- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Dinamo - Legia 1-1: Ciąg dalszy nastąpi
W pierwszym meczu trzeciej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów Legia zmierzyła się w Zagrzebiu z Dinamem. Nasza drużyna podjęła walkę z bardzo wymagającym przeciwnikiem i wywalczyła cenny remis. Strzelcem bramki dla Legii był Muçi.
Skład Legii wyglądał następująco: Boruc – Jędrzejczyk, Wieteska, Nawrocki – Juranović, Martins, Luquinhas, Slisz, Mladenović – Lopes, Emreli. Gospodarze rozpoczęli w składzie: Livaković – Ristovski, Théophile-Catherine, Lauritsen, Franjić – Ivanušec, Mišić, Jakić, Majer, Oršić – Petković.
Legia zaczęła nerwowo, na szczęście błąd Mladenovicia nie skończył się utratą bramki już w pierwszej minucie meczu. Gospodarze grali wysoko, zdecydowanie. W 7. minucie żółtą kartką ukarany został Slisz po tym jak zatrzymał faulem kontrę Dinama rozpoczętą odebraniem piłki Wietesce. Legia groźnie zaatakowała w 19. minucie, jednak Lopes nie trafił dobrze w piłkę po dośrodkowaniu Mladenovicia. Za chwilę Emreli efektownie minął Lauritsena, ale nie był w stanie oddać skutecznego strzału z ostrego kąta. W 23. minucie Petković wyśmienicie znalazł sobie pozycję do strzału. Bardzo dobrą interwencją popisał się Boruc. Piłkę po z bliska do bramki dobił Ivanušec, ale znajdował się na ewidentnym spalonym. W 38. minucie Boruc z dużym spokojem obronił efektowny strzał Ivanušeca zza pola karnego. W 42. minucie Wieteska wybił piłkę spod nóg Majera. W 44. minucie żółtą kartkę za faul ujrzał Jędrzejczyk. Tuż przed tą sytuacją legioniści przeprowadzili groźny atak, ale płaskie podanie Mladenovicia do Emreliego było minimalnie nie w tempo.
Do przerwy było 0:0. Dinamo było zespołem nieznacznie lepszym, ale legioniści starali się dotrzymywać gospodarzom kroku, grając z dużą koncentracją w obronie i nie rezygnując z prób zaskoczenia Chorwatów atakiem.
Drugą połowę rozpoczął kąśliwy strzał Oršicia. Boruc był na posterunku. Chwilę później Oršić próbował szczęścia z rzutu wolnego. Piłka przeszła nad bramką. W 55. minucie Boruc z najwyższym trudem obronił niebezpieczny strzał Majera z dystansu. Był to okres zdecydowanego naporu Chorwatów, którzy wykorzystali przewagę w 59. minucie meczu. Petković świetnie wyszedł w powietrze do dośrodkowania Ivanušeca i nie dał najmniejszych szans Borucowi. Legia próbowała szybko odpowiedzieć, niestety po niezłej akcji Mladenović pośliznął się w momencie oddawania strzału. W 64. minucie Oršić uderzył niecelnie z lewego skrzydła. W 67. minucie bardzo ładną akcję Legii zakończył strzałem Juranović. Théophile-Catherine wybił piłkę, która prawdopodobnie zmierzała do bramki. W 72. minucie żółtą kartkę zobaczył Martins. W 73. minucie Luquinhas zdołał oddać sytuacyjny strzał z pola karnego, niestety wyraźnie niecelny. W 75. minucie na boisku pojawili się Pekhart i Muçi. Zeszli Emreli i Lopes. W 80. minucie kontra Dinama doprowadziła do bardzo groźnej sytuacji. Po dużym zamieszaniu gospodarze mieli rzut wolny tuż zza pola karnego, na szczęście bez zagrożenia. W 82. minucie Legia wyrównała. Muçi przejął piłkę przed polem karnym Dinama, oddał precyzyjny strzał i pokonał Livakovicia. Było 1:1. W 87. minucie mieliśmy szczęście po strzale Petkovicia zza pola karnego. Piłka minęła bramkę o centymetry. W doliczonym czasie gry Petković padł w polu karnym po starciu z Wieteską, ale sędzia Lahoz pozostał niewzruszony. Mecz zakończył się remisem.
