- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Legia - Rangers 0-0: Piłka nadal w grze
W meczu czwartej rundy eliminacyjnej do Ligi Europy Legia bezbramkowo zremisowała z wicemistrzem Szkocji. Nasza drużyna tym samem przedłużyła passę bez straty gola w europejskich pucharach. Kwestia awansu pozostaje otwarta.
Legioniści rozpoczęli trzeci kolejny mecz w tym samym zestawieniu, które wyglądało następująco: Majecki - Stolarski, Lewczuk, Jędrzejczyk, Rocha - Vešović, Cafú, Martins, Gwilia, Luquinhas – Kulenović. Steven Gerrard postawił na drużynę w składzie: McGregor - Tavernier, Goldson, Katić, Flanagan - Aribo, Davis, Jack, Arfield - Ojo, Morelos.
Legia zaczęła odważnie, jednak pierwszą groźną akcję skonstruowali goście. W 8. minucie Tavernier dośrodkował z prawej strony, do strzału doszedł Morelos, na szczęście przestrzelił. Legia odpowiedziała strzałem Luquinhasa, po którym McGregor sparował piłkę do boku. Z upływem minut zaczęła się zarysowywać się przewaga Szkotów. Legioniści mieli problem z odebraniem gościom piłki. W 24. minucie Martins stracił piłkę na połowie gości i ratował się taktycznym faulem, za który został ukarany żółtą kartką. W 30. minucie Cafú przejął piłkę, mocno uderzył z pola karnego, ale futbolówkę poszybowała wprost w McGregora. W 39. minucie szybkie rozegranie Szkotów faulem przerwał Jędrzejczyk. Nasz obrońca ujrzał żółtą kartkę.
Do przerwy było 0:0. Wynik był zasłużony. Legia oddała groźniejsze strzały na bramkę przeciwnika, ale rzucało się w oczy, że Szkoci czują się na boisku nieco swobodniej od legionistów i lepiej utrzymują się przy piłce.
W pierwszej minucie po przerwie Luquinhas podał do Gwilii, ten uderzył z pierwszej piłki, niestety mocno niecelnie. W 51. minucie jako trzeci z legionistów żółtą kartkę obejrzał Stolarski. W 62. minucie Gwilia dośrodkował z rzutu wolnego na głowę Lewczuka. Nasz obrońca nieznacznie się pomylił. W 63. minucie świetną interwencją popisał się Majecki, który okazał się lepszy od Morelosa. W 67. minucie Katić uderzył głową po rzucie rożnym. Piłka przeszła nad poprzeczką. W 71. minucie Antolić zmienił Cafú. W 73. minucie Luquinhas otrzymał podanie od Kulenovicia, wpadł w pole karne, uderzył mocno, ale niecelnie. Minutę później dobrą akcję Legii soczystym strzałem zakończył Vešović. McGregor odbił piłkę. W 78. minucie Morelos uderzył mocno, ale wprost w Majeckiego. W 82. minucie Tavernier zatrzymał ciałem strzał głową Lewczuka po rzucie rożnym. W 83. minucie Nagy zastąpił Vešovicia. W końcówce meczu nie było już zagrożenia pod żadną z bramek.
Gra Legii w tym meczu mogła napawać optymizmem. Na przestrzeni całego meczu to nasza drużyna miała lepsze sytuacje, a ofensywne atuty Szkotów zostały zredukowane do minimum dzięki odpowiedzialnej grze defensywnej całego zespołu. W Glasgow będziemy prawdopodobnie oglądać zupełnie inny mecz, ale wydaje się, że Legia nie jest w nim bez szans. Najpierw jednak ligowa rywalizacja w Łodzi w najbliższą niedzielę.
Po pierwszej połowie lepsze wrażenie pozostawili po sobie Szkoci choć jedyna zauważalna różnica była taka. Nam zdarzały się głupie straty piłki im nie. Druga połowa to już moim zdaniem wyraźnie dla nas. Mam też wrażenie że szkodzi okupili agresję i peeling z pierwszej połowy utratą sił. Co może być i powinno być wzięte pod uwagę przez nasz sztab szkoleniowy. Zabrakło trochę zwykłego szczęścia, może będzie nam sprzyjało w Glasgow. Oby.
