- Kategoria: Wokół boiska
- gawin76
Lechia - Legia 1-0: Pańszczyzna
W przedostatnim mecz sezonu Legia zmierzyła się w Gdańsku ze zdegradowaną już Lechią. Mecz stał na słabym poziomie i zakończył się porażką naszej drużyny. O wyniku przesądziła akcja z ostatniej akcji meczu i spektakularne uderzenie Gajosa z kilkudziesięciu metrów.
Trener Runjaić postawił na drużynę w składzie: Tobiasz – Rose, Augustyniak, Nawrocki – Wszołek, Josué, Slisz, Çelhaka, Baku – Muçi, Rosołek. Skład Lechii wyglądał następująco: Kuciak - Bartkowski, Nalepa, Maloča, Pietrzak - Piła, Kałuziński, Paixão, Kubicki, Durmuş – Sezonienko.
Mecz rozpoczął się od dominacji Legii. W 8. minucie Josué uderzył z dystansu. Piłka minęła bramkę Lechii. W 10. minucie piłkę od Wszołka otrzymał Muçi. Albańczyk odwrócił się w polu karnym i uderzył celnie z lewej nogi, jednak Kuciak zachował czujność. W 13. minucie w dobrej sytuacji znalazł się Rosołek, ale nie zdołał opanować piłki w polu karnym gospodarzy. Rosołek mógł poprawić się minutę później, jednak piłka minęła bramkę Lechii po mocnym strzale naszego napastnika. W 24. minucie Wszołek słabym zagraniem zepsuł obiecującą akcję Muçiego. Minutę później Josué uderzył zza pola karnego prosto w Kuciaka. Chwilę później gospodarze umieścili piłkę w bramce Legii, kiedy Paixão dobił strzał Pietrzaka, ale Portugalczyk był na spalonym. W 29. minucie Durmuş wbiegł w pole karne i oddał strzał. Tobiasz złapał piłkę. Potem mecz został przerwany na kilka minut z powodu rac odpalonych przez kibiców gospodarzy. Po wznowieniu gry spotkanie toczyło się w niespiesznym tempie, a najważniejszym wydarzeniem było opuszczenie boiska przez Paixão tuż przed zakończeniem pierwszej połowy. Portugalski napastnik został pożegnany szpalerem złożonym z piłkarzy obu drużyn.
Do przerwy było 0:0. Mecz nie był emocjonującym widowiskiem, czego niestety należało się spodziewać.
W 50. minucie Tobiasz obronił płaski strzał Kubickiego. W 58. minucie Muçi próbował najpierw pokonać Kuciaka z ostrego kąta, a potem wyłożyć piłkę kolegom w polu karnym, ale zawodnicy gospodarzy blokowali zagrania naszego zawodnika. W 61. minucie piłka trafiła w polu karnym do Slisza po akcji Wszołka. Slisz oddał strzał, jednak Kuciak odbił piłkę. W 66. minucie Kramer zmienił Rosołka. W 76. minucie Sokołowski i Carlitos zastąpili Muçiego i Çelhakę. W 79. minucie sędzia Marciniak ponownie musiał przerwać mecz na kilka minut z powodu pirotechniki. W 86. minucie Strzałek zmienił Josué. W 89. minucie właśnie Strzałek oddał strzał zza pola karnego. Bramkarz Lechii odbił piłkę, a do dobitki spóźnił się Kramer. W doliczonym czasie gry Carlitos wypatrzył Augustyniaka w polu karnym. Nasz obrońca niestety nie zdołał oddać celnego strzału. W ostatniej akcji meczu Legia straciła gola. Rose stracił piłkę, którą przejął Gajos. Pomocnik gospodarzy wykorzystał fakt, że Tobiasz był wysunięty z bramki i znakomitym uderzeniem z własnej połowy boiska zdobył zwycięską bramkę.
Legionistom nie udał się ten mecz. Nasi zawodnicy zmarnowali wiele dogodnych sytuacji, a zmiennicy nie potrafili wnieść impulsu, który przesądziłby o zwycięstwie. Ostatnie cztery wyjazdowe mecze naszej drużyny to zaledwie jeden zdobyty punkt. To bardzo słaby bilans i czytelny sygnał, że nikt w klubie nie powinien popadać w przesadne zadowolenie po kończącym się sezonie.
