W tym miejscu chcielibyśmy prowadzić naszą futbolową rozmowę "na aucie", czyli dyskusję w tematach, które nie zostały uwzględnione w artykułach w innych działach. Zachęcamy do udziału w naszym swoistym "klubie dyskusyjnym"!
Trybuna jest wolna dla każdego, każdy ma prawo się wypowiedzieć, zabrać głos w dowolnym piłkarskim temacie, w poważnym lub w żartobliwym, ironicznym tonie, obowiązuje freestyle tylko z jednym zastrzeżeniem. Niech poziom wypowiedzi, dyskusji przełamuje stereotyp piłkarskiego kibica jako zacietrzewionego półmózga, pieniacza uzewnętrzniającego swoje frustracje, wylewającego jad i napinającego się dla samej napinki.
Gdy trzeba, spierajmy się, polemizujmy, brońmy własnych poglądów, przekonań, ale zawsze...
TRZYMAJMY POZIOM!
Jeśli nie podoba ci się stand-up, to – nomen omen – wstajesz i sobie idziesz. Możesz także gwizdać, buczeć i/albo, jeśli już naprawdę bardzo musisz, niedwuznacznie dać nieudolnemu artyście do zrozumienia co sądzisz na temat jego żenującego spektaklu. Łapy jednak, a zwłaszcza nogi, trzymaj przy sobie.
Jak na moje, to była erupcja skandalicznego buractwa w wykonaniu Jędrzejczyka. Dobrze wiedział (i widział!) co robi i w pełni świadomie się na to zdecydował. Słabo będzie wyglądało, jeśli takie „zagotowanie” nie będzie skutkowało dłu-u-uuugą dyskwalifikacją. Tak, żeby mieć pewność, że garnek ostygł.
Bez sensu ten incydent. Zwłaszcza, że mecz kapitalny, rewelacyjnie się to oglądało.
Jędza niepotrzebnie się zagotował i poszedł na zwarcie z Grekiem w tej sytuacji, fakt, ale słabo to będzie wyglądało jeżeli sędziowie będą nagradzać takich stand-uperów jak Koulouris (czy niedawno Katranis z Piasta).
Wydaje mi się, że coraz bliżej jest do momentu, gdy trzeba będzie zawiesić korki na kołku, panie Arturze.
Muszę z ręką na sercu przyznać ze złe oceniałem obecnego trenera . Podoba mi się gra naszej drużyny i jest to niewątpliwie zasługa Kosty .
Co do Vuko to do końca życia będę mu wdzięczny ze uchronił nasz klub przed spadkiem i dalej jako jedyni w kraju nie spadliśmy z ekstraklasy . Lubię Vuko i to się nie zmieni .
Tak jak zawsze będę uważał ze 711 doprowadził nasz klub na skraj przepaści i nigdy nie będę szanował Michniewicza .
Co prawda Raków miał dwie setki (Rundić i Lederman, szkoda zwłaszcza sytuacji Rundicia przy 0:0), ale tak po prawdzie to gol zafałszowałby obraz meczu, bo zdecydowanie bliżej tam było pogromu niż remisu.
Fakt, że trochę bez farta Raków z kontuzjami, ale i decyzje personalne Szwargi nie do końca zrozumiałe, podobnie jak nastawienie do tego meczu. Chociaż z drugiej strony może Szwarga właśnie wie co robi, rozumiał, że choćby zespół stawał na rzęsach to nic tam nie ugrają i chciał tylko zminimalizować straty, mając w perspektywie dwa wyjazdowe mecze w lidze na przestrzeni kilku dni.
W drugim meczu ich grupy Sporting wymęczył zwycięstwo w Grazu, dobry wynik dla Rakowa, choć jeżeli mają walczyć o to trzecie miejsce to na pewno nie w taki sposób jak w Bergamo.
No to teraz ładną hiperbolę zrobiłeś.
