- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Legia - Pogoń 1-0: Skromne ale zasłużone
W piętnastej kolejce sezonu Legia zmierzyła się z Pogonią Szczecin. Przed niedzielnym meczem obie drużyny miały zgromadzone po dwadzieścia trzy punkty. Legia zwyciężyła 1:0 po bramce Tomasza Jodłowca, dzięki czemu umocniła się na drugim miejscu w tabeli.
Trener Stanisław Czerczesow postawił na następujących zawodników: Malarz – Broź, Lewczuk, Pazdan, Brzyski – Jodłowiec, Duda, Vranjes – Guilherme, Nikolić, Kucharczyk. Zagrać nie mógł kontuzjowany w Brugii Dusan Kuciak, w miejsce którego w wyjściowej jedenastce pojawił się Arkadiusz Malarz. Na środku obrony zagrali Igor Lewczuk i Michał Pazdan, a na ławkę rezerwowych trafił Jakub Rzeźniczak. Pogoń Szczecin rozpoczęła mecz w składzie: Słowik – Frączczak, Fojut, S. Murawski, Czerwiński, Lewandowski – Walski, R. Murawski, Akahoshi – Listkowski, Dwaliszwili. Z powodu nadmiaru żółtych kartek zagrać nie mógł Mateusz Matras. Na ławce rezerwowych mecz rozpoczął Łukasz Zwoliński, a w ataku gości pojawił się dobrze nam znany 'Lado' Dwaliszwili.
Pogoń rozpoczęła mecz z pięcioma piłkarzami w formacji obronnej. Nie przyniosło to gościom nic dobrego. Legia szybko uzyskała wyraźną przewagę i zdobyła gola. W 11. minucie zza pola karnego uderzył Jodłowiec. Słowik przerzucił piłkę nad poprzeczką. Po rzucie rożnym do strzału doszedł Lewczuk – znów lepszy był Słowik. Jak miało się okazać - do trzech razy sztuka. Kolejny korner przyniósł dokładną centrę Brzyskiego, którą na bramkę zamienił Jodłowiec. Legia prowadziła 1:0.
W 25. minucie boisko musiał opuścić kontuzjowany Sebastian Murawski. Na boisku pojawił się Patryk Małecki. Tym samym trener Michniewicz porzucił koncepcję gry z pięcioma obrońcami i w ostatnim kwadransie pierwszej połowy goście zaczęli grać nieco odważniej. Przyniosło im to jednak jedynie kilka rzutów rożnych.
Legia nie rozgrywała wielkiego meczu. Akcjom naszej drużyny brakowało tempa, szwankowała dokładność pod bramką Pogoni. Holowaniem piłki i stratami irytował Vranjes. Przewaga naszej drużyny była jednak bezdyskusyjna, a prowadzenie – w pełni zasłużone.
W pierwszych minutach po przerwie Legia usiłowała podkręcić tempo i szybko zdobyć drugiego gola. Z dystansu strzelali Nikolić i Kucharczyk, jednak wynik nie uległ zmianie. Wyrównać mogli za to goście. W 58. minucie z prawego skrzydła dośrodkował Listkowski, piłka spadła pod nogi Dwaliszwilego, który był w doskonałej sytuacji kilka metrów przed bramką Malarza. Na nasze szczęście gruziński napastnik nie popisał się, nie trafiając dobrze w piłkę.
W Legii doszło do dwóch zmian. Boisko opuścili Guilherme, którego zmienił Trickovski, oraz Vranjes, w miejsce którego pojawił się Furman. Te zmiany były rozdzielone dobrym strzałem Brozia odbitym na rzut rożny przez Słowika. Pogoń dążyła do odrobienia wyniku w sposób chaotyczny czy wręcz nieporadny, ale jednobramkowe prowadzenie nie pozwalało nam na spokojne oczekiwanie na końcowy gwizdek sędziego Musiała – zadrżeliśmy na przykład w 72. minucie, kiedy Malarz musiał wybić na rzut rożny piłkę zmierzającą pod poprzeczkę naszej bramki po strzale głową Dwaliszwilego. Na ostatni kwadrans na boisku pojawił się Prijović, zmieniając Nikolicia, który miał ciężkie życie z mocnymi fizycznie, twardymi w swoich interwencjach Fojutem i Czerwińskim. Jednak i Prijović nie znalazł sposobu na przechytrzenie defensorów gości.
