- Kategoria: Trybuna komentatorów
- Kris
DNA kontra rzeczywistość
Poniżej kilka słów o tym, dlaczego trzymam kciuki, aby p. Mioduski sprzedał swoje udziały i odszedł z Legii Warszawa. Kilka słów, dlaczego przestałem ufać Dariuszowi Mioduskiemu jako właścicielowi Legii Warszawa. Kilka słów, dlaczego przestałem wierzyć, że pod jego sterami klub, któremu kibicuję od ponad trzydziestu lat, będzie się rozwijał. Nie liczę, że ten tekst cokolwiek zmieni, wyrażam nim jedynie swój sprzeciw wobec sytuacji.
Prezes Mioduski zarządza samodzielnie Legią od marca 2017, nie ma sensu przypominać tu okoliczności, w jakich doszło do przejęcia klubu, bo znamy je wszyscy dość dobrze. Ostatnie wydarzenia, czyli fiasko sportowe poprzedniego sezonu oraz chaos organizacyjny jakiego jesteśmy świadkami w ostatnich tygodniach, to krople, które przelały moją czarę goryczy.
W wywiadach z prezesem słyszymy i czytamy piękne słowa o profesjonalnym zarządzaniu klubem przez obecną ekipę. Stawiane są szczytne cele – „Będziemy dbać o to, żeby każdy, kto jest emocjonalnie związany z Legią, czuł się na stadionie komfortowo, niezależnie od tego, czy przychodzi na Żyletę, sektor rodzinny, czy do loży biznesowej.”. Tabuny dyrektorów mają dbać o kibiców, którzy „są esencją tego klubu i jego największą wartością”. Wszystko to przy zastrzeżeniu, że klub jest specyficznym organizmem i wymaga specyficznego podejścia do zarządzania nim. Z jednej strony, odwołując się do poprzedniej ekipy, prezes mówi „Bogusław zarządzał Legią w sposób intuicyjny, wręcz ręczny. Ale tak można zarządzać małą firmą, a Legia nie jest małą firmą. Jeśli chcemy dalej się rozwijać, wskoczyć na międzynarodowy poziom, musimy stworzyć odpowiednie mechanizmy zarządzania, aby klub zaczął funkcjonować jak sprawna maszyna składająca się z różnych części i trybów. Proste, ręczne sposoby już nie wystarczą. I w tym miejscu są potrzebne moje kompetencje strategiczne”. Pytany, czy należy się obawiać przekształcenia klubu w „korpo”, odpowiada: „Jako prawnik obsługiwałem korporacje i wiem, z jakimi problemami zmagają się firmy, kiedy zaczynają koncentrować się tylko na procesach i tracą umiejętność dostosowywania się. Ale widziałem też firmy, które dzięki pewnym mechanizmom stawały się lepsze od innych. Dzięki czemuś, co nazywam profesjonalizmem, a nie korporacyjnością. Klucz do sukcesu tkwi w tym, by mieć jak najlepszych ludzi w systemie, który umożliwia im rozwój. To jest organizm, który chcę stworzyć. Żeby to, co jest w Legii najważniejsze, czyli sport, miał jak najlepsze warunki rozwojowe, trzeba zatroszczyć się o wszystko, co znajduje się wokół niego: infrastrukturę, sprzedaż czy marketing czy media. Sukces Legii będzie opierał się na połączeniu prawdziwej pasji, profesjonalizmu i zarządzaniu emocjami. To nie jest wzór modelu korporacyjnego.” (magazyn Forbes, wywiad opublikowany 27.04.2017)
Czytając te słowa, można pomyśleć, że pan Dariusz Mioduski znalazł cudowną formułę na prowadzenie klubu piłkarskiego w środku Europy, coś na co nie wpadł nikt przed nim, coś co pozwoli mu wjechać na białym koniu do panteonu legendarnych postaci europejskiego futbolu. Brzmi pięknie, dopóki ktoś, w tym przypadku kibice, powie „sprawdzam”. Każdy aspekt działania Legii Warszawa pod samodzielnymi rządami Dariusza Mioduskiego, charakteryzuje się brakiem spójności, skuteczności i profesjonalizmu. Dotyczy to kwestii sportowych, a zwłaszcza polityki kadrowej na stanowisku trenera pierwszej drużyny, co oczywiście odbija się na wynikach sportowych, ale przede wszystkim dotyczy to spraw, które dotykają kibiców tak w sferze finansowej, jak i emocjonalnej.
Świadomie piszę o kibicach, bo tylko oni są emocjonalnie związani z klubem, tylko oni płacą za swoją pasję i miłość realne pieniądze. Media sportowe z oczywistych przyczyn uważają temat organizacji pracy klubu za mało atrakcyjny, a fakt, że wejście na stadion wiąże się dla dziennikarza jedynie z okazaniem akredytacji prasowej przy bramce, całkowicie oddala go od punktu widzenia przeciętnego kibica/klienta klubu piłkarskiego.
Ostatnie zamieszanie związane z wprowadzeniem i uruchomieniem nowego systemu biletowego, i programu zakupu karnetów obnażyły kompletny brak profesjonalizmu wśród osób odpowiedzialnych za to wdrożenie, włączając w to grono głównego architekta drogi ku postępowi, jaką miała się poruszać Legia Warszawa, czyli p. Mioduskiego. Absurdalne, nielogiczne, a w przypadku propozycji znalezienia wolnego miejsca na sektorze dla posiadacza karnetu, impertynenckie decyzje są firmowane nazwiskiem człowieka, który chętnie używa zwrotu „legijne DNA”. Pan Mioduski nie ma zielonego pojęcia, czym jest legijne DNA, a ciągłym i bezrefleksyjnym nadużywaniem tego zwrotu, strywializował jego znaczenie. Może zamiast nadużywać górnolotnych określeń, których znaczenia nie do końca się rozumie, warto byłoby po prostu potraktować z szacunkiem ludzi, którzy swoje ciężko zarobione pieniądze poświęcają co sezon, aby kupić karnet i gadżety klubowe i robią to bez względu na poziom sportowy, aktualne władze, z czystej miłości do swojego klubu. Ci sami ludzie zostali potraktowani ostatnio jak petenci, jak zło konieczne. Komunikaty i „wyjaśnienia” opublikowane przez klub, uwłaczają inteligencji średnio rozgarniętej osoby i są kolejnym przykładem „profesjonalizmu”. Sposób, w jaki klub rozwiązuje kwestię akceptacji zniżek na bilety/karnety dla osób niepełnosprawnych zaczął przypominać sprawę braku sznurka do snopowiązałek w czasach PRL – nie da się go rozwiązać. Obchody Roku Deyny, a raczej ich brak, pokazują, jak prezes rozumie „DNA Legii”.
Można przytaczać przykłady indolencji i braku zrozumienia dla kibiców, ale wszyscy widzimy je na co dzień, więc szkoda na to miejsca i czasu. Jeśli aktualnie w Legii cokolwiek działa sprawnie i bez zarzutów, to oznacza, że nie dotarła tam jeszcze wizja „profesjonalizmu” sygnowana przez prezesa Mioduskiego.
Wielu z kibiców prowadzi własne biznesy, są wśród nas lekarze, prawnicy, przedsiębiorcy, artyści. Wielu z nas zajmuje się obsługą klientów, osób wymagających specjalnego traktowania lub opieki. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że działając równie „profesjonalnie”, jak komórka klubu odpowiedzialna za wdrożenie systemu biletów i karnetów czy odpowiedzialna za komunikację z kibicami kupującymi karnety, nikt z nas nie przetrwałby tygodnia w swojej firmie. Gdyby ci ludzie obsługiwali klientów jak obsługuje klientów-kibiców Legia Mioduskiego, to ich biznesy już dawno by upadły z jedną gwiazdką średnich ocen na Google Maps i Facebooku.
Z drugiej strony, gdyby wszyscy klienci kupujący bilety, karnety i koszulki Legii byli tylko klientami, a nie kibicami, już dawno poszukaliby odpowiadającego im serwisu obsługi klienta.
Kibic przełknie pasmo sportowych porażek, złą obsługę klienta bo jako jedyny ma to coś - "legijne DNA". Gdyby był zwykłym klientem, już dawno by zmienił klub, tak jak by zmienił sklep, w którym źle go potraktowano, restaurację, myjnię samochodową. Jedynym obecnie kapitałem Mioduskiego jest monopol w sercach kibiców. Po liczbie sprzedanych karnetów w porównaniu do sprzedaży z lat ubiegłych widać, że on równie szybko topnieje. Topnieje jak wycena finansowa i osiągnięcia sportowe klubu od chwili objęcia pełnej władzy przez p. Mioduskiego.
Celowo pomijam osoby nadzorujące bezpośrednio kwestię nowego systemu biletowego, czy marketing, ponieważ uważam, że odpowiedzialność za to fiasko ciąży całkowicie na prezesie Mioduskim i jest przykładem tak chętnie przytaczanego przez niego „profesjonalizmu”.
Podobnie, jak wiele osób, miałem nadzieję, że przejęcie władzy w klubie przez p. Mioduskiego wprowadzi nas na drogę stabilnego postępu, pozwoli dzięki organizacyjnym zmianom, na regularną grę w fazie grupowej Ligi Europy. Jeden z moich kolegów mający podobne spojrzenie na obecną rzeczywistość klubową, twierdzi, że „zostaliśmy oszukani przez Mioduskiego”. Zgadza się, zostaliśmy oszukani. Pod maską wytrawnego, prężnego biznesmena i profesjonalisty, kryje się osoba niezdolna do podejmowania racjonalnych decyzji, zmieniająca zdanie pod wpływem „doradców”. Pan Mioduski mylnie uznał, że rękoma technokratów wystarczy wprowadzić „procedury i procesy” do organizmu, który za rządów poprzedniej ekipy funkcjonował w sposób „intuicyjny, wręcz ręczny”. Z biegiem czasu prawie każda decyzja, którą de facto firmuje swoim nazwiskiem prezes Mioduski, okazała się błędna, a ich efekty wpływały na jakość sportową klubu. Jesteśmy niewolnikami wizji, to na nas, na żywym organizmie, ćwiczy on swoje pomysły.
Zdaję sobie sprawę, że dla właściciela klub piłkarski to biznes. Zdaję sobie też sprawę, że ciężko jest znaleźć potencjalnego kupca na klub, który pikuje w europejskim rankingu a jednocześnie uzależnia swój budżet od występów w grupie LE. Mam jednak nadzieję, że każdy dzień przybliża nas do momentu, kiedy na biurku prezesa wyląduje korzystna oferta od poważnego inwestora, a transakcja stanie się faktem. Do tego czasu będę oczywiście wspierał mój klub, będę w miarę możliwości chodził na stadion, ale z przekonaniem, że pod wodzą p. Mioduskiego nie czeka nas nic dobrego.