Z wielką nadzieją większość kibiców powitała w zeszłym roku nowego dyrektora sportowego ale gdyby chcieć go oceniać obiektywnie, to, powiedzmy sobie szczerze, jeśli chodzi o transfery, to dupy zdecydowanie nie urywa. Pich, Sokołowski, Baku, Kramer, Carlitos - gdyby nagle przestali grać w Legii, pewnie nikt by nawet nie uronił łezki. Jedyny wartościowy transfer, to chyba tylko Wszołek, choć tutaj pewnie zbytnio Pawła nie musiał namawiać, biorąc pod uwagę jego sytuację w Unionie.
Jeśli w przyszłym sezonie chcemy powalczyć o coś więcej, niż kolejne prawo do udziału w kwalifikacjach do LKE, to ta polityka transferowa musi zdecydowanie awansować na wyższy poziom, niż np. Patryk Kun..
Bramka też była na własne życzenie, wielbłąd Rose`a i wielbłąd w ustawieniu Tobiasza. Wiele osób zwracało już uwagę na to, że Tobiasz wychodzi bardzo wysoko z bramki, za wysoko i w końcu kiedyś to się źle skończy, dziś został za to boleśnie skarcony. Dobrze, że był to mecz o pietruszkę. Mam nadzieję, że będzie to dobra lekcja dla samego Tobiasza ale też i dla trenerów bramkarzy, którzy zwrócą w końcu uwagę na ten element gry, który jest bardzo ryzykowny.
Mam nadzieję, że w meczu ze Śląskiem piłkarze podejdą poważnie do swoich obowiązków i nie będziemy oglądać więcej takiej żenady.
Z Zagłębia Lubin gołowąs Skoczylas bryluje w ataku, a dzieli i rządzi w obronie Orlikowski, gdy dodamy do nich kadrowiczów z starszej repry czyli 19- letniego Pieńkę i 21-letniego Kłudkę, to mam przekonanie że w Lubinie akademia działa przyzwoicie, a u nas!?
Po stokroć wolę dobrze pracującą akademię niż loterię transferową. 17-letni Gurgul już debiutował w seniorskim Kolejorzu.
System z przyznawaniem 2 punktów za wygraną i jednego za remis był logiczny i miał sens. Mecz można porównać to dwudzielnego tortu o stałej wielkości czyli ten , który wygra to dostaje cały ,a kiedy jest remis to dzielony jest po połowie. System z trzema punktami porzuca taką matematykę , bo przy nim tort dla wygrywającego rośnie ,a dla remisującego maleje. Teoretycznie system z trzema punktami za zwycięstwo powinien premiować grę ofensywną,a nie zachowawczą co wynika z reguł matematyki. I tak w pierwszym okresie rzeczywiście było,ale z czasem stare nawyki wzięły górę i znowu do głosu doszły bzdurne hasełka,że : "lepiej jak jest dwóch rannych , niż jeden zabity" , czy "gramy na zero z tyłu" , lub " remis to jednak jeden punkt, a nie brak żadnego" .
