A+ A A-

Anatomia kryzysu

Poniższy artykuł powstał po części z próżności i ciekawości, bowiem omawiając kryzys w Legii Warszawa, kryzys jakiego nie doświadczyliśmy od 30 lat, chcę przy okazji przetestować swoją wiedzę z wybranych dziedzin nauki.

 

 

Ujęcie Polityczne
O polityce piszę w jej pozytywnej definicji jako o roztropnej trosce o dobro wspólne. W tym sensie jednym z zadań władzy jest zapewnienie poczucia bezpieczeństwa, czyli poczucia, że  ktoś nad krnąbrną materią ‘panuje’, że potrafi zarządzać np. kryzysem. W tym kontekście nie dziwi zachowanie kibiców, choć formy nie zawsze były akceptowalne, zarzucających władzom Legii, głównie prezesowi, nieudolność i niekompetencję. Takie nastawienie nie wynikało z uprzedzeń, ale ze spadku zaufania spowodowanego nieradzeniem sobie z kryzysem. Bowiem jednym z zadań władzy jest przewidywanie zdarzeń jakie mogą wystąpić na podstawie analizy przeszłości. Legia corocznie, od wielu lat wpadała w jesienny dołek i można było zasadnie obawiać się, że kiedyś wpadnie w dół. I przygotować się na taką okoliczność. Kierownictwo klubu nie tylko nie było przygotowane na skalę kryzysu, ale reagowało z opóźnieniem i w sposób nieskoordynowany, tak jakby uznano, że on sam przejdzie. Jedyne antidotum widziano w zmianach trenerów i części sztabu, tak jakby napiętnowanie rzekomo winnych usunęło źródła zapaści. Od władzy wymagamy dokonywania wyborów czyli priorytetów – co najważniejsze, co musimy zrobić, a co poświęcić? W realiach Legii widać było bezradność kierownictwa, które zamiast działać planowo, improwizowało. W takich przypadkach ludzie, w tym wypadku kibice zwracają się do innych ośrodków, a jeżeli nie mają takich możliwości, biorą sprawy w swoje ręce. I tak to zadziałało w Legii i w innych klubach w podobnej sytuacji. Zamiast jasnych komunikatów dostawaliśmy papkę o tym, że władze chcą, aby było lepiej. Było to klasyczne zaklinanie rzeczywistości. Ten przekaz prezesa żadną miarą nie spinał się z odczuciami kibiców, a przede wszystkim nie odpowiadał skali zagrożenia. Znanym w polityce skutecznym mechanizmem porządnego rządzenia jest decentralizacja władzy, rozłożenie decyzji na inne ośrodki, na innych ludzi, bardziej kompetentnych. Lecz prakseologia wskazuje, że samo rozproszenie decyzyjne nie wystarcza. Muszą  być w system wmontowane mechanizmy kontrolne, stanowiące bezpieczniki. Jednego i drugiego w Legii zabrakło. Otóż nauki politologii, zarządzania, ekonomii jasno wskazują, że organizm, w którym właściciel jest praktycznie jednoosobowym zarządem dużej  firmy o znacznym stopniu komplikacji jest stale narażony na niebezpieczeństwo popadnięcia w kryzys. W tym sensie korzystnym dla względnego wyjścia z kryzysu było rozparcelowanie swych uprawnień przez prezesa na nowe postacie w kierownictwie oraz strukturalne wyodrębnienie pionu sportowego klubu.

