- Kategoria: Trybuna komentatorów
- Garm
Gratuluję
Gratuluję trenerowi Legii Maciejowi Skorży kolejnego wybitnego meczu w europejskich pucharach. Meczu, w którym przeciwnik został przez niego odczytany bezbłędnie, a taktyka została rozrysowana idealnie. Meczu, w którym nikt nie myślał o tradycyjnej polskiej taktyce "byle nie stracić". W którym od pierwszej minuty liczył się atak, efektowna gra i dążenie do zwycięstwa. Trenerze - w ogromnej mierze to dzięki panu przeżyliśmy w tym sezonie jako kibice Legii niezapomnianą przygodę. Przygodę, którą po pańskim nieuniknionym odejściu będziemy, obawiam się, wspominać latami. Do której kolejne legiony ITI-owskich aparatczyków nie zdołają się dostosować przez lata.
Gratuluję zawodnikowi Jakubowi Rzeźniczakowi tego, że stał się kolejnym z dość już długiej listy zawodników, którym wzmiankowany wyżej trener Skorża zmienił - z nader pozytywnym skutkiem - boiskową pozycję. Gratuluję "Rzeźnikowi" każdego udanego wślizgu, każdego odbioru, każdego dobrego podłączenia się do akcji ofensywnej. Gratuluję tym bardziej, że choć fanem talentu Rzeźniczaka jestem od lat, akurat w środkowej strefie boiska zbyt wielkich sukcesów mu nie przepowiadałem. Po raz kolejny potwierdza się, że trener Skorża jest znacznie lepszym fachowcem ode mnie.
Gratuluję piłkarzom Maciejowi Rybusowi i Marcinowi Komorowskiemu godnego pożegnania z Legią i pokazania, że nawet w smutnym polskim światku piłkarskim niektórzy potrafią okazywać profesjonalizm do samego (gorzkiego) końca. Gratuluję panom tego, że dawaliście z siebie wszystko nawet wtedy, gdy już nikt was pod pistoletem nie mógł do tego zmusić. Jednocześnie mam nadzieję, że w następnym klubie nikt nie wpadnie na pomysł, że zmuszać was do czegokolwiek pod pistoletem należy.
Gratuluję setkom (kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu) kibiców warszawskiego klubu, którzy mimo fatalnej sytuacji gospodarczej ponieśli znaczące wydatki związane z wyjazdem za swoim klubem na drugi koniec Europy. Którzy z łatwością i trwale przekrzyczeli kilkanaście tysięcy uznawanych za fanatycznych fanów Sportingu - fanów, którzy nie wypełnili swojego stadionu nawet w połowie... Gratuluję kibicom warszawskiego klubu również tego, że w odróżnieniu choćby od kibiców klubu krakowskiego potrafili się zachować. Może i nie jesteście aniołami, ale pewien wzorzec zachowań obowiązuje i wy dobrze to rozumiecie.
Gratuluję piłkarzom Sporting Club de Futbol z Lizbony, którzy z futbolem mają tyle wspólnego, ile minister Joanna Mucha z kompetentnym zarządzaniem obiektami sportowymi. Gratuluję zbiorowego portugalsko-holendersko-brazylijskiego braku jaj, anemii, gry na czas, sztuki boiskowego oszustwa. Gratuluję zaprezentowania w dwumeczu wszystkiego tego, czym każdy fan piłki nożnej winien się brzydzić. Gratuluję dostarczenia mi 180 minut dowodów na potwierdzenie prawdziwości stwierdzenia: "Jeśli spotkasz na mieście piłkarza Sportingu Lizbona, spluń na niego. Nie jest godzien niczego więcej".
Gratuluję sędziemu Władysławowi Biezborodowowi z Rosji idealnego dopilnowania interesów faworyta. Legia była zarówno w przekroju dwumeczu, jak i samego spotkania w Lizbonie drużyną dojrzalszą, groźniejszą, lepszą. Sędzia zdołał jednak, mimo tych dość oczywistych niedogodności, utemperować zbyt chwacko sobie poczynających nuworyszy (trzy żółte kartki na przestrzeni pięciu minut w początkowej fazie drugiej połowy meczu). Zdołał również dopilnować, żeby słynnym gospodarzom krzywda się nie stała, nie dyktując dwóch oczywistych rzutów karnych dla przybyszów z Warszawy. Sepp Bladder na pewno będzie zachwycony.