Reguły matematyki powinni wpływać na wybór taktyki meczowej ,a nie anachroniczne przekonania. Jeżeli przyjmie się ofensywną taktykę to w meczu z równorzędnym rywalem można przyjąć,że raz się wygra ,a raz przegra co przy punktowaniu 2 za mecz daje 1 punkt ,ale przy systemie z trzema taki urobek to 1, 5 punktu za spotkanie. Strategia defensywna, która dawała remis i jeden punkt jest zatem mniej korzystna od ofensywnej. Równorzędne zespoły grając ze sobą ofensywnie zdobędą więc więcej punktów, niż gdyby grały na remis. System z 3 punktami za wygraną, w sumie znacznie bardziej motywuje zespół słabszy , niż silniejszy ,a efektem tej wiedzy powinna być jego bardziej ofensywna gra. Gdyby trenerzy działali racjonalnie ,a zawodnicy ich słuchali to można by się spodziewać spadku ilości nudnych ,defensywnie rozgrywanych meczów. Statystycy biorąc pod uwagę szacunkowe różnice w klasie drużyn opracowali model matematyczny, który stwierdza,że zespół powinien grać ofensywnie o ile szansa na zwycięstwo rywali nie jest dwa razy większa, niż własna. Oznacza to ,że mając połowę szans na wygraną trzeba atakować i nigdy w tej sytuacji nie grać na remis. W przypadku oceny szans pomocnicze mogą być typy bukmacherów oraz miejsca w tabeli. Średniacy nie powinni grając przeciwko zespołom teoretycznie silniejszym uciekać się do taktyki defensywnej , a wręcz przeciwnie - wychodzić na takie spotkania myśląc o wygranej. Z drugiej strony drużyny bijące się o utrzymanie powinny atakować rywali ze środka tabeli ,ale gdy przybywa Legia czy Lech to powinny raczej zaparkować autobus w swoim polu karnym i modlić się o remis.Wczorajsze spotkanie wymyka się z opisanej zasady ,bo Lechia nie walczyła o utrzymanie
W Lechii Gdańsk zawiodła strategia taktycznego prowadzenia zespołu . W latach 2019-2022 zespół zajmował w tabeli odpowiednio 3,4,7 i 4 miejsce . Słabszy wynik w sezonie 2020/21 kosztował posadę trenera Stokowca, którego miejsce zajął młody (37 lat) trener Tomasz Kaczmarek ( szkołą niemiecka), który był wcześniej asystentem Runjaicza w Pogoni . On to z Lechią w zeszłym sezonie finiszował na miejscu Pucharowym . Obecny sezon Lechia zaczęła z pozycji większościowego faworyta , z czego nie potrafiła się wywiązać,a jej taktyka była sprzeczna z logiką , bowiem trener mimo porażek nie zmieniał nastawienia,tak jak by nie przyjmował tego faktu do wiadomości, w efekcie dostając w kuper i od silnych i od słabych , nie tylko nie zyskując punktów,ale też nie minimalizując zysków rywali do pozostania w ESie. Zastąpił go uważany za specjalistę od awansów Marcin Kaczmarek ( 49 lat), który ma ich na koncie 8 , w tym z Lechią, Wisłą Płock, Widzewem,ale po zwolnieniu z tego klubu miał 2 lata przerwy w pracy trenerskiej.On z kolei przyjął inną strategię, a mianowicie grę defensywną ze średniakami ( marzenie o remisie) oraz ofensywną z teoretycznie słabszymi. Także bez zdobyczy punktowych.Jeden Kaczmarek przecenił możliwości zespołu ,a drugi ich nie docenił. Trenera Badiję trudno ocenić, ponieważ przejął zespół rozbity taktycznie , organizacyjnie i mentalnie ,a do tego chyba nieprzygotowany fizycznie.
Niezależnie od tego kto był trenerem Lechii w ostatnim roku to aż raziła w oczy ślepota w ocenie potencjału drużyny. Szalenie trudnym do zrozumienia jest ,że zespół mający w składzie dobrych lub co najmniej na średnim poziomie ligowym obrońców takich jak : Abu Hanna, Jakub Bartkowski, Mario Maloca, Michał Nalepa, Rafał Pietrzak czy Kristers Tobers - nie oparł swej gry na szczelnej defensywie.Obrona Lechii bez wsparcia graczy innych formacji dopuściła do utraty największej ilości bramek, bo aż 53,a ujemny bilans bramkowy wynosi 26 ( -1). A przecież jak tego dowodzą liczne opracowania obrona jest najłatwiejszym elementem taktyki gry zespołowej. Wystarczy sprawnie posługiwać się dobrze znanymi technikami obronnymi oraz stosować kluczowe założenia Narodowego Modelu Gry Formacyjnej ( odsyłam do przeczytania na stronie PZPN) .
Uważam ,że PZPN powinien wykazywać większą troskę o poziom wiedzy i jej pogłębiania u trenerów pracujących w naszych klubach i nie ograniczać się do kursów,wydawnictw czy opracowań szkoleniowych ,ale powinien wprowadzić stały mechanizm doskonalenia zawodowego nakazując obowiązkowe zapoznanie się z określonym materiałem i sprawdzanie jego znajomości.Tak jak to robią w innych krajach. Zakładanie ,ze trenerzy sami , dla własnego dobra będą pogłębiali wiedzę jest naiwne, a w konsekwencje dla rozwoju naszej piłki szkodliwe.