Uważam, że każdy powinien patrzeć na siebie a jeśli chcesz, aby Twoja Craxa zagrała w pucharach, to zapewniam cię, jest o wiele prostszy sposób na to, niż czekanie na 15 miejsce w rankingu naszej Ekstraklasy. Wystarczy po prostu albo zdobyć PP albo zająć minimum 4 miejsce w lidze. Jeśli dla Twojej drużyny jest to mission impossible, to wydaje mi się, że chyba lepiej, żeby do tego Kazachstanu, czy innej Gruzji jednak nie jechali. Bo to i cnotę stracą i rubelka nie zarobią.
Jeśli chodzi o wątek Legii, to sprawa podstawowa: to nie był zarzut, tylko stwierdzenie faktu. Nawet sam klub (ustami MH albo JZ, już nie pamiętam) stwierdził na początku rozgrywek, że ewentualne wpływy z LKE nie są ujęte w budżecie. Jeśli już można mieć do kogoś pretensje, to do Lecha, który w zeszłym sezonie trochę tego ojro zarobił a chciał podbijać Europę kontuzjowanym Ishakiem.
Reasumując: jeśli w następnych 2 sezonach wszystkie 4 zespoły poważnie podejdą do pucharowych bojów, to zapewniam cię, że szybko wskoczymy do pierwszej 15-tki bez potrzeby kurczowego ściskania kciuków za jakikolwiek zespół.
Echhh… Szklaneczka jak zwykle, do połowy pusta, co?
Tak się zastanawiam: cóż ta biedna Legia mogłaby uczynić (no, poza ponownym zatrudnieniem Michniewicza, rzecz jasna), żebyś się wreszcie poczuł ukontentowany? O ile dobrze pamiętam, ledwie kilkanaście miesięcy temu Wasz klub znajdował się w stanie „pożar w burdelu”. W sferach organizacyjnych nie działało nic, właścicieloprezes miotał się jak wesz na grzebieniu, na boisku bida z nyndzą… Teraz natomiast w pięknym stylu awansowaliście do LKE. No tak. Ale tracąc po drodze dwanaście bramek. Faktycznie. Paganini to on nie jest.
Ty, a nie przyszło Ci do głowy, że gdyby taka Legia, jako wicemistrz Ekstraklasy, mogła zaoferować udział w el. LM i bardzo, ale to bardzo prawdopodobne puchary na całą jesień, to jakby łatwiej byłoby jej o wzmocnienia? Ba, nie tylko Legia. Ligowemu średniakowi też byłoby przecież łatwiej zaryzykować i wyłożyć więcej pieniąchów, gdyby nagroda w postaci pucharów była bardziej realna.
A, jeszcze jedno: istnieje szerokaśna przestrzeń pomiędzy przeżywaniem takich samych emocji a życzeniem porażki przykładowemu Lechowi, bo to przecież „Lech-zdech-kuchenkorz”, a jego kibice coś tam kiedyś tam o kimś tam wyśpiewywali.
Kibicować, bo może dzięki temu mój klub załapie się na puchary? Hm... a może niech ten klub najpierw zacznie te europejskie rozgrywki traktować poważnie. Bo jak się popatrzy na tabelę, to z całej tej 18-tki można wyselekcjonować raptem 3 zespoły, co do których możemy powiedzieć: wstydu nam nie przyniosą. A jeśli spróbujemy wyselekcjonować takie, które na poważnie przygotowały się do tych rozgrywek, to w ostatnich 10 sezonach zazwyczaj był to jeden klub na sezon. Nawet w obecnym sezonie, mając 2 kluby w fazach grupowych, to coś takiego można powiedzieć jedynie o Rakowie. Z całym szacunkiem do naszej Legii, to nie można powiedzieć o poważnym traktowaniu pucharów, jeśli gra się w nich formacją obronną złożoną z emeryta, środkowego pomocnika i wahadłowego. Te 12 straconych bramek, to naprawdę nie jest przypadek i jeśli się robi założenie, że transfery to i owszem ale jak awansujemy, to nie jest to poważne traktowanie.
W obecnej naszej sytuacji ligowej, to te 4 miejsca, to się wydaje aż nadto i, biorąc pod uwagę jak jest zarządzana większość naszych klubów, to raczej szybko się to nie zmieni.