Kris (@krisnotofficial)
@ Kris
- "dlaczego trzymam kciuki, aby p. Mioduski sprzedał swoje udziały i odszedł z Legii"
Obawiam się, że możesz jeszcze "trochę" poczekać. Ktoś, kiedyś mi powiedział, że Dariusz Mioduski podchodzi do swojej inwestycji w Legii bardzo emocjonalnie. To jego "solowy" projekt mający pokazać, że dotychczasowa nauka nie poszła w las, a wyciągnięte wnioski pozwalają na zrealizowanie planu wprowadzenia klubu z Łazienkowskiej 3 na szczyt.
Prawdę mówiąc nie wiem czy tak właśnie jest. Niemniej jednak tak to właśnie wygląda. Im dłużej trwa przygoda prezesa Mioduskiego z Legią, tym wyraźniej widzę, że ważny jest cel, natomiast w trakcie jego realizacji ginie zupełnie cała otoczka. Miała być akademia - będzie, miała mieć Legia ludzi w szeregach zarządzających europejską piłką - ma, miał zostać zbudowany potężny, profesjonalny pion zarządzający - jest. Szkoda tylko, że wszystko wokół zaczyna się rozpadać. Patrząc na Legię mam wrażenie, że "korporacyjna profesjonalizacja" zarówno w jej strukturach jak i w zarządzaniu przypomina mi jeszcze inną, związaną z naszą piłką organizację - Ekstraklasę. Niby wszystko się zgadza, niby wszystko idzie w zakładanym kierunku, niby wszystko wygląda naprawdę w porządku ale gdy się lepiej przyjrzeć to wszystko aż trzeszczy szwach. Legia Warszawa też trzeszczy, sam już nie wiem, czy to jeszcze skrzypienie, czy już trzask rozpadającej się konstrukcji jaką jest stołeczny klub. Najbardziej niepokojące jest to, że osobą, która wygląda na najbardziej spokojną jest..... Dariusz Mioduski, jakby w jego oczach prowadzona przez niego organizacja wciąż zmierzała w oczekiwanym kierunku. Mnie to niepokoi bardzo, obawiam się, że reakcja nastąpi dopiero jak wylądujemy na mieliźnie. Co gorsza w mojej ocenie kurs na tę mieliznę obraliśmy już dawno temu i zawzięcie w tym kierunku zmierzamy...
To może dziwne, ale wygląda to wszystko tak, jakby nikt w Legii nie zajmował się Legią. Zamiast tego wszyscy starają się zrealizować nakreślone wcześniej przez szefa zadania. A mielizna coraz bliżej... co gorsza "okręt" też już w coraz gorszym stanie.
Kolega Monrooe był łaskaw napisać, że "ginie zupełnie cała otoczka" - to umieszczenie ludzi gdzieś tam w Europie czy budowa boiska jest otoczką, tu ginie sens jakby powiedział Zgred - czyli to co jest najważniejsze i od czego wszystko się bierze czyli klub.
A i jeszcze jedno - znowu odwrotnie - mam wrażenie że Legią zajmują się wszyscy, tylko że nikt nie za bardzo potrafi, albo nie wie co ma robić.
Co obecnie mamy po 3 latach samodzielnego zarządzania właściciela, każdy interesujący się Legia fan dobrze wie. Nie oczekiwałem i nie oczekuje głośnych transferów regularnej gry w LM. Na to potrzeba dekady, by osiągnąć ten poziom. Dziś wiemy, że po trzech latach zarządzania prezesa, jak na razie nie zrobiliśmy nawet malutkiego kroczku w stronę Europy. Dogonił nas, a może wyprzedził klubowy futbol Słowacki, gdzie sportem numer jeden w ich kraju jest hokej.
Różnica między nami polega na tym, że ja liczę na dwa rozwiązania.
1. Prezes zatrudni odpowiednich fachowców na kluczowe stanowiska, zasiądzie z boku i ograniczy się do spijania tzw. Śmietanki.
2. Prezes zrobi reset podejmowanych decyzji i zacznie zarządzać z głową (choć ten punkt wydaje się mało realny).
Tak jak wielu uważam, że nie pojawi się żaden poważny inwestor. Owszem, takich przebierańców/cwaniaków, co chcieli przejąć Wisłę, pewnie kilku by się znalazło, lecz na pewno nie o taką sprzedaż klubu nam chodzi. Żaden szanowany zamożny człowiek nie zechce pakować się w kłopoty, chociażby z białą trybuną. Polska Ekstraklasa to nie jest opłacalna inwestycja. Nie doceniamy i nie szanujemy sponsorów wspierających klub. Jedyna możliwość odkupienia udziałów od prezesa to jakiś hobbista piłki nożnej lub zagorzały fan Legii. Tak to widzę. Prawda jest taka, że jak Mioduski nie podejmie działań zbliżonych do wymieniony w dwóch punktach, to statek powoli, ale jednak dotrze do mielizne, o której pisze Monrooe.
Przyszłość Legii - ja zauważyłem małe światełko w tunelu. Iskierka, która potrzymuje moje mglista nadzieję na lepsze dni, jest zatrudnienie nowego dyrektora wykonawczego akademii. Richard Grootscholten. Holender, wydaje się być odpowiednio przygotowaną osobą do kierowania naszą nowo powstająca akademią. Ma niezbędne doświadczenie, a co najważniejsze 3 lata pracował w naszych krajowych realiach. Może ten ruch personalny zwiastuje coraz więcej przemyslanych decyzji właściciela Legii.
I tu muszę wyrazić swoje zdanie odrębne od Krisa. Traktowanie w sporcie słowa profesjonalizm jako swego rodzaju klucza otwierającego wszystkie drzwi i stanowiącego panaceum na wszystkie bolączki w istocie nic nie znaczy. Ten klucz niczego nie otwiera, jest tylko słowem wytrychem mającym jakąś tezę uzasadnić. Że niby profesjonalista czyli ten ,który dziedzinę którą się zajmuje traktuje jako zawód sprawi,że wszystko mówiąc kolokwialnie zagra i sukces jest pewny. Otóż tak można działać w biznesie w którym można lepiej lub gorzej planować, konsekwentnie pracować na rozwój i czekać,aż włożone środki i wdrożone pomysły przyniosą obfity plon. W sporcie tak nie ma.
Trzeba podejmować mnóstwo drobnych i większych decyzji nie bacząc czy one są inwestycją w przyszlośc, tylko czy dziś przynoszą efekty. I prezes Miodsuki tego właśnie zupełnie nie rozumie i nie potrafi zaakceptować , tym samym stojąc w opozycji wobec rzeczywistości, która go tłucze,a on nie wie nawet dlaczego. Te decyzje , aby były skuteczne nie muszą być racjonalne, mogą i najczęściej są oparte na intuicji. Tylko,że ta intucja nie stanowi czegoś nad czym nie panujemy. Ona wynika z całokształtu systemu wartości, zasad, reguł i wiedzy tej dziedziny życia jaką się zajmujemy. I tu Mioduski wpada w drugą pułapkę , a mianowicie chce na grunt sportu przenieśc tę wiedzę, którą nabyłw innych dziedzinach i uważa ,że ona ma niejako charakter uniwersalny. Nie potrafi wyzwoilić się z pułapki swych biznesowych dokonań i nabytego w tej dziedzinie doświadczenia. A doświadczenie ma dwa aspekty, jeden pozytywny i drugi szalenie negatywny. Pozytyw doświadczenia jest taki,że człowiek potrafi w miarę szybko rozwiązywać problemy powtarzalne z dobrym skutkiem ,gdyż wielokrotnie miał do czynienia z nimi, takimi samymi lub podobnymi. Lecz negatyw doświadczenia jest taki,że uniemożliwia ruch do przodu, gdyż cały czas patrzy się wstecz i nie ma się żadnego materiału porównawczego ,aby rozwiązywać problemy mało lub w ogóle nieznane, .
Inaczej mówiąc , albo ktoś się nadaje do roboty w sporcie ,albo nie. I to akurat weryfikują jego sukcesy, albo porażki. Ponad dwa lata to dostateczy okres,aby tak jak Kris stwierdzić,że pan Mioduski stanowczo i zdecydowanie powinien poszukać sobie innego zajęcia i innego pola do popisu, bo sport i piłka nożna to dziedziny , których nie pojmuje i nie pojmie i ,że ta robota jest nie dla niego.
- "Kolega Monrooe był łaskaw napisać, że "ginie zupełnie cała otoczka" - to umieszczenie ludzi gdzieś tam w Europie czy budowa boiska jest otoczką..."
przepraszam nie wyraziłem się chyba dość jasno.... po prostu pisałem to patrząc od strony obecnych zarządzających. Takie po prostu odnoszę wrażenie, że dla obecnych decyzyjnych to co dla nas jest istotą tego klubu, dla nich to tylko niewiele znaczące "dodatki" często wręcz przeszkadzające w wykonaniu "zadania" jakim jest osiągnięcie celów jakie postawił prezes Mioduski.
..............
Dziś za pośrednictwem konta twitterowego LegiaMedia swoją wypowiedź zamieścił pan Artur Adamowicz, ponoć bliska osoba z otoczenia Dariusza Mioduskiego. Niestety ów pan nie zajął stanowiska odnośnie ostatnich fatalnych wydarzeń jakie miały miejsce w Legii Warszawa. Zajął się za to polemiką z kłamliwym jego zdaniem (nie wiem, być może - nie zajmuje mnie to) felietonem zamieszczonym na jednym z legijnych portali (legioniści.com). Nie wdając się w szczegóły, po prawdzie zupełnie nie wiem po co, felieton jak felieton, każdy ma prawo wyrazić swoją opinię, pokazuje to jak źle prezentuje się sytuacja wewnątrz klubu. Wygląda na to, że osoby przesiadujące w budynku klubowym nie mają sobie zbyt wiele sobie do zarzucenia, winni są dostawcy, zła pogoda i zapewne (jak to zwykle bywa)... cykliści.
Zwyczajnie - miło Cię gościć, jednocześnie dziękując w imieniu (pewnie) nas wszystkich, prośbę kieruję, abyś nie uznał swojego debiutu jako wystarczający sens wszystkiego. Innymi słowy, wejdź w to "echo -serca" tej strony jako "uprawniony sensem pitolnictwa" współtwórca wydarzeń. Witaj w klubie...
@dalkub
Nie jest moim zamiarem odkręcanie Twojej definicji "tego DNA"
Rozumiejąc Twoje wzburzenie i prawdę mówiąc rzucającą kpinę...
Bardzo Cię proszę (!!!) przeczytaj raz jeszcze cały tekst @Krisa...
Przeczytaj ten tekst - dokładnie, zwracając uwagę na akcenty ( choć minimalne, które jednak istnieją), jeżeli na raz (?) nic nie złapiesz...
powtórz system ( moja prośba) i jeżeli będziesz potrzebował... aż do skutku.
