe mecze np. z Lechem czy Widzewem rozgrywała na Narodowym,ale przede wszystkim nie mogę odżałować,że wybudowano Legii stadionik jak dla prowincjonalnego klubiku niemieckiego z Mainz z 200 tysięczną ludnością. Dziadostwo !.

Powiem szczerze,że mając pewność wygranej bardziej skupiłem się na samych aspektach gry , w tym na tym jak zapowiedzi o usilnej pracy nad stałymi fragmentami gry przełożą się na faktyczne dokonania. Wczoraj Legia wykonała 7 rzutów rożnych i miała kilka rzutów wolnych w pobliżu bramki Ruchu i jak by ich nie wykonywała to też by krzywdy nie miała Smile.
Stałe fragmenty gry stały się docenionymi dopiero w ostatnich kilku latach , choć my pamiętamy ,że z ich wykonywania ( "rogale" ) słynął Deyna.Współczesny futbol zwrócił na nie uwagę ,kiedy statystycy wyliczyli,że, bez rzutów karnych , po stałych fragmentach ( rzuty rożne, wolne , wyrzuty z autu) pada 21% bramek na boiskach Europy ,a biorąc pod uwagę świat zbierze się tego 30%. Niektóre zespoły, niezależnie od aktualnych trenerów od lat brylują w statystykach z Bayernem Monachium i Juventusem na czele.Te fakty dowodzą,że najlepsze zespoły strzelają wiele goli w ten sposób , ponieważ dominują na murawie i naciskając rywali , wywalczają znacznie więcej rzutów rożnych i wolnych w rejonach boiska , w których łatwiej o groźną sytuację bramkową.Ale są też zespoły jak Angers czy Girona , które od lat zdobywają po ok. 50% bramek w ten sposób i jest to sposób na ich zaistnienie.
Jednocześnie najlepsze zespoły niejako wyspecjalizowały się w obronie przeciwko stałym fragmentów gry mając świadomość,że słabsze zespoły w tym aspekcie upatrują realnych szans na zdobycie bramek.
Przez wiele lat stałe fragmenty gry były niedoceniane jako obciachowe, jako domena słabych,a dodatkowo ich ćwiczenie było przez zawodników nielubiane.
Obecnie pojawiło się wiele teorii , które miały wyjaśniać wzrost zainteresowania tymi aspektami gry oraz zauważalny wzrost ilości zdobywanych bramek.Odezwały się głosy,że to pośredni efekt VARu , który ukrócił szarpanie za koszulki i łapanie rywali w polu karnym ,ale przede wszystkim wielu trenerów poświęca więcej czasu na doskonalenie stałych fragmentów gry. Np. Islandczycy, którzy byli swego czasu "czarnym koniem" swe sukcesy zawdzięczali skuteczności uderzania stojącej piłki.
Wraz ze wzrostem zainteresowania stałymi fragmentami gry i ich analizami pojawiło się pojęcie zbierania i wykorzystywania "drugich piłek". Za tym pojęciem kryje się przejecie futbolówki po tym, jak zagra ją któryś zawodnik albo zostanie wybita na oślep po dośrodkowaniu. Generalnie zespoły ćwiczą różne zachowania po stałych fragmentach w zależności od tego jak zostanie zagrana piłka np. długo czy krótko i gdzie spadnie.Drugie piłki ze swej natury są nieprzewidywalne, więc rzecz w tym ,aby na te różne ewentualności też piłkarzy przygotować.
Znany francuski analityk Nicolas Jover widzi w stałych fragmentach cały system związków przyczynowo-skutkowych, który jego zdaniem wykazuje zaskakujące podobieństwo do gry w szachy.W sumie cała zabawa polega na rozpoznaniu, wyćwiczeniu , wyuczeniu, wytrenowaniu oraz synchronizacji wykonania, najpierw nabieg ,a potem wrzutka i strzał. Proste? Proste! Lecz w naszym wykonaniu niekoniecznie Smile.

