W tym miejscu chcielibyśmy prowadzić naszą futbolową rozmowę "na aucie", czyli dyskusję w tematach, które nie zostały uwzględnione w artykułach w innych działach. Zachęcamy do udziału w naszym swoistym "klubie dyskusyjnym"!
Trybuna jest wolna dla każdego, każdy ma prawo się wypowiedzieć, zabrać głos w dowolnym piłkarskim temacie, w poważnym lub w żartobliwym, ironicznym tonie, obowiązuje freestyle tylko z jednym zastrzeżeniem. Niech poziom wypowiedzi, dyskusji przełamuje stereotyp piłkarskiego kibica jako zacietrzewionego półmózga, pieniacza uzewnętrzniającego swoje frustracje, wylewającego jad i napinającego się dla samej napinki.
Gdy trzeba, spierajmy się, polemizujmy, brońmy własnych poglądów, przekonań, ale zawsze...
TRZYMAJMY POZIOM!
Tak przy okazji to nie lubie trenerow ktorzy demonizuja ten parametr i zda sie sklad jedenastki ustalaja pod niego (vide Probierz w Cracovii a i w reprezentacji zakladam hipotetycznie ze gdyby Bartek Slisz mierzyl pod 1,90 to posiadalby duzo wiekszy kredyt zaufania u selekcjonera), ale z drugiej strony to nie wiem, czy samemu zdecydowalbym sie na pare srodkowych obroncow: Ariel Mosor (184 cm) czyli moj rozmiar, plus Igor Orlikowski (181 cm). Argentyczycy gabarytami defensow sie nie przejmuja ale w Europie juz tej "fizycznosci" ulegamy bo i fakt co raz wiecej takich napadziorow na wzor Ibrahomovica czy Haalanda (po 195 cm).
A tak jeszcze skoro o tych parametrach to Zbyszku nie pomyliles sie przypadkiem ze swoja waga za mlodu: "miałem 176, a ważyłem ok. 80 kg."? Zdaje sie ze wspominales ze trenowales biegi srednie i miales ku temu predyspozycje, ale to chyba nie przy tej wadze. Jezeli juz to raczej parametry nabitego miesniami sprintera chocby Bena Johnsona z Seulu ale nie srednio lub dlugostystansowca. Dziesiecioboisci mierzacy nieco pona 180 cm waza ok 80 kg i musza byc i silni i dynamiczni i skoczni ale na 1500 m "umieraja". Ten dystans, ktorego na codzien nie trenuja jest dla nich gehenna. Zbyszku przy tej wadze twoje BMI by wynosilo ponad 25.0
"Wg badań, zakres BMI dla trenujących zawodników to jest od 18 do 22.Natomiast, jeśli chodzi o absolutną światową czołówkę, to z badań przeprowadzonych w 1996 roku na światowej czołówce zawodników od 800 do maratonu wynikają następujące wartości współczynników BMI (wzrost w cm / waga w kg / BMI):
Mężczyźni:
182 / 62,7 – BMI 18,93
178 / 61,3 – BMI 19,35
174 / 60,0 – BMI 19,82
170 / 58,6 – BMI 20,28
166 / 57,3 – BMI 20,79
Średnie BMI to 19,83.
zrodlo: Ile powinien ważyć biegacz aby dobrze biegać - Bieganie.pl
Ja tylko Tobie podpowiadam ,że w latach 60-tych wzrost wysoki zaczynał się od 164 cm wedle GUS, dziś to 176 cm . Ja miałem 176, a ważyłem ok. 80 kg. W Legii na środku obrony ( pod koniec lat 60-tych, a wcześniej , poza Gmochem byli, jeszcze niżsi) grali Andrzej Zygmunt 177 cm wzrostu i Zygmunt Blaut 173 cm wzrostu. Ja na tle Blauta byłem olbrzymem , tym bardziej,że było to w latach 1965-1966. Widzę ,że też tak masz ,że nie zauważasz, że czas zasuwa .
Ja jestem samokrytyczny i wiem,że wielkim talentem nie byłem.Nie miałem tzw. wrodzonej szybkości , ale za to miałem ogromną wytrzymałość i byłem bardzo silny.Technicznie byłem dobrze wyszkolony, ale do artysty było mi daleko.Ponieważ już w juniorach zauważyłem,że , delikatnie mówiąc, nie zawsze trafiam z decyzjami : co, kogo, kiedy, jak - to uznałem,że każdy kto się zbliża pod pole karne to wróg i wchodziłem w niego ostro, szybko i brutalnie , byłem jak przecinak . To sprawiło,że w wieku 16 lat trafiłem do zespołu seniorów. Pewno kariery w piłce bym nie zrobił,ale co się nagrałem to się nagrałem . Z tego powodu dostrzegam to czego wielu nie widzi ,albo sądzi po pozorach .
U nas Stanisław Oślizło jak na środkowego obrońcę raczej nie imponował warunkami fizycznymi, ale w latach ’70 to już było raczej regułą, że parę środkowych winni stanowić tacy na wzór Żmudy z Gorgoniem. Zbyszku u Piechniczka na środku defensywy byś raczej nie pograł pamiętając jego skład defensywy w Odrze Opole! Dlatego szacun, że w A i B klasie byłeś naszym polskim Cannavaro.