No tak. Jak nie było internetu, tylko rodziny wiedziały, że ten, czy ów to de… likatnie rzecz ujmując, tytanem intelektu nie jest ;p
Jak świetnie wiesz, kibicuję polskiemu klubowi, rywalizującemu w polskiej piramidzie ligowej, tak się szczęśliwie składa, że od dłuższego już czasu na najwyższym jej szczeblu, choć oczywiście różnie drzewiej bywało. Nigdy nie robiłem tajemnicy z tego, że ze wszystkich lig krajowych zdecydowanie najbardziej obchodzi mnie ta rodzima. Kiedy już Ekstraklasa zepchnie Premier League z czubka rankingu UEFA; kiedy nie będziemy już marzyć o awansie do LM, tylko szacować (zupełnie zresztą realne) szanse wszystkich naszych klubów na triumf w tych rozgrywkach – wtedy być może porozmawiamy inaczej. Zanim jednak takie słodkie czasy nadejdą, warto by, moim skromnym zdaniem, pamiętać o tym, że 4 to nie 5. No wiem, takie mało jazzy te cyfry, na pewno mniej, niż 6 i 9
Zostawmy to detronizowanie Premier League, skupmy się na znacznie bardziej realnym – choć wciąż mocno ambitnym – celu, jakim byłoby zadomowienie się w trzeciej piątce rankingu. Przypominam, że daje to możliwość wystawienia pięciu, nie czterech drużyn w pucharach. Czaisz? Przy dobrych wiatrach, piąte miejsce w Ekstraklasie pozwala grać w Europie. Przy takim rozdaniu (lekko licząc) dwie trzecie ligi patrzy na siebie i myśli „w mordę, to da się zrobić!”. Ostatnio dwukrotnie z rzędu piąty finiszował Piast. Wcześniej Warta, Śląsk i Jagiellonia. A skoro tak, to w zasadzie dlaczego Cracovia, Radomiak, Widzew, Zagłębie plus pewnie ktoś tam jeszcze nie miałyby zerkać na tę piątą lokatę z optymizmem…?
A przecież nie chodzi tylko o średniaków, no bo oprócz liczby pucharowych alokacji, rośnie również ich jakość. Nawet Legia nie zawsze zdobywa tytuł
Jako wicemistrz ligi z miejsc 11.-15., startowalibyście w eliminacjach LM. Wiadomo, fest pod górę, ale do odważnych świat należy. W razie czego, zostawałaby LE. A gdyby i tam Wam nie poszło, o awans do LKE byłoby już naprawdę łatwo. Ba, nawet trzecie miejsce dawałoby szanse powalczenia o Ligę Europy, w tej chwili dostępną jedynie – okrężną drogą – Mistrzowi Polski.
To nie są opinie, kształtowane na podstawie trudnych do zapomnienia słów kibiców tego, czy tamtego klubu. To są fakty. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to… niech zrozumie.
Trochę jak z cyfrą, którą jedni widzą jako szóstkę, a inni jako dziewiątkę, zależy kto stoi z której strony. Taki np. internet sporo zmienił w kibicowskich interakcjach, przede wszystkim media społecznościowe, jeżeli ktoś mocno wsiąknie w 'plemienne niesnaski' to zdarza się, że nie jest w stanie zapomnieć pewnych słów kibiców klubu X, następują uogólnienia, jednostki stają się masą, postępuje niechęć, zanika elementarny szacunek, nie tylko w sporcie zachodzi ten mechanizm. Nie jest to dobre, ale jest niestety bardzo ludzkie. Podobnie jeżeli ktoś szczerze wierzy, że europejskie sukcesy rywali stanowią zamach na finansową równowagę w krajowym futbolu i utrudnią jego klubowi walkę o trofea (są to fobie szczególnie charakterystyczne dla kibiców Legii i Lecha) to nie będzie kibicował takiemu zagrożeniu, ba, prawdopodobnie będzie wręcz antykibicował.
Ja oczywiście nie zaliczam się do grupy pierwszej ani też do drugiej, ale szczerze mówiąc nie widzę realnej możliwości przekonania takich osób.