To "DNA" @ Krisa jest czymś zupełnie innym, od tego co mógłbyś ogarnąć swoim myśleniem...odrób lekcję, a zgodzisz się ze mną we wszystkim!
zupełnie nie odnosiłem się do tego tekstu pisząc o DNA itd. Odnosiłem się do mojego stanu kiedy o tym słyszę z ust wszelakich i na to że słowa te dokonały takiej inflacji, że leżą głęboko w piwnicy bez możliwości ruszenia w górę.
Możemy się nie zgadzać, ale uważam że posiadanie lub nie jakiegoś DNA nie ma nic wspólnego na to jak sie pracuje i jakie się osiąga wyniki - gdziekolwiek
Rację ma Pan Zbyszek, sport ze swoimi uwarunkowaniami to nie fabryka cukierków i intuicja tzn nos ma tu znaczenie. Ba ja napiszę więcej, w sporcie liczy się też zwykłe szczęście i ten aspekt szczególnie różni obecnego prezesa od poprzednika.
Tak na marginesie mam takie przeczucie, że im mocniej kibice, media będą cisnąć pana Mioduskiego tym bardziej będzie trwał jako właściciel chcąc udowodnić, że dopnie swego. Taka troszkę kwadratura koła.
Ja już to pisałem jakiś czas po odejściu poprzedniej ekipy ( Seweryn Dmowski, Wiktor Cegła i inni) najbardziej mi brakuje ducha Legii.
Kiedy w/w ekipa była w klubie czuć było mistycyzm, radość. Trochę trudno słowami opisać to co wtedy czułem bo to rozgywalo się w duszy. A może właśnie obecnie ten klub nie ma duszy?
Dwa stwierdzenia które są nieprawdziwe.
Po pierwsze, klub piłkarski nie jest biznesem na którym się zarabia, prawie dla nikogo. Jest raport Deloitte podsumowujący finanse europejskich klubów.
Po drugie, jeśli się kupuje jakiś klub, to właśnie w dołku, jak właściciel stoi pod murem.
Piszę o tym dlatego, że wiele innych tez zawartych w tekście również uważam za naciągane. Zapanowała moda na używanie słów/określeń które mogą znaczyć wszystko.
Kiedyś moja znajoma dorabiała pisząc horoskopy, wystarczyło jedynie opanowanie języka i słów które były wieloznaczne i nie było w nich śladu konkretu.
Czytam w wielu miejscach o doświadczeniu trenera, taktyce, schematach a jak zadam pytanie co piszący rozumie pod tymi słowami, to albo nie otrzymuję odpowiedzi, albo jakiś bełkot zdradzający niewiedzę.
Dobre i złe zarządzanie klubem. Co ono oznacza? Czy mają panowie wystarczającą wiedzę na temat sytuacji finansowej klubu, jego priorytetów rozwojowych i strategii żeby ocenić czy klub jest dobrze zarządzany?
Czy wy macie jakieś recepty oprócz tych w stylu "wystarczy wygrywać i grać w pucharach".
Szanowni panowie, nie ma nic prostszego niż zostać milionerem, wystarczy co co miesiąc zarabiać więcej niż 100 tys.
https://twitter.com/legia_media/status/1153605134645112832?s=20
Jeżeli nie dostajesz odpowiedzi to albo jest problem z czytaniem ze zrozumieniem, albo nie chcesz tego rozumieć. Było wielokrotnie pisane co to dla niektórych oznacza trener z doświadczeniem, jaki byłby oczekiwany poziom tego doświadczenia itd. Również było wielokrotnie pisane o mankamentach w grze Legii - chcesz fragmenty o złym ustawieniu, o braku agresywności, braku pressingu, braku rozegrania piłki od tyłu, niedostatecznej grze bez piłki, źle zestawionych składach, już o słabym bieganiu itd nie wspominam.
Chcesz powiedzieć że klub jest od ponad dwóch lat dobrze zarządzany? chcesz powiedzieć że 3 dyrektorów sportowych, 5 trenerów, 5 różnych sztabów, zmiana zarządów to jest to dobre zarządzanie? chcesz powiedzieć bo tu akurat wiedza jest - sam się do niej odwołujesz Deloitte - spadek przychodów jest efektem dobrego zarządzania czy złego? a może brak Legii w Pucharach od dwóch lat to efekt dobrego zarządzania czy złego? czy mniejsza liczba kibiców to efekt dobrego zarządzania czy złego? Możemy o konkretach? a nie o kolejnej PR-owej wstawce człowieka prezesa, prezesa któremu oprócz PR-u w Legii nic nie wyszło. Oni nawet biletów nie potrafią sprzedać........
No i nie dowidziałem się od Ciebie, co oznacza określenie "trener z doświadczeniem".
Można mnożyć przykłady trenerów "bez doświadczenia" którzy podnosili pozom zespołów które obejmowali.
Dominujący u nas jest archaiczny sposób myślenia i bezrefleksyjne jego powielanie.
Pojęciu "korporacja" nadano treść która fałszuje obraz. Jeśli korporacja i sposób zarządzania nią jest zła, to zastanawiające jest że największymi i najbogatszymi firmami na świecie są własnie korporacje, bo inaczej być nie może.
Jeśli chcesz powiedzieć, że kluby mają swoją specyfikę, to się zgodzę, bo również swoją specyfikę mają firmy z róznych dziedzin zarządzane korporacyjnie. Od firm IT, poprzez firmy produkcyjne i koncerny medialne po największe kluby. Real, Barcelona, MU, MC itd są zarządzane korporacyjnie, bo obszar ich działania nie pozwala na inne.
Wracając do trenerów, to czytałem wywiad z polskim trenerem, który UEFA Pro robił za granicą i wskazał różnice między polskimi kursami a zagranicznymi. Tam sie kładzie nacisk na umiejętność zarządzania zespołem a u nas między innymi uczy się przeprowadzać rozgrzewki. To się wiąże z tym co pisałem o zarządzaniu folwarcznym od "korporacyjnego". W sytuacji kiedy w każdym klubie na poziomie centralnym są trenerzy od przygotowania fizycznego, pierwszy trener nie musi tego robić, on się zajmuje innymi sprawami.
Przeczytałem uważnie główny tekst jeszcze raz i nie zmieniło to mojego pglądu że nie jest rzetelny, że ślizga się po temacie, że stosuje półprawdy i manipulacje.
Żeby coś oceniać, to trzeba mieć rzetelną wiedzę a jak się jej nie ma, to mozna mówić o ogólnych wrażeniach, ale nie wolno tego mylic z analizą.
1. Moje wnioski co do Mioduskiego wyciągam na podstawie faktów a nie tekstów, w odpowiedzi z klubu nie wierzę, bo są sprzeczne z faktami i opowiadają o równoległej rzeczywistości - Fakty ci podałem powyżej i powtarzać się nie będę
2. Trener z doświadczeniem - pisałem o tym wiele razy - trener ze średniej pólki europejskiej z kilku-kilkunastoletnim doświadczeniem z wtopami i jakimiś sukcesami, grający stylem który jest możliwy do zaimplementowania w Legii i z jakimiś kontaktami, bo najlepsze transfery do klubu robi trener który zna danych zawodników. Trener, który nie jest wariatem ani dziwakiem, jak Pinto czy Hasi - zwyczajnie porządny trener ze znanym solidnym warsztatem, ot taki Staszek Czerczesow, co przed Legią nic nie wygrał, ale ze średniakiem robił dobry wynik w niezłej lidze. I nigdzie nie pisałem że ma to być Polak - teraz masz gościa po kursie polskim, więc pewnie zna się na rozgrzewce ale na coachingu już mniej
3. Nie odpowiedziałeś na pytania z mojego postu - jak jest tak fantastycznie, albo inaczej to dlaczego mamy ciągłe zmiany na różnych stanowiskach, spadek przychodów, spadek frekwencji - może coś o tym konkretnie bo to są fakty.
- "Dlaczego chętniej dajesz wiarę człowiekowi który pisze tekst oskarżający Mioduskiego, od wyjaśnień człowieka z klubu? "
Nie rozumiem takiego stawiania sprawy, kompletnie. W mojej ocenie mamy do czynienia z odczuciami, przede wszystkim kibica i odniesieniem się do nich (co jest dla mnie totalnie niezrozumiałe - szczególnie w sytuacji w której na klaryfikację zasługują o wiele ważniejsze rzeczy dziejące się w klubie) pracownika klubu. Co gorsza wśród zdań mających stanowić "naprostowanie" fałszywych tez (po raz kolejny stwierdzam, być może i tak jest, nie mam w ogóle chęci tego rozstrzygać) możemy przeczytać takie kwiatki: - "... jeśli uznajemy, że Dariusz Mioduski przepala ogromne pieniądze w piecu, z całym szacunkiem dla zaangażowania i wsparcie kibiców, warto pamiętać, że od ponad 5 lat spala tam głównie swoje pieniądze". Sorry, nie chcę rozstrzygać reszty tego oświadczenia, zwłaszcza w sytuacji gdy te kilka słów pokazuje, że piszący je człowiek kompletnie nie ma pojęcia o co chodzi w budowie klubu. O czymś takim jak więź kibicowska już nawet nie wspomnę - korporacja, firma, biznes - i to prywatny, więc wara.
I tak to właśnie wygląda, osiąganie celów - jak najbardziej, ale też totalne odejście do tożsamości, czy zrozumienia o co w tej więzi kibica z klubem chodzi. Jak już zostało to napisane powyżej, od około dwóch lat każda akcja ma swoje większe, lub mniejsze problemy, każdej towarzyszy większa, lub mniejsza wpadka ze strony klubu. I o ile pojedynczo dałoby się to jakoś wytłumaczyć, o tyle razem tworzy to bardzo niebezpieczny dla Legii obraz. Osiągamy wielkie cele (bo tak jest - o czym już napisałem w poprzednim komentarzu) i jednocześnie "walimy ryjem" w każdy wystający pod nogami krawężnik.
"trener ze średniej pólki europejskiej z kilku-kilkunastoletnim doświadczeniem z wtopami i jakimiś sukcesami, grający stylem który jest możliwy do zaimplementowania w Legii"
Tylko, że na takiego trenera, to w obecnej naszej sytuacji, potrzeba na "dzień dobry" jakichś 10 mln euro. Tyle, moim zdaniem, potrzeba na zbudowanie drużyny, która wygra ligę i z powodzeniem powalczy o LM (4 - 5 piłkarzy o wartości rynkowej w okolicach 1,5 - 2,0 mln euro).
Oczywiście, takie pieniądze byłyby w zasięgu Legii ale Mioduski musiałby odsprzedać połowę swoich akcji i podzielić się władzą. A w taki scenariusz, to ja szczerze wątpię.