Jeszcze w didaskaliach, napisałeś: „tzw. program minimum , który wprowadził Wydział Szkolenia PZPN do wszystkich klubów, dzięki któremu w latach 70-tych nasza piłka odnosiła tak wielkie sukcesy międzynarodowe.” – otóż, zapamiętałem gdy kiedyś stwierdziłeś, że sukcesy polskiej piłki były pochodną demografii i pod tym się absolutnie podpisuję. Popularnośc piłki i te tysiące, setki tysięcy chłopaków uganiających się za piłką bo innej rozrywki nie było stanowiło fundament sukcesów polskiej kopanej. Niech notable z PZPN sobie ten sukces przypisują, we mnie jest przekonanie, że gdyby nie masowość, powszechność uprawiania futbolu to jakiekolwiek programy szkoleniowe psu na budę by się zdały. Nie grałem w piłkę w żadnym ligowym klubie, ale jako nastolatek w średniej kopałem gałę z tymi którzy trenowali na Polonii, Gwardii lub w Agrykolii. Grywałem z chłopakiem, który zaliczył kilka występów w jedynce Legii. Byłem w średniej na boisku raczej dla nich już „kijkiem slalomowym” ale pocieszałem się, że na korcie by nie mieli do mnie podejścia. Mam swoją perspektywę i wiem że ci którzy trenowali a nawet załapał się jeden z nich na Ekstraklasę, to nie były największe talenty do piłki spośród moich rówieśników z którymi miałem okazję wymienic kilka podań. W mojej podstawówce było kilku smerków w poszczególnych rocznikach, którzy „ekstraklasowca” schowaliby do kieszeni pod względem kiwki, panowania nad piłką, dynamiki. Nigdy do klubu nie trafili, nikt ich nie wypatrzył, nikt się nimi nie zainteresował.
Andrzej Iwan opisywał, że gdy już regularnie trenował, to i tak grywał „na podwórku” i bywało że nygusy umawiali się „na kasę” dla zwycięzcy i jak samemu przyznawał nie zawsze „klubowi” w takich meczykach byli górą. I mnie to absolutnie nie dziwi, o ile to były małe gierki po góra 6-7 na mniejszym boisku.
Mam bratanka w podstawówce, biega za piłką oczywiście w klubie, małym podwarszawskim. Czasem wyręczam rodziców i podwożę go na treningi, jest jeszcze szkrabem, ale miałem okazję zerknąc przy okazji na mecze 12-14 latków trenujących regularnie na równoległych boiskach. Kilka meczów widziałem i miałem taką konstatację, że moją klasę z podstawówki lub szkolną reprę obecne pokolenie trenujące regularnie rozklepało by bez problemu. Rozjechaliby nas podaniami. Ale w grze 1 na 1 to te dzisiejsze dzieciaki nie miałyby z nami szans.
Pod koniec lat ’70 do jednego z klubów zgłosił się 17-latek, który nigdy wcześniej regularnie nie trenował, mając lat 22 został królem strzelców Ekstraklasy, a ten Grześ jakiegoś super talentu do piłki wcale nie miał, technicznie był dość surowy, taki „chudy dryblas na szczudłach”. Tyle tylko, że na śląskich familokach piłkę kopał od małego, jak każdy z jego rówieśników. A pokażcie mi dziś chłopaka, który zgłosi się do klubu i powie, że nigdy wcześniej w jakiejkolwiek akademii, w jakiejkolwiek szkółce piłkarskiej lub w najmniejszym klubiku nie trenował. I go przyjmą bo będą wiedzieli, że podstawy panowania nad piłką od małego brzdąca ma jednak już wpojone? Dziś bez systemowego szkolenia to abstrakcja!
I tym sposobem „didaskalia” przywłaszczyły sobie zawartośc mojego pitolenia. Zbyszku nasz „spór” o to czy warto sprowadzic Nawrockiego i tak rozstrzygnie czas. Za dwa, trzy lata będzie można powiedziec i co z tego iocosusie że widziałeś w Nawrockim odpowiedni mental dla obrońcy, skoro nic z tego pozytywnego się nie potwierdziło, umiejętności zabrakło. Albo za dwa, trzy lata okaże się jeszcze, że mimo wszystkich przeciwności będziemy mieli najcichszą parę milczków na środku reprezentacyjnej defensywy, czyli Kiwiora z Nawrockim!
Masz prawo do swego zdania i ciekawie je uzasadniasz.
Ja powiem na czym ja swoje zdanie opieram: po pierwsze - na obserwacji i analizie jego występów w Warcie Poznań i Legii Warszawa czynionych przy pomocy nie tylko oglądu ,ale i osobistej perspektywy , bo grałem w juniorach i B i A Klasie jako obrońca, najczęściej środkowy. A szkolony byłem wedle tzw. programu minimum , który wprowadził Wydział Szkolenia PZPN do wszystkich klubów, dzięki któremu w latach 70-tych nasza piłka odnosiła tak wielkie sukcesy międzynarodowe. Oczywiście dysponuję też opracowaniem Wydziału Szkolenia PZPN do nauki w Szkole Trenerów " Działania zawodników podczas gry" . Tym samym , nie uzurpując sobie prawa do fachowości , wydaje mi się ,że posiadam elementarną wiedzę praktyczną i teoretyczną,aby ocenić poziom wyszkolenia i przydatność obrońcy do wykonywania skutecznych działań przeciwko napastnikom rywali.
Przypomnę tylko ,że o Nawrockim jako antybohaterze kilku spotkań Legii pisałem w swoich pomeczowych komentarzach a i w felietonie posezonowym wyraziłem opinię, którą obecnie tylko powtarzam. Chodzi generalnie o to ,że w meczach wyrównanych drużyn o stawkę o wyniku często decyduje jeden błąd i najczęściej tym przegrywającym jest ten popełniany przez obrońcę. Maik Nawrocki zbyt często podejmował nietrafne decyzje.