Wczorajszy dzień był ciekawy tak jak w chińskim przysłowiu które życzy wrogom ,aby żyli w ciekawych czasach.Oto szykowany na podstawowego gracza Ernest Muci nagle dla sztabu, zamiast w Chorzowie wylądował w Stambule.To drugi podstawowy zawodnik Legii, po Bartku Sliszu, który opuścił nasz klub. Na otarcie łez za Slisza Legia dostała 3,2 mln USD oraz udziały w transferach w ciągu 3 lat od 30 do 10%, ale Muci rozbił bank , bo Legia dostanie 10 mln Euro oraz 10% od transferu wciągu 3 lat. Jak zdradził prezydent Besiktasu nowo zatrudniony trener Fernando Santos ( tak, ten sam b. selekcjoner) uparł się na sprowadzenie Muciego uznając go za najbardziej rozwojowego gracza naszej ligi domagał się od niedawna zatrudniony trener Besiktasu Fernamdo Santos ( ten sam nasz były selekcjoner), który Muciego uznał na najbardziej prorozwojowego piłkarza naszej ligi.
Obu szkoda , bo stanowili o sile naszej drużyny i do tego stale się rozwijali.
W przerwie zimowej jako kandydatów do gry w podstawowym składzie sprowadzono z Nagoyi Ryoya Morishitę ( 27 lat) oraz z Balkani Qedrima Zybę ( 23 lata). Do I składu dokooptowano kilku młodych zawodników, także w miejsce tych, którzy poszli na wypożyczenie. W meczach sparringowych próbowani byli głównie obrońca Jan Ziółkowski ( 19 lat, 194 cm wzrostu) oraz pomocnik Filip Rejczyk ( 18 lat).
We wczorajszym spotkaniu pół godziny był na boisku tylko Japończyk,ale nie zachwycił. Widać,że ma klasyczne nawyki gry czyli opanowaną triadę : "przyjmij, podaj, wyjdź na pozycję", lecz w naszej lidze opartej na bliskim kontakcie w boiskowych interakcjach więcej jest kolizji ,niż przejrzystości tego procesu.

Przed wczorajszym spotkaniem trener Ruchu Janusz Niedzwiedź był pełen optymizmu twierdząc,że dysponuje receptą na wygranie z Legią. Jest taka generacja młodych trenerów, którzy święcie wierzą,że dane komputerowe analityczne i statystyczne są panaceum na sukcesy . Pracując w Widzewie dokonał plagiatu sposobu gry Papszunowego Rakowa co był raczej parodią niż namiastką taktyki i organizacji gry zespołu z Częstochowy.
Pewno dokładnie z Gachem przeanalizował grę Legii w poprzedniej rundzie i swój plan meczowy oparł na następujących spostrzeżeniach:
- nasz zespół często traci piłkę wskutek niecelnych podań po wejście na połowę rywali. Wybrał więc wariant reaktywnej organizacji gry , po to ,aby po przejęciu piłki zawodnicy Ruchu natychmiast przechodzili szybkimi podaniami w strefy obronne Legii,
- nasi zawodnicy często wskutek niezgrania oraz odmiennych charakterystyk gubili strefy obronne, zwłaszcza podwajanie obrony w strefie ,a nie bronienie strefy , co prowadziło do chaosu i dopuszczania do istnienia niebronionych obszarów przed i w polu karnym. Wykorzystanie tego mankamentu miało polegać na podwajaniu ataku w tej samej strefie,
- sprowokowany faulami Josue traci na precyzji i efektywności gry , bo zamiast o niej myśleć nastawia się na destrukcję rywali.Więc był na zmianę faulowany i prowokowany
Ten plan miał tę zaletę,że jak widzieliśmy nasza gra była rwana i nie mogliśmy zyskać trwałej przewagi nad rywalem,ale miał tę wadę,że nie przewidział poprawy organizacji gry Legii w defensywie i w obronie - co sprawiło,że Ruch mógł spotkanie co najwyżej zremisować. W praktyce nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę Legii.
Zespół Ruchu przegrał, bowiem po protestach przeciwko nieopodyktowaniu rzekomego rzutu karnego zawodnicy rywali stracili koncentrację,a po zagraniu piłki przez Legią, nie zajęli pozycji w strefach, nie wrócili na swe pozycje obronne i przez to nie potrafili przeciwdziałać skutecznej akcji ,po długim podaniu Wszołka i ich pole karne.