Pod koniec XIX wielu medycyna stanęła na rozdrożu . Jedni medycy zakładali ,że człowiek to konstytutywna jedność i należy leczyć go w całości , natomiast druga grupa uważała,że człowiek składa się z elementów ( części) i trzeba leczyć tylko to co choruje.Wygrali ci drudzy, i dziś nie mamy do czynienia z doktorami,ale ze specjalistami od każdego organu, od każdej części ciała oddzielnie. Podobny postęp poczyniła psychiatria czy też psychologia , bowiem przed ponad stu laty podział był na ludzi normalnych i odbiegających od normy,a dziś wykrywanych jest tyle schorzeń psychicznym ,że chyba nie ma już nikogo normalnego. W każdym razie dobry psychiatra znajdzie u każdego wadę czy inną skazę na umyśle. Co sprawia ,że są kraje gdzie każdy ma swojego osobistego psychoanalityka. Co głupie nie jest.
Po spotkaniu z Jagą słów kilka poświęciłem omówieniu czym jest sytuacja kryzysowa , co w sytuacji Lechii jest nieaktualne , bo ona jest w stanie postkryzysowym czyli nie ma czego zbierać. W Lechii na przestrzeni obecnego sezonu obserwować można było huśtawkę nastrojów , jeszcze nie na poziomie choroby afektywnej dwubiegunowej ( opis w Encyklopedii Zdrowia) ,ale na pewno na poziomie labilności. Termin labilność psychologia zapożyczyła od chemii fizycznej ,a stosowany jest on na oznaczenie niestabilności składników osobowości , zwłaszcza w odniesieniu do poznania, realnej oceny rzeczywistości , a szczególnie do uwagi i emocji, gdy podlegają znaczącym zmianom i wahaniom. Labilność uczuciowa zwana również zmiennością nastrojów , to szybkie następowanie po sobie, wręcz współwystępowanie pod wpływem czynników zewnętrznych bądź wewnętrznych ( kształtowanie myśli, poglądów, emocji,, reakcji na zdarzenia ) zmiennych i często sprzecznych ze sobą uczuć. W dziedzinie emocji labilność jest konsekwencją mobilności uwagi, w której myśli bądź nie nadążają za wydarzeniami , bądź je wyprzedzają, ale zawsze są sprzeczne z elementarną logiką. Natomiast labilność emocjonalna można określić jak zmienność uczuć. Ta labilność polega na tym, że procesy myślenia i emocje są powierzchowne,a stany emocjonalne zmieniają się niebywale szybko. Pomimo podobieństw patologiczna zmienność emocji różni się od labilności emocjonalnej brakiem motywacji, a tym samym niemożnością zrozumienia przyczyny jej zaistnienia. W przypadku Lechii dodatkową trudnością był brak wiedzy kto tam rządzi, kto podejmuje decyzje . W każdym razie powinien on, zamiast urzędolenia, pójść do wiadomego specjalisty. Gorzej by nie było, a może by pomogło.
W 2007 roku zapadła decyzja o tym ,że Gdańsk będzie areną Euro 2012.,a rok później Lechia po wielu latach przerwy awansowała do ESY( trenerem był Dariusz Kubicki). Ja nie twierdzę,że budowa ogromnego jak na Gdańsk stadionu o pojemności 41 620 widzów to był zaczyn sytuacji kryzysowej, która bezpośrednio przyczyniła się do dzisiejszego stanu, ale na pewno miała wpływ na myślenie mocarstwowe i życzeniowe . Ja zresztą uważam ,że powierzenie Euro Wrocławiowi i Gdańsku ( bo Warszawa i Poznań były poza dyskusją) ,a nie Krakowowi i Łodzi było podyktowane względami politycznymi i było błędne.Nie tylko idzie o większą ilość mieszkańców Krakowa i Łodzi niż Gdańska i Wrocławia,ale to potencjał kibicowski. Stadiony Wisły i Widzewa były i są zapełnione,a frekwencja w Gdański i Wrocławiu nie przekracza 15 %. Podobnie uważam za skandal ,aby w tym samym czasie kiedy budowano na prowincji wielkie stadiony to dla Legii w Warszawie liczącej prawie 2 mln mieszkańców wybudowano obiekt o pojemności o 10 tys mniejszy.