Owszem Nawrocki jest wychowankiem Werderu Brema i widać ,że jest dobrze wyszkolony technicznie i taktycznie ,ale do składu Werderu się nie przebił mimo,że po sezonie 2020/21 Werder spadł do niższej ligi , a i po powrocie z wypożyczenia z Warty sztab Werderu nie widział go w składzie. Chyba jakieś powody tego odstawiania były i to niebłahe ? , bo wychowanek to zawsze wychowanek i jak gra to promuje i przyciąga młodych do klubu . Podobnie traktuję jego pobyt w Celticu, który gra na kilku frontach i gdyby Nawrocki był w kręgu tych potrzebnych to by , chociaż ogony grał,a on nie gra w ogóle . Aktualnie jest wystawiony na listę transferową za kwotę 2, 5 mln Euro.Każdy zaznajomiony z meandrami rynku transferowego wie ,że jego menadżer szuka mu klubu , który by go zechciał nabyć.
I nie można się dziwić menedżerowi ,że mu Legia pasuje, bo to w naszym klubie rozegrał sporo meczów, a Legia to klub znany i ceniony w Europie i daje poważne szanse promocyjne.
Ja generalnie staram się nie oceniać poczynań kadrowych kierownictwa Legii, bo uważam ,że to ich wyłączna kompetencja . Zostawiam sobie prawo do oceny po efektach . Nadto doświadczenie na stanowiskach kierowniczych nauczyło mnie ,że każdy nowy pracownik powinien zaczynać z "czystą kartą' i każdy zasługuje na danie mu kredytu zaufania.I gdyby brać tylko ten punkt widzenia to trudno byłoby się z Tobą nie zgodzić.
Lecz na przeszkodzie w takim podejściu stoi według mnie logika pragmatyczno - porównawcza. Otóż, jeżeli Legia chce grać w LM , czy w LE to musi mieć zawodników ogólnie mówiąc przydatnych do spełniania tej roli . Tym samym nie powinna brać tych , którzy w klubach tam grających uznani zostali za tych co się nie nadają . Brutalnie rzecz ujmując nie uda się zbudować zespołu zdolnego w gry w Europie z "odpadów' i "wybraków' .
W Werderze, w którym piłkarsko go kształtowali nie wierzyli w jego potencjał, nie miał szans na przebicie się do składu, o potencjalnej grze na poziomie Bundesligi nie było mowy. Wycenili na 1,5 mln € i pozbyli raczej bez żalu.
Kosta Runjaic też nie miał do niego przekonania i pełnego zaufania, Maik Nawrocki nie był u niego pierwszym wyborem do składu, wytłumaczeniem mogą być kontuzje, ale również po okresach rekonwalescencji Maik musiał wielokrotnie ustępować miejsca innym. Oferta z Celtiku dla młodego i ciągle „perspektywicznego” futbolisty wydawała się najlepszą z możliwych opcji rozwoju kariery.
W Celtiku „nadzieje” prysły jak bańka mydlana, również kontuzje zniweczyły plany podboju Wysp, ale piłkarz na którego wydano 5 mln € powinien otrzymać kredyt zaufania, Nawrocki albo go nie wykorzystał, albo kolejni trenerzy stracili wiarę w progres formy.
Zbyszek: „dla mnie to świetnie wyszkolone beztalencie” – nie owijając w bawełnę i bez dyplomacji i kurtuazji tak mogą sądzić, lub też tak sądzili w Bremie, w Glasgow a i Kosta Runjaic być może nie był daleki od takiego poglądu. Dziś taka powielana kibicowsko opinia jest zapewne bardziej powszechna niż łudzenie się, że 24-latek ma ciągle nieodkryty duży potencjał możliwości piłkarskich. Bardziej prawdopodobnym wydaje się, że Nawrocki stanie się wyrobnikiem w nie za specjalnie mocnym klubie, gdzieś na zapleczu europejskiej piłki niż mamić się tym że nasz stary Kontynent podbije.
A jednak, we mnie naiwniaku iskierka nadziei jeszcze nie zgasła. Nie dlatego, że „u Nawrockiego widać świetne wyszkolenie techniczno –taktyczne”, dla mnie to bzdura, Maik jest poprawnie wyszkolony, nic więcej, nic mniej, tu nie ma żadnego wyróżnika, z piłką przy nodze lepsze wrażenie robią choćby i Walukiewiecz i Piątkowski. Maik potrafi się odnaleźć w działaniach ofensywnych, wypełni w nich swoją rolę, właśnie dzięki poprawnemu wyszkoleniu ale ... nie tu widzę jego główny „atut”.
Gdy przyszedł do Legii i grał u Michniewicza (jedyny trener, który do niego się przekonał i mu zaufał) był tym z obrońców który próbował piłkę odebrać, a nie tylko bojaźliwie wyczekiwał co z piłką zrobi zawodnik drużyny atakującej. Nie był w tym tak bezkompromisowy jak Pazdan (który „pójścia na raz” nadużywał przez większość kariery) ale też nie był tak bojaźliwy i pasywny w obronie jak obecnie 90% polskich obrońców. Nasi defensorzy panicznie boją się gry „1 na 1”, obawiają się błędu, ośmieszenia. Kiedyś obrońca z odbioru piłki czerpał radochę, dziś mamy chłopaków, którzy za dzieciaka, za świerszcza grali w ataku lub w pomocy, w miarę dobrze czuli się w ofensywie, ale trenerzy w pewnych momentach przesuwali ich do defensywy i tak już pozostawało. Tak to sobie tłumaczę, że dziś nie mamy obrońców z inklinacją do gry w obronie, z mentalną predyspozycją do niej. Kiedyś mieliśmy naturalnych „drwali” i „przecinaków”, technicznie ograniczonych, ale „swoją robotę” robili, dziś zamiast dzieciaków z predyspozycjami do defensywy kształtować właśnie technicznie, żeby nie mieli deficytów pod tym względem, to wolimy rosłego nastolatka napastnika lub pomocnika przesunąc do defensywy, przystosowac go do niej i w ten sposób „problem” rozwiązać. Czasami taki proces się udaje i nawet w „dorosłej piłce” ma sens (Piszczek, Bereszyński) ale jako „doktryna szkoleniowa” moim zdaniem jest zgubny.
