A+ A A-
  • Kategoria: Wokół boiska
  • gawin76

Śląsk - Legia 0-0: Festiwal zmarnowanych szans

W ostatnim meczu ligowej jesieni Legia zmierzyła się w Wrocławiu ze Śląskiem. Mecz był brzydki, szarpany i zakończył się bezbramkowym remisem, który nas z pewnością nie satysfakcjonuje. Przed przerwą rzut karny dla Legii zmarnował Josué.

 

Trener Runjaić postawił na drużynę w składzie: Tobiasz – Nawrocki, Jędrzejczyk, Ribeiro – Wszołek, Josué, Slisz, Kapustka, Mladenović – Muçi, Rosołek. Skład Śląska wyglądał następująco: Leszczyński – Bejger, Poprawa, Verdasca, Grétarsson, García – Yeboah, Olsen, Nahuel, Schwarz – Expósito.

Legia groźnie zaatakowała już w 1. minucie meczu. Leszczyński odbił strzał Slisza zza pola karnego. Gospodarze odpowiedzieli minimalnie niecelnym uderzeniem Olsena. W 9. minucie  Expósito znalazł się w sytuacji sam na sam z Tobiaszem. Napastnik Śląska usiłował uderzyć między nogami Tobiasza, ale nasz bramkarz zachował czujność. W 21. minucie Josué podał prostopadle do Muçiego. Leszczyński sfaulował naszego zawodnika i sędzia Lasyk odgwizdał rzut karny. Do jedenastki podszedł Josué, niestety strzelił niecelnie. W kolejnych minutach mecz przypominał chaotyczną kopaninę. Ożywienie nastąpiło w końcówce. W 38. minucie po niezrozumiałej stracie Mladenovicia groźnie zaatakował Śląsk. Expósito oddał piłkę do Yeboaha, który ruszył skrzydłem i oddał strzał na bramkę. Tobiasz popisał się znakomitą interwencją. W 40. minucie Legia zdobyła bramkę po świetnym strzale Josué, niestety to trafienie zostało anulowane z powodu pozycji spalonej Muçiego. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Ribeiro uderzył głową po dośrodkowaniu Josué z rzutu rożnego. Piłka odbiła się od słupka i trafiła do Rosołka, ale nasz napastnik nie zdołał zareagować.

Do przerwy było 0:0. Obie drużyny miały bardzo dobre okazje bramkowe, ale mecz stał na przeciętnym poziomie. Legioniści sprawiali wrażenie zmęczonych, wolno konstruując ataki i popełniając wiele niewymuszonych błędów.

W drugiej połowie w Legii pojawili się Carlitos i Baku, którzy zastąpili Muçiego i Wszołka. W 46. minucie żółtą kartką ukarany został Jędrzejczyk i nie zagra w kolejnym ligowym meczu Legii. W 53. minucie gospodarze byli blisko objęcia prowadzenia po rzucie wolnym z bocznej strefy boiska, ale Tobiasz interweniował ze szczęściem i refleksem. Około 65. minuty sędzia Lasyk był zmuszony przerwać mecz z powodu pirotechniki i słabej widoczności na boisku. W 84. minucie Mladenović dośrodkował na głowę Rosołka, niestety Rosołek źle trafił w piłkę i nadal było 0:0. W 90. minucie żółtą kartką ukarany został Slisz. Sędziowie przedłużyli mecz o czternaście minut. W drugiej z doliczonych minut świetną okazję miał Baku, ale nie oddał celnego strzału po dośrodkowaniu Mladenovicia. Minutę później Augustyniak i Pich zmienili Slisza i Kapustkę. W 95. minucie dobrą okazję na zdobycie gola dla Śląska zmarnował zmiennik Quintana. W 97. minucie Nawrocki nie zdołał trafić do bramki po dośrodkowaniu Josué. Chwilę później Nawrockiego zmienił Rose. W jednej z ostatnich akcji meczu żółtą kartkę ujrzał Augustyniak po tym jak ratował sytuację po stracie Baku.