Możemy być zadowoleni z postawy Legii. Nasza drużyna grała konsekwentnie, z dużym zaangażowaniem i postawiła trudne warunki faworyzowanym gospodarzom. Wszystko rozstrzygnie się w rewanżu. Zadanie będzie trudne. Nie da się ukryć, że Chorwaci górują nad Legią wyszkoleniem technicznym i są niezwykle niebezpieczni w szybkim ataku. Niemal każda strata legionistów w środku pola prowadziła do błyskawicznego przeniesienia piłki na połowę Legii, a zawodnicy tacy jak Majer, Oršić czy zwłaszcza Petković robią różnicę w grze ofensywnej. Dinamo nie jest jednak zespołem poza zasięgiem. Legia potrafiła przenieść grę na połowę gospodarzy i dojść do sytuacji strzeleckiej. Pozostajemy w grze.
Pozytywnie zaskoczył mnie Nawrocki. Już w meczu z Radomiakiem jako jedyny z pola wyglądał przyzwoicie, ale Dinamo to zdecydowanie wyższa półka i obawiałem się że będzie łatwo objeżdżany przez Majera czy Ivanuseca, ale jak widać było zdecydowanie nie odstawał poziomem i zagrał bardzo dobry mecz. Na ten moment wygląda on jako największe wzmocnienie z letnich transferów, gdzie jeszcze przed sezonem było wręcz przeciwnie i niektórzy myśleli że to transfer prędzej do rezerw niż do pierwszej drużyny.
Patrząc na to że Flora, Bodo oraz teraz Dinamo mogły przełożyć mecze ligowe, żeby lepiej przygotować się na mecze z nami to logiczne wydawać by się mogło żeby mecz z Zagłębiem też moglibyśmy przełożyć. Ale z jakiegoś nieznanego powodu możemy to zrobić dopiero w trakcie 4 rundy eliminacji, co jest żałosną postawą ze strony Ekstraklasy. Mamy realne szanse w rewanżu, zespół non stop musi grać co 3 dni, co przekłada się na zmęczenie wielu naszych zawodników i tydzień przerwy zdecydowanie pomógłby zregenerować siły piłkarzy oraz pozwolić lepiej przygotować się na mecz w Warszawie. Następny termin nie byłby jakimś specjalnym problemem, przecież można na przykład przełożyć mecz na 15 grudnia, gdzie już nie ma spotkań w europejskich pucharach ani w Pucharze Polski. Ale nic na to już chyba nie poradzimy.
Teraz najważniejsze jest to żeby wymienić bez wyjątków całą jedenastkę na mecz z Lubinem, a potem przygotować się jak najlepiej na rewanż u siebie. Dinamo ma co prawda zdecydowanie lepiej wyszkolonych piłkarzy techniczne co było widać dzisiaj i będzie cholernie ciężko wywalczyć awans. Ale z taką organizacją w defensywie i odrobiną szczęścia jest to jak najbardziej możliwe.
Przed wczorajszym spotkaniem wiodłem dyskusję z jednym z zawodników Legii na temat tego czy Dinamo jest faworytem. Takie dyskusje na odległość mają sens umiarkowany , gdyż interlokutor może się obrazić kiedy wskaże mu się, że nie bardzo wie o czym mówi. Najprostsza definicja słowa faworyt wskazuje, że jest to w sporcie podmiot który typowany się na zwycięzcę. Czyni się to przed spotkaniem na podstawie dość ściśle określonych przesłanek. Jeżeli więc takie Dinamo regularnie od lat gra w Europejskich Pucharach, a wartość jego zawodników jest 5 razy wyższa niż graczy Legii to nie ma tym nic dziwnego, że to zespół chorwacki musi być typowany na zwycięzcę potyczki. Naocznie widać te fakty w firmach bukmacherskich, gdzie bardzo rzadko stawki na obu rywali są takie same. Zgoła odmienną rzeczą jest to czy faworyt wykaże swoją wyższość na boisku . Np. w meczu Legii z Radomiakiem stawki na wygraną Legii to 1, 30,a na wygraną rywali to 6,50. Legia przegrała , czyli z roli faworyta się nie wywiązała, a wygrali i to dużo ci , którzy postawili na Radomiaka. Doskonale o tym wiedzą , ci którzy grają u buków wagonem i zawsze ktoś z ciągu skusi ,lecz nigdy nie wiadomo kto. W meczu Legii z Dinamem , pomimo remisu na boisku przeciwnika podstawowe parametry nie uległy zmianie i nadal do drużyna z Zagrzebia jest faworytem do awansu.