Maik Nawrocki być może nie jest najbardziej utalentowanym z polskich obrońców, być może jego predyspozycje są przeciętne, ale wydaje mi się, tak na „moje oko” że taką radochę z odbioru piłki posiada. Niezbędna jest mu optymalna dyspozycja fizyczna, szybkość reakcji, czytanie gry (bez regularnych występów tego nie osiągnie), jeżeli te warunki zostaną spełnione i gdy nabierze pewności siebie, swoich zachowań, to wówczas, według mnie” może być obrońcą nie tylko na poziomie Legii, ale i reprezentacji.
Refleksje na temat Nawrockiego ciekawe,ale akurat ja cieszyłem się ,że go obgoniliśmy , bo dla mnie to świetnie wyszkolone beztalencie ( o czym parę zdań nieco dalej).
Ja natomiast zwróciłem uwagę na grę Sergio Barcii oraz na pracę sędziego Kuźmy.
U Barcii , identycznie, jak u Nawrockiego widać świetne wyszkolenie techniczno -taktyczne , co widać było wczoraj po posiadaniu nawyków typowych dla zawodników wychowanych w dobrych szkołach ( Barcia to wychowanek Juvenii Celty Vigo) .Wczoraj patrzało się z przyjemnością jak Barcia w obronie wyprowadzając piłkę, podając ją do przodu, lub do boku ( rzadko do tyłu) natychmiast cofał się na asekurację, był pod grą, aby ten komu ją podał mógł zagrać w trójkącie, jednocześnie bacząc na głębię obrony. W ofensywie po otrzymaniu piłki podawał do wolnego kolegi ,a sam szedł do przodu na wolne pole . A przy tym przyjęcie piłki na milimetry, zawsze ze zwodem i podanie po uprzedniej ocenie sytuacji.
Tylko ,że talent u obrońcy nie na tym polega ,ale na podejmowaniu trafnych decyzji w tzw. nieoczywistych sytuacjach np idzie atak 2x1, albo 2x2, albo 3x2 i trzeba wybrać : zaatakować i kogo i kiedy , czy się cofnąć i gdzie zająć pozycję, czy pójść w blokowanie itd. Zawodnik wybitnie utalentowany zawsze wybiera skuteczną opcję, ten średnio uzdolniony trafia raz dobrze, raz źle ,a beztalencie prawie zawsze wybiera zachowanie korzystne dla przeciwnika. Jak pamiętamy Maik w ten deseń sporo bramek zawalił, a i Barci i to się zdarzało. Tacy jak oni znakomicie sobie radzą z zawodnikami z niższej półki,ale przeciwko zacnym rywalom zbyt często błądzą.
Trudno uzasadnić racjonalnie np. wiedzą psychologiczną to co w coraz większym stopniu wyczyniają sędziowie. Spada na nich często nieuzasadniona i nadmierna krytyka nosząca znamiona hejtu ,ale reakcja jest przeciwskuteczna. Pewno szefowie Kolegium Sędziów, aby podnieść tzw. autorytet formalny ( wynikający z zajmowanego stanowiska lub pełnionej funkcji) nakazali karać kartkami tych piłkarzy i tych członków sztabu , którzy gestami i słownie kwestionują decyzje arbitrów. Tylko,że takie bezmyślne traktowanie tego nakazu ośmiesza sędziów i zakrawa na parodię , bo wczoraj Augustyniak ( znowu ) był wycięty równo z trawą na oczywiste ukaranie sprawcy żółtą kartką i za to tylko ,że wyraził oburzenie brutalnością faulu został ukarany kartonikiem,a sprawca nie , czyli ofiara dostaje karę,a sprawca jest nagrodzony. W ten sposób sędziowie autorytet tracą, a nie go zyskują.
Na tapet do popitolenia albo do przynajmniej zaznaczenia trafiło natomiast info o Maiku Nawrockim.
„jego rywale do miejsca w składzie zawsze wydawali się faworyzowani przez menedżera. Nawet w pierwszym sezonie, kiedy zespół dotknęły kontuzje - wliczając Nawrockiego - nie miał zbyt wiele okazji do gry. Kiedy już występował, brakowało mu ogrania. W klubie takim jak Celtic nie można oczekiwać mnóstwa czasu na adaptację, ponieważ wymagania są wysokie. Nie miał nawet serii trzech czy czterech meczów, aby ugruntować pozycję. Nie widzę szans, żeby to się zmieniło. Carter-Vickers to lider w obronie, jest silniejszy w powietrzu, w ataku i ma większe doświadczenie w grze. Austin Trusty podpisał kontrakt i zrobił to, czego Nawrocki nie był w stanie zrobić - grał konsekwentnie. Ponieważ Liam Scales również jest na prowadzeniu, a Stephen Welsh częściej wybierany, Nawrocki jest piątym wyborem – stwierdził w rozmowie z WP Sportowe Fakty Ben Banks, dziennikarz glasgowworld.com.
Nawrocki jest za Carterem-Vickersem, Trustym i Scalesem w drużynie, a także Welshem na ławce rezerwowych. Trusty i Scales nie odnosili kontuzji jak Nawrocki, a Carter-Vickers jest najlepszym obrońcą Celtiku, więc zmiana nie wchodzi w grę. Dla dobra swojej kariery Nawrocki potrzebuje przeprowadzki, aby móc grać więcej. Powinien pójść na wypożyczenie albo odejść definitywnie. Kosztował Celtic dużo pieniędzy, więc będą chcieli odzyskać sporą część tej opłaty, jeśli się przeniesie. Jest jeszcze młody, ale jego przyszłość jest teraz gdzie indziej - powiedział na łamach WP Sportowe Fakty McGinlay z portalu celticway.co.uk.”