Drużyna Śląska była nastawiona na zdobycie jednego punktu i dopięła swego, bo Legia grała wolno, niedokładnie i nieskutecznie. Takie właśnie straty punktów decydują o tym, że Raków oddalił się w tabeli na dziewięć punktów i jakiekolwiek marzenia o podjęciu walki o mistrzostwo Polski wyglądają w tym momencie na mrzonki. Oczywiście Legia poczyniła postęp względem katastrofalnego poprzedniego sezonu, jednak pytanie czy komfort możliwości ułożenia drużyny na nowo i skupienia się na walce o ligowe punkty został w pełni wykorzystany.

Na kolejny mecz Ekstraklasy przyjdzie nam czekać do ostatniego weekendu stycznia. Rundę wiosenną rozpocznie mecz z Koroną w Warszawie.

Dyskusja (4)
1niedziela, 13, listopad 2022 20:28
anonimowy_legionista
W zasadzie to przez takie podejście Legia na własne życzenie zmarnowała przynajmniej 7 punktów w tej rundzie. Do Rakowa tracimy 10, czyli 9+1.
Moja teoria mówiła, że szanse na zdobycie MP mamy, wtedy kiedy zdobędziemy minimum 34 punkty, a 36 lub więcej będziemy w grze o tytuł mistrzowski.
Wiosną musimy odrobić to, co teraz straciliśmy, a Raków tak punktuje, że będzie ciężko.
Oni zdobyli 41 na 51 możliwych punków, a Legia jedynie 32 na 41 możliwych punktów. W tej rundzie mają 4 zwycięstwa więcej od Legii i jedną porażkę mniej. Przegrali tylko 2 mecze, a wiosną, jeżeli przegrają nawet 6 meczów w rundzie to i tak będą przed Legią.
2poniedziałek, 14, listopad 2022 09:50
Baron
Mając w pamięci poprzedni sezon, od Legii w obecnym zbyt wiele nie oczekuję. Nie mniej wnerwia mnie to jak Legia marnuje 100% sytuacje na własne życzenie. I tak było już w kolejnym meczu, tym razem padło na Śląsk. Brak umiejętności? Koncentracji? Nie wiem z czego to wynika. KR ma nad czym myśleć, będzie miał też na to za chwilę sporo czasu związanego z mundialem i oby coś wymyślił. Obecna skuteczność piłkarzy Legii jest nie do zaakceptowania.
3poniedziałek, 14, listopad 2022 11:56
Zbyszek
Po spotkaniu z Lechią narzucającą się refleksją była pochwała indywidualizmu jako wyjścia z otchłani kolektywizmu rozumianego w piłce jako sakralizacja obrony.Po wczorajszym meczu mam podobną refleksję odnośnie czynienia pożytku, lub nie, z posiadanej wiedzy i jej zakresu.
Socjolog Emil Durkheim stwierdził,że okres uprzemysłowienia wytworzył podział pracy jako kluczowy sposób osiągnięcia wydajności poprzez specjalizację zadań.To wokół podziału pracy dokonała się ówczesna transformacja społeczna . Polegała ona na tym,że podział pracy uwzględnił współzależności i wzajemności, które łączyły członków społeczeństwa przemysłowego w większej perspektywie zgodnej z zasadą solidaryzmu. O implikacjach w futbolu pisałem tydzień temu. Negatywnym skutkiem tego przełomu stały się rosnące nierówności społeczne. Obecnie nierówności te nie zniknęły, ale ich przyczyna jest odmienna, bowiem w okresie "rewolucji informatycznej" to wiedza staje się przyczyną rosnącego rozwarstwienia. Żartobliwie ujął ten fakt Stanisław Jerzy Lec w aforyzmie,że "Świat nam ucieka , a my myślimy,że idziemy naprzód", a co na poważnie opisał prof. Zygmunt Bauman jako "Płynną rzeczywistość" czyli taką , w której zmiany otoczenia następują tak szybko,że nie nadążamy się do nich dostosować. Nierówny podział wiedzy jest współcześnie tym czym był w okresie industrializacji podział pracy. W naszych czasach podział wiedzy wyradza się ze sfery ekonomicznej jako nowa zasada porządku społecznego i odzwierciedla ona przyrost uczenia się, informacji i wiedzy w dzisiejszym dążeniu do efektywnego życia. A w sporcie do wygrywania czyli pokonania przeciwnika w tej rywalizacji. Kiedy więc słyszymy ,że we współczesnym sporcie,w tym futbolu, często o wyniku decydują niuanse to są nimi dostęp do wiedzy i umiejętność jej wykorzystania. Kujony górą !