Gratuluję dyrektorom Leszkowi Miklasowi i Markowi Jóźwiakowi za idealnie zaplanowany zimowy okres przygotowawczy. Gratuluję czekania z wysłaniem Danijela Ljuboji na leczenie do ostatniej chwili. Być może to właśnie takie przyszłościowe myślenie zadecydowało o tym, że w dwóch kluczowych dla przebiegu dwumeczu sytuacjach najlepszy zawodnik Legii zachował się tak, jakby był jednym z jej dyrektorów i dał dupy.
Gratuluję prezesom Piotrowi Zygo i Rafałowi Wyszomierskiemu opracowania nader nowatorskiej koncepcji sprzedaży zawodników w ostatnich możliwych chwilach. Szkoda tylko, że nie udało się wam wytransferować Michała Żyro - ale proszę się nie załamywać, było blisko, a kolejne okienko już za kilka miesięcy. Gratuluję panom również tego, że jakiekolwiek transfery do klubu zaczęliście akceptować dopiero po teoretycznie najważniejszych meczach rundy. Furda interes drużyny, ważne, żeby Excel nie świecił na czerwono!
Przybijcie piątki, panowie z dwóch ostatnich akapitów - w takich chwilach jak dziś, kiedy wasze tajne plany znajdują tak spektakularne spełnienie, na pewno szczególnie mocno czujecie, że warto być korporacyjnym szczurem!
Na sam koniec gratuluję wreszcie właścicielom klubu - Mariuszowi Walterowi, Bruno Valsangiacomo oraz licznym spadkobiercom Jana Wejcherta. Kupiliście za bezcen najlepsze, co polski futbol klubowy miał do zaoferowania. Przez lata uczyliście się zarządzania klubem piłkarskim metodą błędów i błędów... błędów, za które teraz zapłaci ktoś inny. Inny ciężki frajer, który uwierzy w mit "zbawców z Wiertniczej" i zapłaci wam dość, żebyście raz na zawsze zostawili najważniejszy piłkarski klub stolicy w spokoju.
Niestety w "firmie" Legia wszystko gra, tylko drużyna nie gra, ale co tam. Ważne, że bilans się zamknął na plusie. Za zespół odpowie Skorża.
Może gdyby któreś ogniwo owego feralnego łańcuszka udało się zastąpić innym elementem, awans byłby nasz.
Niestety, jak powiedział Skorża, w tym momencie nie było nas stać na nic więcej.
Sporting odbębnił pańszczyznę Garmie. Trudno winić ich za to, że nie zrobili nic więcej ponad to, co musieli.
Szukają kupca szukają jestem tego pewien. tak jak szukają kupca na wszystkie spółki ITI tylko jakoś znaleźć nie mogą. Bolek twierdz że za dużo chcą . Ile powinni chcieć pole do dywagacji i dyskusji . Jakąś wielokrotność zysku czy przychodu ? Ten pierwszy nie istnieje drugi pokaźny. W pierwszym przepadku powinni oddać za darmo w drugim to jednak już miliony . jeśli budżet sam klub domyka na poziomie 60 milionów bez pomocy ITI i jeśli pomnożymy to choćby przez trzy daje 180 . Dużo ? i tak i nie.
Tak ogólnie jeśli chodzi o ITI to ja w pełni jestem w stanie zrozumieć że chcą (z tego co piszesz większość) jak najszybciej wyciągnąć jak najwięcej kasy z Legii. Takie prawo inwestora. Problem w tym, że jak patrzę na to wszystko z punktu widzenia kibica. Więc dalej będę krytykował ITI - mnie ich biznesy mało obchodzą.
Pan Walter ma już 75 lat(wg. wikipedii) więc nie ma co oczekiwać ,że zakasa rękawy i wszystkim się sam zajmie , chyba nawet nie ma już takich możliwości...