Na ten pozorny blichtr najpierw dał się nabrać w 2009 roku pan Andrzej Kuchar, który nabył Lechię licząc na wpływy z dnia meczowego ,na napływ sponsorów, inwestorów i reklamodawców. Debiut na nowym obiekcie w lipcu 2011 roku obejrzało 34 tys, widzów,a dziś średnia to ok. 6300. W 2012 roku Lechia o mało nie spadła ( 13 miejsce( a Kucharowi zarzucano ,że nie inwestuje w klub i chce tylko promować młodych piłkarzy , po to , aby ich sprzedawać. Ta krytyka sprawiła,że "Bobo" Kaczmarka zastąpił spec-ratownik Michał Probierz. Pod koniec 2013 roku Kuchar zaproponował przejęcie akcji klubu Miastu za 10 mln 700 tys zł,ale Prezydent Gdańska odmówił. W marcu 2014 roku klub przejęła agencja menedżerska ETL Gruppe, której współwłaścicielem był Franz Joseph Wernze. Zgodnie z logiką tej grupy prezesem Klubu został menedżer Adam Mandziara, a dyrektorem sportowym menedżer Mariusz Piekarski.Mnie po raz kolejny rozśmieszyło to nasze patopismactwo , które klęcząc wychwalało bogactwo ETL Gruppe podając liczbę ich "majątku " na 700 mln Euro. Otóż ta liczba jest pozorna , bo być może rzeczywiście Agencja ma umowy z piłkarzami wartymi według transfermarktu 700 mln Euro,ale jak wiemy "żywi " się ona prowizjami od 10 do góra 20% od kwoty transferu lub podwyżki gaży,a więc jej realny majątek to ok. 100 mln Euro. Nadto transferów nie dokonuje się co miesiąc czy nawet co rok , więc jej kapitał obrotowy jest jeszcze znacznie mniejszy.
Nowi właściciele przyjęli strategię w postaci rozpoczęcia latem 2014 roku ofensywy transferowej w ramach której do Lechii sprowadzono :Vranjesa, Sadayeva, Levkovicza, Makuszewskiego, Stolarskiego ( ubiegając Legię) , Jagiełłę, . W zimowym okienku przybyli: Łukasik, Borysiuk, B. Pawłowski, A. Buksa, Dźwigała i 13 innych mniej znanych. Projektem jako trener miał zarządzać Jerzy Brzęczek i dokupiono mu jeszcze tak znanych graczy jak Mila, Wawrzyniak, Wojtkowiak. Jak zwykle Brzęczek zawiódł i zmienił go Niemiec von Hessen, który rychło popadł w konflikt z najlepszymi , bo wymagał ,aby trenowali tak jak w klubach niemieckich. Zastąpił go Piotr Nowak, który był dyżurnym kandydatem Borka na selekcjonera. Jemu znowu dokupiono takich zawodników jak : Milosz Krasicz, bracia Paixao ( wczoraj Flavio czule pożegnał się z klubem), Peszko, Kuciak, R. Wolski, Slavczew, Nunes, Vitoria, Haraslin, Milinkovicz- Savicz , Michał Mak , Maloca, Chrapek, Kuświk, Sobiech. Skautingiem zajmował się Marek Jóźwiak. W sezonie 2016/17 Lechia miała szanse na zdobycie Tytułu ,ale nie wytrzymała końcówki sezonu i zajęła 4 miejsce.
W tym czasie Lechia wypracowała przychody netto w kwotach 42 mln zł w 2016 roku, 40 mln zł w 2017 roku , 48 mln zł w 2018 roku, 51 mln zł w 2019 roku . Najlepsi piłkarze mieli kontrakty po ok.1 mln zł rocznie.Na uwagę zasługuje fakt,że te przychody były uzyskanie tylko przy minimalnym udziale dochodów ze sprzedaży zawodników, bo Lechia w ostatnich 6 latach sprzedała tylko : Milinkovicza- Savicza za 17,6 mln zł, Michalaka za 4, 2 mln zł, Kopacza za 1, 2 mln, Filę za 6.8 mln , Lipskiego za 660 tys i Ceessaya za 1, 4 mln zł.
Zyski te były przez właścicieli wyprowadzane poza klub, na co zezwala polskie prawo, które stawia bariery przed inwestorami w sport,a pozwala na działanie na szkodę Spółki. Wskutek tej rabunkowej gospodarki Lechia miała problemy z zachowaniem płynności finansowej i była pod nadzorem Komisji Ligi. Zresztą te problemy jej nie opuściły , natomiast PZPN zaczął na nie przymykać oczy, tak jak by finansowe fair play przestało obowiązywać.