W komentarzu po meczu z Lechią wymieniłem członków sztabu trenerskiego Legii odpowiedzialnych za przygotowanie motoryczne chwaląc ich przygotowanie zawodowe. Co prawda przed 45 laty ówczesny trener Legii Andrzej Strejlau wygłosił tezę, że przygotowanie fizyczne to najłatwiejsza cześć warsztatu trenera ,ale od tamtego czasu motoryka stała się domeną fachowców, prawie takich jak jak średniowieczni magowie czy inni czarnoksiężnicy. Wspominam przedwiekowych szarlatanów, w tym kontekście dlatego ,że czynią oni z tej czynności taką tajemnicę jak by to była alchemia, podczas kiedy ja nie mogę pozbyć się wrażenia ,że to prozaiczna metoda prób i błędów.Obserwując Legię jeszcze od czasów Ryszarda Skarula , przez kolejnych wizjonerów tego fachu można zauważyć pewną prawidłowość , poza okresem Czerczesowa, który stosował metody rodem ze Strejlaua czyli dla dzisiejszych iluminatorów archaiczne, a mianowicie ,że w dłuższym okresie np. rundy nasi piłkarze wykazują ogromne różnice w dynamice i intensywności gry.Widzimy ten stan i obecnie, bowiem wygląda na to ,że nasi zawodnicy osiągnęli szczytową formę fizyczną na zakończenie rundy ( inną kwestią jest jej wykorzystanie) , a więc wtedy kiedy ona jest potrzeba jak dziura w moście. Normalnym byłoby wyeksploatowanie organizmu po wyczerpujących rozgrywkach po to ,aby wypoczynkiem zregenerować siły. Ten opis sytuacji zmusza do kilku refleksji, a mianowicie ,skoro optymalizacja formy na całą rundę jest dokonywana metodą prób i błędów, to wypadałoby ,aby ci sami fachmani pracowali w sztabie na tyle długo, aby wytworzyli spójna metodę efektywnej pracy w okresie przygotowawczym oraz w mikrocyklu. Pisał o tym przed 60 laty twórca "Wunderteamu" LA Jan Mulak,że poprawa wydolności czyli możliwości wysiłkowych wzrasta stopniowo pod wpływem rosnących okresowo obciążeń treningowych, które muszą być dostosowane do indywidualnych możliwości zawodnika.Mało tego, nie ma ani jednej metody, ani jednego sposobu na osiągnięcie maksymalnej formy oraz jej utrzymania na wysokim poziomie w dłuższym przedziale czasowym. Nie wchodząc w szczegóły techniczne z zakresu metodyki takiego procesu można powiedzieć,że trenerzy dzielą się na tych, którzy:
- stosują maksymalne obciążenia w okresie przygotowawczym i uzupełniają ubytki w mikrocyklu ( np. Czerczesow),
- stosują takie same obciążenia w okresie przygotowawczym , jak i startowym ( np.Skorża czy Bjelica),
- okres przygotowawczy traktują relaksacyjnie , natomiast w mikrocyklu stosują zróżnicowane obciążenia , zależnie od potrzeb ( np. Berg),
- w okresie przygotowawczym stawiają na wytrzymałość,aby na tej podstawie w okresie startowym zbudować szybkość ( np.Fornalik),
- w okresie przygotowawczym i startowym stawiają wyłącznie na kształtowanie szybkości wytrzymałościowej ( np. Smuda).
Można powiedzieć,ze metod osiągania celu jest tyle, ilu trenerów przygotowania fizycznego, ale zasadniczo w okresie przygotowawczym idzie o to ,aby określić maksymalną zdolność wydolnościową i wysiłkową organizmu zawodnika. Bowiem na tym buduje się indywidualizację procesu treningowego. Ja w ubiegłym roku nie byłem w stanie pojąć jak o tej indywidualizacji zapomnieli i trener Michniewicz i prof. Jastrzębski. Można było zrozumieć, że prof. Jastrzębski potrafił przygotować maksymalna formę na mecze eliminacji do LM i LE ,ale głupotą było objęcie tą metodą przygotowań wszystkich zawodników w kadrze Legii. W efekcie wszyscy byli tak samo naładowani energią i wszyscy tak samo opadli z sił. Aż prosiło się o podział na tych "eliminatorów" i na ligowców.
Tym bardziej ,że współcześnie są metody indywidualizacji i kierunkowego prowadzenia procesu treningowego.Bowiem nowoczesne technologie w pierwszej kolejności były stosowane w przygotowaniu fizycznym.Wynikały one z poprawy infrastruktury oraz wydatnego wzrostu sił witalnych kolejnych pokoleń zawodników. Dziś przeciętny zawodnik wytrzymuje takie obciążenia treningowe , biega tak szybko i pokonuje takie odległości ,że jeszcze przed 40 laty i wcześniej najlepsi umarliby z wysiłku. Naukowcy coraz lepiej poznają organizm człowieka, jego podatność na wysiłek, czynniki sprzyjające formie i ją spowalniające.Oprócz zbadania czynników biochemicznych w procesie treningowym stosowana jest coraz nowocześniejsza aparatura i oprzyrządowanie. Ja nie zapomnę ,że prezes Leśnodorski zwolnił trenera Urbana , który był sceptyczny wobec nowinek technicznych ,których wielbicielem był Boguś. Jak Leśnodorski zakupił najnowocześniejszy wynalazek do badania drobiazgowo składu krwi przed, po i w trakcie wysiłku to Janek zapytał , a kto to będzie obsługiwał i wyniki rozumiał ,bo w Polsce jest takich dwóch i żaden nie pracuje w Legii - i następnego dnia już nie pracował. Jak rozumiem dziś nasi macherzy od przygotowania fizycznego takich pytań nie zadają Smile.

