A+ A A-

Legia – Stabaek 2:0. Zwieńczenie zimowiska

Na zakończenie niezwykle intensywnego okresu przygotowawczego na Malcie piłkarze Legii Warszawa zmierzyli się na reprezentacyjnym stadionie Gozo z trzecią drużyną zakończonego w listopadzie sezonu norweskiej najwyższej klasy rozgrywkowej, Stabaek IF. Pewna wygrana 2:0 musi dobrze nastrajać spragnionych powrotu ligowych emocji kibiców stołecznego zespołu.

Legioniści rozpoczęli spotkanie w składzie zbliżonym zapewne do tego, w jakim wybiegną 14 lutego na pierwszy mecz rundy wiosennej Ekstraklasy przeciwko Jagiellonii Białystok:

1. Arkadiusz Malarz – 2. Artur Jędrzejczyk, 4. Igor Lewczuk, 25. Jakub Rzeźniczak, 43. Adam Hlousek – 6. Guilherme, 23. Stojan Vranjes, 3. Tomasz Jodłowiec, 18. Michał Kucharczyk – 99. Aleksandar Prijović, 11. Nemanja Nikolić

Od początku w oczy rzucał się podstawowy pomysł, jakim Legia Stanisława Salamowicza Czerczesowa zamierza stwarzać zagrożenie pod bramką rywali – wysoki pressing i odbiory piłki w bezpośrednim sąsiedztwie pola karnego przeciwnika. Tylko w pierwszych dwóch kwadransach gry Guilherme, Stojan Vranjes, Nemanja Nikolić czy Aleksandar Prijović kilkukrotnie mieli okazję poćwiczyć zachowania w takich sytuacjach, jednak ich zagraniom brakowało precyzji. W końcu w 41. minucie przechwyt Brazylijczyka wyprowadził na pozycję sam na sam Nikolicia, który pewnym strzałem przy słupku dał Legii zasłużone prowadzenie. Wynik w tym momencie powinien już zresztą być znacznie bardziej okazały, ale brak precyzji dotyczył tego dnia nie tylko podających, lecz i strzelców – idealne sytuacje marnowali wcześniej Nikolić (w 16. minucie, stojąc 5 metrów przed bramką, przeniósł piłkę nad poprzeczką po uderzeniu głową), Guilherme (w 26. minucie skiksował po dobrym dośrodkowaniu Artura Jędrzejczyka) czy Tomasz Jodłowiec (którego mocne uderzenie po wejściu w pole karne w 33. minucie w dobrym stylu obronił Mande Sayouba).

Po drugiej stronie boiska nie działo się zbyt wiele. Czarnoskórzy zawodnicy odpowiedzialni za grę ofensywną w ekipie norweskiej byli wybiegani, ale nie stwarzali zbyt dużego zagrożenia pod bramką Arkadiusza Malarza. Dopiero w 32. minucie doprowadzili do pierwszej okazji podbramkowej, kiedy to jeden z obrońców Legii (niezawodny Paweł Mogielnicki z portalu 90minut.pl informuje, że był to Guilherme) po rzucie rożnym zbyt mocno podawał do Adama Hlouska, którego uprzedził Ernest Asante. Sprinter popędził samotnie na spotkanie Malarza, po chwałę, sławę, wywiady i tryumfalne wizyty w zakładach pracy... ale ostatecznie dogrywał do Luca Kassima, który uderzył mocno, lecz niecelnie. Dopiero w 40. minucie rywale oddali pierwszy, niezbyt groźny celny strzał w tym meczu.

Ogółem pierwszą połowę należałoby zapisać na plus z pewnym zastrzeżeniem związanym z niską skutecznością strzelecką oraz zbyt wieloma zmarnowanymi sytuacjami, które mogły doprowadzić do kolejnych dogodnych okazji podbramkowych. Obiecująco wyglądała współpraca na lewej stronie Hlouska z Michałem Kucharczykiem. Czech grał bardzo wysoko, często wchodząc w pozostawiany mu przez schodzącego do środka „Kuchego” korytarz, jednak partnerzy z zespołu nie nauczyli się jeszcze tego odpowiednio często i skutecznie wykorzystywać. Polak rewanżował się koledze dobrą asekuracją w obronie – wcale nierzadkim widokiem był Kucharczyk ustawiony bliżej własnej bramki od Hlouska. Co ważne, nie dało się zauważyć poważniejszych negatywnych następstw ciężkiej pracy „Kuchego” na sporym obszarze boiska – wydaje się, że jego (i jego kolegów) przygotowaniu fizycznemu nie można nic zarzucić.