Nie zgadzam się z Tobą bo tego typu transfery nie muszą być konieczne
Z niemałym zdziwieniem (mniejsza o większość dlaczego) stwierdzam, że my mamy całkiem niezłą drużynę. Tak przynajmniej uważam, zwłaszcza po tym okienku transferowym. Problem w tym, że od dwóch lat nie mamy trenera, a co za tym idzie nie mamy żadnej "ciągłości systemowej". Jeszcze większy problem w tym, że jeśli nie zakwalifikujemy się do fazy grupowej LE (co jest, choć miało już nie być, uwzględnione w naszym tegorocznym budżecie) to trzeba będzie tę grupę rozsprzedać... na pewno nie z zyskiem, bo nikt nie przepłaca za zawodników bez sukcesów. Nie wiedząc nawet jak grałby ten zespół pod wodzą trenera z prawdziwego zdarzenia (takiego, który już czegoś się nauczył, który ma doświadczenia z prowadzenia swoich ekip w europie).
Po pierwsze, to moje powołanie się na raport Deloitte dotyczyło zupełnie czegoś innego a mianowicie tego, że posiadanie klubu jest dochodowym biznesem. Co było w tekście. A więc jeśli zarzucasz komuś brak zrozumienia w czytaniu, to sam zachowaj dyscyplinę w tym względzie.
Po drugie, do Twojego opisu cech "trenera z doświadczeniem" pasuje 3/4 trenerów we wszystkich ligach w krajach piłkarsko rozwiniętych.
Po trzecie, w Legii, według mojej oceny, trwa przeformatowanie sposobu funkcjonowania klubu i to jest proces a nie pstrykniecie przyciskiem wł/wył.
Po czwarte, Legia nie działa w otoczeniu które jest dobrze zorganizowane, z funkcjonującymi specjalistami w każdej dziedzinie życia piłkarskiego i zweryfikowanymi pozytywnie w swoich wcześniejszych działaniach. My się dopiero uczymy szkolić piłkarzy, to czego oczekiwać od ludzi którzy mają przyjść i uczestniczyć w zarządzaniu nowoczesnym klubem? W Polsce nie ma ani jednego nowocześnie zarządzanego klubu, to skąd mają się brać kadry, gdzie miały zdobyć doświadczenie? To wszystko trzeba budować od podstaw.
To jest proces na którego drodze będą popełniane błędy.
Monrooe
Według mnie warto odróżnić "odczucia' od kategorycznych twierdzeń. Ten człowiek który napisał niepochlebny tekst o Legii nie zastrzegł, że to są jego odczucia, tylko wszystko zostało przedstawione jako fakty.
Autor powyższego artykułu napisał
"Prezes Mioduski zarządza samodzielnie Legią od marca 2017, nie ma sensu przypominać tu okoliczności, w jakich doszło do przejęcia klubu, bo znamy je wszyscy dość dobrze"
Stawiam orzechy przeciwko dolarom, że prawie każdy na tym forum będzie miał inną opwieść w sprawie rozstania właścicieli.
Ciągłe mylenie opinii z faktami prowadzi na manowce.
Ja jestem ciekawy, kto mógłby przejąć Legię i w jaki sposób byłaby zarządzana? Czy korporacyjnie, czy po swojsku przez jakiegoś pana który będzie szastał kasą na transfery?
Niestety myśl kibicowska bładzi w matrixie, twierdząc że to rzeczywisty świat.
Wisła Kraków, klub z tradycjami, z dużego miasta, z długami mniejszymi od Legii i kosztami utrzymania dużo mniejszymi od Legii, nie może znaleźć nabywcy. A wydawałoby się że świetna okazja dla biznesu z wizją rozwoju klubu.
Zdajcie sobie czasem zupełnie banalne pytania ze świata rzeczywistego a nie kibicowskich fantazji.
W polskiej lidze kluby muszą się nauczyć zarabiać pieniądze same, bo nie ma dobrodziei ktorzy wpompują tu swoją zarobioną kasę, żeby potem wysłuchiwać że są idiotami, bo kibice są niezadowoleni.
Dla Ciebie i Monrooe mogą być niekonieczne ale dla nowego trenera raczej na pewno będą. A przynajmniej, jeśli przyjmiemy założenie, że nie zatrudniamy cudaków pokroju Jozaka, tylko kogoś, kto się na tym zna i posiada odpowiednie doświadczenie.
Zresztą, idę o zakład, że w tych ostatnich kilku latach większość trenerów, którym składaliśmy oferty odpowiadała pytaniem: "a jaki macie budżet transferowy?". Stąd pewnie mieliśmy takie wynalazki na ławce trenerskiej - oni najprawdopodobniej nie pytali.
Ja, osobiście uważam, że z tym składem będzie nam bardzo ciężko nie tylko wejść do LE ale też zająć miejsce na pudle na koniec tego sezonu. Optymistyczne jest to, że ja często się mylę.
Zgadzam się z Tobą w 100 % ale już nie chcę brać udziału w dyskusji o dyskusji.
Te wszystkie "prawdy" sa już tak męczące, że szkoda czasu.
"Przeczytałem uważnie główny tekst jeszcze raz i nie zmieniło to mojego pglądu że nie jest rzetelny, że ślizga się po temacie, że stosuje półprawdy i manipulacje"
Też przeczytałem dwa razy i mam podobne wrażenia.
Małe tego. Wszedłem na TT autora tekstu i w mojej ocenie znacznie mu bliżej do ligi zawodowej baseballa w USA niż Legii, więc "analizę" tzw DNA uważam za naciągane.
Co do narracji dalkuba, z utęsknieniem czekam, aż spełni rady @ corazstarszego i zgłosi się do klubu. Będzie mógł służyć Mioduskiemu swoją wiedzą i z pewnością wskaże kilku trenerów, o jakich "pitoliliście"
Z pewnością jest ich cała kupa z przewagą kupy.
Pozdrawiam
Witam i jednocześnie dziękuje, że dołączyłeś się do dyskusji. Postawiłeś kilka zarzutów wobec niektórych osób tu piszących. Przedstawię ci mój punkt widzenia. Napisałeś
„Żeby coś oceniać, to trzeba mieć rzetelną wiedzę a jak się jej nie ma, to mozna mówić o ogólnych wrażeniach, ale nie wolno tego mylic z analizą”.
Może cię zaskoczę, a może nie, ale część z nas uprawiał wyczynowo sport. Tak się składa, że na tej stronie znajdziesz osoby, które zostawiły mnóstwo zdrowia w takich dyscyplinach jak: piłka nożna, siatkówka, piłka ręczna. Rzetelną wiedzę posiadamy w takich aspektach jak system czy organizacja gry, technika, taktyka, trener, szatnia itd. Również orientujemy się co to jest jednostka treningowa, cykl treningowy, trening stacyjny itd. Zakładam, że słabiej znamy się na przygotowaniu fizycznym zawodnika do sezonu z uwagi, iż ta dziedzina tak szybko się rozwija i ewoluuje, że naprawdę ostro trzeba być w temacie by nadążyć za wszystkimi nowinkami.
Jeżeli Jozak, czy Vuko (trener od kobiecej piłki grał 3-5-2) decydują się na grę w systemie 4-3-2-1 to wyobraź sobie, że mamy rzetelną podstawową wiedzę w jakich sektorach dany zawodnik ma się poruszać, za którą strefę odpowiada, kogo i jak ma asekurować itd. Jeżeli w naszych komentarzach narzekamy, że coś nie funkcjonuje to znakiem tego, kiedy oglądam mecz z trybun to widzę, kiedy dany zawodnik gra na radar, kiedy dany zawodnik gubi się w założeniach taktycznych (przykład Jodłowca z ostatniego meczu) itd. Jak by nie zaklinać rzeczywistości, to pamiętaj, boisko zawsze zweryfikuje trenera, zawodników, analityków czy dobrze przygotowali zespół na dany mecz. Równiez zweryfikuje dyrektora sportowego i prezesa za ruchy transferowe.
Dalej sformułowałeś zarzut w naszą stronę o treści:
„No i nie dowidziałem się od Ciebie, co oznacza określenie "trener z doświadczeniem".
Ja w kwietniu br. pokusiłem się o głębszą analizę jaki typ trenera może się sprawdzić w naszych warunkach. Wytypowałem 4 kryteria w których największy nacisk kładłem na stronę sportową. Poniższe pierwsze dwa punkty to jest moja definicja doświadczonego trenera.
1. To musi być trener który pracował w jednym klubie minimum 3-4 lata lub dłużej. Jeżeli pracował z jednym zespołem w długim wymiarze czasowym to oznacza, że ma odpowiedni warsztat (współpracowników) i umiejętnie potrafił działać, kiedy jego zespół przykładowo dopadał kryzys, zjazd formy, klub sprzedał mu dwóch wyróżniających się piłkarzy, a mimo to drużyna nie straciła na jakości, gdyż sprawnie znalazł następców. Reasumując przeżył różne miłe i nie miłe sytuacje z których na koniec wyszedł obronną ręką.
2. Jeżeli poszukiwany trener spełnia wymagania z pkt. 1 to analogicznie prowadzone przez niego drużyny musiały notować progres czyli awansowały do ligi wyżej, z sezonu na sezon poprawiały swoją pozycje w tabeli, a kiedy prowadzona przez niego drużyna dotarła do poziomu, którego organizacyjnie i finansowo klub nie jest w stanie przeskoczyć to kierowany przez niego zespół potrafił utrzymać się na tym poziomi (dotarcie do najwyższej klasy rozgrywek lub regularna gra pucharach europejskich).
3. Trenerowi musi się kończyć kontrakt 30 czerwca 2019 r. by uniknąć płacenia odstępnego.
4. Kwestia finansowa. Zarobki trenera i jego współpracowników muszą być w zasięgu Legię.
Poniżej kopiuję ci kandydatów których wskazałem chyba na samym początku maj lub koniec kwietnia.
Przykładowo za dobrą kandydaturę uważam włoskiego trener Leonardo Semplici ( 51 lat) drużyny SPAL Ferrara 14/15 (pracuje w jednym klubie od 8 grudnia 2014) utrzymał zespół w serie C.
Sezon 15/16 pierwsze miejsce awans do serie B.
Sezon 16/17 pierwsze miejsce i awans do serie A.
Sezon 17/18 utrzymał zespół w serie A.
Sezon 18/19 obecnie 10 miejsce bez szans na grę w europejskich pucharach.
Z tym klubem osiągnął maksimum. Jeżeli skusiłoby go nowe wyzwanie czytaj walka o mistrzostwo i gra w LE to jest jakiś promyk nadziej. O takiego typu trenera chodziło mi w moim wpisie.
John van den Brom - Holender 55 lata. Obecnie trener AZ Alkmaar do końca czerwca 2019.
Pracujący w Alkmaar 5 lat (1735 dni). Obecnie 4 miejsce Eredivisie.
AZ Alkmaar w sezonie 17/18 - 3 miejsce
AZ Alkmaar w sezonie 16/17 - 5 miejsce
AZ Alkmaar w sezonie 15/16 - 4 miejsce
AZ Alkmaar w sezonie 14/15 - 3 miejsce
Wcześniej pracował w:
RSC Anderlecht Bruksela w sezon 12/13 - 1 miejsce
Vitesse Arnhem w sezonie 11/12 - 7 miejsce
ADO Den Haag w sezonie 10/11 - 7 miejsce
Oczywiście to tylko moje typy. Jednak zwróć uwagę że jeżeli klub by miał odpowiednią wizję i długo falowy plan rozwoju to naprawdę Legia może zatrudnić ciekawego fachowca.