Legia swoich zwolenników stale zaskakuje nieprzewidywalnością. Kibicując Legii jedziemy tak jak na rollacoasterze . Raz dobrze, raz źle , albo bardzo żle. Widać jednak ,że nasza drużyna potrafi się sprężyć i natężyć i wytężyć na najważniejsze mecze. Po słabiutkim meczu z Florą w Warszawie na wyjeździe rywale nie istnieli, po blamażu w Radomiu uporczywa walka z silnym rywalem o wynik w Zagrzebiu. Przyczyn jest pewno wiele. Mnie niepokoi najbardziej to, że w meczach , w których Legia jest zdecydowanym faworytem kiedy przeciwnik nie podda się i przystępuje do walki w Legii następuje coś w rodzaju dysonansu poznawczego , który powoduje prawie paraliż i dezintegracją zespołu, a w konsekwencji czyni go bezradnym. Ten spadek jakości gry sprawia ,że Legia jeszcze nie jest drużyną klasową, która owszem może przegrać, ale nie odstaje tak wyraźnie poziomem od często marnego przeciwnika.
Podejrzewać należy ,że na jakość gry Legii ogromny wpływ ma to co nazywamy koncentracją. W wypadku tego słowa mamy do czynienia , tak jak w przypadku nazwy "faworyt" z niezrozumieniem czym ona jest i na czym polega. Podstawowa definicja koncentracji to skupienie uwagi na jakimś jednym zagadnieniu, rzeczy, czynności itd. Jest to więc sprawa tycząca naszej świadomości , która dostrzega wagę tego co mamy zrobić i mobilizuje nasz wysiłek fizyczny i umysłowy, abyśmy zrobili to jak najlepiej z użyciem wszystkich sił. Tylko jednym ze składników procesu koncentracji jest motywacja ,jako nastawienie człowieka do celu działania. Pozostałe to czynniki i naciski środowiskowe związane z otoczeniem, jego nastawieniem i jego oczekiwaniami oraz stymulacja czyli różnego rodzaju zachęty , takie jak prestiż, dobre samopoczucie, rozpoznawalność czy zwyczajne oczekiwanie nagrody finansowej. Widocznie kierownictwo Legii i sztab drużyny grę w rozgrywkach europejskich traktują najpoważniej i przełożyło się to na skoncentrowanie świadomości zawodników na tych rozgrywkach. Jeżeli tak jest to tzw. rotacja tego nie zmieni. Ona będzie miała tylko znacznie w ograniczeniu procesów zmęczeniowych u graczy podstawowego składu.
Analizując , nawet pobieżnie takie mecz jak wczorajszy operujemy pojęciem zespołu, drużyny jako organizacyjnej jedności. Wczoraj na boisku w Zagrzebiu widzieliśmy tylko jedną drużynę ,a była nią Legia, bowiem Dinamo stanowiło zlepek indywidualności. Obserwuję Dinamo ( nie tylko) od lat i w porównaniu np. z ich grą w ubiegłym roku w Pucharach zauważam zdecydowany regres w ich grze zespołowej. W tym sezonie organizacja gry Dinama pozostawia wiele do życzenia. Opiera się ona na 3 filarach : utrzymywaniu się dzięki dobrej technice przy piłce, próbie szybkiego odbioru piłki po jej stracie oraz gry Mayera jako kreatora ofensywnych poczynań drużyny. Natomiast drużyna razi wręcz nieporadnością w grze obronnej. We wczorajszym meczu Michniewicz trafnie rozpoznał na czym zasadza się ofensywna siła gry Dinama i do indywidualnego krycia Mayera wyznaczył Slisza. I Slisz wyeliminował gwiazdora Dinama, nakrył go czapką i dzięki temu gra Dinama siadła. Owszem posiadali oni przewagę pozycyjną i w posiadaniu piłki ,ale grozy w tym nie było prawie żadnej. Nie mogąc grać zespołowo , bo zabrakło dyrygenta grali indywidualnie , i w tej grze mocno dawał nam się we znaki Petkovicz. Mankamentem z kolei w grze obronnej naszej drużyny było dopuszczanie do oddawania strzałów z dystansu przez rywali. W tej ocenie w żadnym wypadku nie pomniejszam dobrego wyniku w postaci remisu na boisku rywala wskazuję jedynie na to, że Dinamo nie jest tak mocne jako drużyna jak by wskazywała na to wartość poszczególnych zawodników.