Aby sensownie rozwiązać jakiś problem to trzeba poznać jego przyczyny i starać się zrozumieć skutki jakie zastosowana terapia może przynieść. Rozpoznawanie przyczyn nazywa się diagnozą i najczęściej utożsamiane jest ze znaną z medycyny diagnostyką. Diagnoza definiowana jest na ogół jako logiczny wniosek wieńczący serię badań zmierzających do lepszego zrozumienia zachowań określonej osoby, funkcjonowania grupy lub sytuacji jakiegoś przedsięwzięcia, a w sporcie, w tym w piłce nożnej określenia tak przyczyn porażek, jak i wygranych. Każda diagnoza musi być oparta na trzech filarach:
1. Powinna wynikać z dużej ilości zróżnicowanych informacji
2. Musi odnosić się do maksymalnej liczby zdarzeń z przeszłości
3.Najprawdopodobniejszą interpretacją będzie ta, która wyjaśni maksimum faktów przy zastosowaniu minimum hipotez.
Dokonania w miarę prawidłowej diagnozy może podjąć się tylko osoba doskonale znająca stosowane techniki i narzędzia badawcze , posiadająca duże doświadczenie , dysponująca rozległą wiedzą interdyscyplinarną i kulturą oraz o wnikliwej intuicji.
W obecnych czasach diagnozowaniem zajmują się zróżnicowane wiedzowo zespoły korzystające z pomocy programów komputerowych.
Diagnostykę dzielimy na ogólną, szczególną oraz różnicową. Ogólna to nauka o podmiotowych ( subiektywnych) oraz przedmiotowych ( obiektywnych) przyczynach. Szczegółowa to badanie samych objawów wraz z ich przebiegiem w określonym czasie.Różnicowa to oddzielenie przyczyn istotnych od mało ważnych.
Chyba nikt nie jest w stanie określić całościowego katalogu tych zdarzeń z tej rundy w wykonaniu Legii , które wymagają diagnozy, ale na pewno są to : systemowa słabość w zabezpieczeniu własnej bramki , brak umiejętności szybkiego i precyzyjnego wprowadzania piłki do gry od obrony, nieporadność w prowadzeniu akcji ofensywnych, rażąco nieskuteczne wykańczanie akcji , ogromne zróżnicowanie poziomu gry nie tylko pomiędzy spotkaniami ,ale i w ich trakcie , tracenie koncentracji oraz inicjatywy itd.
Ja nie twierdzę ,że runda w wykonaniu Legi była bardzo zła,ale uważam ,że powinna być znacznie lepsza.