Druga bramka dla Legii nie padła, ale nasza drużyna bez większych problemów utrzymała zwycięstwo, wreszcie rozgrywając mecz bez straconej bramki.
Oddzielna kwestia to nasi zawodnicy ofensywni. Pisałem po poprzednim meczu, że styl napawa optymizmem, to po dzisiejszym już nie napawa. Potwierdziło się kolejny raz, że nasi odpowiedzialni za konstruowanie i wykańczanie akcji zawodnicy, nie mogą ustabilizować formy. Jak tydzień temu Duda z Gui pokazali to "coś", to dzisiaj znowu katastrofa. Nikolić odcięty od podań, Kucharczyk na swoim ostatnio normalnym czyli niewysokim poziomie i mieliśmy taki trochę pasztet. O Jodłowcu oprócz gola też za wiele dobrego powiedzieć nie można. Na szczęście wygraliśmy czyli póki co wszystko się zgadza. Styl w tym momencie schodzi na drugi plan, choć przed nami jeszcze parę teoretycznie trudnych meczy i taka gra może nie wystarczyć. Tym jednak będziemy się martwić przed kolejnymi występami. Teraz przerwa.
Podobał mi się pierwszy kwadrans, kiedy stworzyliśmy sobie cztery okazje bramkowe. Czwarta z nich dała nam prowadzenie i do przerwy kontrolowaliśmy mecz, ale z czasem robiło się tak jakoś sennie, bez koncentracji na celu, jakim powinny być kolejne gole. Dobrze, że po przerwie nie pokarał nas za to Dwaliszwili, który okazję do wyrównania miał wyborną.
Nic to, kolejny trudny okres meczowy zakończony, do końca roku jeszcze 6 kolejek ligowych. W trzech z nich (wyjazdy do Bielska i Krakowa oraz mecz u siebie z Piastem) będziemy się zapewne musieli zaprezentować sporo lepiej niż dziś, żeby osiągnąć satysfakcjonujące wyniki.
Pewnie masz racje, że trzeba będzie grać lepiej, aczkolwiek jeżeli pokażemy w tych meczach defensywę na poziomie dzisiejszego, to naprawdę będzie dużo łatwiej.
I tak na marginesie, to już Kuba nie do Ciebie, jest takie słowo "ironia"
Jest wygrana. Wiadomo, z mającą swoje problemy Pogonią, ale zawsze. Np. w czasie meczu z Chojniczanką miewałem takie myśli, że Legia nie zdołałaby zająć 1. miejsca na koniec sezonu nawet w 1. lidze. A co tu dopiero ograć ekstraklasową Pogoń.
Trzecia – na zero z tyłu, z Arkadiuszem Malarzem w bramce. O przewrotny świecie … Też mi się to skojarzyło z nieobecnością wiadomej, od bardzo dawna zakontraktowanej w Legii, persony na boisku. Oczywiście, nie obeszło się bez życzliwego pudła ze strony Dwaliego.
Tomasz Jodłowiec fajnie, że zaczął częściej niż ostatnio rozgrywać udane mecze, pokazywać coś, czego za poprzedniego trenera długo długo nie demonstrował. Ale gra niestety w kratkę. Np. w Brugii niczego dobrego nie pokazał. Wprost przeciwnie. Dziś, gdyby nie gol … Jeśli najlepszy w Legii jest grający bardzo nierówno zawodnik, wielkich osiągnięć nie powinniśmy wypatrywać.
Przy golu, najbliżej Jodły, z miernym dla gości efektem, był Jarosław Fojut. Wiele głosów się podnosiło latem ubolewających nad brakiem zakontraktowania go w Legii. Ale teraz ten zawodnik nie prezentuje tak wysokiej formy jak wówczas, gdy ubolewano.
Bardzo miło wspominam czasy, gdy Legia często zdobywała decydujące bramki po rzutach rożnych bitych przez Tomasza Brzyskiego. Aż mi się ciepło na sercu zrobiło, gdy ponownie to ujrzałem.
Przyjechała Pogoń z cwanym Michniewiczem który dobrze wie, że atak pozycyjny to słaba strona każdej drużyny . Aby więc nie przegrać cofnął Pogoń głęboko i stąd taki obraz gry.
Przecież oni w pierwszej połowie nie oddali strzału, ja mogłem stać na bramce.