My możemy mieć przeróżne przemyślenia, układać poszczególne puzzle przygotowanych koncepcji by na koniec ujrzeć obraz Legii regularnie grającej na wiosnę w LE. Tylko jest jeden poważny problem. Właściciel Legii. Niżej zamieszczam wypowiedz naszego prezesa.
Legia.net – Po odpadnięciu z Pucharu Polski Ricardo Sa Pinto musi zdobyć mistrzostwo Polski, by zachować posadę?
Pan Dariusz Mioduski – „Nie mamy zapisów warunkujących, że coś się wydarzy, jeśli do czegoś dojdzie. Ale to jest Legia, tutaj liczą się trofea i zdobywanie mistrzostw. Presja jest zawsze i na każdym trenerze. Nie mamy takiego luksusu, że weźmiemy sobie trenera na projekt, który potrwa trzy lata i po tym czasie będzie lepiej. My co sezon mamy walczyć i zdobywać trofea. I trenerzy, którzy ich nie zdobywają, muszą się liczyć z presją, z konsekwencjami”.
XXX jak widzisz moja wizja budowy klub, Legii która pomału, pomału będzie podnosiła swoją wartość sportową jest całkowicie sprzeczna z wizją szybkich sukcesów. Nie wiem kto prezesowi nakład do głowy, że Legia co sezon musi zdobywać trofea. No to zdobywamy. Pozdrawiam i zapraszam do częstszej wymiany poglądów.
Piszesz "my" a ja rozmawiałem z jednym facetem. Chciałem nawet wspomnieć o Tobie, bo ze wszystkich komentujących wydajesz się najbardziej kompetentnym i konkretnym. Chociaż najwięcej sympatii żywię do kibica50, ale to ma długą historię.
Ale ok, ponieważ włączyłeś się do dyskusji, to jest okazja Cię zapytać jakie jest twoje zdanie na temat podziału odpowiedzialności za wydarzenia na boisku między trenerem a zawodnikami? Po czym poznajesz czy zawodnicy realizują założenia taktyczne? Jaka jest rola kreowania na boisku i schematów?
Moim zdaniem w meandrach tych zagadnień powstaje najwięcej nieporozumień.
Mam nieodparte wrażenie, że te zagadnienia są prymitywizowane w opisie rzeczywistości. Czy taki Vadis grałwedług Ciebie schematy, czy dokonywał samodzielnych wyborów?
Moja teza jest taka że trener ustalając taktykę przydziela zawodnikom strefy działania i
zadania które mają w swoich strefach wykonywać, tzn. co robią w fazie ataku, w fazie przejściowej i w fazie obrony. A dalej to już zalezy od zawodników co z tym zrobią.
Z ciekawością poznam Twoje zdanie.
PS
Tylko proszę dalkluba, CTP o nie udzielanie odpowiedzi.
Moja teza. Jeśli ktoś przez kilkanaście lat grał na poważnym poziomie, to sprawy boiskowe nie mają dla niego tajemnic i liczą się inne cechy a nie "wysługa lat".
Jest wiele przykładów gdzie trenerzy bez doświadczenia a nawet nigdy nie grający na wysokim poziomie, osiągali dobre wyniki z zespołami a nawet potrafili wprowadzać przełomowe zmiany w rozumieniu gry.
"XXX jak widzisz moja wizja budowy klub, Legii która pomału, pomału będzie podnosiła swoją wartość sportową jest całkowicie sprzeczna z wizją szybkich sukcesów."
Przepraszam że na raty, ale absolutnie się z Tobą zgadzam w tej sprawie i wyraźnie nie zgadzam z wieloma uczestnikami forum.
Uważam że Mioduski koniecznie chciał udowodnić że może przebudowywać klub i seryjnie sięgać po sukcesy i stąd taki gorączkowe działanie. Myślę że się z tego wyleczył i teraz spokojnie będzie realizował swój plan. Chyba że znowu pęknie.
Nie ma reguły.
Bundesliga
Pál Dárdai - Herta Berlin. Wcześniej tylko bodaj rok prowadził im młodzieżówkę
André Schubert - Borussia Mönchengladbach lat 44 z doświadczeniem tylko z SC Paderborn wówczas bodaj 2 liga
Jürgen Kramny - VfB Stuttgart również małolat jak na trenera .
Julian Nagelsmann - Hoffenheim. To już zgroza 28 lat !!!
Myślę, że mądrzejsi niż ja mogliby podać jeszcze inne przykłady.
Ciekawe jak reagowali kibice tych drużyn na wieść o ich zatrudnieniu i czy po trzech meczach już pisali że klub nie ma trenera etc.
Chyba nie do końca zrozumiałeś XXX, bo nie o trenera tu chodzi.
W pierwszym swoim zdaniu KRIS napisał:
"Poniżej kilka słów o tym, dlaczego trzymam kciuki, aby p. Mioduski sprzedał swoje udziały i odszedł z Legii Warszawa"
Później jest już nawalanka w obecnego prezesa z nutą tęsknoty (między wierszami) za poprzednim. Patrząc z boku może faktycznie tak wyglądać, że czego Mioduski się nie dotknie to spier...li, a czy to oby nie za poprzednika niejaki piłkarz Bereszyński nie wszedł na plac narażając Legię na kpiny w całej Europie ?
Czy oby nie poprzednik rozdawał kilkuset tysięczne w euro kontrakty "piłkarzom" typu Czukwu ?
Czy oby nie decyzje poprzednika w znaczący sposób wpłynęły na to, że budżet klubowy zależał (zależy jeszcze) od gry w europejskich pucharach ? Czy to nie poprzedni prezes tak z nostalgia wspominany przez wielu dał Jędzy chyba najwyższy kontrakt w historii klubu ? Kontrakt, który za sprawą obecnego został rozłożony na raty ?
Skłamał bym, gdybym powiedział, że nie jestem zrozpaczony grą naszych piłkarzy, ale nie jestem w stanie zrozumieć tej histerii i nagonki jaka jest prowadzona na Mioduskiego.
Czy nie jest to czasem zaplanowane ?
W mediach społecznościowych ostatnimi czasy furorę robiły "3 kuzynki" i "powracający promem z Anglii rodacy"
Jakoś dziwnym trafem pod tekstem KRISA odezwali się się osobnicy, których do tej pory na CL nie było.
"Obawiam się, że pod rządami faceta z bujną fryzurą nic dobrego Legii nie czeka" czy "Nie po to (dyletant i dyktator) zatrudnia samych prawników i własną żonę, żeby ktoś mu buraki z pola wywoził" w mojej ocenie niczego w dyskusji o stanie Legii nie wnosi, a jedynie jątrzy i powiela nieprzychylną wobec obecnego prezesa narrację.
Wymieniłeś kilku trenerów, których w Legii byś widział, ale czy zadałeś sobie trochę trudu, aby sie dowiedzieć czy ci trenerzy zechcieliby tu przyjść ?
Ktoś z rozrzewnieniem wspomina trenera Czerczesowa, zapominając, że tamten sezon był niezwykle wyjątkowy. MP na 100 lecie klubu było wręcz obowiązkiem bez względu na koszta z tym związane. Niestety nikt z nas (tak przypuszczam) nie zna powodów odejścia sympatycznego trenera po niepełnym sezonie. Plotek było bez liku, ale wolałbym poznać fakty.
Obserwując poczynania Mioduskiego odnoszę wrażenie, że podąża wytyczonym szlakiem. Doprowadził do budowy akademii. Pozbył sie zdrowo przepłacanych piłkarzy. Wprowadził swoich ludzi do Europejskich struktur i pcha wózek z napisem Legia do przodu. Może nieudolnie i nie tak szybko, jak byśmy sobie życzyli, ale jednak.
Mam 6 dych na karku i nie takie tragedie z tym klubem przeżyłem. Znacznie więcej było sezonów straconych niż zwycięskich i może moje spojrzenie na sytuacje w klubie jest inne i nie ma tu nic do rzeczy, że kiedyś grałem w piłkę na ligowym i reprezentacyjnym poziomie.
Granie w "takim klubie jak Legia" nie jest łatwe, o czym mogło sie przekonać wielu piłkarzy.
Prowadzenie "takiego klubu jak Legia" nie jest proste i natrafia na wiele min, z których jedną z najcięższych są kibice, zarówno ci "sukcesu" jak i ci z "północnej" dla których Legia jest stałym źródłem dochodu.
@Senator
Celne przykłady, nie przeczę. Różnica polega na tym, że tam były to odosobnione przypadki. (zdarzają się zresztą wszędzie). Natomiast u nas ten model nie wypalił, został skrytykowany przez samego pomysłodawcę, po czy wdrożony ponownie..... kilkukrotnie.
Mamy różny punkt widzenia na sprawy wokół klubu i tyle.
Nie odważę się ocenić trenera po kilku meczach. Nie tacy kozacy łamali sobie zęby.
Wielu kibiców widziało u nas Probierza.
Facet odpadł w pierwszej rundzie zwalając winę na sędziów.
Wielu kibiców wini Mioduskiego za bilety, a to przecież wina założonej w 1998 firmy, która też złamała sobie zęby na Legii
Dla mnie to barykady. Nie ma innej opcji, nienpodoba mu się ten, to musi być zwolennikiem tamtego. I zaczynają lecieć argumenty..... o zgrozo nie w obronie obecnego, co to, to nie, zamiast tego zaczyna się wylicznka jak było za tamtego. Wtedy to dopiero byl dramat - to jest "argument koronny". Tamten to dopiero narobił.... rzygam tym.
EDIT
Na koniec jeszcze cytat, który dobitnie pokazuje, że chcieć to nie móc, nawet "dla takiego klubu jak MU"
"- W życiu bywa tak, że najlepsze teorie i intencje nie zawsze przekładają się na praktykę. Uwierzcie, że działacze chcieli zatrudnić kogoś naprawdę wyjątkowego, a nie tylko menadżera na lata - kontynuuje.