Nie wiem ale ja na Polskim rynku nie widzę nikogo kto mógłby przejąć Legię dla jej największego dobra.
- "Nie wiem ale ja na Polskim rynku nie widzę nikogo kto mógłby przejąć Legię dla jej największego dobra."
Dlatego tak duże nadzieje wiążę z usamodzielnieniem się KP Legia Warszawa. Im szybciej tym lepiej. Nawet kosztem pewnych sukcesów, one są tu i teraz a Legia ma trwać. Dlatego dla mnie uzyskanie niezależności finansowej to priorytet. Oczywiście wiąże się to ze spłata ITI a to łatwe nie będzie. Czas jednak zacząć.
Jedyne czego pragnę to aby robić to w taki sposób by część sportowa nie ucierpiała (za bardzo). Raczej na zasadzie symbiozy a nie pasożyta. Chciałbym aby ktoś zrozumiał, że aby uzyskać dobra cenę (za reklamę, za gracza) to najpierw trzeba się wypromować. A aby to uczynić trzeba czasem się wstrzymać a czasem dołożyć.
Oczywiście oszczędzania na warunkach stworzonych pierwszej drużynie też nie powinno się oszczędzać. Informacje docierające z Cypru były druzgoczące dla niektórych członków klubu odpowiedzialnych za pion sportowy. Oszczędzać - tak, ale na Boga nie za wszelką cenę.
Teraz nie pozostało nam nic innego jak tylko robić to co możemy : kupować bilety , kibicować drużynie i zaciskać pięści w bezsilności, oczekując nadejścia lepszych czasów
Bolek napisał: „ Niezależnie od stosunku do Legii poszczególnych osób błędy w prowadzeniu Legii popełniało (dalej popełnia) całe ITI. A że u jednych wynika to z braku zainteresowania Legią a u innych ze zwykłej indolencji w prowadzeniu piłkarskiego biznesu - to dla kibica Legii znaczenie ma żadne. Liczy się efekt.” No cóż intencje, cel działania, mają dla mnie zasadnicze znaczenie, chociaż czasmi „dobrymi chęciami i piekło wybrukowane” i różne paradoksy w życiu się zdażają, ale o tym na koniec.
Możemy w intencje Waltera wątpic, kibic Wisły, może na Legii chciał się tylko dorobic, albo kierowało nim coś innego, niż rozwój Klubu. W porządku, ale jeżeli nie Legia, to TVN ukochanym dzieckiem Waltera, siedzącego w mediach przez całe dorosłe życie, z pewnością było! Kumu chciał przekazac wizjonerską schedę, oczywiście swojemu synowi Piotrowi, a kto rządzi od 1 września 2009 roku TVN??? Wzmiankowany Markus Tellenbach i bynajmniej nie z poręczenia Mariusza Waltera te rządy sprawuje. Złośliwe sugestie padają, że Piotr Walter przy Szwajcarze głosu nie zabiera.
Jeżeli Walterowie nie mają decyzyjnego wpływu na dzieło ich życia, czyli TVN, to jaka jest ich rola w prowadzeniu Legii? Czy korporacyjne frakcje, sojusze, strefy wpływów, w sytuacji gdy idylli miedzy akcjonariuszami ITI nie ma, wręcz przeciwnie, nie wpływają na decyzje odnośnie przyszłości Klubu, tym bardziej gdy cała korporacja, całe ITI, trzeszczy i skrzypi w posadach.
Jeżeli ponad 2/3 osób decyzyjnych ma w głębokim poważaniu los Klubu, dla nich był tylko jakąś skarbonką, fanaberią przyjaciela Jana Wejcherta, czyli Mariusza Waltera, a teraz po prostu chcą odzyskac włożoną tam kasiorę, to jakie są perspektywy?
To awizo, w przyszłym tygodniu postaram się własne domysły i spekulacje przedstawic szerzej, w jakiś sposób umotywowac.
Aha, paradoks polega na tym, domniemam, że Prezes Rady Nadzorczej Legii Mariusz Walter chciał zwolnic trenera Skorżę i zatrudnic Vładymira Weissa. Udaremniono mu to, zamykając kranik finansowy dla Legii, decyzja wyszła na dobre. Walter nie jest wolny od błędów, ale jego intencje wobec Legii w odróżnieniu od innych decyzyjnych osób w ITI różnicuję i to zdecydowanie.