W drugiej spróbowali zaatakować ale nie mieli czym , sir Gawin trafnie to opisał .Mam też pytanie o której wy sytuacji piszecie gdzie ponoć powinni wyrównać ?
Ogólnie mam wrażenie,że ta wygrana to bardziej ich zasługa niż nasza. Stąd też widząc jak gra rywal przez cały mecz byłem właściwie spokojny o wynik.
Trzeba też wspomnieć o zmianach. Zarówno Trickovski jak i Furman zagrali lepiej niż poprzednicy.
Ogólnie cieszyłem się z wygranej jak dzieciak co zresztą zauważył Monrooe i robił sobie ze starszego człowieka podśmiechujki. W tej rundzie za wiele okazji do radości na Ł3 nie mieliśmy.
O ile z tyłu było całkiem nieźle, to z przodu wyraźnie zabrakło pomysłu na skonstruowanie akcji bramkowej. Słabiutko zagrał chwalony jeszcze tydzień temu Duda, praktycznie nieobecny był Guilherme. Kuchy w dalszym ciągu nie potrafi odnaleźć się w nowej Legii. Trochę lepiej zagrał Trickowski, choć widać, że na razie najbardziej optymalna jego rola dla drużyny, to rola jokera. Na duży plus Furman, co mnie bardzo cieszy, bo widać, że ławkowicze jednak ostro pracują nad swoją formą a nic tak nie podnosi poziomu zespołu jak konkurencja na ławce.
Zgodzę się również z Tobą odnośnie defensywnej taktyki Pogoń. Pisząc swój komentarz wyleciało mi to zupełnie z głowy ale faktem jest, że Pogoń miała nastawienie głównie defensywne. Mieli zresztą ku takiej taktyce silne podstawy. Gdyby zablokować nam totalnie środek pola, to pewnie próbowalibyśmy skrzydłami, z których z reguły wrzucalibyśmy piłki w pole karne. Tam z kolei Pogoń miała dwóch silnych środkowych obrońców, którymi wygrać główkę byłoby bardzo trudno. Paradoksalnie stracili gola po rzucie rożny i kardynalnym błędzie Fojuta. Ich plan szybko legł w gruzach, choć gdyby nie ten rożny to kto wie jak długo by się "trzymali".
Przypomnę tylko niektórym, ze graliśmy w czwartek na bardzo trudnym (nasiąkniętym) terenie, a po meczu meczący powrót do kraju.
Pomimo tego, zdominowaliśmy Pogoń całkowicie. Gra pressingiem na połowie rywala nie pozwalała im na przeprowadzenie jakiejkolwiek akcji. Poza jedną,dosyć przypadkową sytuacją, kiedy to jeden z najlepszych na boisku Lewczuk źle obliczył lot piłki, która spadła pod nogi Gruzina, "trzecia" siła ligi była bezradna.
Może z przodu było gorzej, ale wg mnie dlatego, ze przed bramką rywala biegało z 16 piłkarzy, a w takim gąszczu gra sie znacznie trudniej niż z kontry (ulubiony wariant wszystkich polskich drużyn)
W przeciwieństwie do niektórych wychodziłem ze stadionu zadowolony. Wreszcie nawet przez moment nie drżałem o wynik. Widziałem piłkarzy, którzy przez miesiąc poprawili chyba wszystkie parametry fizyczne. Na techniczne też przyjdzie czas. Jestem tego pewny. Pozdrawiam
Edit
Jedyne, co mnie tego wieczora martwiło, to postawa naszego "motoru napędowego" Dudy.
Mógł, a nawet powinien wiele piłek przyspieszyć. Niestety wolał kręcić kółka, dryblować spowalniając tym akcje zespołu. Często tracił, podobnie jak Vranjes, ale temu potrzeba trochcę czasu. Wg mnie gra coraz lepiej.
Garm dobrze napisał że trzeba dociągnąć do zimy z możliwie największą liczbą punktów. Mam nadzieję że kilku zawodników się wtedy odbuduje, bo przykre jest patrzenie na Dudę, który na 25 wyborów dokonuje 24 złych.
Chciałbym też aby Stanisław oduczył naszych pomocników środkowych rozpoczynania akcji od holowani piłki przy nodze i wchodzenia w dryblingi - wtedy są straty i gonitwa.
