- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Lech - Legia 5-2: Oblany test
Legia źle zakończyła cykl meczów przed przerwą reprezentacyjną. W ligowym klasyku w Poznaniu nasza drużyna została rozbita przez lidera tabeli. Po pierwszej połowie meczu wynik wydawał się być sprawą otwartą, ale po przerwie Legia było tylko tłem dla Lecha. Bramki dla naszej drużyny zdobyli Gual i Augustyniak.
Z ławki nie mógł prowadzić Legii trener Feio, który musiał odcierpieć mecz zawieszenia po czterech żółtych kartkach. Legia zaczęła w identycznym zestawieniu co w czwartkowym meczu Ligi Konferencji: Kobylak – Wszołek, Pankov, Kapuadi, Vinagre – Augustyniak – Chodyna, Kapustka, Morishita, Luquinhas – Gual. Skład Lecha wyglądał następująco: Mrozek – Pereira, Douglas, Milić, Gurgul – Gholizadeh, Murawski, Sousa, Kozubal, Wålemark – Ishak.
W 5. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Najpierw Kobylak odbił strzał Wålemarka, ale piłkę natychmiast w polu karnym przejął Gholizadeh i znakomitym strzałem pokonał naszego bramkarza. Za chwilę Kobylak znów musiał interweniować po kolejnym uderzeniu Wålemarka. W 8. minucie Legia odpowiedziała atakiem, po którym niecelny strzał oddał Morishita. W 18. minucie Gual uderzył sytuacyjnie z woleja, ale piłka minęła bramkę Lecha. W 21. minucie znów szczęścia próbował Gual i znów chybił. W 29. minucie Legia wyrównała. Wszołek dośrodkował na głowę Luquinhasa, Brazylijczyk zgrał do Guala, który z kilku metrów dopełnił formalności. Za chwilę Morishita zepsuł kontrę naszej drużyny. W 36. minucie Kobylak popisał się doskonałą interwencją po rzucie rożnym Lecha. W 39. minucie Lech odzyskał prowadzenie. Kobylak odbił piłkę po strzale Sousy i rykoszecie. Nasi obrońcy kolejny raz nie zdołali zareagować po interwencji bramkarza, do dobitki tym razem ruszył Kozubal i nie dał szans Kobylakowi. W 45. minucie Sousa odbił piłkę ręką w swoim polu karnym. Sędzia Marciniak po analizie VAR przyznał Legii rzut karny. Do jedenastki podszedł Augustyniak i pewny strzałem pokonał Mrozka.
Do przerwy oglądaliśmy wymianę ciosów. Legia starała się spychać gospodarzy do obrony i fragmentami lepiej operowała piłką jako zespół, ale praktycznie każdy atak Lecha oznaczał alarm pod bramką Kobylaka i to było mocno niepokojące.
W pierwszej akcji po przerwie Sousa uderzył zza pola karnego. Kobylak złapał piłkę. Za chwilę po drugiej stronie boiska celny strzał oddał Kapustka, ale Mrozek spokojnie interweniował. W 49. minucie Ishak nie trafił dobrze w piłkę w polu karnym Legii. W 50. minucie żółtą kartkę ujrzał Luquinhas. W tej samej minucie Lecha zdobył bramkę na 3:2. Piłka wędrowała jak po sznurku między zawodnikami gospodarzy i Sousa z kilku metrów pokonał Kobylaka. W 57. minucie szansę miał Augustyniak, ale skończyło się tylko rzutem rożnym. W 59. minucie było już 4:2 dla Lecha. Z piłką przy nodze teren zdobył Douglas, oddał piłkę do Pereiry, który podał płasko do Ishaka. Kapitan Lecha nie miał problemów z umieszczeniem piłki w bramce. W 61. minucie Kobylak obronił strzał Sousy z kilku metrów. W 63. minucie Urbański zastąpił Luquinhasa. W 66. minucie Kapuadi uderzył głową obok bramki po rzucie rożnym. W 67. minucie doskonałą okazję zmarnował Vinagre, który postawił na siłę i uderzył zbyt blisko Mrozka. W 69. minucie Gual stracił piłkę na rzecz Kozubala. Pomocnik Lecha wystawił piłkę Sousie i Lech prowadził już 5:2. W 75. minucie Pekhart i Szczepaniak zastąpili Guala i Morishitę. W 77. minucie żółtą kartką ukarany został Urbański. W 83. minucie Ziołkowski i Çelhaka zmienili Pankova i Augustyniaka. W doliczonym czasie gry żółtą kartkę ujrzał Çelhaka i sędzia Marciniak zakończył mecz.