Z początkiem 2018 roku trenerem Lechii został Piotr Stokowiec, który rychło popadł w konflikt na tle stosunku do obowiązków z Krasniczem, Marco Paixao, Peszką , Sobiechem i Wolskim. Problemy finansowe narastały na co głównie narzekali gracze , którzy przyszli do Lechii dla pieniędzy. W tej trudnej sytuacji Gdańsk w 2019 roku zaczął Lechię wspomagać pieniędzmi z kasy miejskiej w kwocie 7 mln zł ( obecnie jest to 10 mln zł) za promocję Miasta oraz zwolnił klub z opłat za stadion przekazując gospodarowanie nim Spółce Miejskiej . Miasto twierdzi,że jest to opłacalne ,bo tzw, ekwiwalent medialny osiągnął w ciągu 5 lat wartość 63 mln zł. W sezonie 2018/19 Lechia znowu nie wykorzystała szansy na Tytuł, ale zdobyła PP. Sukcesy sportowe stały w oczywistej sprzeczności z kondycją finansową klubu ,a Stokowiec będąc nadmiernie lojalnym wobec władz Lechii tracił autorytet u graczy , którym nie płacono w ogóle wynagrodzeń,albo w niższej wysokości. Dochodziło do tego ,że niektórzy zawodnicy rozwiązywali kontrakty z winy klubu . Ta sytuacja sprawiała,że Mandziara został szefem Rady Nadzorczej ,a prezesem został Piotr Żelem, znany w innych klubach z tego,że oszczędzał na wszystkim . W 2021 roku dobiegł do mety Stokowiec, który przestał być posłuszny Mandziarze i jego miejsce zajął Tomasz Kaczmarek.Mimo poprawy wyników kibice byli niezadowoleni z władz klubu co wykorzystał Mandziara,aby wycofać się z działalności w nim.Trenerem został kolejny "zbawca " Marcin Kaczmarek, a dyrektorem sportowym kompetentny Łukasz Smolarow. Z początkiem 2023 roku Mandziara ogłosił,że właściciele chcą sprzedać Lechię. Na możliwość spadku z ESY zareagowała pani Prezydent Gdańska, która oświadczyła,że w takim wypadku Miasto wycofa pomoc dla klubu , który też będzie musiał wynieść się ze stadionu.Na ten apel Rada Nadzorcza zmieniła Żelema ,na gadułę Ziemowita Deptułę, Gadki o zbudowaniu back office czy działu sprzedaży i promocji nie zmieniły, bo nie mogły tragicznej sytuacji w tabeli .
Tak to sny o potędze zamieniono w gruzowisko.
Gawin opisał aż za dokładnie
Odnośnie arbitra to za "krótki' jestem ,aby oceniać najlepszego sędziego świata, aczkolwiek Szymon Marciniak chyba ,aż za bardzo dostosował się do piknikowej atmosfery wczorajszego spotkania.
Zawodnicy Legii mają tyle samo wspólnego z profesjonalizmem, ile ja mam z baletem.
Wczoraj byliśmy z wnukiem w Ośrodku Sportowym Pogoni Siedlce i ledwo zdążyliśmy na początek meczu z Lechią. Doznaliśmy szoku poznawczego. LTC przy nim to prowincja. Co prawda stadion jest w trakcie stawania się ,bo zbudowano jedną zadaszoną trybunę na 2900 widzów. Ale mają 8 boisk treningowych do piłki nożnej oraz dwa dla rugby, z tego 2 boiska ze sztuczna nawierzchnią, a wszystkie oświetlone, podgrzewane i odwodniane. Na pięciu boiskach są trybuny od 300 do 400 widzów. Park Wodny jest o podobnym standardzie jak "Warszawianka", ale znacznie bardziej funkcjonalny. No i do tego elegancka restauracja i hotel na kilkaset miejsc.
Warszawocentryzm zakłamuje perspektywę.
Ja tam w sobotę byłem i rozmawiałem z zarządzającymi. Jeżeli opierasz się na danych ze strony Pogoni w necie to są one już nieaktualne.
Ale będę tam 24.06. to osobiście przeliczę