A+ A A-

„Szklana pogoda, szyby niebieskie od telewizorów”

Nowoczesny sport spleciony jest nierozerwalnie z rozwojem mediów. Sportowe rozgrywki ligowe pojawiły się w tym samym historycznym momencie co popularne gazety codzienne i do dziś pozostają jednym z najchętniej opisywanych tematów. Poza politykami, celebrytami i plotkami bohaterami tabloidów pozostają sportowcy.

 

Zwłaszcza telewizja odnalazła szybko w sporcie jeden z ulubionych obiektów, a każdy etap jej rozwoju przekładał się na wzrost popularności sportu wśród odbiorców. Pierwsze transmisje na  żywo w latach 30-tych, transmisje w kolorze w latach 50-tych, satelitarne transmisje pomiędzy kontynentami z lat 60-tych, rozpowszechnienie i dostępność telewizji satelitarnych i kablowych oraz pojawienie się usług PPV na przełomie lat 80-tych i 90-tych, obraz high definition oraz streaming w internecie w wieku XXI sprawiały, że technologiczne przełomy wiązały się jednocześnie z daleko idącymi przeobrażeniami w świecie sportu. Symbioza mediów i sportu pozostaje niezmienna. Tym co ulega stałej zmianie to funkcja narracyjna oraz podmiotowe efekty. Ewolucji podlega również relacja pomiędzy sportem a mediami: z biegiem czasu sport przestaje być ciągiem zdarzeń niezależnych od środków masowego przekazu, jedynie przez nie relacjonowanym, staje się przedsięwzięciem konstruowanym zgodnie z logiką mediów, szczególnie w zakresie organizacyjnym. Dokonująca się na naszych oczach spektakularyzacja sportu jest przejawem postępującego podporządkowania sportu interesom i procesom o charakterze gospodarczo-materialnym coraz bardziej zbliżonym do interakcji na linii producent – konsument.

Medialna reprezentacja sportu w gazetach jest tylko z pozoru wolna od interpretacji informacją (kto, co, kiedy, gdzie). Dzięki regułom współzawodnictwa sportowego jego wynik stał się łatwiejszy do przedstawienia bez posiadania wiedzy fachowej, a same rozgrywki dostarczały regularnie wydarzeń budzących zainteresowanie i afektywne zaangażowanie czytelników. Śledzenie zaś wyników rozgrywek stało się sporą motywacją do kupna prasy. Podobnie rzecz wygląda z amatorami zakładów bukmacherskich. Wartość raportowanego w gazecie wydarzenia sportowego tylko na pierwszy rzut oka tkwi w samej jego wyjątkowości – ktoś strzelił gola, ktoś wygrał. W rzeczywistości tkwi w jego powtarzalności i przyzwyczajeniu do niej. Wydarzenia sportowe wyznaczają rytm czasu. Taka rytmizacja codzienności jest cechą naszych konsumpcyjnych społeczeństw i przypomina w swej istocie religijne święta i rytuały.

Wynalazek radia, a później telewizji z początku niewiele zmienił w relacji sportu i mediów. Wzmocnieniu uległ jedynie poziom realizmu samej relacji bowiem przekaz stał się wierniejszy, a następnie szybszy. Pierwszym wydarzeniem sportowym zrelacjonowanym w telewizji na żywo był mecz tenisowy w Wimbledonie w 1937 roku (Bunny Austin vs. George Rogers). Pomysł na tyle chwycił, że BBC jeszcze w tym samym roku pokazała mecze ligi angielskiej (pierwszym było spotkanie Arsenal Londyn – Sheffield United). Najpierw przekazywano transmisje tylko z jednej kamery, ale z czasem ilość kamer rosła i trzeba było wymyślić wóz transmisyjny. Przez wiele lat komentowanie polegało na wskazywaniu faktów, nie na ich interpretacji czy wygłaszaniu na ich temat opinii. Metamorfozy zaszły jednak tak daleko, że komentatorzy pomijają fakty, a wygłaszają wyłącznie swoje opinie i pokraczne sądy. Telewizja kolorowa zwiększyła kolorystykę strojów i obiektów sportowych. Początkiem procesu przemian narracji wokół wydarzeń sportowych był wynalazek telewizyjnej powtórki po raz pierwszy użyty w 1963 roku przez Tonyego Vernę, oraz dwa lata później powtórki w zwolnionym tempie. Od momentu jej wynalezienia powtórka staje się narzędziem w wielu dyscyplinach, a na jej podstawie sędziowie podejmują decyzje. Najpierw był to baseball, a po nim futbol amerykański. Piłka nożna długo opierała się temu novum, aż i ona uległa czarowi VAR. Wszelkie badania dowodzą, że lata 60-te uczyniły telewizję ostatecznym wyznacznikiem powodzenia danego sportu. Popularne dyscypliny sportu przed erą telewizji, nie dające się przełożyć na jej język, tracą dominujące pozycje. Klasycznym przykładem w USA stał się upadek baseballu na rzecz futbolu amerykańskiego oraz pierwszoplanowa rola piłki nożnej na świecie.