Takie mecze są testem dojrzałości dla drużyny. W niedzielę zbyt wielu zawodników Legii zawiodło w tym teście na poziomie indywidualnym, wykazując brak koncentracji, notując liczne indywidualne błędy i nie przejawiając należytej odpowiedzialności za wynik. Gospodarze nacierali z polotem, z energią i doskonale czuli się w fazach przejściowych, które podobno miały być siłą naszej drużyny.
Legia przyjęła mocny cios na szczękę. Trener Feio ma o czym myśleć, bo jego taktyczny pomysł i personalne wybory przeszły bolesną weryfikację na tle Lecha. Po piętnastu ligowych kolejkach Legia traci dziewięć punktów do Lecha, siedem do Jagiellonii i sześć do Rakowa. To bardzo dużo, w dodatku w bezpośredniej rywalizacji z tymi ekipami uciułaliśmy jeden punkt na dziewięć możliwych. Powrót do ligowej rywalizacji za dwa tygodnie, kiedy Legia zmierzy się w Warszawie z Cracovią.
Po Legii dziś widać było, że piłkarze są już trochę przemęczeni sezonem. Gra na trzech frontach przy słabej ławce daje we znaki. Lech dziś perfekcyjnie to wykorzystał, dużo im wychodziło, to był ich najlepszy mecz od dłuższego czasu. Wg. mnie oni (Lech) odpuścili sobie celowo w tym sezonie PP, by skoncentrować się tylko na lidze i jak na razie ich plan działa. W pucharach nie grają, w PP też nie, jest tylko liga, nie mniej nie jest to wytłumaczenie dla Legii.
Wynik byłby korzystniejszy, gdyby np. Gual strzelał choćby w miarę poprawnie, nie mówiąc o wyborach Morishity. To co on dzisiaj wyprawiał, to kryminał.
Nikt inny też nie miał dobrego dnia.
Morishita to osobny temat, ja tu niedawno pisałem, że bym go wykupił, ale po tym meczu nabrałem wątpliwości, same złe decyzje, bezsensowne wręcz, do tego fatalna gra jeden na jednego, jeżeli taki mecz wyznacza jego pułap możliwości to nie wiem już co myśleć.
Ogólnie, biorąc pod uwagę naszą sytuację kadrową, ilość rozegranych meczów, klasę przeciwnika, mógł się niestety taki mecz zdarzyć. Jagiellonia np. przegrała w Poznaniu 0:5, tylko że Jagiellonia jest teraz raptem dwa punkty za Lechem, a my dziewięć. Za dużo punktów tracimy z czołówką, i to już nie jest kwestia gorszego dnia, przypadku, czy dekoncentracji. Brakuje nam jakości i przez to powtarzalności, ten dzisiejszy mecz tylko potwierdził to co widzimy od dawna - król jest nagi.
Wydaje się, że dla Poznaniaków faktycznie był to "mecz sezonu", a dla nas ważny, ale kolejny z tych ważnych w sezonie i ulegliśmy, cóż zdarza się przy wyrównanym poziomie drużyn, tyle tylko, że w tabeli było to spotkanie "za 6 punktów", gdybyśmy wygrali to wszystkich mielibyśmy na wyciągniecie ręki, przegraliśmy i sytuacja punktowo wygląda kiepsko. Tylko, że o tym decydują remisy z Śląskiem, Puszczą, szczególnie z Górnikiem, wtopa z Piastem w Warszawie, przegrane z Pogonią i z Rakowem u siebie, natomiast wynik tego meczu w Poznaniu chyba należy „brać w koszty”.
Ta tura „listopadowa” miedzy przerwami na kadrę i tak była dobra, gdybyśmy ostatni mecz zremisowali byłaby bardzo dobra, wygralibyśmy – optymalna, ale to się nie udało i teraz bardzo, bardzo ważny mecz jest ten z Cracovią, na wtopy limit się już wyczerpał.
