- Kategoria: Ekspres Sportowy
- gawin76
Zagłębie lepsze od Partizana
Po wyeliminowaniu Sławiji Sofia Zagłębie Lubin wzięło kolejną, znacznie trudniejszą przeszkodę w kwalifikacjach do Ligi Europy. W drugiej rundzie lubinianie okazali się lepsi od Partizana Belgrad. Po dwóch remisach 0:0 doszło do rzutów karnych, które przyniosły zwycięstwo drużynie z Ekstraklasy.
Rozpoczynające się w lipcu zmagania o awans do fazy grupowej europejskich pucharów zawsze prowokują rozważania dotyczące poziomu polskiej piłki ligowej. Brak jednak podstaw ku temu, by nadać tym rozważaniom wymiar ogólności. Naszej piłce potrzebne są ‘konie pociągowe’, drużyny, które są organizacyjnie i mentalnie gotowe do walki w Europie, które regularnie kwalifikują się do pucharów i regularnie w nich punktują. Regularność – to słowo klucz i zarazem największy kłopot dla polskich ligowców. Bez regularności nie da się nabrać niezbędnego doświadczenia, a przede wszystkim trwale zbudować rankingu. Regularna od niedawna jest Legia, ale za naszymi plecami trwa kotłowanina, z której czasem wyłoni się Śląsk, który potrafi pokonać FC Brugge, innym razem Zagłębie, które eliminuje Partizana, ale pojawiają się też drużyny jak Cracovia czy Piast w tym sezonie, które, niczym dziadek Simpson z kreskówki, wejdą do pokoju, zdejmą kapelusz, założą kapelusz, wyjdą.
Nie ma w tym nic niezwykłego, bo też nie ma szans na to, by przedzieranie się przez kilka rund wśród szalenie wyrównanej konkurencji mogło wyglądać jakoś zauważalnie inaczej. Nie ma zatem większego sensu przejmować się ogólnym ‘poziomem polskiej piłki’ - wewnętrzne i zewnętrzne uwarunkowania utrudniają jego precyzyjne ustalenie. Zawsze warto za to skupić się na konkretnych przypadkach, jeżeli tylko są w stanie coś zdziałać tu i teraz.
Zagłębie póki co utrzymuje poziom, który osiągnęło wiosną i to samo w sobie jest bardzo cenne. Partizan dwa poprzednie sezony spędził w fazie grupowej Ligi Europy, wcale tam nie statystując. Co prawda poprzedni sezon był słabszy i Crvena Zvezda odebrała tytuł mistrzowski lokalnemu rywalowi, ale w rywalizacji z Zagłębiem bez wątpienia to Serbowie występowali w roli zdecydowanego faworyta. Zagłębie poradziło sobie z tą sytuacją. Czy byłoby tak samo, gdyby nie był to praktycznie ten sam zespół, który tak znakomicie spisywał się w Ekstraklasie wiosną?
W pierwszym meczu Zagłębie grało bardzo defensywnie i w kilku sytuacjach miało mnóstwo szczęścia. Rażąca nonszalancja i nieskuteczność graczy Partizana to jednak nie problem trenera Stokowca i jego podopiecznych. Rewanż był już znacznie bardziej wyrównany. Serbowie lepiej operowali piłką, mieli w składzie kilka indywidualności, ale to Zagłębie stworzyło lepsze okazje bramkowe, konsekwentnie atakując skrzydłami i szukając dośrodkowań w pole karne. Rzuty karne, wiadomo, przerabialiśmy to niedawno na poziomie reprezentacyjnym, z jednej strony loteria, ale z drugiej element piłkarskiego rzemiosła. Zagłębie okazało się lepsze, wygrało, kropka. Gratulacje i szczere życzenia powodzenia w rywalizacji z Duńczykami z SønderjyskE.
Jeszcze słowo o Miro Radoviciu. Niestety wygląda na to, że rację mieli ci, którzy kwestionowali zasadność rozważania powrotu Rado do Legii. Technika, podanie, zmysł do gry na małej przestrzeni - to wszystko nadal się zgadza. Ale mobilność, motoryka - pod tym względem Rado prezentuje się katastrofalnie. Jest to zawodnik, który zawsze potrzebował czasu, żeby wyjść z fizycznej zapaści i dojść do optymalnej formy. Ale od powrotu z Chin minęło już ponad pół roku...
„rzut karny Kuby Błaszczykowskiego został obroniony przez portugalskiego bramkarza. Internauci twierdzą, że sędzia powinien nakazać powtórzenie strzału. Co więcej, mają na to konkretne dowody.
Przepisy jasno mówią o tym, że w trakcie strzału bramkarz nie może stać poza linią bramkową. Oglądając powtórkę z rzutu karnego Kuby Błaszczykowskiego wyraźnie widać, jak Rui Patricio przekracza o kilkanaście centymetrów wskazane miejsce tuż przed uderzeniem. Brak reakcji arbitra doprowadził jednak to tego, że strzał Błaszczykowskiego nie został powtórzony.”
http://jastrzabpost.pl/newsy/rzut-karny-kuby-blaszczykowskiego-powinien-byc-powtorzony-dowody_374606.html
Tak sobie patrzę na zachowanie Martina Polaćka przy ostatnim karnym dla Partizana tym decydującym. I co? Też będziemy się burzyć na piłkarską temidę? Żeby nie było, bramkarz Partizana też nie był „bez winy” gdy obronił karnego Todorowskiego.
http://sport.tvp.pl/26243727/el-le-zaglebie-lubin-partizan-belgrad-skrot-meczu
Osobiście gdy bramkarz przy karnym robi krok do przodu przed linię, to mnie to ani wzrusza, ani ziębi, z naszych jak sięgam pamięcią to już Józef Młynarczyk to praktykował i swoją drogą krok do przodu, nawet metr przed linię bramkową według mnie nie zmienia zasady że karny obroniony, to karny źle strzelony. Ewentualne problemy będą gdy sędziowie zaczną to traktować wybiórczo. W dzisiejszych realiach interpretacji sędziowskich przy serii wykonywanych jedenastek po dogrywkach meczowych Fabiańskiemu bym doradzał, żeby przepisu ściśle nie przestrzegał, niech się wzoruje na „łobuzach” którzy mają to w tyłku, a jedenastki bronią.
Czyli gratulacje dla Martina Polaćka i dla całego Zagłębia, tak jakoś przy okazji! Jednak zasłużyli.
Ale wiadomo - decyzja sędziego jest święta! A kiedy po naszej myśli to nawet świętsza