- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Legia - Ordabasy 3-2: Balansowanie na krawędzi
Legia awansowała do trzeciej rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji. Przeciwnik z Kazachstanu postawił naszej drużynie trudne warunki i do ostatnich minut meczu musieliśmy drżeć o korzystny wynik, jednak wszystko skończyło się szczęśliwie. Autorami bramek dla Legii byli Wszołek, Ribeiro i Pekhart.
Trener Runjaić postawił na następujących zawodników: Tobiasz – Jędrzejczyk, Augustyniak, Ribeiro – Wszołek, Slisz, Elitim, Kun – Josué, Pekhart, Muçi. Goście rozpoczęli w składzie: Szajzada - Mbodj, Małyj, Jerłanow - Auro, Tagybiergien, Makarenko, Astanov - Isłamchan, Sadowskij, Umarov.
Legia zaczęła aktywnie. W 5. minucie na linii pola karnego do strzału doszedł Muçi, jednak jego uderzenie zostało zablokowane. Dwie minuty później jeden z obrońców gości przyjął na ciało strzał Wszołka. W 13. minucie Pekhart umieścił piłkę w bramce po dośrodkowaniu Josué, niestety nasz napastnik znajdował się na spalonym. W 16. minucie pod bramką Tobiasza pogubił się Augustyniak. Nasz obrońca podał piłkę do Umarova, który mocno strzelił, na szczęście Tobiasz był na posterunku. W 18. minucie Legia objęła prowadzenie. Źle w obronie interweniował Jerłanow, sam na bramkę gości ruszył Wszołek i z kilku metrów pokonał Szajzadę. W 20. minucie Kun wrzucił piłkę na głowę Pekharta. Czech uderzył, ale bramkarz gości odbił piłkę. W 32. minucie Szajzada złapał piłkę po strzale Muçiego zza pola karnego. W 35. żółtą kartką za faul na faul na Jerłanowie ukarany został Pekhart. W 41. minucie Legia podwyższyła prowadzenie. Strzał Josué z wolnego został zablokowany, z półobrotu uderzył Jędrzejczyk, bramkarz gości odbił piłkę, ale czujny był Ribeiro i z najbliższej odległości dopełnił formalności.
Legia do przerwy pewnie prowadziła 2:0. Goście nieźle operowali piłką w środku pola i nie było to jednostronne widowisko, ale w tej części meczu wyższa piłkarska jakość naszej drużyny wyraźnie brała górę.
Niestety po przerwie mecz wyglądał zupełnie inaczej. Już w 48. minucie goście umieścili piłkę w bramce Legii po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, ale sędzia nie uznał tej bramki z powodu faulu na Pekharcie. Legia nadal grała bardzo pasywnie i w 56. minucie zrobiło się 2:1. Goście najpierw przejęli piłkę w pobliżu bramki Legii, potem ponowili atak po rzucie rożnym i wreszcie Sadowskij wykorzystał zamieszanie i z bliska wepchnął piłkę do bramki. Po tej sytuacji żółtą kartką za przepychankę ze strzelcem bramki ukarany został Tobiasz. W 64. minucie Gual zastąpił Muçiego. W 69. minucie nieudana centra Wszołka sprawiła duże problemy bramkarzowi gości. W 71. minucie Legia odzyskała dwubramkowe prowadzenie. Nasza drużyna wyprowadziła kontrę, Gual podał do Wszołka, który wystawił piłkę Pekhartowi. Czech nie zmarnował okazji i było 3:1. W 77. minucie Baku i Kramer zmienili Kuna i Pekharta. W 79. minucie żółtą kartkę ujrzał Slisz. W 80. minucie Legia wyprowadziła kolejną kontrę, ale Kramer nie zdołał pokonać bramkarza gości. W 84. minucie goście zdobyli bramkę kontaktową. Po rzucie rożnym Małyj uderzył precyzyjnie tuż przy słupku. Na ostatnie minuty Rosołek i Sokołowski zmienili Elitima i Josué. Wynik nie uległ już zmianie.
Legia awansowała i to się liczy, ale przebieg tego dwumeczu kosztował nas wiele nerwów. Naszej drużynie zabrakło wyrachowania i umiejętności utrzymania kontroli nad meczem. Niestety widzieliśmy stare grzechy – kosztowne błędy przy wyprowadzeniu piłki od bramki, indywidualne problemy decyzyjne, nagłe osłabienie intensywności gry całego zespołu i oddanie pola przeciwnikowi. Niepokoi też wyraźnie słabsza dyspozycja Josué.
W kolejnej rundzie eliminacyjnej legioniści zmierzą się z Austrią Wiedeń. Pierwszy mecz już w przyszły czwartek w Warszawie, ale najpierw Legia podejmie Ruch Chorzów w trzeciej kolejce Ekstraklasy.
Sorki
Slisz grał dobrze, na jego grę złego słowa nie powiem .
Nigdy nie byłem zwolennikiem talentu Muciego i ostatnie mecze zdecydowanie nie zmieniły mojego nastawienia do tego piłkarza. Któryś z komentatorów trafnie określił, że wczoraj w Legii obowiązywał ruch prawostronny, bo ta nasza lewa strona była bardzo mało efektywna. Głównie za sprawą Albańczyka, który grał wyjątkowo egoistycznie a przede wszystkim bardzo czytelnie - zejście do środka i próba uderzenia z dystansu. Owszem, kilka razy mu się udało ale te strzały nie sprawiały żadnych problemów bramkarzowi Ordabasów. Jeśli prawdą jest zainteresowanie Celty, to... ja bym nie płakał.