Legia - Raków 0:1
Pogoń - Legia 1:0
Jagiellonia - Legia 1:1
Lech - Legia 5:2
Generalnie z drużynami z górnej połówki: miejsca 1-9
7 spotkań 2--3--3 Punkty 8:13 bramki 11:12.
No wygląda to bardzo źle. Nie wiem na czym w klubie opierają optymizm, patrząc na to co się dzieje obecnie, to pudło w tym sezonie będzie naszym ogromnym sukcesem. Do tego. wg. słów dyrektora sportowego, nie tak dawno przecież, to w zimie nie da rady przeprowadzić jakościowych transferów.
Odnośnie jeszcze meczu, to Legia w Poznaniu przebiegła o 6 km mniej niż gospodarze! Słabo.
Zacząć wypada od powszechnej wiedzy ,że w miarę jak nabieramy wprawy w realizacji zadań maleje związany z tym pobór energii zwanej witalną. Badania mózgu , który kieruje naszymi poczynaniami wykazały ,że im lepiej opanujemy jakieś umiejętności tym mniejsza jest aktywacja mózgu i tym mniej zaangażowanych w nią neuronów. Podobny efekt obserwujemy w przypadku wyjątkowego uzdolnienia ( talent) . Osoby bardzo inteligentne oraz obdarzone wielkimi zdolnościami ruchowymi wkładają znacznie mniej wysiłku w rozwiązanie problemu czy osiągnięcie lepszego wyniku np. w sporcie. Ta konstatacja oznacza jednocześnie konieczność dokonywania takich zmian ,aby zmusić organizm do zmierzenia się z nowymi wyzwaniami ,a w przypadku osób mniej utalentowanych do tak usilnej pracy ,aby dzięki niej próbować dorównać talentom.
Trener Lecha Niels Frederiksen to przedstawiciel typowej trenerskiej szkoły duńskiej , bo pracował wyłącznie w tamtejszych klubach oraz z reprezentacją U-21.To w Danii, konkretnie w Midtjylland uznano ,że ważniejsza jest selekcja danych statystycznych, niż ich ilość co prowadzi do ich efektywnego wykorzystania( o czym wiele razy pisałem) oraz zwrócono uwagę na metodyczne podejście do ludzkiego wymiaru piłki nożnej. M.innymi w klubie w którym pracował Frederiksen przez 4 lata w Brondby zwrócono baczną uwagę na profile osobowościowe . Przeprowadzone przez akademickich psychologów testy pozwoliły na podzielenie osobowości na 4 podstawowe typy . Nie dokonano przy tym wartościowania na "dobre" i "złe" cechy, bo każdy z nas ma i takie i takie. Te cztery typy rozróżniono kolorystycznie na:
1. Typ czerwony. Dobre cechy : zdeterminowany, nastawiony na osiągnięcie celu, wymagający od siebie i innych, silny , nastawiony na wynik. Złe cechy : trudny, arogancki, dominujący, znękany, niecierpliwy.
2.Typ żółty. Plusy : pomysłowy, spontaniczny, pełen entuzjazmu, kontaktowy, towarzyski i rozmowny. Minusy : nerwowym bezmyślny, powierzchowny,chaotyczny, pozbawiony zahamowań.
3. Typ niebieski . Pozytywy : dokładny, metodyczny, systematyczny, zdyscyplinowany, szczegółowy. Negatywy : chłodny, sceptyczny, powolny, bezkompromisowy, zdystansowany.
4.Typ zielony. Dobro : lojalny, zgodny, wyrozumiały, rozważny, myślący o innych. Zło : uległy, niezdecydowany, mało konkretny, łatwowiernym,drażliwy.
Te typy jednym słowem można nazwać : czerwony - wojownik , żółty - artysta, niebieski - inżynier, zielony - pomocnik.