Pierwsza połowa niezła w pressingu, szybkim odbiorze, druga słabsza, ale miałem wrażenie że niektórzy mieli trochę dosyć i było słabo fizycznie - co mnie akurat w tym meczu nie dziwi
Pamiętam tylko mój sąsiad powiedział że sędzia liniowy sygnalizowal pozycję spaloną. W związku z tym był blogi spokój. Ba uwazalismy że w związku z tym Lewczuk nie interweniował.
Ja bym jeszcze wstrzymał się z oceną linii defensywnej.
Przy tak grającej Pogoni za dużo do roboty nie mieli choć rzeczywiście np Lewczuk kilka razy fajnie wyprzedził.
Następne pytanie czy Pazdana jednak nie szkoda tak cofnietego. Środek z Jodlowcem i nim wyglądał bardzo przyzwoicie.
O tym,że trener Michniewicz wie co robi.
Trener Pogoni i we wszystkich klubach w których pracował mecze z Legią traktował jako z jednej strony poligon doświadczalny a z drugiej jako sprawdzian dla , szczególnie młodych zawodników.Jego zdaniem dla młodego piłkarza gra z Legią znaczy więcej niż pół roku treningu i gry z byle kim.Zdobywa z tak szacownym rywalem doświadczenie, obycie i uczy się leczyć z presji.Lubię słuchać jak Czesław wypowiada się o Legii. Sam bym lepiej tego nie zrobił .
O tym,że nasz trener jeszcze z nowości nie skorzystał.
Duża reklama Firmy z Australii, która sprzedała naszemu klubowi sprzęt ponoć najnowocześniejszy do badania stanu, wysiłku i obciążeń zawodników. Ale zastosowania nie widać.Pewno za wcześnie.z tej reklamy wynika,że trenerzy staną się zbędni , więc zamiast trenera wykres.Wszystko powinno być jasne. Ci i ci grają a tamci odpoczywają. Może okazać,że żaden się nie nadaje.A grać ktoś musi. Wtedy maszyna w odstawkę, a grojki na boisko. W tym kontekście spodobał mi się trener Czerczesow mówiący do Rzeżniczaka : " Kuba , jak by pismaki ciebie pytali dlaczego nie grasz to ty im mów,że maszyna pokazała,że musisz odpocząć. I tego się trzymaj" .
O tym,że nawet nie można napisać,że nasi gubią strefę.
Dlaczego? Bo strefą nie grają .Człowiek się już dążył przyzwyczaić,że nawet w I lidze i niżej wszyscy grają strefa i jak widzi dwóch graczy jednej drużyny w tym samym miejscu na boisku z przekonaniem mówi : zgubili strefę. Ponoć nasza drużyna ma grać pressingiem na całym boisku, ale on też zakłada krycie indywidualne, a tu naszych graczy przy jednym portowcu dwóch , a nawet trzech i gdzie by nie zerknąć też obok siebie jak by szukali towarzystwa..Nie przyzwyczaję się. Bo dla mnie to po prostu bałagan.
O tym,że sztywny gorset Dudzie nie służył.
Nie chodzi tu rzecz jasna o gorset damski, ani tym bardziej rehabilitacyjny, ale o określenie sztywnych reguł taktycznych jakie musiał od ponad roku wypełniać.Przyszedł do Legii już prawie dwa lata temu i od początku pokazał,że wiele umie i że ma to coś do gry kombinacyjnej.Był aktywny, regulujący tempo, wszędobylski i rozprowadzający grę. Jeszcze przed kontuzja i po niej miał bardziej skupiać się na defensywie. I to czynił i efekty, a właściwie ich brak były aż nadto widoczne. Teraz dostaje swobodę w grze i już wykorzystywać poczyna to co ma najlepszego.Jeszcze nie wszystko wychodzi, jeszcze widać brak zgrania i zrozumienia, lecz już widać : Ondriej wraca do gry.
O tym,że wiara przenosi góry.
Jodłowiec prze lata postrzegany był jako gracz definitywnie defensywny, bardziej w typie obrońcy niż zawodnika środka pola. I tak wystawiany spełniał swoje zadania. Trener Czerczesow uznał,że on za dużo umie, aby grać tylko tak jednostronnie i patrzcie państwo. Wyszło szydło / przepraszam za porównanie/ z worka. "Jodła" ruszył na podbój Europy.Wystarczyło,że jest przygotowany biegowo,że jest w rytmie gry i co najważniejsze,że trener w niego wierzy. W grze ofensywno defensywnej odnajduje swoje powołanie. Tylko szkoda tych tylu zmarnowanych lat na łatanie dziur .