- Kiedy rozpoczęliśmy poszukiwania nowego trenera, szybko doszliśmy do wniosku, że wiele najlepszych opcji jest niedostępnych. Mourinho dał słowo Abramowiczowi, a Ancelotti był już po słowie z Realem. Chieliśmy też Kloppa, ale on wydawał się szczęśliwy w Dortmundzie i zamierzał podpisać nową umowę. Louis van Gaal zdecydował z kolei, że chce kontynuować pracę z reprezentacją Holandii do Mistrzostw Świata - kończy wątek Ferguson"
Wielu kibiców wini Mioduskiego za bilety, a to przecież wina założonej w 1998 firmy
Sorry, mają rację. Od tego jest prezes, żeby spijać zarówno śmietankę, jak owoce niepowodzeń. Zresztą jak już napisałem, pojedynczo każda ze wpadek jakoś się tam broni, w serii wyglądają fatalnie i obronić ich się nie da. Co ciekawe, ja na ten przykład nie mam problemów z kwestią biletów (poza okresem w którym została przeprowadzona zmiana, bo to amatorszczyzna straszna) ale ze sposobem w jaki próbowano ten kryzys zarzegnać, kosztem najwierniejszych kibiców. "sorry, jesteście tylko kratką w excelu" starali się nam powiedzieć spece od zarządzania z Lazienkowskiej 3. Wybacz, ale każda firma z taką serią albo by właśnie padała, albo przechodziła głęboką restrukturyzację starając się ratować co tylko się da. Kibic zniesie wszystko, bo przecież nie klubowi włodarze są obiektem jego westchnień i uczuć. Wyrzucą go drzwiami to wejdzie oknem. Choć jak patrzę na trybuny to coraz mniej tych wchodzących oknem widzę. To kolejny powód dla którego uważam, że dryfujemy na mieliznę.
"Tak to juz jest, że wielu kibiców postrzega Mioduskiego przez pryzmat poprzednika pamiętając jedynie "sukcesy", o kosztach tych sukcesów już nie, a które do tej pory odbijają sie czkawką.
To prawda. Szkoda tylko, że tym, którzy tego nie robią zarzuca się dokładnie to samo. I do szufladki. I już gadać z oszołomem nie trzeba. Zresztą w drugą, cholerna stronę też to działa. Tym też rzygam. Dlatego też "dyskusje" internetowe zaczęły mnie po prostu męczyć.
O frekwencji na Legii piszemy od dawna.
Wiele razy padała liczba 16000 czy to jeszcze na starym, czy nowym stadionie Tylu "prawdziwych" kibiców ma Legia.
Na ostatni mecz sprzedano powyżej 16000 wejściówek więc w normie. Reszta przyjdzie jak będą sukcesy. Tak to już jest
"Chyba nie do końca zrozumiałeś XXX, bo nie o trenera tu chodzi"
No o trenera też chodzi, bo jest on zwieńczeniem serii nieudolności Mioduskiego w tej opowieści. No a trener odpowiada za niecelne podania i strzały, przegrane pojedynki i straty piłki, bo przez brak doświadczenia wybrał złą taktykę. (sarkazm)
Dlatego zapytałem kolegę sektor212 o te wszystkie sprawy żeby wyjaśnił gdzie się kończy rola trenera a gdzie zaczyna rola zawodników. Sporadycznie zaglądając na tą stronę zwróciłem uwagę że właśnie kolega sektor212 pisze rzeczowo.
„Jakie jest twoje zdanie na temat podziału odpowiedzialności za wydarzenia na boisku między trenerem a zawodnikami? Po czym poznajesz czy zawodnicy realizują założenia taktyczne? Jaka jest rola kreowania na boisku i schematów?”
U nas w kraju tendencja jest taka, że większą odpowiedzialność ponosi trener. To jest niesprawiedliwe. Moim zdaniem, większą odpowiedzialność powinni ponosić zawodnicy. Zbyt często są traktowani jak święte krowy. To piłkarze są na murawie i to oni grają nie trener. Mamy również drugą stronę medalu, czyli szkoleniowca drepczącego wzdłuż linii. Oczywiście trener ma instrumenty, by reagować w czasie rzeczywistym na wydarzenia na boisku, jak coś nie idzie. Może dokonać zmiany zawodnika, może zmienić system gry, może nakazać, grać wyżej bądź niżej itd. Tylko na takie głębsze korekty może pozwolić sobie drużyna i trener, który z tym zespołem przepracował dłuższy okres. Jak długo? Przynajmniej dwa lata. Jeżeli w Legii trener pracuje średnio 6 miesięcy, to zawodnicy nie są w stanie do końca opanować podstawowej wizji trenera, więc nie mamy prawa oczekiwać, że trener dokona cudu przykładowo zmieniając ustawienie drużyny.
Po czym poznajesz czy zawodnicy realizują założenia taktyczne. Najlepszy i najbardziej świeży przykład to Jodłowiec. Całkowicie był zdezorientowany na boisku. Wyglądał tak, jakby nie było go na odprawie przedmeczowej. Pozytywny przykład to Carlitos. Trzy mecze z rzędu tak samo się ustawia w strefie środkowej w fazie bronienia, czy zakłada pressing średni, czy wysoki. Po przejściu z ataku do obrony operuje w tej samej strefie boiska. Na prawej stronie raczej go nie zobaczysz. Preszelik aktywny z przodu z doskokiem, by podwoić atak na rywala w środkowej strefie. Natomiast bardzo słabo zbiegał w boczny lewy sektory boiska (z prawy odpowiadał Jodłowiec), by wspomagać 11. To tak na szybko co mi najbardziej utkwiło w głowie. Zespołowo to Vuković w fazie ataku stosuje ustawienie 4-2-3-1, a kiedy przechodzimy do obrony niskiej gramy 4-4-1-1. To na tym przejściu Jodła nie mógł się odnaleźć. Ogólnie trenerzy wymagają, by zawodnicy nie opuszczali własnych stref. Wyjątkiem są skrzydłowi, gdzie wielu trenerów stosuje wariant zamian w boczny korytarzach. Na przykład w lidze angielskiej, jeżeli skrzydłowi mają kłopot z dośrodkowaniem piłki z wysokości pola karnego, to idzie zamiana pozycjami i zmienia się faza wykończenia ataku szybkiego. Skrzydłowi nie kierują gry wzdłuż linii, tylko schodzą do środka i szuka starzały z dystansu lub prostopadłego zagrania wolną strefę, która powstaje w momencie, kiedy jeden ze środkowych obrońców opuszcza swoją strefę w celu zablokowania strzału. W Legii ten element taktyczny nie jest tak przejrzysty. Czasami gramy wariant, że napastnik schodzi w boczny sektor zabierając ze sobą środkowego, a skrzydłowy (przykładowo 11) wbiega w jego strefę działań starając się oddać starzał na bramkę lub szukać kolegi do gry z prawej strony. Legia notorycznie właśnie tym sposób szuka rozwiązania. Uważam to za błąd, gdyż takim zagraniem wszerz boiska jednak wypychamy kolegę ze światła bramki. Najkorzystniej jest zagrać w tempo prostopadłą piłkę, lecz zazwyczaj nie ma do kogo (nie wszyscy nadążają za akcją, co pokazuje, że taktycznie stoimy w miejscu).
Jaka jest rola kreowanie gry schematem. Olbrzymia! Jak najłatwiej wyjść spod pressing rywala? Zagrać na jeden kontakt w trójkącie. Prosty schemat gry w trójkącie jest skuteczny w fazie obrony (potrajamy atak na rywala, tworząc przewagę 3 na 2) w ataku (zejście pomocnika w boczny sektor w celu gry kombinacyjnej z bocznym obrońcą i skrzydłowym) czy opisanym wyżej wyjścia spod pressingiem. Ten skuteczny schemat również możesz stosować w środkowej części boiska w strefie niskiej czy wysokiej. I teraz powiedz mi, jak często widzisz ten schemat wykonaniu wojskowych. Prosta gra w dziada, która Legii organizacyjnie sprawia dużo problemu. My klepiemy do tyłu wszerz w spokojnym tempie.
Na kolejne pytania postaram się odpowiedzieć jutro.
Nie chcę być złośliwy ale ten model ma tyle samo sukcesów co model który też nie wypalił.
Krafurić zdobył mistrzostwo, Magiera dziarsko poczynał sobie w LM wychodząc z bardzo trudnej grupy do LE.
Więc ja już nie wiem który model wypalił : -) który nie wypalił
Jeśli chodzi o trenerów "bez doświadczenia", to nie wolno zapominać o Stachurskim i Janasie. Tamte mecze przebiły mecze z Realem i Sportingiem o których piszesz. A więc może "doświadczenie" jest przeceniane?
piszesz, że 6 miesięcy to za krótko - pełna zgoda. Napisz proszę koledze XXX kto tych trenerów zatrudnia i kto zwalnia w takim czasie, bo wychodzi na to że albo piłkarze, albo kibice albo dziennikarze.
Mówisz zawodnicy nie potrafią grać w dziada na jeden kontakt, wyjść spod pressingu - nie wiem czy nie potrafią, ale wiem, że tego nie robią to fakt. Napisz proszę kto ich zatrudnia i dlaczego płaci im więcej niż w Szczecinie, Lubinie czy Gliwicach, skoro są de facto słabsi w graniu w piłkę, co nam pokazujesz? a może dzięki tuzom z ławki trenerskiej zwyczajnie zapominają/mają zakaz rozgrywania w ten sposób piłki, a może tego nie ćwiczą - to też ich wina? czy to nie twoje słowa, że Remy przychodząc do Legii grał 30 metrowe pasy przez 2 linie a teraz robi mnóstwo strat? Może to wina tego jak i co Remy ćwiczy?
Oczywistym jest to że trener po rozpoczęciu meczu wpływ ma ograniczony, ale mimo wszystko ma - na przykład może zmienić zawodnika. Piszesz o Jodłowcu w meczu ze Szczecinem, to w której minucie dokonałbyś zmiany na tej pozycji?
Ja też się zastanawiam czy to nie przypadkiem trener ustawia skład i dobiera taktykę - może skoro trener ma takich a nie innych zawodników trzeba dobrać rozwiązania z jakimi sobie poradzą skoro są słabi?
To jeszcze o tych trenerów - jak rozumiesz schemat ich doboru - zostawmy doświadczenie, które wg niektórych nie jest potrzebne, mi bardziej chodzi o to że każdy z tych "fachowców" preferował i preferuje inny sposób gry, inne zadania, inny sposób poruszania się zawodników inny dobór zawodników - czy zawodnik może oszaleć?
Senatorze
z Klafurićem to ciebie poniosło oj odleciałeś daleko, bardzo daleko - prawdziwy miszcz.
W tym wszystkim strasznie spodobały mi się doprawdy celne słowa @Senatora:
"Ja już to pisałem jakiś czas po odejściu poprzedniej ekipy ( Seweryn Dmowski, Wiktor Cegła i inni) najbardziej mi brakuje ducha Legii.
Kiedy w/w ekipa była w klubie czuć było mistycyzm, radość. Trochę trudno słowami opisać to co wtedy czułem bo to rozgywalo się w duszy. A może właśnie obecnie ten klub nie ma duszy?"
I tutaj właśnie odnoszę ostatnio wrażenie,że jednak w klubie panują dwie "dusze"... Jedna to ta,co zarządza i jest blisko DM... A druga to ekipa stricte sportowa,która na końcu zbiera cięgi za błędy,tych związanych z DM.
Tutaj dziwię się zarzutom @xxx (swoją drogą jakbym czytał świrka.. bez obrazy).. Wszakże tematem przewodnim, jak i zarzutem nr 1 było... Pomylenie legijnego dna z "profesjonalizacją" organizacji pracy w klubie.