Nasza drużyna wyszła na mecz jak by po to,aby wygrać i się zbytnio nie zmęczyć. W poczynaniach naszych zawodników nie było cienia wiedzy analitycznej jak reagować na grę zawodników Ruchu. W początkowej fazie taką samą aktywnością co i nieskutecznością imponował Gual,ale po 20 minutach zgasł. Nasi zawodnicy przeprowadzali szalenie zawiłe . wielopodaniowe , skomplikowane akcje w których sami się gubili, bo o realnym zagrożeniu bramki rywali mowy być nie mogło. Takie granie nie mogło być skuteczne, bo przeciwko słabszym graczom trzeba grać tak, aby to im dać szanse na zrobienie błędów ( złe ustawienie, zła asekuracja ,złe przyjecie piłki, niecelne zgranie , wybicie piłki na oślep itd), a więc przede wszystkim szybką piłką.W drugiej połowie było trochę lepiej ,bo nasi zawodnicy byli bardziej ruchliwi i chyba nieco więcej chcieli, ale też mnie takie granie "na wydrę', na kto kogo, raz my raz oni nie za bardzo pasuje. Wolałbym abyśmy przeważali dlatego,że jesteśmy piłkarsko lepsi.Po zdobyciu bramki zaczęliśmy grać kontratakiem co naszym graczom niezbyt pasuje , bo tytanami szybkości nie jesteśmy ,a jedyny szybkościowiec Muci odszedł,a nadto takie granie ze słabiutkim Ruchem Legii nie przystoi.

Sędzia Damian Sylwestrzak jest nadal jednym z najmłodszych arbitrów,ale ja z coraz większym niepokojem obserwuję jego rosnące zmanierowanie, takie ustalanie ścisłej taktyki prowadzenia zawodów i jej trzymanie się niezależnie od okoliczności. Zaczęło się to ustawianie już od 1' kiedy to ukarał Augustyniaka za nic. bo raczej to Szymański powinien być ukarany za symulowanie faulu i próbę jego wymuszenia. Widzieliśmy, poza Sylwestrzakiem,że gracz Ruchu nagle stanął i Augustyniak na niego wpadł i tamten upadł. Kara , nie tylko w futbolu, jest za zawinione naruszenie przepisów. a w tej sytuacji o winie mowy być nie może. Nie było to też przerwanie tzw, dobrze zapowiadającej się akcji czyli tzw, faul taktyczny. Była to typowa próba "ustawienia' zawodników przez ich zastraszenie,w stylu jaki przed wielu laty wprowadził do taktyki prowadzenia spotkań sędzia Alojzy Jarguz.Oczywiście takie podejście zemściło się już w 12' kiedy to Augustyniak zasłużył na żółty kartonik za taktyczny, złośliwy faul na Dadoku,ale Sylwestrzak nawet nie zagwizdał, bo musiałby usunąć naszego zawodnika po drugiej żółtej kartce z boiska.
W 39 ' sędzia Sylwestrzak bez sensu zastosował przywilej korzyści w sytuacji w której rzeczywiście idący na przebój Elitim był faulowany przez podcięcie od tyłu i Legia co prawda piłki nie straciła,ale sama akcja straciła impet i za moment i piłkę. W takiej sytuacji zasada powinna być prosta,jak jest faul na kartkę to nie ma przywileju korzyści , lecz jest przerwanie gry. Efekty statystyczne przywileju korzyści i rzutu wolnego są prawie takie same,a niekaranie faularzy rozzuchwala i czyni ich bezkarnymi.
Nie powiem ,że Sylwestrzak źle sędziował ,ale mnie nie odpowiada jego aksjologia.

Nie tylko po wczorajszym spotkaniu nachodzi mnie taka myśl,że trzeba wzmocnić sztab Legii o trenera , który radykalnie poprawiłby umiejętności wchodzenia, prowadzenia i wykańczania ataku pozycyjnego . Klasowy zespół nie może być tak nieporadny w tym podstawowym elemencie gry decydującym o dyskontowaniu przewagi w jakości posiadanej kadry zawodniczej.Musimy ten zabieg szkoleniowy przejść, gdyż rywale zasadniczą wagę w meczach z naszym zespołem przykładają do defensywy i szczególnie do obrony . Bez skutecznie przeprowadzanego ataku pozycyjnego nasze wyniki trącą loteryjnością. Na zasadzie: "Są takie cuda, że raz się uda".
i to by było tym razem na tyle !

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1