Wszystkie długie piłki były nagrywane na niego i trzeba przyznać kilka pojedynków gotówkowych wygrał.
Szkoda tylko że niestety sam sobie nie pomaga. Co dostał piłkę dołem ( to że był na spalonym nie ma znaczenia) źle przyjmował, gubil się, motał. Chyba tylko jedno klasowe zagranie pamiętam naszego młodego napastnika. Inną sprawą to ja osobiście nie widzę Carlitosa w potyczce z bardzo silnymi szkotami.
Zero zero to wynik kupowany przeze mnie w ciemno zatem muszę być zadowolony. W Glasgow obstawiam 1:1.
Mam tylko nadzieję, że brak zmiany Kulenovica na Carlitosa w końcówce, kiedy zrobiło się luźniej i dobry technicznie napastnik miałby miejsce do grania, był spowodowany tym że trener wyznaje zasadę, że jak się gra pierwszy mecz u siebie to najważniejsze nie stracić bramki. I nie chciał wpuszczać słabiej broniącego Carlitosa.
Obawiam się jednak, że się łudzę i brak tej zmiany jest wynikiem personalnych utarczek Vukovica z Hiszpanem. Tym bardziej, że Kulenovic w końcówce wyglądał już jakby miał się zaraz przewrócić ze zmęczenia, więc pewnie tych wszystkich zadań taktycznych i tak nie wykonywał prawidłowo.
@ (W(L)KP)
Męczy mnie już to gadanie o Carlitosie, a już kompletnie nie rozumiem "kopania" się z faktami. FAKT - Carlitos to piłkarz, którego widziałbym w naszym ataku. FAKT - Carlitos to piłkarz, który nie ma żadnego pojęcia o grze defensywnej. Przynajmniej do momentu gdy ta obejmuje kontrolowanie odpowiednich stref a nie bieganie bez ładu i składu.
. . . . . . .
Latami mówiło się o tym jak to na Łazienkowskiej3 rządzi szatnia. Cieszono się jak dzieci, gdy ta szatnia dostawała po łbie. Klaskano gdy owa szatnia czyszczona była z tak zwanych wichrzycieli...
.... a teraz z konflikcie piłkarz - trener wszyscy staja za....piłkarzem (bo dobry) - brawo! kocham kibicowską konsekwencję.
Przed wczorajszym meczem media się prześcigały w chwaleniu Szkotów jacy to wielcy i dla nas niedościgli mistrzowie. Nieskromnie powiem,że ja ich traktowałem jak wybraki z innych mocniejszych klubów, którzy wyżej tyłka nie podskoczą,ale nikt mi nie wierzył. Ten strach udzielił się i na tej stronie i gdy ja wzywałem :" Do boju " wielu wzywało do odwrotu, do schowania się , to może za wysoko nie przegramy. A przecież pamiętamy prawie identyczne sytuacje ze Spartakiem w 2011 roku i Celtikiem w 2014 roku i wówczas daliśmy łupnia mocniejszym zespołom niż Rangersi. Tylko,że ta magia tchórzliwości udzieliła się w I połowie naszym piłkarzom .Trener nie po to zrobił test w meczu z Zagłębiem,aby nasi milusińscy grali ze Szkotami inaczej. I pomni nauk trenerskich ruszyli do przodu ,że tak powiem jak konie na starcie " Małej Warszawskiej " ,ale kiedy przeciwnik odebrał piłkę i zagrał na skrzydło natychmiast dali sobie sygnał do odwrotu. " Bo wicie, rozumicie, trener wie swoje,ale my wiemy lepiej". Pozwolili rywalom na kontrolowanie nie tyle samej gry ile jej tempa. Natomiast nie pozwalali na zbytnie rozpasanie się kiltom i rozpychanie pod naszą bramką.Co było zgodne z ich zamysłem,aby nie przegrać,a jak się uda to wygrać. Choć trzeba przyznać,że sztab Rangersów zadanie domowe odrobił dobrze. Nie pozwolili nam na opanowanie środkowych rejonów boiska,co by ich zmuszało do wycofania się,wystawiając tam nawet 6 swoich graczy. Sami również