Duńczykom chodziło o to, aby zawodnicy poznali swoje wady i zalety,ale także zrozumieli jakimi typami są ich koledzy . Temu celowi służyło upublicznienie wyników testów. Jednocześnie psychologowie tłumaczyli zawodnikom czego nie powinni robić, mówić w stosunku do konkretnych kolegów np. dopingowanie okrzykami "czerwonego " może dać pozytywny efekt, ale na "żółtego " czy "niebieskiego " działa zniechęcająco i demobilizująco. Zawodnicy nie muszą się kochać, ale muszą się wzajemnie szanować i na boisku ze sobą współpracować i temu celowi służy zrozumienie jakie mają charaktery i czym się różnią. Równocześnie takie testowanie jest wskazówką do doboru zawodników do kadry i do gry w I składzie ; im większa różnorodność charakterów tym dla gry i wyniku korzystniej.
We wczorajszym spotkaniu na ławce trenerskiej Legii zabrakło Feio ,ale chyba bardziej brakowało obiektywizmu w analizowaniu gry Legii w ostatnich spotkaniach .Trener i sztab Legii uznali ,że skoro zespół wygrywa to wszystko jest w jak najlepszym porządku. Zespół Lecha boleśnie obnażył te majaczenia o własnej doskonałości . Tak po około godzinie gry z całą jasnością widać było,że trener Frederiksen wywodzący się z analitycznej szkoły duńskiej wraz z analitykiem Lecha bardzo dokładnie rozpracowali silne i słabe strony gry Legii i trafnie wytypowali najsłabsze ogniwo łańcucha, a tą krytyczną słabością było pozostawianie niepilnowanej strefy w środkowej części boiska przed linią pola karnego.
Wystawiany na pozycji środkowego defensywnego pomocnika Augustyniak owszem wspomaga i asekuruje naszych graczy ofensywnych ,ale z podstawowego obowiązku jakim jest niedopuszczanie do rozpoczęcia i rozprowadzania akcji przez rywali w strefie o szerokości ok. 15 m i długości ok. 10 m przed własnym polem karnym nie wywiązał się nawet w stopniu niedostatecznym. To dzięki tej strukturalnej słabości zawodnicy Lecha łatwo zdobywali teren i łatwo dochodzili do pozycji strzeleckich .
Lech gra bezpiecznym systemem 4-2-3-1 z dwoma silnymi punktami w postaci defensywnych pomocników : doświadczonego Murawskiego i utalentowanego Kozubala.To zabezpieczenie od tyłu sprawia ,że stać Lecha na analityczną grę kontroli nad przestrzenią opartą na wykorzystaniu wolnych pól boiska. Takie granie wymaga znakomitego przygotowania w zakresie szybkości wytrzymałościowej ( dynamika) z czym Lech ma problemy ,ale wczoraj to Legia zdradziła wyraźne objawy spadku formy fizycznej i na polu intensywności gry wyraźnie ustępowaliśmy rywalom.
Oprócz wypatrzenia najsłabszego ogniwa doświadczony trener Frederiksen przewidział zamysł taktyczny gry Legii polegający na powstrzymywaniu akcji ofensywnych zespołu Lecha przez ustawienie wysokiej strefy oraz próbie gry gegenpressingiem i nakazał swoim zawodnikom omijanie pułapek poprzez przenoszenie gry na naszą połowę długimi, krzyżowymi podaniami po przekątnej ( zgodnie za zaleceniami Nagelsmana). Celem tego przeciwstawienia się naporowi Legii było jak najszybsze zdobycie bramki i poprzez korzystny wynik kontrolowanie przebiegu i wyniku meczu. Przewiedzenie ,że Legia wyjdzie na II połowę z jeszcze bardziej ofensywnym nastawieniem nie było trudne , a reakcja była identyczna czyli na atak odpowiedzieć jeszcze bardziej zmasowanym atakiem .
W istocie Lech zagrał taktycznie tak jak powinna grać Legia czyli zachować preferencje dla starannej obrony i nękanie rywali szybkimi wypadami pod ich bramkę.
Jak to już przed 47 laty opisał Jacek Gmoch taktyka gry musi być dopasowana do klasy rywala, jego silnych i słabych stron oraz od aktualnego wyniku i tego gdzie się gra.Jak by nie patrzeć to wynik remisowy z liderem tabeli Lechem w Poznaniu był korzystny ,a na pewno lepszy, niż hazard jaki zafundowała nam Legia - zakończony spektakularną porażką.