Przez kwadrans po przerwie obraz gry nie uległ wyraźnej zmianie w porównaniu z pierwszą połową. W 55. minucie doszło do kolejnej groźnej sytuacji po przechwycie na przedpolu rywali, której tym razem nie wykorzystał Prijović. Po godzinie gry swoją drugą bramkę w meczu powinien zdobyć Nikolić, ale jego strzał po ładnej akcji i odegraniu szwajcarskiego partnera z ataku obronił iworyjski bramkarz rywali, a Guilherme nie zdecydował się na natychmiastową dobitkę. W 63. minucie Prijovicia i Nikolicia zastąpili Ondrej Duda i Kasper Hämäläinen, co przyczyniło się do znaczącej zmiany w sposobie gry „wojskowych”. Od tej pory więcej było akcji kombinacyjnych, z wymianą wielu podań czy skutecznym dryblingiem, tak jak w 65. minucie, kiedy Fin dobrze dograł do Hlouska, a piłkę po jego kiksie mógł jeszcze skierować do siatki Guilherme.

Tak było również w 72. minucie, kiedy seria krótkich podań legionistów przed polem karnym rywala zakończyła się zagraniem Jodłowca do wychodzącego na czystą pozycję Hämäläinena, który mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał bramkarza Stabaek i wyprowadził Legię na dwubramkowe prowadzenie. Jeszcze większe wrażenie musiała robić sytuacja z 82. minuty, kiedy spokojne rozegranie akcji od bramki zostało zwieńczone efektownym dryblingiem Fina, odegraniem Jędrzejczyka i bramką Jarosława Niezgody, ostatecznie nieuznaną ze względu na pozycję spaloną rezerwowego Legii. Końcowy wynik 2:0 należy uznać za ze wszech miar zasłużony.

Gra legionistów na 9 dni przed inauguracją wiosennych zmagań ligowych mogła się podobać, choć warto pamiętać, że Stabaek zaczyna rozgrywki później, może się więc znajdować na nieco innym etapie przygotowań. Największym znakiem zapytania wydaje się na teraz postawa pary defensywnych pomocników „wojskowych” – o ile Jodłowiec w kolejnym meczu zanotował asystę, to zbyt często piłka przechodzi przy akcjach rywali strefę środkową, w czym niedostatecznie przeszkadza jej także Stojan Vranjes. Warto zauważyć, że w ostatnim kwadransie gry Bośniaka na boisku (i na defensywnej pomocy) zastąpił Michał Pazdan i należy się chyba zastanowić, czy w obliczu pauzy kartkowej Ariela Borysiuka nie byłoby to najlepsze rozwiązanie do walki z białostockim trójkątem Góralski-Romanczuk-Wasiljew. Wciąż zdarzają się też legionistom momenty dekoncentracji przy stałych fragmentach gry, jak w 57. minucie, kiedy to dwóch rywali znalazło się z piłką przed bramką Malarza. Tym razem nie skutkowało to wymiernym zagrożeniem, ale na pewno nad obroną w podobnych sytuacjach należy pracować, gdyż nie był to tej zimy odosobniony przypadek. Kolejną uwagę warto poczynić przy ogólnej grze obronnej zespołu – stosunkowo często podczas zimowych sparingów dochodziło do sytuacji, w których legioniści zostawali z rywalami 3 na 2 lub 2 na 2 i byli zmuszeni do interwencji na dużym ryzyku. Wiąże się to zapewne ze przeniesieniem akcentów i większym zaangażowaniem w poczynania ofensywne, konieczna jest jednak lepsza asekuracja, szczególnie ze strony defensywnych pomocników.

Po piątkowych zmaganiach warto zapisać plusy przy nazwiskach Jędrzejczyka (który zwłaszcza w pierwszej połowie stwarzał spore zagrożenie po prawej stronie pola gry rywali) oraz Hämäläinena, który przez pół godziny pokazał, że może być ważną postacią bardziej kombinacyjnego oblicza Legii, zdolnego w optymalnych okolicznościach konsekwentnie rozmontowywać zmasowane obrony ligowych przeciwników. Ogólnie maltańskie zimowisko piłkarzy Legii należy chyba ocenić pozytywnie (a przyznam, że miałem przed nim poważne obawy dotyczące choćby miejscowych boisk czy też tego, jak nasi zawodnicy zniosą ciężkie treningi zaordynowane przez Stanisława Salamowicza), ale oczywiście weryfikacją będzie dopiero rywalizacja o ligowe punkty i pucharowe zaszczyty. Do jej inauguracji zostało 9 dni.