Nawrockiego zakopanego w głębokim rowie rezerwy Celtiku trudno będzie sprzedac, bardziej prawdopodobnym będzie wypożyczenie z ewentualną opcją wykupu i tu chyba można rozważac powrót Maika na Ł3.
Byłem dużym zwolennikiem Nawrockiego, łączyłem z nim duże nadzieje, dlatego gdy teraz jest na zakręcie to wyjście na prostą w Legii dla mnie stanowiłoby dobre rozwiązanie. Podobno z Kapuadim możemy się pożegnac, zatem wypożyczmy Janka Ziółkowskiego do klubu w którym będzie się regularnie ogrywał w pierwszej jedenastce na poziomie Ekstraklasy lub pierwszej ligi i wypożyczmy z Celtiku Maika!?
Wydaje mi się ,że mam wyśmienitą pamięć,ale im jestem starszy tym bardziej zauważam,że ona nie tyle się zaciera, ile staje się wybiórcza. Najlepiej pamiętam okres tam między 15 a 40 rokiem życia. Natomiast z czasów wcześniejszych tylko super ważne wydarzenia ,ale bez szczegółów.
Przed bodaj 10 laty napisałem , nieco żartobliwie ,że też kiedyś byłem młody,ale mam coraz mniej na to świadków. Obecnie ze świadków bezpośrednich nie mam nikogo, bo wszyscy pomarli.
Więc w moim przypadku nie da się pamiętać o panu Lucjanie , bez pamięci o moich przyjaciołach i kolegach bliższych i dalszych, którzy ze mną, lub ja z nimi - razem peregrynowaliśmy na Ł3. W szkole średniej była nas pięciu i przynajmniej 3 z nas raz w miesiącu było na Legii oraz na meczach reprezentacji w rozgrywanych w Warszawie . Podczas studiów było nas 4 :mój serdeczny przyjaciel Zbyszek, dwóch Januszów ( jednym z nich był Atlas) oraz Zdzisio. Po studiach chodziliśmy razem ze Zbyszkiem i Januszem ( nie Atlasem) . Ale tak pod koniec lat 70-tych oni przestali chodzić na mecze .
I wówczas "spiknęliśmy się " z moim przyjacielem od 45 lat Zbyszkiem ( starszym ode mnie o 6 lat) z którym pracowałem w jednej instytucji ,a który zapytał kto chce iść za darmochę na pożegnany mecz Kazia Deyny ( 18.09.1979) z MC i ja się wprosiłem i tak to się zaczęło i mimo ,że już na mecze Legii nie chodzimy ,to po każdym meczu naszego klubu wymieniamy uwagi, dyskutujemy . A chodziliśmy nie tylko na Legię, bo i parę razy na Polonię i na Gwardię, bo Zbyszek miał sąsiada Tomka Stefaniszyna z którym mimo różnicy wieku się zaprzyjaźnił ,a Tomek jako "Wybitny reprezentant Polski" miał prawo do dwóch wejściówek na każde spotkanie piłkarskie w Polsce, z czego ochoczo korzystaliśmy.
Kiedy nieco podrósł mój syn to wzięliśmy go po raz pierwszy jak miał bodaj 9 lat i spodobało mu się. I tak byliśmy na każdym meczu Legii w Warszawie przez 8 lat, a potem Piotr na tyle podrósł,że chodził ze swoimi kolegami.Ile on się od nas nasłuchał o dawnej Legii, bo ja prawie 40 lat temu dużo więcej pamiętałem,a Zbyszek uzupełniał swoimi wspomnieniami . Wymienialiśmy każdego piłkarza, jak wyglądał, na jakiej pozycji grał, jak grał , co miał najlepszego ,a jakie śmieszności - co uzupełnialiśmy anegdotami, których Zbyszek znał więcej i więcej spraw zakulisowych , bo przyjaźnił się ze Zbyszkiem Korolem . Pewno Piotr pamięta nasz spór ( dziś w dobie internetu rozstrzygnięty) w którym ja twierdziłem,że Deyna zadebiutował w Legi w meczu z Ruchem, a Zbyszek że z Wisłą.
Oczywiście zachwycaliśmy się bajeczna techniką Lucjana Brychczego ,ale i jego dumą, jego dorosłością, jego skromnością i niebywałym szacunkiem jakim się cieszył. To był nie tylko idol,ale i autentyczny autorytet. I syn mógł w 1992 roku na własne oczy zobaczyć nie tylko jak gra ,ale i na czym polegała jego charyzma
Po wielu latach na podobną drogę wszedł mój wnuk, też w wieku 9 lat , najpierw pojedyncze mecze ,a potem jeden za drugim ,aż też uznał,że dorósł i że dziadek jest zbędny i kiedy może chadza sam.
Dla nas wszystkich to ogromna strata , bo pan Lucjan to był żywy symbol naszego klubu.
Nie powtórzę tego co onegdaj napisałem, bo mi strasznie żal,że tacy ludzie jak pan Lucjan odchodzą z tego świata i słabo mnie pociesza,że taka jest naturalna kolej rzeczy, także z tego powodu ,że sam jestem w wieku, w którym jutro mogę się nie obudzić.
Nie lubię celebry i w chwilach radosnych i w tych smutnych, ale jadę na Ł3 zapalić świeczkę!
„@LegiaWarszawa
Wspólnie pożegnajmy naszą Legendę. Przed głównym wejściem do klubu wystawiliśmy obraz Pana Lucjana, pod którym kibice mogą postawić znicze oraz księgę kondolencyjną, w której można zostawiać pożegnalne wpisy. Księga i obraz będą wystawione codziennie do dnia pogrzebu w godzinach 08:00 - 20:00.”