O tym,że Portowcy nam dawali, a nasi nie chcieli brać.
Zawodnicy Pogoni grali jak by się stale czegoś bali i stale oglądali się do tyłu oddając naszym pole gry.Naszym zawodnikom to tak się spodobało,że zamiast grać zaczęli się bawić nieskrępowaną możliwością podań, strzałów i innych zagrań.Można nawet rzec,że grali pod publiczkę , gdyż piłka co rusz wśród publiki po strzałach na wiwat lądowała. A wartałoby trochę grę uporządkować, uspokoić, grać dokładniej, celniej , jednym słowem staranniej.
lecz w takim rodzaju amoku rozum zasypia. Za to jak z rogu obfitości rodzą się spalone.
O tym,że granie na dobrze krytego Nikolicza przyszłości nie ma.
W kolejnym meczu Nikolicz jest dobrze kryty. ja nie mam do niego pretensji o to,że ma problemy, aby się spod krycia uwolnić. Może mu pomóc wystawiając drugiego napadziora, a może drużyna się nauczy, głównie skrzydłowi,że w rejonie środka pola karnego rywali wytwarza się luka w którą można wkroczyć i ją wykorzystać.a tak niby gramy wysoko, a nadal ten strach o obronę gdzieś tam tkwi i bardziej wolimy zaasekurować, kryć rywala niż od niego odskoczyć i takim prostym manewrem go zaskoczyć.bo gracze wiedzą lepiej, byle na zero z tyłu. zgroza.
O tym,że w II połowie daliśmy się wrogom uśpić.
O tej połowie nie ma co pisać.Nudy na pudy.Przy czym ja nie narzekam, stwierdzam fakt. Wolę jak inkasujemy 3 punkty po takim meczu niż mamy 3 w plecy po meczu niby ciekawym. Jakoś tak nie nauczyłem się cieszyć tzw. poziomem jak nasi przegrywają.Ale też w tym maratonie grania do końca sezonu taki mecz na oszczędzenie sił się przyda. Musimy bowiem dotrwać do końca rundy z jak najmniejszymi stratami punktowymi do lidera.
I na zakończenie zmuszony jestem do przyznania,że sędzia Musiał wywiązał się ze swoich obowiązków ZNAKOMICIE.
Sędzia Musiał po raz kolejny pokazał, że nie umie sędziować. Nie chodzi tylko o brak kartek, ale brak wyczucia kiedy mamy do czynienia z twardą grą, a kiedy z faulami. I potem mamy sytuacje, że nie gwiżdże ewidentnych wolnych, by chwilę potem odgwizdać jakieś przewinienie, które tylko on widział.
Robi to od zawsze i chyba nie ma co się spodziewać, że kiedykolwiek to się zmieni. Jedynym jego "plusem" jest, że jego irracjonalne decyzje zazwyczaj są w obie strony.
Przepraszam ale jeżeli ty w tym meczu widziałeś jakieś przebłyski u Dudy, to chyba inne mecze oglądaliśmy. Liczba strat, zwolnienia gry niepotrzebnych dryblingów, złych wyborów była ogromna. Duda nie wrócił choć mam nadzieję, że wróci, ale obawiam się że to będzie dopiero na wiosnę o ile ominą go kontuzje w okresie przygotowawczym
Słówko o komentatorach, nie wiem kto w TV to komentował Mielcarski? Chciałem obejrzeć powtórki i słyszę, że gdyby Lado uderzył by prawą nogą, prawą? Brać pieniądze za komentowanie meczu i nie wiedzieć, że Dwaliszwili jest lewonożny to granda i kpina z abonentów.
Na wiosnę może i wróci, ale raczej nie do Legii, bo przecież potrzebujemy pieniędzy na interesy z Piekarskim i innymi zaprzyjaźnionymi menedżerami.
Wpis odbieram jako dwuczęściowy, złożony z części dobrej i złej.
Dobra to: 'wróci, ale raczej nie do Legii'. Niech idzie. Jeśli ma demonstrować taka grę, jaką na ogół demonstruje w 2015, to nic tutaj po nim. Nie umiem zliczyć, ile meczów rozegrał w Legii, ale nie mam żadnych wątpliwości, że większość słabych. Co miał dobrego do pokazania, pokazał w 2014. Podziękowania i do widzenia.