Tradycyjna medialna relacja wydarzenia sportowego mająca charakter sprawozdawczy preferowała widza bezpośrednio uczestniczącego, który widział więcej i lepiej, ale wynalazki techniki zmieniły te proporcje. Nowoczesny przekaz telewizyjny zmienia widza uczestnika w widza eksperta, kanapowego trenera i stratega. Bowiem on teraz widzi więcej i lepiej, a różni eksperci dostarczają mu wiedzy niedostępnej kibicowi z trybun. Rosnąca lawinowo ilość komentarzy wykracza znaczeniem poza sport, stając się płaszczyzną integracji kultury i różnych aspektów życia społecznego. Nowy, bardziej zaangażowany typ konsumenta sportu jest nienasycony i ten jego apetyt jest zaspakajany rosnącymi dawkami  transmisji, czego wyrazem są np. odrębne kanały sportowe telewizji (jako pierwszy był ESPN w 1979 roku). Nastąpiło sprzężenie zwrotne, bowiem telewizja dostarcza nie tylko coraz więcej godzin relacji, ale też co ważniejsze coraz więcej pieniędzy za wykup praw do transmisji, a z drugiej strony zarabia gigantyczne pieniądze z reklam. Bez sportu telewizja taka jaką znamy nie mogłaby funkcjonować. Z kolei wiele sportów nie istniałoby bez obecności w masowej telewizji, jak np. Formuła 1.

Raptowny rozwój telewizji – tak pod względem dostępności, jak i technologii przełożył się na  poszerzenie bazy widzów. Już nie tylko kibice, ale laicy obserwują wydarzenia sportowe i wszyscy oni powtarzają te trywialne klisze zaczerpnięte z mediów lub potocznej wiedzy. Także komentarze stają się coraz banalniejsze, coraz bardziej dostosowane do poziomu niewybrednego, niewyrobionego biernego oglądacza. W cenie stają się wszelkie sensacyjki, ploteczki oraz kreowanie bohatera indywidualnego. Temu ostatniemu sprzyja pokazywanie zbliżeń tych, których chce się spopularyzować i z których tworzy się gwiazdy. Ten trend oparty jest na maksymalizacji emocjonalnego zaangażowania wobec osoby, a nie zespołu jako całości. Proces, o którym mowa zmienił nie tylko sposób transmisji i komentarze, ale i wpływa na zmiany reguł współzawodnictwa, np. zmiany w przepisach piłki nożnej po uznanym za nudny Mundialu 1990 roku były spowodowane chęcią  poprawy atrakcyjności meczu piłkarskiego jako widowiska. Inne dyscypliny też zmieniają swój charakter, jak np. sporty zimowe, ale nie one decydują o oglądalności danej dyscypliny, lecz zdolność do kreowania gwiazd i celebrytów. Dzisiejsza transmisja telewizyjna jest tak skrojona przez speców od socjotechnik, aby w jak najmniejszym stopniu zmuszać do myślenia, a w jak największym zmuszać do emocjonalnego zaangażowania po stronie bohatera.

Procesów składających się na rosnącą spektakularyzację sportu nie da się zatrzymać. Oczywiście są tacy, którzy odwołują się do rzekomo czystej w swej cnocie przeszłości, ale walec przemian zepchnął ich na margines. Na naszych oczach kształtuje się całkiem nowe zjawisko, a mianowicie w zglobalizowanym świecie żadne dziwowisko, nawet tak unikalne jak sport nie stanowi suwerennego pola rządzącego się swymi prawami. Wszystko zaczyna podlegać unifikacyjnemu procesowi zarządzania populacją w interesie zysku. Ojcem tak pojmowanej funkcji mediów stał się pisarz Hunter S. Thompson, założyciel poczytnego  magazynu „The Rolling Stone”, który tak to ujął w 1972 roku: „Sport rządzi się nieubłaganymi prawami ekonomi afektywnej, a jego funkcją jest pobudzanie emocjonalnych inwestycji, jak najdłuższe utrzymywanie się na najwyższym poziomie intensywności, wreszcie skuteczne przekształcenie ich w zysk”. W tym wymiarze konsumpcja jest tylko pozornie zbudowana wokół fizycznego obiektu, w rzeczywistości stanowi niematerialne doznania. Ta konstatacja stała się bazą sportowego marketingu, który operuje powszechnie uznanymi pojęciami jak uczciwość, godność, szacunek, przyjaźń, miłość, patriotyzm, życie rodzinne, wiara, wojna itd. itp. Ten promocyjny wymiar sportu sprawia, że firmy wydają ogromne kwoty na reklamy w czasie wydarzeń sportowych, a politycy lgną do sportu i do sportowców jak muchy do miodu.