odpuścili walkę o opanowanie centrum podchodząc do środka boiska przy posiadaniu piłki samymi obrońcami,a następnie wprowadzając piłkę bezpośrednio do strefy ataku, głownie poprzez skrzydła z pominięciem zawodników II linii. Liczyli,że gwałtowne przyśpieszenie zamuli naszych graczy i otworzy im wrota brameczki. Ale nie dla byle psa kiełbasa. Zaś w II połowie nasi "Bohaterzy" zoczyli,że diabeł nie taki straszny i zaczęli grać tak jak należy z takimi przereklamowanymi w naszych trzeciorzędowych mediach ,niezłymi,ale przecież nie najwyższych lotów ptaszkami. Przed ponad 60 laty takich cwaniaczków Maozedong nazywał papierowymi tygrysami. Czyli szanowni państwo powinniśmy ich ograć, jak przed 5 laty ich pobratymców i przed 8 laty Kacapów. Nie zdołaliśmy tego dokonać, gdyż nie strzeliliśmy bramki. I tu wtręt pod adresem Vukovicza. On powinien pamiętać szczególnie ten okres w sezonie 2002/2003 kiedy Legia szła na Mistrza, gdyż był najlepszym podającym do Stanko Svitlicy, który był królem strzelców ligi. A był to środkowy napastnik.I to jego bramki decydowały o piekle lub niebie. Wczoraj owszem Kulenovicz biegał,walczył, był obecny w defensywie,ale to są zadania dodatkowe. Bo podstawowym zadaniem napastnika jest strzelanie bramek. A Chorwat tego nie robi Ba zbyt często nie nadążą za akcjami.Moim zdaniem pewno ma charakter ,ale wolałbym,aby był skuteczny,a jak nie jest, to jego miejsce jest na ławie.
Wbrew pozorom wynik jest dla nas korzystny, Bowiem Szkoci mają do wyboru dwa warianty. Albo od początku zaatakować i starać się zdobyć bramkę ,a potem kontrolować nasze poczynania co może być pułapką, bo jak my zdobędziemy bramkę wyrównującą to odpadają,albo tez zagrać kunktatorsko, pilnować ładu w grze, nie szaleć, starać się wykorzystać jakieś nasze błędy , a jak to nic nie da to w ostatnim kwadransie ruszyć do przodu i rozstrzygnąć mecz, bo czasu mało a i zmęczenie robi swoje. Optuję za tym,że Gerard wybierze II wariant. gdyż widział moc Legii i wie,że nie wygraliśmy tylko przez brak skuteczności. A nadto jego zawodnicy nie wytrzymują dużego tempa gry przez dłuższe okresy. Wczoraj nasza duża szybkość biegowa był dla nich zabójcza Dlatego należy w Glasgow ruszyć na nich z kopyta , strzelić bramkę i tym samym złapać ich za gardło i nie puścić.
Jaka szatnia? Rozmawiamy o tym, że z sobie tylko jasnych powodów AV odstawił najlepszego napastnika w polskiej lidze jaki zaistniał na przestrzeni ostatnich dwóch lat, kosztem młokosa, który może za nim nosić worek z piłkami podpatrywać go jak się strzela bramki, przypomnę tylko, że z bramek napastnicy są rozliczani, no chyba, że AV zapoczątkował nowy trend w futbolu pt. gramy bez napastnika, a bramki strzelamy tylko ze SFG.
Poza tym mnie męczy gadanie pt. że Carlitos nie ma żadnego pojęcia o grze defensywnej, a takie głosy wyszły pierwsze z klubu by wytłumaczyć i usprawiedliwić odstawienie Hiszpana od składu, a później inni to podłapali. Potrafi, potrafi, może nie jest w tym mistrzem ale też nie jest taki ujowy, jak niektórzy chcą to widzieć. Życzyłbym sobie takiej ruchliwości i koordynacji ruchowej u Kulenovica jak u Carlitosa, o zmyśle do strzelania bramek czy zrobienia czegoś z niczego nawet nie wspominam. Wiesz bata na konia jak się chce to się zawsze znajdzie.