Śląsk Wrocław obecnie jest jednym z niewielu klubów w naszej ESie, który odrzuca zasadę "Postaw się,a zastaw się" , obok takich zespołów jak Piast Gliwice czy Zagłębie Lubin. Ciekawostką jest ,że na tę drogę normalizacji weszły dwa kluby, których właścicielami są samorządy oraz jeden spółki Skarbu Państwa. W Śląsku samorząd Wrocławia chce od kilkunastu lat sprzedać klub, o czym kilka razy pisałem, lecz od dobrych 5 lat Miasto przestało realizować czeki "in blanco" klubu i nałożyło ścisły reżim dotacyjny o charakterze rozliczeniowym.W odróżnieniu od większości klubów tzw. prywatnych ( poza Legią) Miasta będące właścicielami stadionów poprzez niepobieranie pełnych opłat za ich użytkowanie , w istocie sponsorują kluby.We Wrocławiu w ramach dotacji mieszczą się opłaty za użytkowanie stadionu. Oznacza to ,że ustalony budżet np. tak jak w tym roku 35 mln zł. jest nieprzekraczalny,zaś Miasto może dokonać wsparcia w wysokości wynikającej z nieuzyskania przychodów z innych źródeł ( prawa telewizyjne, reklamy, sponsorzy, dzień meczowy itd) pomniejszone o opłaty za stadion. Te twarde reguły gry wielu prezesom z zawodu , wielu trenerom by nie pasowały, ale we Wrocławiu ich realistycznymi wykonawcami stali się prezes Piotr Waśniewski, dyrektor sportowy Dariusz Sztylka oraz trener Ivan Djurdjevicz.Chyba żaden trener z nazwiskiem nie zgodziłby się pracować w warunkach, w których nie przedłuża się umów z podstawowymi zawodnikami oraz pozbywa się tych, których umiejętności dawały szanse na miejsce w środkowych rejonach tabeli. Przed sezonem 2022/23 ze Ślaska odeszli tacy gracze jak : Wojciech Golla, Krzysztof Mączyński, Fabian Piasecki, Robert Pich, Matus Putnocky, Waldemar Sobota , Dino Stiglec czy Mark Tamus. Djurdjevicz zastąpił trenera Magierę w sytuacji , w której zespół zmierzał do I ligi i udało mu się go utrzymać ,ale ja przyznam ,że do jego warsztatu trenerskiego zaufania nie mam. Zespół pod jego kierunkiem gra modnym systemem "trójką " z tyłu , ale bez zabezpieczenia boków obrony i przede wszystkim "z dziurą" przed polem karnym , a do tego miał ogromne problemy ze stwarzaniem sytuacji do strzelania bramek. Wczoraj te spostrzeżenia znalazły potwierdzenie, a remis zespół Ślaska zawdzięcza niezrozumiałej nieporadności drużyny Legii.