Jako się rzekło piłka nożna to sport drużynowy ,a o wyniku i grze decyduje 11 zawodników razem ,ale też każdy z osobna. Truizmem jest znane powiedzenie, że o sile łańcucha decyduje najsłabsze ogniwo. Tym samym jak mamy do czynienia z łańcuchem ,który zdał wiele bojowych egzaminów i nie popękał to jego ogniw nie wymieniamy. A to z kolei oznacza ,że zanim wstawimy ogniwo do łańcucha musimy jest sprawdzić. Czyli musimy dokonać selekcji. Nie należy się wiec dziwić, że w meczach o stawkę każdy poważny trener stawia zarówno na sprawdzonych zawodników jak i na wypróbowany system gry i jej organizację. Ja mam swoje, negatywne zdanie na grę Legii z trójką środkowych obrońców , ale rozumiem, że Michniewicz chce w pełni wykorzystać walory defensywno-ofensywne Mladenovicza i Juranovicza. A jeszcze bardziej doceniam to, że zdołał on wykrystalizować podstawową jedenastkę w której dokonuje minimalnych zmian. Niestety taki stan rzeczy będzie powodował ,że różnica w poziomie gry między wybrańcami ,a resztą będzie się pogłębiać. Nie da się bowiem jednocześnie eksperymentować ze składem i osiągać dobre wyniki. Wczoraj drużyna z jedną korzystaną zmianą (Nawrocki zamiast Holowni) zdała bojowy egzamin.
Komentatorzy wczorajszego spotkania zauważyli to co jest widoczne dla każdego ,że tak jak zespół Dinama jest zależny od gry w ataku Mayera , tak gra ofensywna Legii w ogromnym stopni zależy od dyspozycji Luquinhasa. Nie czas płakać nad rozlanym mlekiem, ale brak Kapustki jest wielce widoczny. Muci próbuje być partnerem dla Brazylijczyka ,ale jego intensywność gry jest na razie niska. Albańczyk ma zrywy świadczące o potencjale ,ale czy go rozwinie to stanowi niewiadomą. Dobrze, że chociaż strzela bramki . W tym kontekście dodam, że znacznie więcej spodziewałem się po Emrelim, który ma problem z identyfikacją z pozycją na której ma grać i jakie zadania wykonywać. Wobec względnej słabości obrony Dinama jego podstawową rolą powinno być ich nękanie i próby indywidualnego ogrania czyli gra na podobieństwo Petkovicza. I takiej gry od niego oczekuję w Warszawie.
Komentatorzy wczorajszego meczu ,a i analitycy po jego zakończeniu pieli z zachwytu nad tym, że zawodnicy Dinama z dużą łatwością przechwytywali i odbierali naszym zawodnikom piłkę . Nie negując "zasług' graczy Dinama trzeba stwierdzić, że zawodnicy Legii zbytnio im tego dzieła nie utrudniali ,żeby nie rzec, że im je ułatwiali. Nasi zawodnicy przechodzili po uzyskaniu piłki do ofensywy w sposób przewidywalny , szalenie schematyczny. Widać było w tych naszych poczynaniach asekuracyjność, wręcz bojaźliwość, co pokazywał brak ruchu kilku naszych zawodników do przodu. Regułą było, że do gry ( otrzymania podania z przodu) pokazywał się jeden, góra dwóch graczy. Tym samym nie trzeba było specjalnej filozofii, aby wiedzieć gdzie się ustawić i kogo wyprzedzająco zaatakować. To z tego powodu oni mieli przechwyty, a my notowaliśmy straty. Tylko nie chciałbym, aby ktoś zrozumiał, że ja imputuję ,że gdybyśmy atakowali większą ilością graczy i z większym impetem to byłoby to korzystniejsze. Bo wynik jest przedni, a więc i sposobu gry zbytnio krytykować nie wolno. Chodzi o to ,aby wskazać przyczyny zauważonego stanu .