"zawodnikiem interesuje się także niemiecki TSG 1899 Hoffenheim"
"19-letnim Chorwatem interesują się także inne angielskie kluby, a mianowicie Nottingham Forest i Aston Villa"
...................................................................
" Z tego co słyszę, Carlitos już sam powiedział, że chce z Legii odejść. Na razie problemem jest brak konkretnych ofert - napisał dziennikarz "PS"
Wszystko w tym temacie
To był cudowny wieczór na Ł3
Zabrakło jedynie troszkę szczęścia.
Co do meczu. Pierwsza połowa taka trochę jak się obawiałem, z wyjątkiem tego, że nie straciliśmy gola. Szkoci łatwo zabierali nam piłkę i trudno było im ją odebrać. Na szczęście nic z tego nie wynikało. Nie szły jakieś huraganowe ataki na naszą bramkę, ale też i z naszej strony było mało groźnie. Strzał Luqiunhasa taki bardziej na notę dla McGregora, niż mający stworzyć niebezpieczeństwo, tak samo zresztą jak strzał Cafu. Więcej tam chyba było podniesienia głosu przez red. Szpakowskiego, niż realnego zagrożenia. W przerwie wynik 0-0 brałem w ciemno. Druga połowa była jednak bardziej optymistyczna. W Glasgow zobaczymy na ile to Szkoci nam pozwolili, a na ile to efekt naszej siły, ale poprawiła się gra w środku pola. Nie było już tyle strat i parę razy udało się zgrabnie przedostać pod pole karne przeciwnika. Nie spodziewałem się też tylu okazji po stałych fragmentach gry. Mecze z Atromitosem to była w tym elemencie mordęga. Wszystkie wrzutki zbierali rośli greccy obrońcy. Bałem się, że z wyspiarzami będzie podobnie. A tutaj co róg, to zagrożenie. Byłem w szoku, że tak sobie dajemy radę.
I właśnie stałe fragmenty gry wlały trochę optymizmu w moje serce przed meczem rewanżowym. Jako raczej pesymista, nie łudzę się, że w Glasgow będziemy prowadzić grę i że wykreujemy sobie sporo sytuacji. Chciałbym się mylić, ale pewnie tak nie będzie. Jednak jakieś stałe fragmenty gry będą. Jeżeli będzie udawało nam się oddawać tak często strzały jak wczoraj, to może wreszcie uda się coś im "wsadzić". Wtedy Szkoci potrzebują dwóch bramek. Nieśmiało wierzę, że aż tylu goli nie damy sobie strzelić.
https://m.legia.net/news/ofensywna-bezprecedensowosc/75013
Inna sprawa to wypowiedzi Vuko które moim zdaniem są mało rozważne. Tak jak napisałem, trener ma prawo do swojej koncepcji taktycznej wybrać taki zestaw personalny, który mu najlepiej odpowiada, koniec kropka.Ale jeżeli zaczyna się w konkretnym przypadku tłumaczyć, że przestał stawiać na Carlitosa bo (z grubsza) ten zawalił mistrzostwo i olewa pracę w defensywie, to po pierwsze mistrza zawaliła cała drużyna z jej trenerem i dobrze żeby to trener zrobił sobie samemu rachunek sumienia i jeżeli już to publicznie się wyspowiadał zamiast nakładać indywidualną "pokutę" na Carlitosa, a po drugie sugerując mniejszą pracę Hiszpana po stracie piłki, co negatywnie wpływa na grę całego zespołu, przyznaje się do braku konsekwencji.