Ja twierdzę,że nasza piłka nie jest ani chora ,ani bardzo słaba. Oczywiście poziom gry, jej organizacja czy widowiskowość są niższe , niż w topowych ligach,ale też nie można jej mierzyć poziomem aspiracji kibolstwa. Ja nie ulegam zaślepieniu pojedyńczymi sukcesami np. Dynam Zagrzeb, Łudogorca, Partizana Belgrad , Qarabaga , Szeryfa i tym podobnych wynalazków , bowiem poza nimi w ich ligach zieje pustką. Można oczywiście mówić,że może by tak powielać tamten model , a więc sztucznie wyhodować jeden klub na pokaz,ale chciałbym widzieć ten proces wyłaniania tego jedynego w Polsce Smile. W naszej piłce problemem jest to ,że niezła ilość nie przechodzi w mocną jakość.Tym samym kluby teoretycznie silniejsze, jak Legia muszą z tego faktu, że różnice w poziomie gry nie są wielkie - wyciągać konstruktywne wnioski. Chodzi przed wszystkim o zawodników, którzy powinni schować do magazynu głupoty te wszystkie dziwaczne opowieści o dominacjach,kontrolach, rozgramianiu, łatwym wygrywaniu itp. Te teoretycznie słabsze zespoły wygrywają lub remisują spotkania z tymi teoretycznie mocniejszymi nie tylko dlatego,że są bardziej zmotywowane ,ale przede wszystkim dlatego ,że są lepiej zorganizowane i zdyscyplinowane.Nie ma żadnego racjonalnego powodu ,aby drużyna faworyzowana rzucała się bez pełnego zabezpieczenia tyłów na tego słabszego, aby szła na wymianę ciosów, na walkę o to kto szybszy, silniejszy itp. W piłce nie chodzi o jałowe popisy ,ale o pokaz siły spokoju. Taka postawa cechuje zespoły dojrzałe, świadome swojej przewagi, a czego naszej drużynie, nie tylko, wczoraj zabrakło.

Zewsząd widzimy i słyszymy jak fałszywi alianci ronią krokodyle łzy ubolewając jak wiele Legia traci bramek i jak bardzo pozwala rywalom na stwarzanie okazji do ich zdobycia.Ja stawiam tezę całkowicie przeciwną , a mianowicie twierdzę, że Legia mając takich obrońców i taką organizację obrony traci bardzo mało bramek . To,że rywale nie wykorzystują tak dziurawej obrony do strzelania większej liczby bramek świadczy o słabości ich napastników, którzy są jeszcze słabsi, niż nasi obrońcy. Tak jak to widzieliśmy wczoraj. Owszem chwalimy Tobiasza,ale mógł się on wykazać tylko dlatego ,że nasi obrońcy nie stanowili przeszkody dla rywali. Powiedzmy sobie otwarcie,że obrona posypała się wraz z odejściem Wieteski oraz problemami zdrowotnymi Jędrzejczyka. Ja sam miałem zastrzeżenia do postawy Wieteski, aczkolwiek coraz mniejsze, ale zawsze dostrzegałem jego zalety: wszędobylskość, pomocniczość, ambicję, zaciętość, umiejętność wprowadzania piłki do gry oraz bardzo dobrą grę głową. Jacek Zieliński zgadzając się na transfer Wieteski, za marne