RIP
Faberski robił grę z Borysem, fajnie się na nich patrzyło, jak ten Borys się znalazł w tym Mariborze? To znaczy wiem, ale to dziwne, że Kiwior robił karierę via Słowacja, a Karol Borys teraz via Słowenia. A w Eksttraklasie jak w pierwszej klubowej jedenastce gra więcej niż trzech Polaków to już jest święto.
Nabrałem chrapkę na pozostałe mecze w tym miniturnieju z którego transmisję na YT robi Podkarpacki ZPN.
12 października 2024
Polska – Gibraltar, godz. 18.00
15 października
Polska – Turcja, godz. 13.00 – Stalowa Wola
Polska – Malta 6:0 (2:0)
1:0 Daniel Mikołajewski 30, 2:0 Daniel Mikołajewski 45. 3:0 Igor Orlikowski 59, 4:0 Daniel Mikołajewski 62, 5:0 Alan Rybak 82, 6:0 Kacper Nowakowski 86.
Polska: Miłosz Piekutowski – Dominik Szala, Igor Orlikowski, Michał Gurgul (67 Kacper Potulski), Maksymilian Sznaucner, Filip Rózga (46 Krzysztof Kolanko), Karol Borys, Daniel Mikołajewski (67 Patryk Paryzek), Krzysztof Kurowski, Jan Faberski (67 Alan Rybak), Eryk Grzywacz (76 Kacper Nowakowski). Trener Wojciech Kobeszko.
Miałeś okazję milczeć. Skoda, że z niej nie skorzystałeś. Na szczęście takich jak Ty jest mniejszość.
Nic takiego niebywale dobrego nie gramy, a nastawienie przeciwnika też nie jest bez znaczenia.
To nie są moje opinie, tylko ludzi z tamtych rejonów. Ja wiem, że one są skrzętnie ukrywane przez tzw. mainstream ale taka jest prawda. Wiem to z pierwszej ręki, bo kolega z mojego zespołu z pracy mieszka w Kłodzku. Naprawdę, nie chcesz wiedzieć, co myśli o działaniach obecnej władzy w kontekście tej klęski żywiołowej.
Przy czym, ja generalnie mam na tę całą uśmiechniętą ekipę wyrąbane. Naród wybrał - naród ma. Przeżyłem Ruska, przeżyję i...
@Betis
Jeśli ten mecz miał rozwiać ciemne chmury nad Feio i jego ferajną, to chyba skutek będzie odwrotny. Bo już pojawiają się pytania: a dlaczego w lidze tak nie grają?
To, co napisałeś o ostatnich tygodniach na Dolnym Śląsku, jest po prostu ohydne. Tam zginęli ludzie. Inni ludzie, w całkiem sporej liczbie, w okamgnieniu potracili dorobek swojego życia. Nawet w obliczu takiej tragedii nie jesteś w stanie się powstrzymać od tępej, pseudopolitycznej napierdalanki? Serio…?
Że sukces opiera się na ludziach? Nooo… tak. Oczywiście. Przed chwilą o tym pisałem. Co się jednak tyczy nadziei związanych z karierami menedżerskimi „pokolenia Lewandowskiego”, popytaj w Wiśle jak im tam dobrze z Biletellim.
@ Iocosus:
Wśród wychowanków (albo prawie-wychowanków) Cracovii z ostatnich lat znajdują się m.in.:
• Mateusz Klich – czterdzieści jeden występów i dwa gole w narodowych barwach plus kariera klubowa może nie aż tak efektowna, jak ta Piotra Zielińskiego, ale już Jarka Jacha Clichy przykrywa swą czapką z daszkiem;
• Bartosz Kapustka – 14A/3, onegdaj znacznie jaśniejsza gwiazdka, niż obecnie Tomasz Pieńko;
• Michał Rakoczy – nieco przybladła, acz (chyba?) wciąż aktualna nadzieja polskiego futbolu;
• Filip Rózga – nadzieja świeżo rozbudzona;
• Mateusz Wdowiak i Jakub Myszor – czołowi zawodnicy Rako… a nie, czekaj ;p
Można by polemizować, czy to „miedziowa” wyliczanka jest bardziej (mniej?) imponująca, czy może jednak „pasiasta”. I nie, wcale nie chodzi mi o to, by się rozpływać w zachwytach nad systemem szkolenia Cracovii. Wręcz przeciwnie. Po prostu podobną listę dałoby się wypisać wielu klubom. Stąd też, mam wrażenie, cała ta „lubińska La Masia” to jednak mit.
Legia nie od dziś ma budżet kilkukrotnie większy niż duża większość innych zespołów z Polski. Nie pamiętam aby kiedyś było inaczej od momentu jak podają takie dane.
P.S.
"Tę zasadę właśnie oglądaliśmy w praktyce w ostatnich tygodniach na Dolnym Śląsku, gdzie wywalono poprzednią ekipę a zastąpiono ją tą uśmiechniętą. Efekt: wielomiliardowe straty, bo coś zignorowano, coś zrobiono za późno a czegoś nie zrobiono w ogóle."
Ale odpał ^^
Jak na polskie warunki to wydaje się, że mają się czym pochwalic w wynajdywaniu i w szkoleniu młkosów, tylko jeżeli nawet w miarę dobrze to robią, to co z tego skoro ta „lubińska La Masia” nie ma przełożenia na dokonania Zagłębia w seniorskiej piłce. To jest ten nasz niezgłębiony „rocket science”?
Zaczynam podejrzewac, że dopominanie się od lat Probierza o infrastrukturę piłkarską w Polsce, to oprócz rzeczywistej troski, było też alibi dla trenerów, wymówka dla efektów ich pracy i nie wiem, czego było więcej? Probierz też przyznaje, że w Polsce mamy problem z przechodzeniem piłkarzy z wieku juniorskiego, młodzieżowego do dorosłej piłki i co tego, to staje się takim pitoleniem jak nasze kibicowskie, z którego nic nie wynika.