Co by nie mówić mnóstwo wydanych rzez ITI pieniędzy poszła na rozwój tak sportowy jak i organizacyjny (nie mówię o ludziach a o pewnych mechanizmach) klubu. Te pieniądze bardzo się Legii przydały, teraz być może trzeba je zwrócić. Jednak można to zrobić nie zabijając dotychczasowych osiągnięć. Jeśli to się uda to będę bardzo zadowolony. A i przyszłość klubu z Ł3 będzie rysowała się w jaśniejszych barwach. Natomiast Garm jeszcze raz będzie mógł napisać - gratuluję. Tym razem z mniejszą goryczą w tle.
Monrooe co to znaczy usamodzielnić ? właściciel może zgodzić się aby wypracowany przychód zostawał w klubie ale przecież nie ma takiego obowiązku . Usamodzielnić dla mnie to wykupić akcje . Ten kto je wykupi stanie się następnym właścicielem . Tak jak zaznaczylem w pierwszym zdaniu to spekulacje ale mamy do nich prawo na postawie własnych obserwacji i informacji jakie do nas napływają.
Usamodzielnić to znaczy uniezależnić swoją działalność od finansów właściciela. Gdy tak się stanie (o tym ciągle się mówi w kontekście tego sezonu i być może to właśnie jest powód zimowych transferów naszych trzech muszkieterów) to wcale nie musimy wykupować akcji czy odcinać się od właściciela.
W takim wypadku nawet niewskazane było by poszukiwanie kolejnego chętnego na akcje klubu. Zawsze istnieje ryzyko trafienia na właściciela kierującego się jedynie własnym interesem. Co by ni mówić nawet w tej trudnej sytuacji ITI tak nie działa. Inaczej byśmy mieli już tylko drużynę Młodej Legii. Kończąc usamodzielnienie nie oznacza wcale odwrócenia się od obecnego właściciela.
O wizję długofalową to bym się wbrew pozorom nie martwił, gorzej jest chyba z tą "tu i teraz", to na nią nie ma pomysłu. To z zarządzaniem na bieżąco mamy spore problemy. Natomiast Legia zmierza jednak w kierunku wyznaczonym już dawno temu. Wolniej niż zakładano ale jednak.
Nic z tego nie wyszło .
- "Nic z tego nie wyszło"
I teraz też nic z tego nie wyjdzie. Nie widzę szans na to by Mariusz Walter namówił kogokolwiek do umorzenia długu (bo niby dlaczego), nie widzę też szans by ktoś zapłacił kupę kasy za ....mniejszościowy pakiet akcji. W naszych lokalnych warunkach jest niemożliwe.
Jedyne możliwe dofinansowanie to poprzez współpracę, taką jak z Pepsi, Action Jet czy Królewskim. Czyli konkretne pakiety finansowe za konkretną ilość pojawiającej się marki w kontekście sukcesów Legii Warszawa.
tego . Jeszcze raz napiszę cały wypracowany przychód jest w gestii właściciela a czy pozwoli korzystać z niego w całości czy części to zależy tylko i wyłącznie od jego planów .Dla mnie te plany sięgają najbliższych trzech miesięcy .Co będzie jeśli nie wypalą nie chcę myśleć.
Nadal jednak bez sensu było by nagłe wypompowanie kapitału z Legii Warszawa. Mało tego, podejrzewam, ze są jakieś zapisy o jakimś progu takiej działalności (powstałe przy zakupie akcji). Poza tym są też zobowiązania wobec miasta Warszawy przy otrzymywaniu stadionu.
Powtarzam usamodzielnienie finansowe klubu nie istnieje .To właściciel decyduje a co do umów prawnicy nie takie rozwiazywali ..