Ujęcie socjologiczne
Socjologiczne pojmowanie emocji mówi nam, że nowe sytuacje wzbudzają w nas pobudzenie, a ramy na to pobudzenie nakładają relacje społeczne, w tym otoczenie medialne. W środowisku społecznym działa instynkt stadny, który jest albo pozytywny albo negatywny. Badania dowiodły, że ludzie w grupie zachowują się w określonych sytuacjach tak jak inni, co nazywamy konformizmem społecznym i mechanizmem dowodu społecznego. Jest to swego rodzaju zakażenie  emocjonalne przenoszące się na poziom behawioralny. To zjawisko z kolei nazywa się spiralą samospełniającej się przepowiedni. Wynika to z faktu, że dla człowieka negatywne informacje mają znacznie większe znaczenie niż pozytywne. Pozytywna informacja o tym, że nic nam nie zagraża, z ewolucyjnego punktu widzenia jest nieistotna. Ważna jest wiedza o tym co nam zagraża. Dlatego z otoczenia wykorzystujemy negatywne sygnały. Ten mechanizm zwłaszcza wykorzystuje władza, która zarządza strachem, oraz media przykuwające uwagę tym co złe. Niestety w czasie kryzysu bardzo trudno ocenić jego skalę i złożoność ze środka. W przypadku Legii dodatkowym problemem na tzw. pozytywne stadne oddziaływanie stała się niezborność kulturowa, religijna  oraz bariera językowa w drużynie. W tym stanie rzeczy jedno zdarzenie, jedna zaskakująca porażka potrafiły uruchomić kaskadę negatywnych następstw. Najgorszym jej przejawem stała się apatia i zniechęcenie. Są to tzw. pasywne emocje, które nie aktywizują naszego działania, w odróżnieniu od aktywnych takich jak np. gniew. Socjologia jednocześnie zwraca uwagę na to, że nadmiar aktywnych emocji, co w piłce przezwano motywowaniem może rodzić przebodźcowanie, którego efektem jest zobojętnienie. Tym samym chyba za wysoki był diapazon emocji nakręcających na awans do LE, bez myślenia o tym co po. Swoją negatywną rolę w nakręcaniu kryzysu odegrały media, które po dobrych meczach w pucharach kreowały graczy na bohaterów, a po porażkach strącały ich w otchłań. Człowiek ma bowiem niezwykle silną potrzebę zachowania kontroli nad tym, co się wokół dzieje. A ta kontrola bierze się ze zbudowania spójnej narracji na temat rzeczywistości. Brak takiej jednoznaczności powoduje swego rodzaju rozdwojenie jaźni i niekorzystnie wpływa na ocenę sytuacji. Pobocznym tego efektem jest szukanie na siłę winnych wokół w otoczeniu czyli na zewnątrz. Kryzys teoretycznie może wydobywać z nas najlepsze cechy, ale na ogół wydobywa u większości najgorsze. I to drugie się stało udziałem Legii.

Ujęcie psychologiczno-medyczne
W przypadku zagrożenia organizm przeżywa szok. Następuje uderzenie adrenaliny, która ogranicza funkcje woli mózgu oraz kortyzolu, antagonisty insuliny. To one uruchamiają reakcję stresową z jej wszystkimi negatywnymi następstwami. To jest spuścizna biologiczna jeszcze z czasów jaskiniowych, mechanizmu „walcz lub uciekaj”. Przetrwali ci co uciekali, bo niebojów pożarły zwierzęta. Rządzi nami strach. Strach ma postać bodźca nagłego lub długotrwałego. Niestety w przypadku Legii jeden przypadek szoku, czyli niespodziewana porażka z Radomiakiem, przerodził się w stały kryzys. Psychoterapeuci w takim przypadku zalecają wejście w fazę relaksu. Bowiem stres jest wytworem autonomicznego układu nerwowego i aby go pokonać trzeba siłą woli się wyciszyć, uspokoić i włączyć mózg czyli myślenie. Trzeba skupić się na szukaniu rozwiązania, a nie na introspekcji, przeżywaniu swego niekorzystnego położenia. Skoro więc na pierwotny stres nasza wola nie ma wpływu to trzeba albo się do takich sytuacji przygotować (trening interpersonalny) albo organizm musi się do nich przyzwyczaić (adaptacja). Jest to w obecnej sytuacji cywilizacji zwanej kanapową bardzo trudne, bo jest nam w niej wygodnie i bezpiecznie. Wszystko co odbiega od normy powoduje także silny stres wirtualny. Np. zawodnicy zaczynają się bać, że przegrają następny mecz, a organizm reaguje tak jakby go rzeczywiście przegrali, czyli już przed spotkaniem sami skazują siebie na porażkę. Tylko solidnie wyszkoleni zawodnicy są w stanie utrzymać normalny stan psychiczny, reszta zatruwana jest nadmiarem adrenaliny i kortyzolu. Bez wyszkolenia ta reszta nie jest w stanie zwalczyć skutków stresu. Psychologowie stwierdzili, że w walce z kryzysem pomaga nie tylko trening, ale i wysokie morale, patriotyzm, wiara itp. Zawodnik związany emocjonalnie z klubem, z kolegami, trudniej ulega  negatywnym postawom. Oprócz tego relacje zależą od konstrukcji psychicznej, czy ktoś jet typem wysoko- czy niskoreaktywnym. Jeżeli ktoś jest słabowity i wrażliwy na bodźce łatwo popada w apatię, bo skupia się na negatywnych aspektach sytuacji. Natomiast ten twardszy potrafi odreagować i przejść na tryb zadaniowy. Tacy wiedzą, że nie ma sytuacji beznadziejnych, że jeżeli coś raz się nie udało to nie musi się powtarzać. Ten obszar doznań kształtują: silna wola  - czego ktoś chce, jaki ma system wartości. Po drugie – czy ma cel, co chce osiągnąć. Po trzecie – temperament. Niestety dopiero w sytuacjach zagrożenia poznajemy sami siebie i jesteśmy w tym aspekcie osobowości poznawani. Biorąc pod uwagę biologię to czynnikiem dodatnim staje się zwiększony wysiłek fizyczny i psychiczny poprawiający poziom endorfin i dopaminy. W drużynie Legii na poziomie sztabu zabrakło uświadomienia sobie zagrożenia grą na „trzy fronty”, zabrakło zmyślnej strategii działania, bowiem w kryzysie łatwiej reagować, gdy wie się, co ma się robić, niż gdy trzeba improwizować. Kryzys dopadł nieprzygotowanych do niego trenera i zawodników i dlatego jego skutki były tak niszczące i długotrwałe.