Zła to: 'potrzebujemy pieniędzy na interesy z Piekarskim i innymi zaprzyjaźnionymi menedżerami'. Też nie mam wiary w wolne od kryteriów pozamerytorycznych podejmowanie decyzji transferowych w egii. Światełko w tunelu jest takie, że jednak niektóre decyzje sportowo okazują się trafione: Pazdan, Nikolić.
Pazdan - może, ale ma dwa felery - wzrost jak na stopera i słabo mimo wszystko gra w piłkę jak na defensywnym, oraz ma 28 lat czyli sporo
Nikolić - mam wrażenie, że gdyby miał trafić do lepszej ligi to zrobiłby to w lato, bo to nie był noname dla scoutów z innych lig. Widocznie jakiś feler......
Nie chcę być namolny,ale wolałbym abyście Panowie pokazali przepisy gry w piłkę nożną które pozwalają na formułowanie takich ocen. Uprzedzę . Takich przepisów nie ma.Większość z nich ma charakter fakultatywny, a te ,które mają charakter obligatoryjny nie tyczą tych sytuacji o których pisze np. Senator. To sędzia decyduje czy faul był spowodowany nieostrożnością czy nierozważnością lub z użyciem nieproporcjonalnej siły.A to czy zawodnik leży czy nie, nie ma znaczenia , bowiem liczy się działanie a nie jego skutek.A przy tym musimy brać pod uwagę ducha gry. Podam przykład z Regulaminu :Niesportowe zachowanie karane napomnieniem ..... - popełni przewinienie w taktycznym celu przeszkodzenia w prowadzeniu korzystnej akcji albo jej przerwania " to kiedy widzimy jak jeden z piłkarzy zdobywa piłkę a jego rywal ręką po łapie z koszulkę już byśmy karali, prawda?. A sędzia prowadzący zawody zgodnie z duchem gry patrzy, a piłka trafiła pod nogi zawodnika drużyny przeciwnej. Więc owszem faul, ale o kartce mowy nie ma, bo warunek korzystności akcji spełniony nie został.
Ale też przy stosowaniu przepisów szczegółowych musimy brać pod uwagę nadrzędność zasad im przyświecających, a te są następujące wedle Regulaminu i Interpretacji :"Piłka nożna jest sportem walki i fizyczny kontakt pomiędzy zawodnikami jest normalnym i dopuszczalnym elementem gry". I dalej "Atakowanie ciałem przeciwnika w zasięgu gry w walce o pozycję - łącznie z kontaktem fizycznym walczących -jest dozwoloną formą gry, pod warunkiem,że nie będą użyte ręce i łokcie".
Ja wiem,że Panów przyzwyczaili do gwizdania fauli i dawania kartek tacy sędziowie jak Pan Przybył, którzy jak kto upadł to znaczy pokrzywdzony i krzywdziciela w łeb,ale z tego co mi wiadomo to sędzią międzynarodowym to on szans być nie ma w odróżnieniu od Panów Marciniaka i Musiała.W walce o piłkę musi być użyta siła. Nie można karać silniejszego tylko dlatego,że w tej walce wygrał. Ja o tym m.innymi pisałem w felietonach p.t."Osły Temidy" i zachęcam do powtórnej lektury.Sędzia jest częścią widowiska sportowego i to tą częścią, która jest najlepiej przygotowana merytorycznie do wypełniania swej funkcji i w odróżnieniu od innych uczestników popełnia najmniej błędów. Więc jak go oceniamy to proszę bardzo,ale z równą jemu fachowością. Sędzia Musiał żadnego błędu nie popełnił, więc mogłem napisać wzorowo, ale byłoby to takie bezduszne, szkolne i ze względu na jego świetny kontakt z zawodnikami uznałem,że był znakomity.
Bo ja jestem z takiej przewrotnej szkoły westernu, w którym najlepszym szeryfem nie jest ten,który ma bezprawie i bez przerwy strzela, ale ten, który ma porządek i nie strzelił ani razu.
@Dalkub.
