A+ A A-
  • iocosus
Senator: "Co to Iocosusie w obecnej sytuacji dalej uważasz że bardziej potrzebny był trener czy jednak dotarcie do głów?" niniejszym teraźniejszym pytaniem zostałem zmuszony do "powrotu do przeszłości", oto moja odpowiedź z poniedziałku 25 października: "skala trudności jest ogromna, przy tym w tych dwóch miesiącach "wyjścia awaryjnego" nie tyle będą istotne wiedza taktyczna lub warsztat trenerski Gołebiowskiego ale jego umiejętności interpersonalne."  Ot, wszystko ode mnie w temacie. No może jeszcze jeden cytat tym razem z 8 listopada gdy było już wiadome że "impuls nowej miotły" nie zadziałał: "nie wydaje mi się żeby "trener juniorów" Gołębiewski był na przykład gorszym profesjonalistą niż "trener kobiet" Klafurić, który też był szkoleniowcem z gatunku "nołnejm na przeczekanie", a który przecież zdobył z Legią w 2018 roku dublet. Odpowiedź na pytanie dlaczego wówczas impuls zmiany zatrybił a teraz spalił na panewce jest według mnie drogą do szukania przyczyn obecnego kryzysu drużyny."  Rolą trenera oprócz doboru taktyki, wyborów personalnych, doprowadzenia i utrzymania zawodników w optymalnej dyspozycji fizycznej jest jeszcze taka drobna mała rzecz jak wywołanie w podległej sobie grupie tego mitycznego duszka, tego czasem lekceważonego "team spiritu".  Moim zdaniem tego nie mieliśmy jesienią ani za Michniewicza, ani za Gołebiowskiego i tak jak ten pierwszy doświadczony stary wyjadacz, który w prowadzonych przez siebie zespołach z reguły przykładał dużą wagę do atmosfery w drużynie, nie lekceważył tego, tym razem w tym aspekcie poległ, ostatecznie bezskutecznie chwycił się brzytwy zostawiając czterech piłkarzy poza kadrą przed meczem z Piastem, tak i w tym względzie nie poradził sobie w nowym rozdaniu żółtodziób Gołębiewski. Obaj zawiedli, czy tak jak chce Mioduski ten pierwszy na 90%, to moim zdaniem duża przesada, ponieważ to trochę tak jak stworzyć zgraną grupę z pasażerów tramwaju ciągle wysiadających i wsiadających, zmieniających się na każdym przystanku.  Senatorze "z dotarciem do głów" Michniewicz sobie nie poradził, ewidentnie, Gołębiewski również, ciekawa jest sprawa z Vuko. Faworytem był Ojrzyński, dla mnie okazało się wówczas że z Papszunem Mioduski wcale nie jest tak do końca dogadany. Gdyby tak było to po Gołębiewskim na dwa mecze zespół by objął albo Astiz, albo nawet Jacek Zieliński, obaj pracownicy klubu pod ręką z papierami. Ojrzyński w rozważaniach jeszcze w niedzielę był przed nimi, zatem znak że rozpatrywano trenera-strażaka na wiosnę. Sądzę że pan Leszek by został trenerem Legii gdyby nie wydarzenia w autokarze. Sytuacja z krytycznej stała się katastrofalna, drużyna mentalnie rozbita, została jeszcze dosłownie niemal "skopana". Zaufanie do klubu, miejsca pracy, zapewniającego stabilne i bezpieczne warunki wykonywania zawodu poleciało w przepaść, kibice z wiwatujących i noszących na rękach zamienili się w komando gotowe do publicznego linczu. Przestał być potrzebny strażak z silną ręką, tej już było aż nadto, zdecydowano się na faceta za którym niedawno po zwolnieniu ujęła się drużyna. Z niej niewielu pozostało, ale kto ma dotrzeć do piłkarzy, zyskać ich zaufanie, jak nie trener, były piłkarz którego ten klub również przeciągnął pod kilem, a ten mimo wszystko uznał że warto dla tego klubu pracować.  Na dziś to Vuko tej drużyny nie zmienił, z Zagłębiem gra była nerwowa jak trzęsąca się galareta, na szczęście był wynik dla psychiki lepszy niż kompania motywatorów, dywizja psychologów. Z Radomiakiem gra będzie o potwierdzenie że ta środowa wygrana to nie przypadek, ale jeśli mam być szczery, to jedna nawet przypadkowa akcja, lub strzał życia mogą ponownie nas zepchnąć do roli rozdygotanej, niepewnej siebie, zahukanej pensjonariuszki jedynie marzącej o balach na salonach. Vuko na dziś, to według mnie najlepszy z możliwych wyborów, natomiast ciekawe jak to będzie gdy z raf i mielizn wypłynie ponownie na pełne morze? Trzeba będzie wtedy nawigować podług gwiazd a nie manewrować między skałami. W każdym razie życzę mu żeby pod koniec maja Legia w tabeli była przed Rakowem Częstochowa, to byłby numer, na dziś strata wynosi 17 pkt ale nie takie cuda nasza kopana widziała. Zacznijmy jednak od punktowania z Radomiakiem bo z Vuko czy bez, cały czas możemy osiąść na mieliźnie, łajba przecieka, ster połamany, żagle porwane.