Na koniec - Tobiasz. Obserwując jego interwencje zaczynam się zastanawiać, ile wynosi jego tzw. skok dosiężny. Oczywiście, bramkarz, to nie skoczek narciarski i nie skoczy z miejsca 1,5 m w górę, no ale przy tych jego paradach widać jak na dłoni, że tych centymetrów jednak trochę brakuje. Ta druga bramka, moim zdaniem, była spokojnie do wyjęcia.
Natomiast "na dziś" z dwójki Mouci - Gual chyba w wystawianiu w podstawie byłbym zgodny z Runjaicem. Albańczyk (jeszcze z uwzględnianym potencjałem) jest do wytransferowania, kwestia kiedy i za ile, 27-letni Hiszpan takiego zainteresowania wzbudzać raczej nie będzie, zatem merkantylnie w pucharowym oknie wystawowym umieszczałbym Mouciego. To prawda że "gra pod siebie" ale Gual wczoraj w najbardziej dogodnej swojej sytuacji również wybrał strzał niż podanie do zda się lepiej ustawionych kolegów. Zatem wartość obu dla drużyny według mnie jest porównywalna, stawiałbym póki co na większą nieobliczalność Mouciego i ten jego jeszcze nieokreślony, niezrealizowany "potencjał".
Nie podoba mi się że gra Legii jest Josuecentryczna ale to chyba nie jest problem ustawienia. Jousue wydaje się że "robi to co chce", gdyby grał bardziej cofnięty to przydałby się w wyprowadzaniu piłki, ale bez niej, po jej stracie, w destrukcji mielibyśmy dziurę, wyrwę jak Dniepr bez tamy w Kachowce. Albo faul albo autostrada w naszą strefę obronną, pod tym względem zdecydowanie wolę z tyłu Elitima, Kapustkę, Sokołowskiego. Ponieważ nie przekonuje mnie Celhaka, a Slisz ponoć jest również do wytransferowania, to w takim przypadku chciałbym zweryfikować trójkąt środkowych pomocników w układzie Josue - Elitim - Kapustka z Kolumbiczykiem jako tym najgłębiej cofniętym i asekurującym.
To, że Bartek Slisz nie jest podstawową "6-tką" w reprezentacji ja uważam za ogromny błąd obecnego selekcjonera. Ale wcześniej, czy później to nastąpi, bo po prostu nie ma nikogo lepszego i ja na miejscu JZ poczekałbym aż rozegra tam kilka meczów i dopiero dał mu zielone światło.
Generalnie eliminacje , tak jak przedbiegi są po ,aby przez nie przejść czyli awansować i dobrać się do półki gdzie stoją prawdziwe konfitury. Styl w jakim się tego dokona , pewno ma jakieś znaczenie ,ale na pewno nie pierwszorzędne. Dziś nikt już nie pamięta w jakim beznadziejnym stylu Legia w 2016 roku prowadzona bez Bernika Hasiego awansowała do LM, pamięta się tylko ,że w niej grała.
Nie chcę udawadniać,że te Ordabasy to jakiś futbolowy gigant ,lecz nie dajmy sobą pomiatać powtarzając patopismaków, którzy bez pojęcia tworzą wartości tam gdzie ich nie ma i twierdzą,że coś co ma wartość jest jej pozbawione.W piłce nożnej nic nie jest dane raz na zawsze , a zmianami trzeba nadążać i stale opinie weryfikować . Otóż obecna wartość uznawanego za bardzo groźny zespół Quarabag jest taka sama co Ordabasów. Zespół azerski to nie ten sam co jeszcze parę lat temu, kiedy wartość zawodników była bliska 50 mln Euro. Po dawnej chwale pozostała tylko nazwa.
Trener Runjiacz chyba uległ temu medialnemu niedorzecznemu szumowi,że przejście Kazachów to obowiązek i żaden problem , bo patrząc na skład i na organizację gry na wyjeździe rywali nie docenił, gdyż wystawienie Celhaki było potężnym błędem, a nieco mniejszym Pankova. W rewanżu podszedł do sprawy poważnie , bo nasz skład był tym który jest uznawany za najlepszy, a do tego taktyka była tą jaką sztab uważa za optymalną czyli gra na dwóch rozgrywających oraz na dwóch defensywnych pomocników.
Problem we wczorajszym meczu sprowadzał się do wykonawstwa i to w II połowie. Nie bawiąc się w psychologizowanie to takie medialne lekceważenie przeciwnika na pewno negatywnie wpływa na podświadomą zdolność do motywacji i po I połowie nasi zawodnicy uznali zadanie za wykonane. Niemniej właśnie na podstawie przebiegu II połowie wypada stwierdzić,że Legia nie jest dojrzałym i zgranym kolektywem. Kazachowie to drużyna grająca chaotycznie ,żywiołowo, posiadająca w składzie gracze zaawansowanych technicznie ,a więc mało obliczalna ,ale to ,że całymi fragmentami zmuszała nasz zespół do mało scementowanej obrony zmusza do niewesołych refleksji , bo to oznacza,że tracimy kontrolę nad przebiegiem gry, nawet z zespołem o znacznie mniejszej wartości , potencjale i umiejętnościach.
To ten brak dojrzałości i utratę kontroli zarzucam naszej drużynie ,a nie to ,że minimalnie , bo różnicą jednej bramki wyeliminowała rywala. Dodatkowym zmartwieniem jest kiepska postawa w obu meczach bramkarza Tobiasza i pewno jeszcze na alarm bić nie trzeba ,ale poważna rozmowa wychowawcza jest niezbędna.
W moim przekonaniu Austria Wiedeń będzie rywalem znacznie łatwiejszym, bo jest lepiej taktycznie i organizacyjnie ustawionym od Kazachów,ale dzięki temu grającym bardziej przewidywalnie i tym samym górę wezmą indywidualności ,a tych mamy w składzie znacznie więcej i o wyższej jakości.