1. "klub piłkarski nie jest biznesem na którym się zarabia" - czyli po prostu Mioduski taką przyjął strategię tak? Tak jak Real nie wygrywa wszystkiego tak my też nie będziemy zarabiać a dokładać. Rok w rok po 10,20 a może i 30 mln zł. Oczywiście wszystko z kieszeni bez dna samego prezesa. Mi się wydawało,że poprzednik choć ryzykował to dał radę doprowadzić do momentu,w którym klub zaczął zarabiać sam na siebie. I to wystarczy.
2. "Piszę o tym dlatego, że wiele innych tez zawartych w tekście również uważam za naciągane. Zapanowała moda na używanie słów/określeń które mogą znaczyć wszystko." - to chociaż wysil się i odnieś do konkretnych kwestii z tekstu zamiast samemu stosować podobną retorykę.
A teraz wracając do tematu przewodniego to właśnie Kris podał idealny przykład obrazujący obecne zarówno podejście zarządzających do budowania relacji z kibicami jak i związanego z nim "profesjonalizmem"... Skoro poprzednik i jego ludzie działali tak,że trzeba było zmiany i tutaj potrzebne były kompetencje DM to nachodzi x pytań odnośnie tego "sprawdzam",o którym wspomniał autor. Gdzie profesjonalizm w kwestii "biletowej"? Gdzie profesjonalizm w kwestii marketingu? Przecież kampania pt "gotowi do walki" razem z legionami bije na głowę to,co dziś doświadczamy od strony klubu. Nawet dobranie koloru tego trzeciego kompletu i wszędobylskie wpychanie eLki w miejsce herbu to po prostu cholerna niekompetencja a nie "profesjonalizm". Podobną porażkę poniósł w inwestowaniu w pion sportowy... Zawiedli go profesjonaliści z chorwackim know-how. Zawiódł go profesjonalny buntownik z Portugalii,któremu dawał 3 lata. I warto tutaj przypomnieć jak to było z tournee po USA jako przygotowanie do finału rozgrywek,co było autorskim pomysłem DM..
Reasumując.. My, kibice najczęściej oceniamy pracę w klubie na podstawie weryfikacji tego,co doświadczamy z tym,co wychodzi do mediów np w postaci wywiadów. Jeśli DM wchodzi w pełnie władzy w Legii wypowiadając raz za razem konkretne słowa to w końcu przychodzi weryfikacja np ogólnie - czy jest lepiej niż było? A do odpowiedzi na to pytanie nie potrzebujemy wszelkiej maści ekspertów ani oświadczeń pokroju Adamowicza czy pięknych "słów/określeń,które mogą znaczyć wszystko" z ust samego prezesa.
Tak to widzę ja, czarrnuch.
Pozdrawiam
"Wyświechtane, ale trenera rozlicza się z wyników.
Jakub Bednaruk: Nie ma możliwości odnoszenia sukcesu rok w rok. Dla mnie w obecnej sytuacji wygranie czterech meczów na dziesięć to osiągnięcie. A jak wygram dwa to znaczy, że jestem już słabym trenerem i trzeba mnie zmienić? Oczywiście są relacje, które się wypalają. Co robi wtedy Anastasi w Gdańsku? Wymienia zespół. Prezesi go nie zwalniają, tylko to on wymienia zawodników. W jednym sezonie odnosi sukces, w następnym wypada gorzej. Prezes Trefla jest rozsądny, inny pewnie dawno wręczyłby dymisję. Gdyby polski trener po wicemistrzostwie w następnym sezonie zajął czwarte miejsce, a w kolejnym ósme, to by go zaraz nie było. Kibice i dziennikarze wymagają ofiar."
Polecam przeczytanie całego, bo może pomóc zrozumienie tego co się działo w Legii pod koniec sezonu. Fragment o wampirach energetycznych.
Pan Tomasz całkiem dobrze wyglądał za trenera Czerczesowa ale i w Piaście za trenera Formalika. Może mi ktoś wytłumaczyć dlaczego zawodnik zalicza taki zjazd? o co tu chodzi? czy tylko o to że nie chce grać w Legii?
a jak to się ma do prezesa i do Legii? bo nie za bardzo rozumiem? To że nie ma możliwości odnoszenia sukcesów rok w rok? a my tu domagamy się sukcesów? czy sensowności w działaniu, w zatrudnianiu, w wydawaniu itd. Ja nie oczekuję mistrzostwa co roku, ale przy takich możliwościach finansowych w stosunku do reszty jest trudno go nie zdobyć, jak się rozsądnie tym zarządza. Nie oczekuję pucharów co roku, oczekuję że zawodnicy będą grali na poziomie swoich kontraktów, a nie na poziomie półamatorów z Gibraltaru i będą z siebie dumni, bo może zamiast płacić im krocie warto zatrudnić tych z Gibraltaru? a normalni kibice ani tych ani tych oglądać nie chcą, to po co przepłacać, skoro jak pisze Sektor nie potrafią wymienić kilku podań w trójkącie?
Trener Anastazi - a wiesz dlaczego on wymienia skład, a nie jego wymieniają? ano bo ma doświadczenie i sukcesy i gwarantuje pewien poziom i duże prawdopodobieństwo sukcesów, a przede wszystkim to że jego zawodnicy przy nim robią postęp - lista sukcesów trenera ANASTAZIEGO dostępna jest w internecie. Trener Bednaruk nie może wymieniać składu, bo jeszcze nic nie wygrał i dlatego prowadzi Będzin a nie Koźle czy Onico - z całym szacunkiem dla niego nie gwarantuje sukcesu, albo gwarantuje w niewystarczający sposób.
Kibice żądają ofiar - no więc informuję cię że na tej stronie nikt nie żądał ofiar, powiem więcej, że nie znam tu piszącego który by chciał wymienić trenerów co 6 miesięcy, raczej wolimy mieć ich przez kilka lat, a marzeniem byłby polski Ferguson na miarę naszych możliwości.
I na koniec - może poza Czarnuchem - w momencie przejmowania klubu przez Mioduskiego wszyscy byliśmy z tego zadowoleni i wiele sobie obiecywaliśmy- nadal czekamy tylko jakoś obrany kierunek nas nie przekonuje lub przekonuje coraz mniej.
(dla porządku obrad)
- "....w momencie przejmowania klubu przez Mioduskiego wszyscy byliśmy z tego zadowoleni..."
Wybacz, ja nie byłem, mnóstwo rzeczy gryzło mi się od samego początku, o czym wszem i wobec informowałem. Przez co zresztą nie raz zostałem "zamieciony" do grona "wojowników" bezgranicznie oddanych ustępującemu Bogusławowi Leśnodorskiemu.
- "i wiele sobie obiecywaliśmy"
Natomiast tu się zgodzę, pomimo tego, że moje obawy były dość duże, to również niemało sobie obiecywałem (taki paradoks). Miałem nadzieję, że to co było nieosiągalne z prezesem Leśnodorskim, z prezesem Mioduskim może faktycznie stać się faktem. (generalnie - profesjonalizacja, unormowanie pewnych procesów, stworzenie i utrzymanie konkretnego modelu zarządzania, oraz zbudowanie sprawnego pionu zarządzającego - niestety im dalej w las, tym bardziej odnoszę wrażenie, że moje nadzieje okazały się płonne)
edit: słowem wyjaśnienia, modele zarządzania naszych ostatnich prezesów są skrajnie różne. To czego brakowało prezesowi Leśnodorskiemu prezentuje prezes Mioduski, natomiast to czego zabrakło obecnemu zarządzającemu, miał jego poprzednik.
ps: gdyby komuś przyszło do głowy znów "zagarnąć" mnie na którąś ze stron tak ochoczo wznoszonych (nawet tu - niestety) barykad, to oświadczam, że absolutnie i pod żadnym pozorem bym nie chciał powrotu stylu rządzenia Bogusława Leśnodorskiego. (a co za tym idzie również jego samego - bo nie sądzę aby zmienił swoją wizję zarządzania klubem - no dobra, wiem, że nie zmienił). Rożnica polega na tym, że o ile obecnie zmierzamy na mieliznę /o czym już napisałem wyżej/, o tyle za rządów poprzedniego prezesa odnosiłem wrażenie, że zaczynamy pędzić w kierunku przepaści.
@ Senator
Wybacz Senatorze, zbyt wysoki poziom absurdu jak dla mnie
Jak klub przejmowało ITI, też były nadzieje, ale każdy miał inne i drogi szybko się rozeszły.
Tym nie mniej po czasach ITI został nowoczesny stadion i zalążek nowoczesnego klubu. Mimo że budziło to taki sprzeciw "kibiców", że nawet chcieli zablokować budowę stadionu i bardzo nalegali na jak najwyższy czynsz za stadion. Apogeum "wdzięczności" było słynne "jeszcze jeden".
Potem nastały czasy Lesnego, pojawiły się sukcesy, MP, puchary. Ale mimo że Leśny był barwną postacią i lubiłem go, bo odpowiadała mi jego bezpośredniość, warszawska zawadiackość, to oprócz trofeów i wspomnień emocji, nie popchnął klubu organizacyjnie ani finansowo do przodu. Za ile kupił, za tyle sprzedał (w przenośni, to znaczy w klubie niczego nie przybyło)
Co zresztą było przyczyną konfliktu właścicielskiego.
Mioduski ma inny pomysł na Legię. Słusznie uważa że klub powinien mieć zdrowe fundamenty, zdywersyfikowane przychody i zbilansowane z wydatkami. Jest kilka źródeł przychodów reklamy, sponsoring, dzień meczowy, transfery wychodzące i udział w pucharach. To ostatnie źródło, chociaż spore i spektakularne, bo daje radość wszystkim, jest najbardziej zawodne, bo wystarczy niefart w losowaniu, słupek, poprzeczka, niecelne podanie albo obcinka obrońcy i pieniądze znikają zanim się pojawiły.
A więc zgodnie z zasadami biznesu, najważniejsze inwestycje są te, które są najmniej zawodne.
Już nie będę rozwijał tematu marketingu i pozyskiwania sponsorów, ale budowa akademii i inwestowanie w nowoczesne szkolenie daje większe bezpieczeństwo finansowe niż wypruwanie się na transfery i granie w ruletkę pucharową. A więc budujemy bazę w Książenicach, inwestujemy w ludzi którzy mogą podnieść poziom szkolenia do poziomu europejskiego (Zieliński, Urban, Mozyrko a teraz Grootscholten)
Ogólne spostrzeżenie jest takie, że jak właściciel inwestuje w coś co daje trwałe korzyści Legii, to kibice są niezadowoleni a jak urządza igrzyska "zastaw się a postaw się" to są zadowoleni. Tak więc zadowolenie kibiców wcale nie oznacza, że klub idzie w dobrą stronę, tylko że dostarcza rozrywki.
Ale Legia nie kończy się "jutro", Legia, mam taką nadzieję chce dołączyć do średniaków europejskich a więc musi funkcjonować jak te kluby, musi mieć zbilansowane dochody i koszty i umiec wykorzystywać możliwości które daje rynek.