grosze, usprawiedliwiał ,że zawodnik chciał odejść oraz ,że zastąpi go , zdaniem Jacka , najlepszy obrońca ligi Nawrocki. Ja nie odbieram umiejętności Nawrockiemu, bo moim zdaniem jest do wyśmienicie wyszkolony zawodnik. o niezłych parametrach fizycznych, silny, skoczny, waleczny, szybki, tyle tylko ,że talentu ma ilości śladowe. Oczywiście , on grając będzie nabierał doświadczenia, ogrania i będzie coraz lepszy, coraz bardziej przydatny, ale klasy nawet europejskiej raczej nie osiągnie. Obrońcę od wieku trampkarza uczy się zachowań taktycznych, w tym obrony liniowej, schodkowej, strefowej, krycia indywidualnego oraz gry 1x1, 1x2,1x3, 2x1,2x2,2x3. W sytuacjach w których rywale mają przewagę liczebną obrońca działa głównie na zasadzie intuicji, wyczucia , "iskry bożej" czyli talentu. Obrońca silnie utalentowany np. w sytuacji 1x2 atakuje tego napastnika , którego należy i niweczy atak. obrońca średnio utalentowany atakuje albo jednego .albo drugiego napastnika i zalicza udaną operację raz na dwie próby , natomiast obrońca o mikrym talencie, albo nie atakuje ani jednego ,ani drugiego , albo napada nie tego co trzeba.
Podporą obrony miał być Jędrzejczyk ,ale ma kłopoty ze zdrowiem ,a do tego wiek zmniejsza coraz wyraźniej jego zasoby szybkościowe. Rywale coraz częściej go wyprzedzają, a on ratuje się albo ich łapaniem albo podstawianiem nogi.
Gdyby obrona Legi była ustawiana nisko to ten mankament byłby mniej dokuczliwy. Trzeci środkowy Lindsay Rose ma zalety w postaci pracowitości,szybkości, waleczności,odwagi ,ale wymaga kierowania , bowiem w obronie strefowej sobie nie radzi, a przy kombinacyjnym ataku jest zagubiony.
Sprowadzony Augustyniak jest bez formy, a do tego nie ma nawyków środkowego obrońcy i z uwagi na wiek już ich nie nabędzie . Nie stanowi w obronie mocnej przeszkody dla rywali.
Trener Runjaicz miota się pomiędzy grą czterema obrońcami,a trzema środkowymi i dwoma tzw. wahadłowymi. Jako trzeciego środkowego próbował Johanssona, a wczoraj Ribeiro, ale obaj nie zdali egzaminu. Mnie szczególnie irytuje postawa Szweda, który wiele umie,ale wykazuje brak aktywności. O ile jeszcze w obronie jest jako tako przydatny to w ofensywie nie istnieje.
Po lewej stronie Mladenovicz tak zasmakował w roli wahadłowego,że albo się oduczył ,albo zapomniał jak się gra na lewej obronie.
Przy czym ja uważam ,że te mankamenty i słabości wynikają z błędnego założenia taktyczno-organizacyjnego ,a mianowicie z tego ,że trener nakazuje grę wysoką obroną jak by to był niepodważalny dogmat. W moim przekonaniu, gdyby Legia grała niską obroną słabości naszych obrońców byłyby mniej szkodliwe, a efekty znacznie korzystniejsze..