Ja absolutnie nie wiążę tych spraw ze sobą. Uważam, że kompletnie nie mają na siebie żadnego wpływu. No dobra, może nie żadnego, ale raczej znikomy. To nie kibice (ani tym bardziej dziennikarze) są motorem napędowym działań klubu czy ITI. Plan był od początku, ale jego realizacja była uwarunkowana finansami. Dopiero przy pełnej kasie decyzje poszły w ślad za deklaracjami (i planami)
Teraz nagle pan Marek jest zdziwiony, że w klubie podchodzą z rezerwą do proponowanych przez niego piłkarzy. Faktycznie dziwne, jednak jeszcze dziwniej by było gdyby było inaczej. W dodatku Marek narzeka, że zarząd mu nie "klepnął" takich zawodników jak Smolarek czy Manucho. Fakt, nazwiska głośne tylko, że to skrzydłowi a trener wyraźnie chciał przede wszystkim napastnika. O tym jednak Marek jakby zapomniał.
Co by ie mówić, obecne transfery może i są późne ale przynajmniej odpowiadające "zamówieniu" sztabu szkoleniowego. Dlatego zupełnie nie rozumiem słów Marka z tego wywiadu, nie dość, że strzela ślepakami to tak naprawdę najczęściej do... siebie. A ckliwa historia ze Świerczokiem jest tylko zwieńczeniem tego "dzieła"
Jestem bardzo zniesmaczony tym wywiadem i muszę przyznać, że zaskoczony dalszą pracą Jóźwiaka w klubie. Nie wiem czy będąc na miejscu Kosmali dał bym radę powstrzymać się przed pewnymi decyzjami. Nawet wiedząc jak dużo pracy wykonuje Marek Jóźwiak. Smród po takim wywiadzie będzie ciągnął się jeszcze bardzo długo i nikt nie będzie zważał, że poznaliśmy argumenty (wątpliwe) tylko jednej strony...
jestem przekonany, że tak dobrych ofert nie odrzuciłby żaden zarząd. I to żadnego polskiego klubu. Jak napisałem nie raz sam absolutnie popieram sprzedaż tych graczy za te pieniądze. Nie popieram tylko sposobu w jaki to zrobiono. Miejsca, czasu oraz stylu który dla mnie był nieakceptowalny. To właśnie ten styl jest odpowiedzialny za ogólne wrażenie rozmontowywania zespołu.
Warunki w jakich przyszło pracować Skorży w Legii przeszły prawdopodobnie jego najgorsze koszmary. Jestem przekonany, iż nie był w stanie sobie wykoncypować takiego scenariusza.
To samo z bilbordowymi grajkami nie dałbym sobie palca uciąć ,że za wszystkie odpowiedzialny jest Jóźwiak .
Rozwodzenie się teraz jakie mają kompetencje nie ma sensu, albo są figurantami i siedzą cicho (tu L.M. faktycznie jest w tym dobry) albo od razu stawiają weto i sprzeciwiają się pewnym ruchom. Natomiast takie "płakanie" po latach jakie odwalił w mediach pan marek budzi we mnie obrzydzenie. - "To nie ja to Oni", zdaje się mówić do prasy święty Marek. Dla mnie to zachowanie z przedszkolnej piaskownicy.
A co do palca to chyba byś go już nie miał kolego
Jedyna różnica polega na tym, że Skorża nie opowiada mrożących krew w żyłach historii, a Marek Jóźwiak tak. Nie narzeka, że teraz pod każdym transferem musi być jego imienny podpis, a Marek wyraża głębokie zdumienie, że zarząd już tak nie ufa w jego rekomendacje dotyczące nowych zawodników.
Co do tak chętnego zatrudniania u nas byłych gwiazd już kiedyś zadałem pytanie - czemu tak kurczowo się tej drogi trzymamy. Czemu wolimy kupić przebrzmiałe nazwisko ale takie które coś jeszcze znaczy niż poszukać obiecującego zawodnika "tuż przed Górką" ? Marek Jóźwiak kiedyś odpowiedział na to pytanie. Gdy zapytana czy Legi am skautów odpowiedział, że nie bo to bez sensu, że ma tylu znajomych managerów, iż woli polegać na ich opinii niż "niepotrzebnie" płacić sztabowi fachowców. Tu jest pies pogrzebany.