Ależ miej sobie swoje wyobrażenie o grze ofensywnego pomocnika. Tylko ciekaw byłbym co byś napisał jak byś takiego Kazia Deynę zobaczył w akcji. Dopiero byś się wyżył .Miał piłeczkę, zastawka, kółko w lewo ,do tyłu z piłką, podanie do najbliższego ,wyjście na pozycję,i znowu kółko w prawo itd., aż podanie do nogi na 40 metrów tam gdzie kolegi nikt nie pilnuje. I byli tacy co pisali,że spowalnia,że jest sam wolny,że za długo utrzymuje się przy piłce i mieli rację. Tylko,że to dzięki niemu reprezentacja i Legia wygrywały mecze. Bo rozgrywający dziś zwany ofensywnym pomocnikiem ma grać dobrze, nie wolno, nie szybki,ale dobrze czyli być pożytecznym dla drużyny.Duda w tym bałaganie i chaosie starał się wprowadzić jakiś elementarny ład, jakoś to uporządkować, spowodować, aby przestać grać kupą mości panowie i na hurra,ale spokojniej, dokładniej staranniej. bo efektów z tej szarpaniny nie było żadnych.Nie udało mu się, bo widać ,że jeszcze jego wpływ z na zespół jest nieduży, a i jemu nie wszystko wychodzi i są problemy ze zgraniem i zrozumieniem z partnerami,ale to on wraz z Pazdanem I Jodłowcem to jedyni w tej chwili w Legii piłkarze klasy europejskiej i to tej wyższej.
Ale muszę się z tobą zgodzić,że jak solidnie przepracuje okres przygotowawczy to będzie jeszcze lepszy , lecz i niestety też z Garmem,że wówczas jego już u nas nie będzie. bo w Europie nadmiaru piłkarzy z jego umiejętnościami nie ma.
I zacząłem od Deyny i dodam,że miał on niebywały talent, ten dar dany od Boga polegający na tym,że wybierał zawsze najkorzystniejsze zagrania dla własnej drużyny. Podobnie utalentowany był jeszcze tylko Rafał Wolski,ale temu chyba zdrowia do wyczynowej piłki brakuje.Natomiast Duda jest silnie utalentowany i wie w jak urozmaicony sposób prowadzić atak własnej drużyny. Ja mu ufam ,ale co ważniejsze to drużyna musi mu zaufać.A tu trochę jeszcze tego brakuje.
Nikt nie pisał że Duda nie jest utalentowany bo jest, ale niestety ten mecz miał zwyczajnie słaby. Tak widziałem kilka meczów Kazia i tak wiem że trochę zwalniał, ale on dokonywał dobrych wyborów, nie tracił piłek i nieco dokładniej podawał, o umiejętnościach przy stałych fragmentach gry nie będę wspominał. Inna rzecz, że nie wiem czy zawodnik klasy Deyny poradziłby sobie z pressingiem i ilością biegania z czasów dzisiejszych.
Mimo wszystko Dudzie daleko do Kazia.
I powoli dochodzimy do porozumienia.W piłce liczy się drużyna, a każdy zawodnik jest tylko trybikiem który do niej coś wnosi i na coś jest przydatny. Jak w mechaniźmie zegarowym, w którym są różne trybiki te mniejsze, te średnie i te duże,ale wszystkie są po to,ażeby zegarek dobrze chodził czyli pokazywał jak najdokładniej upływ czasu. W piłce ten mechanizm jest po to,aby zespół wygrywał. Nasza drużyna wygrała, więc ja bardziej chwaliłem niż ganiłem. A Dudę widziałem już grającego dużo gorzej i to również opisałem i go nie oszczędziłem. W niedzielę widziałem w nim tego, który stara się być liderem i tego, który dużo widzi i posiada dużą gamę zagrań i podań. Był postacią niewątpliwie się wyróżniającą,ale nie w negatywnym sensie. Ja rozumiem,że chciałoby się,aby zagrał jeszcze lepiej i to oczekiwanie podzielam,ale nie potrafię krytykować za oczekiwania czegoś większego, nie wiadomo czy osiągalnego, gdyż nawykłem oceniać za grę i jej efekty.I nie nawykłem lepszym piłkarzom od siebie podpowiadać jak mają grać.Taką pokorą się wykazuję .
A przede wszystkim, to chyba Rzeźniczak powinien go obejrzeć.
Mnie pomysł na grę Staszka - bo to jeszcze nie jest wprowadzone w formie, że można to nazwać sposobem gry, odpowiada znacznie bardziej niż taktyka Berga, wolę pressing i szybki odbiór niż obronę w strefie i lagę, ale wiem też że pressing bez późniejszego szybkiego rozegrania i stwarzania sytuacji nie wiele daje