Ostatnie spotkanie karze zastanowić się nad niską efektywnością gry ofensywnej Legii, w tym zastanawiająco marną skutecznością.Przyczyn tego stanu jest wiele ,ale ja w komentarzu zwrócę uwagę tylko na jedna z nich. Śledząc mecze lig angielskiej. włoskiej, francuskiej. hiszpańskiej, niemieckiej, holenderskiej, nawet nie tych najlepszych drużyn - dostrzegamy zadziwiające dla nas, kibiców Legii , oraz innych zespołów - zjawisko, Mianowicie tam zawodnik podający piłkę do partnera nie wyłącza się z akcji, ale się do niej podłącza, włącza i czynnie w niej uczestniczy. To proste w istocie zachowanie sprawia ,że ten który otrzymuje piłkę ma więcej możliwości jej rozegrania, zespół atakujący liczebnie się wzmacnia , a rywale muszą więcej graczy przeznaczać do pilnowania i do krycia.W naszym zespole takie zachowania są sporadyczne.A to jest podstawowa metoda ogrywania tych rywali, którzy stawiają zaporę w środku pola i zagęszczają rejon przed własna bramką.

Generalnie zgadzam się z Gawinem w jego opisie wydarzeń boiskowych, pewno dlatego,że przez blisko 10 lat wspólnie oglądaliśmy wszystkie mecze Legii przy Ł3.
Dla mnie wynik jest podstawowym wykładnikiem postawy drużyny, bo taki jest cel gry, zwłaszcza tak silnego zespołu jak Legia. Nie pomijam również tego co nazywam dążeniem do celu czyli ustawienia , organizacji gry co jest domeną trenera oraz realizacji zadań na boisku co należy do zawodników.I w tak rozumianej analizie możliwe są różne oceny, a więc mówiąc trywialnie dobry wynik,ale słaba gra , albo odwrotnie marna gra przy dobrym wyniku wraz z cieniowaniem. Wczoraj to co wyczyniała obrona Legi to był kryminał. Taka Miedź tydzień temu nie pozwoliła graczom Śląska na stworzenie ani jednej okazji strzeleckiej,a nasze "asy", a i owszem.Dobrze ,że chociaż Tobiasz wiedział po co jest na boisku. Trener Runjaicz w I połowie przy linii wychodził z siebie,złoszcząc się,że nasi graja za wolno i biegają i podają. Ale nasi zawodnicy byli na jego sugestywne gesty i okrzyki nieczuli . Powinien w przerwie wymienić z połowę zespołu, ale zdecydował się tylko na dwóch, jak mniemam jako symboliczny wyraz niezadowolenia z prezentowanej postawy.Wiele to w bezbarwnej grze naszej drużyny nie poprawiło. Widać było ,że zawodnicy mają szybkość i wytrzymałość,ale krucho było z umiejętnościami. Graliśmy bardzo oszczędnie , tak jak by do graczy nie dotarło,że to ostatni mecz w rundzie .Przy tak ogromnej ilości strat piłek, niecelnych podań i nieudolnych strzałów na bramkę - spotkania nawet z tak cieniutkim rywalem jak Śląsk wygrać nie sposób.

Sędzia Piotr Lasyk dokonał specjalizacji w dziedzinie Legiologii Smile co równa się uzyskaniu patentu na sędziowanie meczów naszej drużyny. Obecny szef Kolegium Sędziów Mikulski przyjął odmienną od poprzednika metodę jeżeli idzie o dobór obsady sędziowskiej do prowadzenia spotkań konkretnych drużyn w których konkretni sędziowie popełniali rażące błędy. Przesmycki stosował zasadę przełamywania słabości, hartowania , jak by powiedzieć w slangu więziennym "prostowania" . Mikulski , moim zdaniem, zgodnie z wiedzą z zakresu psychologi ewolucyjnej takich błądzących nie wyznacza do prowadzenia meczów tych drużyn, które im zwyczajnie nie wychodzą.
Lasyk nie ustrzegł się paru pomyłek zwłaszcza dając się nabierać na grę aktorską Exposito, ale też ma zasługę Smile w postaci nieusunięcia z boiska Jędrzejczyka. Mógł sprawować się nieco lepiej ,ale niczego poważnie nie zepsuł i wyniku nie wypaczył. Dobre i to.

Niestety Canal+ nie korzysta z przykładu Mikulskiego i dokonuje zmian komentatorów meczów Legii i nie są to zmiany korzystne. Co prawda wczoraj opowiadacze nie byli takimi beznadziejnymi bajarzami jak Mielcarski i Majdan,ale za często opowiadali o swoich wizjach nie mających wiele wspólnego z boiskowymi wydarzeniami.

Ja nie przyjmuje do wiadomości załganego hasełka ,że "Gra się jak przeciwnik pozwala" . Ja przyjmuje za prawidłowe hasło '" Przeciwnik gra tak, jak my mu pozwalamy". A hasło na wczoraj brzmi : " Jak nie potrafisz wygrać. to chociaż zremisuj " Smile.

W uzgodnieniu z Gawinem autorskiego podsumowania rundy dokonam w dwóch felietonach , które zostaną opublikowane po zakończeniu Mistrzostw Świata w Katarze.
4poniedziałek, 14, listopad 2022 17:45
anonimowy_legionista
Taka ciekawostka. W tym roku Raków licząc wiosnę i jesień zdobył 75pkt w 32 meczach. Lech zdobył 61pkt w 31 meczach, a Legia tylko 60pkt w 33 spotkaniach.
Analogicznie rok wcześniej 1 stycznia 2021 - 30 grudnia 2021 Raków 66pkt, Lech 60pkt, a Legia przez tragiczną jesień tylko 50pkt.
Ostatni raz Legia była na czele w tabeli za okres: 1 stycznia 2020 - 30 grudnia 2020 z 60pkt w 31 meczach, Raków i Lech odpowiednio 53 i 52 punkty.

Twoja opinia

Nazwa uzytkownika:
Znaczniki HTML są dozwolone. Komentarze gości zostaną opublikowane po zatwierdzeniu. Treść komentarza:
yvComment v.2.01.1