Co do meczu Rakowa z Kopenhagą, obie drużyny grały konsekwentnie swoje. Kopenhaga miała wynik i chciała bezpieczne dopilnować awansu, Raków nie był w stanie osiągnąć przewagi, zdominować przeciwnika, ale liczył na to, że jakimś sposobem coś jednak wpadnie. No i faktycznie wreszcie wpadło, Raków dostał impuls, Duńczycy trochę spanikowali, ale według mnie ta końcówka nieco przekłamuje obraz całego dwumeczu, bo awans Kopenhagi jest absolutnie zasłużony, Raków nie był blisko nawet przez moment.
Spodziewam się, że w grupie Szwarga będzie ustawiał ich podobnie, bo ci przeciwnicy (Sporting, Atalanta, Sturm) są bardzo mocni. Stawiam jednak, że Raków będzie punktować, przejście do Ligi Konferencji z trzeciego miejsca wydaje mi się być jak najbardziej realne.
No widzisz. A ja nie jestem ani 50+, ani związany z Legią, a przyznam szczerze, że we łbie mi się nie mieści jak kibic polskiego klubu może nie trzymać kciuków za inne polskie kluby w Europie. Przecież to jest jakiś patologiczny miks rozwodu z logiką i Modlitwy Polaka. Piłowanie gałęzi, na której się siedzi, w imię jakichś bzdurnych plemiennych niesnasek? No nie, nie kumam tego.
Żeby jasność była: oczywiście, i Legia wczoraj, i Raków przedwczoraj grały przede wszystkim dla siebie. Bardzo to szanuję i w żadnym razie nie zamierzam wskakiwać na bandwagon ani wypychać kogokolwiek z kolejki po radość. Nic z tych rzeczy. Uważam po prostu, że mój klub, jak i każdy inna ekipa z Ekstraklasy (a i niższych lig także) ma z tych występów i wyników bardzo wymierne korzyści. Dzięki, chłopaki. Dobra robota.
To jesteś uboższy o przeżycia związane z grą Górnika w Pucharze Zdobywców Pucharów sprzed 53 lat z Romą ( trzy mecze w tym ostatni zakończony rzutem monetą) oraz w finale z MC), grami tegoż Górnika w PKME , tudzież o przeżycia związane z walką Widzewa w odpowiedniku LM dekadę później . Żałuj !
A dziś dzięki ubiegłorocznej postawie Lecha oraz tegorocznej Legii i Rakowa od przyszłego roku w eliminacjach LM wystartują dwie polskie drużyny. Chyba się cieszysz !
Oczywiście jestem trochę młodszy od Panów, ale jednak już 50+ i z Legią związany jestem od dziecka. I znam podobnych osób naprawdę sporo gdzie Legia to dla nich miłość życia, a Ł3 to drugi dom. I nie znam słownie ani jednej osoby która by trzymała kciuki i dopingowała inne Polskie kluby w pucharach, i to niezależnie od wykonywanej pracy czy wykształcenia.
Masz rację w tym co piszesz. Dodam tylko,że starsi stażem kibice życzą każdej polskiej drużynie powodzenia w rozgrywkach międzynarodowych. Raków rzeczywiście gra zbyt racjonalnie, taktyka, organizacja gry i zachowania boiskowe są mało autentyczne, za dużo jest w nich wyrachowania i przesadnej dbałości o bezpieczeństwo.
Ja obejrzałem dwa mecze eliminacyjne KB Kopenhaga ze Spartą i byłem przekonany,że Raków z nimi ma minimalne szanse na awans, gdyż prezentowali futbol dojrzały, grali bardzo twardo , nieustępliwie, mieli szczelną obronę , stosowali arytmię i grali dynamicznie w ataku. Lecz w Sosnowcu wyglądali fizycznie marnie ,a wczoraj grali tak jak byli bez formy. O ile jeszcze w defensywie trzymali szyki i skracali pole gry ,ściśle pilnując stref, to w ofensywie zatracili dynamizm oraz brakowało im odejścia. W tej sytuacji , jak słusznie , prawisz zachowawczość była wadą.
Lecz jednocześnie nie można nie dostrzec,że wyeliminowanie było udziałem bramkarza Rakowa , który puścił "szmaty" tak w Sosnowcu jak i w Kopenhadze.