Lubin liczy ponad 70 tys. mieszkańców, czeskie Pilzno jest ponad dwukrotnie większe, ale mając takiego „mecenasa” jak KGHM według mnie Miedziowi powinni mierzyc w sukcesy sportowe na miarę właśnie Victorii Pilzno czyli 6 tytułów mistrzowskich, trzykrotnie w fazie grupowej Ligi Mistrzów, awans do 1/8 Ligi Europy w 2014 roku.
Finansowo i infrastrukturą futbolową obecne Zagłębie Lubin nie powinno odstawac od Victorii, skąd różnica w osiągnięciach sportowych?
p.s.
CTP odpuśc sobie przerzucanie odpowiedzialności przez politykierów na Dolnym Śląski, ci uśmiechnięci mieli nadrobic to czego ci rzetelnie prawi nie zrobili przez dwie pełne kadencje swoich rządów? Dobry żart, a licytowanie się, kto zaniedbał więcej i kto jest większym ignorantem na tej naszej politycznej scenie to kabaret.
Polska była w ruinie, później przez osiem lat mlekiem i miodem płynęła, aż została zrujnowana ponownie w osiem miesięcy! To się nadaje do skeczu, a nie do jakichkolwiek rozważań.
Sukces opiera się na ludziach. Nie na pieniądzach, czy systemie. Na ludziach. Jeśli się otoczysz nieodpowiednimi ludźmi, to przepalisz każde pieniądze bez żadnych efektów.
Tę zasadę właśnie oglądaliśmy w praktyce w ostatnich tygodniach na Dolnym Śląsku, gdzie wywalono poprzednią ekipę a zastąpiono ją tą uśmiechniętą. Efekt: wielomiliardowe straty, bo coś zignorowano, coś zrobiono za późno a czegoś nie zrobiono w ogóle.
To samo masz w piłce: postawisz na niewłaściwego dyrektora sportowego, to cię okradnie do spółki z agentami. Zatrudnisz niewłaściwego trenera, to piłkarze będą mu się opierdzielali a pracować będą tylko ci, co mają jakieś widoki na transfer do lepszego klubu.
Nasi biznesmeni z piłkarskiego światka, niestety, mają ogromne problemy z doborem kadr menadżerskich. Być może wynika to z faktu, że poruszają się w bardzo wąskiej grupie byłych piłkarzy, którzy raczej tuzami intelektu nigdy nie byli. A już na pewno nie spotykali się w swoich karierach z problemami, które teraz muszą rozwiązywać, w odróżnieniu od ich zachodnich odpowiedników, którzy trochę tego świata zwiedzili i pograli w niezłych klubach.
Jest nadzieja, że, gdy pokolenie Lewego zakończy kariery piłkarskie a zacznie menadżerskie, to coś się zmieni.
Co do Zagłębia jako antyprzykładu sensu szkolenia: możesz sobie kupić wypaśne garnki i zarąbiste sztućce, zamontować płytę kuchenną i piekarnik światowej klasy, a na dodatek jeszcze rozstawić wyspę, na widok której Michelowi Moranowi spadnie fartuch. Jeśli jednak nie masz nawet ogólnego pojęcia co chciałbyś ugotować, to i tak nic sensownego nie wypichcisz.
Powiedz mi, proszę, po co w ogóle istnieje taki klub, jak KGHM Zagłębie? Jaki jest sens jego istnienia? Czy oni chcą walczyć o trofea? Ogrywać młodzież i zyskownie ją sprzedawać? Zapewniać lubińskiej społeczności rozrywkę grając efektowny, ofensywny i zaawansowany technicznie futbol? Nie wiesz? No spoko, ja też nie. Zresztą, kij tam z nami oboma, najgorzej że najwyraźniej nie wiedzą nawet „rudzi” decydenci. No bo pół biedy, gdyby im po prostu nie wychodziło. Się zdarza. Sęk w tym, że tam nie widać choćby jakichkolwiek zalążków pomysłu na cokolwiek poza trwaniem. Trwać, trwać, (…) trwać. Przebujać się przez ten sezon. Doczłapać do końca następnego. Przetrwać kolejny. I tak w kółeczko.
Zresztą, gdyby to szło tylko o Zagłębie, można by machnąć ręką. Ot, klub SSP, taka sobie przechowalnia dla pomniejszych politruków, dla których akurat nie starczyło miejsca przy większym korycie. Szkoda tylko, że podobne nastawienie do szkolenia ma – z nielicznymi wyjątkami – cała nasza piłka. Wciąż nie mogę wyrzucić z głowy tego wspomnienia Gawina z rozmowy z prezesem Mioduskim. „To nie jest rocket science” rzucone z kpiącym uśmieszkiem. A potem zdziwko, że ani u Was, ani u nas, ani gdziekolwiek indziej same z siebie budynki nie chcą produkować piłkarzy. No żesz w mordę, ale dlaczego…!?
Wracając to Twojej łopatologii
-był Michniewicz trener z doświadczeniem i co? Dał … ciała
-Był Runjaic i co ? Zobaczył i zrobił moim zdaniem wszystko aby dalej nie być w L
-Był Czerczesow i co? Patrz wyżej
-Byli Vukowic Jozak Klaufuric i co?
Co ich łączy?
Mioduski !
To jego wybory Dyrektorzy sportowi to pionki trzeba och mieć aby było kogo wyżywić na widok w jakiejś wtopię.
Czy można inaczej zarządzać i działać w L - tej konfiguracji osobowo finansowej nie i tak niestety zostanie.
Druga sprawa to Ksiazenice pomysł ok realizacja jak się okazuje już nie.
Trzecia sprawa Rezerwy - moim zdaniem jak maja nadal być tam w III lidze to jest to wyłącznie palenie kasy pożytku z tego nie ma!