Nie chcę wchodzić w buty trenera ,ale jedna decyzja personalna nie daje mi spokoju, a mianowicie nie jestem w stanie pojąć jakimi przesłankami kieruje się Michniewicz wystawiając na środku obrony Wieteskę ,a nie Jędrzejczyka. Słowa o tym , że Wieteska dobrze wprowadza piłkę do gry nie przekonują, bo podstawowym zadaniem obrońcy jest skuteczna obrona ,a tego, który gra na środku także kierowanie poczynaniami innych obrońców. Nie twierdzę, że Wieteska jest kiepski, ale Artur jest znacznie lepszy. Wczoraj Wieteska pozwalał o dużo za dużo Petkoviczowi, który nie jest w wysokiej formie . Lecz jego forma będzie zapewne rosła i przy tak nieporadnej grze przeciwko niemu Wieteski może w Warszawie dojść od nieszczęścia. Takie mecze jak wczorajszy przeciwko tak klasowemu graczowi to dla Wieteski dobra nauka ,ale mam wątpliwości czy aby na pewno mecze o taką stawkę to dobry poligon doświadczalny.
Zgadzam się z Bartłomiejem, że najbliższy mecz z Zagłębiem musi być bezwzględnie przełożony. Widzimy naocznie, że Legia ma szanse wyeliminowania Dinama i trzeba zrobić wszystko co możliwe ,aby ją wykorzystać. Nie wolno żadnej biurokracji stawić przeszkód , ona musi ułatwiać, nie utrudniać. Tu wzywam Mioduskiego ,aby jako przewodniczący Rady Nadzorczej Ekstraklasy użył swoich prerogatyw. Chodzi bowiem o równe szanse Legii i Dinama w rewanżu, skoro oni przełożyli to i my musimy uczynić tak samo.
Na marginesie warto zauważyć wyradzanie się zarządu ESy z zadań jakie mu powierzono. Nie tylko ten zarząd, ale generalnie wszelkie struktury biurokratyczne mają tendencję do wynoszenia się ponad podmioty, którym w założeniu mają służyć. Zarząd Esy jest powołany do organizowania rozgrywek w interesie klubów , a on uzurpuje sobie uprawnienia władcze. Pisałem o tym wiele razy ,że dla dobra polskiej piłki najważniejsze są rozgrywki w Europejskich Pucharach i trzeba zrobić wszystko co możliwe ,aby drużynom w nich uczestniczącym ułatwiać sytuację, a nie utrudniać.
Ale jest też drugi wynik: Michniewicz vs Mioduski i reszta jego ferajny: 5-0.
I muszę powiedzieć, że ten drugi wynik cieszy mnie nawet bardziej niż ten pierwszy. Praktycznie od samego początku tego sezonu trener Czesław w co drugim wywiadzie wbija mocne szpile (a właściwie wbija gwoździe) Mioduskiemu i Kucharskiemu pokazując ich indolencję i niekompetencję. Robi to w świetle kamer i o wiele bezczelniej, niż robił to Czerczesow kompletnie nie przejmując się reakcjami klubowych bonzów. Tajemnicą Poliszynela jest to, że gdybyśmy wczoraj przerżnęli z Chorwatami, to Legię w fazie grupowej LKE prowadziłby bardziej spolegliwy trener (być może byłby to Papszun, tak jak głosiła plotka). Inną tajemnicą jest, że ten remis a zwłaszcza gra Legii była mocno nie w smak kilku osobom w klubie.
Tak, wiem, że to brzmi mocno irracjonalnie ale pamiętajmy, że Mioduski przejął ten klub nie dlatego, że chciał zrobić z niego stałego uczestnika LM ale dlatego, żeby spełnić swoje ambicje. A jeśli jego pracownik otwarcie krytykuje jego decyzje w mediach, to w korporacjach jest to grzech niewybaczalny. Tylko i wyłącznie strach przed wkurwieniem kibiców broni Michniewicza przed zwolnieniem. Ale podejrzewam, że wystarczy jakiś jeden słaby mecz w pucharach czy w lidze i miecza kata spadnie na głowę trenera.
należało wymazać?
"Inną tajemnicą jest, że ten remis a zwłaszcza gra Legii była mocno nie w smak kilku osobom w klubie.
Tak, wiem, że to brzmi mocno irracjonalnie ale pamiętajmy, że Mioduski przejął ten klub nie dlatego, że chciał zrobić z niego stałego uczestnika LM ale dlatego, żeby spełnić swoje ambicje."
pozostaję z ogromnym niesmakiem, ale innym...
relatywizując takie wypowiedzi wpisujecie się w sens tzw. hejtu, tym samym - tracicie ludzi(!)
Jeśli chodzi o Dinamo to na pewno