Zespół Lecha wykazał większą dojrzałość ,wyższość taktyczną i lepsze zrozumienie celowości zadań przez zawodników - co pozwoliło na ich skuteczną realizację.
Legia zawiodła , głównie pod względem taktycznym , która była korzystna dla rywali, a zgubna dla naszego zespołu .Lecz swego rodzaju wstydem jest ,że przy wyniku 2;5 najlepszym zawodnikiem w naszym zespole był bramkarz Gabriel Kobylak.
Sędzia Szymon Marciniak w naszej lidze odgrywa rolę swego rodzaju wzorcowej marki , takiego papierka lakmusowego : tam gdzie Szymon - tam hicior !. I trzeba przyznać ,że Marciniak znakomicie się odnajduje w takiej prestiżowej sytuacji , wręcz uwielbia takie wyzwania jak wojenka Lecha z Legią. Pozwala grać , pozwala się wykazać i umiejętnościami i walecznością, pozwala na twardą grę - nie przeszkadza - bowiem ingeruje tylko wówczas kiedy musi i w zakresie w jakim musi . Marciniak pokazuje na swoim przykładzie ,że aby piłkarze przestrzegali przepisy i zasady, to arbiter musi zacząć od siebie - nie może być woluntarystą ,ale profesjonalnym wyrobnikiem , sługą futbolu. Po raz enty Szymon Marciniak zbiera oklaski przy otwartej kurtynie.
Nasz zespół wdał się wczoraj w udział w dziwowisku przypominającym film dla dorosłych gejów. Nie jestem zwolennikiem tego rodzaju sekscesów ,nawet kiedy faceci są wielce przystojni i prezentują się jako te Herkulesy czyli jak wczoraj zawodnicy Lecha i Legii. A to z powodu tego ,że zawsze uważam ,że jak już mus to lepiej jest bić, niż być bitym i z równym oddaniem nie akceptuję biernej roli mojego klubu w takim pornolu.
Opowiadanie o tym że nie ma jakości w Warszawie nie trzyma się faktów - z pewnością jakość Legii jest wyższa niż Jagielloni czy Cracovii a porównywalna z Lechem czy Rakowem - pokuszę się o opinię że jakościowo Legia jest najlepsza w Polsce.
Podstawowy problem w tej chwili to zarządzanie drużyną grając co 3 dni - nie da się grać co 3 dni bez rotacji składu i w lidze i pucharze i w Europie - błędy, brak koncentracji, złe wybory są tego efektem.
Zgadzam się ze Zbyszkiem że Legia zagrała taktycznie debilnie
Te dwa elementy obciążają Feio i pokazują jakie i gdzie ma braki - wreszcie należy zdać sobie sprawę czym różni się ktoś kto prowadzi zajebiste treningi od tego co potrafi zarządzać całością. Feio miał nadzieję że dojedzie do przerwy na kadrę 12 zawodnikami i dostał na koniec w ryja.
Ktoś powie a jak ten Feio ma rotować, nie ma kim - ano po pierwsze ma, a po drugie jeżeli chciał grać 352 i tak mu Zieliński ściągał zawodników, to nie ma się co dziwić że mu teraz brakuje na pozycje - kolejny kamyczek do duetu trener - dyrektor sportowy - kogo i na jkie pozycje ściągano
Tylko nam nie wmawiaj ,że porażka z Lechem zbliżyła nas do Mistrzostwa.
Moje reminiscencje związane z uprawianiem sportu trącą nie tylko nostalgią, ale i niespełnieniem. W piłce nożnej w wieku 15 lat grałem w juniorach ,a w wieku 16 lat w A klasie , równocześnie uprawiałem lekkoatletykę ( biegi średnie ) na poziomie II ligi. Niestety mając 17 lat doznałem złamania barku i obojczyka leczonych operacyjnie - co owym czasie oznaczało roczna przerwę i proponowano mi powrót do treningu ,ale zdałem na studia i jak sobie przypomniałem tę męczarnie ,aby wejść na jakiś poziom wyczynu to odpuściłem i stale mnie dręczy pytanie : czy nie trzeba było spróbować jeszcze raz wejść do tej rzeki ?.