No i plus!
Fenomenem moim zdaniem jest frekwencja! Zjawisko przy tak siermiężnej grze niepojęte ale tez pokazuje jak ludzie pragną takich imprez i się garna. Niestety to tylko utrwala Mioduskiego w działaniu ( nie namawiam do protestu bo to głupie jest)
Czy to tedy droga pewnie nie, i klub coraz bardziej brnie ku przeciętności i jak pisał kiedyś Kisiel nie ważne jest ze jesteśmy w czarnej d….e,ważne ze się w niej urzadzamy!
Łopatologicznie:
"Sorry ale o tym myślisz, pisząc a tych 10punktach?
- o mistrzostwie? Poważnie? "
A to przepraszam normalne jest to, żeby taki klub jak Legia na początku rozgrywek miał już 10 pkt straty do lidera? Były przerwy na reprezentacje i co? Po ostatniej, na 9 możliwych punktów, zdobyliśmy raptem 1? I to ma być powód do dumy i optymizmu? Widać jakiś progres po pół roku pracy Feio w Legii? Na razie to Legia dołuje, a on swoim zachowaniem i postępowaniem przynosi wstyd klubowi i kibicom, a Legia nie zrobiła sportowo żadnego kroku do przodu.
A co kibic Legii ma nie myśleć o Mistrzostwie? Legia to przy całym szacunku, to nie jest jakaś Puszcza Niepołomice, tylko klub z aspiracjami, tradycjami i historią. Tak,każdy kibic wymaga tutaj więcej niż gdzieś indziej.
" o LKE że co? A uważam że to nasz sukces i eksplorujemy go! "
A kto mówi, że to nie jest nasz sukces?
"- o PP że co stracony? Pożyjemy.."
A kto mówi, że stracony? Skoro Legia mając w ostatnim czasie bardzo dobry kalendarz dołuje w lidze, to sorry oczekujesz tego, że jak dojdzie nam LKE i PP to naraz zaczniemy grać jak z nut, skoro teraz tego nie potrafimy? Zaraz będą mecze co trzy dni, kontuzje, kartki itp. czyli widzisz powód do optymizmu? Czy usłyszymy z klubu o kolejnym sezonie przejściowym, budowie itp. i przejdziemy nad tym do porządku dziennego jak gdyby nic?
"Czytam Twoje wpisy i tak się zastanawiam czy Ty kogoś w tej L co najmniej akceptujesz? Bo mi się widzi że chyba nie."
Nie akceptuję minimalizmu, amatorszczyzny, popełniania tych samych błędów, zadłużenia klubu na prawie 200 milionów złotych i robienia z Legii coraz większego pośmiewiska poprzez nieudolne zarządzanie.
"Ja kibicuje L od blisko 60 lat i też mi się to nie podoba ale widziałem już gorsze sezony. "
Oczywiście, że były gorsze sezony, w tym bez mistrzostwa pomiędzy 1970 rokiem, a 1993 rokiem, gdzie nam je zabrano przy zielonym stoliku, dwa razy Legia była po bliska spadku z ligi, ostatnio pod rządami Mioduskiego. Każdy ma tego świadomość, że nie zawsze będzie dobrze i rózowo, ale skoro klub sam sobie wkłada przysłowiowy kij między szprychy, to co mamy udawać, że jest ok i mamy temu przyklaskiwać?
"Niezaprzeczalnym jest że pewnie Feio za chwilę out, ale to było wiadome od dnia zatrudnienia. "
No właśnie do tego między innymi pije. Na cholerę Legii był/jest ten angaż? Prawie wszyscy kibice pukali sie w głowę z niedowierzania na wieść o zatrudnieniu Feio. Przykładów jest więcej.
"Jedyne co jest pewne u Mioduskiego to to że na pewno zwolni trenera choćby to był Guardiola. Tu moim zdaniem jest całe zło w L
WŁAŚCICIEL!!!!!!"
No to witaj w klubie. Jego decyzje mają wpływ na funkcjonowanie Legii jako całości. Ludzką rzeczą jest popełniać błędy i się mylić, nie popełnia błędów ten co nic nie robi, natomiast kiedy z tego nie idą żadne wnioski i nauka no to zaczyna się robić nieciekawie. I to jest dla mnie osobiście jeden z największych problemów obecnej Legii.
Sorry ale o tym myślisz, pisząc a tych 10punktach?
- o mistrzostwie? Poważnie?
- o LKE że co? A uważam że to nasz sukces i eksplorujemy go!
- o PP że co stracony? Pożyjemy....
Czytam Twoje wpisy i tak się zastanawiam czy Ty kogoś w tej L co najmniej akceptujesz? Bo mi się widzi że chyba nie.
Ja kibicuje L od blisko 60 lat i też mi się to nie podoba ale widziałem już gorsze sezony. Niezaprzeczalnym jest że pewnie Feio za chwilę out, ale to było wiadome od dnia zatrudnienia. Jedyne co jest pewne u Mioduskiego to to że na pewno zwolni trenera choćby to był Guardiola. Tu moim zdaniem jest całe zło w L
WŁAŚCICIEL!!!!!!
Ciekawe czy coś już do prezesa dociera?
Na poważnie i po prawdzie, to diabli wiedzą jakim trenerem klubowym Marcin Włodarski się stanie, jakie wyniki osiągnie, jaki styl gry będzie preferował, na jakich piłkarzy będzie stawiał. Ale mu kibicuję, takich trenerów jak MW w swoim czasie w u-17, nasza PMS potrzebuje, są jej wręcz niezbędni.
Co do Pieńki, chłopak "ma papiery", ale w grze jest chyba "za miękki" tu mogą byc problemy z adaptacją w poważnych ligach i klubach. Zobaczymy, choc talent to jest niepodważalny.