Owszem Carlitos to być może niereformowalny "wolny elektron", a trener uznał że takowi są mu zbędni w drużynie. Kiedyś obecny prezes PZPN rozpowszechnił bon mot że w jedenastce jest wielu niezbędnych do noszenia fortepianu i tylko nieliczni wybrani do gry na nim. Zakładam że Carlitos podobnie jak Zibi (nie szukając daleko również na przykład Ljuboja) uznaje siebie za wirtuoza zdolnego na powierzonym instrumencie grać, natomiast Vuko woli jedenastu tragarzy, z których jeżeli każdy zagra po kilka swoich taktów, to uwertura będzie i tak nie gorsza od tej z wirtuozem. No i wszystko dobrze, tylko czemu Vuko w takim razie akceptował i promował Novikovasa do jedenastki!? To jest identyczny typ jak Carlitos, uznający siebie za stworzonego do gry z piłką, a nie bez niej, od tego są inni (tragarze) których obowiązkiem jest mu ją dostarczyć. Zadania defensywne Novikovas ma w nosie lub w innej części ciała, co jest nawet dużo groźniejsze dla zespołu od przypadku hiszpańskiego napastnika, ponieważ ustawiony na boku pomocy Litwin powinien wspierać asekurować obrońcę w swoim korytarzu. Moim zdaniem nie ma przypadku że Legia zdecydowanie lepiej wygląda z Vesovicem ustawionym wyżej w środkowej linii, bo z nim i obrońca gra inaczej, pewniej, mając przekonanie że gdy pójdzie do przodu, gdy nawet popełni błąd to i tak będzie miał asekuracje. Legia na braku "wirtuoza Novikovasa zyskała, a nie straciła". O tym jednak przesądził los, kontuzja Litwina a nie był to wybór Vukovica, który Arvydasa widział w jedenastce.
Z "wolnym elektronem" z "wirtuozem grającym na fortepianie" czy tylko z "tragarzami" w jedenastce, to taki wybór jest autonomiczną decyzją trenera. Dla mnie nie ulega wątpliwości że "swojego wirtuoza" muszą zaakceptować "tragarze", bez tego gry nie będzie, gdy indywidualista "maestro" zacznie fałszować to efekty również będą opłakane, a gdy przy tym jeszcze nie przestanie "gwiazdorzyć" to i u "tragarzy" zacznie narastać frustracja po jaką cholerę dla kogoś lub raczej za kogoś takiego pracują. Jeżeli jednak zdecydujemy się tylko na siermiężną pracę to może rozczarowania wielkiego nie doświadczymy, ale olśnienia również nie doznamy. Danie może być dobre, pożywne tylko że bez smaku, bez niezbędnej przyprawy, bez pieprzu. Z ostrą chili w nadmiarze potrawa jednak okaże się niezjadliwa. Ot, dylemat kucharza?
Stadion opuszczałam bardzo zadowolony. Zagraliśmy mądrze i skutecznie w środkowej i niskiej strefie. Stałe fragmenty gry również stanowiły jakieś zagrożenie dla McGregor. Ogólnie stworzyliśmy o kilka akcji więcej od Szkotów, które mogły przynieść upragnioną bramkę. Legia to nie zespół super wyszkolony technicznie, więc powinniśmy szukać prostszych rozwiązań, jeżeli chodzi o przejście z fazy obrony do ataku. Wymiana piłki, chociażby w parze, krótkim podaniem przynosiła więcej pożytku niż gra 1 na 1. Z tyłu bez większych błędów. Tylko raz Morelos urwał się Jędzy i stanął oko w oko z Majeckim. Szczęśliwie oddał strzał w naszego bramkarza, który w tempo wyszedł z bramki i odpowiednio skrócił pole manewru Kolumbijczykowi. Brakuje mi czasami wymienności pozycji defensywnego pomocnika z którymś środkowym obrońcą w fazie budowy ataku pozycyjnego na połowie rywala. Wejście stoper z głębi pola stwarzającego przewagę liczebną w danej strefie bywa bardzo pomocne, kiedy przeciwnik jest dobrze ustawiony na 25-50 metrze. Rezultat 0:0 jest dobrym wynikiem dający nam spore szanse na przejście ekipy Rangersów.