Swoją drogą wszyscy ci którzy życzyli przegranej częstochowianom obdzierają mnie i Legię z godności . Nie mamy prawa bać się takich zespołów jak Raków z miasta Częstochowa choćby 5 razy grali w LM . Przypomnę tylko piękne hasło , brzmiało jakoś tak : Historii zmienić nikt nie jest w stanie , Legia była jest i wielka pozostanie .
Swoją drogą jeżeli podszywającą była faktycznie ta dziewczyna przywoływana przez Jedzę to nie można odmówić jej sprytu.
Skończyło się 0:1 po głupio straconej bramce, mecz zamknięty, wyrównany, niby wcale Raków nie musiał go przegrać, ale to tylko pokazuje jak się gra o Ligę Mistrzów z perspektywy mistrza Polski - trzech przeciwników, sześć meczów i wystarczy raptem raz zmylić krok, żeby było po zawodach.
Oczywiście parę rzeczy im się posypało, brak Arsenicia, Svarnasa, zwłaszcza Arsenić nie do zastąpienia, Szwarga bezpiecznie ustawił drużynę na spokojny, zachowawczy początek, a oni akurat w tym fragmencie meczu dostali farfocla, potem bramka anulowana z powodu milimetrowego spalonego, nawet ta ulewa jakoś gorzej zadziałała na Raków, częściej się ślizgali niż Duńczycy (choć może to akurat nerwy).
W każdym razie przypomniało mi się jak przegrywaliśmy szanse na awans u siebie ze Steauą (2:2) czy z Dinamem (0:1) lub jak z drugiej strony sami przepychaliśmy np. Trencin i ile się mówiło wtedy o ograniu i doświadczeniu w europejskich pucharach. Kopenhaga nie pokazała nic nadzwyczajnego, bo też wcale nie musiała. Strzelili szybko bramkę, mieli dobry wynik, grali kompaktowo, utrzymywali się przy piłce, praktycznie nie dopuszczali do zagrożenia pod swoją bramką. Modelowy przykład tego, jak w europejskich pucharach mocniejsza drużyna punktuje słabszą. Ciekaw jestem tylko czy będą chcieli to kontynuować u siebie w Kopenhadze, czy jednak zaatakują Raków.
Edit właśnie widzę że mecz z Pogonią został przełożony.
Nasze mecze z Austrią, wiadomo, osobna historia.
Raków powtórzył, a raczej przebił swój wyczyn z Azerbejdżanu, wyczekał i wypunktował przeciwnika. Mieli oni trochę szczęścia w pierwszej połowie, bo dwa razy centymetry dzieliły Cypryjczyków od objęcia prowadzenia i wtedy sprawy by się skomplikowały, ale po przerwie to Raków miał lepsze sytuacje, bramka Tudora z wolnego piękna i nieoczywista, ale przecież przed tą sytuacją Piasecki mógł strzelić na 1:0, a potem jeszcze Koczerhin miał 2:0 na nodze. No i Kovacević w bramce wartość dodana, pewny, bezbłędny.
Teraz dwumecz o Ligę Mistrzów (!) i Kopenhaga na pewno jest w nim zdecydowanym faworytem, chociaż na podstawie tego co widziałem w ich meczu ze Spartą, nie są oni nie do pokonania, mieli mnóstwo szczęścia. Czesi byli lepsi, grali ciekawszą piłkę, przegrali niefrasobliwością i naiwnością, bo powinni byli rozstrzygnąć losy awansu w dogrywce.
Lech zawiódł bardzo. Ale to jest symptomatyczne dla piłki z naszych regionów - problem z powtarzalnością. No i jednocześnie, odpadając z europejskich pucharów, skomplikowali życie ligowej konkurencji w rywalizacji o mistrzostwo.
Wczoraj w drugiej połowie oni wyglądali na zdezorientowanych, wyprowadzonych z równowagi, mecz niespodziewanie nie układał się po ich myśli i nie wiedzieli jak zareagować. To się niestety zdarza. Przy czym z Poznania płynie jednak wiele głosów, że Słowacy zostali zlekceważeni w przygotowaniach, sztab uznał, że awans jest pewny i przygotowywał formę już na kolejne mecze.