Ujęcie ogólno-naukowe
Powinniśmy sobie uświadomić, że wiedza naukowa bardzo często jest nieprzekładalna na jej praktyczne zastosowanie, z uwagi na jej niejednoznaczność (słynne tak, ale...). Nie da się w działaniach społecznych ustalić wprost, że jeden bodziec wywołuje zawsze taką samą reakcję, że jest jedna recepta, jedno antidotum na wszystkie bolączki. Nadto wiedza naukowa opisuje rzeczy z reguły następczo, kiedy coś się już wydarzy oraz ma trudności z przewidywaniem. To te czynniki powodują, że całe rzesze ludzi mają ograniczone zaufanie do nauki i skłonne są do wiary w łatwe, demagogiczne i populistyczne ustalanie przyczyn i rozwiązywanie problemów. I w tę lukę pomiędzy rzetelną wiedzą, a chęcią prostych rozwiązań wchodzą fałszywe autorytety i media. To media kreują fikcyjne autorytety, których wiedza jest żadna albo są autorytetami, ale w innej dziedzinie. Do tego nauka nie znosi emocji, ona oparta jest na obiektywnej, odartej od uczuć wiedzy. Więc kiedy  informację poddaje procesom emocjonalności to ona zawsze jest zmanipulowana, a jej efektem są skrajne, albo strach, albo euforia. Oba te stany nie sprzyjają podejmowaniu racjonalnych decyzji, ani środków zaradczych. Nauka namawia do korzystania z obiektywnych programów komputerowych niezależnych od zawodnych ludzkich umysłów. Tą drogą idzie jako pierwszy Liverpool i trener Klopp, którzy poszli na współpracę z firmą, której programy wytwarza sztuczna inteligencja.

Rola mediów
Mocny temat jakim był jesienny głęboki kryzys Legii był medialne nakręcany i eksploatowany tak długo dopóki budził zainteresowanie. Jego skala paradoksalnie świadczy o wielkości Legii, bowiem prowincjonalnym konusom media tyle czasu i miejsca nie poświęciły. To działało jak perpetuum mobile. Ludzie oglądali to co ich wciągało, a dlatego,że ich wciągało to ten „serial” o Legii oglądali. Mnóstwo ludzi, nie tylko kibiców Legii oczekiwało na kolejne informacje, komentarze, opowieści , wywiady – co kto ma do powiedzenia w temacie Legii. Media nie są durniami i temat Legii przerabiały, bowiem tzw. słupki w odniesieniu do Legii zawsze były wysokie. Ta powtarzalność czasami była nie do zniesienia , ale publice się nie nudziła. Pewno dlatego,że media i publika maja ten sam pokraczny system wartości wedle którego bad news (złe wieści) is good news (dobre wieści). Złe, katastroficzne informacje i opinie lepiej się sprzedają. To z tego względu zrodziła się hipoteza o realnym zagrożeniu Legii spadkiem. Ma ona swe źródło także w psychologii tłumu dobrze znanej w Polsce. Z jednej strony kochamy ludzi, którzy odnieśli sukces, aspirujemy do ich poziomu i osiągnięć, wręcz utożsamiamy się z nimi. Ale ta „miłość” jest podszyta nienawiścią. Publika śledzi i podziwia, ale jest bezlitosna, kiedy komuś sławnemu powinie się noga. Publika i kibice tak reagując nie zdają sobie sprawy z faktu, że jest to w większości sztuczny, fałszywy, fikcyjny i nieprawdziwy świat.

Kiedy rozum zasypia budzą się demony i najwyżej oceniani są ci, którzy nic nie robią.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1