Cafu kolejny dobry mecz. Ma fajny ciąg na bramkę w ataku szybkim. Słabo wypadł Rocha szczególnie w drugiej połowie, kiedy przenosiliśmy ciężar gry na lewą flankę, to dwukrotnie został w blokach zupełnie poza grą.
Gwilia sprytnie rozrywał formację obroną, wbiegając pomiędzy obrońców. Woził, za sobą rywala robiąc cenne miejsce dla kolegów. Bardzo ruchliwy i chętnie chce być cały czas pod grą.
Vuković można mieć pretensje o zmiany, które nic nie wniosły. Tylko to nie jest do końca wina naszego szkoleniowca. Uważam, że przy tak dużej ilości kontuzji, obecnie nasza ławka rezerwowych wygląda tragicznie. Nagy kolejny mecz wchodząc, kompletnie nic pozytywnego nie wnosi do naszych poczynań. Antolić tak samo głównie naszą grę kierował do tyłu. O Niezgodzie słuchy chodzą, że jest zupełnie bez formy. Jodłowiec to samo nie potrafi się odnaleźć na boisku po powrocie z Gliwic. Carlitos dziwnie niebrany pod uwagę, jeżeli chodzi o grę na boisku. Osobiście jest mocno rozczarowany, że obaj Panowie nie potrafią znaleźć płaszczyzny porozumienia w kwestii pozycji, zadań czy samego czasu przebywania na boisku. Można Hiszpana nie lubić za egoizm (zresztą, który napastnik go nie posiada) jednak nie można ślepo zaprzeczać, że gość jest nam zupełnie niepotrzebny, zbędny w ofensywnym kreowaniu czy finalizacji gry.
Niedziela i mecz z ŁKS-em.
Olać totalnie. Niedorzeczne będzie grać tym samym składem co w ostatnich trzech meczach. 5 spotkań z rzędu nie wytrzymają, grając co trzy dni. Mimo że ławka rezerwowa wygląda słabo to wzmocnić ją rezerwami i spróbować powalczyć o bezbramkowy remis. Ewentualną stratę 3 punktów do końca rozgrywek damy radę odrobić.
Rewanż w Glasgow.
Przyznam uczciwie, że po pierwszej potyczce z The Gers to wielkim optymistą nie jestem. Marzy mi się bramkowy remis, lecz o taki wynik będzie cholernie trudno. Moje obawy wynikają z faktu, że Szkoci w najbliższy czwartek zagrają wyżej z dużo większą determinacją. Skąd takie przypuszczenia? Nasza organizacja gry w ataku szybkim jest poparta wyjściem zaledwie dwoma czy trzema zawodnikami. Zbyt rzadko po odbiorze piłki w strefie średniej atakujemy większą liczbą zawodników. Steven Gerrard zapewne będzie chciał wykorzystać ten fakt i zmieni założenia taktyczne, przenosząc pressing na naszą połowę. Zamknięci na skróconym polu gry będziemy szukać długi podań, które będą kończyły się stratą piłki na rzecz rywala. Cofniemy się niżej (jak w końcówce meczu z Zagłębiem), to pod naszą bramką będzie się gotowało. Moim zdaniem kluczem do awansu jest utrzymanie odpowiedniego balansu pomiędzy grą ofensywną i defensywną. Jeżeli będziemy szanowali piłki (gra dołem krótkimi i średnimi podaniami) poprzez budowę ataku pozycyjnego od strefy niskiej to będzie dobrze. Przejdziemy na długie uwalniające lagi to damy się zepchnąć rywalowi na 20-12 metr i będzie po ptakach. Ostatnio nie strzelamy dużo bramek, więc ewentualne odrabianie strat na Ibrox Stadium może okazać się zdecydowanie trudniejsze, niż nam się wydaje. Szkoci nie mogą złapać pewności siebie. Im dłużej nie będą umieć strzelić bramki, to szybciej zaczną grać coraz bardziej nerwowo i niedokładnie. Zaczną popełniać błędy, które będzie można wykorzystać i szykować kasę na bilety na fazę grupową LE.