Dyskusja (7)
1piątek, 05, luty 2016 22:32
Senator
Niestety meczu nie oglądałem.
Nasz bramkarz Arkadiusz Malarz ma wielu przeciwników lub może lepiej napisać wielu którzy podważają jego kompetencje jako 1 w Legii, sam autor również.
Mam więc pytanie czy w tym meczu mógł coś zaprezentować aby uspokoić niewierzących? Czy miał niepewne interwencje itp itd. Oczywiście zrozumiem i taki przekaz że był to mecz w którym bramkarz nie miał pracy i o jego dyspozycji nic napisać nie można.
Właśnie obejrzałem 2 bramkę, ładne klepanie.
2piątek, 05, luty 2016 22:45
gawin76
Drugi sparing na Malcie i drugi mecz z Nikoliciem i Prijoviciem od pierwszych minut. Może zdrowotne problemy Hamalainena wpłynęły na dzisiejszy skład, ale kurczę trochę jednak jestem zaskoczony. Niczego oczywiście nie ujmując Nikoliciowi i Prijoviciowi, słusznie Garm zwrócił uwagę, że od wejścia Dudy i Hamalainena Legia zaczęła grać inaczej, znacznie lepiej piłką.

Obaj nasi boczni obrońcy, Jędrzejczyk i Hlousek, grali bardzo ofensywnie. Wielkich efektów z tego nie było (chociaż to Hlousek dośrodkował do Jędzy przy nieuznanej bramce Niezgody, zresztą cała akcja miodzio), ale jako wykonawcy na pewno mają potencjał do takiej gry. Hlousek jeszcze trochę zagubiony, parę razy zwolnił akcję i próbował zagrać w poprzek boiska, raz chyba przed przerwą była z tego strata, jeszcze nie wdrożony w schematy (bo niepodobna, żeby taki chłop na schwał zostawał z tyłu do asekuracji przy stałych fragmentach?), ale będą z niego ludzie.

Też ciekawa sprawa z tym Vranjesem. To nie jest zawodnik o charakterystyce Pazdana czy Borysiuka i wybór tego, który będzie uzupełniał środek z Jodłą, powinien zależeć przede wszystkim od tego co my w ogóle mamy w środku pola grać. Vranjes pokazuje się do gry, wchodzi między środkowych obrońców, próbuje rozgrywać od tyłu, no ale w asekuracji to on jednak najlepiej sobie nie radzi, a wiadomo że i Jodła czasem potrafi się 'zawiesić'... Niby skoro Borysiuk nie zagra z Jagiellonią to 'zagadka' Vranjesa wyjaśniona, ale z drugiej strony cały ten okres przygotowawczy to nie jest przecież przygotowanie tylko do meczu z Jagiellonią - tymczasem Vranjes, niby zapchajdziura, a jednak na Malcie plac miał pewny. Zastanawiające.
3piątek, 05, luty 2016 23:43
Garm
Senator -> W obu sparingach, które oglądałem w całości, Malarz grał dobrze. Sam nie stwarzał zagrożenia pod naszą bramką, interweniował dość pewnie. Dziś miał może z dwie sytuacje do wykazania się, w obu zachował się prawidłowo.
4sobota, 06, luty 2016 10:30
iocosus
Gawin o Hlousku: „niepodobna, żeby taki chłop na schwał zostawał z tyłu do asekuracji przy stałych fragmentach?” – a mnie to zastanawia, bo istnieje możliwość, że powierzyli mu takie zadania nie z tego powodu, że nie jest wdrożony w schematy, ale ze względu na jego walory szybkościowe, na sporą mobilność tym bardziej rzucającą się w oczy przy jego warunkach fizycznych. Przekonamy się później jak to będzie wyglądało.