Mioduski nie chce losu Legii stawiać na ruletce, tylko sukcesywnie inwestować i podnosić dochody.
Rozpatrywanie efektów takich zmian w perspektywie 1-2 sezonów jest błędem, na efekty trochę poczekamy. Ale to są bardzo dobrze wydane pieniądze.
Co nie znaczy że sukcesy nas ominą, sezon dopiero się zaczął. Zmienił się sposób budowania zespołu. Stał się podobny do filozofii klubów z naszego kręgu finansowo-kulturowego, czyli podobnie do Czechów i chociażby BATE, które mimo że regularnie jest zasilane wpływami z pucharów to nie oszalano w nim, bo najwyższy transfer przychodzący to było 600tys EUR a w tym sezonie na skrzydle gra zawodnik, który już pracował jako listonosz.
Tak więc panowie sukces nie jedno ma imię i wiele dróg do niego prowadzi.
Trzeba tylko właściwie zdefiniować co jest nazwane sukcesem? Trwałe funkcjonowanie na dobrym poziomie, czy pyrrusowe zwycięstwa?
Więcej oczywiście pracuje trenerów z doświadczeniem, bo niedoświadczonym można być tylko przez chwilę a doświadczonym długo a więc liczebnie przeważają.
Kolega sektor212 ładnie rozpisał kryteria jakimi się kierować przy wyborze trenera, tylko jest pewien szkopuł na który zwrócił uwagę kibic50 a mianowicie czy oni chcą tu przyjść?
Moim zdaniem nie, bo trener "rosnący" w dobrej lidze w średnich klubach, chce trafić do mocniejszego klubu żeby tam spróbować swoich sił a nie do prowincjonalnej ligi.
A więc w pewnym sensie jesteśmy skazani na trenerów doświadczonych polskich, obiecujących polskich i zagranicznych, ale bez, albo z małym doświadczeniem którzy chcą zacząć wypełniać treścią swoje CV, albo pokiereszowanych w mocniejszych ligach i nie mogących tam znaleźć pracy.
Bardzo dobry był wywiad Wilkowicza z Hiszpanami z Piasta. Padło tam pytanie dlaczego w polskiej lidze lepiej się sprawdzają piłkarze z III ligi hiszpańskiej niż z II. Oni stwierdzili (Badia) że dlatego że oni odczuwają to jako awans i szansę a ci nawet z II ligi jako degradację.
Z trenerami jest podobnie, niewielu chce pojechać do krainy wysoko latających piłek i świszczących kos.
A więc wiele jest powodów utrudniających zatrudnienie "trenera z doświadczeniem'.
Ja obecną sytuację uważam za korzystną dla Legii. W klubie pracuje kilku myślących i ambitnych trenerów na dorobku. Wygląda na to, że stanowią grupę która ze sobą rozmawia.
Myślę że oni doskonale rozumieją moment, że wszyscy wsiedli do tego samego wózka i każdu może skorzystać na współpracy. W takich okolicznościach często rodzi się coś co można nazwać "inteligencją grupową", czyli wspólne poszukiwanie optymalnych rozwiązań.
Nawet pozycja naszego dyr. sportowego się zmieniła, bo z całą pewnością inaczej mu się rozmawia z Vuko niż z trenerem Pinto. Myślę że ten drugi miał pozycję dominującą a to nie rozwija ani dyr. sportowego, ani działu skautingu.
Ja wolę szukać pozytywów i na nich się skupiać, niż szukać dziury w całym.
Ja mam wrażenie, że polska piłka jest otoczona ze wszystkich stron takimi wampirami, w mediach i na forach a może i w klubach i dlatego wygląda jak zbiorowisko zombi.
Dokładnie o tym samym pisałem w innym wątku stając niejako po stronie a-c10
Kadra U21 poniosła porażkę w stylu godnym pożałowania. Pomimo dwóch zwycięstw w grupie zajęła 3 miejsce i pożegnała sie z turniejem prezentując futbol archaiczny.
W zasadzie nie powinienem, bo zbyt daleko moim zdaniem odbiegamy od tematu dyskusji, jednak musiałem, za co przepraszam
-"Kadra U21 poniosła porażkę w stylu godnym pożałowania"
Fiu, fiu.... gotów byłbym znaleźć wiele gorzkich słów na temat występu kadry na tych mistrzostwach, ale to powyższe zdanie przebija sufit absurdu. Porażka w godnym pożałowania stylu... hmm... wybacz stary, ale chyba przegapiłeś coś w ciągu ostatnich lat piłki światowej. A może po prostu Twoje wymagania mają się nijak do naszych możliwości. Nie wiem, faktem jednak jest, że ciężko musi być oglądać rodzimy futbol z takim nastawianiem i oczekiwaniami. Zwróciłbym jednak uwagę, że podobnej oceny naszych poczynań nie znajdziesz ani wśród komentatorów włoskich, ani belgijskich. Moim zdaniem kwesta warta rozważenia.
Niezbyt często przywołuję literaturę przedmiotu na poparcie własnych tez,ale każdemu obrońcy Mioduskiego radzę przeczytać ze zrozumieniem :"Futbonomię " Simona Kupera i Stefana Szymańskiego. Z niej jasno wynika na podstawie tysięcznych faktów,że futbolem w pozytywnym znaczeniu tego słowa rządzą pieniądze i to one w istocie decydują o sukcesach. Kto nie potrafi wykorzystać swej gigantycznej przewagi finansowej w sporcie jest zwykłym nieudolnym nieudacznikiem. I żadne śmieszne i żałosne pseudoargumenty tej prostej tezy nie są w stanie obalić.Pozdrawiam oponenów, a Legii życzę "Lepszej zmiany".
A może jest odwrotnie i kibic50 dostrzega co się dzieje z piłka światową i jest rozczarowany że możemy tym zmianom przeciwstawić tylko granie lagą "na udo" cierpiąc i umierając na boisku ?
Z drugiej strony, trochę nie rozumiem jak połączyć taką wyrozumiałość dla stylu U-20 i U-21 mając jednocześnie duże oczekiwania od Legii?
- "Z drugiej strony, trochę nie rozumiem jak połączyć taką wyrozumiałość dla stylu U-20 i U-21 mając jednocześnie duże oczekiwania od Legii"
...ja natomiast nie mam żadnej wyrozumiałości dla stosowania metodyki dyskusji, w której odnosimy się do słów....które nigdzie nie padły. Dla mnie takie praktyki dyskwalifikują "dyskutanta" tak więc wybacz, ale zaprzestanę jakiejkolwiek dalszej polemiki.
Mnie się zawsze wydawało że rozmowa polega na odnoszeniu się do słów które tworzą jakąś treść. Ale oczywiście mogę przyjąć do wiadomości że nie każdy ma taki sam cel dyskusji.
Pozdrawiam również
"Tym nie mniej po czasach ITI został nowoczesny stadion i zalążek nowoczesnego klubu."
Warto nadmienić przy tym,że ITI uzbierało jakieś 150(?) mln zł w kredycie. Dokładało jak obecnie Mioduski i się uzbierało.
"oprócz trofeów i wspomnień emocji, nie popchnął klubu organizacyjnie ani finansowo do przodu."
Wg mnie są różne sposoby na osiągnięcie pewnych celów. BL stawiał na pierwszy ogień wynik sportowy,bo wychodził z założenia,że ten i płynące z nim korzyści finansowe pozwolą finalnie na większe inwestycje niż reaktywacja sekcji sportowych. A już zacząć należy od tego,że samo jego przyjście do Legii niosło pewne zadanie - poukładania klubu tak,aby na siebie zarobił (wtedy też zapewne Mioduski nabrał chęci na deal z ITI). Podobnie w kwestii organizacji klubu.. Jedni wchodząc do klubu są głodni zagranicznego know-how i profesjonalizacji.. a inni wolą stawiać na swoich. Oba te kierunki są znane w Europie i całkiem zrozumiałe.
"A więc zgodnie z zasadami biznesu, najważniejsze inwestycje są te, które są najmniej zawodne.
Już nie będę rozwijał tematu marketingu i pozyskiwania sponsorów, ale budowa akademii i inwestowanie w nowoczesne szkolenie daje większe bezpieczeństwo finansowe niż wypruwanie się na transfery i granie w ruletkę pucharową."
Sęk w tym,że Legia traci kasę nie w związku z inwestycją w Książenicach a ze względu na perypetie przy Ł3. Poza tym "bezpieczeństwo finansowe",jakie niesie za sobą akademia, wchodzi w grę dopiero za lata.. Lata,które również mogą być okraszone kolejnymi stratami finansowymi. A panowie wyżej dostrzegają,że to zarząd marnotrawi pieniądze już teraz.. Jaka więc jest gwarancja,że nie zmarnotrawi ich zarządzając akademią..? Czy takie zarządzanie,które nie przynosi zysku a wręcz straty nie wpływa na pozyskiwanie sponsorów? Na bezpieczeństwo finansowe? Odnoszę wrażenie,że obecnie budowa ośrodka to dla niektórych jak panaceum na wszelkie problemy Legii a tak niestety nie jest.
"Ogólne spostrzeżenie jest takie, że jak właściciel inwestuje w coś co daje trwałe korzyści Legii, to kibice są niezadowoleni a jak urządza igrzyska "zastaw się a postaw się" to są zadowoleni. Tak więc zadowolenie kibiców wcale nie oznacza, że klub idzie w dobrą stronę, tylko że dostarcza rozrywki."
Dla mnie jest to zdecydowanie błędne spostrzeżenie.. Kibice z ośrodka też się cieszą ale nie tam dostrzegają problem. Równie dobrze mógłbym odbić piłeczkę i przypomnieć jak BL budował organizacyjnie klub,co dziś jest przez Ciebie zupełnie pomijane a też było "inwestycją w coś,co daje trwałe korzyści Legii". A co do rozrywki.. i szeroko rozumianego marketingu - primo należałoby sprawić,aby jednak kibice czuli głód na Legię. Dziś natomiast ani to rozrywka ani poczucie,że jest się tam pożądanym. Nawet nie ze względu na jakość na boisku a przez poczynania stricte zarządu z prezesem na czele.
@Zbyszek chapeau bas za całokształt komentarza z trafnymi odniesieniami. No może z wyjątkiem Bońka na stanowisku prezesa Legii,bo tutaj jeszcze mógłbym pokusić się o dyskusję.
No cóż, żyjemy w kraju gdzie do dziś wielbi się Gierka mimo że przez dekady trzeba było spłacać 2-3 letnią iluzję dobrobytu, w kraju bezmyślnego plus gdzie tłuszcza bije brawo, tylko później zdziwienie dlaczego inni mają lepiej.
Dziękuję Panom XXX i Kibic50 za jedyne głosy rozsądku.
P.S. Tak Kibic to nie jest przypadek, to kolejna akcja w stylu "Polska w ruinie".