Taktyka biegu średniego zależy od wielu czynników,a głównymi są : własne możliwości wynikowe, własna charakterystyka fizjologiczna, przebieg biegu. Generalnie ci, którzy szaleli na bieżni od początku - na końcu przegrywali. Ta wiedza została później obudowana książkową znajomością fizjologii człowieka oraz psychologii. Nie będę się rozpisywał , bo wiemy o co chodzi.
Podobnie jest w piłce nożnej na poziomie analitycznym ale w niej trzeba brać pod uwagę ,że specjaliści od przygotowania fizycznego wykorzystując osiągnięcia nauki nauczyli się sterować procesami związanymi z formą fizyczną. W Polsce pierwszym był Maciej Skorża,który w tej dziedzinie współpracował z dr Andrzejem Bahrem i razem ustalali na podstawie swoich ocen wartości rywali kiedy trzeba było jakie elementy przygotowania fizycznego eksponować ,a kiedy nie . I nacięli się na Levadię, którą uznali za tak słabą,że wezmą ją z marszu w treningu wytrzymałościowym . Zabrakło szybkości i słaby rywal wywalił bardzo mocną Wisłę z Pucharów.
Wspominam o tym, bo zespół Lecha idzie podobną drogą , gdyż opiera swą grę prawie wyłącznie na dynamice gry , bo takie podejście wywiódł trener Frederiksen z ligi duńskiej . Tylko ,że nasza liga jest silnie ekspansywna i gra w niej wymaga w dłuższej perspektywie bardzo dobrego przygotowanie siłowo-wytrzymałościowego.Mało tego w naszej lidze zespoły nie kalkulują, jak Skorża - tu odpuszczę , tam przycisnę - tylko grają po całości , nawet z bitymi faworytami. Te dwa czynniki muszą zadziałać w ten sposób,że zawodnicy Lecha okażą się niedotrenowani i zaczną przegrywać . Tylko ,że ta konstatacja nie wystarczy , bo Lech może na bazie dynamiki wyrobić sobie taką przewagę,że nawet jak poniesie kilka porażek to Legia go nie dogoni i nie przegoni .
To m.innymi dlatego byłem tak oburzony taktyką ryzyka rozumianego jako próba samobójcza Legii z Lechem w niedzielę. Przypomnę, o czym doskonale wiesz,że w teorii i praktyce zarządzania ryzykiem chodzi o to ,aby ryzyko maksymalnie minimalizować,a nie nim szastać. Więc taktyka gry na remis nie tylko byłaby racjonalna , ale przy ultraofensywnym nastawieniu Lecha dawałby szanse na powodzenie gry kontratakiem . Ja nie twierdzę,że grając ostrożnie , defensywnie Legia by wygrała, ale miałaby z pewnością większe szanse na lepszy wynik ,niż ten jaki osiągnęła, nawet biorąc pod uwagę zmęczenie materiału.
W końcówce sezonu może liczyć się każdy punkt ,ale Legia już ich za dużo natraciła.
I to w kontekście zmian w Pucharach Europejskich mnie przeraża,że w Legii nie widzę strategi rozwoju sportowego klubu . Uważam Feio za bardzo zdolnego trenera,ale zrobienie go trenerem Legii w aktualnej sytuacji uważam za poważny błąd, co widać nie tylko po meczu Legii z Lechem. Jemu i sztabowi brakuje doświadczenia , biorą swoje analizy za coś realnego ,a to są mrzonki, które doświadczony , kuty na cztery łapy szpec wykorzystuje i wyśmiewa.
Moim zdaniem absolutnym priorytetem Legi powinno być zdobycie Tytułu , bo on praktycznie zapewnia grę w Pucharach przez prawie cały sezon ( co widać po Jadze). A w przyszłym sezonie ścieżka awansu do LM będzie jeszcze bardziej złagodzona . Nie mogę nalać oleju do łbów władcom Legii i mogę tylko psioczyć ,że zarządzają wielkim klubem jak by był budą warzywną na prowincjonalnym bazarze .
Na to moje sformułowanie oburzył się swego czasu Boguś Leśnodorski ( pozdrawiam serdecznie) ,ale poszedł po rozum do głowy i na 100 lecie klubu zatrudnił nie frajera ,ale trenera. Pozdrawiam serdecznie .