Hlousek „świerzak” najbardziej zwracał moją uwagę, ale w spostrzeżeniach musiałbym się powtarzać za Garmem i Gawinem, fizycznie prezentuje się obiecująco, w grze piłka mu nieco sprawiała kłopotu, niekiedy odskakiwała od nogi, ale to samo dotyczyło na przykład i „technicznego wirtuoza” Guilherme i można to łatwo wytłumaczyć brakiem jeszcze niezbędnego ogrania, czucia skóry. Jedna rzecz, oceny Hlouska nie byłyby wyrozumiałe gdyby po tej obcince w pierwszej połowie, po spóźnionym i źle obliczonym wślizgu Norwegowie strzelili gola. Coś takiego powtórnego w lidze, a Broź, Bereś, Brzytwa zwęszą swoją szansę i nie jest powiedziane że gdyby ją wykorzystali to Czecha nie posadzą na ławce rezerwowych. Mimo wszystko na razie wygląda to optymistycznie, dużo lepiej niż wówczas gdy byliśmy „skazani” na Brzytwę.

Po sparingach nasuwają się pytania. Na ile ustawienie 4-4-2 stanie się obowiązujące, na dziś wydaje się podstawowym. W nim pojawiają się pytania odnośnie wyjściowego składu. Za Nikolicem lub obok niego jako drugiego najbardziej ofensywnie usposobionego zawodnika zobaczymy w lidze Prijovica czy Hamalainena? Fin zrobił bardzo dobre wrażenie po wejściu na boisko, ale … czy wygryzł „Ibrę”? Vranjes sprawia wrażenie pewniaka u Czerczesowa, czy tylko w perspektywie pierwszego meczu w lidze z Jagą, czy na całą wiosnę, czy Borysiuk zimową rywalizację o pozycję w składzie przegrał? Co z miejscem dla Pazdana? Ławka rezerwowych? Czy w takim ustawieniu Guilherme z Dudą będą wiosną rywalizować o tą samą pozycję i rotować się na boisku? Może pogodzi ich ciągle zapowiadany „nowy skrzydłowy”? Wówczas zastapią Kuchego na drugiej flance, szybkobiegacza, pędziwiatra ale tyrającego jak koń pociągowy w asekuracji, „drewniaka” ale z patentem w zespole na dogrywanie piłek z rzutów rożnych i wolnych?

Co by nie powiedzieć, taki „ból głowy”, tego rodzaju, powinien być wartością dodaną, zimowe puzle zostały zebrane, może nawet jeszcze o jakiś element zostaną uzupełnione, pytanie kluczowe jak je na wiosnę poukłada trener i jak ten barszcz z tyloma grzybami będzie smakował? Sztuka klulinarna pozornie tylko łatwa, oby Stanisław Sałamowicz okazał się dobrym kucharzem, składnikami w spiżarni dysponuje, pozostaje tylko kwestia ich doboru i smacznego uważenia. We mnie są i nadzieje ale i obawy.
5sobota, 06, luty 2016 13:28
aylarad1916
Przecież to nie była wina Hlouska, tylko złego podania Guilherme.
6sobota, 06, luty 2016 13:39
Garm
aylarad1916 -> Popieram!

Co do stałych fragmentów gry to ciekawe, bo np. z Viktorią wchodził w pole karne, nawet pamiętam, że zrobiło na mnie dobre wrażenie jak się przepychał w walce o pozycję (i pozycję tę wygrał) przy bramce Prijovicia.
7sobota, 06, luty 2016 15:02
iocosus
Ależ ja Guilherme nie zamierzam rozgrzeszać, naciskany próbował piłkę wycofać w bezpieczną strefę i zrobił to tak że sprokurował to czego byliśmy świadkami, natomiast Hlousek mimo tego że jest chwalony za prezentowaną dynamikę przegrywa pojedynek biegowy, starając się ratować sytuację, na styku idzie "na raz", nieskutecznie, rywal go uprzedza i ma już od 30 metra od bramki otwartą do niej drogę i partnera na dodatek przed nią. Dobrze dla nas, że tego nie wykorzystali.

Na skrócie w Legia.net od 2:45 https://www.youtube.com/watch?v=PTpBQKVoxAY

Mam nadzieję, że gdy będą ograni w rytmie meczowym, tego rodzaju sytuacje już nie będą miały miejsca, natomiast można przypuszczać że wiele drużyn grając z nami „w zasiekach” właśnie w czymś takim lub podobnym będzie szukać drogi powodzenia dla siebie.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1