W erze spektaklu wynik sportowy schodzi na dalszy plan, na pierwszy wysuwa się zdolność przyciągania uwagi oraz skupiania emocji jako inwestycji widzów. Zdobycie tytułu staje się tak samo ważne jak np. liczba obserwatorów na FB czy innych mediach społecznościowych. Współczesne emocjonalne zaangażowanie kibiców można przyrównać do religii. W dzisiejszym sporcie bycie fanem klubu w tej wersji oznacza również finansowe zaangażowanie, chociażby w zakup klubowych gadżetów. Kupno takich gadżetów wyrażać ma lojalność wobec grupy, poczucie  się jej pełnoprawnym członkiem, zbliżenie do ideału. W istocie wyraża ono swego rodzaju jedyny dostępny wymiar wolności - wolność wyboru towaru. Aczkolwiek i w tę dziedzinę wkraczają specjaliści od psychologicznego PR posługujący się oddziaływaniem na świadomość i podświadomość - co najmocniej widać po poczynaniach koncernów farmaceutycznych. Oddziaływanie na świadomość to reklama następująca: „Jak jesteś chory na to lub tamto to jak zjesz taką, a taką pigułę to  wyzdrowiejesz”, zaś na podświadomość: „Jak nie chcesz zachorować na taką czy owaką chorobę, to musisz zjeść taką lub inną pigułę”. Oni wszyscy wiedzą, że dla każdego człowieka jedyną rzeczą smutniejszą od utraty życia jest utrata czegoś dlaczego warto żyć – jak to napisał poeta Paul Claudel. Ten cel jest zakorzeniony w powszechności i dostępności. I to na tych emocjach firmy zaangażowane w futbol najwięcej zarabiają. Zaś królem polowania i bożkiem staje się oglądalność oraz klikalność.

Wydarzenia sportowe rządzące się prawami medialnego spektaklu dla swego funkcjonowania nie tylko nie potrzebują wiedzy merytorycznej, one wręcz ją z premedytacją odrzucają, bowiem podmiot ich starań czyli widz nie chce niczego rozumieć, on chce tylko uczestniczyć. Budzeniu często skrajnych emocji jako swego rodzaju konsumenckiego towaru służy atmosfera sensacji, do której wzniecania każdy pretekst jest dogodny. Np. hitem u nas stało się atakowanie sędziów, dokładnie tak samo jak karnych nie podyktowali jak i wówczas gdy podyktowali. Aby sprawić wrażenie wiarygodności mediaworkerzy chętnie rozmawiają ze stroną, która jest z takiej decyzji niezadowolona.   Oczywiście taki temat żyje tyle co jętka jednodniówka, gdyż publika nigdy nie jest nasycona i stale trzeba ją padliną karmić. Oprócz sędziów na tapecie są trenerzy i prezesi klubów, którzy zawsze podejmują złe decyzje, zarówno kiedy  trenerów zwalniają, jak i kiedy nie zwalniają. Zestaw pomysłowości mediów tych dziedzinach wydaje się być nieskończony. Nie ma nic normalnego, wszystko jest podważalne. Wydawało by się, że publika winna się w tym galimatiasie pogubić i zaprzestać reagowania na nielogiczne, wzajemne sprzeczne relacje o tych samych wydarzeniach, ale praktyka dowodzi, że taki przekaz widzom się nie nudzi. Widocznie nasi widzowie potrzebują negatywnych emocji, potrzebują negatywnych bohaterów. Ważne, żeby karuzela się kręciła.

Współczesny sport dzięki swemu globalnemu zasięgowi i emocjonalnemu oddziaływaniu staje się rodzajem uniwersalizmu, w którym każdy człowiek w dowolnym miejscu na ziemi może uczestniczyć na takich samych, równych prawach. Dawne rytuały i obrządki w rodzaju różnego rodzaju fundamentalizmów przegrywają dziś z potężnym uniwersalizmem jakim staje się zunifikowany system konsumpcji. To w tym aspekcie sport, a w szczególności piłka nożna odgrywa rolę dawniej zastrzeżoną dla religii. Futbol w swym wymiarze egzystencjalnym jest tak samo deklaratywnie egalitarny oraz inkluzywny (kopać każdy może), że da się w nim utrzymać pozory, że nie chodzi tylko o partykularny zysk, lecz o celebracje człowieczeństwa w tak elementarnych wymiarach jak osobowość, indywidualność,  godność, charakter, szacunek, rywalizacja, ale i współpraca oraz wspólna zabawa. Sport, a osobliwie piłka nożna nie nadają się  traktowania w kategoriach logiki racjonalnej. On jest jak miłość, wiemy kiedy jej doświadczamy, ale zdefiniować czym ona jest - nie potrafimy.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1